Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kamila Makowska
Kamila Makowska , 23 lata

Białaczka, przeszczep serca, chłoniak... Pomóż Kamili uwierzyć w lepsze jutro!

Od samego początku życia zmagam się z bardzo poważnymi chorobami. Gdy miałam zaledwie miesiąc zdiagnozowano u mnie ostrą białaczkę limfoblastyczną. Później chłoniaka. Walka z nowotworami trwała wiele lat. Pełna mobilizacji, za każdym razem poddawałam się wyczerpującemu leczeniu i nawet na moment nie straciłam nadziei... Udało się! Najpierw wygrałam z białaczką, później pokonała chłoniaka. Zaczęłam powoli odbudowywać swoje kruche niczym lód życie. Teraz wszystko miało być już dobrze. Los zdecydował jednak inaczej…  Wskutek długotrwałej walki z białaczką, w 2011 roku pojawiły się problemy z sercem. Tego samego roku, konieczne było podłączenie mnie do sztucznych komór wspomagających jego pracę. Mój stan był niezwykle ciężki, dlatego od razu zostałam zakwalifikowana do pilnej listy przeszczepów. Rok później otrzymałam nowe serce i tym samym nowe życie.  Niestety, jak się za chwilę okazało - to nie zakończyło moich problemów zdrowotnych. Dwa lata po przeszczepie serca, wskutek regularnego przyjmowania leku immunosupresyjnego, zdiagnozowano u mnie kolejny nowotwór. Tym razem był to chłoniak Burkitta. Ta informacja spowodowała, że znów straciłam grunt pod nogami i znów znalazłam się na życiowym zakręcie. Bolesne wspomnienia z czasów, kiedy chorowałam, wróciły jak bumerang. Wszystko ożywiło się w jednej sekundzie…  Natychmiast rozpoczęłam leczenie. Chemioterapia z każdym dniem zabierała mi siły... Byłam wykończona, jednak należę do osób silnych. Nie poddałam się!  Inwazyjne leczenie, choć niezwykle wyczerpujące okazało się skuteczne. Po raz drugi wygrałam z nowotworem! Niestety, moja radość nie trwała zbyt długo. Kolejne diagnozy wciąż spływały na mnie lawinowo. Teczka z dokumentacją medyczną pękała w szwach, a ja ciągle wciskałam w nią nowe kartki... Do problemów zdrowotnych doszła niewydolność nerek i niedokrwistość. Dodatkowo od 2016 roku zmagam się z brakiem odporności. Wszystkie te schorzenia spowodowane są ciężkim leczeniem onkologicznym oraz silnymi lekami immunosupresyjnymi.  Od urodzenia moją codziennością są regularne pobyty w szpitalach, badania, zabiegi, wizyty u specjalistów, terapie... To niestety generuje ogromne koszty, które coraz bardziej przekraczają mój budżet... Dlatego tak bardzo potrzebuję Twojego wsparcia! Proszę, pomóż mi zawalczyć o zdrowie, pokonać chorobę i rozpocząć życie, w którym nie ma miejsca na ból i cierpienie... Mam 21 lat i wierzę, że przede mną jeszcze wiele lat długiego, szczęśliwego życia. Sama jednak nie wygram tej walki, dlatego nie zostawiaj mnie!  Kamila ➡️ FB: Kamila Cvijece ➡️ IG: kamilacvijece

9 335 zł
Katarzyna Kocur
Katarzyna Kocur , 36 lat

Mama dwóch córeczek walczy ze stwardnieniem rozsianym! Zatrzymaj postęp choroby!

Moje życie od diagnozy drastycznie się zmieniło! Jestem mamą dwóch wspaniałych córeczek i to dla niech muszę być zdrowa i jak najdłużej sprawna! Moja choroba niestety szybko postępuje i potrzebuję pomocy!  W pewnym momencie pojawiły się problemy z chodzeniem. Niemal dwa lata szukałam przyczyny, aż w końcu lekarze postawili diagnozę. Nie myślałam, że sytuacja okaże się aż tak poważna! Stwardnienie rozsiane zdominowało moje życie. Niestety choroba bardzo szybko postępuje! Poruszam się przy pomocy kuli, ale jest bardzo ciężko. Pojawia się także zmęczenie, bóle głowy, mięśni… Nie mogę dopuścić do sytuacji, że całkowicie utracę sprawność! Pragnę wychować moje dzieci i być dla nich wsparciem! Pomóc mi może tylko rehabilitacja, częsta i intensywna.  Nie zdołam opłacić jej kosztów, co stawia mnie w jeszcze trudniejszej sytuacji. Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie, które jest teraz dla mnie ogromnie ważne. Chcę wspierać moje dzieci, chodzić z nimi na spacery i być przy nich. Bez Waszej pomocy, stanie się to niemożliwe… Kasia

