Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Antek Pietrzak
Antek Pietrzak , 6 lat

❗️Daliśmy mu nowy dom i miłość – Wciąż walczymy o zdrowie Antka❗️

Nikt na niego nie czekał. Nikt nie cieszył się z jego pojawienia na świecie. W szpitalu był sam. Bez żadnej rodziny, z ogromnym rachunkiem do zapłacenia. Ale pokochaliśmy go od pierwszego wejrzenia. Daliśmy dom, nazwisko, rodzinę i nieskończenie wiele ciepła. Antoś urodził się 2 miesiące za wcześnie w zamartwicy z niedotlenieniem. W pierwszych godzinach stoczył walkę na śmierć i życie. Przeżył cudem… W wieku 8 miesięcy neurolog postawiła diagnozę — mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Powiedziała, że nigdy nie będzie chodził, chwytał, całe życie będzie zależny od innych... My się jednak nie poddawaliśmy! Odwiedzaliśmy go codziennie w szpitalu. Zapoznawanie się z dzieciątkiem w towarzystwie personelu. My nieznający się na dzieciach totalnie i Antoś malutki tak bardzo, że żona, widząc go pierwszy raz, powtarzała to kilka razy w kółko. W końcu zabraliśmy Antka do domu. Radość ogromna, nasze dziecko wymarzone. Zaczęła się walka. Dzięki wsparciu ze zbiórek udało nam się odbyć terapię komórkami macierzystymi w Bangkoku, kontynuować rehabilitacje, terapie, masaże, ćwiczenia wzroku, słuchu. Wyprawy na drugi koniec miasta, od wizyty do wizyty. Wszystko po to, żeby mu pomóc. Wszystko po to, żeby spróbować odzyskać jak najwięcej z utraconego zdrowia… Antoś płaci ogromną cenę za nieswoje błędy, a my kochamy go nad życie. To uczucie w połączeniu z niesamowitą siłą naszego synka sprawiło, że zdarzył się cud. Dziecko, które miało być leżące, zaczęło samo siadać, raczkować, interesować się światem i nami. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, a z nami rehabilitanci i lekarze. Każdego dnia walczymy o kolejne postępy. Ten rok był dla nas i Antka przełomowy. Dziękujemy Wam z całego serca za pomoc w spełnianiu marzeń Antosia i naszych. Po udanej fibrotomii  we wrześniu i intensywnej rehabilitacji Antoś nie dość, że zaczął chodzić to jeszcze zbiega z i pod górkę, przekracza progi, wchodzi i schodzi ze schodów, tańczy i każdego dnia nas zaskakuje! Każda nowa umiejętność to dla niego mega radość i duma! Antek jest najdzielniejszym i najbardziej upartym małym mężczyzną, jakiego znamy. Upada, potyka się, ale wstaje i dzielnie idzie naprzód. Udało nam się w tym roku zrobić 3 turnusy wyjazdowe, ale rehabilitacja trwa cały czas. Antoś zszedł też zupełnie z leków na padaczkę i mamy nadzieję, że ona nigdy nie wróci. Dla mnie największą radością jest to, że Antoś po 6 latach powiedział „mama”  i teraz to słowo jest przez niego powtarzane 1000 razy dziennie, a ja mam łzy w oczach! Wciąż walczymy o mowę i to na niej oraz na intensywnej rehabilitacji chcielibyśmy się teraz skupić. W planach mamy turnusy, rehabilitację logopedyczną, zakup specjalnego roweru... Wszystko przed nami, ale przyszłość maluje się w barwach nadziei. Zrobimy wszystko, żeby pomóc naszemu synowi, ale finansowo sami tego nie udźwigniemy. Kochani po raz kolejny prosimy Was o pomoc finansową w realizacji marzeń naszego niezłomnego cudownego synka, który swoim uśmiechem i determinacją mógłby obdarować cały świat. Rodzice, Anna i Artur ➡️ Możesz pomóc, biorąc udział w LICYTACJACH

5 652,00 zł ( 6,43% )
Brakuje: 82 221,00 zł
Grzegorz Pędzich
Pilne!
Grzegorz Pędzich , 51 lat

