Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Alicja Ludwikowska
Alicja Ludwikowska , 33 lata

Wypadek prawie odebrał Alicji życie! Wygrała, ale przed nią długa walka...

Moment, w którym wszystko runęło… Sekundy, które zdecydowały o tym, że całe życie zmieniło bieg. Teraz najważniejsza jest walka. Jej wyniku nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że musi ją podjąć, by nadzieja na przyszłość nie pękła jak bańka mydlana.  Początek roku to dla wielu stawianie sobie nowych celów, snucie nowych planów. Dla Alicji zaczął się tragicznie, 21 stycznia zdarzył się wypadek. Alicja upadła z dużej wysokości. To wyglądało jak w filmie, ale mi zabrakło umiejętności superbohaterów, by w kilka sekund przemieścić się, złapać ją i ochronić. Zamiast tego na własne oczy widziałem jej upadek i tragedię, która rozegrała się przede mną w kilku aktach. Z samego wypadku pamiętam niewiele, rzuciłem się na pomoc niemal natychmiast. Sztuczne oddychanie, wzywanie pogotowia, poszukiwanie pomocy. Desperacja. Sekundy i minuty, które dłużyły się w nieskończoność... Mieliśmy szczęście, że ratownicy przybyli na czas, to był ostatni moment na ratowanie życia Alicji.  Skutki wypadku są opłakane. Mijają miesiące, Alicja wciąż jest w szpitalu. Przed nami walka, od której zależy wszystko. Już na tym etapie lekarze mówią, że istnieją szanse na powrót do sprawności. Wiąże się to jednak z długotrwałą i rehabilitacją w specjalistycznym ośrodku, gdzie zostanie poddana zabiegom mającym przywrócić podstawowe umiejętności. Pobyt i opieka rehabilitantów to ogromne koszty. Każdy miesiąc wyceniany jest na kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale to jedyna szansa! Nie mamy innego wyjścia, zostaliśmy postawieni pod ścianą. Musimy zrobić wszystko, by spieszyć jej na ratunek. Ona nie może stać się zakładnikiem własnego ciała, nie w momencie, kiedy pojawia się realna możliwość na poprawę sytuacji. Błagam, pomóż mi ją ratować. Ja i jej rodzina każdego dnia czekamy na kolejne pozytywne informacje, cieszymy się małymi postępami, obserwujemy. Robimy wszystko, by znów stanęła na nogi, ale sami nie damy rady. Potrzebujemy wsparcia! Proszę w imieniu Alicji, swoim i wszystkich jej bliskich. Alicja zawsze w swoim życiu była dla innych. Pracowała w przedszkolu przez co całe jej życie toczyło się wokół dzieci. Uwielbiała to, co robiła, a ja zawsze byłem pod wrażeniem, jak fantastycznie udaje jej się łączyć pracę z pasją.  Wypadek przerwał wszystko, odebrał Alicji możliwość kontaktu z bliskimi. Obecna sytuacja jest dla nas potworna, bo przez kwarantannę nie mogę zajrzeć do niej nawet na kilka minut. Wiem, że ona zdezorientowana każdego dnia czeka na mój głos, na najnowsze informacje. Mam tylko nadzieję, że ta sytuacja jej nie załamie, nie złamie jej woli walki, pozwoli iść dalej, by w końcu powiedzieć po raz kolejny “to mój sukces”. Wypadek uświadomił nam, jak sekunda może przekreślić długie lata pracy. Przed nami jeszcze mnóstwo łez, wzlotów i upadków, ale z twoją pomocą możemy stanąć na własnych nogach. Proszę, o pomoc, mam nadzieję, że Alicja zaskoczy nas jak tylko otrzyma na to szansę. 

20 104,00 zł ( 29,02% )
Brakuje: 49 151,00 zł
Radosław Walczyński
Radosław Walczyński , 8 lat

Samotna, niewidoma matka walczy o zdrowie syna! Pomoc ponownie potrzebna!!

