Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krzysztof Tasulis
Krzysztof Tasulis , 37 lat

Na granicy życia i śmierci liczy się każda chwila! Pomóż nim glejak zabierze nam Krzyśka!

Nie mamy czasu! Toczy się walka na śmierć i życie! W walce z nowotworem nie ma miejsca na cierpliwość czy kompromisy.  ____ W momencie, gdy zaczynał własne życie, usłyszał, że za chwilę może się skończyć! Ratuj Krzyśka przed potworną chorobą! Twoje wsparcie to nadzieja na życie. Był niezwykle energiczny, otwarty, a swoim poczuciem humoru zarażał wszystkich. I choć tego nienawidzę, wciąż mówię o tym w czasie przeszłym. Dlaczego? Bo teraz w naszym życiu mało jest beztroskiego śmiechu, niewiele okazji do spotkań i jeszcze mniej powodów do radości. Do naszej codzienności wkradł się strach i cierpienie… W tym wieku powracający ból głowy łatwo zrzucić na przemęczenie, stres, pęd życia. Badania dopisane do listy zadań i zapomniane… Ten schemat powtarza się nazbyt często. Tak samo było w przypadku Krzyśka - pochłonięty życiem, planowaniem założenia własnej rodziny, zupełnie przeoczył pierwsze sygnały alarmowe.  Aż do czerwca, kiedy Krzysiek dostał padaczki. Zdezorientowany, słaby, nie wiedział co się z nim dzieje! Badania, konsultacje ze specjalistami i pierwsza przerażająca informacja: w głowie Krzyśka znajduje się ogromny guz. Niemalże natychmiast podjęto decyzję o operacji usunięcia guza. To miał być zwrot w stronę dobrych wiadomości.  Nieśmiało marzyliśmy, że najgorsze już za nami. Niestety, nadzieja okazała się złudna. Badanie histopatologiczne potwierdziło najgorsze obawy, okazało się, że musimy stoczyć walkę o życie Krzyśka z glejakiem! Wdrożono protokół leczenia, chemioterapia i radioterapia to jednak wszystko, na co możemy liczyć. W tym starciu to jednak zdecydowanie za mało! Glejak to niezwykle podstępna i groźna choroba, dlatego musimy zdecydować się na każdą możliwą terapię, która zwiększa szanse Krzyśka na przyszłość. Wiemy, że podobne przypadki leczone są w Niemczech metodą immunoterapii. Niestety, tu pojawia się poważny problem, bo to leczenie nie tylko nierefundowane, ale też potwornie drogie! Jesteśmy przerażeni, bo życie można ratować, ale najpierw należy zebrać kilkaset tysięcy złotych.  Nie tylko kwota nas przeraża. Tak naprawdę w tej walce liczy się każdy dzień! Leczenie zakłada dokończenie terapii skojarzonej, a później powinniśmy być gotowi na rozpoczęcie immunoterapii. Potrzebujemy Waszej pomocy! Potrzebujemy wsparcia w zdobyciu ogromnej  kwoty, która pozwoli Krzyśkowi stanąć do zdecydowanej walki. Proszę, podaruj nam jeszcze przed świętami małą iskierkę nadziei. Twoja pomoc to wsparcie na wagę życia! Wierzymy, że przed naszą rodziną jest przyszłość, a Krzysztof spełni swoje marzenia o rodzinie. Jesteśmy pełni nadziei, że zły los się obróci, a nam uda się uratować życie, by Krzysztof mógł jeszcze wyruszyć w ukochane góry. Ta wiara i nadzieja pozwalają nam przetrwać i przygotować się na to, co nas czeka. Wszyscy wierzymy, że możemy wygrać. Że przed Krzyśkiem jeszcze długie, zdrowe lata, jednak każdy dzień bez podjęcia leczenia będzie zmniejszał jego szanse. Błagam, pomóż nam! *kwota zbiórki jest szacunkowa

22 935,00 zł ( 4,31% )
Brakuje: 508 980,00 zł
Szymon i Michał Sysło
Szymon i Michał Sysło , 6 lat

