Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Łaptuta
5 dni do końca
Michał Łaptuta , 19 lat

Michał topił się w stawie! Tamtego dnia stracił niemal wszystko. Pomóż!

Michaś ma 17 lat, w wieku 2 lat zdarzył się straszny wypadek, wpadł do stawiku, zachłysnął się woda  i doszło do zatrzymania oddechu i całkowicie zatrzymania akcji serca. Lekarze przywrócili życie Michałkowi, jednak zbyt długie niedotlenienie spowodowało nieodwracalne zmiany w mózgu. Doszło do porażenia czterokonczynowego, bardzo silnej spastyczności, która powoduje zwichnięcia stawów, ujawniła się także padaczka. Obecnie Michał oddycha przez rurkę trecheotomijna, za pomocą ssaka odsysamy wydzielinę z dróg oddechowych. Karmiony przez PEGa, wszystko jest blendowane a także dostaje gotowe produkty żywieniowe.  Podstawową formą jego  leczenia , poza lekami, jest rehabilitacja. Utrzymuje układ mięśniowy oraz działa rozluźniająco i przeciwbólowo, gdyż silna spastyka wywołuje straszny ból. Wszystkie mięśnie są napięte. Rehabilitacja wspieta także układ trawienny oraz krążeniowo- oddechowy. Bez niej ciężko byłoby Michałkowi funkcjonować. Michaś potrzebuje także specjalistycznego sprzętu, ssak medyczny, wózek na którym może się przemieszczać (jeździć na spacery, wizyty lekarskie itp), fotelik samochodowy, siedzisko do pionizacji i pomoce rehabilitacyjne (walki, piłki, mata). Michaś jest bardzo pogodnym i wesołym nastolatkiem, bardzo lubi obserwować świat, wszystko, co go otacza i co się dookoła dzieje. Ma dwóch braci, którzy się nim zajmują, spędzają z nim czas, zabierają na spacery, czytają mu książki. W opiece nad Michałkiem pomaga także babcia (moja mama) która jest bardzo oddana, czasem jedzie z nim na turnus.  Wiemy, ze Michałek, chociaż nie może nic powiedzieć, wszystko rozumie. Komunikujemy się za pomocą specjalnego urządzenia C-EYE (cyberoko). Michaś zaznacza ruchem gałek ocznych odpowiednie komunikaty na monitorze.  Jest bardzo komunikatywny, lubi kiedy wszyscy są razem w domu. Ma swoje zwierzaki koty i pieski, uwielbia też konie. Na co dzień w roku szkolnym ma zajęcia rewalidacyjne w domu oraz rehabilitacje. Jednak tej rehabilitacji jest stanowczo za mało, dlatego staramy się jeździć na turnusy gdzie Michaś ma intensywny czas, szereg ćwiczeń, zabiegów i zajęć. Jest to dla niego ogromnie ważne wręcz niezbędne. Rehabilitacja zapobiega pogłębianiu się przykurczy oraz skrzywieniu kręgosłupa. Działa rozluźniająco na mięśnie i wspomaga oddzychanie, trawienie.  Zakup sprzętów, lekarstw, artykułów medycznych oraz sama rehabilitacja to bardzo duże koszty, dlatego zwracamy się o pomoc finansową. Sami nie jesteśmy w stanie zapewnić synkowi tego wszystkiego. Dajemy mu tyle ile możemy, przede wszystkim miłość i bezpieczny dom. Prosimy o wsparcie w zbiórce na kolejny turnus rehabilitacyjny oraz zakup maty do hydromasażu  Ewelina i Maciej Łaptuta 

13 420 zł
Małgorzata Jakubczak
Pilne!
1 dzień do końca
Małgorzata Jakubczak , 46 lat

