Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tomasz Kostecki
Tomasz Kostecki , 51 lat

Tomek cudem przeżył kolejne udary... Pomóżmy mu w walce o zdrowie!

Problemy ze zdrowiem mojego brata, Tomasza zaczęły się już prawie 30 lat temu – przeszedł wtedy operację guza mózgu. Od tamtego momentu podwójnie doceniał życie i cieszył się każdym dniem. Niestety, w tym roku Tomkowi przyszło walczyć o życie i zdrowie ponownie… Parę miesięcy temu dotarła do mnie tragiczna informacja, która wywróciła mój świat do góry nogami. Mój brat, Tomasz, przeszedł udar. Przez kolejne tygodnie był w śpiączce, bez kontaktu ze światem. Lekarze mówili nam, że nie ma szans na jego przeżycie. Jedyne, co mogliśmy robić, to modlić się o cud.  Wbrew rokowaniom lekarzy Tomasz się nie poddał. Ma w sobie ogromną wolę życia. Przeżył i wybudził się ze śpiączki. Aktualnie jest wentylowany przez rurkę tracheostomijną i nie mówi, ale uśmiecha się do nas i wodzi za nami wzrokiem. Możliwe było wypisanie go do domu, gdzie znajduje się teraz pod opieką najbliższej rodziny.  Tomek jest zupełnie niesprawny i wymagający całościowej oraz całodobowej opieki. Dodatkowo zdiagnozowano u niego ostrą niewydolność oddechową oraz padaczkę. Mimo to zostaliśmy niestety pozostawieni sami sobie. Ja, jako siostra Tomka, musiałam nauczyć się zmieniać cewnik, karmić brata poprzez żywienie dojelitowe PEG oraz odsysać wydzieliny z rurki tracheotomijnej.  Porzuciłam całe swoje życie, by móc zapewnić Tomkowi opiekę – nie wyobrażam sobie jednak, że mogłabym go opuścić w tak dramatycznej sytuacji. W końcu, gdy wiele lat temu zachorowałam i potrzebowałam pomocy, to właśnie on był dla mnie podporą – tak zostaliśmy wychowani. Nasi rodzice są już starszymi osobami, sami są mocno schorowani, więc większość ciężaru opieki nad rodziną spadła właśnie na mnie.  Tomek wymaga ciągłej, kosztownej rehabilitacji oraz opieki medycznej. Tylko regularna i nieprzerwana terapia dają nadzieję na polepszenie stanu brata oraz że nie zostanie na zawsze osobą leżącą. Wizyty pielęgniarki oraz rehabilitanta w domu muszą odbywać się prywatnie – ze względu na brak refundacji. Oprócz wsparcia medycznego istotne są kosztowne opatrunki, rurki, podkłady i inne potrzebne rzeczy do higieny osobistej. Bardzo potrzebny jest kondensator tlenu, wymagający niemałego wkładu finansowego.  Nasi rodzice pobierają najniższą emeryturę. Ja, siostra Tomka, która sprawuje nad nim opiekę, utrzymuję się z bardzo niskiej renty socjalnej. Wszystkie oszczędności życia naszej rodziny zostały już przeznaczone na leczenie i rehabilitację dla brata. Nie zostało nam już nic, dlatego muszę z bólem serca prosić Was o pomoc.  Nigdy nie sądziłam, że znajdziemy się w tak tragicznej sytuacji. Nigdy nie prosiłam też o pomoc, jednak znalazłam się u kresu swoich możliwości, a nie mogę przecież porzucić Tomka. To kochany syn, brat, ojciec i członek naszej rodziny. A rodziny nie zostawia się w potrzebie. Proszę, pomóżcie w walce o Tomka i jego przyszłość. Bez Was nie dam rady. Siostra Tomka

4 151 zł
Jakub Machaliński
Jakub Machaliński , 10 lat

Od 10 lat trwa walka o jego zdrowie i sprawność! Pomoc dla Jakuba!

