Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Antoś Socha
Antoś Socha , 2 latka

Dopiero się urodził, a już musi walczyć o dobrą przyszłość! Pomocy!

Antoś urodził się jako nasze drugie dziecko - upragniony synek. Przyszedł na świat 1 kwietnia 2022 roku, w 35 tygodniu ciąży. Nie wiedzieliśmy, że urodzi się wyjątkowy. Jednak natura, jak przypada na Prima Aprilis - wycięła nam psikusa... Antek urodził się z Trisomią 21 (Zespół Downa). Początkowo był to dla nas ogromny szok... Kiedy poznaliśmy diagnozę byliśmy przerażeni! W głowie pojawił się natłok pytań – co to za choroba, jak będzie wyglądała przyszłość naszego dziecka i dlaczego to spotkało akurat jego? Niestety, na większość z nich do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi... Pobyt w szpitalu trwał 9 dni, cały ten czas próbowaliśmy pogodzić się z chorobą Antka i dowiedzieć się o niej jak najwięcej... Synek przeszedł szereg szczegółowych i wyczerpujących badań, które miały na celu ustalenie stanu serduszka, głowy, nerek i wszystkich innych narządów wewnętrznych. Niestety, dziś już wiemy, że Antek nigdy nie będzie w pełni zdrowy. Możliwe, że nigdy nie będzie też samodzielny... Dodatkowy chromosom spowodował mnóstwo komplikacji, z którymi syn będzie musiał mierzyć się do końca życia. Od kiedy wróciliśmy do domu, usilnie staramy się odnaleźć w nowej, trudnej dla nas rzeczywistości. Teraz rytm naszego życia nadają ciągłe wizyty u specjalistów, liczne badania i intensywna rehabilitacja... Wiemy, że tak będzie już zawsze, bo dzieci z Zespołem Downa wymagają szczególnej opieki i tylko ona jest w stanie zapewnić im sprawność i jak największą samodzielność... I choć Antoś jest jeszcze malutki, już teraz wkładamy ogrom pracy, by w przyszłości udało mu się zdobyć podstawowe umiejętności. Niestety to wiąże się z ogromnymi kosztami, które znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe.  Dlatego prosimy Was - ludzi dobrego serca, znajomych oraz nieznajomych o pomoc, by w przyszłości Antoś miał szansę zagrać z tatą i Patrycją w piłkę, mógł jeździć na rowerku i był w stanie powiedzieć, jak bardzo nas kocha. Pragniemy by Antek miał szansę stać się w pełni sprawnym dzieckiem, a w późniejszym czasie - samodzielnym dorosłym... Rodzice Antosia

8 688 zł
Oliwia Brodowska
8 dni do końca
Oliwia Brodowska , 6 miesięcy

By tragiczny początek nie przekreślił przyszłości❗️ Pomagamy Oliwii❗️

Nasza Oliwka jest krytycznie skrajnym wcześniakiem. Urodziła się w 25 tygodniu ciąży, z wagą zaledwie 800 gramów. Była tak mała i krucha... Ze strachem w sercu i łzami w oczach patrzyliśmy, jak toczy walkę o życie, które przecież dopiero się zaczęło! Oliwka wygrała tę najtrudniejszą próbę. Teraz potrzebuje specjalistycznej opieki i rehabilitacji, by mogła się rozwijać. Dlatego zwracamy się z prośbą o Waszą pomoc! Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, jednak w najgorszych snach nie przypuszczaliśmy, że można doznać takiego cierpienia… Już trzy miesiące przed porodem ciąża wymagała hospitalizacji – odklejało się łożysko, wyciekały wody płodowe… 14 marca 2024 roku lekarze zadecydowali o nagłym cesarskim cięciu – pierwszym ratunku życia córeczki, ale i mamy! Oliwkę umieszczono na oddziale intensywnej terapii. W drugim i trzecim dniu życia przeszła wylewy dokomorowe. Doszły problemy z płucami i martwica jelit – długo oddychały za nią różne maszyny, a mleko podawano przez sondę. 102 dni w szpitalu obfitowały w mniejsze i większe tragedie, które sami z trudem przetrwaliśmy. Jednak nasza dzielna Oliwka pokonała wszystkie przeciwności i w końcu mogliśmy wrócić do domu! Mamy przed sobą wiele lat ciężkiej pracy, by Oliwka mogła funkcjonować jak rówieśnicy. Intensywna rehabilitacja daje najlepsze efekty właśnie w pierwszych latach życia, kiedy mózg ma największą zdolność do regeneracji. Nasza neurolożka mówi, że Oliwia może liczyć na samodzielne życie, ale kluczem do sukcesu jest wielospecjalistyczna, intensywna opieka. Nie możemy zaprzepaścić żadnej szansy! Zły los odebrał nam rodzicielstwo, o jakim marzyliśmy. Ile odbierze Oliwce? Codziennie budzimy się z tą myślą, jednak wystarczy, że spojrzymy w oczy naszej córeczki, a żegnamy paraliżujący strach i odzyskujemy wiarę, że będzie dobrze!  Rehabilitacja i opieka, której potrzebuje Oliwia, wiążą się z kosztami, z którymi nie poradzimy sobie sami. Prosimy, nie pozwólcie, by ten trudny początek odcisnął piętno na całym życiu naszej Kruszynki! Każdą złotówkę przeznaczymy na walkę o jej zdrowie i sprawność! Monika i Dawid, rodzice

