Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Lilka Chyrkova
Lilka Chyrkova , 7 lat

Los zabrał mojej córeczce dzieciństwo... Proszę o Twoją pomoc!

Patrzę w piękne, niebieskie oczy mojej córeczki. Wszystko, co dostrzegam, to jej cierpienie, a jedyne co czuję, to wszechogarniająca rozpacz! Każdego dnia staram się ułatwić Lili codzienność. Chociaż tyle mogę zrobić, aby uratować jej dzieciństwo… Epilepsja i  choroby neurologiczne zabrały jej najszczęśliwsze lata życia. Moja córeczka nie zaznała beztroskiej zabawy na podwórku. Nie chodziła na urodziny do koleżanek. Nie przebierała się i nie stroiła, udając księżniczkę. Los napisał Lili zupełnie inny scenariusz na życie.  Lilia jest dzieckiem paliatywnym. W gardle ma zainstalowaną tracheostomię, dzięki której może oddychać. Boli mnie serce na samą myśl, że oddech mojego dziecka uzależniony jest od innych urządzeń! Moje dziecko jest całkowici leżące. Samo nie może nawet się przewracać na boki i podnosić główki. Choroba spowodowała wielką skoliozę, która ciągle może postępować! Przez opóźniony rozwój psychomotoryczny wymagana jest stała, regularne i intensywna rehabilitacja! Lekarze nie dają mi wielkich nadziei i nie widzą szans na poprawę zdrowia Lili. Jedyne, co można zrobić, to podtrzymywać jej stan.  Ostatnie dwa miesiące są szczególnie ciężkie: moja córka nie śpi w nocy, tylko w dzień. Próbuję to zmienić, ale nie jest łatwo.  Leczenie i rehabilitacja już zawsze będą stałym elementem życia mojego dziecka. Może nie sprawią cudu, ale nie pozwolą, aby stan mojej córki jeszcze bardziej się pogarszał. Pragnę walczyć nawet o najmniejszą poprawę, o najmniejsze światło. Dziś moim celem jest nauczenie mojej 6-latki, aby podnosiła głowę. Tylko tyle i aż tyle! Proszę Was jednak o pomoc, aby ten cel został osiągnięty.  Mama

1 077,00 zł ( 20,24% )
Brakuje: 4 243,00 zł
Elena Zajk
Elena Zajk , 7 lat

Po stracie córki musiałam zaopiekować się wnuczką... Pomóż!

Tragiczny wypadek odebrał mi ukochaną córkę. Nie miałam nawet czasu, by ją opłakać. Musiałam stanąć na wysokości zadania i zatroszczyć się o moją małą wnuczkę. Gdy Elenka straciła mamę, miała tylko dwa latka… Wnusię wychowuję samotnie. Staram się jak mogę, by zapewnić jej wszystko, czego potrzebuje. W naszym życiu przeważają dni pełne smutku. Elenka bardzo tęskni za swoją mamą. To bardzo wrażliwa dziewczynka, która nie radzi sobie z emocjami. Niedawno poznałam tego główną przyczynę… Wnuczka zmaga się z autyzmem. Zawsze podejrzewałam, że trudności Elenki mają poważną przyczynę. Niestety, droga do diagnozy była bardzo długa... Wnusia od zawsze była bardzo pobudzona i hałaśliwa. Nie rozumiała przyjętych norm społecznych. Miała swój świat, do którego nikogo nie chciała dopuścić. Takie zachowania występują do dziś. Komunikacja jest możliwa, jednak bywają dni, w których spektrum nam ją utrudnia. Elenka wymyśla swoje słowa, konstruując własny język. Wybiórczość pokarmowa sprawia, że często buntuje się przed każdym posiłkiem. Diagnoza przyszła niedawno. Wiedząc, z czym wnusia się zmaga, mam szansę zapisać ją do dobrego specjalisty. Niestety, specjalistyczne terapie i turnusy rehabilitacyjne generują ogromne koszty. Wychowuję Elenkę sama, więc nie jest nam łatwo. Potrzebuję pomocy w opłaceniu rehabilitacji mojej wnusi. Pragnę zawalczyć o jej sprawność. Nie chcę, by tragiczny wypadek odebrał jej szansę na szczęśliwą przyszłość. Nasza rodzina wycierpiała już wystarczająco dużo. Jeśli zechcecie pomóc nam w tym trudnym czasie, będę za to ogromnie wdzięczna! Babcia Elenki

1 076 zł
Elżbieta Koładczyk
Elżbieta Koładczyk , 61 lat

Diagnoza niechcianym prezentem urodzinowym... Pomóż pokonać raka!