Gdy Jakub miał dwa miesiące, dramatyczny wypadek zdefiniował jego życie… W wyniku upadku, w głowie synka pojawiły się dwa krwiaki!  Mój kochany chłopiec był w bardzo poważnym stanie. Gdy sobie to przypomnę, aż pęka mi serce… Taka malutka główka, a tam dwa krwiaki… Na początku wydawało się, że mają szansę się wchłonąć.  W końcu trafiliśmy jednak do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam przeprowadzono operację. Wydawało się, że to wystarczy... Niestety, po pewnym czasie okazało się, że jest potrzebny drugi zabieg. W wyniku tych problemów, u synka wystąpiło porażenie mózgowe czterokończynowe. Do dzisiaj lewa strona jego ciała jest niesprawna. Z prawą jest lepiej. Po prostu po jednej stronie krwiak był większy i mocniej uciskał główkę… Synek przez całe życie jest rehabilitowany. Pomimo tego nie potrafi chodzić. Próbuje się poruszać na swój sposób. Wypowiada tylko pojedyncze słowa. W przyszłym roku czeka go operacja nóżek, być może to pozwoli zrobić mu większe postępy. Jakub jest pod stałą opieką neurologa i ortopedy. Przeszedł ostrzykiwanie botuliną. Korzysta też z lokomatu – to maszyna, która pozwala mu trenować chodzenie. Pomocne okazują się turnusy rehabilitacyjne, po których puszczają przykurcze mięśni. Oprócz tego synek potrzebuje jeszcze zakupu pionizatora i ortez.  Mój syn to pogodny chłopiec. Uczęszcza do szkoły specjalnej. Bardzo lubi oglądać bajki.  Bardzo chciałabym mu zapewnić wszystko, czego potrzebuje! Koszty walki o zdrowie i sprawność Kubusia są jednak bardzo wysokie. Dlatego z całego serca proszę Was o pomoc! Karolina, mama

4 150 zł
Alan Kotlarz
Alan Kotlarz , 2 latka

To zbyt dużo, jak na roczne dziecko! TERAZ potrzebne są pilne badania genetyczne!

Los jakby uwziął się na naszego synka, który ma dopiero roczek. Wcześniactwo, wrodzone zniekształcenie stopy, pobyty w szpitalu, zabiegi, gipsowanie jego maleńkich nóżek – to nadal nie jest koniec! Kiedy myśleliśmy, że już będzie dobrze, spadło na nas kolejne straszne widmo. Tym razem choroby genetycznej! Nasza historia: Wymarzyliśmy sobie, że pierwsze chwile po narodzinach synka będą dla nas wszystkich najcudowniejsze. Radość szybko jednak zastąpił strach, gdy przyszło nam się zmierzyć z diagnozą. Wiedzieliśmy już, że nasza codzienność nie będzie jedynie beztroską sielanką.  Alan urodził się w sierpniu 2022 roku jako wcześniak z wrodzoną wadą – stopą końsko-szpotawą. Lewa stópka synka była zdeformowana i Alan wymagał jak najszybszego leczenia i rehabilitacji. Rozpoczęliśmy leczenie metodą Ponsetiego w Warszawie. Co tydzień przez ponad miesiąc musieliśmy jeździć na zakładanie Alankowi gipsów. Następnie synek przeszedł zabieg tenotomii polegający na przecięciu ścięgna Achillesa, w celu jego wydłużenia oraz korekcji ustawienia stopy. Po zabiegu, jeszcze przez dwa tygodnie, jego nóżki zostały zatopione w gipsie. Potem konieczne było noszenie specjalnych butów ortopedycznych z szyną.  Niestety, leczenie wady stópek będzie trwało do 4-5 roku życia Alanka i to przy dobrych efektach! Wiemy, że czeka nas wiele wyzwań i wydatków. Pogodziliśmy się z tym i zaczęliśmy budować naszą przyszłość. Kiedy nasz strach zaczął się zmniejszać, rzeczywistość znowu się zatrzęsła!  Ortopeda i neurologopeda stwierdzili, że Alanek wymaga leczenia neurologicznego i badań genetycznych, a także długotrwałej rehabilitacji!  Ze względu na wadę końsko-szpotawą lekarze zaczęli podejrzewać chorobę genetyczną.  Nie przypuszczaliśmy, że sytuacja będzie aż tak poważna! Alan był już hospitalizowany na oddziale neurologii dziecięcej, gdzie wykonano rezonans magnetyczny. Badanie potwierdziło, że nasze dziecko ma poszerzone komory mózgowe! Lista lekarzy, pod których musimy być opieką, została powiększona o neurologa i genetyka. Alan zmaga się także z napięciem mięśniowym, a jedna strona jego ciała jest zdecydowanie słabsza. Zdaniem specjalistów powyższy problem, a także cechy dysmorficzne oraz szpotawość nóżek i rączek, wskazują na podłoże genetyczne. Stanęliśmy więc przed koniecznością wykonania badań WES TRIO w wariancie rozszerzonym. Tutaj jednak napotykamy kolejną przeszkodę – finansową.  Ze względu na wysokie dotychczasowe koszty leczenia, nie jesteśmy w stanie sfinansować badań genetycznych, za które trzeba zapłacić kilkanaście tysięcy złotych!  Nadal kontynuujemy leczenie nóżek Alana, który jest pod opieką poradni wad rozwoju, endokrynologa, neurologa i ortopedy w Wiedniu. Na kolejne badania po prostu zabrakło już nam pieniędzy! Będziemy wdzięczni, jeżeli ponownie wesprzesz naszego synka w walce o zdrowie.  Rodzice Alanka

