Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Amelia Guzy
Amelia Guzy , 3 latka

By móc odmienić los... Wspieramy małą Amelkę!

Wiadomość o ciąży była jedną z tych, która w życiu cieszy najbardziej. Niemal od samego początku odliczaliśmy dni, do momentu, w którym będziemy mogli wziąć Amelkę na ręce i przytulić. Wierzyliśmy, że wszystko będzie dobrze, bo cóż mogłoby pójść nie tak? Ciąża przebiegała wzorowo. W 8 miesiącu lekarz dał nam do zrozumienia, że martwi go kształt rączek córeczki. Jednak po ponownym USG stwierdził, że dziecko jest duże i nie ma miejsca na wyprostowanie kończyn. Do końca nie opuszczała nas nadzieja. Wierzyliśmy, że wszystko będzie w porządku. I tak 23 marca 2021 roku na świat przyszła nasza Amelka. Obydwoje pamiętamy moment, kiedy pod palcami nareszcie poczuliśmy jej delikatną skórkę, jej włoski i piękny zapach. Każda część jej maleńkiego ciałka tak bardzo nas rozczulała i wydawała się być wyjątkowa.  Wiadomość o wrodzonej wadzie kończyn, która objawia się tym, że nie rosną tak, jak powinny, była prawdziwym szokiem. Patrzyliśmy w pełne ufności oczka Amelki i obiecaliśmy jej, że zrobimy, co tylko się da, by mogła się dobrze rozwijać, by była sprawnym dzieckiem.  Podejrzenie achondroplazji… Diagnoza mówiąca wszystko i nic. Czekamy, aż nasza córeczka skończy 3 miesiące. To właśnie wtedy będziemy mogli wykonać badania genetyczne, które pozwolą nam określić, z czym dokładnie zmaga się Amelia i jakie są konsekwencje jej choroby. Wtedy też będziemy mogli podjąć rehabilitację, która usprawni Amelkę. Odliczamy dni, godziny, minuty…  Nie tak wyobrażaliśmy sobie naszą przyszłość. Nie tego chcieliśmy dla naszej wymarzonej córeczki... Już teraz wiemy, że konieczne są badania, a także rehabilitacja, której koszty nas przerastają.  Być może w przyszłości dojdą koszty operacji, na które musimy być gotowi. Prosimy o każdą złotówkę, która może uczynić świat naszej Amelki lepszym! Rodzice

13 807 zł
Julia Rutkowska
Julia Rutkowska , 9 lat

Pragniemy, by nasza córka była samodzielne - tylko z Twoją pomocą będzie to możliwe!

Zwracamy się z ogromną prośbą o pomoc dla naszej Julci. Córeczka w tym roku skończyła 7 lat. Ze względu na dość znaczne opóźnienie rozwoju nie mogliśmy szykować Julci do pierwszej klasy. Jej szacowany rozwój w tym momencie jest na poziomie około 2-latka. Julia jest bardzo pogodną i uśmiechniętą dziewczynką. W wyniku wady genetycznej jest upośledzona w stopniu znacznym. Każda nowa rzecz, której się uczy, powoduje u nas wielką radość. Chociaż jest już dużą dziewczynką, dalej nosi pampersa. Problem z komunikacją często powoduje u niej agresję. Każdego dnia musi pokonać silną nadwrażliwość na dźwięki i lęk grawitacyjny. Jednak widzimy podstępny, małymi krokami Julia stara się być samodzielna! Wady genetycznej nie wyleczymy, ale możemy spowodować, aby córka w przyszłości była na tyle samodzielna, aby mogła żyć w pojedynkę. Największą barierą, którą chcemy pokonać, jest brak dobrej komunikacji. Potrzebujemy środków na zajęcia logopedyczne i turnusy rehabilitacyjno logopedyczne. Koszty są ogromne, niestety nie jesteśmy w stanie zapłacić za to wszystko sami... Naszym największym marzeniem jest moment, kiedy Julka będzie w stanie powiedzieć "Kocham Cię”... Dzięki Waszej pomocy możemy więcej. Dziękujemy z całego serca za pomoc! Rodzice   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

13 798,00 zł ( 72,05% )
Brakuje: 5 351,00 zł
Maksymilian Cichoński
Maksymilian Cichoński , 2 latka

Samotna mama walczy o synka! Ratuj Maksia!