Mój mąż walczy o życie ze złośliwym NOWOTWOREM❗️Ratunku❗️

Od 2021 roku trwa walka o życie i zdrowie mojego męża. Grzegorz już od pewnego czasu czuł się gorzej, ale lekarze nie byli w stanie jednoznacznie stwierdzić, co się z nim dzieje. Do końca życia nie zapomnę dnia, w którym dowiedziałam się, że mój mąż musi walczyć z NOWOTWOREM! W krytycznym momencie Grzegorz schudł 20 kilogramów w ciągu 2 miesięcy. Nie był już w stanie nawet wstać z łóżka… Gdy wreszcie przeszedł szczegółowe badania, okazało się, że wszystkiemu winny jest złośliwy nowotwór okrężnicy! Nasz świat w jednej chwili rozpadł się na milion kawałeczków! Do tej pory ciężko mi uwierzyć, że to spotkało mojego ukochanego męża… Trzeba było jednak działać szybko! Grzegorz niemal natychmiast rozpoczął leczenie onkologiczne, które z początku przynosiło poprawę. Niedługo później przeszedł też operację. Przez nią konieczne było zrobienie przerwy w leczeniu, która spowodowała kolejne problemy… Dalsze badania wykazały, że na wątrobie męża pojawiły się przerzuty! To był dla nas kolejny, bolesny cios. Lekarze starali się znaleźć odpowiednie leczenie, jednak stan Grzegorza się nie poprawiał. Ta bezsilność była przytłaczająca… Obecnie żadna refundowana forma leczenia nie jest skuteczna w walce o zdrowie męża. Pojawiła się jednak ogromna nadzieja! Szansą może być połączenie dwóch, specjalistycznych leków! Ta wiadomość była dla nas jak promyk nadziei, który niestety szybko przygasł. Potrzebny lek jest nierefundowany i bardzo drogi. Miesięczny koszt leczenia znacznie przewyższa nasze możliwości finansowe. Chcę jednak zrobić wszystko, by ratować męża, dlatego proszę Was o pomoc! Błagam, wesprzyjcie nas w tej trudnej walce o życie Grzegorza! Bogusława, żona

38 975,00 zł ( 73,27% )
Brakuje: 14 217,00 zł
Agata Śmigielska
Agata Śmigielska , 29 lat

Agata walczy z rakiem❗️Bądź dla niej wsparciem w drodze do zdrowia!

Agata jest moją najwspanialszą żoną i mamą naszej ukochanej, 1,5-rocznej córeczki Laury, którą kocha z całych sił. Od zawsze marzyła, żeby zostać pielęgniarką. W końcu poszła do wymarzonej pracy i wydawało się, że dalej będzie już tylko pięknie! A wtedy życie zmieniło się w koszmar… Lekarz wypowiedział słowa, które brzmiały jak wyrok. Codzienność wywróciła się do góry nogami… Właśnie zostaliśmy rodzicami. Staliśmy się odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale też za naszą córeczkę. I wtedy jak grom spadła na nas informacja o nowotworze… W kwietniu tego roku Agatka usłyszała diagnozę – złośliwy rak żołądka, najgorszy stopień złośliwości. Świat stanął w miejscu… Zadawaliśmy sobie tylko jedno pytanie: dlaczego to dotknęło akurat nas?! Przecież moja żona ma dopiero 27 lat! Poczucie szoku i niesprawiedliwości przygniata… Pierwsze dni w nowej, onkologicznej rzeczywistości to był koszmar… Jeden wielki płacz, miliardy myśli kołatających się po głowie. Wiedzieliśmy, że są ciężkie choroby, ale nigdy nie dopuszczaliśmy do siebie świadomości, że przecież to może spotkać każdego – także nas… A kiedy to właśnie ciebie i twoją rodzinę trafia coś takiego, jest bezsilność, pustka, smutek… Własne myśli porażają, nie pozwalają spać… Po pierwszym szoku zaczęliśmy oswajać myśl o chorobie. Było już wsparcie, rozmowy i chęć działania. Pojawiły się osoby, które bardzo nam pomogły, a których właściwie nie znaliśmy! Ich obecność sprawiła, że odzyskaliśmy nadzieję i siłę do walki.  Od razu rozpoczęliśmy walkę i zbieranie potrzebnych informacji, rozpoczęliśmy walkę z tym „dziadem”. Musieliśmy oswoić potwora. Przyświecała nam i wciąż przyświeca myśl o naszej córce – obiecaliśmy jej w końcu, że będzie miała wszystko, co dobre. A los teraz chce pokrzyżować nam plany… Nie pozwolimy mu na to! Nastawiamy się pozytywnie do działania. Nie możemy przegrać wojny! Agata ma za sobą pierwszą chemię. I pierwszą bitwę…  Pojawiły się pierwsze schody – okazało się, że sonda dojelitowa była umieszczona w żołądku, nie w jelicie, przez co żona cały czas wymiotowała. Nie przyjmowała posiłków, jej organizm stał się bardzo osłabiony! 17 kwietnia trafiła na oddział onkologiczny z podejrzeniem sepsy.  Częste wizyty w szpitalach, u lekarzy, dojazdy, pochłaniają bardzo dużą część naszych oszczędności. Przed nami kolejne dalekie wyjazdy na konsultacje oraz leczenie. Jest to zbyt duże obciążenie dla naszej rodziny. I trudno nam prosić o pomoc, ale w tej sytuacji nie mamy wyjścia… Do tej pory zawsze razem z Agatką pomagaliśmy. Wybraliśmy zawody, w których praca często ratuje życie! A teraz to my prosimy o wsparcie. Nie sądziliśmy, że znajdziemy się w tym miejscu, po drugiej stronie. Dziś wiemy, że każdy może, w każdej chwili. Wtedy pomoc drugiego człowieka jest niezbędna… Dlatego bardzo prosimy o wsparcie. I z góry dziękujemy. Wierzymy, że dobro wraca! Mariusz, mąż Agaty

