Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Joanna Kowalczyk - Stużyńska
Joanna Kowalczyk - Stużyńska , 62 lata

Walczę z dwoma nowotworami naraz! Proszę o pomoc...

Mam raka piersi i chłoniaka – dwa nowotwory, z którymi walczę o swoje życie. Nie wiem, ile mam jeszcze w sobie siły. Czy wystarczy mi jej na dalszą walkę? Czy będę w stanie wygrać ją samotnie? Jestem przerażona... Potrzebuję pomocy, aby móc dalej walczyć o swoje życie! Szok, niedowierzanie, rozpacz... Walka z jednym nowotworem to koszmar, a mi przyszło walczyć aż z dwoma. Staram się być silna, ale przychodzą momenty załamania... W ciągu ostatnich miesięcy przeszłam dwie operacje – laparaskopową operację pobrania węzła chłonnego i wycięcie wyrostka robaczkowego w celu badania histopatologicznego. Przede mną wyniszczająca chemioterapia, której tak bardzo się boję. Podjęto się leczenia obydwu nowotworów w Klinice Hematologii, a następnie w Klinice Leczenia Raka Piersi przy Szpitalu Akademi Medycznej w Gdańsku. Czeka mnie bardzo długa walka – potrzebuję pieniędzy na leki, dojazdy na leczenie do Gdańska i bieżące wydatki. Od roku nie mogę podjąć pracy zarobkowej, mam tylko niewielką rentę inwalidzką. Moja sytuacja jest bardzo trudna. Choroby pozbawiły mnie planów, marzeń i rzeczywistości, którą znałam. Sprawiły, że jestem więźniem własnego domu... Ale nie mogę poddać! Na szali leży moje życie! Pomóż mi je uratować! Joanna

6 134 zł
Wiktor Taterka
Wiktor Taterka , 8 lat

Operacja to nie koniec! Musimy postawić kropkę nad "i" – bez tego Wiktorek nie będzie chodził

Za Wiktorkiem ciężka operacja, skomplikowana operacja nóżek. Kolejnym krokiem do sprawności jest pooperacyjne usunięcie zespoleń z kości udowych. Jest to niezbędne, by dotychczasowe cierpienie zaprowadziło mojego synka na drogę sprawności. Ze względu na narastające napięcie mięśniowe i wzmożoną spastykę Wiktorek wymaga podania toksyny botulinowej metodą przez brzuszną w warunkach szpitalnych i wykonania zabiegu PERCS na powięzi, celem ochrony przed kolejnymi deformacjami kości i skrzywienia kręgosłupa. Po operacji muszę mojemu synkowi zapewnić 3-tygodniową rehabilitację. Mamy bardzo mało czasu. Termin zabiegu wyznaczono na 8 marca 2023 roku! Proszę, pomóż mojemu synkowi! Poznaj naszą historię: Wiktor cierpi na Dziecięce Porażenie Mózgowe. Takie piętno odcisnął na nim zbyt wczesny poród i dramatyczna walka o życie… Kiedy Wiktor przyszedł na świat, nie było eksplozji szczęścia, lecz strach… Synek urodził się w 30 tygodniu ciąży. 2 miesiące za wcześnie… Od razu po narodzinach stwierdzono, że u synka doszła do wylewów dokomorowych III stopnia. Kiedy Wiktor miał 10 miesięcy, podjęto decyzję o założeniu zastawki w główce z powodu tworzącego się wodogłowia. Znów szpital, znów operacja, straszne chwile… Niestety, operacja nie rozwiązała wszystkich naszych problemów. Wiktorek miał 2 lata, kiedy badania wykazały, iż cierpi na Mózgowe Porażenie Dziecięce ze wzmożonym napięciem w nóżkach. To zespół zaburzeń, które pojawiają się w wyniku uszkodzeń mózgu. Uczęszczamy na rehabilitację od momentu, gdy Wiktorek miał 3 miesiące. Za nami lata rygoru większego niż na wojskowym poligonie. Dni wyznaczane nie zachodami słońca, a harmonogramem rehabilitacji. Gabinety lekarskie, badania, kolejne zajęcia, wyjazdy na turnusy… Szukanie pomocy, walka, która pochłania cały czas i każdy grosz. Za nami już naprawdę długa droga, przed nami jednak niemniej. A wszystko to w nadziei na sprawność... Konsekwencją MPD są straszliwe problemy ze stawami. Synek wymaga operacji skomplikowanej operacji nóżek, bez niej dalsza rehabilitacja nie ma już sensu, grozi zwichnięciem bioder! Jedno bioderko jest już podwichnięte, drugie zmierza w tym kierunku... Wiktorek jest chwiejny, porusza się tylko przy balkoniku. Lekarze muszą zrobić rekonstrukcję stawów biodrowych, bo jest z nimi naprawdę źle... Nóżki strasznie bolą Wiktorka, codziennie je rozciągamy i rozmasowujemy, bo synek płacze, że boli... Aldona, mama Wiktorka Wiktorka wspierają wspaniali ludzie z:

