Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Erwina Ziomkowska
Pilne!
Erwina Ziomkowska , 40 lat

Krytyczny UDAR mózgu złamał młode ŻYCIE❗️Erwina walczy o każdy dzień - POMOCY!

W środę o godzinie 22 wstawiła jeszcze pranie. Właśnie wróciła z wyjazdu z koleżanką. Uporządkowała sobie jeszcze listę rzeczy, które miała zrobić następnego dnia w pracy. Włączyła pralkę, a chwilę później straciła przytomność. Kolejnym dźwiękiem, jaki nastąpił, było wyważenie drzwi przez strażaków. Było to po 19 godzinach. Tyle trwał krytyczny udar mózgu, który u Erwiny Ziomkowskiej - poznańskiej artystki sztuk wizualnych, absolwentki malarstwa i rysunku ASP w Katowicach - pojawił się zupełnie bez przyczyny. Miał 90% ryzyka śmiertelności. Lekarze uprzedzili rodzinę, że trzeba się pożegnać... Erwina przeżyła - to cud, młody organizm walczy o każdy dzień. Obrażenia są jednak ogromne... Erwina i jej rodzina potrzebują natychmiastowej pomocy! Będą wdzięczni za każdy gest wsparcia - każda pomoc jest nie tylko na wagę złota, lecz życia! Siostra Erwiny, Aneta, tak prosi o ratunek: "Nazywam się Aneta Zych. Erwina to moja młodsza siostra. 18 kwietnia znalazłam ją nieprzytomną, okazało się, że przeszła ciężki udar niedokrwienny mózgu. Lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie, ale ona przetrwała, jednak stan jest nadal bardzo ciężki... Erwina całe życie bardzo o siebie dbała. Bardzo ważna była dla niej dieta, gdyż choruje na poważną autoimmunologiczną chorobę jelit. Z tego względu nie piła też alkoholu ani nie paliła papierosów. Dużo jej prac artystycznych opowiadało o doświadczaniu przewlekłego bólu. Bardzo dużo pracowała, a każde zarobione pieniądze poświęcała na podróże i książki. W czwartek napisała do mnie koleżanka Erwiny z pracy. Martwili się, bo siostra nie pojawiła się i nie dała znać, że nie przyjdzie, co było zupełnie niepodobne do niej... Nie odbierała też telefonu. Erwina nigdy nie brała zwolnień, zawsze sumiennie wykonywała swoje obowiązki, zawsze była na czas. Czuli, że coś się stało. Zaczęli szukać kontaktu do rodziny i tak znaleźli mnie. W ten sposób uratowali jej życie... Mam klucze do jej mieszkania, więc obiecałam, że do niej zajrzę. Drzwi były zamknięte od środka, nikt nie odpowiadał... Pełna złych przeczuć, zadzwoniłam po 112. Przyjechali strażacy, którzy wyważyli drzwi. O 17.30 znalazłam siostrę splątaną i sparaliżowaną na podłodze. W jednym momencie świat przestał istnieć... Po przewiezieniu do szpitala okazało się, że Erwina przeszła udar niedokrwienny tętnicy środkowej. To był dla nas wszystkich ogromny szok. Moja młodsza, zawsze dbająca o siebie siostra i udar?! W dodatku okazało się, że udar jest rozległy i niestety już "stary", nic się nie da zrobić, szkody w postaci uszkodzeń mózgu zostały wyrządzone... Erwina mieszka sama, od momentu utraty przytomności do tego, jak ją znalazłam, minęło 19 godzin. Zaczęła się walka o życie... Nikt nie dawał szans... Takie udary charakteryzują się 90% śmiertelnością. Codziennie bałam się, że to ostatni raz, kiedy widzę siostrę... Mimo małych szans Erwina przeżyła, ale obrażenia są ogromne. Jestem wdzięczna, że żyje, jestem wdzięczna lekarzom, za walkę o nią. Już wiem, że będzie potrzebowała wielomiesięcznej, jak nie wieloletniej rehabilitacji, a co za tym idzie ogromnych pieniędzy. Koszt rehabilitacji dla osób z takimi uszkodzeniami neurologicznymi to nawet 30 tysięcy złotych miesięcznie! Na tę chwilę Erwina - ze zdrowej, aktywnej, podróżującej po świecie młodej osoby - stała się jest pacjentką leżącą, wymagającą stałej opieki. Nadal jest w ostrej fazie udaru, wiele ośrodków w mózgu zostało poważnie uszkodzonych. Na ten moment największym problemem jest uszkodzenie wzgórza, a co za tym idzie przewlekły, neuropatyczny ból, na którego nie działa nawet morfina. Erwina krzyczy z bólu... Lekarze robią wszystko, żeby jej pomóc, ale nie wiemy, jak będzie. Erwina wie, jak się nazywa, mówi, udaje mi się z nią porozumieć... Na początku nawet nie trzymała głowy, teraz już zaczyna ją trzymać. Dostaje leki, ale nadal bardzo cierpi... Niestety częściowo straciła wzrok i jest sparaliżowana. Oprócz rehabilitacji musimy też wyremontować dom pod kątem życia w nim osoby ze znaczną niepełnosprawnością. Zrobić łazienkę, w której zmieści się wózek, zlikwidować stopnie i bariery komunikacyjne... Poszukać dla siostry specjalistów, konieczne są sprzęty medyczne, potrzeb jest ogrom... Życie mojej młodszej siostry zmieniło się w jednej chwili. Moje życie zmieniło się w jednej chwili. Życie mojej rodziny i moich dzieci zmieniło się również i to bezpowrotnie... Nigdy nie prosiłyśmy o pomoc, zawsze starałyśmy się być samodzielne i dzielne, ale życie w jednej chwili powiedziało "sprawdzam". Tym razem nic nie da zagryzanie zębów, wzięcie się w garść, potrzebna jest pomoc społeczności, bo żadna osoba ani rodzina nie jest w stanie tego udźwignąć samodzielnie. W imieniu mojej siostry, ale też swoim, naszej mamy i całej rodziny bardzo proszę o pomoc".

