Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Justyna Ołów
Justyna Ołów , 15 lat

Trwa walka z ciężką chorobą! Nawet zwykła infekcja może być dla Justyny ZAGROŻENIEM❗️

Choroba zamyka naszą nastoletnią córkę w domu lub nawet w szpitalu. Każdy kontakt z drugim człowiekiem może skutkować infekcją, która dla Justyny może okazać się niebezpieczna! Nie przypuszczaliśmy, że zwykła morfologia krwi może być początkiem naszej ciężkiej walki o zdrowie! Justyna była ciągle zmęczona i osłabiona. Jej skóra stawała się blada, a oczy coraz bardziej podkrążone. Pierwszym krokiem było zbadanie krwi. Nie minęło jednak 1,5 godziny, gdy zadzwonił pracownik laboratorium z informacją, że mamy jak najszybciej wrócić! Wyniki morfologii były DRAMATYCZNE! Potem ruszyła machina… Córka została skierowana na oddział hematologii i onkologii dziecięcej, gdzie podano jej krew. Wiedzieliśmy, że dzieje się coś poważnego! W naszych głowach pojawiały sie najpotworniejsze diagnozy… Dni mijały, a my nadal nie znaliśmy odpowiedzi, co dolega naszemu dziecku! W końcu po tygodniu od pobrania szpiku kostnego, lekarze znaleźli przyczynę problemów: anemia aplastyczna! To ona sprawiła, że szpik naszej córki jest uszkodzony i nie działa prawidłowo, a jej układ krwiotwórczy jest niewydolny! Justyna spędziła w szpitalu miesiąc. Przepisano jej leki i kazano regularnie przyjeżdżać na jednodniową wizytę do szpitala, aby kontrolować stan córki. Każdej nocy sprawdzaliśmy, czy nasze dziecko oddycha i jaką ma temperaturę… Musieliśmy być w stałej gotowości! Leczenie Justyny cały czas jest w toku, doszło już nawet do zmiany leków. Postać anemii aplastycznej u Justynki oceniono jako ciężką Córka ma bardzo słabą odporność, a lekarze bezwzględnie zakazali wychodzenia z domu i spotykania się z rówieśnikami. Nawet kontakt z rodzeństwem jest ograniczony do minimum, w obawie, że jej bracia mogą „przynieść” jakiegoś wirusa ze szkoły… Średnio co 5 dni Justyna musi mieć przetaczane płytki krwi, aby wspomóc organizm. Cały czas musimy uważać na córkę i zapewniać jej sterylność niemal wszystkich przedmiotów codziennego użytku: sztućców, talerzy, ręczników, szczoteczki do zębów. Koszty z tym związane zaczynają nas coraz bardziej przerastać! Teraz Justynka zachorowała i przebywa w szpitalu razem ze mną, z mamą. Leżymy w izolatce na oddziale hematologii i onkologii dziecięcej. Lekarze wdrożyli kolejny etap leczenia i mocno wierzymy, że wszystko się uda. Jeżeli nie, konieczny będzie przeszczep szpiku kostnego! Już wcześniej przeprowadzono badania w kierunku znalezienia dawcy w naszej rodzinie. Niestety, nikt z nas nie może pomóc Justynce! Dlatego jesteśmy jeszcze bardziej przerażeni! Jeżeli leczenie zawiedzie konieczny będzie przeszczep i poszukiwanie dawcy niespokrewnionego… Dopiero rozpoczynamy leczenie i nie wiemy jakie koszty jeszcze przed nami stoją. Choroba własnego dziecka spędza nam sen z powiek, jednak musimy zrobić wszystko, aby Justyna była zdrowa i bezpieczna. Twoja pomoc będzie dla nas realnym wsparciem, o które dziś prosimy… Rodzice Justyny

14 291 zł
Wiktoria Kuriata
Wiktoria Kuriata , 8 lat

Pomóżmy Wiktorii odzyskać uśmiech!