Śmiertelne uszkodzenie mięśni kończyn, serca, płuc... Nie pozwól na taki los❗️

Żyjąc nadzieją, że w końcu pojawi się lek, ze wszystkich sił walczymy o sprawność naszych chłopców. 5-letni Szymek i prawie roczny Michaś chorują na rzadką chorobę genetyczną – Dystrofię Mięśniową Duchenne’a. To postępujący i nieodwracalny zanik mięśni. Obecnie nie ma leku, który ostatecznie pokonałby chorobę. Jedynie środki na opóźnienie jej rozwoju. Ale te, które mają mniejsze skutki uboczne, nie są refundowane w Polsce. A do tego dochodzą inne leki i niezbędne suplementy. Jest kilka propozycji zatrzymania choroby, między innymi terapia genowa w USA. Weryfikacja jest obwarowana wieloma warunkami i możliwe, że tylko Michaś miałby szansę z niej skorzystać. Do tego czasu walczymy jak i gdzie się da, by stan zdrowia chłopców był jak najlepszy. Choćby rehabilitacja domowa – ale by była skuteczna, powinna odbywać się co najmniej 2 razy w tygodniu. Jeden seans kosztuje ok. 170 zł, więc dwóch chłopców to 4 seanse w tygodniu, 16 w miesiącu i kwota się robi olbrzymia.  Pomoc na NFZ jest niestety kroplą w morzu potrzeb naszych synków. Dlatego jestem zmuszona prosić o pomoc Was, bo nawet przy wsparciu rodziny nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Chcemy umożliwić synkom dostęp do niezbędnych, nowoczesnych terapii i leków, aby to opóźniło uszkodzenie mięśni nie tylko nóg czy rąk, ale serca, płuc i wszystkich innych narządów wewnętrznych. Za wszelką pomoc już teraz z całego serca dziękujemy! Dominika, mama

22 883 zł
Wiktor Kapszewicz
Wiktor Kapszewicz , 2 latka

By uśmiech nigdy nie znikał z twarzy Wiktorka! Wspomóż jego walkę!

Wiktor przyszedł na świat 28 września 2022 roku i do dzisiaj większość swojego życia spędził w szpitalach. Gdy był jeszcze w brzuszku, dowiedzieliśmy się, że synek został obdarzony dodatkowym fragmentem 21 pary chromosomów i urodzi się z zespołem Downa. Od tamtej chwili nie tylko z niecierpliwością, ale z ogromnym lękiem czekaliśmy na naszego maluszka.  Gdy zobaczyliśmy go po raz pierwszy, od razu pokochaliśmy go całym sercem. Wiemy, że zrobimy dla niego wszystko, choć byśmy mieli poruszyć niebo i ziemię. Jak dotąd wada genetyczna u Wiktorka wiązała się m.in. z ubytkiem przegrody międzykomorowej serca, czyli dziurą w serduszku. Nasz synek przeszedł operację bandingu tętnicy płucnej, aby móc się bezpiecznie dalej rozwijać. W tym roku lekarze planują jeszcze przeprowadzić docelową operację zamknięcia ubytku, która wiąże się ze wstrzymaniem akcji serduszka. Bardzo boimy się o jego życie, jednak wiemy, że lekarze robią wszystko, co w ich mocy.  Mały przeszedł też martwicze zapalenie jelit, przez które musiał być karmiony pozajelitowo. Dodatkowo dopiero podczas narodzin, okazało się, że posiada również wrodzoną wadę lewej rączki – niedorozwój drugiego, trzeciego i czwartego paluszka. Obecnie skupiamy się na wyleczeniu serduszka, później na wadzie ręki. Stale jeździmy na liczne kontrole lekarskie oraz ćwiczenia niezbędne dla jak najlepszego rozwoju Wiktorka. W 2023 roku podczas zaplanowanych już wizyt odwiedzimy neurologa, audiologa, genetyka, okulistę, kardiologa, alergologa oraz dermatologa. Później czeka nas pobyt w ośrodku wczesnej interwencji – tam Wiktorek zostanie poddany rehabilitacji. Z kolei w domku, w prawidłowym rozwoju wspiera nas nasza wspaniała fizjoterapeutka. Leczenie, niekończące się wyjazdy i kontrole lekarskie wiele kosztują, dlatego za każdą pomoc i okazane wsparcie będziemy Wam bardzo wdzięczni! Rodzice ➡️ Drużyna Wiktorka