178 782,00 zł ( 33,61% )
Brakuje: 353 133,00 zł
Kasia Maziarz
Kasia Maziarz , 12 lat

Jej wyjątkowość stała się przekleństwem❗️Kasia to jedyna dziewczynka w Polsce z tą diagnozą❗️

Choć nikt nie dawał nam nadziei, że kiedykolwiek będzie z nią jakiś kontakt – Kasia mówi. Choć nikt nie dawał nam nadziei, że będzie poruszać się samodzielnie – Kasia chodzi. Choć nikt nie dawał nadziei, że kiedyś będzie dobrze – nasza córka dokonuje niemożliwego! Po przyjściu na świat córeczka nie płakała, nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku, była wrażliwa na mocne światło, a jej ciało było bardzo wiotkie. Szukaliśmy przyczyn wszystkich tych niepokojących objawów. Żadne z badań nie potrafiło jednak jednoznacznie wskazać, co dolega Kasi. Dopiero diagnostyka genetyczna przyniosła odpowiedź. Kasia jest jedynym dzieckiem w Polsce z mutacją w genie GNB1.  Choroba powoduje ogromne ograniczenia w codziennym, prawidłowym funkcjonowaniu. Na szczęście dzięki rewolucyjnej terapii, którą dzięki Waszej pomocy mogliśmy zapewnić Kasi, córeczka czyni ogromne postępy! Zaczęła poruszać się samodzielnie i mówić, a jednym z pierwszych wyrazów tuż po słowie „mama” było „dziękuję”...  Przed Kasią jeszcze dużo pracy, ale coraz lepiej chodzi i coraz więcej mówi. Aby jednak nie doszło to utraty wszystkich, ciężko wypracowanych umiejętności, potrzebna jest dalsza, intensywna rehabilitacja i terapia, które są bardzo kosztowne! Ponownie, nieśmiało prosimy o wsparcie. Każda złotówka jest dla nas niezwykle cenna – przybliży nas do zdrowia i sprawności córeczki. O niczym innym nie marzymy bardziej! Rodzice Facebook – Dzielna Kasia 💚 Instagram 🩵

14 638 zł
Marcel Adamski
Marcel Adamski , 21 miesięcy

Każdy oddech to wysiłek dla Marcelka! Pomóż, opóźnić objawy jego choroby!