4 145,00 zł ( 25,97% )
Brakuje: 11 810,00 zł
Krzysztof Zbudniewek
Pilne!
Krzysztof Zbudniewek , 64 lata

❗️PILNA operacja niezbędna❗️Krzysztof walczy z NOWOTWOREM!

Już od wielu lat walczę ze śmiertelną chorobą. Kiedy już myślałem, że sytuacja została opanowana, los ponownie mnie doświadczył! W 2013 r. przeszedłem inwazyjną operację raka trójkąta zatrzonowcowego. Bałem się, tak samo jak cała moja rodzina. Na szczęście wtedy wszystko się udało. W końcu ogarnął mnie spokój, a ja zacząłem być spokojny o własne życie.  Minęło jednak 10 lat, a mój wróg powrócił! W bliźnie operacyjnej prawego łuku  pojawiło się owrzodzenie. Dodatkowo wykryto guza na policzku! Zmiana guzowata ma ok. 3 cm i ciągle ulega rozrostowi. Lekarze wprost przekazali, że potrzebna jest NATYCHMIASTOWA operacja! Jak najszybciej trzeba dokonać radykalnego usunięcia obu zmian z ewentualną rekonstrukcją nerwu twarzowego. Pewne jest też, że po zabiegu będę potrzebował rehabilitacji… Niezbędna jest pilna operacja. Muszę jak najszybciej uzbierać potrzebne środki. Jestem szczęśliwym mężem i dziadkiem. Choć nie było mi łatwo poprosić o pomoc, założyłem tę zbiórkę nie tylko dla siebie, ale także dla mojej kochanej rodziny. Mam zatem prośbę o wsparcie finansowe, które umożliwi przeprowadzenie operacji. Wierzę, że wtedy pokonam nowotwór.  Krzysztof  

4 139,00 zł ( 3,89% )
Brakuje: 102 244,00 zł
Małgorzata Jędrak
Małgorzata Jędrak , 51 lat

Choroba odebrała mi dawne życie... Proszę, pomóż mi w walce o sprawność!

