Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Paweł Łącki
Paweł Łącki , 57 lat

Z Twoją pomocą jest szansa, że Paweł do mnie wróci❗️Pomóż mi go uratować 🚨

Od ponad roku walczę o to, by mój mąż do mnie wrócił. Niestety – przebywa w śpiączce, w stanie minimalnej świadomości... Jest szansa, że się obudzi! Potrzebuje tylko odrobinę Twojej pomocy… Paweł przebył zawał serca… To był najgorszy dzień mojego życia. Na szczęście mąż żyje, jest przy nas, ale czeka go bardzo trudna walka o odzyskanie swojej sprawności i dawnego życia. Od maja 2023 roku Paweł przebywa w zakładzie opiekuńczo – leczniczym i jest objęty rocznym programem wybudzania. W maju tego roku muszę go umieścić w innej placówce. Potrzebuję dużego nakładu finansowego, by zapewnić mu na rehabilitację, leki i odpowiednie środki, które pomogą mu się wybudzić.  Jest szansa, że Paweł do mnie wróci, ale sama nie dam rady zapewnić mu wszystkiego, co niezbędne, by tak się właśnie stało… Paweł był aktywnym mężczyzną, uwielbiał sport, narty… Nic nie wskazywało na to, że niebawem spotka nas taka tragedia. Poczuł się źle, gdy jechał do pracy. Sam dojechał do szpitala i tam, w trakcie wykonywania EKG  – dostał zawału, a dwie godziny później… kolejnego! Lekarze mówią, że fizycznie mój mąż jest na tyle sprawny, że mógłby wrócić do normalnego funkcjonowania. Musi się tylko obudzić… Bardzo proszę o wsparcie. Muszę zapewnić mężowi odpowiednią rehabilitację, która jako jedyna – daje nadzieję… Żona Pawła

19 277,00 zł ( 7,24% )
Brakuje: 246 681,00 zł
Eryk Osiecki
Eryk Osiecki , 10 lat

Nic nie boli bardziej niż patrzenie na cierpienie dziecka... Pomóż w walce o synka!

9 lat. Wydawać by się mogło, że to wcale nie tak długo. Krótka chwila, która mija właściwie w mgnieniu oka. Dla mojego dziecka to całe życie. Trudna droga pełna cierpienia, wyrzeczeń i barier, które zdają się nie kończyć. Eryk był spełnieniem mojego marzenia. Maleńkie dziecko, które przyszło na świat zapowiadało ogromne wyzwania. Beztroską i rodzicielstwem bez obaw cieszyliśmy się niecałe półtora roku. Później los zaczął stawiać przed nami kolejne trudności, którym do dziś staramy się stawiać czoła. Tego dnia nie zapomnę nigdy - mój malutki synek bezbronny w obliczu choroby, która zaatakowała nagle i niespodziewanie. Stan pogarszający się z godziny na godzinę… Decyzja o operacji. Niepewność, strach, przerażenie - wszystkie te emocje tworzyły mieszankę, która mimo upływu lat wciąż powoduje niepewność i stres. Przez chwilę myślałam, że to koniec świata, że przydarzyło nam się wszystko, co najgorsze. Każda matka, która to przeżyła, która prowadziła swoje dziecko na blok operacyjny z nadzieją, że wszystko będzie dobrze, a nasz koszmar się skończy.  Niestety, moje nadzieje okazały się złudne. Strach o życie i przyszłość Eryka od tego momentu na dobre zagościły w mojej codzienności. To coś, na co nie da się przygotować. To moment, w którym wszystko, co było istotne przestaje mieć znaczenie, a lista priorytetów dramatycznie się kurczy. Zostaje tylko walka o to, co najważniejsze.  Teraz zmagamy się z całym spektrum dolegliwości wynikających z powikłań i kolejnych chorób, na które zapadł mój synek… Porażenie czterokończynowe, epilepsja, cukrzyca - to tylko część ze zbyt długiej listy. Każda z nich wpływa na to, że Eryk mimo ogromnego zaangażowania i woli walki nie może ruszyć do przodu. Leki, które przyjmuje to ogromne obciążenie dla wątroby, a każde z nich wiąże się z kolejnymi skutkami ubocznymi.  Dzień za dniem toczymy nierówną walkę.  Eryk ma już 9 lat. Nie chodzi, nie mówi, jego stan określa się jako opóźniony. Jedynym lekarstwem na większość dolegliwości jest rehabilitacja - tylko intensywne i regularne ćwiczenia mogą pomóc mojemu synkowi pozostać w stanie stabilnym, pomimo ogromu zagrożeń. Niestety, zajęcia to koszty. Zbyt duże, byśmy pokryli je samodzielnie. Kilkadziesiąt tysięcy złotych to zabezpieczenie na jakiś czas. Świadomość, że od tego zależy nasza przyszłość jest przerażająca. W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak proszenie o pomoc! Tylko dzięki Waszemu wsparciu mogę zapewnić mojemu dziecku to, co najlepsze.  Dla mojego dziecka życie toczy się z dala od beztroski, uśmiechów i zabawy. Ramiona mamy są bezpiecznym przystankiem tylko na chwilę. Później choroba wyrywa mojego synka do codziennych obowiązków, do ciężkiej pracy, od której zależy zdrowie i przyszłość. Powiedziałam sobie, że się nie poddam, że zrobię wszystko, by jego życie było zwyczajnie lepsze. Sama nie mam szans, ale jeśli ty pomożesz, możemy wszystko! 