56 302,00 zł ( 66,15% )
Brakuje: 28 805,00 zł
Adrian Kita
4 dni do końca
Adrian Kita , 25 lat

Wypadek odebrał ratownikowi medycznemu czucie w nogach❗️ Potrzebna Twoja pomoc!

Jedna chwila zadecydowała o tym, że przyszłość Adriana stała się bardzo niepewna. Człowiek, który do tej pory ratował życie innych, dziś sam potrzebuje wsparcia. Mój chłopak jest ratownikiem medycznym oraz strażakiem OSP – zawsze był więc gotowy pomagać innym w najtrudniejszych momentach, niejednokrotnie z zagrożeniem własnego życia. Dla wielu stał się bohaterem. Los jednak sprawił, że to Adrian potrzebuje teraz Twojej pomocy. 12 maja 2024 roku Adrian uległ poważanemu wypadkowi, spadając z wysokości około 3 metrów. W wyniku upadku doszło do złamania kręgosłupa w odcinku piersiowym, co spowodowało objawy pełnego uszkodzenia rdzenia kręgowego. W konsekwencji Adrian stracił czucie w kończynach dolnych.   Dla czynnego ratownika medycznego i strażaka był to ogromny cios. Chciałabym, aby mój chłopak odzyskał sprawność, która została mu odebrana. Tak bardzo chciałabym, aby mógł biegać, chodzić po górach, uprawiać sport, czyli to, co Adrian lubił najbardziej. Obecnie Adrian przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie codziennie, mimo przeciwności losu, nie poddaje się i z determinacją walczy o powrót do sprawności. Niestety, pobyt w ośrodku zakończy się już pod koniec sierpnia. Aby miał szansę na pełny powrót do zdrowia, potrzebuje dalszej, intensywnej rehabilitacji, a także specjalistycznego sprzętu medycznego i wsparcia specjalistów. Niestety, wszelkie koszty związane z dalszym leczeniem i rehabilitacją przekraczają możliwości finansowe Adriana oraz jego najbliższych. Dlatego zwracam się do Was – ludzi o wielkich sercach o pomoc. Każda wpłata, bez względu na jej wysokość, przybliża Adriana do odzyskania zdrowia i powrotu do pełni życia. Mój chłopak chciałby powrócić do tego, co kochał, a zwłaszcza do kontynuacji misji, którą jest ratowanie życia innych. Bez Twojego wsparcia, nie będzie to jednak możliwe...  Klaudia, dziewczyna Adriana 

160 140,00 zł ( 30,1% )
Brakuje: 371 775,00 zł
Ada Pilarska
Ada Pilarska , 22 lata

Trwa walka o sprawność i... marzenia! Wesprzyj rehabilitację Ady!

