Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Katarzyna Wojciechowska
Katarzyna Wojciechowska , 51 lat

Amputacja, intensywne leczenie, cierpienie i ból... Pomóż Kasi wydostać się z tego koszmaru❗️

Choroba jest bezlitosna. Z każdym dnie próbuje odebrać mi radość, sprawność i szansę na szczęśliwą przyszłość. Nie mogę się poddać, nie mogę dać jej wygrać. Z Waszą pomocą jest nadzieja… Proszę o wsparcie, jesteście moim ratunkiem… Od 1984 roku choruję na cukrzycę, retinopatię proliferacyjną, neuropatię oraz stopę cukrzycową. Obecnie przebywam w szpitalu, w celu oczyszczenia żył miażdżycowych i przygotowania do AMPUTACJI najprawdopodobniej CAŁEJ STOPY! Moje szczęśliwe życie i przyszłość stoją pod znakiem zapytania. Zakup insuliny jest dla mnie nie lada wyzwaniem, nie stać mnie również na wykupienie pełnej listy leków do leczenia stopy cukrzycowej, korzystam z najtańszych zamienników. Bardzo potrzebuję pomocy. Wymagam intensywnej rehabilitacji, leczenia i zakupu kosztownych butów ortopedycznych. Proszę, nie odwracaj wzroku. Jestem w niewiarygodnie trudnej sytuacji finansowej. Twoja pomoc jest moim jedynym ratunkiem. Kasia

5 730 zł
Max Antoniak
Max Antoniak , 2 latka

POMOCY! Zawalcz ze mną o przyszłość mojego synka!

Napady padaczki, opóźnienie w rozwoju ruchowym i wielka niewiadoma, co przyniesie jutro. Tak od niemal samego początku wygląda życie mojego ukochanego synka. Pamiętam dokładnie dzień, w którym otrzymałam wyniki badań i stanęłam twarzą w twarz z tym wyjątkowo trudnym przeciwnikiem... Byłam przerażona! Od samego początku lekarze skupiali się jedynie na zahamowaniu napadów padaczkowych, które uporczywie towarzyszyły mojemu dziecku. Wiedziałam, że muszę zadbać o przyszłość syna – zebrać potrzebne środki na rehabilitację i diagnostykę. Zmierzyć się z rzuconymi przez okrutny los trudnościami. Dzięki determinacji udało mi się – Max przeszedł badania genetyczne. Diagnoza pojawiła się, gdy syn miał zaledwie 6 miesięcy okazało się, że przyczyną wszystkich problemów syna jest Zespół Westa! Wcześniej słyszałam od lekarzy, że Max będzie wyłącznie dzieckiem leżącym, że nie postawi samodzielnie pierwszych kroków, że muszę zaakceptować go takim, jakim jest. Ja jednak walczyłam o syna z wszystkich sił i dziś wiem, że dzięki intensywnej rehabilitacji moje dziecko jest w stanie osiągnąć niesamowite efekty. Max jest bardzo wesołym i otwartym chłopcem. Wiem, że pomoc specjalistyczna pomoże mu pokonać trudności, na jakie natrafił w swoim życiu. Niestety środki finansowe szybko się skończyły a pomoc terapeutów jest w dalszym ciągu potrzebna. Nie jestem w stanie pokryć kosztów terapii. Dlatego muszę prosić o wsparcie! Pomóż mi zawalczyć o przyszłość mojego synka! Justyna, mama 

5 730 zł
Olek Gabryszewski
Olek Gabryszewski , 7 lat

Zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego oraz PANS – diagnozy, które niszczą zdrowie Olka!