6 131,00 zł ( 11,57% )
Brakuje: 46 832,00 zł
Alan Janus
Alan Janus , 25 lat

Wciąż wierzę, że jeszcze kiedyś będzie dobrze. Proszę, pomóż...

Codziennie, kiedy wypowiadam w myślach diagnozę mojego syna, boli mnie serce. Alan ma 22 lata i dziecięce porażenie mózgowe. Z początku nic nie wskazywało na to, że syn będzie chory. Dopiero później przekazano nam wiadomość, która dosłownie zwaliła nas z nóg… Żaden rodzic nie chciałby usłyszeć takiej informacji. Nie chciałby, aby życie ukochanego dziecka musiało być zależne od ciągłej walki, ciągłego pokonywania przeszkód i ograniczeń, nieustającego lęku o to, co przyniesie kolejny dzień. Niepewność, strach i poczucie, że wciąż musimy wspólnie z synem stawiać czoła chorobie, która niepostrzeżenie wdarła się w naszą codzienność, to wszystko w pewnym momencie zaczyna przytłaczać.  Alan jest całkowicie uzależniony od drugiej osoby. Nie jest w stanie poruszać się samodzielnie, ubrać, czy zjeść. Czasem dopadają mnie straszne myśli. Boję się dnia, w którym mnie zabraknie, boję się chwili, kiedy Alan nie będzie miał mnie przy sobie.  Widzę, że mój syn jest więźniem własnego ciała i nie jestem w stanie z tym zrobić niemal nic. Widzę, jak bardzo chciałby być po prostu samodzielny. Alan codziennie widuje zdrowych ludzi. Zastanawiam się, co wtedy czuje. Nie widzę u niego ani cienia zazdrości, raczej pragnienie, aby też poczuć się tak niezależnym jak oni.  Rehabilitacja odbywa się codziennie, dzień w dzień trwa nasza nieustanna walka o przetrwanie, o życie i radość, o bycie samowystarczalnym. Niestety póki co silna spastyka niezmiennie to wszystko uniemożliwia.  Czuję, że naszą ostatnią szansą jest niezwykle droga terapia komórkami macierzystymi. Nie jestem w stanie sama pokryć jej kosztów, dlatego proszę o pomoc. Wierzę, że świat jest pełen dobrych ludzi, ludzi, którzy zechcą nam pomóc i odmienią los Alana... Monika - mama

6 127,00 zł ( 3,51% )
Brakuje: 168 342,00 zł
Agnieszka Humiecka
Agnieszka Humiecka , 46 lat

Mam na imię Agnieszka, mam 44 lata i mam raka. Z Twoją pomocą jest szansa, że go pokonam❗️

