Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcel Buczek
Pilne!
Marcel Buczek , 12 lat

Wesprzyj walkę Marcela❗️ Pomóż pokonać NOWOTWÓR!

Co robisz, gdy widzisz, jak Twoje dziecko płacze z bólu? Gdy lekarz mówi Ci, że ma nowotwór?! Gdy nie śpisz w nocy, bo boisz się kolejnego dnia? WALCZYSZ! Przytulasz i mówisz, że będzie dobrze! A później robisz wszystko, żeby tak było… Już w zeszłym roku Marcel skarżył się na ból nogi, jednak lekarze uspokajali nas, że to tylko bóle wzrostowe, że minie. Nie minęło! W styczniu kolano syna bardzo spuchło, a na jego nodze pojawiły się liczne zasinienia. Znów zapukaliśmy do drzwi gabinetu lekarskiego, jednak tym razem wszystko potoczyło się zupełnie inaczej… Pediatra zlecił badania krwi i zdjęcie RTG. Po zapoznaniu się z  historią leczenia syna pilnie wysłał nas do ortopedy. Wtedy rozpoczął się nasz koszmar, a Marcelek trafił do piekła – za drzwi oddziału onkologii dziecięcej, prosto w objęcia nowotworu… Marcel jest w trakcie serii badań. Obecnie najważniejsze jest monitorowanie jego sytuacji w celu jak najszybszego wykrycia przerzutów, które mogą pojawić się w szpiku. Syn jest przerażony… Trudno mu zrozumieć, co właściwie stało się z jego życiem… Towarzyszący mu zespół Aspergera potęguje lęk przed niewiadomą…  Zła informacja jest taka, że nowotwór się rozrasta! 9 października mamy kolejną wizytę u ortopedy, po której lekarze zadecydują o losach Marcela. Wiemy, że konieczna będzie operacja, by usunąć zmiany. A później? Chemia? Radioterapia? Jeszcze boję się o tym myśleć… W oczekiwaniu na kluczowe leczenie Marcel musi korzystać z intensywnej rehabilitacji. Musi wzmocnić ciało, by było gotowe do dalszej, wyczerpującej walki! Potrzebuję Waszej pomocy, aby Marcel mógł stawić czoła temu potworowi, który zawładnął jego ciałem. Proszę, pomóżcie mi uwierzyć, że wszystko skończy się dobrze… mama, Dorota

1 506,00 zł ( 1,41% )
Brakuje: 104 877,00 zł
Jagoda But
Jagoda But , 2 latka

Jagódka nie mówi ani nie siada! Potrzebna intensywna rehabilitacja – pomocy❗️

Już od 6. miesiąca ciąży było wiadomo, że Jagódka urodzi się chora. W badaniach prenatalnych lekarze wykryli wodogłowie. Świat się załamał, a my zaczęliśmy drżeć o każdy kolejny dzień naszego nienarodzonego jeszcze dziecka. Córeczka przyszła na świat w zaledwie 34. tygodniu ciąży, ze względu na słaby stan zdrowia niezbędne było przeprowadzenie cesarskiego cięcia… Po urodzeniu Jagódka od razu została zaintubowana i przewieziona do szpitala dziecięcego na intensywną terapię. Spędziła tam 1,5 miesiąca, odzyskując oddech. Przeszła operację wstawienia zastawki komorowo-otrzewnowej oraz sepsę. Córeczka zmaga się z licznymi zmianami w mózgu. Dodatkowo ma obniżone napięcie mięśniowe w rączkach, a podwyższone w nóżkach.  Nasza mała wojowniczka przeszła już dwie operacje głowy. Niestety, nie mówi, nie siada samodzielnie i musi przyjmować miksowane pokarmy. Dzięki dotychczasowej rehabilitacji udało się wypracować pierwsze drobne postępy.  Córeczka jest w stanie utrzymać pozycję siedzącą, w której zostanie usadzona oraz ustać przez krótki moment, jeżeli postawi się ją na nóżkach. Niestety, sama nie jest w stanie tego zrobić. Jej rozwój jest niepewny, a jedyną szansą na poprawę jest kosztowna, długotrwała rehabilitacja. Wasze wsparcie może zapewnić jej szansę na sprawność i godne życie. Prosimy o pomoc w zbiórce środków na niezbędną rehabilitację dla Jagódki. Każda złotówka ma ogromne znaczenie. Wierzymy, że dobro, które ofiarujemy innym – wraca z podwójną mocą! Rodzice