To, co miało być najszczęśliwszym momentem w naszym życiu, nagle stało się koszmarem. Marcel przyszedł na świat zdrowy, a przynajmniej tak myślałam do momentu otrzymania wyników badań i telefonu lekarza...  Kazano mi natychmiast pojechać z synkiem do szpitala, gdzie Marcel przeszedł szereg badań. W ciągu zaledwie kilku dni moje dziecko musiało przejść pobieranie płynu z rdzenia kręgowego, tomografię głowy, USG brzucha, badania morfologii i wiele innych. Moje serce pękało, gdy patrzyłam na niego w szpitalnym łóżku. Wtedy usłyszałam diagnozę, która wzbudziła we mnie ogromny niepokój o przyszłość Marcela – wrodzona toksoplazmoza. Jak to możliwe? Wydawało mi się, że synek był zdrowy, miał takie wesołe oczka... Nie miałam żadnych podejrzeń, że może być chory. Wcześniej nie występowały praktycznie żadne objawy, które mogłyby nas ostrzec. Ale toksoplazmoza uderza podstępnie. Teraz mój synek ma ogromne problemy z oddychaniem – nocami budzi się, zmęczony i wyczerpany. Każdy oddech jest dla niego bardzo wymagający. Boję się, że może dojść do bezdechu, w efekcie czego zacznie się dusić… 17 września czeka nas kolejna wizyta w szpitalu, gdzie lekarze będą przeprowadzać badanie na jego płucach. Marcel potrzebuje specjalistycznego sprzętu medycznego – maski tlenowej, która pomoże mu spokojnie oddychać w nocy. Codziennie moje dziecko przyjmuje też leki, które opóźniają rozwój choroby. Bez nich stan Marcelka mógłby się gwałtownie pogorszyć. Gdyby syn ich nie przyjmował, mogłyby pojawić się problemy z poruszaniem i pogorszeniem wzroku. Marcelek to pełen miłości, życzliwy chłopiec, który lubi bawić się z rodzeństwem, tuli swoje ulubione misie i każdego dnia dzielnie walczy o oddech. Każdy jego uśmiech jest dla mnie promykiem nadziei, że uda się opóźnić rozwój choroby. Aby mogło to stać się możliwe, potrzebny jest sprzęt medyczny, rehabilitacja oraz specjalistyczne leczenie. Niestety wiąże się to z dużymi kosztami, których sama nie jestem w stanie udźwignąć. Dlatego proszę Was o wsparcie! Każda okazana nam pomoc to nadzieja, że mój syn będzie mógł oddychać bez towarzyszącego cierpienia. Proszę, wesprzyjcie mnie w walce o zdrowie synka! Mama Marcelka

1 300 zł
Ignaś Janaszczyk
Ignaś Janaszczyk , 5 lat

Każdy dzień to walka o lepszą przyszłość Ignasia! Pomóż mu rozwinąć skrzydła!