Jestem mamą, która samotnie wychowuje 5 dzieci. Maksiu – najmłodszy z nich – urodził się niestety bardzo poważnie chory. By go ratować, potrzebuję pomocy! Jest nam naprawdę bardzo ciężko... Dla mojego synka zrobiłabym wszystko. Miłość, którą mi daje i którą ja go darzę, jest nie do opisania. Zrobiłabym wszystko, by był zdrowym dzieckiem, bym mogła zobaczyć na jego buzi uśmiech, patrzeć jak się rozwija, czy nawet usłyszeć jak płacze... Tak strasznie się boję, że nigdy nie będzie mi to dane. Że nie wygra z chorobą i niepełnosprawnością. Gdybym tylko mogła, wzięłabym wszystko, co złe na siebie. Ściągnęła z jego ramion ciężar choroby. Niestety nie mogę... To, co mi pozostaje, to prosić Cię o pomoc... Maksiu urodził się w ciężkiej zamartwicy, dostał tylko 1 punkt w skali Apgar. Przez 6 tygodni przebywał na intensywnej terapii. 6 długich tygodni pełnych strachu, bólu i cierpienia... Konsekwencje tego, co stało się na samym początku życia Maksia są niestety bardzo poważne. Synek ma padaczkę, nie płacze, nie widzi, jego mózg jest bardzo uszkodzony. Właściwie w ogóle się nie rusza, ma porażenie mózgowe 4-kończynowe... Całe szczęście jest w stanie samodzielnie oddychać i jeść.  Maksiu wciąż potrzebuje intensywnej rehabilitacji oraz terapii widzenia. Koszty specjalistycznych zajęć są ogromne i nie dam rady pokryć ich samodzielnie. Bardzo Was proszę o wsparcie, które umożliwi synkowi walkę o jak największą sprawność!  Ula, mama Maksa ➡️ Przeczytaj wzruszającą historię mamy Maksia

13 794,00 zł ( 31,96% )
Brakuje: 29 355,00 zł
Marcin Szczotka
Marcin Szczotka , 30 lat

Wesprzyj leczenie Marcina❗️ Twoja pomoc doda mu sił do dalszej walki!

Mam na imię Marcin. W 2018 roku usłyszałem diagnozę, która wywróciła moje życie do góry nogami – choroba Hodgkina, nowotwór układu chłonnego. Od tego czasu czuję się, jakbym stał na krawędzi przepaści. Choć próbuję się bronić, każdy krok prowadzi mnie coraz głębiej w ciemność. Moje ciało i dusza uginają się już pod ciężarem chorób, które nieustannie mnie atakują… W ramach leczenia przeszedłem dwa przeszczepy szpiku i liczne wlewy chemioterapii… W międzyczasie, na skutek wypadku komunikacyjnego, doznałem poważnego urazu biodra. Później wszystko spadało na mnie lawinowo: zakrzepica żył głębokich, wtórny niedobór immumolgobulin, obustronne zapalenie płuc, ostre zapalenie trzustki, zapalenie mózgu, napady padaczki… Mógłbym wymieniać bez końca. To zbyt wiele cierpienia, jak dla jednego człowieka... W ostatnim czasie lekarze zdiagnozowali także martwicę kości. Największe spustoszenie badania uwidoczniły w lewym biodrze, w związku z czym czeka mnie wszczepienie endoprotezy… Nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Przecież mam zaledwie 30 lat! Wyjazdy do szpitala i na wizyty, badania, lekarstwa – tak od kilku lat wygląda moje życie. Chciałbym mieć plany i marzenia jak inni ludzie. Niestety, moje życie stanęło w miejscu, a jego najwierniejszymi towarzyszami są STRACH i BÓL. Jestem z tym wszystkim zupełnie sam. Czuję się zagubiony i bezradny. Codziennie walczę o przetrwanie, ale zaczyna brakować mi sił. Błagam o pomoc, bo bez niej dalsze leczenie może okazać się niemożliwe. Bóg zapłać za każdą złotówkę! Marcin

13 770 zł
Franciszek Kuciak
1 dzień do końca
Franciszek Kuciak , 4 latka

By dojrzeć w oczach nadzieję na lepsze jutro... Wspieramy Franka!