22 866 zł
Hania Wróbel
4 dni do końca
Hania Wróbel , 15 lat

„Gramy dla Hani Wróbel” - kolejna akcja i szansa, by pomóc małej wojowniczce❗️

Hania straciła szansę na swobodne i beztroskie dzieciństwo już w pierwszych sekundach życia. Wtedy mieliśmy się już poddać? To oczywiste, że dla córki zrobimy wszystko!  Podczas porodu 14.02.2009 roku doszło do skrajnie ciężkiego niedotlenienia mózgu. Hania urodziła się w zamartwicy mózgu z niewydolnością wielonarządową. Była dwukrotnie reanimowana. To było przerażające... Chociaż mija tyle lat, my codziennie walczymy o jej życie.  Hania cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe i lekooporną padaczkę. Nie chodzi, nie siedzi, nie trzyma głowy. Wymaga permanentnej rehabilitacji. Od 14 lat zbieramy środki na jej leczenie i rehabilitację Nie siedzimy i nie czekamy, aż pieniądze spadną nam z nieba! Cały czas walczymy o jej przyszłość!  18 listopada 2023 odbędzie się w Warszawie JUŻ XV edycja GRAMY DLA HANI WRÓBEL, czyli mecz piłkarski gwiazd, w którym udział wezmą ambasadorzy akcji byli reprezentacji Polski w piłce nożnej, aktorzy, muzycy oraz osoby, które wykupią udział w meczu, wpłacając darowiznę na zbiórkę. Wpłata w kwocie nie mniejszej niż 500 zł. Wszystkie środki zebrane podczas imprezy oraz podczas zbiórki na portalu zostaną przeznaczone na leczenie, rehabilitację, zakup sprzętu do rehabilitacji i pielęgnacji oraz na likwidację barier utrudniających codzienność. W planach mamy również operację uszkodzonego stawu biodrowego, którą lekarze wycenili rok temu na ponad 150 tysięcy złotych... Dlatego, to na razie odległe marzenie! Wierzymy, że dobro wraca do każdego. Prosimy Cię o wsparcie zbiórki oraz wszelkich działań ratujących zdrowie naszej córeczki Hani!  Ona naprawdę, chce żyć, chce się uśmiechać! Ona kocha życie!  Rodzice

22 840,00 zł ( 8,58% )
Brakuje: 243 118,00 zł
Karol Michalak
12 dni do końca
Karol Michalak , 24 lata

Tragiczny wypadek i wyboista droga po sprawność – walczymy o zdrowie Karola!

Wypadek, kilka sekund, które zmieniły normalne życie w pole walki o sprawność. Karol to 20-letni chłopak, na którego czeka świat, pełnia życia, przygód i doświadczeń. Niestety, również długa droga do odzyskania zdrowia i siły, aby w ten świat ruszyć… By tak mogło być, potrzebny będzie ogrom wysiłku, ciężkiej pracy i – niestety – pieniędzy… 12 sierpnia 2020 roku – to tamtego dnia Karol uczestniczył w wypadku samochodowym… W wyniku bardzo poważnych obrażeń leżał trzy tygodnie w śpiączce. Były to trzy tygodnie niepokoju, niepewności i walki na szali, na której chwiało się jego życie. Te chwile minęły, Karol powoli wraca do siebie, ale bez specjalistycznej rehabilitacji nie ma szans na powrót do sprawności… Po wypadku Karol ma liczne złamania twarzoczaszki oraz mózgoczaszki, które spowodowały duży obrzęk mózgu. Liczne krwiaki bardzo powoli się wchłaniają. Ma połamane kończyny, żebra oraz nadgarstki. Potrzebuje intensywnej neurorehabilitacji i szeregu specjalistów, którzy pomogą mu odzyskać między innymi pamięć, zdolność mówienia i poruszania się. Niestety koszt rehabilitacji po tak poważnym wypadku to blisko 90 tysięcy złotych na 3 miesiące.  Przydarzyło się nieszczęście – nieszczęście, które dotknęło wiele osób personalnie, ponieważ Karol jest ważną osobą w życiu nas wszystkich. Nikt z nas na takie wydarzenie nie jest przygotowany, spada to nagle i wywraca wszystko do góry nogami. Karol jest teraz dla nas najważniejszy, dlatego też nie pozwoliliśmy sobie się załamać i, wspierając się wzajemnie, zaczęliśmy działać! Prosimy Was wszystkich o pomoc w zbiórce na jego rehabilitację – liczy się każdy grosz. Wasze wyciągnięcie ręki jest dla nas w tej chwili najpiękniejszym gestem. To zbiórka na szczęśliwy bilet Karola do domu! Rodzina i przyjaciele Karola

22 801,00 zł ( 25,42% )
Brakuje: 66 880,00 zł
Aniela Połomska
Aniela Połomska , 8 lat

Mózgowe porażenie dziecięce – Anielka potrzebuje Twojej pomocy!

