Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mateusz Ciupiński
Mateusz Ciupiński , 9 lat

Dogonić rówieśników... Twoje wsparcie może mu w tym pomóc!

Mimo że nasz synek ma skończone 7 lat, to nie chodzi jeszcze do szkoły. Chociaż na pierwszy rzut oka wygląda całkiem zwyczajnie, to jego rozwój odbiega od rówieśników. Nie byłby w stanie się z nimi porozumieć. Wszystko przez to, że praktycznie nie mówi… Mateusz boryka się z zaburzeniami głosu i mowy, co znacznie ogranicza mu komunikację z otaczającym go światem. Na domiar złego ma stwierdzone całościowe zaburzenia rozwojowe, czyli autyzm co już samo w sobie obniża mu zdolności poznawcze. Niestety w 2021 roku doszła nam trzecia diagnoza – młodzieńcze idiopatyczne zapalenie stawów.  To takie okrutne, co rusz dostawać od życia takie wiadomości…  Przez rok Mateusz był praktycznie wyłączony z życia. Zapalenie stawów powodowało na tyle złe samopoczucie, że nie był w stanie uczestniczyć w terapii. To z kolei doprowadziło do spowolnienia jego rozwoju, a przez absencje – konieczność odroczenia edukacji w pierwszej klasie szkoły podstawowej…  Na chwilę obecną synek chodzi do przedszkola przy szkole ogólnodostępnej. Zajęcia, jakie ma tam zapewnianie, nie wyczerpują jego potrzeb. Cały czas walczymy o postępy w jego rozwoju, a szczególnie rozwoju mowy. Dlatego od maja 2022 roku dojeżdżamy ponad 70 km na prywatne zajęcia terapii logopedycznej raz w tygodniu.  Jest to ogromny wysiłek finansowy dla naszej rodziny, ale podejmujemy go, ponieważ przynosi efekty. Następuje postęp w rozwoju mowy i ogólnym funkcjonowaniu Mateusza. Chcielibyśmy prosić o wsparcie w dofinansowaniu tej terapii, która daje nadzieje na lepsze jutro naszego dziecka – rozwój mowy, który pozwoli mu na wyjście ze swojej ciasnej skorupy. To właśnie brak mowy  w znacznym stopniu pogarsza jakość życia naszego synka, ogranicza jego interakcje z rówieśnikami i rodzeństwem. Prosimy o wsparcie nas w tej trudnej drodze.  Elżbieta i Marek, rodzice 

9 885 zł
Krzysztof Najdowski
Krzysztof Najdowski , 33 lata

❗️Skok, który był ostatnim... Postawmy Krzyśka na nogi - pomocy!