Ciąża przebiegała książkowo. Byliśmy pewni, że nasz synek urodzi się zdrowym i silnym chłopcem. Wielkim zaskoczeniem było dla nas to, że Franek urodził się w hipotrofii, ważąc jedynie 2400 gramów. Od urodzenia zmaga się z licznymi problemami, m.in. przybieraniem na wadze, padaczką, niedoborem żelaza, brakiem kontaktu wzrokowego, a także uśmiechu. Niestety, to nie koniec listy, która zdaje się nie mieć końca. Franio zmaga się jeszcze z alergiami pokarmowymi, nadwrażliwością i zaburzeniami SI, ma opóźnienie psychoruchowe, wzmożone napięcie mięśniowe, problemy z mową, a to wciąż nie koniec... Gdy miał pół roczku, okazało się, że winnym jego złego stanu zdrowia jest  rzadka choroba genetyczna — delecja 5q14.3. Franek już do końca życia będzie osobą z niepełnosprawnościami, wymagającą stałej, wielopłaszczyznowej rehabilitacji. Mój synek każdego dnia wymaga wielu godzin intensywnej rehabilitacji. Ciągle odwiedzamy nowych specjalistów, szukając pomocy. Bardzo często uczestniczy w turnusach rehabilitacyjnych. Ćwiczy dużo w domu, jak i poza nim... Niestety, to wszystko wiąże się z ogromnymi kosztami. Bardzo proszę Cię o pomoc, która jest szansą na lepszy rozwój Frania! Patrycja, mama      

13 753 zł
Zuzanna Zimończyk
Zuzanna Zimończyk , 8 lat

Ten prezent będzie spełnieniem marzeń, namiastką dzieciństwa i jednocześnie rehabilitacją!

Zuzia jest dziewczynką, której zdrowie nie rozpieszcza. Nie zna życia bez walki, bez leczenia i rehabilitacji. A to wszystko po to, by w przyszłości było jej lepiej. Czy zatem jest gdzieś przestrzeń na bycie dzieckiem i spełnianie marzeń? Zuzanna ma autyzm dziecięcy, generyczną chorobę — stwardnienie guzowate, zespół Westa, padaczkę i zespół preekscytacji. Zuzia żyje obecnie z kilkoma guzami w główce i w serduszku... Zuzanna musi być stale leczona i rehabilitowana dla jak najlepszego rozwoju, zdobywania nowych umiejętności życiowych. Niestety ma problemy z czynnościami, które dla nas są podstawowymi. Bardzo szybko zauważyłam, że ulubionym sportem Zuzi jest jazda na rowerze. Sama nie może na nim jeździć, w związku z czym zbieram środki na rowerek — Tandem. Jej choroba wzięła już zbyt wiele z jej krótkiego dzieciństwa, czas chociaż raz zapomnieć o kłopotach i spełnić jej marzenie. Na co dzień walczę z wydatkami dotyczącymi leczenia córki. Leki, rehabilitacja i specjaliści. Niestety to wszystko zabiera wszelkie oszczędności i blokuje możliwość odłożenia pieniędzy. Zwracam się z gorącą prośbą o pomoc! Zakup rowerka byłby podarowaniem Zuzi swojego rodzaju wolności i przeżywania dzieciństwa, a jednocześnie czas rehabilitacji, która w końcu byłaby naprawdę dla niej przyjemna.  Proszę o wsparcie, to naprawdę wiele dla nas znaczy! Mama Zuzi

13 744,00 zł ( 71,77% )
Brakuje: 5 405,00 zł
Grażyna Bielecka
Grażyna Bielecka , 49 lat

Została zaatakowana nożem przed własnym mieszkaniem...❗️ POTRZEBNA PILNA POMOC 🚨

3 sierpnia 2023 roku zapamiętam do końca życia. Tego dnia wydarzył się dramat, którego nie wyśniłam nawet w najczarniejszych koszmarach. Cudem ocalałam z życiem… Doszło do tragicznego wydarzenia – ZOSTAŁAM ZAATAKOWANA NOŻEM przed moim własnym mieszkaniem. Otrzymałam kilkanaście ciosów, głównie w klatkę piersiową, ale mam również pocięte nogi i ręce, prostowniki czterech palców lewej ręki, mięsień trójgłowy ramienia prawego i mięśnie uda. Uszkodzone zostały oba płuca, przepona, wątroba i jelito cienkie. Aby wrócić do sprawności sprzed napaści, potrzebuję długiej rehabilitacji. Muszę rehabilitować nie tylko uszkodzone mięśnie, ale również zadbać o ciało pokryte bliznami… Mam ponad 45 blizn, które oklejam specjalnymi plastrami, jednak żeby nie zrobiły się trwałe zrosty, blizny te powinny być aktywowane przez rehabilitanta. To wszystko generuje ogromne koszty, na które nie byłam przygotowana. Ta tragedia spadła na mnie nagle, choć nigdy bym sobie nie wyobrażała, że będę musiała tak desperacko walczyć o życie. Do dziś nie otrzymałam odpowiedzi na odbijające się nieustannie w głowie pytanie: „Dlaczego przytrafiło mi się coś tak potwornego?”... Staram się sobie radzić, jednak istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia stresu pourazowego. Teraz skupiam się przede wszystkim na ciele, ale wiem, że będę musiała poprosić o pomoc psychologa specjalizującego się w traumach. Na razie nie mam na to siły.  Bardzo proszę o pomoc. Wasze wsparcie sprawi, że nadzieja, która jeszcze się tli – nie zgaśnie. Pomóżcie mi poradzić sobie ze skutkami tej niewyobrażalnej tragedii. Będę wdzięczna za każdą wpłaconą złotówkę! Grażyna