Ignaś urodził się jako zdrowy chłopiec. Cieszyłam się każdym dniem spędzonym z synkiem! Niestety, radosne chwile szybko zamieniły się w walkę o rozwój mojego dziecka. Boli mnie, że nie może w pełni cieszyć się swoim dzieciństwem… Gdy Ignacy nauczył się raczkować, zaczęłam dostrzegać drobne, niepokojące sygnały w jego zachowaniu. Bawił się inaczej niż jego rówieśnicy – układał wszystkie zabawki kolorami w równych liniach. Panie w żłobku także zauważyły, że mój synek wyróżnia się na tle innych dzieci. Nie było czasu do stracenia – od razu zaczęłam szukać pomocy u specjalistów! Po wielu badaniach i licznych wizytach u lekarzy, gdy Ignaś miał dwa lata, w końcu usłyszałam diagnozę – autyzm dziecięcy! Nie mogłam w to uwierzyć! Wiedziałam, że czeka nas dużo pracy, by mógł prawidłowo się rozwijać… A przecież nie tak miało wyglądać jego dzieciństwo! Od tamtego czasu każdy dzień to walka o rozwój synka. Wszystkie nowo zdobyte umiejętności są ogromnymi sukcesami i dają nadzieję na lepsze jutro. Odpowiednio dobrane terapie są jedyną szansą na samodzielną przyszłość mojego dziecka! Ignaś pozostaje pod opieką wielu specjalistów, między innymi psychologa, logopedy, fizjoterapeuty czy okulisty. Musi też często uczestniczyć w zajęciach, dzięki którym rozwija się i podtrzymuje nabyte umiejętności. Cały czas kontroluję jego stan zdrowia, by zapewnić mu wszystko, czego potrzebuje! Regularne wizyty u specjalistów oraz leczenie są niezbędne, by Ignaś mógł prawidłowo się rozwijać. Niestety, generują też ogromne koszty. Myśl, że pieniądze mogą być przeszkodą dla lepszej przyszłości synka, rozdziera moje serce… Proszę, pomóż nam w tej trudnej walce! Anna, mama Ignasia

13 055 zł
Emilia Gmyrek
Pilne!
3:41:41  do końca
Emilia Gmyrek , 6 miesięcy

Walczymy o serduszko Emilki! Potrzebna pomoc!

Tak bardzo czekaliśmy na naszą córeczkę… Początkowo ciąża przebiegała prawidłowo. Badanie beta HCG wyszło pozytywne, byliśmy wniebowzięci. Nasze szczęście nie trwało jednak długo. Niestety, połówkowe badania prenatalne wykazało nieprawidłowości… Gdy pojawiło się podejrzenie zespołu lewego niedorozwoju serca (HLHS) od razu dostaliśmy wytyczne, co mamy zrobić, jakie badania wykonać, gdzie się kierować. Mieliśmy nadzieję, że to pomyłka, że serce naszego ukochanego dziecka jest zdrowe. Jednak kardiolog prenatalny potwierdził diagnozę. Zostaliśmy poinformowani, że poród musi odbyć się w szpitalu o 3 stopniu referencyjności. Byliśmy przerażeni… Spotkaliśmy się na konsultacje z kardiochirurgiem. Poinformował nas, że wada córeczki jest najcięższą z możliwych. U naszej Emilii zupełnie nie rozwinęła się lewa komora serca, a aorta jest mocno zwężona. Na chwilę obecną wiemy, że naszą córeczkę czekają 3 inwazyjne operacje. Jako rodzice nie jesteśmy w stanie opisać targających nas emocji. Ciężko nam normalnie funkcjonować, gdy nie wiemy, co dalej czeka nasze maleństwo.  Będziemy musieli zmierzyć się z widokiem córki po operacji, podłączonej pod respirator z otwartą klatką piersiową przez kilka dni. Żaden rodzic nie jest przygotowany na takie cierpienie własnego dziecka. Już dziś wiemy, że córka będzie potrzebowała leków kardiologicznych i specjalistycznego sprzętu, jak aparat do pomiaru krzepliwości krwi, czy pulsoksymetr. Koszty są ogromne, już teraz dojazdy do szpitala i specjalne mleko pochłaniają sporą część naszego budżetu. Mamy nadzieję, że niedługo w naszym życiu zaświeci słońce i będzie nam dane cieszyć się naszą wyjątkową córką. Zrobimy wszystko, żeby zawalczyć o jej przyszłość. Potrzebujemy jednak Waszego wsparcia. W takich momentach trudno wyrażać wdzięczność. Jednak chcemy, żebyście wiedzieli, że każdy gest jest dla nas na wagę złota. Rodzice