Raduś wciąż potrzebuje leczenia - o wsparcie prosi niepełnosprawna mama. Patrząc na swojego synka, chciałabym dać mu to, co najważniejsze zdrowie i możliwość nieustannego rozwoju, co w przypadku Radusia jest zmaganiem się z wieloma niepełnosprawnościami i chorobami. Tak niemal dwa lata temu o zdrowie Radusia prosiła jego mama: Radek urodził się z małogłowiem, cytomegalią, zaćmą, niedokrwistością i arytmią. W wieku 2,5 roku został u synka zdiagnozowany autyzm. W czasie swojego krótkiego życia przeszedł 2 operacje zaćmy, był wielokrotnie hospitalizowany i rehabilitowany, dzięki czemu siedzi i chodzi, Raduś przeszedł także terapię immunoglobulinami ludzkimi na Ukrainie, co w jego przypadku okazało się strzałem w jego ciężki autyzm. Z dziecka, które nie reagowało na imię, nie rozumiało mowy ludzkiej, nie wykonywało żadnych poleceń, tylko kręciło się wokół własnej osi i lizało szyby, zmieniło się nie do poznania. Tych zachowań już nie ma. Raduś reaguje na imię, na wszelkie polecenia, na tyle jest dzieckiem myślącym, że jak czegoś nie chce wykonać, to robi to dokładnie odwrotnie, w przedszkolu dobrze współpracuje na terapiach, interesuje się otoczeniem, zaczepia ludzi na ulicy, już nie jest zamknięty w swoim świecie, ale domaga się przytulania i łaskotek. Dokonał się ogromny postęp w rozwoju, ogromny cud i wszystko dzięki ogromnej rzeszy Darczyńców.  Jednak żeby umożliwić Radkowi dalszy rozwój lekarze z Ukrainy zalecili mu kolejne 4-6 wlewów z immunoglobulin ludzkich, ponieważ w jego przypadku dają rewelacyjne efekty poprawiające funkcje poznawcze, tym samym regenerują uszkodzony mózg. Jest to możliwe do przeprowadzenia w Polsce (jednak nie refundowane) ze względu na obecną sytuację na Ukrainie. Pomimo rozwoju i poprawy funkcji poznawczych Radka, nadal patrzę w przyszłość z ogromnym niepokojem, ponieważ synek potrzebuje mojej opieki i pomocy we wszystkich czynnościach samoobsługowych. Jedynym, już sprawdzonym i skutecznym ratunkiem dla Radka są immunoglobuliny ludzkie, na które zareagował rewelacyjnie. Przed podjęciem terapii z immunoglobulin w poradni psychologiczno-pedagogicznej był oceniony na 6-7 miesięcznego niemowlaka natomiast po terapii panie z przedszkola oceniły go na 2,5 letnie dziecko. I to stało się zaledwie w przeciągu pół roku. Niestety, koszt terapii to kwota, którą trudno mi sobie nawet wyobrazić. Jestem osobą niepełnosprawną w znacznym stopniu i sama wychowuję syna. Bardzo chciałabym pracować, ale o pracę zdalną, (bo tylko taka wchodzi w grę, przy tak niepełnosprawnym dziecku) pomimo wyższego wykształcenia jest trudno. Utrzymujemy się głównie z niewielkiej renty. Proszę, pomóż mi w tej trudnej walce o zdrowie jedynego dziecka. --- Możesz pomóc Radkowi, biorąc udział w LICYTACJACH1 i LICYTACJACH2 Informacje o Radku w mediach: Super Express Polonia 24 TVP TVP BIAŁYSTOK Gazeta.pl ZDROWIE –> KLIK

20 079,00 zł ( 9,8% )
Brakuje: 184 689,00 zł
Paweł Rutkowski
Paweł Rutkowski , 7 lat

