Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiesława Kania
13 dni do końca
Wiesława Kania , 65 lat

Wiesława chce wrócić do normalności, do zdrowia, do wnuków! Pomóżmy!

Moja mama jest po operacji usunięcia oponiaka, guza w głowie. Zabieg był konieczny, ale niestety poważne skutki pozostały z nami do dzisiaj... Mama zmaga się z nimi i walczy codziennie, żeby móc chociaż trochę żyć jak dawniej...  Po operacji usunięcia guza głowy dnia 8.05.2020 roku mama zmagała się z niedowładem nogi, ręki, problemami z mową. Naszym celem w rehabilitacji jest przede wszystkim to, żeby odzyskała jak najwięcej sprawności, żeby była z powrotem niezależną i samodzielną osobą, żeby mogła cieszyć się nadal życiem. Mama marzy, by pobawić się swobodnie ze swoimi wnuczkami. Chce żyć normalnie pomimo przykrości, jakie na nas spadły w ciągu ostatnich lat. Chce walczyć! Niestety na drodze do sprawności stoją olbrzymie kwoty... Mama jest na rencie i nie stać już nas na pokrycie kosztów turnusów rehabilitacyjnych (rehabilitacja kosztowała już nas wszystkie nasze oszczędności, czyli ok. 60 000 zł. Turnus aktualnie kosztuje 8500 złotych za 2 tygodniowy pobyt - 4 godziny ćwiczeń dziennie z certyfikowanymi rehabilitantami. Według specjalistów, z którymi rozmawiamy, jest dużo rzeczy, nad którymi należy pracować, ale są to rzeczy do wypracowania! Daje nam to nadzieję! Dlatego dzięki determinacji mamy i Państwa wsparciu jesteśmy w stanie wrócić do sprawności sprzed operacji! Wierzymy w to głęboko! Będziemy bardzo wdzięczni, jeżeli zechcą Państwo pomóc nam w dofinansowaniu turnusu oraz domowej rehabilitacji. Tylko stała i regularna praca nad stanem zdrowia mamy pozwoli jej na poprawie i powrocie do normalności!  Najbliżsi 

4 130,00 zł ( 14,67% )
Brakuje: 24 009,00 zł
Wojciech Urbaniak
Wojciech Urbaniak , 13 lat

W wieku dwunastu lat Wojtek musiał nauczyć się chodzić od nowa!

Od lat marzyliśmy, by Wojtek mógł poruszać się swobodnie. Operacja stóp miała zmienić wszystko. Jednak okazało się, że zabieg to dopiero początek naszych zmagań… Wojtek urodził się z rozszczepem kręgosłupa i wodogłowiem. Cierpi na wiotkie porażenie kończyn dolnych i do momentu operacji miał stopy końsko-szpotawe W styczniu dzięki pomocy Darczyńców nasz syn przeszedł operację obu stóp oraz usunięcia wyrośli kostnej pod kolanem.  Zabieg przebiegł pomyślnie i stopy są teraz ustawione prawidłowo. Wojtek był zachwycony, a i my byliśmy przeszczęśliwi, że syn będzie mógł rozwijać się dalej bez przeszkód. Rzeczywistość okazała się jednak trudniejsza, niż podejrzewaliśmy… Operacja nie dała natychmiastowej poprawy, wręcz przeciwnie – nastąpił regres! Wojtek musiał nauczyć się chodzić od nowa. To bardzo ciężkie doświadczenie dla dwunastolatka, którego rówieśnicy uprawiają sporty, ćwiczą razem na WF-ie, a on uczy się stawiać pierwsze kroki… Rehabilitacja przynosi pozytywne efekty i widać postępy, niestety powoli nie dajemy już rady finansowo. Do tej pory korzystaliśmy z własnych środków, by rehabilitować Wojtka, jednak koszt zabiegów zaczął przekraczać nasze możliwości. Tak wiele udało się już osiągnąć, by poprawić sprawność syna – nie możemy teraz się poddać! Wierząc w to, że i tym razem będziemy mogli liczyć na pomoc ludzi o wielkich sercach, po raz kolejny prosimy Was o pomoc. Bardzo Wam dziękujemy za każdą wpłatę i udostępnienie – to szansa na zmianę życia Wojtka!  Katarzyna, mama

4 130 zł
Wawrzyniec Misiak
6 dni do końca
Wawrzyniec Misiak , 9 lat

Walczymy o jak najlepszą przyszłość naszego syna. Proszę, pomóż!