62 719 zł
Solomiia Pakolivecka
Pilne!
Solomiia Pakolivecka , 7 lat

Wrócił po nią zabójca dzieci – neuroblastoma❗️RATUNKU❗️

Myśleliśmy, że jedziemy na kolejne badanie okresowe i że niebawem wrócimy do domu… Tymczasem 17 lipca usłyszeliśmy najgorszą wiadomość z możliwych. Ziścił się koszmar, który jeszcze wracał nocami. Teraz to dzieje się na jawie – WZNOWA NOWOTWORU! Moja córeczka znów staje do walki na śmierć i życie! Klinika w Barcelonie wyceniła leczenie na gigantyczną sumę, nie zgadzając się na żadne obniżki… Cena za szansę na życie Solomii to ponad 2,5 miliona złotych! Jestem zrozpaczona, w desperacji błagam o pomoc każdego, kto czyta mój apel… Mam na imię Oksana, jestem mamą 6-letniej Solomii. Moja córka umierała na nowotwór, gdy uciekaliśmy przed wojną, która pochłonęła nasz dom, cały nasz dorobek, nasze poprzednie życie… W ostatniej chwili trafiliśmy do Barcelony na leczenie, na które udało nam się zebrać dzięki ludziom o wielkich sercach. Po długiej i trudnej walce – ciężko opisać w kilku zdaniach tyle miesięcy bólu, strachu, płaczu – udało się, była remisja! Osiedliliśmy się na stałe w Polsce, tu zaczęliśmy nowe życie. Mieliśmy nadzieję, że najgorsze za nami. Jeździliśmy tylko do Barcelony na badania kontrolne. Wyniki były dobre przez 1,5 roku. A teraz wszystko wróciło… Neuroblastoma nie bez powodu nazywana jest zabójcą dzieci. Wznowa pojawia się bardzo często, a przychodzi jeszcze silniejsza, po dziecko już osłabione długim i ciężkim leczeniem… Nie wiem, jak mamy teraz wygrać. Jak moja córeczka ma to wszystko ponownie znieść… Będzie gorzej, niż za pierwszym razem – to pewne. Jesteśmy zrozpaczeni… Badanie MIBG wykazało dwa guzy zlokalizowane w okolicy nadobojczykowej i piersiowej. Solomiia ma już 6 lat. Natychmiast zrozumiała, co powiedział lekarz. Płakała bez przerwy, nie mogliśmy jej uspokoić… Ciągle powtarza tylko, że chce do domu…  Trzymała mnie kurczowo za rękę i chciała prowadzić do drzwi. Byle jak najdalej od szpitala, od tego koszmaru… Nie może uwierzyć, że choroba wróciła, że ten horror zaczął się na nowo. My wciąż też nie dowierzamy… W świadomych już do bólu oczkach mojej córeczki znów pojawił się strach. Radość przepadła…  Kolejny raz stajemy do walki o życie naszego dziecka. Dziecka, które świadome jest piekła, jakie ją czeka…  Na już potrzebujemy min. 40 000 euro, by zapłacić za operację wycięcia guzów. Potem badanie histopatologiczne i dalszy plan leczenia: chemia, radioterapia, immunochemia i immunoterapia. Koszt gigantyczny! Operacja powinna odbyć się już za tydzień! Nie mamy jednak takich pieniędzy… Środki z poprzedniej zbiórki zdołały pokryć pierwsze leczenie i wizyty kontrolne w Barcelonie, a nawet na to nie starczyło… Wydaliśmy już wszystkie oszczędności, nie mamy nic. Ta zbiórka to nasza jedyna nadzieja. Jedyna szansa naszej dziewczynki na życie… Proszę, błagam o pomoc… Kiedy życie dziecka zostaje wycenione przez klinikę na tak ogromną sumę, rodzic nie ma nic do gadania… Może albo zapłacić, albo zrezygnować z leczenia. Ale jak mam skazać moje dziecko na śmierć, nawet jeśli system jest bezduszny?! Musimy spróbować. Musimy… Błagam… Mama Solomii ➡️ Licytacje dla Solomii ➡️ Strona Solomii na Facebooku newsy.mamotoja.pl - Dramat, szpital przerwał leczenie! Mała Solomiia nie przestaje płakać, to ostatnia szansa, zanim ją wyrzucą