Zawsze byłam aktywna, wszędzie mnie było pełno. Kiedy 8 lat temu zdiagnozowano u mnie stwardnienie rozsiane, był to dla mnie szok. Choroba postępowała bardzo szybko i sprawiła, że stałam się osobą niepełnosprawną… Kiedy przed diagnozą zaczęłam kuleć na jedną nogę, nie sądziłam, że problem może być aż tak poważny. Po przeprowadzeniu badań nie było jednak wątpliwości, że to stwardnienie rozsiane, postać pierwotnie postępująca. Niedługo po diagnozie zaczęły się problemy z drugą nogą. Później doszły jeszcze drętwienia całej twarzy, rąk, nóg, palące stopy… Niestety objawy te utrzymują się do dzisiaj, a z moją sprawnością jest coraz gorzej! Obecnie poruszam się już głównie na wózku, w domu staram się korzystać z balkonika. Moja prawa ręką jest już niesprawna. Stan lewej jest coraz gorszy. Jestem leczona specjalnym lekiem, ale najważniejsza jest dla mnie rehabilitacja! Niestety, kolejki na rehabilitację na NFZ są bardzo długie. I to pomimo tego, że mam stwierdzony znaczny stopień niepełnosprawności. Nie stać mnie na prywatne wizyty. Przez ostatni rok nie byłam rehabilitowana, przez co mój stan się pogorszył…  Tęsknię za moim dawnym życiem. Człowiek docenia swoją sprawność, dopiero gdy ją straci. Kiedyś cały czas byłam w ruchu, pracowałam, załatwiałam różne sprawy, chodziłam na spacery. Choroba, jak za pstryknięciem palca, odebrała mi to wszystko. Teraz spędzam czas w domu, a bez pomocy mojego męża trudno byłoby mi funkcjonować.  Jeśli szybko nie rozpocznę rehabilitacji, mój stan pogorszy się jeszcze bardziej. Regularna terapia daje mi realną szansę na poprawę sprawności. Marzę o tym, by jeszcze stanąć na własnych nogach i być sprawną matką dla mojej 15-letniej córki. Proszę, pomóżcie mi! Małgorzata

4 137,00 zł ( 33,75% )
Brakuje: 8 119,00 zł
Szymon Łuczak
Szymon Łuczak , 3 latka

Walczymy o rozwój Szymona❗️

Nasz synek przyszedł na świat w kwietniu 2021 roku. Z radością obserwowaliśmy, jak Szymuś się rozwija. Świętowaliśmy pierwszy uśmiech, pierwsze kroki i słowa i czekaliśmy na więcej. "Więcej" nie przyszło. Przyszedł autyzm. Szymek skończył 20 miesięcy i zamilkł. Przestaliśmy poznawać nasze dziecko. Szymuś przeszedł ogromny regres — przestał mówić, patrzeć na nas, gestykulować, wskazywać paluszkiem. Był nieobecny.  Od razu rozpoczęliśmy proces diagnostyczny i równoległe poszukiwania przyczyny jego nagłych trudności. Wykluczyliśmy wadę słuchu i za krótkie wędzidełko. Po pół roku walki usłyszeliśmy, że nasz syn funkcjonuje w spektrum autyzmu i wymaga wielospecjalistycznej terapii. Za wszystkie badania i wizyty zapłaciliśmy z własnej kieszeni — nie mogliśmy czekać na odległe terminy NFZ. Autyzm to zaburzenie neurorozwojowe, które ogranicza umiejętności komunikacyjne, społeczne, rozumienie emocji swoich i innych ludzi. Autyzm to nie choroba, nie da się go wyleczyć, ale można działać na jego objawy. Szymek zawsze będzie funkcjonował na swój własny sposób, ale dzięki odpowiedniej terapii możemy wyposażyć go w umiejętności niezbędne do pełnego, samodzielnego życia. Szymek korzysta z edukacji w prywatnej placówce, gdzie specjaliści każdego dnia pomagają mu lepiej się rozwijać. Korzysta też dodatkowo z pomocy neurologopedy, pedagoga specjalnego, psychologa i fizjoterapeuty. Szymek ma też dużą wadę wzroku, przez co do jego listy dołącza okulista. Systematyczna terapia przynosi dobre efekty, co dodaje nam motywacji do dalszej walki i wiary, że Szymka w miarę normalne życie. Niestety, każdego miesiąca pochłania to olbrzymią część naszego budżetu. Będziemy wdzięczni, jeśli zechcecie nas wesprzeć. Rodzice  

