Niebezpieczna choroba zaatakowała Janka! Pomóż!
Byliśmy w szoku. Jeszcze do niedawna nasz syn tryskał zdrowiem i energią. Biegał po boisku i realizował swoje sportowe pasje. Był typowym nastolatkiem, cieszącą się życiem i młodością. Niestety, do czasu... Niemal wszystko to zabrała mu choroba, która przyszła nagle, bez żadnej zapowiedzi w listopadzie 2021 roku... Janek źle się poczuł i stracił przytomność. Natychmiast zabraliśmy go do szpitala, gdzie przeszedł szereg szczegółowych badań. Wyniki wykazały, że w jego głowie, w części potylicznej znajduje się torbiel. Przeraziliśmy się, jednak lekarz prowadzący uspokajał nas mówiąc, że torbiele nie są groźne i Jaś powinien funkcjonować tak jak dotychczas. Niestety, mimo zapewnień lekarzy uciążliwe objawy wciąż nie znikały. Janek nadal był osłabiony, miał zaburzenia równowagi, częste bóle głowy, wymiotował. Postanowiliśmy więc skonsultować się z innym specjalistą – neurologiem dziecięcym. Lekarz przeanalizował wyniki i przekazał nam informację, która ścięła nas z nóg – guz mózgu, naczyniak jamisty. Przeraziliśmy się. Nie mogliśmy uwierzyć w to co słyszymy... Wiedzieliśmy jednak, że od razu musimy zacząć działać! Natychmiast skontaktowaliśmy się z neurochirurgiem dziecięcym i zapadła decyzja o przeprowadzeniu operacji. Mimo wielu lęków i obaw – zabieg przebiegł pomyślnie. Po kilku dniach Janek został wypisany ze szpitala. Niestety, tylko na dwa tygodnie. W najbliższych dniach czeka go kolejna operacja spowodowana nasilającym się zaburzeniem słuchu oraz koordynacji. Nasza walka o zdrowie syna już teraz jest trudna, bolesna i niestety bardzo kosztowna. Przed nami jeszcze kolejne zabiegi, wyczerpujące badania, wizyty kontrolne i intensywna rehabilitacja. Koszty przerażają, jednak wiemy, że to jedyny sposób, aby uratować naszego syna. Jaś jest piłkarzem i gra zawodowo w piłkę w drużynie Whitton Wanderers FC na pozycji lewego pomocnika. Piłka nożna to jego pasją i całym życiem, a więc poprawny przebieg rehabilitacji i leczenia jest konieczny, aby syn mógł wrócić na boisko. Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o pomoc... Rodzice