Nasza córeczka Wiktoria, 8-letnia dziewczynka, walczy z łysieniem plackowatym. Przez chorobę straciła swoje piękne włosy, co jest dla niej nie tylko fizycznym wyzwaniem, ale także dużym obciążeniem emocjonalnym. Zbieramy fundusze na perukę z włosów naturalnych! Prosimy o pomoc! Choroba znana również jako alopecja, pierwszy raz pojawiła się w wieku 2 lat. Wtedy były to jednak małe ogniska chorobowe, które dało się ukryć odpowiednią fryzurą. Niestety w listopadzie 2023 choroba zaatakowała z podwójną siłą i w ciągu 2 tygodni pozbawiła Wikę wszystkich włosów! Łysienie plackowate to choroba autoimmunologiczna, w której układ odpornościowy atakuje własne komórki cebulki włosa, co prowadzi do utraty włosów w określonych obszarach. Na dzień dzisiejszy nie ma skutecznego leku, który sprawi, że choroba się cofnie, a włosy odrosną. Jesteśmy pod stałą opieką psychologa, gdyż właśnie stan psychiczny naszego dziecka jest teraz dla nas priorytetem. Postanowiliśmy zorganizować zbiórkę funduszy na perukę z włosów naturalnych, która pomoże Wiktorii poczuć się pewniej i piękniej każdego dnia. Peruka ta nie tylko zwróci uśmiech na jej twarz, ale również pomoże zminimalizować wpływ choroby na jej codzienne życie. Niestety perukę musimy wymieniać co 2-3 lata, ponieważ główka córeczki ciągle rośnie. Nawet najmniejsza kwota może sprawić ogromną różnicę w życiu Wiktorii. Dziękujemy za okazane wsparcie i za pomoc w przywróceniu uśmiechu na twarz tej młodej wojowniczki. Razem możemy uczynić życie Wiktorii piękniejszym! Rodzice

14 288 zł
Oskar Chrząstek
Oskar Chrząstek , 44 lata

Wypadek, który niszczy wszystko... Pomóż!

Ułamki sekund zdecydowały niemal o całym przyszłym życiu pana Oskara. W momencie, w którym myślisz, że masz już wszystko, los może brutalnie to zabrać. 22 czerwca 2022 roku świat pana Oskara na chwilę się zatrzymał. Tego dnia uległ bardzo poważnemu wypadkowi motocyklowemu, w którym stracił dwie nogi. Tak trudno było pogodzić się z okrutną przeszłością, jednak teraz ważne jest to, by znów zacząć żyć! Po wypadku konieczne jest podjęcie rehabilitacji oraz zakup protezy. Niestety, to wszystko wiąże się ze sporymi wydatkami, a człowiek w momencie, w którym staje się niepełnosprawny, dodatkowo traci źródło dochodu... To wszystko generuje olbrzymie koszty, których rodzina samodzielnie nie jest w stanie udźwignąć. Każda wpłata pozwoli panu Oskarowi odzyskać nadzieję na lepsze jutro!  

14 252 zł
Marcin Chyrek
12 dni do końca
Marcin Chyrek , 35 lat

Kiedy sekunda zmienia bieg całego życia....