19 264,00 zł ( 36,51% )
Brakuje: 33 492,00 zł
Konrad Sawicki
Konrad Sawicki , 17 lat

Podarujmy Konradowi nadzieję na lepsze jutro!

„Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem…” Konrad od zawsze był ciekawy świata, wesoły i kochający… Choroba zamieniła jego życie w koszmarną tułaczkę po gabinetach lekarskich, pozbawiła go kontaktów z rówieśnikami i zabrała mu dzieciństwo. Mimo starań i walki o zdrowie syna ciągle odbijaliśmy się od drzwi niechęci, którą okazywali nam lekarze. Co dolega Konradowi, podejrzewaliśmy od bardzo dawna, ale zbywani nieustannie, bez diagnozy nie mogliśmy nic… Wreszcie na naszej drodze pojawili się ludzie, którym drugi człowiek nie jest obojętny i znalazł się lekarz, który zechciał chcieć. Diagnoza — rzadkie schorzenie — PANDAS Autoimmunologiczne Zapalenie Mózgu zaburzające funkcjonowanie neurologiczne, powodujące chroniczne bóle głowy, mięśni, przewlekłe tiki, stany drgawkowe i napadowość rujnującą życie naszego syna każdego dnia. Brzmi przerażająco? To nasza codzienność tak długo, że już nie pamiętamy jak było kiedy byliśmy zdrowi, bo razem z Konradem choruje cała rodzina. Tak bardzo pragniemy żeby był zdrowy, taki sam jak rówieśnicy, znów roześmiany i pełen nadziei. Diagnoza otwiera zamknięte dotąd drzwi do leczenia naszego jedynego dziecka. Powinniśmy skakać z radości, że wreszcie wiemy, że nigdy się nie poddaliśmy, że teraz będzie już tylko lepiej, ale cień na tej radości kładzie koszt leczenia i terapii dla Konrada. Leczenie immunoglobuliną ludzką, które oferuje Centrum Medyczne w Gdańsku to koszt ok 1 000 000 złotych. Jak powiedzieć dziecku, że nie możemy mu pomóc? Nie wystarczy nam życia żeby uzbierać taką kwotę, choć oboje pracujemy. Prosimy o wsparcie naszej walki o zdrowie Konrada, bo choć przez lata zawodzili nas ludzie w białych fartuchach, nadal wierzymy w ludzi – po prostu. Prosimy o pomoc w podarowaniu Konradowi zdrowia i przywrócenie wiary w to, że człowiek może wszystko! Aleksandra i Tomasz, rodzice

19 221 zł
Patryk Lesiuk
3 dni do końca
Patryk Lesiuk , 31 lat

Jedna chwila mogła zniszczyć moje życie! Proszę, pomóż...