Od samego początku moja ciąża była zagrożona, dlatego bardzo bałam się o zdrowie synka. Poczułam ulgę, gdy okazało się, że u Wawrzyńca zdiagnozowano jedynie obniżone napięcie mięśniowe. Niestety, prawdziwe problemy pojawiły się dopiero po czasie…  Synek długo nie mówił, więc zgłosiłam go do logopedy i psychologa. W 2018 roku pojawiła się właściwa diagnoza - autyzm dziecięcy. Zaczęła się walka o jak najlepszą przyszłość dla syna. Podczas pandemii u Wawrzyńca nastąpił nagły regres umiejętności, który później trudno było nadrobić, dlatego przeprowadziliśmy się do Łodzi, gdzie synek miał większą możliwość rozwoju. Niestety, i tam synek nie został zakwalifikowany do odbywania nieodpłatnej terapii integracji sensorycznej, co spowodowało u niego jedynie pogłębienie wszystkich niepokojących objawów.  Wawrzyniec ma sporo problemów z małą motoryką odpowiedzialną za sprawność dłoni i palców. Syn uczęszcza na terapię Masgutovej, fizjoterapię i trening umiejętności społecznych. Bardzo chciałabym również, aby Wawrzyniec pojechał na turnus rehabilitacyjny oraz wziął udział w zajęciach z pływania, co pomogłoby mu w korygowaniu pogłębiających się wad postawy.  Tuż po porodzie wychowywałam Wawrzyńca sama. Jego biologiczny ojciec nie interesował się synem. Prawdziwym tatą dla Wawrzyńca stał się mój mąż. Do tej pory staraliśmy się radzić sobie sami, ale przy obecnych wzrostach cen i ciągle narastających potrzebach związanych z rehabilitacją syna, jest to bardzo trudne. Według opinii wielu specjalistów, przy wdrożeniu odpowiednich terapii, Wawrzyniec będzie w stanie, normalnie żyć i dobrze funkcjonować w społeczeństwie. Jest duża szansa, że jako dorosły człowiek pójdzie do pracy i założy rodzinę, ale żeby miał taką szansę, potrzebujemy Waszego wsparcia! Patrycja, mama

4 126 zł
Oskar Urbański
Oskar Urbański , 16 lat

Zamknięty w głuchej ciszy! Pomóż mu się z niej wydostać!