Moim marzeniem zawsze była rodzina, szczęśliwa, duża, pełna miłości. Kiedy do naszej rodziny dołączały kolejne dzieci, byliśmy niesamowicie szczęśliwi. Okazało się jednak, że los postanowił pokazać nam swoją przewrotność w najgorszy możliwy sposób… Jedna minuta, kilkadziesiąt sekund może zmienić całe życie. To był moment, w którym wszystko się zatrzymało... Przez chwile chciałam się poddać. Stłumiony krzyk rozpaczy utknął mi w gardle... A później zostało mi tylko jedno wyjście, stoczenie wojny o życie i zdrowie mojego syna. Wojny, w której nikt nie dawał nam szans na zwycięstwo. Kiedy żegnałam się z nimi przed wyjściem z domu, krzyknęłam zwyczajne “do zobaczenia!”. Jak inaczej żegnać się z dorosłymi synami, kiedy wychodzą dosłownie na chwilę? Czy wychodząc rano do pracy, spodziewasz się, że możesz widzieć kogoś po raz ostatni? Ja też o tym nie myślałam. Trzej synowie wsiedli do samochodu z kolegą, by pojechać do pobliskiej miejscowości. Zwyczajna przejażdżka dla jednego z moich dzieci okazała się ostatnią drogą. Dla drugiego drogą, z której ciężko zawrócić. Trzeci, choć przeżył, boryka się z poważnymi problemami. Chwila wpłynęła na to, że nic nie jest takie samo. Rodzinna sielanka rozbiła się na milion kawałków. Kiedy ktoś pyta mnie, jak trzymamy się rok po tragedii… Ciężko przyznać, że jest coraz gorzej. Ta uderzająca cisza, której nic nie jest w stanie wypełnić. Marcin, Sławek i Łukasz - trzech synów z piątki moich dzieci. 1 kwietnia 2018 rok - ten dzień już zawsze będzie kojarzył się tylko z jednym słowem: tragedia... Ostatnie chwile życia spędzili razem - to jedyna pocieszająca myśl, w tej całej historii. Samochód nagle zjechał ze swojego pasa i uderzył w drzewo. Do dziś nikt nie zna przyczyny. Sławek, najstarszy z nich, zginął tuż po wypadku. Łukasz po początkowych problemach wyszedł z niego cało. Marcin najpierw zapadł w śpiączkę. Lekarze nie dawali mu szans. Kiedy pojawiłam się w szpitalu, usłyszeliśmy z mężem, że czas byśmy szykowali się na kolejny pogrzeb. Nie miałam nawet kilku dni na żałobę. Od razu ruszyłam do walki. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że będę musiała go pożegnać. Przełknęłam łzy i postanowiłam, że na to nie pozwolę. Oczekiwanie na wybudzenie Marcina dłużyło się w nieskończoność. Kiedy w końcu otworzył oczy, doradzano nam, by jak najszybciej poszukać hospicjum. Syn miał nigdy nie wrócić do sprawności, a medycy zapowiadali, że my niebawem nie będziemy mieli siły się nim zajmować. Podjęliśmy decyzję, że nie zrezygnujemy. Było ciężko od samego początku. Wizyty w ośrodkach, konsultacje, prośby o pomoc. I małe-wielkie sukcesy. Wbrew temu, co zapowiadano, Marcin zrobił niesamowite postępy. Tylko i aż rok. Syn, mimo poważnych obrażeń i uszkodzeń, zaczął mówić pojedyncze słowa, każdego dnia walczy o samodzielność. W ostatnim czasie zaczął nawet wstawać z naszą pomocą. Widzimy, jak wiele jest w stanie wypracować, to daje nadzieję na to, że uda się uratować część tego, co odebrał wypadek. Nie zawsze jest łatwo. To nie jest historia, niczym z amerykańskiego filmu, gdzie po chwilowej burzy i załamaniu wychodzi słońce. Intensywna rehabilitacja, pobyty w ośrodkach bywają wykańczające dla syna. Czasem zniechęcony do wszystkiego zadaje mi pytanie, na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi: “Po co mnie ratowałaś?!”. Patrzę wtedy na niego i wiem, że spojrzeniem przekazuję więcej niż za pomocą słów. Jestem jego siłą, opoką w najtrudniejszych sytuacjach. Ale to działa w dwie strony - on również jest moją inspiracją w chwilach, kiedy dopada mnie zwątpienie. Wiem, że nie możemy się poddać. Osiągnęliśmy już wiele, a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kiedyś nas zabraknie, a Marcin zostanie na świecie sam. Nie chcę zobowiązywać rodzeństwa do codziennej opieki. Właśnie dlatego całą swoją energię skupiam na tym, by wypracować jak najwięcej. Wraz z osiągnięciami rosną również potrzeby. By podtrzymać dotychczasowe efekty, niezbędna jest dalsza, intensywna rehabilitacja, która pobudzi odpowiednie układy i zachęci do otworzenia kolejnych drzwi na drodze do samodzielności. Marcin, kiedyś skryty zamknięty w sobie, dziś chętnie nawiązuje kontakty. Jest jeszcze jeden powód, dla którego Marcin musi walczyć. Ktoś wciąż na niego czeka… 8-letni Dorian, jego synek, z którym przez wypadek niemalże całkowicie stracił kontakt. Marcin tęskni i nie chce, by syn zapomniał, że ma ojca. Ojca, który jest odważnym i dzielnym człowiekiem. Który wrócił spod granicy śmierci, bo nie chciał przegapić, jak jego dziecko dorasta…  Marcin jest dorosły, ale wymaga całodobowej opieki. Nie pozwoliłam na to, by znalazł się w hospicjum, zawalczyłam o niego i udało się. Straciłam o jednego syna za dużo. Codziennie powtarzam Marcinowi i pozostałym dzieciom, że życie jest kruche. Każda chwila zasługuje na to, by ją celebrować, a w najtrudniejszych chwilach to rodzina pomaga wstać z kolan. Pomóżcie nam, by mój syn również mógł stworzyć własną i nie był skazany na wieczną samotność!