1 618 200,00 zł ( 91,57% )
Brakuje: 148 940,00 zł
Basia Michalczak
Basia Michalczak , 15 lat

Basia walczy z guzem mózgu❗️Pomóż jej wygrać nierówną walkę o życie!

26 stycznia 2022 roku całe nasze życie wywróciło się do góry nogami. Dla jednych dzieci był to zwykły dzień szkoły, dla innych - dzień beztroski, korzystania z uroków ferii zimowych. Dla mojego dziecka - Basi, która 19 maja skończy 13 lat, był to dzień dramatycznej diagnozy... Zaczęła się walka z potworem, który zaatakował jej główkę - guzem mózgu. Tego dnia mój świat - świat matki - po prostu się zawalił... Przyszło mi patrzeć, jak z mojej dorastającej córki uchodzi życie. Tego dnia zrozumiałam, że mogę ją stracić. Nie mogę do tego dopuścić, dlatego proszę o pomoc! Basia do niedawna  była radosnym, pogodnym, skorym do pomocy dzieckiem… Miała plany, marzenia… Lubiła chodzić do szkoły, bawić się z koleżankami, uczestniczyć w zajęciach pozalekcyjnych... Zdobywać jak na ten wiek przystało pierwsze przyjaźnie… Dziś to wszystko minęło, jest oddział onkologii i walka o życie. Basia już w listopadzie miała niepokojące objawy: problemy z jedzeniem, chodzeniem, skarżyła się na ból głowy i złe samopoczucie. Czasem zdarzały się omdlenia. Nie miała siły chodzić do szkoły... Szła, ale z moją pomocą. Badania, które wykonałam, nie wskazywały na żadne problemy zdrowotne. Lekarze pierwszego kontaktu sugerowali kontakt z psychologiem, dając do zrozumienia, że może być to spowodowane traumą po śmierci mojego męża - jej ukochanego taty... Inni sugerowali, że stres Basi pogłębia pandemia. Nauczyciele i koleżanki z klasy pilnowali Basi by jadła, nie zostawała sama, byli dla niej wsparciem. W grudniu podczas nauczania zdalnego zauważyłam małą poprawę. Przeszło mi przez myśl, że może faktycznie jest to spowodowane stresem, strachem przed tym, co dzieje się wokół. Niestety po świętach Bożego Narodzenia wszystko wróciło... Ruszyna lawinę zła, którego nikt się nie spodziewał. Okazało się, że w główce Basi, w tylnej części czaszki, jest guz... Córka trafiła na neurologie dziecięcą w Szczecinie z ostrym wodogłowiem. Cel - leczenie operacyjne! W chwili przyjęcia do szpitala miała już niedowład lewej strony ciała zaburzenia ruchomości gałek ocznych, zez zbieżny oka lewego oraz osłabienie narządu psychoruchowego. Po usunięciu guza miałam jeszcze cień nadziei, że w powrocie do zdrowia Basi wystarczy sama rehabilitacja... Niestety 11 lutego okazał się kolejnym trudnym dniem, w którym zostałam pozbawiona jakichkolwiek złudzeń. Przyszedł wynik badania histopatologicznego, w którym zdiagnozowano u mojej córki Basi złośliwy nowotwór móżdżka. Po 10 dniach od operacji Basia została przewieziona do szpitala w Poznaniu. Trafiliśmy na oddział onkologii. Każda minuta to walka o zdrowie i życie... Dziś muszę walczyć o to, by moja córeczka mogła wyzdrowieć, cieszyć się każdym dniem, czerpać z niego to, co najlepsze... Teraz niezbędna jest rehabilitacja, dalsza diagnostyka, szukanie skutecznych, niestandardowych metod leczenia, które najczęściej nie są refundowane i wymagają znacznych środków finansowych. Chciałabym prosić ludzi dobrej woli, którym los mojego dziecka nie będzie obojętny, o datki na walkę o jej zdrowie, a przede wszystkim życie... Jej ukochany młodszy brat Mateusz, rodzina, przyjaciele, nauczyciele, koleżanki i koledzy czekają na jej powrót. Wszyscy chcemy, by była już znowu z nami w domu i w szkole, by mogła znowu uśmiechać się i cieszyć i każdą chwilą. Błagam o wsparcie! Za okazane serce i pomoc już teraz serdecznie  wszystkim dziękuje. Mama Honorata i brat Mateusz.  