Pawełek - maluszek z zespołem Downa potrzebuje Twojej pomocy❗️

Każda matka chciałaby mieć zdrowe dziecko, lecz nie każdej jest to dane... Każda matka jednak walczy tak, jak kocha - najmocniej. Ja po raz kolejny muszę walczyć o zdrowie Pawełka i prosić o Twoją pomoc... Synek urodził się z zespołem Downa i z licznymi wadami towarzyszącymi. Przez jego dodatkowy chromosom miłości synek wymaga wsparcia, jakiego nie potrzebuje zdrowe dziecko.  Być może znasz już naszą historię... Jeśli nie - nie miałam pojęcia, że Pawełek urodzi się chory. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, bardzo cieszyłam się, że zostanę mamą. Snułam wspólne plany na przyszłość. Nie sądziłam, że będzie ona zupełnie inna niż myślałam... Trudniejsza, bo mój synek urodzi się z zespołem Downa. Na jednym z badań w trakcie ciąży lekarz zaniepokoił się serduszkiem dziecka. Dowiedziałam się, że Pawełek urodzi się z wadą serca… Bardzo się bałam. Nie sądziłam, że będzie to tylko jeden z wielu problemów… Lekarz słowem nie wspomniał, że wada serca to dopiero początek. Że nie jest to wada właściwa, ale współwystępująca. Że urodzę dziecko z zespołem Downa. Mogłabym się jakoś oswoić z tą wadą, przygotować… Tymczasem ta informacja spadła na mnie jak cios, jak grom z jasnego nieba. Pawełek urodził się z zespołem Downa, wadą serca, wysokim ciśnieniem w płucach, podwyższonym poziomem hormonu tarczycy i wątroby. Stres, ból, morze wylanych łez… Bałam się, co będzie z moim synkiem? Jak będzie się rozwijał, czy będzie kiedykolwiek samodzielny? Czy sobie poradzi? Czy ja sobie poradzę…? Przy zdrowym dziecku jest trudno, a co dopiero przy chorym. Wychowanie takich dzieci jak Pawełek wymaga podwójnej siły, podwójnego wysiłku. Trzeba o nie podwójnie dbać, podwójnie kochać. Pawełek jest opóźniony w rozwoju. Ma stwierdzone upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym. Synek ma również alergię na chlor, sierść kota i psa oraz jeden z rodzajów pleśni, przez którego nie możemy mieć w domu nawet kwiatów w doniczce... Ma obniżoną odporność, przez co często łapie infekcje górnych dróg oddechowych. Po antybiotykach ma niestety podrażnione jelita, czego objawem są ciągłe biegunki. To powoduje, że stale musi nosić pieluchy. Synek potrzebuje też ciągłej rehabilitacji i wizyt u specjalistów. Na dzień dzisiejszy jest rehabilitowany metodą MDT Bobath, korzysta z hipoterapii, wczesnego wspomagania rozwoju i specjalistycznych usług opiekuńczych, potrzebuje zajęć z logopedą i integracji sensorycznej.  Po latach starań udało się coś wspaniałego - Pawełek mówi już pierwsze słowa, w tym upragnione "mama"... Mówi też "baba", "daj", "ci" (cicho) oraz "ś" (miś). To dzięki Wam i Waszemu wsparciu naszej walki o lepsze jutro! Jego zasób słów odbiega niestety od normy dziecka w jego wieku, więc musi być bodźcowany przez różne terapie oraz chodzić do logopedy. Porozumiewa się gestami, często muszę się domyślać, o co mu chodzi. Synek ma też problemy ruchowe. Nie potrafi trafić do buzi łyżeczki... Nie jest samodzielny, nie ubierze się sam, nie zgłasza też potrzeb fizjologicznych. Nie potrafi ułożyć puzzli, nie skupia uwagi na zadaniu, niestety bardzo szybko się dekoncentruje. Tylko codzienna, bardzo kosztowna rehabilitacja, ciężka praca terapeutów i nasza w domu przyniesie sukces i pomoże Pawełkowi wejść w dorosłe życie... W tym roku najbardziej chcemy skupić się na nauce mowy, samodzielnego jedzenia, wydłużeniu czasu skupienia, aby mógł coraz lepiej sobie radzić. Niestety, walka o zdrowie dziecka wymaga, oprócz siły, również pieniędzy. Potrzebuję wsparcia, aby opłacić dalszą rehabilitację Pawełka, leki, dojazdy do specjalistów i terapię. Kochani, proszę Was bardzo o pomoc dla Pawełka, wspieranie nas i kibicowanie, bo przed nami jeszcze długa, kręta droga. Bardzo dziękuje za każdą wpłatę dla Pawełka. Masz ogromne serce. Patrycja, mama Pawełka

20 061 zł
Olivier Malik
Olivier Malik , 3 latka

„Czy kiedyś usłyszymy jego głos? Powie mama? Tata?” - Z Twoja pomocą wróci nadzieja❗️