14 240,00 zł ( 51,48% )
Brakuje: 13 420,00 zł
Mateusz Kornecki
Mateusz Kornecki , 29 lat

Rok temu w śpiączce, dziś walczy o zdrowie i sprawność❗️

Cuda się jednak zdarzają. Mateusz rehabilituje się w ekspresowym tempie! Dzięki Wam i Waszej pomocy może skupić się na tym, co teraz dla niego najważniejsze – rehabilitacji, która może mu pomóc w powrocie do zdrowia. Wasza pomoc jest niezbędna! Historia Mateusza: Mateusz to człowiek, którego synonimem może być sumienność. Wiemy, że kiedy już się wybudzi starczy mu sił i zapału do walki o zdrowie. Jedyną przeszkodą mogą być koszty leczenia. Przyjaciół ma się niewielu, ale za to Ci prawdziwi zostają na całe życie. Niektórzy z nas znają Mateusza już ponad 15 lat! Jesteśmy grupą znajomych, która przeżywa ze sobą wszystkie wzloty i upadki. Dlatego i dzisiaj nie mogło nas obok niego zabraknąć.  Mateusz zmroził nam wszystkim krew w żyłach, gdy dowiedzieliśmy się o wypadku... Miał niestety ogromnego pecha! Ale o ile można coś takie powiedzieć w tej sytuacji — byliśmy spokojni. Trafiło na gościa, który nigdy się nie poddaje i jest po prostu silnym wojownikiem!  19 lipca w wyniku nieszczęśliwego wypadku na rowerze trafił do szpitala wojskowego w Krakowie. Kornel (bo tak nazywają go najbliżsi) pokonywał jedną z przeszkód. Zawsze brał pod uwagę bezpieczeństwo. Miał na sobie kask i długo przed zjazdem obmyślał wszystko za i przeciw.  Zjechałem przed nim i obserwowałem jego podejście. Korni miał wielkiego pecha, bo o ile przeszkoda nie sprawiła kłopotu, to zrobił to rower. Złe ustawienie, upadek i tragedia. Widząc to wszystko, pomyślałem: „Skończy się złamaniem obojczyka”. Ale Mateusz nie wstawał… W taki sposób zaczęła się jego i nasza tragedia.  Mateusz był w śpiączce. Wcześniej podłączony do respiratora w końcu zaczął oddychać samodzielnie. Pod opieką medyczną oraz wsparciem swojej rodziny i najbliższych był w coraz lepszej formie. Rurka tracheostomiczna, odżywanie pozajelitowe, niedowład kończyn, wózek inwalidzki... To wszystko za nim. Dziś chodzi, a nawet próbuje biegać – chociaż musi jeszcze popracować nad równowagą. Mówi, chociaż czasami ślizga się po słowach, więc cały czas pracuje z neurologopedką oraz ćwiczy oczy, bo ma bardzo ograniczone pole widzenia z lewej strony. Stąd pomysł na aplikację pomagającą w ćwiczeniach. Robi ją dla siebie i innych. Ćwiczy też lewą rękę, która wciąż jest słabsza, nie pracuje tak, jak prawa. Jakby zapomniała, że może się prostować. Także w codziennym życiu. Bo na zajęciach rehabilitacyjnych na ściance jakby zapomina, że jest trochę niepełnosprawna. Ale potem szybko sobie o tym przypomina. Mateusz wciąż się rehabilituje i jeszcze długo będzie musiał walczyć o powrót do zdrowia. Jesteśmy za to nieustająco wdzięczni. Bo bez Was nie byłoby tego wszystkiego. Siła wielu małych kwot sprawiła, że mogliśmy RAZEM pomóc w wybudzaniu Kornela. Naszym celem jest teraz walka o to, by znowu RAZEM pomóc mu w rehabilitacji. Bliscy

14 206,00 zł ( 11,12% )
Brakuje: 113 454,00 zł
Karol Mazanek
Karol Mazanek , 3 latka

Karolek o zdrowie będzie walczył całe życie... Nie pozwól diagnozie wygrać!