9 325 zł
Marek Sas
3 dni do końca
Marek Sas , 22 lata

Marek ginie w ciemności ze swoim autyzmem... Nie pozwólmy na to❗️

Nasz syn Marek cierpi na autyzm. Jego choroby nie da się wyleczyć... Możemy jedynie robić wszystko, co w naszej mocy, by jego życie i codzienne funkcjonowanie było jak najlepsze. Syn rośnie, a wraz z nim jego potrzeby. Co, jeśli zabraknie nam środków na jego zdrowie?  Od lat walczymy o postępy w rozwoju zarówno tym fizycznym, psychicznym, jak i emocjonalnym. Rehabilitacja, terapia i regularne wizyty u specjalistów pomagają nam w drodze do sukcesu. Jednak, gdy wydaje nam się, że już wszystko zaczyna się układać, na naszej drodze pojawiają się kolejne przeszkody... Niestety nasze środki finansowe się już prawie zupełnie wyczerpały. Co gorsza, niedawno doszedł następny problem. ZAĆMA. To nas załamało. Ile jeszcze może znieść to niewinne dziecko?  Walczymy. Prawe oko Marka jest w strasznym stanie. Odklejona i uszkodzona siatkówka. Tylko skomplikowana i kosztowna operacja może je uratować. Marek już zupełnie na nie nie widzi. Uszkodzenie wzroku połączone z autyzmem daje niebezpieczną mieszankę. Powoduje u niego samoagresję... Niestety, w lewym oku też zaczyna dziać się coś złego... Musimy natychmiast działać! Nie możemy pozwolić, by Marek został zamknięty w ciemności, sam w swoim autystycznym świecie... Dlatego prosimy o wsparcie. Wierzymy, że znajdą się ludzie, którzy pomogą naszemu dziecku. Z góry dziękujemy za każdą przekazaną złotówkę! Rodzice Marka   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

9 305,00 zł ( 17,49% )
Brakuje: 43 887,00 zł
Nadia i Iga Turowskie
Nadia i Iga Turowskie , 8 lat

Szereg chorób odbiera moim córkom dzieciństwo!

Nadia miała tylko 4 lata, kiedy zaczęły się jej problemy zdrowotne. Pojawił się pierwszy atak padaczki, który był tak silny,  że trafiła na OIOM. Tam walczono o jej życie!  Ataki to jednak nie wszystko, a dopiero początek.  Autyzm, afazja, niepełnosprawność intelektualna w stopniu umiarkowanym, torbiele pajęczynówki, małogłowie, niepełnosprawność ruchowa. Nie możemy uwierzyć, że tego jest tak dużo! Najgorsza diagnoza to jednak encefalopatia padaczkowa, w tym padaczka lekooporna. Napady są bardzo silne, a każdy kończy się hospitalizacją i każdy pozostawia po sobie ślady! Mimo że Nadia ma 7 lat, nadal nie potrafi czytać ani pisać, liczy tylko do 5. Jak na ten wiek, jej samodzielność jest znikoma. Do tego pojawiły się zaburzenia integracji sensorycznej.  Problemy z napięciem mięśniowym, mogą doprowadzić do tego, że będzie zmuszona poruszać się na wózku inwalidzkim! Już teraz chodzenie sprawia jej ból! Córka jest pod stałą opieką różnych specjalistów, ale przede wszystkim neurologa, fizjoterapeuty psychiatry, psychologa. Terminy oczekiwania w przychodni publicznej są zbyt długie. Czekanie może tylko pogorszyć stan naszego dziecka! Rehabilitacja, terapia i leczenie są teraz najważniejsze! Regularność jest kluczowa. Nie możemy pozwolić, aby zbyt długie „przerwy” zniszczyły to, co do tej pory udało nam się wypracować! Nasza mała dziewczynka zbyt często staje się gościem w szpitalu, zwłaszcza na oddziale neurologii dziecięcej. To musi się w końcu skończyć!  Moja druga córeczka, Iga ma 3 latka i problem z napięciem mięśniowym. Nie mówi, ma implant w sercu, wymaga stałej rehabilitacji i wsparcia rozwoju. Uczęszczamy na zajęcia WWR, SUO, terapię logopedyczną i SI, jesteśmy pod opieką neurologa i fizjoterapeuty... Ale to wciąż za mało. Koszty są ogromne, a musimy sobie radzić, dopóki nie otrzymamy wyników badań genetycznych. A te jeszcze przed nami. Prosimy o Waszą pomoc... Pragniemy, aby nasza córka mogła cieszyć się spokojnym dzieciństwem... Rodzice Nadii