Już 3 razy pokonałam raka, teraz też muszę wygrać❗️Pomóż mi❗️

Historia mojej walki z nowotworem jest bardzo długa... Kiedy mówię ludziom ile lat ta batalia trwa – przecierają oczy ze zdumienia. Sama często zastanawiam się, skąd mam na to wszystko siły... I strasznie boję się, aby tych sił mi nigdy nie zabrakło, bo dziś po raz czwarty staję oko w oko ze śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem. 20 lat temu otrzymałam pierwszą diagnozę: ziarnica złośliwa. Na szczęście miałam młody i silny organizm, dlatego szybko udało mi się pokonać nowotwór i uzyskać upragnioną remisję. Po 3 latach w zdrowiu zaszłam w ciążę. Byłam przeszczęśliwa! Śmiało snułam plany i marzenia na przyszłość. Wyobrażałam sobie jak wspaniale będzie po narodzinach synka. Tyle pięknego przed nami!  Niestety, moja radość nie trwała zbyt długo. Zaraz po porodzie okazało się, że pojawiła się wznowa... Mąż zabrał syna do domu, a ja karetką pojechałam do Centrum Onkologii w Fordonie. Rozłąka z dzieckiem była jednym z najgorszych uczuć, które dotychczas doświadczyłam...  Gdy synek miał niespełna półtora roku, zakwalifikowano mnie do autoprzeszczepu. Udało się! Przez parę lat po przeszczepie było wszystko dobrze. Mogłam cieszyć się macierzyństwem i znów żyć pełnią życia.  Aż do roku 2020... Wtedy wykryto u mnie nowotwór piersi. Nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Informacja o diagnozie spowodowała, że po raz kolejny straciłam grunt pod nogami i po raz kolejny znalazłam się na życiowym zakręcie. Bolesne wspomnienia z czasów na onkologii, wróciły jak bumerang. Ożywiły się w jednej sekundzie... Byłam przerażona i zdezorientowana, jednak wiedziałam, że nie mogę się poddać. Przecież mam dla kogo żyć!  Znów rozpoczęłam wyczerpujące leczenie. Przeszłam mastektomię z rekonstrukcją. Dzięki temu choroba się wyciszyła. Niestety, nie na długo. Po dwóch latach znów pojawiły się niepokojące objawy. Obecnie jestem w trakcie badań. Prawdopodobnie pierś po mastektomii jest zajęta. Niepewne są również wyniki zdrowej piersi i węzłów przy piersi amputowanej. 18 sierpnia zaplanowana jest biopsja i badanie PET, dzięki którym dowiemy się z czym dokładnie mamy do czynienia. Mój przeciwnik jest bezwzględny i trudny. Już teraz dotychczasowe leczenie pochłonęło wszystkie nasze oszczędności, a niestety dalsze leczenie zapowiada się równie długie i równie kosztowne... Nie jestem w stanie zaplanować kolejnych dni, przewidzieć, jaka przyszłość czeka naszą rodzinę. Wiem jednak, że każda podarowana złotówka da mi siłę do walki z nowotworem... Dlatego proszę, pomóżcie mi... Tak bardzo chcę żyć, być przy moim mężu i razem patrzeć jak dorasta nasze dziecko!   Małgorzata

13 411 zł
Adrian Jarosz
Adrian Jarosz , 34 lata

Zawał przerwał życie mojego brata. Trwa walka o sprawność Adriana!

Adrian, mój brat, zawsze był pracowity i pełen optymizmu. Kocham go z całych sił i wierzę, że teraz, gdy znalazł się w tak trudnej sytuacji, nie podda się i będzie dalej walczył o sprawność. Wiem, że to droga, na której piętrzą się przeciwności i komplikacje, ale jednocześnie wiem, że nie jest w tym wszystkim sam. Ma nas - rodzinę, przyjaciół. Zrobimy wszystko, aby go teraz wesprzeć… We wrześniu 2022 roku Adrian szykował się, aby wyjść z mieszkania do pracy, gdy doznał udaru mózgu, który doprowadził do trwałych konsekwencji. Diagnoza brzmiała przerażająco - afazja oraz prawostronny niedowład połowiczy. Gdyby nie szybka reakcja naszego taty i jego kolegi, nie wiadomo, jakby to wszystko się potoczyło. Ratownicy pogotowia po przybyciu na miejsce już byli w stanie ocenić, że stan Adriana jest ciężki.  Później okazało się, że brat przeszedł lewostronny zawał tętnicy mózgu w związku z niedrożnością oraz powstałym zakrzepem. Dlatego też konieczne stało się wszczepienie specjalnego stentu. Po trzech tygodniach pobytu w szpitalu brat został przetransportowany do prywatnego ośrodka rehabilitacyjnego, gdzie rozpoczął swoją walkę o sprawność. Walkę, która cały czas trwa…  Adrian jest zdeterminowany i pełny nadziei na powrót do zdrowia. Z każdym dniem widać poprawę i wierzymy, że dzięki profesjonalnej rehabilitacji szybko wróci do pełnej sprawności. Nie wiemy, jakie będą końcowe efekty, ale już zauważamy postępy, a to pozwala nam trwać w przekonaniu, że będzie tylko lepiej. Koszty rehabilitacji są jednak ogromne, dlatego bardzo prosimy Was o pomoc!  Sandra, siostra