Czasami los rzuca przed nami wyzwania, które nas przerastają. Czasami dzieje się coś, o istnieniu czego mamy świadomość – wiemy bowiem, że dzieją się takie rzeczy, ale nigdy nie przypuszczamy, że spotkają akurat nas. Tak było w przypadku Krzyśka. Kiedy 11 lipca 2021 roku wskakiwał do basenu i oddawał skok, jakich wykonał w życiu setki, nie przypuszczał, że tym razem będzie to jego ostatni... Krzysiek ma 30 lat. Przyjechał z nami na weekend na pole namiotowe, by trochę odpocząć i zebrać myśli. Miał za sobą bardzo ciężki okres – właśnie zwolnił się z pracy, a za tydzień miał rozpocząć nową, lepiej płatną i z lepszym dojazdem. Niedawno przeprowadził się z Raciborza do Leszczyn do swojej dziewczyny Magdy. Wszystko dla niego było nowe – musieli się urządzić w nowym, wspólnym gniazdku, poczynić niezbędne inwestycje - słowem, planować dalszą, wspólną przyszłość. Feralnego dnia, po całodziennym zwiedzaniu miasta postanowiliśmy się schłodzić w basenie. Po chwili dołączył do nas Krzysiek – jak zwykle wskakując z drabinki do wody i ochlapując nas. Nikt nie widział momentu, w którym Krzysiek wylądował w wodzie... Po kilku chwilach, kiedy Krzyś nie wypływał, wiedzieliśmy, że jest coś nie tak. Był nieprzytomny... Po udzieleniu pierwszej pomocy Krzysiek zabrany został do miejscowego szpitala na badania. Diagnoza była druzgocąca – złamanie kręgosłupa na odcinku szyjnym... Jeszcze tego samego wieczoru Krzysiek przeszedł operację ratującą życie. Po niej pozostawał przez 11 dni w stanie śpiączki farmakologicznej, walcząc pod respiratorem o każdy oddech. Po wybudzeniu, pozostając pod opieką psychologa, spędził w szpitalu długie tygodnie, podczas których nie mogliśmy się dowiedzieć zbyt wiele o stanie jego zdrowia. Gdy jego stan poprawił się na tyle, że jego organizm był zdolny do samodzielnej egzystencji, przetransportowany został do ośrodka rehabilitacyjnego. W erze COVID-19, o odwiedzinach w takich miejscach można było tylko pomarzyć. Rodzice i dziewczyna mieli z nim kontakt jedynie przez telefon. Wiemy, że Krzyś robi postępy – zaczął poruszać rękami, jest również na krótkie chwile pionizowany – jest to pierwszy etap „odrywania” go od łóżka. Jednak droga do tego, by stanął na nogi, jest jeszcze niezwykle długa, żmudna i bardzo kosztowna. Dojazdy, fizjoterapeuci, sprzęt – to wszystko kosztuje krocie. Dlatego bardzo prosimy Was o pomoc – liczy się każda złotówka. Robimy wszystko, by postawić Krzysia jak najszybciej na nogi. Szukamy, gdzie się da. Jesteśmy pewni, że znajdą się ludzie, którzy zrozumieją, że chłopak mający przed sobą całe życie musi jak najszybciej wrócić do sprawności i cieszyć się nią. Nie pozwólmy Krzyśkowi być przykutym przez resztę życia do łóżka i skazanym na łaskę opieki społecznej. Dajmy mu szansę na samodzielne, normalne życie, które chociaż trochę będzie przypominać to, które Krzyś miał przed wypadkiem. Dajmy mu nadzieję, pokażmy, że jego los nie jest nam obojętny. Z całego serca, bardzo Was prosimy – pomóżcie nam postawić Krzycha na nogi!

9 857 zł
Katarzyna Sidorczuk
Katarzyna Sidorczuk , 24 lata

Kosztowna operacja jedyną szansą – Pomocy❗️

3 miesiące temu moje życie nagle wywróciło się do góry nogami. Kiedy wyczułam zgrubienie na bliźnie po cesarskim cięciu, nie myślałam, że czeka mnie przeprawa przez fizyczny ból, olbrzymią niepewność i strach. Po paru dniach zaczęły się bóle, więc udałam się do ginekologa. Lekarz stwierdził, że to guz endometriozy. Przestraszyłam się. Od razu zaczęłam szukać specjalisty w tej dziedzinie i szczęśliwie trafiłam do lekarza we Wrocławiu.  Wyniki badań były miażdżące. Dwa guzy endometriozy, jeden wrośnięty w mięsień prosty brzucha, a także powiększone węzły chłonne. Doktor stanowczo zalecił operację jako jedyną drogę wyjścia. Moment ten jest dla mnie ogromnym wyzwaniem, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Zostałam zakwalifikowana do operacji, ale jest ona bardzo kosztowna. Dlatego zwracam się do Was z gorącą prośbą o wsparcie. Każda złotówka, jaką zechcecie podzielić się ze mną, stanie się kroplą nadziei w tej burzy mojego życia. Nie jest łatwo pisać te słowa, ale wiem, że czasem musimy sięgnąć po dłoń innych, aby przejść przez najtrudniejsze chwile. Kasia

9 821,00 zł ( 26,37% )
Brakuje: 27 414,00 zł
Zuzia Posiewka
Zuzia Posiewka , 6 lat

