Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Franek Władysiak
Franek Władysiak , 3 latka

Trzy dni po urodzeniu Franek przeszedł wylew krwi do mózgu! Konsekwencje są z nim do dzisiaj...

Franek urodził się w 25. tygodniu ciąży z masą urodzeniową zaledwie 815 g! Był taki maleńki i bezbronny! Chcieliśmy przytulić go mocno do siebie i zabrać do domu, jednak zamiast tego, synek pojechał na oddział neonatologiczny! Nasze dziecko spędziło tam samotnie pierwsze 7 miesięcy swojego życia! Niestety nic nie mogliśmy zrobić. Mogliśmy tylko czekać… Największe spustoszenie spowodował wylew krwi do komory mózgu w trzeciej dobie życia! Spowodował on wodogłowie pokrwotoczne, którego skutkiem było założenie dwóch komór Rickhama oraz ostatecznie wszczepienie zastawki umożliwiającej odprowadzenie płynu mózgowego do otrzewnej.  Konsekwencji wylewu jest mnóstwo, a my każdego dnia staramy się je zmniejszać! Rozwój naszego syna jest na poziomie 6-miesięcznego dziecka. Franek nie siedzi samodzielnie i jedynym sposobem na przemieszczanie się, jest turlanie po podłodze…  Jadnak najstraszniejsza jest padaczka! Zanim leki zaczęły działać, liczba ataków dochodziła do 15. dziennie! Teraz na szczęście napady się wyciszyły i występują już bardzo rzadko. Od wyjścia ze szpitala Franek jest intensywnie, prywatnie rehabilitowany i przechodzi szereg specjalistycznych konsultacji. Do tej pory sami opłacaliśmy wszystkie koszty, ale teraz jest nam już coraz ciężej! Postanowiliśmy założyć zbiórkę, aby poprosić o pomoc. Zebrane środki wykorzystamy na dalszą rehabilitację, aby w przyszłości Franek mógł cieszyć się zdrowiem, aktywnością i być samodzielnym człowiekiem. Dziękujemy za każde wsparcie! Rodzice Franka

13 331,00 zł ( 83,53% )
Brakuje: 2 627,00 zł
Janusz Rabenda
Janusz Rabenda , 43 lata

By o zdrowie nie musieć się modlić, ale je wywalczyć!

Kiedy wszyscy wesoło przygotowaliśmy się do świąt w jednym domu zapadła cisza. Strach unosił się w powietrzu i dusił. Wtedy jeszcze Janusz nie wiedział nawet, na co musi się przygotować, z czym przyszło mu walczyć. W jednej chwili został wplątany w desperacki wyścig o życie... Nigdy nie jest dobry moment na chorobę. Diagnoza pada z ust lekarza, a człowiek ma wrażenie, że się przesłyszał, że to nie może być prawda. Nagle wszystko wywraca się do góry nogami. Trzeba przeorganizować całą codzienność, a wybieganie myślami w przyszłość wiąże się ze strachem i bólem... Znamy Janusza, dobrze wiemy, jak silnym jest człowiekiem. Wiemy też, że bardziej niż ból niszczy go strach. O siebie, o swoją żonę, o dzieci. Na swoich barkach dźwiga brzemię nie tylko choroby, ale też odpowiedzialności za swoją rodzinę, bo jeśli go zabraknie... Boimy się nawet o tym myśleć! Nie mamy czasu na rozpacz, musimy działać! Na szali leży życie naszego przyjaciela. Leczenie, konsultacje, badania, dojazdy do szpitali - to wszystko generuje ogromne koszty. Jak skupić się na walce o życie, jeśli boisz się o to, czy tę walkę będziesz miał za co prowadzić? W tym możemy mu pomóc! Dlatego wszyscy ręce na pokład! Walczymy z Tobą! Przyjaciele

13 326 zł
Krzysztof Szpila
1 dzień do końca
Krzysztof Szpila , 43 lata

Pomóżmy wrócić Krzyśkowi do jego ukochanych dzieci!