9 305 zł
Teresa Masłowska
10 dni do końca
Teresa Masłowska , 72 lata

To może być ostatnia nadzieja dla mojej mamy! Błagam, pomóż nam!

Gdy dowiadujesz się, że najważniejsza osoba w Twoim życiu zachorowała, Twój dotychczasowy świat przestaje istnieć. Zmienia się wszystko. Musisz przewartościować swoją codzienność, zmienić plany.... Słowo "nowotwór" pozbawia poczucia bezpieczeństwa, powoduje ogromny ból. Każdego dnia próbuję znaleźć sposób i siłę, by spędzić z mamą więcej czasu... Wszystko zaczęło się trzy lata temu. To wtedy u mojej mamy zdiagnozowano nowotwór jelita grubego. Co gorsza, pojawiły się już przerzuty. Rak zajął również wątrobę.  Nie było czasu do stracenia. Mama niezwłocznie rozpoczęła leczenie, przyjęła około 20 wlewów chemii. Niestety leczenie nie przyniosło upragnionego rezultatu. Stan mojej mamy stale się pogarszał. Ze względu na zły stan zdrowia, lekarze zrezygnowali z podawania chemioterapii. Włączono kurację tabletkami, która również okazała się nieskuteczna. Na głowie mamy pojawił się guz, był to kolejny przerzut. Ta informacja, po raz kolejny, zadała nam cios prosto w serca. Leczenie nie przynosi efektów. Każdego dnia widzę przerażenie w oczach mamy. To jeszcze bardziej wypełnia mnie obezwładniającym strachem. Chcę spróbować wszystkiego, by wygrać dla nas, choć trochę, więcej czasu. Znalazłam jeszcze jeden sposób! Ostatnią nadzieję, że jeszcze może być lepiej! Jednak ta nadzieja sporo kosztuje...  Wierzymy, że niekonwencjonalne leczenie jest w stanie pomóc. Jednak jego miesięczny koszt to blisko 5 tysięcy złotych. Nie mamy takich pieniędzy. Tak bardzo się boję, że to ostatnia szansa dla mojej mamy... Szansa, której nie będziemy w stanie wykorzystać, ze względu na zbyt duży koszt. Dlatego błagam o Twoją pomoc. Podaruj mojej mamie więcej czasu! Barbara, córka   Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

9 302,00 zł ( 14,57% )
Brakuje: 54 528,00 zł
Adriana Rozner
Adriana Rozner , 31 lat

🚨 Cudem przeżyła tragiczny wypadek... Trwa walka o powrót do sprawności❗️

Kochani, dziękujemy Wam za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednich etapach. Wasza pomoc jest nieoceniona! Niestety nadal jej potrzebujemy... Zostaniecie? Oto nasza historia: Z takiego wypadku właściwie nie miała prawa wyjść żywa… 28. marca 2019 roku Ada prawie zginęła. Do dziś nie są znane przyczyny tragedii, nie było świadków. Samochód, którym podróżowała, na autostradzie A1 niedaleko Rybnika dachował i uderzył w betonową skarpę. Tak skończyło się dawne życie naszej ukochanej córki i siostry, wspaniałej dziewczyny, która miała przed sobą szczęśliwą przyszłość. Dziś pozostała walka o to, by odzyskała, choć część zdrowia... Adriana doznała bardzo poważnych obrażeń, ran i uszkodzeń głowy. Nikt nie wierzył, że z tego wyjdzie. Ada zadziwiła jednak wszystkich… Dziś prosimy o pomoc, bo bardzo chcemy ją odzyskać… Obrażenia mózgu były tak poważne, że córka całkowicie straciła czucie w rękach i nogach i zdolność mowy. W prywatnej klinice nastąpił jednak przełom! Po trzech miesiącach intensywnej, kompleksowej rehabilitacji i leczenia Ada częściowo odzyskała władzę w jednej ręce i nodze! Zaczęła też mówić — głośnym szeptem. Kamień spadł nam z serca gdy okazało się, że to, co mówi, jest logiczne, że ma z nami kontakt! Dzięki Waszej pomocy udało się zapewnić naszej córce rehabilitację i wszystko, czego potrzebowała do możliwie jak najlepszego rozwoju. Niestety w wyniku wypadku naszej Adrianie wycięto aż 45 procent czaszki! Udało nam się znaleźć lekarza, który chce podjąć się operacji uzupełniającej powłoki czaszki. Niestety wiąże się ona z ogromnymi kosztami, których sami nie będziemy w stanie uzbierać. Dodatkowo córka MUSI kontynuować rehabilitację! Bez tego wszystko, co udało jej się osiągnąć, zostanie zaprzepaszczone... Ponownie musimy poprosić o Wasze wsparcie. Wierzymy, że nie opuścicie nas w tej trudnej sytuacji... Już tyle dobra otrzymaliśmy, aż trudno nam w to uwierzyć... Jednak wiemy, że bez Was, bez pomocy ludzi o wielkich sercach, nasza Ada nie ma szans wrócić do zdrowia. A o niczym innym nie marzy... Rodzice 