Patrzę w Olinka pełne ufności oczy i chciałabym móc mu obiecać, że wszystko będzie dobrze. Chciałabym móc swoją miłością uzdrowić go, odciążyć, zabrać ból i cierpienie... Boję się o niego!  Gdybym tylko była w stanie, zrobiłabym co w mojej mocy, by Oliver mógł się urodzić zdrowym dzieckiem. Jednak wiem, że nie jestem w stanie cofnąć czasu, nie mam na to wpływu i coraz częściej czuję się bezsilna... Synek przyszedł na świat z licznymi wadami wrodzonymi, między innymi rozszczepem podniebienia czy wadą serduszka, które nie jest operacyjna.  Walka o lepsze jutro Oliviera pochłania spore wydatki. Synek jest pod stałą opieką hospicjum, jednak mimo ich pomocy koszty związane z leczeniem są naprawdę ogromne. Nadal mimo upływu dwóch lat synek oddycha przez rurkę tracheotomijną, karmiony jest przez PEG-a i potrzebuje całodobowej opieki.   Czekamy na bardzo kosztowne i znaczące operacje, które pozwolą nam zawalczyć między innymi z płetwą krtaniową, która prawdopodobnie zmniejszy lub zabierze zupełnie możliwość mowy naszemu Olinkowi. Tak wiele trudności na każdym kroku bardzo nas przytłacza, walczymy każdego dnia i staramy się robić WSZYSTKO, ale czasem i to nie wystarcza. Stąd nasza prośba...   Każda złotówka będzie dla nas dużą pomocą, która sprawi, że nadzieja nie zgaśnie...  Rodzice

20 054 zł
Sylwia Szumniak
Sylwia Szumniak , 32 lata

Sylwia walczy o przyszłość, w której będzie musiała być samodzielna. Pomocy!

Stan mamy Sylwii jest coraz poważniejszy. To nowotwór z przerzutami... Sylwia musi jak najszybciej się usamodzielnić. Inaczej jej przyszłość rysuje się w ciemnych barwach... Prosimy, pomóż Sylwii wyjechać na jeszcze jeden turnus rehabilitacyjny! Sylwia urodziła się jako zdrowa dziewczynka. Dopiero kiedy jej rówieśnicy zaczęli stawiać pierwsze kroki, a ona nie umiała usiąść, zainteresowali się tym lekarze. Zdiagnozowano u niej porażenie mózgowe. Rodzice zadziałali błyskawicznie. Rozpoczęła się intensywna rehabilitacja. Wspólnymi siłami rodzina uzbierała środki na turnusy w specjalistycznych ośrodkach. Wysiłek się opłacił. Sylwia jest bardzo samodzielna! Jest członkiem wspólnoty religijnej, ma częsty kontakt z innymi niepełnosprawnymi i zaraża swoim uśmiechem innych! W obliczu zaawansowanego wieku rodziców i śmiertelnej choroby, z jaką zmaga się mama Sylwii, jej przyszłość jest bardzo niepewna... Nadejdzie czas, w którym Sylwia będzie musiała zamieszkać sama. Musimy ją na to dobrze przygotować. Dużą nadzieję daje turnus rehabilitacyjny z wykorzystaniem egzoszkieletu. Jednak kosztuje on krocie... Dzięki Wam Sylwia ma za sobą już jeden taki turnus. Przyniósł on ogromną poprawę, dlatego bardzo chcemy, by mogła pojechać na kolejny. Prosimy Cię, wesprzyj nas w walce o życie Sylwii!  Rodzina Sylwii

20 031,00 zł ( 58,18% )
Brakuje: 14 395,00 zł
Przemysław Orłowski
Przemysław Orłowski , 21 lat

Wchodząc w dorosłość rozpoczął walkę o zdrowie. Pomóż❗️

Przemek ma 19 lat. Pod koniec lipca 2022 r. została postawiona diagnoza — ziarniniakowatość z zapaleniem naczyń (Wegenera). Od 13 roku życia przez 5 lat jako wolontariusz pełnił służbę ratownika WOPR nad polskim morzem. W zeszły roku spełniło się jego marzenie. Mógł w końcu pełnić służbę w pełnym tego znaczeniu — skończył 18 lat. W roku 2022 też tak miało być, ale jednak los potoczył się inaczej. W połowie czerwca 2022 roku pojawiły się bóle nóg, po lekach objawy ustępowały. Dnia 1 lipca 2022 r. miał stawić się na swoim stanowisku nad polskim morzem. Jednak już nie wstał z łóżka, nie był w stanie samodzielnie chodzić... Dzięki pomocy i życzliwości wielu osób trafił do szpitala, gdzie zrobiono wszystko, aby postawić diagnozę. W tym czasie stan zdrowia pogarszał się bardzo szybko.  Dzisiaj już wiemy, z czym walczymy — ziarniniakowatość z zapaleniem naczyń (Wegenera). To choroba o szerokim spektrum objawów narządowych dlatego oprócz układu mięśniowego zostały zaatakowane płuca i nerki. Przyszłość jest dla Przemka jedną wielką niewiadomą. Brak skutecznego, a zarazem kosztownego leczenia może spowodować uszkodzenia kolejnych narządów. Choroba, z jaką przyszło się zmagać Przemkowi, jest nieuleczalna i zagrażająca życiu. Dzisiaj walczymy z zahamowaniem choroby, a w dalszej kolejności będziemy potrzebowali stałej rehabilitacji i stałych badań, żeby Przemek mógł, chociaż w części wrócić do normalnego życia. Koszty rehabilitacji i badań nie zawsze są pokrywane przez NFZ. Poza tym Przemek potrzebuje nauczania indywidualnego przygotowującego go do matury, specjalistycznego sprzętu rehabilitacyjnego i odpowiedniego materaca. Wszystkie te wydatki są  obecnie dla niego i rodziny poza zasięgiem możliwości finansowych. Liczymy na Waszą pomoc!