Mam na imię Adriana. Mam 22 lata i pasję, bez której nie wyobrażam sobie już życia! W 2018 roku po raz pierwszy weszłam na lód i od tamtej chwili łyżwiarstwo figurowe całkowicie mnie pochłonęło! Z zaoszczędzonych pieniędzy kupiłam łyżwy i intensywnie ćwiczyłam pod okiem trenera. Każdy trening dodawał mi skrzydeł i szybko osiągnęłam poziom, który pozwolił mi startować w zawodach. Czułam, że to początek czegoś wielkiego! Niestety, los miał dla mnie inne plany... Tego lata wszystko runęło... Dobrze pamiętam dzień, w którym zdarzył się wypadek. Przygotowywałam się do obozu – wydarzenia, na które czekałam od miesięcy. Rozgrzałam się i wjechałam na lód. Moja łyżwa odmówiła posłuszeństwa, a ja nie miałam szansy zareagować. Poczułam, jak noga nienaturalnie się przekręca, a zaraz potem uderzyłam o taflę. Nie mogłam się podnieść. Potrzebowałam pomocy, by trafić do wyjścia… Jestem przyzwyczajona do cierpienia. Upadki to nieodłączna część łyżwiarstwa figurowego. Byłam przekonana, że tylko naciągnięcie nogi i że za 2 tygodnie pojadę na obóz, na który tak czekałam. Lekarze mieli dla mnie jednak zupełnie inne informacje… Na SORZE zrobiono mi prześwietlenie i tomograf. Poważne złamanie z przemieszczeniem i uszkodzeniem więzozrostu – trudno było mu uwierzyć w tę diagnozę. Zamiast na obóz, trafiłam w ręce chirurgów. Operacja była długa i skomplikowana. Ból, który towarzyszył mi, gdy znieczulenie przestało działać, był przerażający! Teraz w kostce mam śruby i płytkę, które mają na celu zespolić złamania i które za około rok najprawdopodobniej trzeba będzie usunąć. Najgorsze już minęło. Obecnie potrzebuję kosztownej i intensywnej rehabilitacji, która pomoże mi odzyskać sprawność. Bardzo ciężko żyje mi się bez łyżew i jedyne, o czym marzę to wrócić na lód. Jestem studentką, a moja rodzina nie ma wystarczająco środków, aby zapewnić potrzebną rehabilitację. Upadnij siedem razy, ale wstań osiem – pewnie każdy sportowiec zna to powiedzenie. Będę wdzięczna, jeśli pomożecie mi się podnieść i wrócić mi na lodowisko – do miejsca, w którym zostawiłam SERCE! Adriana  

7 385,00 zł ( 69,41% )
Brakuje: 3 254,00 zł
Nikodem Matacz
Nikodem Matacz , 3 latka

Z Twoją pomocą jego los nie będzie przesądzony❗️Pomóż Nikosiowi❗️

Chcielibyśmy dołożyć wszelkich starań, aby los Nikosia nie był przesądzony, by mógł korzystać z jak z najlepszych sprzętów i pomocy dnia codziennego. Ale jest nam coraz ciężej to udźwignąć… Już dwa razy mogliśmy liczyć na pomoc w opłaceniu leczenia ludziom o wielkich sercach. Choć największe wydatki finansowane były z naszych oszczędności, to jesteśmy wdzięczni wszystkim dobrym duszom za wszelaką pomoc, bo bez Was byłoby nam jeszcze ciężej. Dzięki wykonanym badaniom otrzymaliśmy odpowiedź, co dolega naszemu synkowi. Ale diagnoza nie brzmi dobrze – Zespół di George'a. Duplikacja 15q13.3 oraz duplikacja 22q11.21 delecja 22 q11.22. Do tego choroby metaboliczne, rozszczep podniebienia, opóźnienie psychoruchowe, zaburzenia motoryki, skoliozę, stopy końsko-szpotawe, wadę serca, deformację czaszki i demielinizację mózgu. Dziś Nikoś zaczął stawiać samodzielne kroki! Jest w coraz lepszej kondycji fizycznej dzięki systematycznej i wymagającej rehabilitacji, specjalnemu sprzętowi i bardzo indywidualnie dobranym tokom leczenia. Jednak wciąż żywiony jest przez PEG przez problemy z przełykaniem. Przez jakiś czas musieliśmy nawet używać ssaka medycznego, ponieważ Nikoś nie przełykał śliny. Przez szereg wad genetycznych ma specjalistyczną dietę i wymaga wielu leków, ponieważ spowodowały u niego padaczkę, autyzm, ADHD oraz niepełnosprawność umysłową w stopniu umiarkowanym. Przez te wszystkie choroby średnio jesteśmy około 2/3 razy w miesiącu na różnych oddziałach szpitalnych oraz u różnych specjalistów – hematolog, immunolog, neurochirurg, kardiolog, neurolog, chirurg… Synek wymaga podawania tlenu, monitorowania parametrów życiowych. Kontynuujemy też rehabilitację. Nikoś jest w ciągłej terapii, na której niestety nie wytrzymuje dłużej niż 4h. Mimo to jesteśmy z niego bardzo dumni. Dzieci z jego zaburzeniami metabolicznymi często pozostają w stanie wegetatywnym lub umierają w pierwszych latach życia… Dzięki szybkiej reakcji Nikoś miał szansę pokazać, że jest silny, że nie poddaje się nawet jeśli lawina diagnoz i chorób przytłacza jego małe ciałko.  Dopilnowanie tego, by Nikoś był w jak najlepszej formie wymaga od nas wiele poświęceń, czasu, serca i kosztów. Dlatego prosimy wszystkie osoby o wielkim sercu, które będą chciały walczyć z nami dalej o Nikosia o pomoc w tej nierównej walce – walce o każdy dzień, każdy krok, każdy kęs i dźwięk. Rodzice ➡️ Facebook – Mały wojownik Nikoś  ➡️ TikTok