Stan Krzysztofa jest coraz lepszy, ale to jeszcze nie koniec jego zmagań. Do pełni zdrowia potrzeba wiele… Jesteśmy wdzięczni za Waszą dotychczasową pomoc, jednak kolejny raz musimy o nią poprosić.  Nasza historia:  W styczniu 2019 roku życie Krzysztofa całkowicie się zmieniło. W jego głowie pękł tętniak aorty głównej i konieczna była jak najszybsza operacja! Zabieg nie skończył się jednak bez powikłań. Doszło do rozległego udaru niedokrwiennego prawej półkuli mózgu wraz z uszkodzeniem móżdżku i lewego płata potylicznego, niewydolności oddechowej i ostrej niewydolności nerek. To było jak koszmar na jawie… Krzysztof przetrwał to piekło, ale z konsekwencjami mierzy się do dziś. Jego codzienność zmieniła się w ciągłą walkę o sprawność. Zdiagnozowany niedowład czterokończynowy spastyczny przełożył się na intensywną i systematyczną rehabilitację.  Dzięki niej Krzysiek był w stanie na nowo poruszać rękoma i nogami, uczył się samodzielnie jeść, pić i siadać. Ta walka trwa już kilka lat i nadal musi być kontynuowana!  Efekty pojawiają się cyklicznie, ale musimy być cierpliwi. Cieszą nas takie postępy, jak usprawnienie pracy rąk i nóg. Rehabilitacja pozytywnie wpływa nie tylko na ciało, ale także poprawia pamięć i samopoczucie Krzysztofa!  Widać pozytywne skutki wszystkich tych ciężkich ćwiczeń i wiemy, że Krzysiek musi je kontynuować! Potrzebna jest więc kolejna zbiórka, która zapewni mu specjalistyczną rehabilitację.  Każdy gest wsparcia z Waszej strony jest w tym momencie na wagę złota! Pomaga każdy, kto może: rodzina, znajomi, ale niestety to nadal za mało! Prosimy więc o pomoc w zapewnieniu półrocznej rehabilitacji! Pomóżmy wrócić Krzyśkowi do jego ukochanych dzieci! Bliscy

13 325,00 zł ( 43,19% )
Brakuje: 17 527,00 zł
Nikodem Krygier
Nikodem Krygier , 2 latka

Przeszczep szpiku kostnego uratuje naszego synka przed nawrotem BIAŁACZKI❗️

Cały czas boimy się o naszego synka. Musimy i zrobimy wszystko, aby zapewnić mu bezpieczeństwo, zdrowie i dobrą przyszłość! A Wasze wsparcie będzie dla nas realną pomocą! Nikoś zmagał się z anemią hemolityczną. Z czasem jednak zauważyliśmy, że dzieje się z nim coś złego. Synek tracił energię i był coraz słabszy. Zaniepokojeni postanowiliśmy poszerzyć diagnostykę…  Nie spodziewaliśmy się, że wyniki badań będą tak złe i będą początkiem naszego horroru! Nasze dziecko zachorowało na ostrą białaczkę szpikową! Tylko rodzic, który był w podobnej sytuacji, co my, jest w stanie zrozumieć, co wtedy przeżywaliśmy. Naszego strachu nie zdołają opisać żadne słowa… Synek przeszedł cykl chemioterapii, a potem nadeszło to, na co tak długo czekaliśmy – upragniona remisja. Choć odetchnęliśmy z ulgą, na plecach nadal czujemy oddech białaczki! Ten rodzaj nowotworu wiąże się z wysokim ryzykiem nawrotu, dlatego konieczyny jest przeszczep szpiku kostnego. Na szczęście znalazł się niespokrewniony dawca, którego zgodność oceniono 10/10! Daje nam to wielką nadzieję, której bardzo mocno się trzymamy.  Jesteśmy już w szpitalu w Bydgoszczy, gdzie ma zostać przeprowadzony przeszczep. Ja, mama, jestem z synkiem na oddziale. Z kolei mąż przyjechał razem z nami, aby być blisko nas. Niestety nie możemy być wszyscy razem… Teraz Nikosia czeka szereg badań i zabiegów, w tym tzw. chemia czyszcząca szpik kostny, aby przygotować go do przeszczepu. Mimo że się boimy, mamy w sobie dużo wiary i nadziei.  Na przeszkodzie stoją jednak kwestie finansowe, które dodatkowo spędzają nam sen z powiek. Będziemy musieli ponieść nie tylko wydatki związane z leczeniem i rehabilitacją Nikosia, ale także te, które należy uregulować już teraz. Pragnąc ratować dziecko, przyjechaliśmy do innego miasta, gdzie musieliśmy wynająć mieszkanie – na to nie byliśmy przygotowani… Przeszliśmy już wiele, a najbardziej nasz mały synek. Prosimy, pomóż nam zabezpieczyć naszą teraźniejszość i przyszłość. Wierzymy, że z Twoim wsparciem nasza historia będzie miała swoje szczęśliwe zakończenie. Rodzice Nikosia

13 324 zł
Julia Rożko
Julia Rożko , 7 lat

W pułapce wcześniactwa. Walka Julki trwa!