Okres przedświąteczny to zazwyczaj szalony, ale też radosny czas. Wymyślanie menu, szukanie produktów, organizacja prezentów… Wszędzie rozbrzmiewają kolędy, wszyscy cieszą się na nadchodzące wolne i spotkania z bliskimi. Pomimo całej gonitwy, wspominamy miło ten czas. Jednak co wtedy, gdy w Twojej głowie słychać tylko słowa lekarzy o śmiertelnym niebezpieczeństwie, które zaczaiło się właśnie na Ciebie? Jak i kiedy to zakomunikować najbliższym? 21 grudnia 2022 roku postawiono mi okrutną diagnozę: nowotwór piersi naciekający przewodu NST G2. Kompletnie nie rozumiałam, co mówi do mnie lekarz! To całe nazewnictwo brzmi jak czarna magia! Czy to, że zdiagnozowano go właśnie takim to dobrze, czy źle? Dziś już wiem, że jest to inwazyjny rak piersi, który wymaga leczenia chirurgicznego. 19 stycznia 2023 roku miałam operację usunięcia guza z wycięciem węzła wartowniczego. Kolejnym etapem będzie dalsze stawianie mu czoła, czyli zastosowanie odpowiedniego leczenia. Na teraz jeszcze nie wiem, czy będzie to chemioterapia, czy radioterapia, jednak na pewno hormonoterapia.  Mimo że powoli wspólnie z bliskimi oswajamy się z myślą o mojej chorobie, to na razie jest sporo niewiadomych. Jestem jeszcze w trakcie badań między innymi tomografii i scyntygrafii i dopiero oczekuję na ich wyniki.  Jednak tam, gdzie mogę, działam natychmiast. Rehabilitację zaczęłam zaledwie 7 dni po usunięciu guza. Obejmuje ona usprawnianie ręki, żeby nie zbierała się chłonka oraz masaż limfatyczny.  Na tym nie koniec, bo przede mną długa droga do przebycia: konsultacje medyczne, biopsja tarczycy, suplementacja leczenia, testy genetyczne. Będzie też potrzebne zrobienie testu Oncotype Dx, który pokaże, czy w moim przypadku chemia przyniesie zamierzone rezultaty. Niestety koszt takiego testu to 13 tysięcy złotych! Będę walczyła, bo mam dla kogo, ale będzie mi też potrzebna pomoc i wsparcie z Waszej strony. Nie jest łatwo prosić o pomoc dla siebie, dużo łatwiej jest walczyć o kogoś... Niestety teraz muszę stanąć po drugiej stronie! Proszę, pomóż mi. Nie marzy mi się już nic więcej jak przyziemne, ale najważniejsze rzeczy… Agnieszka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

6 126,00 zł ( 44,29% )
Brakuje: 7 704,00 zł
Tymek Kłysiak
Tymek Kłysiak , 20 miesięcy

Wesprzyj zdrowie Tymka! Nie pozwól, by diagnoza przekreśliła jego szczęśliwe dzieciństwo!

Całą ciążę i pierwsze tygodnie życia Tymka spędziliśmy w błogiej niewiedzy o jego chorobie. Synek urodził się z 10 punktami w skali Apgar, był pulchny, różowy, rozkoszny! Tonęliśmy, zalani uczuciem nieskończonej miłości… Dziś dryfujemy w morzu rozpaczy! W trzecim tygodniu życia Tymusia spokój naszej rodziny runął. Synek był wiotki, przelewał się przez ręce. Jego maleńkie ciało skręcało się w prawą stronę, co powodowało trudności z karmieniem. Rozpoczęliśmy rehabilitację, podczas której stwierdzono wzmożone napięcie mięśniowe. Kamień spadł nam z serca. Pocieszaliśmy się, że to problem, z którym walczy sporo dzieci więc i nasz chłopiec da radę. Niestety, prawdziwa BESTIA nadal tkwiła w ukryciu… Staraliśmy się żyć normalnie. Cieszyliśmy się, że nasza starsza córeczka, Amelcia, nawiązuje relację z braciszkiem. Strach jednak nadal nam towarzyszył… Podczas regularnych badań lekarze obserwowali u Tymka wolniejszy wzrost główki. Dostaliśmy skierowanie do neurologa. Wtedy rozpętało się prawdziwe piekło! Badanie USG główki wykazało zarośnięcie wszystkich szwów czaszkowych i przedniego ciemienia! Byliśmy przerażeni. Słyszeliśmy okrutne diagnozy, które na szczęście szybko obalali kolejni specjaliści. Dopiero w Warszawie dowiedzieliśmy się, co jest przyczyną małogłowia u Tymka. POŁOWICZE MÓZGOWE PORAŻENIE DZIECIĘCE. Od tej pory to te cztery słowa piszą scenariusz naszego życia.  U Tymusia zdiagnozowano też nadwzroczność i zeza zbieżnego. Lekarze powiedzieli, że aby synek miał szansę na rozwój, konieczna jest systematyczna i intensywna rehabilitacja, terapia logopedyczna, opieka okulisty, nefrologa i genetyka. Niestety, wyczerpaliśmy już limit fizjoterapii na NFZ. Do wielu specjalistów musimy dojeżdżać aż do Warszawy. Czekają nas też wydatki związane z poszerzoną diagnostyką.  Jesteśmy zwyczajną rodziną. Rodzicami dwójki wspaniałych dzieci. Los wystawił jedno z nich na próbę, ale zrobimy wszystko, by walka synka zakończyła się sukcesem! Wierzymy, że w przyszłości Amelka i Tymek będą mogli iść przez życie razem, ramię w ramię! Niestety, wiemy też, że sami nie poradzimy sobie z tym wyzwaniem… Z całego serca prosimy o wsparcie dla naszego dzielnego wojownika! Bądź dla Tymka światełkiem w ciemności! Bądź jego drogowskazem w długiej walce po zdrowie! Każda złotówka to szansa na lepszy rozwój naszego dziecka. Prosimy, bądź z nami… Rodzice