13 405 zł
Franio i Jaś Gielmuda
Franio i Jaś Gielmuda , 5 lat

By nigdy nie zgubić się w świecie autyzmu. Pomagamy Frankowi i Jasiowi!

Od chwili poznania diagnozy, od momentu, kiedy pogodziliśmy się z tym, że Franek zmaga się z autyzmem, podjęliśmy decyzję, że zawsze już będziemy walczyć o jego jak najlepszy rozwój. Franiu, nie ma jeszcze skończonych trzech lat. Uczęszcza jednak do przedszkola terapeutycznego, w którym czuje się naprawdę dobrze. W jednym miejscu ma zapewnioną tak bardzo mu potrzebną pomoc w postaci terapii, która dzięki temu, że jest tak intensywna, przynosi cudowne efekty.  Przedszkole to jednak nie wszystko. Franek powinien jak najczęściej uczęszczać na terapię, wyjeżdżać na specjalistyczne turnusy, mieć w domu sprzęt, który ułatwi mu zmagania z niełatwą rzeczywistością. U braciszka Franka specjaliści także podejrzewają autyzm, dlatego nasze wydatki najprawdopodobniej będą podwójne. Prosimy o pomoc, o wsparcie, które pozwoli nam walczyć o Frania i Jasia! Tomasz i Katarzyna, rodzice

13 394 zł
Milena Sosnowska
Milena Sosnowska , 11 lat

Milenka cierpi na rzadką chorobę, która zmienia jej życie w koszmar!