9 300,00 zł ( 2,49% )
Brakuje: 363 041,00 zł
Antek Noszczyk
Antek Noszczyk , 14 lat

By przyszłość Antka była choć trochę łatwiejsza...

Już w czasie ciąży Antoś rozwijał się gorzej niż jego braciszek, ale prawdziwa walka zaczęła się w momencie przyjścia chłopców na świat. Od pierwszych chwil zostali objęci wielospecjalistyczną opieką. O ile Jaś rósł zdrowo, życie Antosia okazało się trudną drogą. U synka zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce.  Minęły lata odkąd naszym życiem zawładnęły leczenie i rehabilitacja. Mimo naszej codziennej walki, synek nie mówi, dlatego komunikuje się z nami jedynie za pomocą gestów. Antoś nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować, ale wiemy, że nie możemy się poddać! Wciąż wierzę w jego lepszą przyszłość, dlatego proszę o Waszą pomoc! Mój synek potrzebuje regularnej rehabilitacji i zajęć z fizjoterapeutą. Niestety koszty leczenia stale rosną, a mi brakuje środków, by mu to zapewnić. Każde wsparcie i każda złotówka będzie dla mnie ogromnym wsparciem. Dziękuję! Sylwia, mama Antosia

9 293,00 zł ( 17,47% )
Brakuje: 43 899,00 zł
Szymon Podsiadły
4 dni do końca
Szymon Podsiadły , 17 lat

Wykrzywiony kręgosłup powoduje ogromny ból... Pomocy❗️

Nic nie wskazywało na to, że losy mojego ukochanego synka potoczą się w ten sposób. Ciąża przebiegała książkowo, ja również czułam się dobrze. Zaraz po narodzinach Szymek dostał 10 w skali Apgar, badania były w normie. Dopiero gdy skończył 3 miesiące, zaczęłam zauważać niepokojące objawy.  Jego oczka uciekały do góry, krótko po tym pojawiły się pierwsze ataki padaczki. Jak się później okazało, najgorsze było dopiero przed nami. Kilka miesięcy później przyszła diagnoza, która zmieniła w moim życiu wszystko. Wyniki rezonansu wykazały, że Szymek przyszedł na świat z bardzo poważną wadą mózgu – gładkomózgowiem. Byłam w szoku. Jednak bez względu na diagnozy i przeciwności walczyłam z całych sił. Byliśmy pod opieką specjalistów, stawialiśmy się na wszystkie kontrole, uczęszczaliśmy na rehabilitację. Pomimo że lekarze nie dawali mu szans na przeżycie, Szymek ma już dziś 15 lat.  Niestety od około 2 lat jego stan uległ znacznemu pogorszeniu. Obecnie największy problem sprawia skolioza, która powoduje nie tylko ból, ale skutecznie ogranicza jakąkolwiek mobilność Szymka. Synek od roku przebywa wyłącznie w pozycji leżącej. Jest karmiony, gdy leży, gdy uczęszcza na zajęcia szkolne, też musi leżeć. Szymon ma ogromny garb prawostronny i wystające żebro. W dodatku przez stałą pozycję bardzo szybko się krztusi i ciężko oddycha. Staram się robić, co w mojej mocy, by ulżyć mu w cierpieniu… Nadzieję daje specjalistyczny wózek z system SPES, dzięki któremu Szymek mógłby w końcu siedzieć bez bólu. Niestety koszty związane z zakupem są ogromne i choć częściowo uzyskaliśmy dofinansowanie, nadal brakuje nam kilkunastu tysięcy złotych do pokrycia całej kwoty. System SPES bardzo poprawi komfort jego życia. Oprócz tego ma on jeszcze jedną ogromną zaletę – można tym wózkiem podróżować w przystosowanym do tego samochodzie. To byłaby ogromna zmiana dla Szymona! Synek przyjmuje na stałe 4 leki, ma specjalną dietę, regularnie uczęszcza na rehabilitację i masaże. To wszystko składa się na podstawowe miesięczne wydatki, dzięki którym może w ogóle funkcjonować.  Życie z tak chorym dzieckiem jest bardzo trudne. Trudno patrzeć mi na jego ból i cierpienie. Wiem jednak, że zawsze przychodzi nowy dzień, dlatego walczymy i będziemy walczyć do końca. Niestety świadczenie pielęgnacyjne, które otrzymujemy, pozwala pokryć jedynie codzienne koszty leczenia Szymka. Nie jestem w stanie samodzielnie uzbierać brakującej kwoty. Moją ostatnią nadzieją jest ta zbiórka.  Potrzebujemy tylko odrobinę pomocy dobrych aniołów, a wierzymy, że są one wśród Was. Angelika, mama Szymka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