Anielka jest już 6,5-letnią dziewczynką o radosnym usposobieniu, z niespożytą energią i ciekawością świata. Urodziła się z wodogłowiem, które wymagało operacji, co wywołało niedowład prawej strony ciała, mózgowe porażenie dziecięce oraz opóźnienia w rozwoju poznawczym i mowy.  Od razu potrzebna była rehabilitacja, w trakcie której zrealizowaliśmy 6 dwutygodniowych turnusów, 135 prywatnych zajęć z rehabilitantami oraz ćwiczenia w domu. Anielka jest pod stałą opieką lekarzy specjalistów: neurolog, ortopeda, okulista. Dwukrotnie była na oddziale neurologii z powodu napadów padaczki. Na szczęście zastosowane leki ustabilizowały stan i pozwoliły wrócić do zajęć w przedszkolu specjalnym. Ostatnie lata przebiegły pod znakiem intensywnej i kosztownej rehabilitacji, polegającej na ćwiczeniu poszczególnych etapów rozwoju. W tej chwili Anielka porusza się samodzielnie oraz korzysta z ortez. Niepełnosprawność spowodowała opóźnienia w nabywaniu umiejętności i przez to również wymagała dodatkowego wsparcia. Pomimo to, Anielka aktywnie uczestniczy w zajęciach i rehabilitacji, a także chętnie poznaje świat, który ją otacza i czerpie z niego garściami. Ogromną radość sprawiają jej wycieczki rowerowe, co pozytywnie wpływa na sferę widzenia, postrzeganie i równowagę. Dalszy rozwój wymaga kolejnych kosztownych zajęć terapeutycznych, dlatego zapraszamy Cię do wspierania naszej córeczki. Bezdyskusyjnie każdą wpłatą pomożesz jej w rozwinięciu skrzydeł. Twoja pomoc pozwoli Anielce kontynuować zajęcia, które są niezbędne do prawidłowego rozwoju. Zebrane środki planujemy przeznaczyć na dojazdy do lekarzy, konsultacje, rehabilitację, zabiegi, leki, zaopatrzenie ortopedyczne i środki pomocowe, wspierające rozwój poznawczy. Dziękujemy Ci bardzo w imieniu Anielki! Rodzice wraz z najbliższą rodziną.  Kwota zbiórki jest szacunkowa. Przyjaciele Anielki — grupa licytacyjna 🩵 Facebook – Przyjaciele Anielki 💚

22 758,00 zł ( 85,56% )
Brakuje: 3 838,00 zł
Wiktoria i Aleksander Nędzyk
Wiktoria i Aleksander Nędzyk , 5 lat

Walka o przyszłość trwa. Nie pozwolimy, by choroby odebrały nam nasze dzieci!