Na wstępie chcielibyśmy z całego serca podziękować wszystkim darczyńcom za wsparcie, jakie do tej pory od Was otrzymaliśmy. Dziękujemy za każdy szczodry gest, okazane serce i słowa otuchy, którymi tak licznie nas obdarowaliście. To dzięki Wam nasz synek dostał szansę na lepsze życie. Choć od pierwszych zbiórek minęło już wiele lat, nasza walka cały czas trwa. Dziś ponownie pragniemy prosić Was o pomoc! Poznaj historię Oskarka: Zalany bezgłośnymi łzami, schowany w kącie, pragnął wołać o pomoc. Nikt go jednak nie słyszał... A on, ogłuszony bezkresną ciszą, nie potrafił zapłakać ani krzyknąć. Miał tylko półtora roczku. A przecież nic nie zapowiadało naszego dramatu. Synek urodził się zupełnie zdrowy. Do dzisiaj nie znamy przyczyny utraty słuchu Oskarka. Gdy miał niespełna półtora roczku, w bardzo krótkim czasie wydarzyło się wiele wydarzeń. Najpierw Oskarek przeszedł ostre zapalenie ucha. Potem zdarzył się wypadek – podczas zabawy upadł i dosyć poważnie uderzył się w głowę. Następnie pojawiły się problemy laryngologiczne. Synek przyjmował wiele antybiotyków, które w bardzo krótkim czasie postawiły go na nogi, niestety były to bardzo silne leki. Potem dostrzegliśmy, że Oskarek stał się dużo bardziej milczący, zniknął też uśmiech z jego twarzy. Przestał reagować na swoje imię i proste polecenia. Prawie rok trwały badania i konsultacje, po których dowiedzieliśmy się, że nasz synek cierpi na poważny niedosłuch. Niestety, brak słuchu w okresie, w którym dzieci „łapią” największą ilość nowych słów, nie dało się przeoczyć. Oskarek nie nauczył się mówić... Do dzisiaj żaden z lekarzy nie potrafi podać przyczyny głębokiego obustronnego niedosłuchu  u Oskarka. Być może toksyczne leki uszkodziły słuch, być może to wina uderzenia w główkę. Ciężko określić, gdyż nie wydarzyło się to z dnia na dzień. Najprawdopodobniej Oskarek z każdym dniem słyszał coraz mniej. Musiał nauczyć się żyć w świecie, gdzie przestały go otaczać dźwięki i głosy…  Robiliśmy wszystko, by mógł wydostać się z tej przerażającej ciszy. Kupiliśmy system FM, umożliwiający przekazywanie mowy na odległość. Dzięki Waszej pomocy zakupiliśmy także specjalistyczny aparat słuchowy, który połączony z systemem pomagał usłyszeć dźwięki otoczenia.  Dziś Oskarek ma już 15 lat. Niestety pomimo wieloletniej walki w dalszym ciągu jego mowa jest bardzo niewyraźna i sprawia mu wiele trudności. Syn zmaga się z dużym problem z przetwarzaniem słuchowym, a co za tym idzie zrozumieniem mowy.  Przeszliśmy już długą drogę rehabilitacji. Bierzemy udział w turnusach, podczas których nasz synek pracuje ze specjalistami. Teraz mamy możliwość skorzystania z turnusu neurologicznego, gdzie Oskar poddany będzie mikropolaryzacji oraz bioakustycznej korekcie mózgu. Niestety koszty związane z wyjazdami na turnusy znacząco przekraczają nasze możliwości finansowe.  Turnusy są niezwykle ważne, ponieważ nasz syn powoli wkracza w dorosłe życie, które będzie stawiało przed nim coraz trudniejsze wyzwania.  Pełni nadziei po raz kolejny zwracamy się do Was z prośbą o pomoc! Wiemy, jak wielka jest Wasza moc! Wierzymy, że i tym razem możemy liczyć na Wasze wsparcie, za które już teraz serdecznie dziękujemy! Rodzice Oskara 🎥 Zobacz walkę Oskara na własne oczy ⬇️ Kwota zbiórki jest szacunkowa

4 126,00 zł ( 26,38% )
Brakuje: 11 513,00 zł
Antoś Godycki-Ćwirko
Antoś Godycki-Ćwirko , 5 lat

Wesprzyj Antosia w jego trudnej codzienności❗️

Nasz synek Antoś jest bardzo pogodnym, pełnym energii i zawsze uśmiechniętym chłopcem. Gotowy do zabawy i nowych wyzwań. Niestety każdego dnia musi mierzyć się z wieloma trudnościami, które negatywnie wpływają na jego funkcjonowanie. Antoś cierpi na zaburzenia integracji sensorycznej i mowy. Nie potrafi odpowiednio reagować na bodźce i komunikaty napływające z otoczenia. Ma też problemy logopedyczne, które utrudniają mu poprawną komunikację werbalną.  Aby Antoś mógł jak najlepiej rozwijać się i uczestniczyć w życiu społecznym, konieczna jest terapia integracji sensorycznej, która pomoże mu zapanować nad reakcjami na bodźce zewnętrzne. Ważne są także zajęcia logopedyczne, które wspomogą jego umiejętności komunikacyjne. Synek uczęszcza do przedszkola terapeutycznego, w którym ma zapewnione odpowiednie zajęcia. Niestety to nie wystarczy. Chcielibyśmy, żeby mógł brać udział również w prywatnych terapiach, które dają szansę na poprawę.  Bardzo kochamy Antosia, każdego dnia staramy się robić wszystko, by zapewnić mu możliwie jak najlepszy rozwój, niestety nie jest łatwo. Ja ze względu na opiekę nad synkiem nie mogę podjąć żadnej pracy. Tata Antosia pracuje, ale sam mierzy się z problemami zdrowotnymi... Jest nam bardzo ciężko. Wszystkie wizyty, badania, konsultacje i terapie generują ogromne koszty, ale są jedyną szansą na poprawę funkcjonowania Antosia. Jesteście naszą nadzieją, Wasza pomoc może być dla naszego synka ratunkiem. Prosimy, nie przechodźcie obojętnie! Każda okazana pomoc ma dla nas ogromne znaczenie — Rodzinie Antosia.  