Zuzia nigdy nie odpowie, że też nas kocha... Pomóż zmniejszyć jej cierpienie ❗️

Zuzia po narodzinach otrzymała 10 punktów w skali Apgar, ale już w pierwszych chwilach jego życia wiedzieliśmy, że dzieje się coś bardzo złego. Córeczka nigdy nie usiądzie, nigdy nie będzie chodzić, nie usłyszymy od niej: „Kocham Cię mamo, kocham Cię tato”. Ale będziemy walczyć, dopóki jest nadzieja, że będzie jej choć trochę łatwiej! W drugiej dobie życia Zuzi zauważyliśmy niepokojące objawy i zachowania córeczki. Jeździliśmy od lekarza do lekarza, jednak wszyscy odsyłali nas do domu, zapewniając, że to minie. Nie mijało. Nasza Zuzia cierpi na padaczkę lekooporną. Spędziła 7 miesięcy w szpitalu, podczas których lekarze szukali jak najlepszego rozwiązania i ratunku. Niestety na córkę nie działa żaden lek! Wszystko, co wypracujemy podczas rehabilitacji, cofa się w momencie ataku. Zuzia potrafi mieć 300 poważnych ataków w trakcie jednej doby. Zdarzają się również ciągłe stany padaczkowe. Turnusy rehabilitacyjne przynoszą niesamowite efekty. Niestety koszt takiego turnusu opiewa na kwotę kilkunastu tysięcy. Dalsze badania genetyczne i diagnostyka pochłaniają ogromne sumy pieniędzy. Stać nas tylko na dwa dni rehabilitacji w tygodniu. To zdecydowanie za mało. Widzimy, jak Zuzia się uspokaja, gdy trzymamy ją na rękach. Zasypia momentalnie, gdy jest w objęciach taty. Od jej pierwszych chwil śpiewam jej jedną piosenkę i widzę, że reaguje, gdy ją słyszy. Zdarzało się, że płakała dwa dni z bólu, ale gdy usłyszała, jak jej śpiewamy, na chwilę zapominała o cierpieniu. Uśmiecha się do nas, cieszy się na nasz głos. Potrafimy komunikować się z nią na swój sposób, jednak wiemy, że nigdy nam nie odpowie. Prosimy o pomoc. Chcemy sprawić, że codzienność Zuzi będzie prostsza. Chcemy zmniejszyć jej ból, sprawić, by aż tak nie cierpiała. Potrzebujemy Waszego wsparcia. Rodzice Zuzi ➡️ Pomagamy Zuzi – Grupa Licytacyjna 💚 ➡️ Allegro Charytatywni

9 818 zł
Artem Gudov
Artem Gudov , 11 lat

Będziemy walczyć o jego sprawność do końca! Artem kontra SMA!

Artem to 9-letni wspaniały, wesoły i ciekawy świata chłopiec. Niestety choć robię wszystko, co w mojej mocy, jego dzieciństwo nie jest słodką sielanką. W wieku 2 lat zdiagnozowano u niego rdzeniowy zanik mięśni – SMA. Diagnoza o chorobie synka była dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie mogłam, a nawet nie miałam jak przygotować się na taką informację. Od tamtego czasu nasze życie przepełnione jest niekończącymi się wizytami w poradniach i szpitalach. Niestety, gdy dowiedzieliśmy się o chorobie, nie było leków, które mógłby spowolnić jej rozwój. Dopiero gdy przyjechaliśmy do Polski w 2020 roku, rozpoczęliśmy leczenie.   Latem Artem miał skomplikowaną operację na kręgosłupie, żeby poradzić sobie ze skoliozą. Porusza się tylko na wózku inwalidzkim, nie stoi, nie chodzi. Do domu do niego przychodzi terapeuta, który przeprowadza rehabilitację.  Pomimo trudności Artem stara się żyć jak inne dzieci. Chodzi do zwykłej krakowskiej szkoły, gdzie uczęszcza do 3 klasy. Świetnie się uczy. Dodatkowo zajmuje się językiem angielskim i programowaniem.  Jego leczenie i zajęcia z rehabilitantem są bardzo kosztowne i pochłaniają wiele pieniędzy. Tylko dzięki długotrwałej i regularnej rehabilitacji jesteśmy w stanie poprawić rozwój i sprawność Artema. Coraz częściej brakuje mi odpowiednich środków, a wydatki stale rosną. Chciałabym uzbierać kwotę, która pokryje roczną rehabilitację. Każda złotówka i okazane wsparcie znaczy dla nas wiele i da nam nadzieje na lepsze jutro. Elizaveta, mama Artema