Wiktoria i Oluś są jeszcze mali. Patrzymy na Ich uśmiechnięte buźki i nie potrafimy powstrzymać się od łez. Bardzo boimy się o przyszłość, że choroba zniszczy nie tylko dzieciństwo, ale całe życie naszych dzieci. Wiedzieliśmy, że bycie rodzicem wiąże się z wieloma wyzwaniami i niekończąca się pracą, ale nawet w najgorszych wizjach nie spodziewaliśmy się, że to spotka naszą rodzinę. Nasze dzieci potrzebują stałej pomocy wykwalifikowanych specjalistów, ale także zupełnie obcych ludzi, którzy pomogą w walce o lepszą przyszłość. Radość z przyjścia na świat Wiktorii i Olusia szybko przysłoniły diagnozy, które sprawiły, że nasze dzieci zaczęły nierówną walkę o zdrowie i przyszłość. Początkowo Lekarze mówili o wadzie genetycznej o nazwie translokacja niezrównoważona. Niewiele później zdiagnozowano również wrodzoną jaskrę, padaczkę lekooporną zespół Westa oraz wadę serca ASDII (ubytek przegrody międzyprzedsionkowej). Wiktoria ma również niedoczynność tarczycy. Mimo 17- miesięcznej różnicy wieku między naszymi dziećmi każda diagnoza utwierdziła nas w przekonaniu, że Wiki i Oluś są identyczni. Nie wiedzieliśmy, jak choroby zmienią nasze życie. Trudno o tym mówić, trudno to opisać... Wada genetyczna z którą urodziły się nasze dzieci, jest nieuleczalna. Nie ma na to żadnego leku, ani terapii, która rozwiązałaby nasze problemy. Nie oznacza to jednak, że możemy zrezygnować z walki o nasze cudowne dzieci. Do pomocy zaangażowaliśmy specjalistów, którzy wspierają rozwój Wiktorii i Aleksandra i pozwalają pokonać choć część dolegliwości. Niestety konsultacje lekarskie zajęcia prowadzone przez fizjoterapeutów zakup niezbędnego sprzętu rehabilitacyjnego, leków, które dzieci przyjmują na stałe, a także regularne dojazdy do szpitali, to ogromne koszta, z którymi przestaliśmy sobie już dawno dawać radę. Przed nami bardzo długa droga prowadząca do każdego postępu naszych dzieci. Wiktoria dzięki intensywnej rehabilitacji nauczyła się samodzielnie siedzieć, jednak do pierwszego samodzielnego kroku jeszcze przed Nią bardzo dużo ciężkiej pracy. Oluś jest na etapie obrotów na brzuch i plecy, jednak do dziś nie potrafi utrzymać samodzielnie na dłużej główki, co utrudnia naukę wysokiego podporu, samodzielnego siadu i pionizację. Chcemy dla naszych dzieci dobrego i godnego życia oraz dzieciństwa wolnego od bólu i strachu. Nie wiemy ile zbierze nam choroba, nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości. Skupiamy się na tym, co tu i teraz, by zapewnić Im możliwość walki i by móc za kilka lat móc powiedzieć " córeczko, synku, dzięki wsparciu dobrych ludzi zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy". Wyciągnij do nas pomocną dłoń- tylko o to możemy cię prosić! Rodzice

22 750 zł
Marek Kuziorowicz
Marek Kuziorowicz , 16 lat

Mój mąż umarł przez guza mózgu… Teraz sama walczę o życie syna❗️

To była tragedia dla naszej rodziny. Dotąd o zdrowie Marka walczyliśmy razem, widzieliśmy efekty, wspieraliśmy się, pracowaliśmy. Teraz zostałam sama i już nie daje rady. Bardzo proszę o pomoc. Nieszczęście zaatakowało z każdej możliwej strony. Najpierw tragiczna śmierć mojego ukochanego męża i wspaniałego ojca. Po tej stracie ogromnie wspierał mnie mój tata, który niedługo potem też odszedł z tego świata. Następnie samochód potrącił moją mamę. Była w tragicznym stanie. Międzyczasie Maruś trafił do szpitala z podejrzeniem dziedziczności guza! To, co wydarzyło się potem, jest dla mnie nadal nie do przyjęcia. Marek pojechał do szpitala. Rany niezagojone na nowo zapiekły. Ostatecznie okazało się, że jego niepełnosprawność związana jest z okołoporodowymi uszkodzeniami i w związku z tym zastosowano lek. Lek, który miał pomóc, a zniszczył wszystko, co do tej pory ciężko wypracowaliśmy!  Niestety przez kolejne miesiące stan synka się pogarszał. Wszelkie wypracowane odruchy zaczęły się cofać. Maruś z pogodnego dziecka stał się apatyczny. Gorączkowo poszukiwałam lekarza, który zdiagnozowałby problem. Okazało się, że źle zainicjowane leczenie cofnęło w rozwoju mojego synka o parę lat! Teraz na nowo walczymy, by powrócić do stanu zdrowia sprzed podania tego nieszczęsnego leku. Czasami myślę, że to tylko koszmar, z którego mogę się wybudzić, ale nigdy to nie następuje. Dlatego nie czekam, a robię wszystko, by pomóc mojemu synkowi. Gdybyś wiedział, jak on jest inteligentny, ile rozumie! Zdrowy intelektualnie chłopiec jest uwięziony w swoim ciele, które go nie słucha, które robi zupełnie co innego, niż on sobie życzy, ale też ku naszemu szczęściu, które powoli się ugina. Jest niesforne, ale widzimy zmiany! Jeden miesiąc ćwiczeń z odpowiednią aparaturą sprawił, że ręka Marusia zaczęła się ruszać! Wystarczył jeden miesiąc! Wszyscy stracili nadzieję, ale ja wierzyłam i niemożliwe stało się możliwe! Lekarz mi wytłumaczył, że najważniejsze to ćwiczyć na maszynach, które narzucają ciału ruch, a mózg ten rucha zapamięta. Tak się stało i Maruś otwiera i zamyka rękę. We wrześniu na wizycie u dobrego neurochirurga okazało się, że jest nadzieja na polepszenie jego życia. To leczenie neurochirurgiczne metodą DBS, które polega na wszczepianiu do mózgu specjalnych stymulatorów w celu oddziaływania na nadaktywne komórki nerwowe. W Polsce zajmuje się tym Wojskowy Szpital Kliniczny w Bydgoszczy. Koszt to około 200 000 zł. Osoby chore na Parkinsona to leczenie mają za darmo. Niestety nie moje dziecko… Zakup automatycznego chodzika, który na nowo nauczyłby mózg Marusia właściwych ruchów, też jest horrendalnie drogi tak jak rehabilitacja i inne sprzęty medyczne. Czas nas goni! Marek ma już prawie 15 lat. Musimy działać, dopóki mózg jest plastyczny! Potem może być za późno… Dla Marka każdy dzień to cierpienie i niemoc. Jest zrozpaczony, gdy ciało go nie słucha, gdy wie, że zaraz zrzuci ze stołu jakiś przedmiot, mimo że tego nie chce. Krzyczy wtedy "Nie ja, nie ja!". I ja wiem, że to nie on. To nieusłuchane części ciała... Wiem, że muszę mu pomóc. Bez Ciebie nie dam rady. Starałam się do tej pory samodzielnie sprostać przeciwnościom losu. Niestety już jako samotna mama nie jestem w stanie. Wierzę w to, że los w odpowiednim momencie wynagradza każde dobre uczynki i otwarte serce. Proszę, pomóż mojemu synkowi! Justyna, mama