Dziewczynka, którą widzicie na zdjęciu, cierpi na wyjątkowo rzadką chorobę – uwarunkowany genetycznie Zespół Beckwitha-Wiedemanna. To, że Milenka jest bardzo chora, było widać właściwie od pierwszych chwil po porodzie. Wyjątkowo duża masa ciała, zbyt wyraźne rysy twarzy, przerost połowy ciała i bardzo wydatny brzuszek. Lekarzy, którzy ją oglądali, niemal od początku byli pewni. Milenka miała ogromny język, który nie mieścił się jej w buzi, rozległe wybroczyny na całym ciele – takie symptomy nie ujdą uwadze lekarza, który diagnozuje dzieci.  Co czuje rodzic tak wyjątkowego dziecka? Lekarze podali statystyki – dzieci takich jak Wasza córeczka jest mniej niż 50 w Polsce… Taka informacja jest zawsze zła. Oznacza to, że możliwości leczenie są ograniczone, wymiana informacji na temat choroby skupia się na kilku rodzinach, które trudno będzie znaleźć.  Każdego dnia ze strachem i ściśniętym żołądkiem przeczesywaliśmy internet z nadzieją, że znajdziemy coś, co nas uspokoi. Z dnia na dzień było tylko gorzej. W sieci roiło się od strasznych historii o zdeformowanych dzieciach, które będą do końca życia zmagały się z różnymi chorobami. Od zdeformowanych za krótkich kończyn, poprzez wady rozwojowe, przepukliny, aż do nowotworów. Byliśmy przerażeni – baliśmy się, że Milenka nie będzie chodzić, a okazało się, że grozi jej nawet śmierć. Najgorsze w tym wszystkim było to, że faktycznie wszystkie złe informacje zaczęły się potwierdzać. Milenka trafiła do inkubatora. Wszyscy zastanawiali się, czy przez przerost języka będzie mogła jeść i oddychać. Lekarze walczyli o nią ze wszystkich sił, nie wiedząc, co przyniesie kolejny dzień. W drugim miesiącu życia Milenka trafiła na OIOM z ostrą niewydolnością oddechową. Lekarze, którzy z nami rozmawiali, kazali nam przygotować się na najgorsze – nie widzieli żadnych szans dla naszej córeczki. Tylko, czy można przygotować się na śmierć własnego dziecka, które dopiero co pojawiło się na świecie? Patrzyliśmy na naszą małą córeczkę podpiętą do setek wężyków i rurek. Lekarze, dla jej bezpieczeństwa wprowadzili ją w śpiączkę, a mi przez ten widok pękało serce. Powinnam mieć ją przy piersi, tulić do snu, a mogłam tylko stać i patrzeć, jak karmiona przez sondę, podłączona do respiratora, walczy o życie. Takiego widoku żadna matka nie zapomni do końca swojego życia.  Ten koszmar trwał bardzo długo – Milenka była reanimowana, przetaczano jej krew i pompowano coraz to nowe leki. Wygrała! Lekarze, którzy opiekowali się moją córeczką na oddziale, nie mogli uwierzyć w to, ile woli życia i siły jest w tak małym dziecku… W głębi duszy jako matka czułam, że straciłam tak wiele cennych dni. Teraz wszystko było w naszych rękach, bo Milenka dała już z siebie wszystko. Lekarze nie ukrywali, ze nad córeczką ciąży jeszcze jedno wielkie zagrożenie. Dzieci Takie jak ona o wiele częściej zapadają na wszelkiego rodzaju nowotwory. Lista tych chorób jest przerażająca – guzy nerek, wątroby neuroblastoma, ale wiem że jeśli jeszcze raz dopisze jej szczęście, może w przyszłości żyć jak normalny zdrowy człowiek… Milenka jest obecnie pod kontrolą onkologów, którzy regularnie monitorują jej stan zdrowia, robią badania USG, sprawdzają markery nowotworowe. Od ich czujności może teraz zależeć bardzo wiele.  Pod koniec zeszłego roku, Milenka w wieku 5 lat przeszła bardzo ważną, ale i bardzo niebezpieczną operację zredukowania języka, który nie mieścił się w buzi. Na czas operacji znów podłączono ją do respiratora – wszystkie straszne wspomnienia wróciły, zwłaszcza że po operacji Milenka nie mogła się pozbierać, cofnęła się w rozwoju... Obecnie córeczka uczęszcza do logopedów, bo nad językiem trzeba intensywnie pracować. Milenka musi pamiętać, że ma go chować i że wreszcie może nad nim zupełnie panować.  Robimy wszystko, by kiedyś jej życie nie było męką. Lista poradni, do jakich uczęszczamy, jest bardzo długa: rehabilitacyjna, genetyczna, neurologiczna, ortopedyczna, urologiczna, onkologiczna, alergologiczna, chirurgiczna, laryngologiczna, psychologiczna, psychiatryczna, logopedyczna, wad rozwojowych twarzoczaszki. Rehabilitacja poza domem turnusy rehabilitacyjne, sanatoria, szpitale rehabilitacyjne. W domu stacjonarnie rehabilitacja od poniedziałku do soboty.  To wszystko dla niej, by już więcej nie cierpiała, by normalnie funkcjonowała, by mogła żyć tak, jak na to zasługuje. Niestety w tej walce bardzo ważne są pieniądze. Od nich zależy, czy będziemy mogli zrobić dla naszego dziecka wszystko, dlatego dzisiaj proszę Was ze wszystkich sił o pomoc dla mojego dziecka! Milenka dość już wycierpiała. To moja córeczka, którą kocham i o którą będę walczyła tak długo, jak tylko będzie trzeba… Mama

13 392,00 zł ( 27,39% )
Brakuje: 35 498,00 zł
Wiesława Głąbicka
Wiesława Głąbicka , 64 lata

Ta walka nie może się tak skończyć... Pomóż Wiesi wygrać z rakiem!