4 123,00 zł ( 15,5% )
Brakuje: 22 473,00 zł
Wiktoria Skrok
Wiktoria Skrok , 22 lata

Wiktoria schudła w oczach! Za duży wózek inwalidzki to ogromnie niebezpieczeństwo!

Wózek inwalidzki, balkonik, turnus rehabilitacyjny, stała rehabilitacja – na to zbieramy tym razem. Od ostatniego kupna wózka Wiktoria sporo schudła, przez co w obecnym jest niestabilna i przechyla się na jedną stronę... Balkonik, z którego korzysta ma już 10 lat i nie spełnia swojej funkcji. Wiktorii potrzebny jest nowy sprzęt i intensywna rehabilitacja! Poznaj naszą historię: Moja córeczka urodziła się zbyt wcześnie. Tak bardzo chciała już być na świecie, że pojawiła się na nim w 26. tygodniu ciąży. Nie ważyła nawet kilograma. Moje macierzyństwo zaczęło się od paraliżującego strachu – nie wiedziałam, czy moje dziecko przeżyje. Czy będę mogła je przytulić, być przy nim, patrzeć, jak dorasta... Szanse na przeżycie były małe, ale Wiki chciała żyć. Walczyła o każdy oddech. Los postanowił mnie oszczędzić – Wiktoria jest ze mną. Została, żyje. Zamiast szczęścia wydarzył się jednak dramat. Podczas porodu doszło do niedotlenienia u Wiktorii. To poskutkowało mózgowym porażeniem czterokończynowym. Córeczka ma znaczny stopień niepełnosprawności. Po miesiącu życia u córki wykryto uszkodzenie mózgu. Wiktorii nie ominęły też choroby wcześniacze – retinopatia, która skutkuje obecną wadą wzroku, problemy z samodzielnym oddychaniem, niedojrzały system nerwowy, zaburzony rozwój psychoruchowy. Córka sama nie chodzi i nie stoi. Porusza się na wózku inwalidzkim i przy pomocy balkonika. Nasza codzienność to ciągła walka ze skutkami porażenia. Musimy stale ćwiczyć nogi, ręce, które bolą również przez pojawiające się przykurcze.  Zdiagnozowano również neuralgię nerwu trójdzielnego prawego. To schorzenie neurologiczne, które stwarza ból oraz napięcie całej czaszki i twarzy. Powoduje problemy w mówieniu, gryzieniu, myciu zębów. Konieczna jest terapia i rehabilitacja, która pomoże Wiktorii uwolnić się od cierpienia! Chociaż po tylu latach brakuje już sił, nie zamierzamy się poddać. Na szali jest zdrowie i samodzielność mojej córeczki. Wiktoria to dziewczyna, która ma wiele pasji. Uwielbia podróże, plastykę i muzykę. Chciałaby je wszystkie realizować, lecz dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe stawia jej ogromne przeszkody. Dzięki wykonywanym ćwiczeniom i ciągłej pracy, córka robi jednak systematyczne postępy. To napędza nas do dalszej pracy, jednak leczenie wymaga dużego nakładu finansowego... Zbyt dużego. Wiktoria potrzebuje rehabilitacji cały czas, a za wszystko muszę płacić z własnej kieszeni. Wychowuję Wikę sama i tak naprawdę zdane jesteśmy na siebie. Mimo wszystkich trudności wspieramy się  wzajemnie, by w życiu było nam łatwiej. Wiktoria ma za sobą już 6 operacji, obecnie pomóc może jedynie rehabilitacja i odpowiedni sprzęt. Własnymi siłami nie jestem już w stanie zapewnić Wiktorii pomocy, dlatego z nadzieją zwracam się do Ciebie. Proszę, wesprzyj mnie w walce o życie mojego dziecka! Mama Wiktorii, Agnieszka ➡️ Wiktorii możesz pomóc też przez BAZAREK, na którym znajdziesz wykonane przez nią fanty - kliknij i pomóż!