8 686,00 zł ( 40,82% )
Brakuje: 12 591,00 zł
Dariusz Zych
Pilne!
Dariusz Zych , 57 lat

Cena za życie jest ogromna❗️ Potrzebne wsparcie w walce z nowotworem❗️

Kto decyduje o tym, że dobrych ludzi dotykają tragedie? Darek jest emerytowanym zawodowym żołnierzem. Od 2007 roku jest sam, ale to nie przeszkadzało mu być człowiekiem, który żyje dla innych. Pomagał mi w opiece nad chorą mamą, zawsze życzliwy dla ludzi, zwierząt... Dlatego nie jestem w stanie zrozumieć, czemu los tak nas każe. Wieloletnie leczenie cukrzycy, intensywna insulinoterapia, odpowiednia dieta i wizyty u lekarza poza miejscem zamieszkania od zawsze ciążyły mu ogromnymi kosztami, a niedawno okazało się, że to nic w porównaniu do tego co jeszcze miało na nas spaść. W maju 2023 roku padła diagnoza – złośliwy rak pęcherza z przerzutami na kości. Darek podjął leczenie w Szczecinie, poddał się chemioterapii i radioterapii, bo wiedział dokładnie, że czeka go naprawdę ciężka walka. Jednak po roku leczenia nie było efektu… Tylko kolejne przerzuty. Tym razem skierowano go do Koszalina. Tam lekarz onkolog zaproponowała badania tkanki i krwi poza granicami kraju jako podstawę do zastosowania chemioterapii celowanej i immunoterapii. Ale badanie kosztuje 24 000 złotych, a lek do chemioterapii celowanej 100, 400, a nawet 10 000 miesięcznie! To nas rozbiło. Wychodziliśmy już na prostą, planowaliśmy kolejne, spokojne dni. Choroba zburzyła wszystko, jakby nasze życie było domkiem z kart. Widzę, że Darkowi jest bardzo ciężko. Słabnie, martwi się i boi, czy chemia celowana zadziała. Koszty będą ogromne. Dojdzie do nich koszt transportu, bo chemia celowana podawana jest w określonych ośrodkach na terenie Polski, oczywiście znacznie oddalonych od miejsca zamieszkania Darka. Dlatego zdecydowałam się w jego imieniu poprosić o pomoc ludzi dobrej woli, którzy zechcą wesprzeć nas w walce z tak okrutnym przeciwnikiem. Nigdy nie przypuszczałam, że będziemy w takiej sytuacji. Życie jest jednak nieprzewidywalne i kiedy wystawia ogromny rachunek za zdrowie i życie, trzeba szukać ratunku, gdzie się da. Violetta, przyjaciółka

8 684,00 zł ( 8,16% )
Brakuje: 97 699,00 zł
Prochor Herasymowicz
Prochor Herasymowicz , 19 lat