9 814,00 zł ( 64,06% )
Brakuje: 5 506,00 zł
Krystian Tucznio
Krystian Tucznio , 24 lata

Całe życie walczę o sprawność. Z Twoją pomocą nigdy się nie poddam❗️

W kwietniu 2021 roku, dzięki Waszej nieocenionej pomocy, przeszedłem operację, mającą na celu ulepszyć moją sprawność ruchową. Mimo wielkich szans i nadziei na życie bez bólu, które miała zapewnić fibrotomia - pojawiły się powikłania... Podczas operacji zostały naruszone nerwy i włókna mięśniowe.  Na skutek tego powstały tkanki uciskające nerwy. W czasie rekonwalescencji powiększały się i powodowały ogromny ból. Powikłania pooperacyjne w ostateczności doprowadziły do kolejnych operacji.  Obecnie jestem po dwóch odbarczeniach nerwów w prawej ręce w poznańskim szpitalu. Planowane są następne. Pozostaje mi tylko wierzyć, że już teraz będzie tylko lepiej... Ból się zmniejszy. Potrzebuję wzmożonego leczenia i rehabilitacji. Częstych wyjazdów na turnusy oraz ćwiczenia w domu. Wierzę, że po raz kolejny mogę liczyć na Państwa wsparcie, że nie zostanę z tym problemem sam. Moja historia: Mam na imię Krystian, od urodzenia cierpię na mózgowe porażenie dziecięce. Jego konsekwencją jest niedowład czterokończynowy... Już raz dzięki Waszej nieocenionej pomocy przeszedłem operację mającą pomóc mi w poruszaniu. Tę walkę wygrałem. Niestety — przede mną kolejna... Wiem, że choroba będzie ze mną już zawsze, wiem, że nie odpuści, choć tak bardzo bym chciał, ale wiem też, że mogę zrobić, co tylko się da, by zawalczyć z jego konsekwencjami.  Stanąłem w obliczu wielkiej szansy — zakwalifikowano mnie do operacji, fibrotomii metodą Ulzibata, polegającą na usunięciu bolesnych przykurczów mięśniowych.  Dzięki Wam dostałem swoją szansę, jestem wdzięczny za ogromne wsparcie, jakie otrzymałem. Operacja została przeprowadzona 19 kwietnia w klinice w Krakowie. Były trudne chwile, ale wiedziałem, że to wszystko po to, aby osiągnąć upragniony cel, jakim jest większa sprawność. Ćwiczę z rehabilitantem w domu. Niestety konieczna jest intensywna i kosztowna rehabilitacja w specjalistycznych ośrodkach, na którą mi brakuje środków... Dzięki nadwyżce ze zbiórki pojechałam na pierwszy turnus rehabilitacyjny. Efekty, które były przewidywane po zabiegu, są powoli widoczne. Zniknęły przykurcze mięśniowe, powoli znika ból, który towarzyszył mi w codziennym życiu, coraz lepiej ruszam nogami. Aby jednak osiągnąć cel przeprowadzonego zabiegu, muszę systematycznie ćwiczyć. Konieczne są turnusy, inaczej cała walka pójdzie na marne... Dziękuję za wszystko i bardzo proszę o dalszą pomoc, aby zniknął ból i abym mógł chodzić. Nie chcę codzienności związanej z bólem i przykurczami.  Wciąż mam nadzieję na sprawne życie... Krystian  

9 807,00 zł ( 29,69% )
Brakuje: 23 215,00 zł
Kubuś Nędza
Kubuś Nędza , 3 latka

Śmiertelne zagrożenie podczas snu❗️Pomóż Kubusiowi!