3 943,00 zł ( 13,61% )
Brakuje: 25 011,00 zł
Xawery i Jennifer Maślak
Xawery i Jennifer Maślak , 5 lat

Rehabilitacja w wodzie może przynieść ulgę w cierpieniu moich dzieci! Proszę, pomóż im!

Każdy dzień jest dla mnie wielkim wyzwaniem od losu, który mimo wysiłku, jaki w niego wkładam, wieńczony jest uśmiechem moich dzieci. Toczę codziennie bój o ich zdrowie oraz przyszłość. Pragnę, by moje pociechy mogły odpocząć od bólu i cierpienia, z którym mierzą się od urodzenia. Jestem matką cudownych Xawerego i Jennifer, dla których los nie był łaskawy od samego początku. Xawery, mój synek, ma zaledwie 5 lat, a jego codzienność już podziurawiona jest cierpieniem. Wszystko zaczęło się od obniżonego napięcia mięśniowego, które przykuło moją uwagę. Po diagnozie u specjalisty okazało się, że syn zmaga się z całkowitym zaburzeniem rozwoju, co bardzo wpływa na jego codzienność.  Przez wiele problemów zdrowotnych Xawery nie może cieszyć się dzieciństwem jak jego rówieśnicy. Boryka się z zaburzeniami neurologicznymi oraz niepełnosprawnością ruchową. Te schorzenia zamknęły go w świecie, którego prawdopodobnie nigdy nie poznam. Tak bardzo chciałabym zrozumieć, co kryje się w główce synka... Mimo potężnego wysiłku włożonego w każdy stawiany krok, Xawery ma w sobie niewiarygodną wolę walki, którą podziwiam każdego dnia.  Zaburzenie objawia się u syna hiperaktywnością. Ma przez nią problem z kontrolowaniem swojego ruchu. Czasem z trudem jestem w stanie go zatrzymać. To w konsekwencji bardzo go męczy i bolą go nóżki. Xawery nie lubi chaosu, który bardzo go rozprasza. Jedynym sposobem, aby go uspokoić jest udział w zajęciach w wodzie. Lubi też lepienie z modeliny oraz zabawę na huśtawkach.  Córka, Jennifer to siedmioletnia wojowniczka. Podobnie jak jej brat dzielnie podejmuje wielki bój o swoje zdrowie. Niestety silna determinacja często nie wystarcza... Padaczka, zaburzenia neurologiczne, niepełnosprawność ruchowa oraz afazja odbierają jej to, co dla innych jest normalnością – możliwość wyrażania siebie, poruszania się bez bólu oraz radość z prostych czynności. Córka pragnie żyć uwolniona od cierpienia.  Jennifer ma problemy z mówieniem, przez co kontakt z nią jest też zaburzony. Córka bywa nadpobudliwa, co w konsekwencji przynosi jej duże zmęczenie.  Codzienność również utrudniają jej ataki padaczki, które objawiają się nietypowo – córka zawiesza się i nie reaguje. Zdarza jej się z trudem kontrolować swoje emocje. Kojąco na moje dziecko działa woda – wycisza oraz uspokaja.  Nie ma słów, które mogą opisać, jak trudno jest mi patrzeć na oboje moich dzieci. Każdego dnia męczą się z ograniczeniami swojego ciała i umysłu. Każdy atak epilepsji Jennifer jest jak ostry miecz wiszący nad jej głową, a każde zaburzenie neurologiczne Xawerego odbiera mu szansę na normalne dzieciństwo. Mimo tych przeciwności moja cała rodzina nie traci nadziei. Wierzę, że rehabilitacja, a szczególnie metoda Hallwick –  rehabilitacja w wodzie – może pomóc rodzeństwu. Woda daje im coś, czego nie daje im ziemia – poczucie wolności, ulgę w cierpieniu, możliwość poruszania się bez ograniczeń. To szansa na poprawę jakości ich życia oraz odbudowanie umiejętności, które zdrowie im odebrało. Niestety, koszt tej rehabilitacji przekracza moje możliwości finansowe. Potrzebuję wsparcia, by dać Xaweremu i Jennifer to, na co zasługują – szansę na lepsze jutro. Proszę, pomóż moim dzieciom.  Każda złotówka i dobre słowo to dla mnie ogromna nadzieja dla moich dzieci! Mama Xawerego i Jennifer