Nasza historia zaczyna się od ciężkiego porodu i w jego konsekwencji, zdiagnozowanych u synka: zamartwicy urodzeniowej, niedotlenienia i zakażenia wewnątrzmacicznego. W ósmej dobie życia Olka, rozpętało się dla nas prawdziwe piekło, które trwa do dziś. Tylko dzięki naszej determinacji, terapiom i leczeniu synka, mimo wszystkich przeciwności, udaje się robić kroki do przodu na drodze po zdrowie i sprawność…  Poza zespołem Aspergera, ciężkiej postaci ADHD, opóźnieniem w rozwoju, kryptopirolurią i padaczką, u synka wykryto jeszcze choroby genetyczne - zespół Ehlersa-Danlosa i dystrofię mięśniową. Olek potrzebuje na co dzień rehabilitacji, terapii integracji sensorycznej, zajęć z psychologiem i logopedą, a to jedynie kropla w morzu potrzeb… Synek ma na ten moment największy problem z obniżonym napięciem mięśniowym, nauką podstawowych kolorów, nie potrafi liczyć do pięciu, pisać czy uczyć się nowych rzeczy, bywa, że nie wie ile ma lat. Do dziś nie pamięta, jak nazywa się jego ulubiony kolega, a to przeraża każdego dnia... Codziennie występują u niego tiki, echolalie i inne trudne zachowania, które męczą też nad wyraz Olka. Nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z wybiórczością pokarmową. Olek kiedyś poczynił tak wielkie postępy w wyniku leczenia i terapii, że mieliśmy etap „zdrowego dziecka", po czym dopadła go infekcja wirusowa, ciężka ospa i nastąpił ogromny regres rozwojowy z jąkaniem, OCD, nagle dziecko zapomniało wszystkiego. Liczyć, kolorów, stron czy orientacji dzień - noc. Stąd wynikały podejrzenia; PANS/PANDAS. Stan trwa do dziś. 12 maja Olek miał długo wyczekiwaną, prywatną wizytę u jednego z najlepszych neurologów. Pani doktor potwierdziła moje przypuszczenia i po badaniu, a także oględzinach wielu, nierefundowanych badań postawiła diagnozę: ZAPALENIE MÓZGU I RDZENIA KRĘGOWEGO; PANS. Przepisując przy tym ogromną reklamówkę znów nierefundowanych leków i całkowite wycięcie 3 migdałków, które wykonać można tylko prywatnie (koszt 5 tysięcy złotych, szpitale tylko podcinają migdałki). Niestety problem jest nieco skomplikowany, bo na równi z Olkiem leczona muszę być też ja - mama, a także poddać się zabiegowi usunięcia migdałków, z uwagi na częste zachorowania i słabą odporność Olka. Były też zalecenia wykonania kolejnych badań, m.in koinfekcje, wirusy, odpornościowe i diagnostyka w kierunku nowotworów z uwagi na dodatnie przeciwciała onkoneuronalne. Tylko niewielką część z tego wykonam na NFZ.  Liczne terapie, konsultacje, leczenie, suplementacje, zajęcia pod okiem specjalistów i dalsza kosztowna diagnostyka - to wszystko przekłada się na ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć samodzielnie NA JUŻ, a czekanie tylko pogorszy stan Olcia. Nie mogę przerywać leczenia i rehabilitacji synka, by nie stracić wszystkich poczynionych do tej pory postępów. Wasze wsparcie jest dla nas na wagę złota. Małgorzata, mama

5 729,00 zł ( 53,84% )
Brakuje: 4 910,00 zł
Arkadiusz Woźniak
Arkadiusz Woźniak , 54 lata

Cała rodzina czeka na samodzielny krok Arka. Proszę, pomóż nam!