Walczył o życie! Wygrał, ale stracił obie nogi ❗️

Jak wygląda życie człowieka, który nagle stracił obie nogi? Okropnie. Przekonał się o tym mój nastoletni syn. Podczas walki o jego życie, konieczna była amputacja… Mój syn zachorował w listopadzie 2022 r. Wszystko wyglądało na zwykłe przeziębienie, które zdarza się każdemu, a opinia lekarzy dodatkowo nas uspokajała. Przez 5 dni miał prawie 40 stopni gorączki. Mimo wszystko myślałam, że za chwilę dojdzie do siebie. Potem zdiagnozowano grypę. Ogarnął mnie strach, gdy nagle zemdlał na wizycie u lekarza...  Zabrali go do szpitala, gdzie udzielili pierwszej pomocy. Lekarze podjęli jednak decyzję, że należy przewieźć go do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Został umieszczony na oddziale intensywnej terapii! Nagle okazało się, że jest w stanie krytycznym! Nie dowierzałam! Przecież to było zwykłe przeziębienie! Grypa, która okazała się wyjątkowo ciężka, została rozpoznana zbyt późno. Dlatego rozwinęła się sepsa! Wszystkie główne organy przestały prawidłowo pracować! Ucierpiały płuca, a serce pompowało krew tylko w 20%... Wtedy podjęto decyzję o rozpoczęciu dializ. Uratowało to jego życie, ale przez to ręce i nogi zaatakowała gangrena. Miesiąc później amputowano mu 2 nogi i 1 palec prawej ręki! Myślałam, że to tylko zły sen, koszmar, z którego zaraz się obudzę… Mimo wszystko jestem niezmiernie wdzięczna lekarzom, którzy dołożyli wszelkich starań, aby uratować życie mojego syna… Prochor próbuje teraz przystosować się do nowej sytuacji. Nie jest to łatwe, zwłaszcza dla młodego chłopaka, który miał przed są tyle planów, marzeń i perspektyw...  Nadal jesteśmy w szpitalu. W lutym syn przeszedł operację płuc. Przez cały okres choroby były bardzo obciążone. Lewe płuco jest już całkowicie zdrowe, jednak w prawym niższa część obumarła. Syna czeka rehabilitacja. Nie tylko ze względu na amputację, ale z powodu osłabienia całego organizmu. Prochor nie jest w stanie nawet samodzielnie usiąść! Przed nami także przygotowania do protezowania. 2022 rok jest najgorszym rokiem dla mnie i mojej rodziny. Ja i mój syn jesteśmy z Ukrainy, wojna w naszym kraju także wiele skomplikowała… Prochor zawsze był zdrowy i pełny sił. Nigdy nie pomyślałabym, że choroba tak szybko może zmusić młodego chłopaka do walki o własne życie! Błagam Was o pomoc! Mój syn potrzebuje rehabilitacji i protezy. Tylko w ten sposób będzie mógł odzyskać swoją samodzielność i może nie będzie musiał być uzależniony od innych osób. Proszę, pomóż mi zawalczyć o jego przyszłość! Mama Prochora

8 680 zł
Agnieszka Garlej
Pilne!
Agnieszka Garlej , 58 lat

Potrzebuję pomocy, aby uratować moją mamę ❗️

Przez ostatni rok moja mama była diagnozowana pod kątem raka. Niestety. Nasze przypuszczenia zostały potwierdzone.  Dla nas wszystkich to bardzo ciężkie. Niezwykle trudno jest opowiadać o chorobie, która dotyka tak bliską osobę. Perspektywa otrzymania pomocy jest jednak ważniejsza. Ważniejsza, niż własne trudności.  Początki choroby nie były całkowicie jasne. Mama bardzo schudła. Dużo, ponieważ aż 30 kg. Było to na tyle niepokojące, że zaczęła poszukiwać przyczyny. Rozpoczęły się badania, wizyty u lekarzy, oczekiwanie na wyniki. Najpierw wykryto guzy w wątrobie i śledzionie. Ostateczny cios nastąpił w grudniu zeszłego roku. Wypisane na diagnozie słowa zmieniły naszą codzienność. Mama ma nowotwór złośliwy trzustki z przerzutami na inne organy.  Natychmiast rozpoczęto leczenie. Obecnie jest w trakcie kolejnego cyklu chemioterapii. Lekarze przekazali, że wyniki się poprawiły! Kolejnym etapem jest radioterapia. Postanowiłam poprosić o pomoc. Mama jest dla mnie bardzo ważna, chcę jej pomóc w każdy możliwy sposób. Wasze wsparcie zostanie przeznaczone na opłacenie leczenia, leków, wizyt lekarskich. Kwoty rachunków cały czas rosną.  Nie pozwolę, aby pieniądze były przeszkodą nie do pokonania. Pragnę, aby wróciła moja zdrowa mama ta, którą widzicie na zdjęciu. Joanna 

8 661,00 zł ( 58,15% )
Brakuje: 6 233,00 zł
Maja Gwardyś
Pilne!
Maja Gwardyś , 9 lat

Dzielna Maja kontra ZŁOŚLIWY NOWOTÓR! Pomocy!