100 zł
Jaś Górniak
Jaś Górniak , 21 miesięcy

Straciliśmy już jednego synka, teraz toczymy walkę o zdrowie i sprawność Jasia❗️

Oczekiwanie na naszych wspaniałych synków, było najpiękniejszym i zarazem najtrudniejszym okresem w naszym życiu. Z niecierpliwością odliczaliśmy dni, by móc w końcu zobaczyć i przytulić naszych chłopców. Niestety musieliśmy zmierzyć się z ogromną tragedią… W 30. tygodniu ciąży z groźbą martwicy przez nagłe cesarskie cięcie przyszli na świat Jaś i Julek. Przez ich stan i wady wrodzone, od razu przewieziono nas na oddział neonatologii i intensywnej terapii. Tam bliźniacy zostali rozdzieleni. Po kilku godzinach stan Julka się pogorszył. Reanimowano go przez 60 minut i w stanie ciężkim trafił znów na oddział. Nad inkubatorami wylaliśmy morze łez, by następnego dnia dowiedzieć się o odejściu Julka.  Nasze serca rozpadły się na milion kawałków. Po tej tragedii Jaś spędził w szpitalu 58 długich, okrutnych dni. Zdiagnozowano u niego wodonercze nerki prawej, która sprawna jest tylko w 1% i brak kości przedramienia prawego.  Niestety… konieczna jest operacja usunięcia chorej nerki, ponieważ bardzo obciąża tą, która pracuje prawidłowo… Pod koniec kwietnia Jasiu ma już zaplanowany zabieg. Liczymy, że wszystko pójdzie dobrze… Na szczęście pojawiła się też nadzieja na poprawę funkcjonowania rączki synka. W klinice Paley’a zaproponowano nam 3-etapowe leczenie, z czego na pierwszy etap już udało nam się uzbierać środki! To wszystko dzięki Wam, bardzo dziękujemy! Teraz musimy zebrać kolejną, kolosalną kwotę na drugi etap, podczas którego lekarze zajmą się rekonstrukcją kciuka po prawej stronie. Zabieg ten polegać będzie na wytworzeniu przeciwstawnego do pozostałych palca o funkcji kciuka poprzez poszerzenie II przestrzeni międzypalcowej, transferu mięśni oraz ścięgien. Operacja ta może być wykonana po 3. miesiącach od pierwszego etapu. Jaś ciągle chodzi na kontrole do różnych specjalistów. Dalej jesteśmy pod opieką wielu poradni specjalistycznych między innymi kardiologicznej, nefrologicznej, urologicznej, neurologicznej, okulistycznej, audiologicznej i pulmonologicznej.  Za nami pierwszy poważny zabieg operacyjny. W grudniu 2023. roku Jaś miał usuwany nowotwór niezłośliwy za lewym oczodołem, którego na szczęście udało się pokonać. Operacja przebiegła bez powikłań. Nie zwalniamy tempa i kontynuujemy intensywną rehabilitację. Jaś bardzo nie lubi ćwiczyć, ale dzięki temu, w końcu zaczął stawiać swoje pierwsze kroki! Za każdym razem podczas rehabilitacji staramy się jak najbardziej usprawnić jego prawą rączkę, aby w codziennych czynnościach było mu łatwiej. Mimo wszystkich przeciwności losu nasz syn na co dzień to bardzo radosny i uśmiechnięty chłopczyk. Jest bardzo dzielny i każdego dnia zaraża nas swoich szczerym uśmiechem. Jesteśmy pewni, że jego braciszek patrzy na nas z góry i wspiera w tej trudnej walce. Bardzo Was prosimy o dalsze wsparcie. Wasza pomoc jest naszą nadzieją! Rodzice Jasia