20 030 zł
Grzegorz Szeremeta
Grzegorz Szeremeta , 15 lat

Zatrzymać rozwój nowotworu❗️Pomagamy 14-letniemu Grześkowi❗️

Chciałabym podzielić się z Wami historią naszego syna, Grzesia, który od sierpnia 2023 roku toczy nierówną walkę z ziarniniakiem rozsianym. To dla nas wszystkich czas, kiedy siła serca staje się najważniejsza, a jednocześnie najbardziej trudna do utrzymania. Zaczęło się od niewielkiego guzka na ręce. Potem pojawił się drugi, trzeci… Obecnie mierzymy się z 6 guzami, z których największy osiągnął już 6 cm! Mimo prób operacyjnych, niestety, guzy odrastają, a choroba nie ustępuje. Biopsja wykazała, że to rozsiany, niezłośliwy nowotwór, który wymaga długotrwałego leczenia. Ale jeśli pojawią się przerzuty na organy, będzie źle. Po wstępnych diagnozach trafiliśmy w końcu pod opiekę lekarzy we Wrocławiu. Chociaż nie są w stanie stwierdzić, czy syn wyzdrowieje, to mimo wszystko nie tracimy nadziei i walczymy razem. Dopóki choroba się rozwija, dopóty będziemy ją zwalczać. Ale finansowo to dla nas olbrzymie wyzwanie. Utrzymujemy się z gospodarstwa rolnego, otrzymujemy zapomogi, ale ja również podupadam na zdrowiu i nie jesteśmy w stanie udźwignąć więcej… Cotygodniowe dojazdy do Wrocławia to już ogromne koszty. Grzesiek nie jest tylko pacjentem. To nasze dziecko, które boi się i cierpi. Walczymy o jego uśmiech, abyśmy mogli go zobaczyć jeszcze wiele razy. Ale dla chłopca w jego wieku to trudne – strach przed chorobą, niepewność co do przyszłości – to wszystko sprawia, że każdy dzień jest dla niego ogromnym wyzwaniem. Dlatego prosimy o Wasze serce i dłonie podtrzymujące nas w tej trudnej chwili. Jeśli możecie i chcecie wspomóc Grzesia w tej walce, każda wpłata, każde dobre słowo, to dla nas jak promyk słońca w najczarniejszej nocy. Niech ta zbiórka będzie jakimś światłem w tunelu, który przemierza nasza rodzina. Rodzice

20 025 zł
Karol Kujawski
Karol Kujawski , 33 lata

Guz mózgu zabrał mojemu synowi wzrok i sprawność – ale nie życie! Ratujmy Karola!