Zanim Maja przyszła na świat, kochałam ją miłością bezgraniczną i wiedziałam, że zrobię wszystko, by ją chronić. Nie spodziewałam się jednak, że będę musiała walczyć o jej życie i że ta walka będzie tak wymagająca, nierówna, pełna strachu i cierpienia.  Pewnego dnia zauważyłam, że na szyi u Mai pojawiła się zmiana, która z czasem stawała się coraz większa. Udaliśmy się do lekarza rodzinnego, który stwierdził, że to torbiel. Przeczuwałam jednak, że może dziać się coś znacznie poważniejszego. Udałam się więc z córką na prywatne badania USG. Okazało się, że z lewej strony tarczycy Maja ma dwa guzy. Biopsja jednak nie wykazała zmian nowotworowych. Myśleliśmy, że najgorsze już za nami i córeczka musi jedynie przebyć operację usunięcia guzków. Nasza radość była jednak przedwczesna. Po pierwszej operacji i poddaniu materiałów badaniu histopatologicznemu okazało się, że nasza córeczka choruje na nowotwór złośliwy tarczycy. Byliśmy przerażeni.  Konieczna była druga operacja usunięcia całej tarczycy. Drżeliśmy w obawie o zdrowie naszej Mai. Na szczęście wszystko przebiegło pomyślnie, nasza córeczka wróciła do domu, chodziła do szkoły. Nie było widać choroby. Niestety miesiąc temu nasz koszmar powrócił. Ponownie wyczułam na szyi córeczki niepokojące zgrubienie. Byliśmy na kontroli i niestety stało się najgorsze. Maja ma przerzuty na węzły chłonne szyjne i poza mostkowe. Nasz świat ponownie legł w gruzach. Córeczka musi przebyć operację usunięcia zmian, które znajdują się z lewej strony. W trakcie zabiegu może się jednak okazać, że z prawej strony również są niewyczuwalne teraz, groźne zmiany. Bardzo martwimy się o życie naszej kochanej Mai.  Jej rodzeństwo – Wiktoria, Sylwek i Paweł bardzo boją się o siostrę. Mamy jednak największe szczęście, siebie. Razem wspieramy się i dzielnie walczymy o zdrowie Majeczki.  Niestety operacja, która czeka naszą córeczkę, może skutkować wieloma konsekwencjami. Mai może opadać powieka, może nie czuć ucha, mieć problemy z oddychaniem… Wierzymy jednak, że operacja przebiegnie pomyślnie i nasza córka wygra tę nierówną walkę. Niestety czeka ją długa rekonwalescencja i leczenie jodem radioaktywnym, na które będziemy musieli dojeżdżać. Dzielnie walczymy z wrogiem, który zaatakował nasze dziecko, ale jest nam niezwykle trudno. Chcemy zapewnić Mai jak najlepsze leczenie, choć jest ono niezwykle kosztowne. Wierzymy, że nie przejdziecie obok nas obojętnie i pomożecie pokonać tego nieustępliwego przeciwnika, który próbuje wyssać życie z naszej kochanej córki. Nie wyobrażamy sobie, żeby miało jej zabraknąć. Proszę, nie odwracajcie wzroku! Rodzice i rodzeństwo Mai

8 660 zł
Marcel Herman
Marcel Herman , 8 lat

Nasz synek cierpi na rzadką chorobę genetyczną! Pomóż!