Planując wspólną przyszłość z Arkiem, nie spodziewałam się, że dotknie nas aż taka niesprawiedliwość losu. Marzyliśmy o kochającej rodzinie, wspólnych wakacjach i spokojnym życiu. Niestety plany zmieniły się w mgnieniu oka, a nasz dom zaczął wyglądać jak szpital…  Spotkałam Arka w najtrudniejszym momencie mojego życia. Stał się moją opoką i największym wsparciem, pomagał przy dzieciach… Po prostu zawsze był. Miałam wrażenie, że po wszystkich życiowych traumach w końcu znalazłam odpowiednią dla siebie osobę.  Niestety sytuacja całej mojej rodziny jest bardzo trudna. Moment, w którym usłyszałam o chorobie mojego synka, był ciosem prosto w serce. Mózgowe porażenie dziecięce i w konsekwencji bardzo dużo operacji, bólu i łez. Do tego nieustanne problemy z zachowaniem starszej córki ogromnie mnie dołowały. Gdy poznałam Arka poczułam, że u jego boku jestem w stanie znieść wszystko. Doczekaliśmy się także wspólnego dziecka. Synek jest naszą wielką miłością. Właśnie wtedy przyszedł kolejny cios, po którym jeszcze trudniej było mi się podnieść. Arek - moje wsparcie, miłość, człowiek, przy którym byłam silna, musiał przejść operację. Tętniak i krwiak mózgu zaatakowały z podwójną siłą. Wiedziałam, że nasze życie nie będzie wyglądało tak, jak marzyliśmy, jak planowaliśmy… Dlaczego ta niesprawiedliwość dotyka znowu moją rodzinę? Skutkiem operacji jest paraliż lewostronny. Arek walczy ciężko każdego dnia, by stanąć na nogi. W tym momencie stawia swoje pierwsze kroki przy pomocy balkonika i porusza się w ortezie. Niestety jego organizm jest bardzo słaby, wręcz wykończony, a lewa ręka cały czas odmawia posłuszeństwa.  Zostałam z tym wszystkim sama. Najgorsza jest jednak świadomość, że problemy mnie przerastają i za chwilę sobie z nimi nie poradzę. Zajmuję się dziećmi, ukochanym i jego 90-letnią mamą. Mam już po prostu dość. Staram się nie poddawać, bo wiem, że jeśli to zrobię, runie nie tylko mój świat, ale też całej mojej rodziny. Wiem, że nie będzie tak jak dawniej, ale każda, choć najdrobniejsza pomoc, wsparcie i dobre słowo są teraz na wagę złota. Dlatego muszę postawić Arka na nogi. Czekam na niego nie tylko ja, ale także cała nasza rodzina... Proszę, pomóż! Paulina     

5 717,00 zł ( 37,26% )
Brakuje: 9 624,00 zł
Kajetan Kramek
Pilne!
14 dni do końca
Kajetan Kramek , 8 lat

Superbohater kontra podstępna białaczka! Wspieramy walkę Kajtka!

Poznaj Supermana Kajetana! 25 sierpnia na drodze tego Superbohatera stanął potężny przeciwnik znany pod pseudonimem białaczka limfoblastyczna typu B. Tego dnia, świat, który znaliśmy, skończył się i nastały nowe szpitalne realia. Walka z nim będzie nierówna, pełna zwrotów akcji i trudnych chwil. Przed Kajtkiem i jego drużyną co najmniej 2 lata trudnej wędrówki. Podobnie jak Luka Skywalker miał swoje droidy a James Bond niezwykłe gadżety, nasz Superbohater także potrzebuje wsparcia. Jego drużyna – rodzice i najbliżsi musieli zmienić swoje życie, by stawić czoła mocom podstępnego przeciwnika, mama musiała odejść z pracy, a w perspektywie czeka długie leczenie. Każda pomoc jest na wagę złota! Kajtek potrzebuje Cię w swojej drużynie! Wesprzyj go, jak możesz – środki na nierefundowane leki, rehabilitacje, zabezpieczenie finansowe na wydatki życia codziennego, dojazdy do szpitala i pomoc psychologiczną. A może chcesz powiedzieć mu coś od siebie? Każde wsparcie sprawi, że na jego twarzy pojawi się uśmiech, który ma magiczną moc! Mama

5 703 zł
Julia Brożyńska
Julia Brożyńska , 19 lat

Julka może zatrzymać padaczkę tylko z Twoją pomocą! Ratuj!