4 121,00 zł ( 12,91% )
Brakuje: 27 794,00 zł
Beata Habet
Beata Habet , 51 lat

Kiedy spokojne życie brutalnie przerywa nowotwór! Pomóżmy Beacie...

Wyobraź sobie, że wiedziesz normalne życie. Masz rodzinę, przyjaciół, pracę. Pomimo codziennych trudności wszystko układa się dobrze, a Twoje poczucie bezpieczeństwa jest na wysokim poziomie. Twoje plany i marzenia sięgają daleko w przyszłość. Nie martwisz się o następny dzień, a codzienność swobodnie płynie. Nagle wszystko się zmienia... W jednej krótkiej chwili, jakby ktoś przełączył pstryczek, Twoje życie zostaje wywrócone do góry nogami. Tak właśnie było u mnie. Niespodziewana diagnoza spadła jak grom, odbierając stabilny grunt pod nogami. Dziś moje życie to ciężka walka o każdy następny dzień. Zachorowałam na raka ponad rok temu. Z powodu choroby właściwie od razu musiałam przestać pracować. Częste badania i coraz gorsze samopoczucie uniemożliwiły mi codzienne czynności. Wtedy myślałam o tym, czy kiedykolwiek zdrowie pozwoli mi wrócić do normalności... Mieszkam sama i sama ponoszę koszty wszystkich rachunków. Po ich opłaceniu ciężko mi związać koniec z końcem. Oczywiście posiadanie rzeczy materialnych czy brak pieniędzy nie jest tragedią... Ja po prostu nie chcę wybierać pomiędzy godnym życiem,  a ratowaniem zdrowia...  Leki, witaminy, oraz dojazdy do lekarza sporo mnie kosztują. Nie posiadam prawa jazdy ani własnego środka transportu, co dodatkowo utrudnia mi walkę z chorobą. Jestem jak na szpilkach, bo nie wiem kiedy i ile będę potrzebowała pieniędzy na walkę z chorobą. Zaprzestanie starań o lepsze jutro, nie wchodzi w grę!  Bardzo chciałabym być samodzielna. Niestety sytuacja, w jakiej się znalazłam, mi to uniemożliwia. Jest to niezwykle przytłaczające! Każda podarowana złotówka będzie dla mnie ogromną pomocą! Chociaż nie jest to łatwe, bardzo o to proszę...  Beata

4 118 zł
Szymon Szumiał
2 dni do końca
Szymon Szumiał , 7 lat

Z niecierpliwością czekamy na pierwsze słowa synka! Szymek ma 6 lat, jednak nadal nie mówi...