11 997,00 zł ( 11,27% )
Brakuje: 94 386,00 zł
Jarek Kociaba
Pilne!
Jarek Kociaba , 44 lata

Leczenie ostatniej szansy w walce z glejakiem❗️Pomóż Jarkowi❗️

Myśl o tym, że mógłbym zostawić moją żonę Agnieszkę i mojego psa Gaję – zupełnie samych, paraliżuje mnie każdego dnia. Mam glejaka – złośliwego guza mózgu. W Polsce już żadnych nadziei na wyleczenie… Moją nadzieją jest immunoterapia w Niemczech. Oczywiście nie obejmuje jej refundacja, a ja nie mam takich środków, by zapłacić za ostatnią szansę na moje życie…  Dlatego dziś jestem tu i bardzo proszę o pomoc – nawet najdrobniejszą. Terapia mogłaby się rozpocząć nawet jutro, jeśli tylko udałoby mi się zebrać środki. Niestety, mój czas się kurczy…  Lato 2023 – wtedy wszystko się zaczęło. Najpierw od delikatnych drgawek w okolicach klatki piersiowej, drżała mi też ręka i głowa. Lekarz znalazł niski poziom witaminy B12 i przepisał mi ją. W międzyczasie pojechałem – po upewnieniu się, że mi to nie zaszkodzi – na wakacje z żoną. Nie sądziłem, że być może to moje ostatnie wakacje w życiu… Niestety, choć poziom witaminy się unormował, objawy były coraz bardziej dokuczliwe. Dostałem skierowanie do szpitala. Tam po standardowych badaniach usłyszałem dramatyczną diagnozę – jest duży guz w mojej głowie!  Zgodziłem się na operację, choć lekarz przedstawił mi ryzyko. Wysokie… 27 lipca 2023 roku guz został usunięty. Okazało się, że to złośliwy glejak… On bardzo często wraca, niestety – chce odebrać życie… Zacząłem chemio– i radioterapię. Operacja na mózgu zostawiła po sobie skutki uboczne. Do dzisiaj walczę z niedowładem lewej nogi. Nie mogę już nawet iść z Gają do lasu na spacer… Ale to jest nic w porównaniu z walką z glejakiem.  Na początku stycznia miałem kontrolny rezonans. Nie spodziewałem się, że guz tak szybko wróci. Miałem nadzieję, że da mi więcej czasu…  Miałem dwie konsultacje w dwóch szpitalach. W jednym zalecają mi ponowną operację usunięcia guza, w drugim – odradzają. Tam lekarz stwierdził, że ona niewiele pomoże, a dodatkowo skończę albo na wózku inwalidzkim, albo przykuty do łóżka. Już do końca życia, które z glejakiem nie będzie długie…  Szukając innego sposobu walki o życie, który zminimalizuje ryzyko zostania “rośliną”, żona znalazła klinikę w Niemczech, w której specjalizują się w leczeniu guzów mózgu, w tym glejaków. Zaproponowano mi immunoterapię. Leczenie to daje duże szanse na przynajmniej zatrzymanie postępów choroby, a może nawet na cofnięcie się jej! W glejaku trudno mówić o całkowitym wyleczeniu. My – chorzy – walczymy o czas, o jak najlepszą jakość życia. O to, by trwało jak najdłużej… Chciałbym spędzić jeszcze wiele wspólnych chwil z żoną, z moimi bliskimi. Jeszcze zabrać Gaję na spacer… Ta szansa kosztuje ok. 400 000 zł. Choć cały czas biorę sterydy, a mój stan pozwala mi jeszcze pracować, sam nie jestem w stanie zgromadzić takiej kwoty. Całe życie moje i mojej żony wraz z diagnozą zmieniło się o 180 stopni. Nie myślimy i nie mówimy o niczym innych. Wszystko jest ukierunkowane na jeden cel – bym mógł żyć. Dlatego dziś bardzo Cię proszę o pomoc. Za każde, nawet najdrobniejsze wsparcie, z całego serca dziękuję. Jarek Synowie żony Pana Jarosława wyruszyli w podróż rowerową z Polski do Chorwacji. Akcja ma na celu zebranie środków na niezbędne leczenie! ⬇️ Jedziemy na rowerze z Polski do Chorwacji w celu zebrania pieniędzy na zbiórkę Jarka❗️