170 079 zł
Marcin Bednarz
Marcin Bednarz , 40 lat

ALERT❗️Tragiczny wypadek prawie odebrał Marcinowi ŻYCIE❗️POMÓŻ❗️

To był zwykły dzień, niczym nieróżniący się od poprzednich. Nagle w domu rozbrzmiał dźwięk telefonu. Zadzwonili z pracy Marcina. Dostaliśmy informację, że zdarzył się straszny wypadek! Policja poinformowała nas, że Marcin został przetransportowany w stanie ciężkim do szpitala! Nasz świat się załamał! Dokładnie 15 lutego 2024 roku, Marcin uległ nieszczęśliwemu wypadkowi w pracy. Podczas prac wykonywanych jako magazynier, z wysokości około 3,5 metra, spadła na niego paleta z towarem o wadze około 800 kg! Śmierć zajrzała mu prosto w oczy!  Na szczęście na miejsce szybko dotarł zespół medyczny, który wprowadził Marcina w stan śpiączki farmakologicznej i przetransportował do szpitala. Trwał wyścig z czasem o jego życie – nie było chwili do stracenia!  Marcin podczas wypadku doznał licznych obrażeń, takich jak: złamanie miednicy, kości krzyżowej, obu kończyn dolnych, żeber, nosa i kości zatokowych. Gdy dotarliśmy do szpitala, lekarze poinformowali nas, że kluczowe są kolejne dwie doby. Byliśmy zdruzgotani, nie mogliśmy uwierzyć w to, co się dzieje! Z trudem dopuszczaliśmy do siebie myśl, że Marcin może nie przeżyć! Te 48 godzin dłużyło nam się w nieskończoność. Na szczęście stan Marcina się ustabilizował i wtedy lekarze zdecydowali o wybudzaniu go ze śpiączki farmakologicznej. Byliśmy pełni nadziei, że wszystko przebiegnie pomyślnie, jednak wtedy Marcin dostał silnych drgawek. Lekarze musieli zrezygnować z podjętych czynności i ponownie podać leki.  Konieczne było wykonanie dodatkowych badań, które wykazały, że Marcin ma również poważny rozlany uraz aksonalny mózgu! Druga próba wybudzania powiodła się. Niestety, przez uraz Marcin nie odzyskał świadomości. Dzisiaj Marcin potrzebuje jak najlepszej i najszybszej rehabilitacji, która pomoże mu odzyskać świadomość i sprawność! Specjaliści dają szansę na powrót do stanu sprzed wypadku, jednak liczy się czas.  Marcin obecnie przebywa w ośrodku, w którym już odnosi maleńkie sukcesy. Zaczął reagować na polecenia rehabilitantów, wodzić wzrokiem i podnosić niesparaliżowane przez wypadek części ciała. Niestety rehabilitacja i  pobyt w ośrodku nie są refundowany i kosztują majątek. Nie jesteśmy w stanie sami pokryć tych kosztów! Dlatego z całego serca prosimy o pomoc! Marcin mógł nie przeżyć, jednak los podarował mu szansę, której nie możemy zmarnować! Bez Waszego wsparcia nie damy rady, dlatego błagamy wszystkich ludzi dobrych serc – zjednoczcie się z nami w walce o powrót do zdrowia Marcina! Rodzina  ➡️ Licytacje dla Marcina