6 108,00 zł ( 28,7% )
Brakuje: 15 169,00 zł
Julian Majchrzak
Julian Majchrzak , 6 lat

Przyszłość Julianka zależy od działań podejmowanych dziś! Pomóż!

Julianek urodził się z mutacją genetyczną, która znacznie wpływa na naszą codzienność. Długo jednak nie wiedzieliśmy, co dolega naszemu maleństwu… Dopiero gdy zauważyliśmy, że synek rozwija się wolniej, niż rówieśnicy, zaczęliśmy poszukiwać przyczyny. Diagnoza zwaliła nas z nóg… Nasz synek zmaga się z zespołem Lamb-Shaffera. Choroba powoduje opóźnienie rozwoju i mowy, niepełnosprawność intelektualną, zaburzenia zachowania, hipotonię, zez, hipoplazje nerwu wzrokowego i łagodną dysmorfię twarzy. U Juliana zdiagnozowana także oczopląs i niedowidzenie – ciągle jesteśmy w trakcie badań, by dowiedzieć się, jak poprawić mu wzrok. Oprócz tego u Juliana wykryto tłuszczaka wrośniętego w kręgosłup, który cały czas jest pod kontrolą neurologa. Aby nasz synek miał jak najlepsze szanse na rozwój, uczęszczamy na szereg zajęć. Logopeda wspiera Julianka w rozwoju mowy – synek w wieku 6 lat dopiero zaczyna mówić. Chodzimy też na zajęcia integracji sensorycznej i terapię wzroku. Jednak to wciąż za mało… Ogromnym wsparciem dla naszego synka byłby turnus rehabilitacyjny. Mógłby tam dodatkowo skorzystać z terapii ręki, hipoterapii i fizjoterapii.  Niestety, codzienne koszty opieki nad synkiem są na tyle wysokie, że nie mamy możliwości pokryć takiego wydatku. Ponad wszystko chcemy zapewnić Juliankowi szczęśliwe dzieciństwo. Wiemy, że działania podejmowane teraz, mają kluczowe znaczenie dla jego przyszłości. Z całego serca dziękujemy za każde wsparcie! Rodzice

6 100,00 zł ( 38,22% )
Brakuje: 9 858,00 zł
Antosia Petriv
Antosia Petriv , 7 lat

Pompa insulinowa pomoże mojej córeczce żyć z cukrzycą!