Klątwa Ondyny nie daje o sobie zapomnieć. To choroba nieprzewidywalna. Podczas każdego snu, drzemki podłączamy Kubusia do specjalistycznego sprzętu: respiratora i pulsoksymetru, martwiąc się za każdym razem o te parametry. Nawet zwykła infekcja czy katar wymaga stałego podłączenia do respiratora, a czasami również do koncentratora tlenu. Poznaj historię Kubusia:  W bajce pocałunek prawdziwej miłości może złamać każdą klątwę – nawet tę o śmiertelnym śnie. Gdyby tak było w prawdziwym życiu, nasz Kubuś na pewno byłby już zdrowym chłopcem. Pocałunki mamy i taty niestety tak nie działają… Nasz synek nie umie sam oddychać. Gdy zasypia, umiera. W czasie ciąży nikt nie spodziewał się tak dramatycznej diagnozy. Kuba przyszedł na świat w 35. tygodniu, a jego płuca nie były rozwinięte, choć już powinny. Mieliśmy jednak nadzieję, że to minie. Zamiast poprawy, doczekaliśmy się tragicznej diagnozy… Już w naszym szpitalu w Rzeszowie lekarze podejrzewali Klątwę Ondyny. W szpitalu w Warszawie, gdzie nas wysłano, tylko ją potwierdzili. Doszła jeszcze jedna diagnoza – choroba Hirschsprunga, która często towarzyszy tej pierwszej.  W ostatnim czasie Kubuś przeszedł bardzo ciężką operację brzuszka, już 7. od urodzenia. Chwile po operacji były bardzo ciężkie, a wręcz dramatyczne dla wszystkich. Jednak Kubuś walczył, dzielnie jak zawsze. Walczył kolejny raz o życie i o sprawność. Podczas ostatniej operacji została zamknięta stomia. Wszyscy, a szczególnie Kubuś uczymy się żyć w nowej rzeczywistości. Kubuś nadal wymaga intensywnego wsparcia specjalistów. Aktualnie naszym najważniejszym celem jest walka o pełną sprawność i o mowę. Dlatego też Kubuś dzielnie ćwiczy z neurologopedą. W związku z rurką tracheostomijną rozwój mowy jest znacznie utrudniony. Kubuś potrzebuje nieustannego wsparcia neurologopedy, rehabilitanta, osteopaty, dietetyka, terapeuty karmienia oraz innych specjalistów. Ponadto wymaga również specjalistycznego sprzętu oraz różnych akcesoriów medycznych, które my rodzice musimy w większości kupować sami… Szansę na lepsze życie stwarza także operacja wszczepienia stymulatora nerwu przepony, której koszt to około 500 tys. złotych. Operacja będzie możliwa, gdy Kubuś osiągnie wymagany wiek. Jednak już teraz prosimy o pomoc dla naszego synka w sfinansowaniu aktualnego leczenia i rehabilitacji.  Przed nami daleka droga, pełna strachu i wyrzeczeń. Jednak musi nam się udać, bo Kubuś tak bardzo chce żyć! Niestety, gdy zasypia, zapomina, że ma oddychać, dlatego musimy czuwać nad nim w każdej chwili. Wierzymy, że wspólnie możemy odczarować klątwę i sprawić, że życie Kubusia będzie spokojne i szczęśliwe.  Za okazane wsparcie serdecznie dziękujemy! Beata i Damian, rodzice najdzielniejszego Kubusia ➡️ Obserwuj codzienność Kubusia!

9 806 zł
Adam Wielgoś
8 dni do końca
Adam Wielgoś , 51 lat

Proszę, pomóż mi uratować moją nogę!