Szymon urodził się z wadą genetyczną – ubytkiem krótkiego ramienia chromosomu 18. Sprawiło to, że rozwój ruchowy oraz intelektualny naszego dziecka jest wolniejszy… Mimo że ma już 6 lat, nadal nie mówi i ma problemy z przyjmowaniem stałych pokarmów. Szymek jest też ciągle pieluchowany. Niestety do tego wszystkiego dochodzi ptoza lewego oka, która wymaga zabiegu operacyjnego… Przeprowadzona diagnostyka potwierdziła niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym. Dodatkowego stresu dostarcza nam ułożenie jego serduszka po prawej stronie! Na szczęście operacja nie jest wymagana, ale Szymek i tak musi być pod opieką kardiologa.  Nie ma innego rozwiązania, jak zapewnienie synkowi stałej opieki medycznej oraz kontynuacja rehabilitacji, terapii sensorycznej i logopedycznej. Rozwój Szymonka musimy wspierać niemal w każdym aspekcie! Każdego dnia mocno wierzymy, że nasz synek zacznie w końcu mówić. Tak bardzo chcielibyśmy z nim porozmawiać i usłyszeć jak zwraca się do nas „mamusiu i tatusiu”. To piękne marzenia, które dodają nam motywacji! Szymon jest bardzo pogodnym chłopcem i lubi towarzystwo innych dzieci. Uwielbia bawić się autami, układać klocki i tańczyć. Jego uśmiech sprawia, że i my się uśmiechamy!  Chcielibyśmy, aby nasze dziecko było szczęśliwe i zdrowe. Dzisiaj najbardziej potrzebuje większej liczby zajęć stymulujących jego rozwój i mowę. Mamy w sobie nadzieję, ale też obawę, ponieważ nie jesteśmy w stanie opłacić tylu form specjalistycznej pomocy…  Będziemy więc wdzięczni, jeżeli postanowisz wesprzeć naszego syna! Za każdą formę pomocy, dziękujemy! Rodzice Szymonka 

4 116 zł
Marek Kaniuka
1 dzień do końca
Marek Kaniuka , 60 lat

‚‚W zdrowiu i w chorobie" - dodajmy im sił w walce o codzienność!

W najgorszych momentach mieliśmy siebie nawzajem. Wtedy, gdy jeden z nas opadł z sił, drugi musiał wziąć się w garść. Nigdy nie przestanę opiekować się moim mężem, będę przy nim zawsze, DOPÓKI starczy sił.  Z dnia na dzień udar zabrałby Marka. Sprawnego mężczyznę, który utrzymywał nasz dom. Męża, z którym mogłam rozmawiać i wymieniać spojrzenia na świat.  Wiedziałam, że muszę go odzyskać i zrobię w tym kierunku wszystko, co w mojej mocy! Marek pracował za granicą jako elektryk. Tam też miał wypadek, silne uderzenie w głowę, które postanowił skontrolować z lekarzami w Polsce. Do końca badań nigdy nie doszło, bo w międzyczasie wydarzył się kolejny koszmar...  Pamiętam telefon, słaby głos Marka i słowa, że bardzo źle się czuje. Jak przyjechałam do domu, od razu wezwałam karetkę. Wiedziałam, że to udar... Później tak naprawdę mąż toczył walkę o życie. Już w karetce wzywano helikopter, aby zdążyć, dowieźć go do specjalistów i specjalistycznej aparatury. Uratowali go!  Perypetii, problemów i zwątpień w czasie pobytu w szpitalach, leczenia i powrotu do domu nie jestem w stanie nawet zliczyć. Nie było jednak dnia, w którym nie jechałam do niego wspierać we wszystkim i uczyć się od pielęgniarek jak zajmować się mężem.  Później znów cudem go odratowano. Na szczęście mój mąż postanowił tu ZOSTAĆ. I tak sobie żyjemy, sami, licząc na siebie. Często opadając z sił, nie mając zbyt wiele środków na życie, ale razem! Mąż nie chodzi samodzielnie i ma afazję. Jednak spojrzeniem i gestami pomaga we wspólnej komunikacji. Z pomocą innych osób lub trójnoga potrafi przejść kilka kroków — a nie dawano mu szans na przeżycie.  Aby mąż nie stracił wypracowanych już umiejętności, potrzebujemy środków na: rehabilitację, leczenie, sprzęt i dojazdy. Jednym słowem potrzebujemy wsparcia naszej codzienności! Wiem, że na świecie i wokół nas jest wielu potrzebujących i cierpiących. Ale jeśli zechcesz pomóc nam w walce o lepsze jutro, to życzymy Ci, by to dobro wróciło do Ciebie ze zdwojoną siłą.  Nawet najmniejszym wsparciem odmienisz nasze życie...  Marysia    

4 110 zł