3 września – ten dzień zapamiętam na zawsze. Ta data zmieniła moje życie. Po raz pierwszy poczułem, że to może być koniec... To był ułamek sekundy, końcówka mojej przejażdżki motocyklowej. Wtedy wydarzył się straszny wypadek, podczas którego myślałem tylko o jednym – czy uda mi się przeżyć... I kiedy już zrozumiałem, że żyję i jestem w szpitalu, po raz drugi przeżyłem najgorsze chwile grozy. Usłyszałem, że grozi mi amputacja nogi! Okazało się bowiem, że miałem zmiażdżone prawe kolano i piszczel, a także złamania z przemieszczeniem. Niestety oprócz nogi ucierpiała też prawa dłoń.  Na szczęście trafiłem na wspaniały personel medyczny, który uratował moją nogę i dał mi szansę na sprawność. Nadzieję, że znów będę chodzić. Po 3 tygodniach w szpitalu udało się zrekonstruować nogę i przeszczepić skórę z uda na piszczel oraz zrobić przeszczep kości do złamanej dłoni. Po czterech tygodniach spędzonych w szpitalu i dwóch miesiącach w łóżku zacząłem siadać na wózek. A dzięki rehabilitacji 3 razy w tygodniu zacząłem nawet zginać nogę! Dlatego wiem, że tylko regularne ćwiczenia pod okiem fachowców, mogą zdziałać cuda. Mogą mi pomóc! Niestety ich koszt jest poza moim zasięgiem. Proszę, pomóż mi wrócić do sprawności i stanąć na własnych nogach... Patryk

19 210 zł
Anna Szymańska
Anna Szymańska , 27 lat

Moja córka zasługuje na godne życie... POMÓŻ!

Moja córka Ania jest dorosła. Jednak codzienna opieka nad nią nie różni się od opieki nad dzieckiem. Mózgowe porażenie dziecięce unieruchomiło Anię na zawsze. Każdego dnia walczę o to, żeby jej życie było jak najbardziej komfortowe.  Do niedawna Ania uczęszczała do ośrodka szkolno – wychowawczego. Po skończeniu 26. roku życia zaczęłam zawozić ją do środowiskowego domu samopomocy. To zaledwie kilka godzin dziennie, ale dla mnie to ogromne odciążenie.  Córka wymaga całodobowej opieki, a ja zajmuję się nią sama. Gdy Ania się budzi, rozpoczynamy nasz schemat: karmię ją, przebieram. Jeśli ma dobry humor, odwożę ją do ośrodka. Po powrocie do domu znów muszę ją nakarmić, a wieczorem wykąpać. I tak każdego dnia.  Nigdy nie narzekam – to nic nie da. Wiem, że muszę być dzielna, bo moje dziecko ma tylko mnie. Ania waży zaledwie 17 kg. Żeby uniknąć przykurczy, potrzebuje nieustannej rehabilitacji. Ćwiczenia poprawiają jej komfort i codzienne funkcjonowanie.  Jedną z pilnych potrzeb jest nowy materac do wózka, na którym córka się porusza. Niestety poprzedni wytrzymał tylko dwa lata… W codziennej opiece bardzo pomogłoby mi również specjalne krzesełko do kąpieli. Odkąd pamiętam, radziłam sobie sama. Jednak koszty rehabilitacji i wszystkich potrzebnych sprzętów są bardzo duże… Kocham moje dziecko nad życie i zrobię wszystko, żeby zapewnić Ani godne życie. Każde wsparcie to nieoceniona pomoc, za którą z całego serca dziękuję! Mama Ani  

19 184 zł
Aleksandra Kaczmarek
Aleksandra Kaczmarek , 15 lat

Podstępna choroba może zabrać sprawność i marzenia 14-letniej Oli! Ratunku!