278 004,00 zł ( 70,62% )
Brakuje: 115 614,00 zł
Aleksander Rumiński
Aleksander Rumiński , 10 lat

Nierówna walka to jego codzienność - pomożesz Olkowi❓

Jesteśmy ogromnie wdzięczni za każdy gest wsparcia przy poprzedniej zbiórce!  Systematyczna rehabilitacja jest najważniejsza w przypadku naszego syna i walki o jego zdrowia. Niestety jej brak powoduje przykurcze i ogromny ból. Skończyły nam się środki finansowe. Terapia i leczenie wyczerpały wszystkie nasze oszczędności i zebrane pieniądze. Syn zaczyna szybciej rosnąć, dlatego potrzebujemy dużo intensywnej rehabilitacji, żeby nie utracić zdobytych dotychczas umiejętności.  Prosimy, nie zostawiajcie nas! Nasza historia:  Moja ciąża nie należała do tych książkowych. Walczyłam ze wszystkich sił, by nosić synka jak najdłużej pod sercem. Niestety nie miał tyle szczęścia co inne dzieci. Olek urodził się ponad 3 miesiące przed terminem, a w wyniku komplikacji okołoporodowych i niedotlenienia zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Ogromny cios. Nie tak miało być! Oluś miał urodzić się zdrowy... Skrajny wcześniak, 650 gramów… Był taki słaby, taki malutki. Walczyliśmy o każdy dzień jego życia, o każdy oddech. Na ręce pierwszy raz wzięłam go dopiero po 55 dniach. Pierwsze 3,5 miesiące swojego życia spędził w szpitalu.  Życie z niepełnosprawnym dzieckiem to zmaganie się z przeciwnościami losu każdego dnia. Nie wiemy, co przyniesie jutro. Dziecku z MPD trzeba poświecić się w całości. Olek nie chodzi i nie siedzi, mówi tylko kilka prostych słów. Porozumiewamy się za pomocą znaków i piktogramów. Walczymy o jego sprawność i samodzielność, ale jest to bardzo trudne. Główną barierą są pieniądze, których potrzeba naprawdę dużo. Jednak wystarczy jedno spojrzenie Olka i znowu nabieramy wiatru w żagle. Chcemy działać!  Szczęście Olusia jest dla nas najważniejsze. Codzienna rehabilitacja i sprzęt medyczny pochłaniają ogromne sumy. Olek jest całkowicie zależny od pomocy innych we wszystkich czynnościach.  Bardzo potrzebujemy waszego wparcia! Kochający Rodzice → Zmagania Olusia możecie także obserwować na Facebook'u → oraz wspierać poprzez licytacje  Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.   