Dziecko zawsze będzie najważniejsze dla matki. Nieważne ile ma lat – w jej sercu zajmuje szczególne miejsce. Chce się dla niego jak najlepiej, dba i troszczy na każdym kroku. Myśli o tym, czy czuje się dobrze, czy niczego mu nie brak. Wiadomość o jego chorobie jest tą najgorszą, niszczy wszystko w koło. Nic tak nie boli jak strach i niepewność o to, co będzie dalej…  Karol w tym roku skończył 30 lat. Urodził się jako zdrowy chłopiec i żyłam z wielką nadzieją, że tak zostanie. Niestety, w wieku 4 lat wykryto u niego nowotwór - czaszkogardlaka. Był jeszcze taki malutki i bezbronny, a jego codzienność nierozerwalnie związała się z częstymi pobytami w szpitalu i wizytami u lekarzy. Potrzebna była natychmiastowa operacja, która miała uratować jego życie.  Guz odrastał, a Karol do 8 roku życia przeszedł w sumie trzy poważne operacje, w wyniku których stracił wzrok… Modliłam się, by czarne chmury, które skłębiły się nad naszą rodziną, po prostu uciekły. Niestety było tylko gorzej. Kolejne lata wiązały się z kolejnymi operacjami. Po szóstej w 2007 roku nastąpił obrzęk mózgu, trzy miesiące śpiączki, niedowład i paraliż lewej nogi i ręki. Guz nadal rósł, więc Karol został poddany naświetleniom – pierwszy raz w 2009 roku i ponownie w 2015 roku.  Syna wychowywałam sama. W tym momencie również to ja pełnię nad nim opiekę, pomagam we wszystkich czynnościach, otaczam miłością największą, jaką tylko potrafię. Zrezygnowałam z pracy, by być z nim w każdym momencie. Karol jest pogodnym, inteligentnym i silnym mężczyzną. Uwielbia słuchać powieści, lubi muzykę, interesuje się otaczającym go światem. Chciałby czytać książki, ale paraliż jednostronny znacznie utrudnia mu naukę alfabetu Braille’a. Niestety z powodu swojej niepełnosprawności nie może pracować, a jest to jego największe marzenie.  Karol wymaga ciągłej opieki, badań, podawania leków i rehabilitacji, a to wiąże się z ogromnymi wydatkami, na które brakuje nam pieniędzy. Dlatego proszę o pomoc! Wierzę w ludzi, wierzę w magiczną moc pomagania!  Mama

20 020 zł
Michał Janiszewski
Michał Janiszewski , 39 lat

Wypadek rozdzielił ojca z ukochanymi córkami... Pomóż w walce o przyszłość!

Dzieci to nasz największy cud i dar. Całe życie podporządkowane rodzinie i wspólnym chwilom – to najlepsze, co nas spotkało, a zostało zabrane w jednej chwili. Nieszczęśliwe zdarzenie zmieniło życie mojego męża i całej naszej rodziny w koszmar… Rozdzieliło i wprowadziło ogromny stres. Marzymy tylko o jednym – by Michał był znowu z nami!  To był wypadek w pracy. Niefortunny moment, chwila, która zabrała sprawność Michała. Mąż spadł z rusztowania, z niewielkiej wysokości, jednak na tyle dużej, by zasiać ogromne spustoszenie w jego organizmie. Porażenie kończyn dolnych, niedowład kończyn górnych, złamany kręgosłup. Szybkie przewiezienie do szpitala i pilna operacja. Michał od początku dzielnie walczył o życie. Teraz trwa walka o zdrowie i samodzielne funkcjonowanie. Przez uszkodzenia kręgosłupa, a w konsekwencji paraliż kończyn, mąż stał się osobą przykutą do łóżka. Był pacjentem oddziału intensywnej terapii, teraz Michał przebywa na oddziale rehabilitacyjnym, gdzie trwa rehabilitacja górnych kończyn. Lekarze prawie nie dają szans na to, że będzie chodził. Być może przy pomocy innych osób stanie na własnych nogach. Walczymy o to i o odzyskanie władzy w rękach. Proces ten jest bardzo długotrwały i wymagający. W planach jest umieszczenie męża w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie szereg specjalistów zadba, o poprawię jego stanu zdrowia. Po wyjściu ze szpitala konieczna będzie dalsza terapia w domu. Jest to bardzo kosztowne i już teraz wiemy, że samodzielne pokrycie tych kosztów, będzie po prostu niewykonalne. Dwa miesiące przed tragicznym wypadkiem urodziła się nasza czwarta córeczka. Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy, spowodowała nie tylko walkę o życie męża, ale także bardzo trudną do wytrzymania rozłąkę. Dziewczynki każdego dnia pytają o tatę… Martwią się o niego, marzą o tym, by był już z nami w domu. Najmłodsza nie pamięta jego dotyku, zapachu, uśmiechu…  Marzę, żeby jeszcze kiedyś Michał stanął na własnych nogach i mógł przytulić swoje córki. Marzę o wspólnie spędzonych świętach i rodzinnych spacerach po parku. Marzę, by do nas wrócił i opuścił zimne, szpitalne sale. To moje wołanie o pomoc i wsparcie. Bez Ciebie nie uda się wyrwać męża i ojca czwórki dzieci z sideł choroby! Bernadeta, żona 

19 957 zł