Moja kochana córka ma na imię Ola i ma 14 lat. Do stycznia zeszłego roku nie miała problemów ze zdrowiem. Beztrosko cieszyła się życiem. Aż nagle zaczęły dziać się z nią niepokojące rzeczy… U Oli pojawiały się różne objawy, takie jak: spadek masy ciała, zaćmione widzenie, wymioty, mrowienie policzka i kącika ust, silny świąd głowy. Jeździliśmy od jednego lekarza do drugiego, szukając przyczyny. W końcu w kwietniu 2022 roku, gdy dostała uporczywej czkawki, została przyjęta na oddział neurologiczny. Niestety, okazało się, że Ola ma zapalenie rdzenia kręgowego! Wywołał je Zespół Devica, czyli rzadka choroba autoimmunologiczna ośrodkowego układu nerwowego. Nieleczona prowadzi do ciężkiej niepełnosprawności... Byłam przerażona i zła na świat… Dlaczego musiało się to przydarzyć mojej wspaniałej córce? Mimo dręczących pytań i przytłaczających emocji wiedziałam, że musimy działać i jak najszybciej poszukać drogi do zdrowia dla mojego dziecka. Zastosowano leczenie sterydowe, które do jesieni przynosiło rezultaty. Choroba jest jednak podstępna… Po odstawieniu leków objawy powróciły. Od grudnia do maja, Ola naprzemiennie przebywała to w domu, to w szpitalu. Na szczęście w ostatnich dniach udało się jej wrócić do szkoły. Jestem dumna, że mimo tak wielu przeciwności losu, moja córeczka tak dzielnie walczy!  Ola jest osobą lubianą przez wszystkich. Zawsze jest zaangażowana we wszystko, co się tylko da. Jej pasją jest fotografia. Lubi zwierzęta i rośliny. Niesie też pomoc innym – od drugiej klasy podstawówki co roku jest wolontariuszką WOŚPu.  Nie odpuszcza też nauki, bo chce dostać się do technikum fotograficznego we Wrocławiu. Próbne testy ósmoklasisty z języka polskiego poszły jej świetnie! Żeby Ola mogła spełnić to i inne marzenia, potrzebne jest dalsze, intensywne leczenie. Obecnie Ola jest po pierwszych dawkach nowego leku, od niedawna refundowanego przez NFZ. Rezultaty są bardzo obiecujące i mamy nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Niestety, wizyty u lekarzy oraz specjalistyczna rehabilitacja kosztują jednak bardzo dużo... Bez intensywnego leczenia stan Oli może pogorszyć się z dnia na dzień, uniemożliwiając wykonywanie podstawowych czynności dnia codziennego. Nie możemy do tego dopuścić! Nasza rodzina trzyma się mocno razem, tata oraz brat bliźniak Oli są dla niej wsparciem. Pomaga też szkoła i znajomi. Dołącz do nas w walce o zdrowie mojej ukochanej córki! Agnieszka, mama

19 180 zł
Staś Machowski
Staś Machowski , 4 latka

By przestać bać się na myśl o przyszłości... Pomóż Stasiowi!

Stasio we wczesnym dzieciństwie zjeździł już prawie całą Polskę. Celem były konsultacje lekarskie, by dokładnie zdiagnozować wszystkie pojawiające się trudności. Dzięki naszej determinacji dowiedzieliśmy się, że Staś ma Zespół Williamsa. W Polsce tę chorobę ma około 100 osób. Trudności rozwojowe wiążą się również wadami serduszka. Staś ma przewężenie aorty oraz tętnic płucnych. W przyszłości czekają go operacje na otwartym sercu. Niestety, z wiekiem problemy z serduszkiem się pogłębiają. Wymaga stałej opieki i specjalnych oddziaływań.  Umiejętności psychoruchowe są poniżej tych, których oczekuje się od dzieci w jego wieku. Uczenie się nowych umiejętności i rozwój przebiega o wiele wolniej. Dodatkowym utrudnieniem jest nadwrażliwość słuchowa, co z automatu ogranicza przebywanie w miejscach publicznych i głośnych. Od pierwszego miesiąca jego życia włączyliśmy systematyczną rehabilitację oraz logopedię. Na postępy czeka się długo i są one niewielkie w porównaniu do wkładanego wysiłku i czasu. Jedynym cudem, na jaki możemy liczyć to wsparcie, które pozwoli nam kontynuować niezbędne terapie dla synka, a których koszt wzrasta z każdym miesiącem. Bardzo go kochamy i pragniemy dla niego jak najlepiej. Świadomość tego, że nigdy nie będzie w pełni samodzielny jest przerażająca. Dlatego tak ważne jest, byśmy dzisiaj mogli wykorzystać jak najwięcej jego potencjału i ułatwić mu start w życie na tyle, na ile to możliwe. Ola i Michał, rodzice Stasia

19 166 zł
Kuba Skrobacz
10 dni do końca
Kuba Skrobacz , 16 lat

Trud codziennej walki odbiera resztki sił... Pomagamy Kubie!