22 715,00 zł ( 9,02% )
Brakuje: 228 934,00 zł
Julia Sinitsa
Julia Sinitsa , 22 lata

Julia potrzebuje ostatniej operacji, by w pełni pozbyć się guza! Pomocy❗️

Wszystko zaczęło się od małej, prawie niezauważalnej plamki na twarzy, z którą się urodziłam. W miarę upływu lat, ona rosła razem ze mną. Na początku mi nie przeszkadzała, jednak z czasem przerodziła się w guz, deformujący moją twarz! Usłyszałam przerażającą diagnozę – malformacja tętniczo-żylna! Wada wrodzona, która niszczy moje życie… Guz nie tylko oszpeca moją twarz, ale również utrudnia mi mówienie, jedzenie czy normalne funkcjonowanie!  Przeszłam już dwie operacje, które nie były w pełni skuteczne. Mimo to, deformacja się zmniejszyła. Te zabiegi są niezwykle skomplikowane i ryzykowne – niewłaściwie przeprowadzone, mogą doprowadzić do utraty czucia! Z tego powodu lekarze musieli działać bardzo ostrożnie i stopniowo.  Do całkowitego usunięcia guza potrzebna jest jeszcze jedna operacja, zaplanowana na lipiec! Zostało mi więc mało czasu! Jestem jednak pełna nadziei – lekarze dobrze wróżą i mówią, że jesteśmy w stanie ostatecznie przezwyciężyć mój problem. Wreszcie mam szansę odmienić moje życie już na zawsze i w pełni cieszyć się młodością… Tylko leczenie może spowodować, że codzienność w końcu będzie normalna. Mam 22 lata, a przez całe życie ludzie wytykali mnie palcami i przyglądali się mojej zniekształconej twarzy. Momentami było mi już tak ciężko... Na szczęście pojawiła się nadzieja na zmianę mojego losu! Dzięki Waszej pomocy, powoli zbliżam się do spełnienia marzenia o zdrowym wyglądzie. Jestem Wam za to bardzo wdzięczna, jednak sytuacja zmusza mnie, by ponownie prosić o pomoc… Sama nie dam sobie rady! Każda wpłata będzie ogromnym wsparciem! Julia

22 714,00 zł ( 36,23% )
Brakuje: 39 963,00 zł