Każdy rodzic pragnie, aby dziecko urodziło się zdrowe i aby z biegiem czasu mogło samodzielnie podążać swoją drogą. Dla nas to marzenie jest nieosiągalne. Jednak każdego dnia robimy wszystko, by choć odrobinę poprawić komfort życia naszego synka.  Marcelek urodził się z mutacją genu GRIN1, co poskutkowało porażeniem czterokończynowym. Synek nie mówi, nie chodzi, nie siedzi, ma problemy z odżywianiem, a komunikuje się za sprawą płaczu lub krzyków. Takich dzieci jak on jest zaledwie kilkadziesiąt na całym świecie. Specjaliści, do których trafialiśmy, byli bezradni. Radzono nam, aby pogodzić się z niepełnosprawnością i licznymi chorobami dziecka.  Tylko jak można pogodzić się z chorobą, która niczym potężny hamulec, blokuje zarówno ciało, jak i umysł? Poza padaczką lekooporną i niedowładem, Marcelek zmaga się również z brakiem koordynacji, ma problemy ze wzrokiem, niedoczynność tarczycy, problemy z trawieniem i wiotkość mięśni. Malec potrzebuje pomocy neurologa, okulisty, urologa, gastroenterologa, endokrynologa, ortopedy, neurologopedy. Walczymy wspólnie z rehabilitantami i lekarzami. Chcielibyśmy, by Marcelek mógł pojechać na turnus rehabilitacyjny, jednak koszty takiego wyjazdu są wysokie… Marcelek i jego mama są nierozłączni – synka nie można pozostawić choćby na minutę. Nieustannie przy nim czuwamy, nieustannie o niego dbamy, pielęgnujemy. Mieszkamy z Marcelkiem i jego starszym bratem na zaledwie 35 metrach. Tata zadbał o to, aby każdy centymetr mieszkania był wykorzystany jak najlepiej. Sprzęt medyczny synka oraz podstawowe przedmioty codziennego użytku, to jedyne, co może zmieścić się w tym maleńkim mieszkaniu.  Patrzymy na nasze dziecko i tak bardzo chcemy mu pomóc, ale powoli staje się to niemożliwe. Zawsze będziemy bezgranicznie kochać synka, ale nie jesteśmy już w stanie zaspokoić jego wielu potrzeb. Tak bardzo chcemy zapewnić mu wszystko, co sprawi, by czuł się dobrze, by każdy jego dzień był szczęśliwy. Prosimy, pomóżcie nam uzbierać pieniądze na rehabilitację i sprzęt dla Marcelka. Rodzice 100% dla Marcelka! Charytatywna akcja sportowo-motoryzacyjna

8 655,00 zł ( 28,82% )
Brakuje: 21 367,00 zł
Franciszek Maligranda
3 dni do końca
Franciszek Maligranda , 43 lata

Franek ze wszystkich sił pragnie odzyskać sprawność! Pomóż wywalczyć to, co odebrał wypadek!

Mam na imię Franek. Mam 42 lata. Do września 2021 roku byłem osobą aktywną zawodowo i zdrową. Moje życie uległo jednak całkowitej zmianie. W wyniku nieszczęśliwego wypadku doznałem urazu kręgosłupa. W jednej chwili, z osoby zdrowej i samodzielnej, stałem się całkowicie zależny od innych. Obecnie jestem osobą leżącą. Nie jestem w stanie, bez pomocy innych, usiąść, czy też obrócić się na bok. Ciężko pracuję nad tym, by stać się bardziej samodzielny. Moim marzeniem jest wrócić do sprawności sprzed wypadku. W mojej codziennej walce o zdrowie wspiera mnie rodzina, w szczególności żona i syn. To właśnie oni są dla mnie wielką motywacją do tego, by jak najszybciej stanąć na nogi. Nigdy nie sądziłem, że moje życie tak się przewartościuje. Przed wypadkiem nigdy bym nawet nie pomyślał, że tak ogromną radość sprawi mi kiedyś chwila, gdy poruszę palcami u stóp. Obecnie, kilka razy w tygodniu, ćwiczę w domu z fizjoterapeutą. Wspólnie z żoną, przesadzają mnie na wózek inwalidzki i pionizują przy łóżku ortopedycznym. Na początku mojej walki o odzyskanie sprawności, nawet nie przypuszczałem, że będę mógł, chociażby siedzieć w wózku, czy też przez kilka minut stać o własnych siłach. Teraz, dzięki rehabilitacji, jest to możliwe. Cieszą mnie nawet najmniejsze sukcesy. Chociażby to, że coraz lepiej radzę już sobie z samodzielnym spożywaniem posiłków. Każdy kolejny dzień to walka ze swoimi słabościami, ale wierzę, że będzie lepiej. Mam jednak świadomość, że aby tak się stało, potrzebuję nieustannej rehabilitacji. Bez tego moje szanse na powrót do zdrowia nieubłaganie maleją. Niestety na taką specjalistyczną rehabilitację w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia trzeba długo czekać, a w moim przypadku każdy dzień opóźnienia, ma znaczenie. Dużą szansą jest dla mnie rehabilitacja w prywatnym ośrodku, jednakże ta forma pomocy, jest dla naszej rodziny nieosiągalna, ze względów finansowych. Zdaję sobie sprawę z tego, że przede mną jeszcze długa i trudna droga do odzyskania sprawności. Mam jednak w sobie dużo siły, aby to osiągnąć. Żeby jednak do tego doszło, proszę ludzi dobrej woli o wsparcie mnie, abym mógł zrealizować swój cel — wrócić do życia sprzed wypadku. Dziękuję, Franciszek