Blisko 13 lat walczę o moje dziecko. Wciąż jeszcze potrafię wyobrażać sobie, jak mogłoby wyglądać nasze życie, gdyby Kuba był zdrowy. Dziś pewnie przechodziłby kolejny bunt nastolatka, być może po raz pierwszy by się zakochał, miał marzenia, które jak najszybciej chciałby zrealizować... Niestety, Kuba urodził się z wadami OUN: wodogłowiem i przepukliną rdzeniowo-oponową. Z czasem dochodziły kolejne diagnozy m.in. wady mózgu, pęcherz neurogenny, zez czy padaczka lekooporna. Co gorsza, to nie koniec kłopotów, z jakimi przyszło mu się zmierzyć... Rok 2020 był dla nas wyjątkowo trudny. Kilka pobytów w szpitalu, zapalenie płuc, COVID i zatrzymanie krążenia... Tak bardzo się bałam, że go stracę. Całe szczęście natychmiastowa reanimacja uratowała mu życie, ale i tak ponad tydzień przebywał pod respiratorem.  Po ciężkich 6 tygodniach Kuba wyszedł ze szpitala z rurką tracheostomijną, dodatkowo karmiony jest przez PEG-a. Skolioza coraz częściej daje o sobie znać, dlatego konieczny jest zakup specjalistycznego, drogiego sprzętu, który tak bardzo może ułatwić nam codzienność. Proszę, pomóż, wierzę, że nasze życie, choć trudne, może być odrobinę łatwiejsze...  Agnieszka - mama Kuby

19 146,00 zł ( 65,05% )
Brakuje: 10 285,00 zł
Dorota Sowa
Dorota Sowa , 47 lat

Pęknięty tętniak na chwilę zatrzymał życie Doroty. Pomóż!

Życie czasami potrafi okazać się niezwykle brutalne. Zwłaszcza kiedy chce zabrać Ci to, co najcenniejsze, czyli bliskich. W wyniku tętniaka mózgu życie mojej ukochanej mamy zmieniło się o 180 stopni.  Kiedyś zawsze radosna, pogodna i nieustannie uśmiechnięta – teraz przykuta do łóżka, z grymasem na twarzy i gasnącym w oczach blaskiem. Jedynym ratunkiem jest dla niej kosztowne leczenie i rehabilitacja…  Jeszcze niedawno mama żyła na pełnych obrotach. Spełniała się jako wspaniała żona i cudowna mama. Niestety nagle, bez żadnego ostrzeżenia spadła na nas tragedia, która zmieniła wszystko... Pod koniec września mama straciła przytomność, a następnie szybko została przewieziona do szpitala, gdzie otrzymała straszliwą diagnozę – pęknięcie tętniaka mózgu. Wskutek czego doznała rozległego krwotoku podpajęczynówkowego, który pozostawił w jej mózgu wielkie spustoszenie...  Po niemal trzech tygodniach walki z ciśnieniem śródczaszkowym i wysoką temperaturą ciała, lekarze podjęli próbę wybudzenia jej ze śpiączki farmakologicznej. Mama miała wiele szczęścia – przeżyła. Jednak udar był na tyle poważny, że zabrał jej kontrolę nad ciałem, mowę, sprawność… Mama odzyskała świadomość, jednak wciąż jest zdezorientowana – nie do końca wie, co dzieje się dookoła, a teraźniejszość myli jej się z przeszłością...  Przez długi czas nie docierało do nas to, co się wydarzyło. Cała nasza rodzina była przerażona i zdruzgotana. Mama w jednej chwili stała się osobą niepełnosprawną, zależną od innych. Straciła sprawność i do dziś nie jest w stanie wyrazić swoich myśli i potrzeb.... Choroba zabrała jej możliwość komunikowania się z otoczeniem. Została zamknięta w więzieniu swojego ciała...  Od tego tragicznego zdarzenia minęło już kilka tygodni. Każdy dzień to ciężka walka, jednak mama się nie poddaje. Z godną podziwu determinacją walczy o dawne życie. Niestety, to nie wystarczy. Jedną szansą, aby wrócić do pełni sił fizycznych i umysłowych jest wdrożenie intensywnej, wielostronnej  rehabilitacji oraz leczenia.  Koszty są ogromne, a czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Im szybciej rozpoczniemy specjalistyczną rehabilitację, tym większa szansa na sprawność! Dlatego zwracamy się do wszystkich osób o wielkich sercach, by pomogli zebrać pieniądze na profesjonalną rehabilitację oraz dalsze leczenie.  Dominika

19 146 zł