Jesteśmy rodzicami Karola, naszego ukochanego synka. Wychowujemy go i opiekujemy się nim, najlepiej jak tylko potrafimy. Niestety, Karol od urodzenia zmaga się z mniejszymi lub większymi problemami zdrowotnymi…  Nasz synek urodził się z bardzo duży, przez co konieczne były wizyty u fizjoterapeuty. Niedługo potem u naszego dziecka rozwinęły się atopowe zapalenie skóry oraz infekcje górnych dróg oddechowych. Niestety, nie był to koniec problemów ze zdrowiem Karolka –  z czasem zdiagnozowano u niego także astmę oskrzelową.  Jednak te wszystkie diagnozy nie były tym, co martwiło nas najbardziej. Karol nie rozwijał się tak jak rówieśnicy. Nie okazywał zainteresowania otaczającym go światem, nie wskazywał, nie zaczynał mówić czy gaworzyć. Miał ogromne trudności z nawiązywaniem kontaktu wzrokowego, relacjami społecznymi i zrozumieniem niektórych zasad.  Zdecydowaliśmy się zdiagnozować Karolka w kierunku autyzmu. Niestety, w kwietniu 2023 r. po szeregu spotkań ze specjalistami nasze obawy się potwierdziły.  Od tego czasu uczęszczamy z Karolkiem na prywatną terapię z psychologiem i logopedą. Postępy są widoczne, ale pomoc terapeutów nadal jest niezbędna. Dzięki współpracy ze specjalistami udało się nam wprowadzić system komunikacji zastępczej, która pozwala nam lepiej zrozumieć synka i jego potrzeby. Na co dzień widzimy, jak ogromne efekty przynoszą wizyty u psychologa i logopedy – lepiej radzi sobie z emocjami, chętniej bawi się z dziećmi, poprawiła się komunikacja.  Karol uczęszcza do żłobka, lecz we wrześniu tego roku zostaliśmy zmuszeni do przeniesienia naszego synka do innej placówki. Po wielu miesiącach poszukiwań udało się w końcu znaleźć miejsce w przedszkolu terapeutycznym. Niestety, jest to prywatna placówka.  Wszystkie koszty związane z terapią Karolka i wizytami u specjalistów są bardzo wysokie. Bardzo staramy się samodzielnie im sprostać, niestety, zaczynają one przekraczać nasze możliwości. Dlatego zwracamy się z prośbą do Was o pomoc w walce o lepsze jutro dla naszego synka. Rodzice Karolka

14 190 zł
Zofia Szczepaniak
4 dni do końca
Zofia Szczepaniak , 3 latka

Dzieci z tą chorobą nie dożywają trzecich urodzin... Błagam pomóż ratować moją wnuczkę❗️!

Diagnoza brzmiała niczym wyrok śmierci. Bardzo rzadka choroba genetyczna, która nie pozostawia złudzeń i nie daje nadziei. Dzieci zmagające się z tą chorobą dożywają co najwyżej trzeciego roku życia... U mojej malutkiej wnuczki zdiagnozowano leukdystrofię. Zosia nie przekręca się, nie utrzymuje główki, nie siedzi, ma rozbieżność oczu.  Jedynym sposobem, by spowolnić postępy choroby, jest rehabilitacja. Póki jest szansa i nadzieja, będę walczyła. Do samego końca! Z powodu dysfunkcji przełyku i zapotrzebowania na inne składniki odżywcze niż mleko modyfikowane, którym do tej pory jedynie można było karmić dziecko, założono Zosi PEGa. Przezskórną gastrostomię bezpośrednio do żołądka. Niestety podczas zabiegu została uszkodzona ściana żołądka i nastąpiła perforacja, która doprowadziła do kolejnej operacji już po kilku dniach... Na chwilę obecną Zosi żołądek nadal nie pracuje tak, jak trzeba. Moja ukochana wnuczka już zawsze będzie musiała być karmiona przez PEGa... Mama Zosi jest samotna. Wychowuje jeszcze starszego synka, a jej życie to codzienna walka o dobre warunki dla dzieci. Choroba córeczki, w dodatku tak tragiczna nie pozwala odbić im się od dna...   Dosłownie, każda choćby minimalna wpłata i pomoc, pozwolą nam walczyć o Zosieńkę, o to, by jej życie wydłużyć. Chciałabym z Państwa pomocą sprawić, by jej życie choć krótkie, było piękne i pełne miłości.  Natalia, babcia