Tak trudno było mi uwierzyć w to, że to może być prawda. Julka była nastolatką, kiedy okazało się, że choruje na padaczkę. Początki jej leczenia były istnym koszmarem. Córka brała 20 różnych leków, które nie były w stanie zatrzymać napadów... Dopiero niedawno, gdy trafiliśmy do lekarki z Centrum Zdrowia Matki Polki z Łodzi, Julka otrzymała lek, po którym ataki ustały, a córka poczuła się naprawdę dobrze. Niestety jest jedna przeszkoda, której nie jesteśmy w stanie przeskoczyć – cena... Lek jest dostępny tylko w Niemczech. Miesięczny koszt leczenia wynosi 6 000 złotych, a roczny ponad 70 000 złotych! Nie mam takich ogromnych pieniędzy, dlatego bardzo proszę, pomóż!  Joanna, mama Julii Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

5 702,00 zł ( 7,44% )
Brakuje: 70 894,00 zł
Mikołaj Konsek
Mikołaj Konsek , 18 miesięcy

Mikołaj od swoich pierwszych chwil walczy❗️Potrzebna pomoc 🚨

Nasz synek Mikołaj od swoich pierwszych chwil walczy o zdrowie i sprawność.  Wszystko, co niezbędne do jego prawidłowego funkcjonowania, generuje ogromne koszty! Potrzebujemy pomocy... Urodził się z niemal całkowicie zarośniętymi nozdrzami, przez co nie mógł normalnie oddychać i pić. Mimo dobrego odruchu ssania jego problemy oddechowe zmusiły lekarzy do założenia sondy, przez którą podawano pokarm. Niestety ze względu na bardzo wąskie przewody nosowe, sonda musiała być zakładana przez usta. Miki ciągle ją sobie wyrywał, co bardzo komplikowało sytuację.  Nosek wymagał szybkiej interwencji, by Mikołaj mógł zacząć oddychać bez tlenu i inkubatora oraz pić z butelki. Po bardzo długim oczekiwaniu, jeden z lekarzy laryngologów podjął się operacji. Mikuś został przetransportowany samolotem medycznym do poznańskiego szpitala już w trzecim tygodniu życia. Ciężko było patrzeć na syna w takim stanie. Leżał w inkubatorze pod aparaturą, na morfinie. Nie pozwalali nam go nawet dotykać. W ciągu tych dwóch miesięcy spędzonych w szpitalach mieliśmy go na rękach może cztery razy… To łamało nasze serca. Kiedy jego stan się ustabilizował, został ponownie przetransportowany samolotem do Zabrza. Niestety zaczął mieć problemy z niedokrwistością. Kilkakrotnie wyciągano go i z powrotem wkładano do inkubatora. Długim ssakiem medycznym odsysano nadmiar wydzieliny z noska. Wciąż karmiono go sondą. W tym czasie zrobiono mu również rezonans głowy, by wykluczyć nieprawidłowości w mózgu. Czekanie na wynik było katorgą — mogło się okazać, że synek ma śmiertelną wadę wrodzoną… Na szczęście wyniki były negatywne. Stwierdzono jednak ciało modzelowate, które w części czołowej jest zwężone (to część mózgu odpowiedzialna za komunikację między półkulami). Nie wiadomo jak to wpłynie na rozwój naszego synka… Po czasie Mikołaj w końcu mógł wyjść do domu… Odwiedzamy całą masę specjalistów. Jeździmy do fizjoterapeuty, neurologa, neurologopedy, ortodonty, audiologa i okulisty, ciągle badamy go pod kątem anemii. Zrobiliśmy też badania genetyczne. Okazało się, że Mikołaj ma uszkodzony gen. Wykazuje objawy zespołu Cullera – Jonesa. Nie raczkuje, nie siedzi, ma trudności w karmieniu, nie rozwija się prawidłowo — nie bawi się, nie gaworzy, ma trudności z koncentracją, jest nadpobudliwy.  Synek wymaga wieloletniej terapii ruchowej oraz intelektualnej, które niestety wiążą się z wysokimi kosztami. Bardzo prosimy o pomoc. Pomóż zapewnić Mikołajowi odpowiedni rozwój! Twoje wsparcie da mu szansę na lepszą przyszłość... Rodzice

5 700 zł
Kuba Gatowski
Kuba Gatowski , 8 lat

Moja miłość nie wystarczy, aby pomóc mojemu dziecku. Proszę o wsparcie...