Życie potrafi być naprawdę nieprzewidywalne. Zły los potrafi wejść nieproszony i wszystko, co dotąd wydawało się spokojne i poukładane, wywrócić do góry nogami.  Moja ukochana mama od prawie 2 lat walczy z nowotworem jajnika. Niestety rak to bardzo mocny przeciwnik, który jak widać, kurczowo się jej uczepił. Od razu, gdy tylko dowiedzieliśmy się o chorobie, rozpoczęliśmy leczenie. Wiedzieliśmy, że czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Mama poddała się chemioterapii, jednak nie przyniosła ona oczekiwanych rezultatów. Nie mogliśmy się poddać. Musieliśmy działać dalej… Leczenie odebrało jej naprawdę wiele sił. Nigdy nie zwątpiliśmy jednak, że w końcu uda się jej wyzdrowieć i raz na zawsze rozprawić się z rakiem. Mama to wspaniała, zawsze uśmiechnięta i pomocna osoba. Z sercem na dłoni szła przez życie, nigdy nie wątpiąc w to, że dobro, które okazała innym, jeszcze do niej powróci. Po wielu badaniach i konsultacjach specjalistycznych podjęto decyzję o rozpoczęciu drugiego cyklu chemii. Niestety tym razem podawany lek nie jest refundowany i musimy samodzielnie opłacić wszystkie koszty. Choćbym bardzo chciała ani ja, ani moja mama i rodzina, nie jesteśmy w stanie uzbierać potrzebnej kwoty.  Dlatego nie pozostało nam nic innego, jak zwrócić się do Was z prośbą o pomoc! Każda złotówka i każde słowo otuchy naprawdę znaczą dla nas wiele! Jesteście naszą ostatnią nadzieją. Natalia, córka Wiesławy

13 388 zł
Alex Bruździak
Alex Bruździak , 9 lat

❗️Stracił mamę, a potem prawie zginął w wypadku... Alex potrzebuje pomocy dobrych ludzi!

Choć Alex ma dopiero 7 lat, los nie był dla niego łaskawy. Gdy miał 2 lata, umarła jego mama... Jej życie zgasło przedwcześnie. Nie było jej, gdy Aleks dmuchał kolejne świeczki na torcie, gdy szedł do przedszkola, szkoły... Po stracie tak bliskiej osoby chłopczyk pozostaje pod opieką taty i babci, którzy kochają go nad życie. Gdy wydawało się, że to dość nieszczęść, jak na jedno małe dziecko, na rodzinę kolejna tragedia... 19 lipca 2022 roku, piękny, wakacyjny dzień. To miało być ostatnie lato Alexa przed rozpoczęciem nauki. We wrześniu miał iść do szkoły, razem z innymi dziećmi... Nigdy do tego nie doszło. Z autem, którym Alex jechał wraz z tatą, zderzyła się ciężarówka do przewozu drewna. Siła uderzenia była tak silna, że ich samochód, przygnieciony przez naczepę, znalazł się w rowie... Zakleszczonych we wraku pasażerów musiały wyciągać służby... Karetka zabrała Alexa wraz z tatą do szpitala. To cud, że przeżyli... Alex miał uraz wielu narządów. Doznał uszkodzeń twarzy, głowy, szczęki, złamania żeber oraz obydwu nóg w udach. Trafił na stół operacyjny, lekarze musieli nastawić liczne złamania... Chłopiec nie mógł się ruszać, resztę wakacji spędził w łóżku, wożony na wózku inwalidzkim... Po wyjściu ze szpitala okazało się, że jedna noga jest krótsza, co wiąże się z kolejną walką o sprawność. Alex nie poszedł do szkoły, ma nauczanie indywidualne... Szpitale, lekarze, kontrole - to teraz jego życie. Dziś, po miesiącach trudnej walki, znów chodzi, chociaż urazy dają o sobie znać - kiedy biegnie, utyka. Czeka go wyciągniecie śrub z nóżek i dalsze leczenie. Chcielibyśmy, aby pasmo tragedii, przez które to dziecko cierpi, w końcu się skończyło... Aby Alexa spotkało w końcu dobro, które tylko my możemy zapewnić. Alex potrzebuje teraz nie tylko rehabilitacji, ale także wsparcia w leczeniu. Koszty przewyższają możliwości jego bliskich, dlatego każde wsparcie będzie dużą pomocą! Prosimy, pomóż temu dziecku, które już tyle przeszło... Każdy gest z Waszej strony ma kolosalne znaczenie!

