Trwa walka z ciężką chorobą! Nawet zwykła infekcja może być dla Justyny ZAGROŻENIEM❗️
Choroba zamyka naszą nastoletnią córkę w domu lub nawet w szpitalu. Każdy kontakt z drugim człowiekiem może skutkować infekcją, która dla Justyny może okazać się niebezpieczna! Nie przypuszczaliśmy, że zwykła morfologia krwi może być początkiem naszej ciężkiej walki o zdrowie! Justyna była ciągle zmęczona i osłabiona. Jej skóra stawała się blada, a oczy coraz bardziej podkrążone. Pierwszym krokiem było zbadanie krwi. Nie minęło jednak 1,5 godziny, gdy zadzwonił pracownik laboratorium z informacją, że mamy jak najszybciej wrócić! Wyniki morfologii były DRAMATYCZNE! Potem ruszyła machina… Córka została skierowana na oddział hematologii i onkologii dziecięcej, gdzie podano jej krew. Wiedzieliśmy, że dzieje się coś poważnego! W naszych głowach pojawiały sie najpotworniejsze diagnozy… Dni mijały, a my nadal nie znaliśmy odpowiedzi, co dolega naszemu dziecku! W końcu po tygodniu od pobrania szpiku kostnego, lekarze znaleźli przyczynę problemów: anemia aplastyczna! To ona sprawiła, że szpik naszej córki jest uszkodzony i nie działa prawidłowo, a jej układ krwiotwórczy jest niewydolny! Justyna spędziła w szpitalu miesiąc. Przepisano jej leki i kazano regularnie przyjeżdżać na jednodniową wizytę do szpitala, aby kontrolować stan córki. Każdej nocy sprawdzaliśmy, czy nasze dziecko oddycha i jaką ma temperaturę… Musieliśmy być w stałej gotowości! Leczenie Justyny cały czas jest w toku, doszło już nawet do zmiany leków. Postać anemii aplastycznej u Justynki oceniono jako ciężką Córka ma bardzo słabą odporność, a lekarze bezwzględnie zakazali wychodzenia z domu i spotykania się z rówieśnikami. Nawet kontakt z rodzeństwem jest ograniczony do minimum, w obawie, że jej bracia mogą „przynieść” jakiegoś wirusa ze szkoły… Średnio co 5 dni Justyna musi mieć przetaczane płytki krwi, aby wspomóc organizm. Cały czas musimy uważać na córkę i zapewniać jej sterylność niemal wszystkich przedmiotów codziennego użytku: sztućców, talerzy, ręczników, szczoteczki do zębów. Koszty z tym związane zaczynają nas coraz bardziej przerastać! Teraz Justynka zachorowała i przebywa w szpitalu razem ze mną, z mamą. Leżymy w izolatce na oddziale hematologii i onkologii dziecięcej. Lekarze wdrożyli kolejny etap leczenia i mocno wierzymy, że wszystko się uda. Jeżeli nie, konieczny będzie przeszczep szpiku kostnego! Już wcześniej przeprowadzono badania w kierunku znalezienia dawcy w naszej rodzinie. Niestety, nikt z nas nie może pomóc Justynce! Dlatego jesteśmy jeszcze bardziej przerażeni! Jeżeli leczenie zawiedzie konieczny będzie przeszczep i poszukiwanie dawcy niespokrewnionego… Dopiero rozpoczynamy leczenie i nie wiemy jakie koszty jeszcze przed nami stoją. Choroba własnego dziecka spędza nam sen z powiek, jednak musimy zrobić wszystko, aby Justyna była zdrowa i bezpieczna. Twoja pomoc będzie dla nas realnym wsparciem, o które dziś prosimy… Rodzice Justyny