Julka to skrajny wcześniak. Urodziła się w 26 tygodniu ciąży, ważąc jedynie 910 gramów. Maleństwo mieszczące się w dłoni. Kruche i bezbronne. Miała problemy z oddychaniem i pierwsze miesiące swojego życia spędziła w szpitalu. Moja córeczka żyje - to najważniejsze, jednak droga do sprawności jest długa i wyboista, a do tego niezwykle kosztowna.  Tak trudno wracać do tamtych wspomnień... Do chwil, kiedy patrzyłam na moją Juleczkę, nie wiedząc, co będzie dalej. Nie tak wyobrażałam sobie nasze pierwsze wspólne chwile... Nie mogłam jej przytulić, pogłaskać po główce, patrzeć jak zasypia. Moje ramiona zostały zamienione na inkubator, gdzie maleńkie ciałko walczyło o każdy oddech. A ja czekałam, na choć jedną dobrą wiadomość. Czekałam, aż będziemy mogły rozpocząć nasze życie poza murami szpitala.  Córeczka ma zdiagnozowane dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe, dodatkowo zmaga się z niskim napięciem mięśniowym okresowo wzmożonym. Wylewy krwi do mózgu narobiły wiele szkód w jej organizmie, Po rezonansie głowy okazało się, że Julia ma hipoplazję móżdżku. Do tego retinopatia, która powoduje, że jej wzrok jest bardzo słaby. Lekarze mówią, że bez okularków widzi maksymalnie na metr, a niedługo wzrok może pogorszyć się jeszcze bardziej… Ostatnio okazało się także, że córeczka cierpi na niedoczynność tarczycy. Czasami nie mieści mi się mi się w głowie ile cierpień spadło na moje dziecko i jak to jest możliwe, że mimo wszystko daje radę, a czasem na jej twarzy pojawia się zarys uśmiechu.  Nie ma możliwości, by tak jak jej rówieśnicy, uczestniczyła w zajęciach w przedszkolu. Nie mówi, nie komunikuje swoich potrzeb, nie chodzi. Jest całkowicie zależna od drugiej osoby. Spędza ze mną każdą chwilę. Staram się otoczyć ją opieką i dać poczucie miłości w każdym momencie życia.  Walczę o każdą nową umiejętność, o pierwszy krok, pierwsze słowo. Rehabilitacja jest konieczna, tak samo jak sprzęt, który pozwoli Julce zdobywać szczyty sprawności. Proszę o pomoc, każda złotówka to wielka szansa dla naszej córeczki! Agnieszka - mama Julki

13 320 zł
Antoni Mierzejewski
Pilne!
Antoni Mierzejewski , 8 lat

Zdrowie warte fortunę – przyszłość Antosia można jeszcze odmienić!