486 801,00 zł ( 92,44% )
Brakuje: 39 795,00 zł
Sandra Wolniak
Sandra Wolniak , 4 latka

Sandra walczy z SMA❗️Zebraliśmy na leczenie genowe, ale wciąż potrzebna jest POMOC!

Na wstępie chcielibyśmy wyrazić naszą głęboką wdzięczność za każdą osobę, która wsparła naszą poprzednią zbiórkę na leczenie genowe SMA. Wasza hojność i dobroć uczyniły naszą walkę możliwą, dając nam nadzieję na lepsze jutro dla naszej ukochanej Sandry. Dzięki Waszemu wsparciu udało nam się podjąć pierwszy krok w kierunku leczenia tej strasznej, a teraz prosimy Was o dalsze wsparcie, abyśmy mogli zapewnić Sandrze kompleksową rehabilitację i jak najlepszą opiekę. Zwracamy się do Was z pokorą i ogromną prośbą o wsparcie naszej ukochanej córeczki Sandry w dalszej walce z niezwykle ciężką chorobą, jaką jest SMA! Po wyczerpującej walce i przejściu przez najtrudniejsze chwile, Sandra przeszła już przez pierwszą fazę leczenia, które dało nam, jako rodzicom, nadzieję i ulgę w obliczu tej straszliwej choroby. Jednakże teraz, gdy rozpoczynamy kolejny etap, potrzebujemy Waszej pomocy bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Rehabilitacja dla Sandry to teraz kluczowy element naszej walki. Chociaż leczenie genowe zaoferowało nam szansę na zatrzymanie postępu choroby, to rehabilitacja pomoże Sandrze wzmocnić jej mięśnie, poprawić funkcje oddechowe oraz osiągnąć jak największą niezależność fizyczną. Dodatkowo, ze względu na potrzeby rehabilitacji Sandry, będziemy również potrzebować specjalistycznego sprzętu rehabilitacyjnego, który pomoże nam zapewnić naszej córeczce jak najlepszą opiekę i szansę na poprawę jej zdrowia. Dzięki Waszej hojności będziemy mogli zainwestować w niezbędny sprzęt, który będzie wspierał Sandrę w jej dalszej rehabilitacji. Niestety, ale taki sprzęt to ogromne koszty! Niestety, koszty takiej rehabilitacji są ogromne i pochłaniają znaczną część naszych zasobów finansowych. Dlatego z całego serca zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie finansowe, które umożliwi nam zapewnienie Sandrze najlepszej opieki i szansy na pełniejsze życie. Każda wpłata, niezależnie od jej wielkości, będzie ogromnym wsparciem dla naszej rodziny. To dzięki Waszej hojności i życzliwości możemy dać naszej kochanej Sandrze szansę na lepsze jutro. Jeśli macie Państwo możliwość i chęć wesprzeć naszą walkę, prosimy o wpłatę na zbiórkę Sandry! Dziękujemy z całego serca za każdą okazaną pomoc, modlitwy i wsparcie. Życzymy Wam błogosławieństwa i wdzięczności za Waszą życzliwość i wsparcie. Z głęboką wdzięcznością, –––––––––––––– Wspieraj Sandrę na grupie z licytacjami – KLIK Czytaj o jej losach na  fanpage’u   Oglądaj relacje na Instagramie –> KLIK   –––––––––––––– O walce Sandry napisali: FAKTYKALISKIE.PL KALISZ.NASZEMIASTO.PL