4 135 zł
Wojciech Dowgalski
9 dni do końca
Wojciech Dowgalski , 7 lat

Potrzebna POMOC! By Wojtek mógł pewniej kroczyć ku lepszemu rozwojowi!

Nasz syn Wojtek urodził się jako skrajny wcześniak w 28. tygodniu ciąży. Od pierwszych chwil jego życie nie było łatwe. Otrzymał od okrutnego losu wiele utrudnień. A ze skutkami skrajnego wcześniactwa, niestety będzie musiał się mierzyć już zawsze… Synek cierpi na padaczkę objawową, wielkogłowie oraz kurczowe porażenie mózgowe. Mimo swojego wieku nie mówi, a także ma problemy z chodzeniem, słuchem oraz wzrokiem. Rozwój Wojtusia jest znacznie opóźniony w stosunku do jego rówieśników. Mimo wszystko nie tracimy nadziei, że czeka go piękne życie.  Walczymy o lepsze jutro naszego dziecka z wszystkich sił. Często jeździmy z nim do ośrodków rehabilitacyjnych, szpitali, odwiedzamy coraz to nowych lekarzy i terapeutów. Wszystko po to, by miał jak szansę na jak najlepszy rozwój.  Niestety nasz zapał i serce oddane dla syna nie wystarczają. Koszty leczenia wciąż rosną, a nam zaczyna brakować środków. Synek każdego dnia osiąga kolejne, małe sukcesy, które niesamowicie nas radują. Coraz lepiej komunikuje się z nami za pomocą komunikatora, stawia też swoje pierwsze kroki w ortezach.  Jednak aby efekty były trwałe, a chodzenie Wojtusia jak najbardziej samodzielne – potrzeba wielu godzin rehabilitacji i turnusów, podczas których Wojtuś będzie pod stałym nadzorem wykwalifikowanych specjalistów. To wszystko pochłania niestety ogromne sumy pieniędzy. Dlatego potrzebujemy Twojej dalszej pomocy. Leczenie i rehabilitacja działają, z miesiąca na miesiąc widoczne są spore postępy. Nie możemy się zatrzymać, od tego zależy przyszłość naszego dziecka! Za każdą złotówkę serdecznie dziękujemy. Rodzice Wojtka

4 135,00 zł ( 12,95% )
Brakuje: 27 780,00 zł
Mateusz Wachowski
Mateusz Wachowski , 15 lat

Mateusz w dzieciństwie przeszedł wylew❗️Teraz na przeszkodzie pojawił się guz ucha❗️