8 655 zł
Natalia Andruszkiewicz
Natalia Andruszkiewicz , 25 lat

Kości kruche jak porcelana... Natalia zbiera na przełomową operację!

5 września nastąpił przełomowy moment w moim życiu i zdrowiu. Po zakwalifikowaniu się do leczenia testowym lekiem ze Stanów Zjednoczonych, który ma za zadanie zagęścić tkankę kostną, dostałam pierwszą dawkę. Proces leczenia jest mozolny, ponieważ cała kuracja trwa 2 lata, jednak po tym czasie mam szansę zawalczyć i spełnić najskrytsze marzenie – wydłużyć nogę.  Poznaj historię Natalii: O mojej chorobie rodzice dowiedzieli się przypadkiem, gdy miałam 3,5 roku. Biegłam przez pole i wpadłam w dziurę. Wtedy pierwszy raz złamałam kość udową. W szpitalu po serii badań okazało się, że to genetyczna łamliwość kości. W Szpitalu Specjalistycznym w Pile przechodziłam liczne operacje składania kości na śruby.  Niestety przez wielokrotne złamania i osłabienia miejsc pooperacyjnych, lewa noga stawała się coraz słabsza, co spowodowało skrócenie kończyny aż o 10 cm. Złamania z przemieszczeniem kończyły się leżeniem na wyciągach. Zdarzało się, że obie nogi były w gipsie jednocześnie. Najgorzej wspominam czas, gdzie przez prawie 6 miesięcy nie rozstawałam się z gipsem. Każde potknięcie, czy upadek kończy się złamaniem. Jednak przy pomocy profesora z Poznania, przy zmianie leczenia z blach i śrub na pręty Rusha i mojej długotrwałej walce, w wieku 12 lat o własnych siłach stanęłam sama na nogach! Szans na całkowite wyleczenie nie dawano mi nigdy, jednak w okresie dojrzewania żyłam nadzieją, że choroba ustępuje. Takie były też rokowania. Niestety tak się nie stało. W liceum skręciłam pierwszy raz kolano, zerwałam więzadło, którego operacyjnie z moją wadą nie można wyleczyć. Niedługo po tym skręciłam drugie kolano. Aktualnie chodzę w stabilizatorach, które najprawdopodobniej zostaną ze mną do końca życia.  Testowany przeze mnie lek daje mi ogromną nadzieję. Jestem już po wstępnych rozmowach nt. wydłużenia nogi z profesorem z Poznania, który niejednokrotnie mnie uratował. Ostatni zabieg przeszłam bardzo pomyślnie. To dzięki Waszemu wsparciu i pomocy podczas poprzedniego etapu zbiórki miałam możliwość wejść o jeden szczebelek wyżej w walce o lepsze jutro i poprawę komfortu życia.  Wlew leku otrzymuję raz w miesiącu. Testowanie go jest bezpłatne, jednak zabieg wydłużenia kończyny musi zostać wykonany prywatnie, a to niesie za sobą olbrzymie koszty. Moje życie to seria operacji. Przeszłam już ponad 30 operacji… Jednak jestem gotowa na kolejne. Wydłużenie mojej nogi, nawet o proponowane przez lekarza 5 cm, zmieni zupełnie mój komfort życia. Bardzo dziękuję wszystkim!!! Wszystkim, którzy mnie wspierają i obdarowują dobrym słowem. To bardzo ważne, lecz nadal potrzebuję Waszego wsparcia… Staram się być jak najbardziej samodzielną osobą, jednak leczenie i rehabilitacja, których potrzebuję, są bardzo kosztowne. Nie wystarcza mi środków na opłacanie wszystkich wydatków związanych z moją chorobą. Stąd mój apel o Twoją pomoc... Natalia ➡️ Licytuj i pomóż Natalii!

8 652,00 zł ( 5,8% )
Brakuje: 140 285,00 zł