14 837,00 zł ( 37,19% )
Brakuje: 25 057,00 zł
Halina Biesiada
Pilne!
Halina Biesiada , 70 lat

Ukochana mama i babcia toczy walkę z okrutnym wrogiem – glejakiem❗️POMÓŻ❗️

Mama zawsze była bardzo uśmiechniętą i aktywną osobą – kochała jeździć na rowerze i pielęgnować ogródek. Dlatego, gdy jesienią zeszłego roku bardzo przygasła, zaczęła narzekać na migrenowe bóle głowy i zapominała słów wiedziałam, że dzieje się coś niedobrego. Nie sądziłam jednak, że to, co zaczęło się tak niewinnie, przerodzi się w koszmar!  Lekarze z początku zbagatelizowali objawy, które występowały u mamy, ale ja nie odpuściłam... W końcu trafiłyśmy z mamą na SOR i wtedy nasze życie wywróciło się do góry nogami. Migrenowy ból głowy okazał się guzem mózgu. Diagnostyka i późniejsza operacja potwierdziły najgorsze przypuszczenia – był to glejak wielopostaciowy IV stopnia!  Po operacji mama przeszła radioterapię połączoną z chemioterapią. Niedługo rozpocznie 3 cykl chemii. Leczenie ogromnie nadwyrężyło siły mojej mamy – mój syn, a jej wnuk zrezygnował z pracy, aby opiekować się swoją ukochaną babcią!  Do tego momentu radziliśmy sobie sami, ale nasze oszczędności niestety się kończą... Mama swoją emeryturę przeznacza na dojazdy, ponieważ leczy się poza miejscem zamieszkania. Od samego początku wspieramy też jej leczenie olejkami CBD, CBG, suplementacją i odpowiednią dietą. Koszty zaczynają nas przerastać! Walczymy z niezwykle podstępnym wrogiem… Lekarze ostrzegają, że glejak wielopostaciowy często daje wznowę, a wtedy potrzebna będzie reoperacja! Chcemy być na to przygotowani i od razu zabrać mamę do Kluczborka na prywatny zabieg. Trudno uwierzyć, że podczas kilku miesięcy nowotwór poczynił tak ogromne szkody w organizmie mamy! Obecnie zmaga się z niedosłuchem, głęboką afazją, zanikiem pamięci krótkotrwałej i pogłębiającym się problemem z logicznym myśleniem. Musimy zrobić wszystko, by ratować życie najbliższej nam osoby: ukochanej mamy i babci. Z całego serca prosimy Was o wsparcie w tej nierównej walce. Tylko dzięki sile dobrych serc mamy szansę pokonać glejaka! Bardzo prosimy o wpłatę na leczenie naszej Halinki – nawet przysłowiowa złotówka ma wielką moc!  Joanna, córka

6 836 zł
Paweł Stryjakowski
Paweł Stryjakowski , 12 miesięcy

Pawełek urodził się z ciężką wadą serduszka! Pomóż w walce o zdrowie i rozwój!

O diagnozie synka dowiedzieliśmy się jeszcze w ciąży. Gdy wyniki badań prenatalnych wykazały u Pawełka zespół Downa oraz wadę serduszka przeżyliśmy szok. Ciężko jest się pogodzić z myślą, że Twoje dziecko przyjdzie na świat ciężko chore. Wiedzieliśmy jednak, że się nie poddamy i będziemy ze wszystkich sił walczyć o rozwój i lepsze jutro naszego synka. Pawełek przyszedł na świat we wrześniu 2023 roku. Zaledwie 6 miesięcy później, w kwietniu 2024 roku, trafił na stół operacyjny, gdzie przeszedł skomplikowaną operację serduszka. Tak potwornie się o niego baliśmy. Taki maleńki i bezbronny wśród całej tej aparatury… Na szczęście operacja przebiegła pomyślnie.  Niestety, to nie koniec naszej walki o zdrowie synka. Pawełek musi stale przyjmować leki przepisane przez kardiologa oraz neurologa. Nie są one jednak ogólnodostępne w aptekach – każdorazowo muszą być robione na zamówienie. Nasz życie kręci się wokół kolejnych wizyt u lekarzy i niekończących się dawek leków. Staramy się o przyznanie dla synka orzeczenia o niepełnosprawności. W walce o zdrowie Pawełek potrzebuje także regularnej i intensywnej rehabilitacji. Niestety, refundowane są jedynie 3 godziny w miesiącu. Jest to zdecydowanie za mało, by synek miał szansę prawidłowo się rozwijać.  Koszty związane z leczeniem i rehabilitacją są bardzo wysokie i ciężko jest nam udźwignąć je samodzielnie.  Prosimy, wyciągnijcie do Pawełka pomocną dłoń. Wierzymy, ze pomimo swoich diagnoz ma szansę na szczęśliwe dzieciństwo i samodzielną dorosłość. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze małym chłopcem – możemy wypracować najwięcej! Rodzice Pawełka