22.07.2022 r., to kolejne urodziny mojej mamy - Eli. W tym dniu przyjechałam z bratem do niej na urodzinowe ciasto. Mama przekazała nam informację o porannej wizycie u lekarza i wynikach badań. Diagnoza - naciekający złośliwy rak piersi. Czas nam się wszystkim zatrzymał w miejscu... Czy to wyrok? Czy to początek końca? Nie! Mimo diagnozy postanowiliśmy wszyscy razem walczyć o życie i zdrowie mamy. Jakby tego było mało, w dniu drugiej chemii, nagle zmarła nasza babcia - mama naszej mamy. Ta wiadomość bardzo podłamała mamę, a jej stan psychiczny i zdrowotny bardzo się pogorszył... Kto zna moją mamę, ten wie, że zawsze była duszą towarzystwa, aktywna i wysportowana. Praca zawodowa jest pasją. Dużo czasu poświęcała pracy społecznej i pomagała ludziom. Od 7. lat jest freelancerem, nie ma stabilnej pensji z etatu. Czas walki z chorobą praktycznie uniemożliwił jej realizację zadań zawodowych i zminimalizował do zasiłku środki na utrzymanie i walkę z rakiem. Mama jest po trzeciej chemii, a przed nią jeszcze 3 kolejne. Potem mastektomia z usunięciem węzłów chłonnych i jeszcze radioterapia, ale co będzie dalej, to czas pokaże. Leczenie, którym objęta jest mama daje ogromne skutki uboczne – osłabienie organizmu, wypadające włosy, rany na skórze, problemy z przełykaniem, zmęczenie, bóle głowy, kości i stawów.  System leczenia jest, jaki jest i dużo trzeba na własną rękę. Diagnostyka, konsultacje lekarskie, rehabilitacje, dodatkowe badania, suplementacja i lekarstwa, które nie są objęte NFZ, to ogromne koszty. Sami nie damy rady, dlatego pomyślałam o zbiórce, bo wierzę w ludzi, ich serca i dobro, które dając innym, wróci kiedyś do nich. Choć w taki sposób chcę pomóc naszej kochanej mamie. Twoje – nawet drobne – finansowe wsparcie bardzo pomoże jej w tej nierównej walce. Beata, córka

1 075 zł
Natan Rojewski
Natan Rojewski , 9 lat

Świat Natana zatrzymany przez chorobę! Pomóż!

Natan ma 7 lat, uczęszcza do zerówki z oddziałami autystycznymi... U syna zdiagnozowano zespół Aspergera oraz zaburzenia integracji sensorycznej i ADHD. Codzienne życie jest dla syna wyzwaniem, pracą nad tym, by zrozumieć siebie samego i świat, który go otacza. Syn ma problemy z dostosowaniem społecznym, rozumieniem i okazywaniem emocji, nawiązywaniem kontaktów, ma również problemy z koncentracją uwagi oraz nadwrażliwość na dźwięk. Wychowywanie Natana jest dużym wyzwaniem, gdyż nie rozumie on norm społecznych, źle interpretuje przekaz słowny czy zachowania innych. Natan regularnie uczęszcza na spotkania z psychologiem, jest również w trakcie różnych terapii oraz rehabilitacji i pod opieką psychiatry (bierze leki na stałe)... Koszty specjalistycznych terapii są ogromne i finansowanie ich jest dla mnie dużym wyzwaniem. Chciałabym, aby syn był jak najbardziej przygotowany do samodzielnego życia, żeby był szczęśliwy i mógł spełniać swoje marzenia. Kontynuowanie terapii, rehabilitacji oraz wizyt psychiatrycznych i trening umiejętności społecznych są celem, o którego wsparcie bardzo proszę. Mama Natana Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

1 073,00 zł ( 2,27% )
Brakuje: 46 162,00 zł
Julita Bujnowska
Julita Bujnowska , 34 lata

Choroba przejęła kontrolę nad moim życiem! Pomóż mi w walce o zdrowie!