Jestem ogromnie wdzięczna za Waszą dotychczasową pomoc! Znalazłam w Was pocieszenie i nadzieję, które ułatwiły mi dalszą walkę z chorobą mojej córki.  Pojawiło się przede mną jednak kolejne wyzwanie… Nasza historia: Choroba przyszła do nas znienacka. Antosia skoczyła 3-latka i nic nie zapowiadało tego, że nasze życie już niedługo się zmieni. Nagle trafiliśmy jednak do szpitala, Tosia była coraz bardziej blada, zmęczona i apatyczna. Wyniki badań krwi były bardzo złe!  Okazało się, że Tosia ma cukrzycę typu 1. Moja córeczka jest więc skazana na walkę z tą chorobą przez całe swoje życie! Cukrzyca sprawia, że Antosia ma trudności w funkcjonowaniu w przedszkolu. Każdy spadek cukru wiąże się z dużym zagrożeniem, na które trzeba reagować natychmiast! Nie zawsze będę mogła być przy niej, dlatego chciałabym zakupić nowoczesną pompę insulinową G780, która niestety, nie jest refundowana. Ta pompa automatycznie dobiera dawki insuliny i można zdalnie monitorować jej pracę, co bardzo ułatwiłoby Tosi życie, które nie jest łatwe ze względu na nieuleczalną chorobę... Wręcz przeciwnie – wiąże się z wieloma ograniczeniami. Niestety dochodzą do tego też dość spore wydatki.  Nie dysponuję takimi oszczędnościami, które umożliwiłyby mi zakup pompy insulinowej. Nie mogę też czekać zbyt długo – tutaj chodzi o bezpieczeństwo mojego dziecka!  Dlatego pozostała mi ostatnia deska ratunku: założenie zbiórki i poproszenie o pomoc. Dodaj proszę mojej Antosi siły do dalszej walki z cukrzycą, która zostanie z nią już na zawsze… Mama Antosi – Joanna Papiewska

6 098,00 zł ( 22,04% )
Brakuje: 21 561,00 zł
Michał Spodzieja
Michał Spodzieja , 49 lat

Pomóż zacząć od zera po raz trzeci w życiu...

Kolejny raz Michał musi nauczyć się samodzielności. Pierwszy raz miał miejsce wtedy, kiedy był dzieckiem. Drugi, kiedy jako nastolatek wygrał walkę z nowotworem. Trzeci raz jest teraz – trzy udary odebrały mu wzrok, mowę oraz zdolność chodzenia... Michał do czasów liceum był zdolnym chłopcem, wchodzącym w dorosłość z marzeniami i planami na przyszłość. Nic nie zapowiadało nadchodzących problemów, które nadeszły nagle, wraz z nawracającymi bólami głowy. Diagnoza okazała się bezwzględna: guz móżdżku. Miał wtedy zaledwie 15 lat.  Michał przeszedł udaną operację usunięcia guza, co w latach 90-tych ubiegłego wieku było wybitnym osiągnięciem. Następnie naświetlania niezbędnymi, chociaż toksycznymi dla organizmu pierwiastkami, m.in. kobaltem. Równolegle przeprowadzana była rehabilitacja. Michał uczył się wszystkiego od zera: mówić, jeść, chodzić. Stracił zdrowie, maturę, marzenia, rodzinne i zawodowe perspektywy na przyszłość. Pokonał jednak raka i narodził się na nowo! Mierzył się z całkiem nową rzeczywistością. Znalazł nową pasję, kontynuował naukę dwóch języków i rozpoczął pracę. Prowadził spokojne, samodzielne życie blisko rodziny, której sam nigdy nie odważył się założyć.  Niestety od kilku lat znowu coś się dzieje… Pojawiły się częste i silne bóle głowy, ubytki w pamięci, nerwowość i stany depresyjne. To uniemożliwiło mu kontynuowanie pracy zawodowej. Jego jedynym źródłem utrzymania jest niewielka renta socjalna i moja pomoc (jestem na emeryturze). Częste rezonanse głowy wykazały kolejną bezwzględną diagnozę: ubytki w mózgu spowodowane chemioterapią.  Pogłębiające się problemy neurologiczne doprowadziły do trzech udarów niedokrwiennych, które Michał przeszedł w październiku 2022 roku. Przez miesiąc pozostawał nieprzytomny i nikt nie był w stanie powiedzieć, co dokładnie się z nim dzieje. Wszystkiemu winne miały być naświetlania. Po odzyskaniu przytomności okazało się, że Michał znowu wszystko stracił! Na nowo musi nauczyć się mówić i chodzić. Z tego względu wymaga stałej terapii logopedycznej oraz częstych zabiegów fizjoterapeutycznych. Potrzebna jest także opieka psychiatry, aby wzmocnić i naprawić jego poturbowany stan psychiczny.  Do tego wszystkiego dochodzi neurologiczny problem z ciągle postępującymi ubytkami mózgu, których lekarze nie są w stanie okiełznać. Udar sprawił też, że Michał przestał widzieć! Najważniejsze są jednak regularne zabiegi fizjoterapeutyczne. Musimy zapewnić mu także sprzęt do rehabilitacji, aby mógł osiągnąć chociaż minimum samodzielności.  Wszystko opłacane jest ze skromnych prywatnych środków Michała oraz naszej rodziny, które niestety są niewystarczające. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc. To dla nas szansa na rozpoczęcie życia od zera po raz trzeci. Przecież do trzech razy sztuka…  Rodzina Michała