Jesteśmy w połowie drogi po zdrowie naszego synka. Antoś jest po pierwszej operacji nóżki, ale by leczenie przyniosło oczekiwany skutek, konieczny jest drugi etap operacji. Już raz dobrzy ludzie nam pomogli – nigdy o tym nie zapomnimy. Niestety sytuacja, w której się znaleźliśmy sprawia, że musimy poprosić o pomoc jeszcze raz. Prosimy, poznaj historię naszej walki i pomóż nam ratować sprawność Antosia... Istnieje tylko jedna rzecz, która boli o wiele bardziej, niż własne cierpienie – to cierpienie dziecka, które kocha się całym sercem. Gdybym mogła zamienić się z Antosiem, zrobiłabym to bez wahania. Zabrałabym ból i dała przyszłość, na jaką zasługuje. Dzisiaj nad przyszłością Antka ciąży widmo kalectwa. Mój synek urodził z brakiem kości strzałkowej, zdeformowaną nóżką i rączką. 17 lipca 2016 roku zostałam mamą! Wcześniej długo wyobrażałam ten dzień, ale żadne z moich wyobrażeń nie zakładało tego, co wydarzyło się w rzeczywistości. Zanim lekarz zdążył cokolwiek powiedzieć, zobaczyłam prawą nóżkę Antosia. Była zdeformowana, krótsza od lewej. To samo było z prawą rączką. W głowie zadawałam sobie pytania: jak to możliwe, że badania w czasie ciąży nic nie pokazały? dlaczego nikt tego nie zauważył? Nawet nie brałam pod uwagę tego, że Antoś może nie chodzić. Od razu obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by był sprawny, by ta wada nie zniszczyła mu życia. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie to aż tak trudne... Antek urodził się z prawostronnym zniekształceniem kończyn oraz przykurczem w kolanie. Jego prawa noga jest znacznie krótsza od lewej, brakuje w niej kości strzałkowej. Stópka wygląda inaczej niż zdrowa, bo ma tylko trzy paluszki. Tak samo zdeformowana jest prawa dłoń. Antoś wciąż próbuje naśladować inne dzieci – te zdrowe, które już dawno zaczęły chodzić. Kiedy próbuje wstać tak jak one, upada i patrzy na mnie, nie rozumiejąc, dlaczego tak się stało. Kiedy chwyta zabawkę w obie rączki, zabawka często wypada, bo prawa rączka nie jest w stanie jej utrzymać. Jeszcze teraz Antoś jest mały i całkowicie nieświadomy tego, co czeka go, jeśli nie dojdzie do operacji. Boję się, że niedługo zrozumie, a ja wtedy stanę przed najtrudniejszym pytaniem w swoim życiu. Rok temu Antek przeszedł swoją pierwszą i najważniejszą operację nóżki/ przeprowadził ją dr Paley – światowej sławy lekarz, który specjalizuje się w tak skomplikowanych przypadkach jak nasz. Teraz Antosia czeka kolejna operacja, która będzie polegała na założeniu zewnętrznego aparatu do podudzia oraz stopy prawej, osteotomii kości piszczelowej oraz korekcji prawej stopy. Niestety operacja kosztuje ponad 100 tys. złotych! Antoś ma tylko jedną szansę, aby być sprawnym, bo tylko operacja może postawić go na nóżki i pozwolić być szczęśliwym. Lekarze w Polsce zaoferowali nam wieloetapowy, znacznie dłuższy proces naprawiania wady. Przeraża mnie wizja długotrwałego narażania Antosia na ból. Jako matka muszę zrobić wszystko, by moje dziecko cierpiało jak najmniej.  Kosztorys, który otrzymaliśmy powalił nas na kolana. Choćbyśmy razem z mężem stawali na głowie, nigdy nie zdobędziemy takich pieniędzy. Jako rodzice nie możemy jednak przestać wierzyć w cud. Dzisiaj nie ma dla nas nic ważniejszego,  niż zdrowie Antka. Prosimy, pomóżcie nam w tej walce… Mama

13 292,00 zł ( 34,04% )
Brakuje: 25 749,00 zł
Arkadiusz Cabel
Arkadiusz Cabel , 47 lat

Cukrzyca doprowadziła do amputacji. Proszę, pomóż mi stanąć na dwóch nogach!

Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że cukrzyca może nieść za sobą tak poważne konsekwencje. Tak naprawdę nigdy nie zastanawiałem się nad tym, że choroba tak szybko może uczynić mnie niepełnosprawnym człowiekiem, człowiekiem niemal w pełni zależnym od pomocy innych osób. Cukrzyca krok po kroku odbiera mi zdrowie i życie… Proszę, pomóż! Mam dopiero 45 lat, to za wcześniej na zakończenie aktywności, pasji i spędzenie reszty życia przykutym do wózka. Dotąd byłem pełnym werwy i sił człowiekiem. Los napisał dla mnie inny scenariusz, z którym po prostu się nie zgadzam.  Kiedy usłyszałem o konieczności amputacji nogi, nie mogłem uwierzyć w to, że to dotyczy właśnie mnie. Niemal do samego końca miałem nadzieję, że wydarzy się cud, a moją nogę da się uratować. Niestety, lata z chorobą spowodowały, że amputacja była koniecznością.  Od jakiegoś czasu uczę się żyć na wózku, jednak liczne choroby utrudniają mi już i tak niełatwą codzienność. Padaczka, przebyty udar, nadciśnienie, cukrzyca, a ostatecznie i amputacja doprowadziły do tego, że nie jestem w stanie podjąć żadnej pracy. W ostatnim czasie problemy ze wzrokiem także utrudniają mocno moją domową codzienność.  Wiem, że nie uda mi się odzyskać nogi, ale mogę znów poczuć się sprawnym człowiekiem. Mam ogromną nadzieję, że jeszcze kiedyś stanę na dwóch nogach… Zakup protezy może znacznie ułatwić moje życie, sprawie, że znowu poczuję się odrobinę niezależny. Niestety, jej koszt mnie przerasta, dlatego proszę o pomoc… Arkadiusz

13 273,00 zł ( 33,53% )
Brakuje: 26 302,00 zł
Franuś Musik
9 dni do końca
Franuś Musik , 12 miesięcy