Gorzki smak cukrzycy towarzyszy mi już od ponad trzech dekad. Kiedy byłam małą dziewczynką, okazało się, że potrzebuję insuliny, by żyć… Od tamtego czasu musiałam nauczyć się funkcjonować z chorobą, która znacznie wpłynęła na moją codzienność. Nie mogę pozbyć się cukrzycy, jednak z pomocą pompy insulinowej moje życie jest nieco łatwiejsze. Co kilka minut specjalne urządzenie mierzy też mój poziom cukru we krwi, dzięki czemu nie muszę stale nakłuwać palców. Jednak cukrzyca nie jest jedynym problem ze zdrowiem, z jakim muszę się mierzyć… Kilka lat temu spełniło się moje wielkie marzenie – zostałam mamą cudownej córeczki. Niestety, ciąża odcisnęła bolesne piętno na moim zdrowiu. W jej trakcie, w ciągu trzech tygodni dwukrotnie straciłam wzrok! Dwa razy trafiłam na stół operacyjny, a lekarze robili co w ich mocy, bym widziała… Jednak bardziej niż o mój wzrok martwiłam się o zdrowie córeczki! Na szczęście maleństwo urodziło się zdrowe. Lekarzom udało się też częściowo uratować moje oczy, ale niestety nie widzę tak, jak kiedyś. Mimo to staram się dalej pracować i szukać rozwiązania, które poprawi moje zdrowie. Jednak z miesiąca na miesiąc jest coraz trudniej… Regularnie potrzebuję nowego sprzętu medycznego, a także stałych wizyt u specjalistów oraz badań. Wszystko to generuje ogromne koszty, z którymi coraz ciężej jest mi sobie poradzić… Te wydatki są jednak niezbędne, bym mogła normalnie funkcjonować! Zawsze starałam się radzić sobie jak najlepiej i nie narzekać na swój los. Chcę walczyć o zdrowie dla mojej rodziny i córeczki, która mnie potrzebuje! Konieczne jest jednak Twoje wsparcie! Będę niezmiernie wdzięczna, jeśli zechcesz pomóc mi w tej walce! Julita

1 070 zł
Mirosław Smętek
Mirosław Smętek , 49 lat

Przeszczep to dla mnie kwestia życia... Pomocy❗️

Historia moich chorób jest niezwykle skomplikowana. Od dawna toczę bój z różnymi chorobami, a każda kolejna diagnoza to nowy rozdział w tej historii walki o zdrowie.  Jestem po przeszczepie wątroby. Mam za sobą krwawienie w trakcie śpiączki i zarażenie COVIDem. Po ustabilizowaniu funkcji życiowych i intensywnym leczeniu mam też zepsute nerki. Kreatynina skoczyła z 1.2 na ponad 5! 3 razy w tygodniu jestem dializowany i nie wiadomo, czy przez choroby współistniejące dojdzie do przeszczepu nerki. Ten łańcuch problemów zdrowotnych sprawia, że jestem coraz słabszy. Przeszczep wątroby, migotanie przedsionków, Nawykowe zwichnięcie stawu barkowego lewego kwalifikujące się do operacji (mam skierowanie do szpitala) oraz złamanie obojczyka prawego kwalifikujące się do rehabilitacji, której nie mogę podjąć ze względu na stan zdrowia i również koszty transportu. Osłabienie sprawia, że często tracę równowagę i przytomność. Potrzebuję pilnego wsparcia... Mieszkam sam na 5 piętrze bez windy. Jestem w trakcie diagnostyki jeśli chodzi o przeszczep nerki i dojazdy na badania pochłaniają ogromne środki. Proszę o pomoc, bym chociaż w tej kwestii nie musiał przejmować się tym, czy stać mnie na leczenie. Takie, które może ocalić mi życie. Mirek

1 067,00 zł ( 20,05% )
Brakuje: 4 253,00 zł
Barbara Bartoszek
Barbara Bartoszek , 41 lat

Wpierw dramatyczna diagnoza i operacja, potem przerzuty... Uratujmy życie Basi!

Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. To właśnie wtedy spadła na mnie diagnoza – z całą swoją mocą i bez uprzedzenia. Wiedziałam jednak, że nie mogę się poddać, że muszę walczyć, bo mam dla kogo żyć! Wszystko zaczęło się w marcu tego roku. Od jakiegoś czasu bolały mnie plecy, czułam się osłabiona, ale myślałam, że może to po prostu efekt stresu lub przepracowania… W końcu ostatnie parę lat nie było dla mnie łatwych – ciężko przeżyłam diagnozę i śmierć mamy, a także opiekowałam się schorowaną siostrą…  Zdecydowałam się pójść do ginekologa na rutynowe badanie kontrolne. Niestety, już w trakcie badania lekarz wiedział, że coś jest nie tak – przy pobieraniu materiału wystąpiło natychmiastowe krwawienie. Niedługo potem dostałam wyniki biopsji. Nowotwór złośliwy szyjki macicy.  Mój świat się zawalił.  Dostałam skierowanie do ginekologa–onkologa, który zlecił natychmiastową, radykalną operację usunięcia macicy w celu wycięcia nowotworu oraz uchronienia przed rozsianiem nowotworu. Do operacji doszło w maju, kolejnym etapem leczenia było jak najszybsze wdrożenie radiochemioterapii. Przed jej rozpoczęciem musiało zostać jednak wykonane badanie PET. Niestety, aparatura uległa awarii i ostatecznie przeprowadzono je z miesięcznym opóźnieniem.  Ku mojej rozpaczy okazało się, że w międzyczasie doszło już do przerzutów do węzłów chłonnych.  Obecnie jestem już po 6 cyklach chemii i 33 radioterapii. Następnie czeka mnie brachyterapia – na którą będę musiała bardzo daleko dojeżdżać. Dodatkowo ponoszę też wysokie koszty leków przyjmowanych w domu, m.in. na ciśnienie.  Ze względu na mój nowotwór i orzeczoną znaczną niepełnosprawność, aktualnie nie mogę pracować. Ciężar utrzymania całej naszej 4-osobowej rodziny w całości spadł na barki mojego męża. Sprawia to, że nasza sytuacja finansowa jest bardzo ciężka.  Jedyne, o czym w tym momencie marzę to powrót do zdrowia. Do sprawności i samodzielności. Chcę zostawić za sobą raka, operację, cykle chemioterapii – cały ten koszmar. Proszę, pomóżcie mi w tej nierównej walce.  Barbara