23 124,00 zł ( 7,24% )
Brakuje: 296 025,00 zł
Oluś Łopato
Pilne!
Oluś Łopato , 4 latka

Złośliwy nowotwór zaatakował Olusia❗️Gigantyczna cena za życie – POMOCY❗️

Oluś ma neuroblastomę – złośliwy nowotwór, który zabija połowę chorujących na niego dzieci! Jeszcze nie oswoiliśmy się z tą myślą, a już trafiliśmy na onkologiczne pole walki! Nagle naszym domem został szpital i wszystko wywróciło się do góry nogami… Z całego serca proszę o pomoc w walce o życie mojego synka. Lekarz polecił nam jak najszybciej zacząć zbiórkę, bo przed nami koszmarnie ciężka, długa i kosztowna droga… Swoje 3 urodziny pod koniec czerwca – pierwsze świadomie obchodzone – Oluś spędził na oddziale onkologii w szczecińskim szpitalu. Zaledwie dwa tygodnie wcześniej poszłam z synkiem do lekarza z powodu utrzymującej się gorączki. Dziś jesteśmy już w trakcie chemioterapii – kto mógł wtedy przypuszczać, że podejrzenie infekcji zmieniło się nagle w walkę o życie mojego synka! Lekarz powiedział, że jest gorzej, niż podejrzewał na początku… Oluś ma neuroblastomę z przerzutami do węzłów chłonnych! Nowotwór zaatakował też szpik kostny! Podczas tej samej rozmowy przyznał – jest ryzyko, że za jakiś czas nie będą mogli nam zaproponować już żadnej nowej metody leczenia. Ich możliwości się skończą, dlatego lepiej jak najszybciej założyć zbiórkę na leczenie zagraniczne, szczepionkę przeciw wznowie oraz dalszą rehabilitację i drogie leki. Dlatego teraz piszę do Was – pełna strachu i obaw, porzuciwszy wszelkie opory, by dać synkowi nadzieję na życie…  Nie było wcześniej żadnych objawów… Nagle zadzwonili ze żłobka, żeby zabrać synka, bo ma gorączkę. Nic nadzwyczajnego – dzieci często łapią infekcję. Ale nie było żadnych innych objawów, tylko ta gorączka, która nie chciała ustąpić… Potem wszystko działo się błyskawicznie – USG brzuszka, nagła cisza, zaniepokojona twarz specjalistki i dramatyczna odpowiedź na moje pytanie, co się dzieje, co tam widzi – “Jest guz. Duży”. Świat się zawalił…  Obecnie Oluś jest w trakcie intensywnej chemioterapii, następnie czeka nas usunięcie guza wielkości 7 x 8 cm, który zajmuję większość jego brzuszka. Przeszczep megachemia i przeszczep szpiku... Co dalej? Tego dziś nie wie nikt… Pozostaje nam czekać. Nawet jeśli leczenie protokołem w Polsce przyniesie oczekiwane skutki, to będzie bardzo kosztowne. Po nim będzie nas czekać długa i równie kosztowna rehabilitacja. Oluś to bardzo żywy i wesoły chłopiec, nawet tutaj - na oddziale onkologii dziecięcej w Szczecinie, dobry humor go nie opuszcza. Cieszymy się z tego, że nie cierpi, nie czuje bólu. Przynajmniej na razie… Wiemy, że potem może być różnie. Może być bardzo źle… Nie poddajemy się, walczymy. Prosimy o każdą możliwą pomoc, każdą złotówkę… Ja za chwilę będę musiała zrezygnować z pracy, bo przed nami długie miesiące ciężkiego leczenia w szpitalach w całej Polsce – każdy etap będzie gdzie indziej. Już jest ciężko, a będzie jeszcze gorzej…  Z całego serca z góry dziękujemy za pomoc Olusiowi. Rodzice ➡️ Strona na FB: ONKO świat Olusia ➡️ Licytacje dla Olusia 14.12.23: Otrzymaliśmy kosztorys leczenia przeciwko wznowie neuroblastomy. To gigantyczna kwota – samo leczenie może sięgnąć 2 milionów złotych! A do tego dochodzą dodatkowe koszty leczenia, przelotu, rehabilitacji... Pomoc dla Olusia PILNIE potrzeba!

2 119 325,00 zł ( 90,55% )
Brakuje: 221 100,00 zł