6 086,00 zł ( 11,44% )
Brakuje: 47 106,00 zł
Amelka Konopińska
Amelka Konopińska , 7 lat

ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR kontra mała Amelka...❗️🚨

To miały być tylko profilaktyczne, kontrolne badania. Nie spodziewaliśmy się, że usłyszymy od lekarza tak druzgocącą informację. To właśnie wtedy nasz świat legł w gruzach. Amelka to wspaniała, radosna dziewczynka, która urodziła się zdrowa. Nic nie wskazywało, że w jej organizmie rozwija się tak bezlitosny, nieustępliwy potwór… Po pewnym czasie zauważyłam, że oczko córeczki ucieka w jedną stronę. Zabraliśmy ją na profilaktyczne badanie, które zakończyło się dramatem. W organizmie Amelki rozwijał się siatkówczak — NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY OKA, który w tamtym momencie zajmował już nie tylko jedno oczko, a dwa! Od razu zostaliśmy skierowani na oddział onkologiczny, gdzie nasza córeczka obchodziła swoje drugie urodzinki. Zamiast świeczek, tortu i balonów, były łzy, strach i cierpienie… Amelka przeszła długie i żmudne leczenie. Niestety po trzeciej dawce chemii lekarze zadecydowali o konieczności przeprowadzenia operacji USUNIĘCIA OKA. Nie dało się go już uratować… Byliśmy załamani.  Trzeba było ocalić życie naszej córki. To było najważniejsze. Nie mogliśmy się z tą decyzją pogodzić, ale nie było innego wyjścia – zostało jej tylko prawe oczko, w którym ten cichy zabójca nadal mieszka! Jest uśpiony i w tym momencie nie wykazuje żadnych aktywnych cech, ale w każdej chwili może się obudzić i ponownie próbować odebrać Amelce to, co najważniejsze – życie… Córeczka musi uczęszczać na częste kontrole, jest pod stałą opieką lekarzy i specjalistów.  Raz w roku wymieniamy jej epiprotezę oka na większą, jednak jest to duży wydatek. Amelka wmawia sobie, że widzi na oczko, którego już nie ma… Serce nam pęka, ale musimy uświadamiać ją, że to niemożliwe, bo niestety oczka, które odebrał jej ten potwór, już nigdy nie odzyska… Pomimo tego córeczka jest bardzo dzielna, zniosła już tak wiele, a mimo to – nadal idzie przez życie z uśmiechem. Prosimy, pomóżcie nam w tej trudnej walce. Wszystko, co niezbędne do prawidłowego funkcjonowania Amelki jest również niezwykle kosztowne. Jednak tylko to daje nadzieję, na zwycięstwo. Pomóżcie pokonać potwora, który czyha na życie naszego dziecka! Rodzice

6 083,00 zł ( 38,11% )
Brakuje: 9 875,00 zł