123 747,00 zł ( 77,54% )
Brakuje: 35 828,00 zł
Kasia Małek
Pilne!
Kasia Małek , 58 lat

Ukochana mama i babcia walczy z GUZEM MÓZGU❗️Tylko operacja uratuje jej życie – POMÓŻ❗️

Mam na imię Kasia, mam 57 lat, jestem córką, mamą, babcią i błagam Was o pomoc. Teraz gdy moje życie wisi na włosku, nic innego nie ma znaczenia... Muszę pokonać chorobę dla moich bliskich, dla siebie... Zaledwie kilka lat temu w czasie pandemii zmarł mój mąż. Nie wyobrażam sobie, bym to teraz ja musiała opuścić moją rodzinę...  Mój koszmar zaczął się kilka tygodni temu. 9 lutego, gdy wracałam do domu od sąsiadów. Nagle poczułam paraliż i jednocześnie okropny ból prawej części ciała. Moja prawa ręka sama zaczęła się wyginać, noga sztywniała. Sąsiedzi natychmiast zadzwonili po pogotowie, które przetransportowało mnie do szpitala z podejrzeniem udaru. Niestety po wstępnej diagnozie okazało się, że to nie był udar, a atak padaczki wtórnej spowodowanej guzem w głowie! Trafiłam do Narodowego Instytutu Onkologicznego w Warszawie. Na miejscu przeprowadzono zabieg kraniotomii w celu pobrania wycinków do badania histopatologicznego. Wyniki biopsji nie pozostawiły żadnych złudzeń – w mojej głowie tkwi glejak wielopostaciowy. Najbardziej agresywny i niebezpieczny nowotwór mózgu. Zdaniem lekarzy z powodu umiejscowienia 3 ognisk guzów na pograniczu płatów czołowego i ciemieniowego – nieoperacyjny. Dzięki determinacji moich najbliższych udało się znaleźć doktora Libionkę, który operuje prywatnie w szpitalu w Kluczborku. Doktor jako jedyny zdecydował się podjąć operacji, ocalić moje życie... Operacja jest moją jedyną nadzieją! Niestety trzeba działać szybko, ponieważ guz rośnie każdego dnia, uciska mózg i powoduje ataki padaczki. Zabieg jest bardzo kosztowny, ale bez niego nie mam żadnych szans... Niestety nie mam takich pieniędzy, by opłacić zabieg. Dodatkowo będę potrzebowała środków na dalsze leczenie onkologiczne, leki, badania, suplementację, rehabilitacje. Guz znajduje się w ośrodku odpowiedzialnym za ruch. Mam kłopoty z poruszaniem prawą ręką i nogą. Po operacji ruchomość może czasowo być jeszcze słabsza. Każdy, kto mnie poznał, wie, jak bardzo kocham życie. Zamierzam walczyć o każdy dzień dla siebie, mojej mamy, jedynej córki, która kilka lat temu straciła tatę i wnuczki, która ma dopiero 5 lat. Wszystkie mnie bardzo potrzebują... Bardzo proszę o wsparcie naszej rodziny w tym trudnym momencie naszego życia. Za każdą dobrą myśl, słowo i pomoc już teraz serdecznie dziękujemy! Kasia ➡️ Wspieraj Kasię poprzez licytacje na Facebooku – Kiermasz dla Kasi Małek

99 595,00 zł ( 46,8% )
Brakuje: 113 171,00 zł