Kiedy oczekiwaliśmy przyjścia na świat naszego syna, byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Nic nie wskazywało na to, że Mateusz będzie borykał się z jakimikolwiek problemami. Niestety, diagnoza złamała nasze serca! Mateusz urodził się silnym, uroczym chłopcem. Kłopoty zaczęły pojawiać się po pierwszym miesiącu jego życia. Synek cały czas spał, był tak słaby, że praktycznie przelewał się nam przez ręce. Po karmieniu natychmiast wymiotował. Nie wiedzieliśmy, co mu dolega! Kiedy pewnego dnia nie dało się go obudzić, zaniepokojeni udaliśmy się na SOR, skąd karetką zawieźli nas do szpitala dziecięcego. Po wnikliwej diagnostyce okazało się, że nasz malutki synek miał wylew! Ta informacja była dla nas dotkliwym ciosem. Mateusz trafił na OIOM z powodu zaburzeń oddychania. Byliśmy przerażeni! Kolejne badania i wizyty kontrolne były konsekwencjami tej koszmarnej sytuacji. Zaburzenia świadomości, niedowład połowiczny po stronie prawej, poważne problemy okulistyczne, przez które nasz syn nie widzi na jedno oko… Problemy wydawały się nie mieć końca! Przez lata robiliśmy wszystko, aby ratować zdrowie Mateusza. Spędziliśmy setki godzin w gabinetach wielu specjalistów w nadziei, że przyszłość naszego syna będzie lepsza... Jednak niedawno usłyszeliśmy kolejną, przerażającą diagnozę... W uchu naszego syna pojawił się wymagający operacji guz! Lekarze mówią, że zabieg, który go czeka, jest skomplikowany... Boimy się, ale wiemy, że to jedyny sposób, aby pomóc naszemu dzielnemu dziecku. Mateusz każdego dnia wytrwale walczy z przeciwieństwami. Pomimo trudności, które sprawiają mu choroby, jest aktywnym, pomagającym synem i kochającym, troskliwym bratem. To jednak zasługa rehabilitacji i leczenia, które przynoszą efekty. Jednak ich koszty coraz bardziej nas przytłaczają... Staramy się, jak możemy, by zapewniać Mateuszowi stałą opiekę specjalistów, jednak wizyty są bardzo kosztowne. Bywają dni, w których zastanawiamy się, czy damy radę nadal pomagać naszemu dziecku. Zwyczajnie kończą nam się możliwości… Nie chcemy, by walka o zdrowie syna dobiegła końca. Bez wsparcia nie damy rady zapewnić mu dalszej, specjalistycznej opieki. Mateusz ma przed sobą całe życie, dorosłość. Chcemy, by był samodzielny i szczęśliwy. Pragniemy dla niego lepszej przyszłości. Pomóżcie nam to osiągnąć! Rodzice

4 133 zł
Darek i Daniel Krawiec
Darek i Daniel Krawiec , 17 lat

Ramię w ramię na drodze do lepszego jutra – samotna mama walczy o zdrowie swoich synów!

Są dla mnie najważniejsi. Zrobiłabym dla nich wszystko, jednak moje wszystko to wciąż za mało. Darek i Daniel są niepełnosprawni. Obaj zmagają się z padaczką, upośledzeniem i szeregiem chorób, które uniemożliwiają codziennie funkcjonowanie. Chłopców wychowuję sama i mi, samotnej matce, jest czasem bardzo ciężko. Nie mogę się jednak poddać. Nie, kiedy chodzi o zdrowie moich dzieci. Każdego roku wydaje mnóstwo pieniędzy na leczenie, badania, rehabilitację. Mnóstwo pieniędzy, których zaczyna mi brakować, dlatego zdecydowałam się jeszcze raz poprosić Was o pomoc... Każda matka marzy o tym, żeby przed jej dziećmi świat stał otworem, żeby śmiało mogły snuć plany na przyszłość i nie bały się tych planów realizować. Dla mnie moi chłopcy są najwspanialsi, jednak serce mi pęka, bo wiem, że przed nami długa i wyboista droga do lepszego jutra.  Daniel każdego dnia walczy z padaczką. Dodatkowo cierpi na cukrzycę typu I, a w badaniach psychiatrycznych stwierdzono upośledzenie umysłowe. Darek również cierpi na padaczkę, autyzm atypowy, ma upośledzenie umysłowe i problemy z prawidłowym napięciem mięśniowym, cukrzycę oraz łagodne zmiany nowotworowe szyszynki. Chłopcy są pod stałą opieką wielu lekarzy specjalistów, wielokrotnie trafiali do szpitala... W walce o ich przyszłość zostałam sama. Potrzeby rosną, problemy się piętrzą, a pieniędzy zaczyna brakować. Nie pozostało mi nic innego niż prosić Cię o pomoc! Zawalcz ze mną o życie i zdrowie moich synów, proszę! Patrycja, mama

4 132,00 zł ( 22,21% )
Brakuje: 14 472,00 zł