To nie tak miało być. Cieszyłam się z narodzin synka i nie mogłam doczekać się na ten cudowny dzień, kiedy pierwszy raz wezmę go w ramiona. Kubusia przytulam codziennie już od siedmiu lat i kocham go całym sercem… Przyszło mu się mierzyć jednak z wieloma problemami zdrowotnymi. U synka zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce, zanik nerwu wzrokowego, padaczkę i wodogłowie pokrwotoczne.  Dalej ciężko mi uwierzyć jak wiele kłód los zrzucił mu pod nogi. Mój synek ma opóźniony rozwój psychoruchowy oraz obustronne porażenie połowiczne. Lekarze określają moje dziecko, jako bardzo słabo widzące, co napawa mnie dodatkowym przerażeniem! Bitwa o zdrowie i sprawność Kubusia jest trudna, ale nie zamierzam się poddać! Robię co mogę, aby zapewnić mu jak najlepszą opiekę medyczną oraz dostęp do stałej i regularnej rehabilitacji. To jednak nie wystarcza i muszę poprosić o Twoją pomoc. Już dzisiaj jestem wdzięczna za każdy bezinteresowny gest płynący z dobrego serca! Kamila, mama

5 696,00 zł ( 13,38% )
Brakuje: 36 858,00 zł
Jacek Malicki
Jacek Malicki , 55 lat

Rehabilitacja to moja szansa! Pomóż mi podjąć walkę o sprawność!

Zanim zdarzył się wypadek, który drastycznie zmienił moją codzienność, wiodłem życie, o jakim zawsze marzyłem. Mam wspaniałą żonę, dwójkę dzieci i wnuki. Posiadam gospodarstwo rolne i dotychczas zajmowałem się sadownictwem. Nie wyobrażam sobie dnia bez spędzenia czasu na świeżym powietrzu. W wolnych chwilach lubiłem wybrać się do lasu lub powędkować. Niestety, przyszedł dzień, w którym moje szczęśliwe życie rozsypało się jak domek z kart… Pod koniec grudnia zeszłego roku, podczas prac porządkowych we własnym lasku, uległem poważnemu wypadkowi, zostałem uderzony przez upadające drzewo. Natychmiast trafiłem do szpitala, gdzie stwierdzono rozległy uraz kręgosłupa - złamanie wybuchowe w odcinku piersiowym, które doprowadziło do porażenia kończyn dolnych. Konieczna była pilna operacja. Ból, strach, przerażenie - gorzej tamten rok nie mógł się dla mnie skończyć... Minęło już kilka miesięcy od tamtego czasu. Moje życie zostało złamane. Straciłem wiele tygodni na pobyt w szpitalu, ale przede wszystkim sprawność i samodzielność. Nic już nie jest takie, jak wcześniej. Rzeczywistość z perspektywy wózka wygląda zupełnie inaczej, a najmniejszy nawet krawężnik staje się czasami przeszkodą nie do pokonania.  Obecnie walczę o jak największą sprawność. Potrzebuję intensywnych ćwiczeń, rehabilitacji i niezbędnego sprzętu ortopedycznego. To jedyna droga, aby zawalczyć o to, co zabrał wypadek, dlatego z całego serca proszę Państwa o wsparcie!  Jacek

5 694,00 zł ( 5,24% )
Brakuje: 102 902,00 zł