13 388 zł
Marzena Czarnota
Marzena Czarnota , 39 lat

Wrzący płyn chłodniczy poparzył jej ciało❗️Mama i żona walczy o sprawność❗️

To był zwykły dzień. Niedziela 10 września. Chcieliśmy razem z żoną przejechać się po wiosce. Nagle coś poszło nie tak. Usłyszeliśmy dźwięk wystrzału i zza kierownicy, prosto na nogi mojej żony zaczął wylewać się wrzący płyn chłodniczy. Pamiętam, że krzyknąłem, by hamowała. Marzena za to krzyczała, że parzy. Na tylnym siedzeniu siedziało nasze dwuletnie dziecko i całe szczęście w samochodzie otwarty był szyber dach. Ponieważ w jednej chwili gorąca para była wszędzie. Chwyciłem kierownicę i zaciągnąłem hamulec ręczny. Wszystko potem działo się bardzo szybko. Zadzwoniłem po brata i zawieźliśmy żonę do szpitala. Tam przeszła operację, a po 5 dniach stwierdzono, jak głębokie były obrażenia.  Oparzenie termiczne III stopnia. Pierwszy przeszczep był ogromny. Z uda Marzeny pobrali tkankę wielkości zwykłego zeszytu. Ale największa rana jest pod prawą stopą, którą żona naciskała hamulec. Potrzebna jest druga operacja, bo wdała się martwica. Wspominając te chwile, myśląc o jej ranach, o bólu, jaki zniosła i dalej znosi moja żona, czuję, jak coś ściska mi serce. Mamy trójkę dzieci, najstarsze mają 13 i 15 lat i bardzo doskwiera im brak mamy. A nawet nie mają możliwości, żeby się z nią zobaczyć. Ze względu na zagrożenia infekcji, widzenia mogą się odbywać tylko za zgodą lekarza. Dlatego sam nie wiem kiedy będę mógł zobaczyć się z Marzeną. Wiem jedynie, że jej też jest bardzo ciężko, ale nie zamierza się poddawać w walce o sprawność. Ja też nie w walce o nią. Wiemy, że oprócz operacji czeka nas długa i intensywna rehabilitacja. Ja wciąż pracuję, ale to za mało. Dlatego bardzo proszę o każdą, choćby najmniejszą pomoc, byśmy mogli przygotować się na dalszą walkę o Marzenę. Proszę o każdą nadzieję, że ta tragedia zostanie jedynie złym wspomnieniem. Marcin

13 338 zł
Marcel Polak
Marcel Polak , 4 latka

Rozszczep kręgosłupa naznaczył życie Marcelka na zawsze! POMÓŻ❗️

Pierwszy krok dziecka powinien wywołać radość u każdego rodzica. Tymczasem kiedy Marcelek uczył się chodzić, ja płakałam ze smutku. Jego małe nóżki były zdeformowane i otoczone niewygodnymi ortezami… Mój synek urodził się z rozszczepem kręgosłupa. Gdy miał 2 latka przeszedł poważną operację zakotwiczenia rdzenia kręgowego, a rok temu chirurdzy operowali jego zdeformowane nóżki. Podczas każdego zabiegu drżałam ze strachu, ale wiedziałam, że leczenie jest konieczne, by Marcelek mógł kiedyś poruszać się samodzielnie i bez bólu. Synek jest bardzo żywiołowym i energicznym dzieckiem. Wszystko go interesuje, chciałby móc eksplorować świat tak, jak jego rówieśnicy. Widzę jak bardzo frustrują go ograniczenia choroby – musi poruszać się w ortezach, które uciskają go i wywołują ból! Marcelek szybko rośnie, niestety ortezy nie, dlatego pilnie potrzebujemy nowych! Niedługo konieczna będzie ponowna operacja nóg, jednak chcę, by do tego czasu synek mógł poruszać się jak najsprawniej. Lekarze zalecają też zabiegi elektrostymulacji, które mogą pomóc pobudzić do pracy mięśnie osłabione przez rozszczep kręgosłupa. Taka terapia jest jednak bardzo kosztowna i nierefundowana… Od 4 lat codziennie walczę o zdrowie Marcelka! Do tej pory radziłam sobie ze wszystkim sama, niestety obecnie nie stać mnie na dalsze leczenie i rehabilitację, które są bardzo drogie. Nie mam już wyboru, muszę pomóc mojemu dziecku w każdy możliwy sposób.  Czekam na dzień, kiedy Marcelek uśmiechnie się i powie: „Mamo, już nic mnie nie boli”. Wierzę, że z waszą pomocą będzie to możliwe. Proszę, pomóżcie nam walczyć ze skutkami rozszczepu kręgosłupa!  Monika, mama Marcelka ➡️ Licytacje dla Marcelka

13 333,00 zł ( 62,66% )
Brakuje: 7 944,00 zł