16 832 zł
Rozalka Bobko
Rozalka Bobko , 5 lat

Skóra delikatna jak motyl, paląca piekielnym ogniem... Rozalka cierpi, pomóż❗️

Rozalka urodziła się z rzadką chorobą genetyczną – pęcherzowym oddzielaniem się naskórka. Kiedy 16 września 2019 roku przyszła na świat, na stopach i dłoniach brakowało jej skóry… Tak bardzo płakała, tak niesamowicie cierpiała. Jej ból łamał nasze serca. Pomimo że od tego momentu minęło już kilka lat, Rozalka do dzisiaj musi walczyć o swoje zdrowie. W trakcie ciąży nie wiedzieliśmy, że Rozalka choruje, więc tym bardziej pierwsze chwile naszego dziecka na tym świecie były dramatyczne. Nie mieliśmy pojęcia, co się dzieje! Od razu po urodzeniu, córeczka została zabrana do szpitala oddalonego o 200 kilometrów… Przez trzy doby, Rozalka nie widziała mamy. Na szczęście, chociaż ja – jej tata mogłem być razem z nią.  Moja Rozalka to mój motylek – nazywamy ją tak z żoną i dwiema córkami, bo jej skóra jest taka delikatna. Każdy dotyk powoduje u niej bolesne pęcherze na całym ciele, a nawet w jamie ustnej, przełyku i oczach! Rany goją się bardzo długo... Życie mojej córeczki to ciągła walka z cierpieniem.  Niestety, gdy rany się zagoją – powstają po nich blizny, powodujące przykurcze mięśni! Dlatego Rozalka potrzebuje stałej rehabilitacji. Nasza codzienność to też częste zmiany opatrunków i wizyty u specjalistów. Jeszcze do niedawna myślałem, że Rozalce nie można pomóc bardziej, niż to robimy do tej pory – głównie opatrunkami, maściami, rehabilitacją. Medycyna jednak wciąż się rozwija! Niedawno w USA zatwierdzono pierwszy lek, który może pomóc naszej córeczce! Być może wkrótce będzie on dostępny również w Europie. Czekamy na to z niecierpliwością i na pewno będziemy informować na bieżąco, jeśli dla Rozalki pojawi się taka możliwość leczenia.  Nasza córeczka potrzebuje sprzymierzeńców w swojej walce. Mimo okrutnej choroby Rozalka jest bardzo dzielna! Staramy się, by jej życie i dzieciństwo było jak najlepsze, jak najszczęśliwsze.  Bardzo proszę o wsparcie mojej dzielnej dziewczynki. Choroba powoduje okropne cierpienie, ale my robimy wszystko, by jej w nim ulżyć. Będzie nam łatwiej z Waszą pomocą… Daniel, tata

119 831 zł
Karol Wałęga
Pilne!
Karol Wałęga , 5 lat

Ostra białaczka u Karolka❗️ Pomóż, by była tylko złym wspomnieniem...