Franuś urodził się z wadą serduszka - POMOŻESZ nam wywalczyć jego zdrowie❓

Przyjście na świat okazało się dla niego nie lada wyzwaniem. Lekarze powiedzieli, że jego serce będzie wymagało wielu badań i leczenia. Nasze serca z kolei rozpadały się na myśl, że Franek może cierpieć...  Franko urodził się z wadą serca — atrezją trójdzielną. Na czym polega wada? Do najczęstszych postaci serca jednokomorowego należy zarośnięcie zastawki trójdzielnej. W czasie rozwoju płodu zastawka ta formuje się nieprawidłowo, nie pracuje wydajnie, albo też jest całkowicie zarośnięta. To utrudnia funkcjonowanie całej połowy serca. Niestety, naszego synka czeka 3-etapowe postępowanie operacyjne. Nasza walka się właśnie zaczyna... Chcielibyśmy bardzo prosić o wsparcie naszej kruszynki. Potrzebujemy już teraz, od pierwszych jego dni na świecie środków na leczenie, suplementację i rehabilitację. Marzymy o tym, by widzieć, jak dorasta, jak uczy się życia, jak cieszy się z każdego dnia! Wierzymy, że wywalczymy jego zdrowie i już zawsze będziemy doceniać każdą minutę bycia razem! Nikomu nie życzymy takiego strachu o dziecko, jakie sami przechodziliśmy...  Pomóż nam już się nie bać! Postanowiliśmy zwrócić się o wsparcie, bo może ono odmienić przyszłość naszego dziecka. Franciszka zdrowie jest teraz najważniejsze! Nie ma niczego, co powstrzymałoby nas przed walką!  Potrzebujemy wsparcia w leczenia, by serduszko synka było silne! Twoja nawet najmniejsza wpłata to szansa, za którą już teraz ogromnie dziękujemy! Rodzice

13 246,00 zł ( 49,8% )
Brakuje: 13 350,00 zł
Bruno Chruściński
Bruno Chruściński , 3 latka

To małe serduszko ma przed sobą całe życie❗️Ratujemy Bruna!

Nasz mały aniołek tak bardzo cierpi. Chcielibyśmy nie martwić się o każdy nowy dzień, móc spoglądać na niego co rano. Marzymy, by był już z nami w domu. Przytulać go, cieszyć się z każdej wspólnej chwili. Niestety taka wizja została nam brutalnie odebrana, a Bruno walczy samotnie na salach OIOMu…  Bruno ma 7 miesięcy. Urodził się z chorym serduszkiem. Dwie operacje, które przeszedł, nie zdołały mu pomóc. Nasz synek leży w szpitalu, a my nie możemy z nim być, nie możemy go nawet dotknąć... Jego serduszko jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie!  W trakcie ciąży poprosiłam lekarza, by zbadał naszego synka – wiedziałam, że może być obciążony genetycznie problemami z sercem. Już wtedy dostałam informację, że coś jest nie tak… Każdego dnia błagałam, by sytuacja nie okazała się tragiczna. Po narodzinach wszystko było w porządku, a my odetchnęliśmy z ulgą. Niestety, nasza radość trwała tylko 2 tygodnie…  Stan Brunka zmieniał się z minuty na minutę. Trafił do szpitala, z którego nie wyszedł do dziś, a diagnozy przytłaczały coraz bardziej. Wrodzona wada serduszka – ubytek przegrody przedsionkowo - komorowej, ostra niewydolność oddechowa, opóźnienie rozwoju fizjologicznego. W swoim krótkim życiu przeżył naprawdę wiele. Operacje sprawiły, że jego serduszko bije lepiej, jednak skutki uboczne w postaci sepsy, czy żółtaczki dają o sobie znać w każdej chwili. Jego małe ciałko walczy z całych sił. Mimo to ciągle brakuje wiele, by nasz synek wrócił do domu.  Chcielibyśmy zabrać go we wszystkie piękne miejsca, pokazać jak zmieniają się pory roku, jak przyjemny jest powiew letniego wiatru czy ciepło, jakie daje rozgrzany piasek na plaży. Tyle rzeczy chcielibyśmy z nim zrobić, ale nie możemy... Chcielibyśmy być z nim jak najczęściej, spędzać każdą wolną chwilę. Niestety dojazdy do szpitala generują ogromne koszty… Boimy się też, co będzie, gdy Bruncio już z niego wyjdzie. Ciężko przewidzieć ile jeszcze będzie miał operacji, oraz jak kosztowana będzie jego rehabilitacja.  Wiemy, że nasza trudna droga dopiero się zaczyna, ale nie możemy stać z założonymi rękami! Musimy zrobić wszystko, by pomóc Brunkowi, dlatego prosimy - bądź z nami! Rodzice Bruna 

13 241 zł