14 187 zł
Monika Koperkiewicz
Monika Koperkiewicz , 51 lat

Monika padła ofiarą wypadku na rondzie w Szczecinie❗️ Pomóż odzyskać zdrowie❗️

1 marca 2024 roku w centrum Szczecina, na placu Rodła, Monika padła ofiarą wypadku komunikacyjnego. Stojąc na przystanku i czekając na tramwaj, nagle została potrącona przez samochód! W wyniku tej tragedii ucierpiało 20 różnych osób – które właśnie wracały do domu z pracy, ze szkoły lub szły na zakupy… Monika doznała mnogich obrażeń ciała, m.in. skomplikowanego złamania nogi oraz zmian pourazowych kręgosłupa. Nasza koleżanka już od wielu lat zmagała się z problemami zdrowotnymi, lecz pomimo tego zawsze była gotowa do pomocy i poświęcenia się dla innych. Od 3 lat jest mamą zastępczą dla dwóch córeczek, które właśnie rozpoczęły edukację szkolną. Monikę czeka długa i kosztowna walka o powrót do zdrowia i pełnej sprawności. Wiąże się to z bardzo dużymi wydatkami, które ciężko jest udźwignąć samodzielnie.  Jako koleżanki i koledzy chcielibyśmy wspomóc Monikę i jej rodzinę w zebraniu środków, które pozwolą jej na kontynuowanie kosztownej rehabilitacji. Prosimy wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie naszej akcji. Każda wpłata to krok w stronę powrotu Moniki do zdrowia! Koleżanki i koledzy Moniki

14 142,00 zł ( 44,31% )
Brakuje: 17 773,00 zł
Łucja Rybak
7 dni do końca
Łucja Rybak , 3 latka

Niepełnosprawność odbiera coraz więcej... Pomóż Łucji walczyć o rozwój!

Lusia swoją walkę o życie zaczęła jeszcze zanim się urodziła. Ciąża przebiegała bez komplikacji, a do terminu pozostało zaledwie kilka dni, kiedy przestała się ruszać. Urodziła się w zamartwicy i jeszcze tego samego dnia została przewieziona na intensywną terapię. Kolejne informacje o stanie zdrowia córeczki były coraz gorsze: Łucja przeszła rozległy wylew krwi do mózgu, miała problemy z oddychaniem, otrzymywała leki wspomagające pracę serca, nerki przestały pracować. W 3 dobie jej stan był na tyle zły, że pozwolono nam ją zobaczyć, tak naprawdę po raz pierwszy i nie wiedzieliśmy, czy nie ostatni. Na szczęście po naszej wizycie jej stan zaczął się poprawiać. Niestety w wyniku krwawienia pojawiło się wodogłowie i mając niecały miesiąc, przeszła operację wstawienia zastawki komorowo-otrzewnowej. Dopiero po ponad miesiącu została przeniesiona na oddział patologii noworodków, gdzie mogłam do niej dołączyć i pierwszy raz przytulić. Kiedy mogliśmy już wrócić do domu, mieliśmy nadzieję, że najgorsze już za nami, że pomimo uszkodzeń jakich dokonał wylew oraz wodogłowia, dzięki rehabilitacji jakoś damy radę. Niestety, u Łucji pojawiła się padaczka, która wstrzymała jej rozwój. Niedawno skończyła rok i w dalszym ciągu nie potrafi samodzielnie usiąść oraz ma trudności z utrzymaniem główki. Aby wspomóc jej rozwój w najbliższym czasie potrzebny nam będzie specjalistyczny pionizator oraz ortezy. Każda wpłacona na rzecz naszej córeczki złotówka, pomoże nam zakupić niezbędny sprzęt medyczny oraz opłacić dodatkowe godziny rehabilitacji co mamy nadzieję wynagrodzi jej trud i umożliwi postawienie pierwszych kroków. Rodzice Joanna i Mariusz LICYTACJE –> KLIK

14 100 zł