13 733 zł
Wiktoria Grzelczak
Wiktoria Grzelczak , 5 lat

By Wiktoria mogła zapanować nad chorobą, która odbiera beztroskie dzieciństwo!

Wiktoria ma zdiagnozowaną padaczkę ogniskową z napadami uogólnionymi. Dotychczas stosowana farmakoterapia nie przynosi żadnej poprawy! Ostatnie wyniki badań genetycznych wykazały, że córka ma uszkodzony gen DPYD, który najprawdopodobniej odpowiada za napady padaczkowe. Wiki nie chodzi samodzielnie, przemieszcza się, trzymając nas za rękę. Każdego dnia i każdej nocy mierzy się z napadami, które przybierają różne formy: drgawki, zesztywnienia, upadki, wytrzeszcz oczu oraz tzw. "wyłączenie". Ataki występują w sytuacjach zmęczenia, a także podczas codziennych czynności i zabawy. Nadal jesteśmy na etapie poszukiwania przyczyny takiego stanu zdrowia naszej kochanej Wiktorii. Znajomość podłoża napadów pozwoli lekarzom na bardziej celowane i tym samym skuteczne leczenie, co realnie przełoży się na poprawę codziennego funkcjonowania naszej córeczki. Niezwykle nas cieszy, że pomimo tylu trudności, Wiki jest wesołym i kontaktowym dzieckiem. Szczęśliwie choroba nie spowodowała dotychczas ubytków w mózgu, dzięki czemu rozwój intelektualny córeczki jest w miarę prawidłowy. Borykamy się głównie z problemami motorycznymi, ale uczęszczamy na różnego rodzaju terapie i rehabilitację, aby jak najszybciej je zażegnać. Zebrane z Państwa wsparciem środki przeznaczymy na leczenie, dalszą diagnostykę i rehabilitację Wiki. Mamy nadzieję, że w przyszłości będzie mogła cieszyć się zdrowiem i samodzielnością. Dziękujemy za każde wsparcie! Rodzice Wiktorii

13 729 zł
Stanisław Winnicki
Stanisław Winnicki , 58 lat

Kolejnej wznowy mogę nie przeżyć... Proszę, ratuj moje życie!

Od blisko 8 lat każdego dnia czuję strach. Mam 57 lat i nie mogę dopuścić do siebie myśli, że to mógłby być koniec. Wciąż mam w głowie wiele planów i marzeń, które tak bardzo chciałbym zrealizować. Niestety, rok 2015 przekreślił je być może na zawsze... Nowotwór nerki. Początkowo słowa lekarzy aż tak bardzo nie przerażały. Wierzyłem w medycynę, w jej skuteczność, ciągle powtarzałem sobie, że jej rozwój idzie do przodu, a ja dam radę pokonać nawet najtrudniejszego przeciwnika. Moje wyobrażenia tak bardzo różniły się od tego, co usłyszałem od specjalistów. Z powodu bardzo zaawansowanego stadium choroby trzeba było podjąć natychmiastowe leczenie chirurgiczne. Usunięto mi nerkę, jednak to nie oznaczało końca walki z chorobą. Trzy lata później stwierdzono wznowę. Konieczna była kolejna operacja, podczas której doszło do pęknięcia wznowy, po dwóch dniach była reoperacja – usunięto śledzionę i ogon trzustki. Doszło do ostrej niewydolności wielonarządowej. To mógł być mój koniec. Przez miesiąc byłem utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Gdy znów wyrwałem się z objęć śmierci, ta wróciła w najmniej oczekiwanym momencie. Kolejna wznowa niemal nie przekreśla szansy na wyzdrowienie. Moją szansą jest nierefundowane leczenie bardzo drogim lekiem. Miesięczny koszt to około 15 tysięcy złotych. Twoja pomoc może sprawić, że będę żyć, zatrzymam rozwój choroby! Proszę, w tej walce nie zostawiaj mnie samego... Stanisław

13 721,00 zł ( 8,99% )
Brakuje: 138 865,00 zł