Zaczęło się od otwartego złamania nogi w 2021 r. Niemal natychmiast otrzymałem pomoc i miałem nadzieję, że skończy się na unieruchomieniu nogi w gipsie. Nie przypuszczałem, że ten jeden problem urośnie do tak wielkiej rangi! Doszło do zapalenia kości! Bakterie dosłownie zjadały moją kość, co miało fatalne skutki. Moje zdziwienie i przerażenie były ogromne, gdy po kilku miesiącach badania potwierdziły, że moja noga jest krótsza!  Bakterie się namnażały i powstawały coraz to liczniejsze wrzody. Potrzebna była pilna operacja, jednak w ramach NFZ, musiałbym czekać na nią zbyt długo. Na to nie mogłem przecież pozwolić i dzięki moim oszczędnościom, zdołałem opłacić operację w prywatnym ośrodku.  Wszystko się udało! Zapalenie kości minęło, a ja zaczynałem odzyskiwać spokój. Przez 10 miesięcy nosiłam aparat stabilizujący, wszystko przebiegało zgodnie z planem… Jednak krótko po zdjęciu aparatu noga złamała się w miejscu pierwotnego złamania! Zarówno ja, jak i lekarze byliśmy w szoku!  Teraz znalazłem się niemal w punkcie wyjścia. Konieczna jest kolejna operacja, w której przebiegu należy dokonać montażu gwoździa śródszpikowego. Terminy na Fundusz są zbyt odległe, a moje oszczędności już się skończyły. Oznacza to, że sam nie zdołam opłacić zabiegu.  Poruszam się przy pomocy kul. Nie mogę czekać zbyt długo, ponieważ każda zwłoka działa na moją niekorzyść. Jedyna nadzieja w prywatnej opiece medycznej i w Was. Dlatego proszę o pomoc, w uzbieraniu kwoty, która może uratować moją nogę! Adam

9 802,00 zł ( 58,13% )
Brakuje: 7 060,00 zł
Mariusz Nożewski
Mariusz Nożewski , 41 lat

Nie pozwól, by SMA kolejny raz zaatakowało! Potrzebny nowy wózek inwalidzki!

Nigdy nie byłem zły na chorobę bardziej, niż w dniu wypadku, który odebrał mi sprawność. Zwyczajny uraz zmienił moje życie na zawsze. Od przeszło dwunastu lat poruszam się przy pomocy wózka inwalidzkiego. Na SMA choruje od dziecka. Od zawsze miałem problem z chodzeniem. Choroba atakowała mięśnie odpowiedzialne za układ ruchu. Dzięki leczeniu i rehabilitacji byłem w stanie się przemieszczać, choć podczas dłuższych spacerów potrzebowałem pomocy kuli. Nigdy nie poznałem emocji, które towarzyszą człowiekowi w momencie biegu. Zawsze w bezpieczny sposób musiałem dbać o moje mięśnie i kondycję. Radziłem sobie mimo choroby. Rozpocząłem pracę, która dawała i nadal daje mi ogromną satysfakcję oraz poczucie spełnienia. Niestety, zwykły wypadek złamania kości udowej zaprzepaścił lata leczenia i rehabilitacji. Operacja była koniecznością, a unieruchomienie nogi miało tragiczne następstwa. SMA to okrutna choroba, przez którą dłuższe nieużywanie mięśni wiąże się z niemożliwymi do naprawy konsekwencjami. Właśnie tak zdarzyło się w moim przypadku. Dwa miesiące wystarczyły, by cała praca włożona w utrzymanie mojej sprawności w dobrym stanie została zniweczona. Mimo rehabilitacji trafiłem na wózek inwalidzki, na którym siedzę do dziś. Byłem zrozpaczony. Moje życie diametralnie się zmieniło. Wciąż mam problem z czynnościami, które wcześniej nie sprawiały mi kłopotu. Zrobienie sobie kawy, czy kanapki, pochłania znacznie więcej czasu. W miejscach nieprzystosowanych do osób z niepełnosprawnością proste działania są dla mnie niewykonalne. Przede mną kolejne wyzwanie – zakup nowego wózka inwalidzkiego. Choć nigdy nie prosiłem nikogo o pomoc, teraz jestem do tego zmuszony. Sprzęt, który pomaga mi w poruszaniu, ma już dziewięć lat, a jego naprawa znacznie przewyższa cenę nowego. Nie chcę myśleć co się wydarzy, jeśli mój wózek się rozpadnie, a ja zostanę pozbawiony możliwości poruszania się. Nie mogę pozwolić, by SMA znów odebrało mi sprawność. Koszty zakupu nowego wózka inwalidzkiego przewyższają moje możliwości finansowe. Potrzebne mi w tym Wasze wsparcie. Wierzę, że dobro wróci do Was z podwójną mocą! Pomożecie? Mariusz

9 794,00 zł ( 51,14% )
Brakuje: 9 355,00 zł