1 066 zł
Damian Magier
Damian Magier , 20 lat

TRAGICZNY WYPADEK zrujnował życie Damiana❗️Rehabilitacja daje nadzieję, pomocy🚨

Ta tragedia wydarzyła się z dnia na dzień. Damian prowadził spokojne życie, jak każdy z nas miał plany i marzenia, które w ułamku sekundy prysły jak bańka mydlana… Wystarczyła jedna chwila i błędna decyzja. Damian spadł z filaru mostu na beton. Świat się zatrzymał. Niestety nie ma już odwrotu, doszło do przerwania rdzenia kręgowego. Może poruszać się wyłącznie na wózku inwalidzkim. W jednej sekundzie runęły jego marzenia i plany, które snuł na dorosłe lepsze życie. Wymaga długiej i żmudnej rehabilitacji oraz całodobowej opieki. To wszystko generuje porażające koszty. Marzył o stworzeniu domu, którego nigdy nie miał. Wychowywał się w domu dziecka. Nauczył się radzić sobie w życiu sam – nigdy nie korzystał z żadnej pomocy, ale teraz jest do tego zmuszony. Potrzebuje opieki i niezbędnych akcesoriów do funkcjonowania w życiu codziennym. Pomóż sprawić, żeby to nie był koniec. Damian ma przed sobą jeszcze całe życie, dopiero w nie wkraczał. Intensywna rehabilitacja daje szansę na poprawę, ale jest niezwykle kosztowna. Dzięki Tobie nie zgaśnie nadzieja... Najbliżsi Damiana

1 066 zł
Marzena Letkiewicz
Marzena Letkiewicz , 45 lat

Walczyłam o siebie i syna. Teraz walczę o choćby dzień bez bólu – Pomocy❗️

Moje zdrowie pogarsza się już od 10 lat. Zanim w końcu stanęłam na nogi razem z synem, los zostawił mi wiele bolesnych blizn, z którymi borykam się do dzisiaj. A walka o godne życie sprawiła, że dzisiaj jestem chora „non stop”. Wizyty u lekarza są dla mnie tak naturalne jak zakupy… Od około 10 lat cierpię na RZS, czyli Reumatoidalne Zapalenie Stawów. Do tego niedoczynność tarczycy, cukrzyca typu 2 oraz silna depresja. Leczę się neurologicznie, okulistycznie, kardiologicznie i także ortopedycznie. Czekają mnie bardzo poważne operacje z powodu wstawienia sztucznej protezy kolan.  Mimo ciężkiego stanu zdrowia udało mi się wychować i wykształcić syna. Ale teraz, kiedy jest już dorosły, ciężko jest mi ciągle prosić go o pomoc, a desperacko jej potrzebuję. Nie jestem w stanie pracować, a na leki wydaję nawet 1000 złotych miesięcznie! Można powiedzieć, że jestem non stop chora. Każde, najmniejsze przeziębienie kończy się u mnie poważną infekcją, ból nie pozwala mi się poruszać i nawet najsilniejsze leki przeciwbólowe przestają działać.  Lekarze niemal co wizytę zwiększają mi dawkę antybiotyku, ale i tak czuję, że jest coraz gorzej. A chciałabym móc jeszcze funkcjonować bez paraliżującego bólu, nie myśleć tylko o tym, czy będę w stanie o własnych siłach dojść do łazienki. Dlatego bardzo proszę o pomoc. O to, co mam – dom i syna, musiałam walczyć. Jestem z tego duma, ale teraz nie poradzę sobie sama. Twoja pomoc, nawet najmniejsza to dla mnie szansa, by chociaż na chwilę nie martwić się tym, czy stać mnie na leczenie.  Już teraz dziękuję z całego serca za każdą pomoc. Marzena

1 064 zł