9 289,00 zł ( 64,19% )
Brakuje: 5 180,00 zł
Radosław Cegłowski
Radosław Cegłowski , 28 lat

Życie Radka to życie z okrutnym bólem... Potrzebna pomoc!

Od trzynastego roku życia choruje na martwicę kości i tkanek chrzęstnokostnych. Ból nie opuszcza mnie nawet na chwilę. Bywają momenty, kiedy jest tak mocny, że nie jestem w stanie wykonać najprostszych czynności. Czy można się do tego przyzwyczaić? Jestem przykładem na to, że wola walki i ogromna chęć życia pozwoli przezwyciężyć największe przeciwności losu.  Zaczęło się od niewinnego bólu kolan, który lekarze zrzucali na okres dojrzewania i to, że dość szybko urosłem. Przez trzy pierwsze lata choroby, nie zostało podjęte odpowiednie leczenie, które mogłoby zapobiec temu, co zaczęło się dziać później. Cierpię na rozległe uszkodzenia chrzęstno-kostne i rozległy obrzęk szpiku kostnego.... Przeszedłem łącznie 3 operacje kolan – pierwszą, gdy miałem 16 lat, oraz operację kręgosłupa w odcinku lędźwiowym w 2020. To właśnie ten rok zapamiętam jako jeden z najgorszych w moim życiu. Niestety po powtórnym rezonansie przepuklina kręgosłupa pojawiła się na nowo i czeka mnie najprawdopodobniej kolejna operacja kręgosłupa. Drętwienie nóg, przeszywający i promieniujący ból mięśni niszczy moją codzienność.  W obecnej chwili potrzebuję ponownej operacji lewego kolana, ponieważ śruby zaczęły wrastać w kości i muszę mieć podany sztuczny kolagen. Koszt operacji jednego kolana to około 20 000 zł… Choroba zaatakowała również moje biodra, które nieustannie strzelają i bolą.  Leczę się u ortopedy, neurochirurga, neurologa i w klinice sportowej. Każda wizyta i każde badanie to dla mnie ogromne koszty. Rodzina i przyjaciele pomagają, jak tylko mogą, ale to już nie wystarcza. Boję się tego, co będzie dalej. Nie chcę być w całość zależny od innych. Mam jeszcze wiele planów i marzeń, Przecież jestem taki młody… Żyję ze świadomością, że w przyszłości czeka mnie wózek inwalidzki. Nie wiem, ile czasu mi jeszcze pozostało, ale nie poddaję się i chcę się leczyć, by jak najdłużej być sprawnym. Prywatne leczenie i rehabilitacja są całkowicie poza moim zasięgiem, a tu liczy się czas. Dlatego dziś opowiadam Ci moją historię z nadzieją, że nie przejdziesz obok niej obojętny… Proszę, podaruj mi czas, pozwól mi zachować sprawność. Radosław

9 284 zł