Pod koniec marca nasz Karolek zachorował. Myśleliśmy, że to tylko zwykła infekcja u dziecka, które chodzi do przedszkola. W rzeczywistości zaczęliśmy nierówną walkę! Bo jak ma być równa, kiedy na ringu ze śmiertelną chorobą staje słabe, bezbronne dziecko…? Zaczęło się od bólu zębów, które po konsultacji z dentystą okazały się być w porządku. Objawy jednak nie ustępowały. Pojawił się szczękościsk, wysoka gorączka utrzymująca się 8 dni i ten okropny BÓL… Po wizycie u lekarza pediatry zostały zlecone badania... Wyniki wysnuły podejrzenie mononukleozy, jednak naszej Pani doktor ciągle coś nie dawało spokoju.  W ciągu kolejnych dni Karolek gasł w oczach. Wzrastało zmęczenie, nasilał się ból, pojawił się brak apetytu.... Wyniki nie poprawiały się, wtedy zapadła decyzja o pójściu do szpitala. Trafiliśmy na oddział dziecięcy szpitala w Wałbrzychu. Tam wspaniały specjalista zlecił badania i analizę wyników. 10 kwietnia, równo o 14:00 usłyszałam: Przylądek Nadziei już na Was czeka. Świat zawalił nam się wtedy pierwszy raz, bo dobrze wiedzieliśmy, co może być dalej. Liczyliśmy na cud, na to, że jednak nas odeślą i potwierdzą, że to tylko bardzo zaawansowana mononukleoza… Po przyjęciu na oddział onkologii pielęgniarki wspaniale zaopiekowały się Karolkiem i pobrały kolejne próbki do badań. Zaczęło się odmierzanie czasu... O 21.00 przyszła pani doktor. Usłyszałam: Musimy z Panią porozmawiać, mamy już wyniki Pani synka. Niestety diagnoza to OSTRA BIAŁACZKA LIMFOBLASTYCZNA... I wtedy świat zawalił nam się po raz kolejny, a serca rozsypały się na miliony kawałków.  Od tej pory toczymy walkę o zdrowie, o życie, o marzenia naszego dziecka! Karolek jest bardzo pogodnym chłopcem, żywym radosnym. Uwielbia grać w piłkę nożną i konstruować z klocków Lego. Teraz marzy, by wyzdrowieć, by te wszystkie lekarstwa, strzykawki i rurki już się skończyły! Bardzo chce wrócić do domu do swojej siostry Zuzi i móc znów pojechać z nią nad morze. Niestety Karol bardzo źle znosi chemioterapię. Większość czasu bezsilnie leży w swoim łóżeczku. Przez 3 miesiące pobytu w szpitalu wydarzyło się wiele mniejszych i większych tragedii. Karol przeszedł OBRZĘK MÓZGU, przez co utracił zdolność mówienia. Przeżył już ZAKAŻENIE SEPSĄ i nieustannie walczy z nawracającymi infekcjami, które są dla niego śmiertelnym niebezpieczeństwem i nie pozwalają mu opuścić murów szpitala.  Wiemy, że walka Karola nie skończy się szybko... Przed nami długie leczenie. Regularna, dostosowana do indywidualnych potrzeb Karola oraz prowadzona przez doświadczonych specjalistów REHABILITACJA jest bardzo ważna, aby pomóc mu powrócić do zdrowia i normalnego funkcjonowania. Po zakończeniu chemioterapii synek będzie potrzebował wsparcia rehabilitacyjnego w różnych obszarach, takich jak fizjoterapia, terapia zajęciowa, terapia mowy czy psychologiczna. Choć Karol stracił część swojego dzieciństwa, intensywna rehabilitacja pomoże szybko zapomnieć mu o tym koszmarze! Dlatego z serca prosimy o Wasze wsparcie! Nasz synek dzielnie stawia czoło niebezpiecznej chorobie, jednak po wyjściu ze szpitala jeszcze długo będzie musiał walczyć, co wiąże się z ogromnymi kosztami! Prosimy, pomóżcie ratować nam, co najcenniejsze – zdrowie naszego dziecka! Ciocia Dorota i Karolek wraz z Rodzicami ➡️  Zobacz, jak Karolek wspiera inne dzieci w walce z chorobą - klik! ➡️ Karolkowi możesz pomóc też przez udział w licytacjach na Facebooku - klik!

85 377,00 zł ( 53,5% )
Brakuje: 74 198,00 zł