Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Katarzyna Bonalski
Katarzyna Bonalski , 60 lat

POMOCY❗️ Bez operacji stracę resztę życia, które zabiera mi ŚMIERTELNA CHOROBA❗️

Choroba Huntingtona ciąży niczym klątwa nad naszą rodziną. Przez dużą część swojego życia zajmowałam się moją mamą, która mierzyła się z tym niezwykle przebiegłym przeciwnikiem. Przez to, że choroba jest genetyczna, dziś to ja nie jestem już w stanie pisać tego samodzielnie, a ciężar opieki spadł na moich najbliższych… Osiem lat temu zaczęłam dostrzegać u siebie delikatne tiki ust, rąk i nóg. Były takie dni, kiedy kubek sam wypadał mi z dłoni. Potrafiłam przewrócić się na prostej drodze. Przez to, że przez lata opiekowałam się chorą mamą, od razu wiedziałam co się dzieje.  Odbyłam całą potrzebną diagnostykę, która wyłącznie potwierdziła ten najgorszy scenariusz – badania jednoznacznie wskazywały na chorobę Huntingtona. Początkowo się nie załamałam, chciałam jak najdłużej cieszyć się sprawnością, którą niedługo miałam stracić. Byłam zmotywowana i pełna nadziei, że może rozwój medycyny przyniesie szansę na lepsze jutro.  Niestety tak się nie wydarzyło… Śmiertelna choroba każdego dnia odbierała mi kolejny kawałeczek dotychczasowego życia. Doszło do tego, że dziś nie jestem już w stanie sama funkcjonować. Czynności dnia codziennego sprawiają mi ogromną trudność. Nie mogę już praktycznie mówić, całe dnie spędzam biernie siedząc na kanapie. Marzę, aby wyjść na zewnątrz i poczuć promienie słońca na mojej twarzy. Ta choroba to tak naprawdę wyrok, który zmuszona byłam zacząć akceptować… Wtedy pojawiło się światełko w tunelu. Lekarz poinformował mnie, że kwalifikuję się do przeprowadzenia operacji. Polega ona na wszczepieniu stymulatora mózgu, który kontroluje nadmierne ruchy i pomaga w codziennym funkcjonowaniu. Dzięki niemu mogłabym, chociaż w małym stopniu, odzyskać dawną upragnioną sprawność.  Niestety zabieg jest niesamowicie kosztowny, a mnie pomimo wsparcia najbliższych, nie stać na jego opłacenie. Mogłabym przejść operację nawet w ciągu 6 miesięcy, tylko potrzebne są pieniądze, których nie mam. Dlatego zwracam się z uprzejmą prośbą o wsparcie. Masz realną szansę na zmienienie mojego życia na lepsze. Proszę – POMÓŻ! Kasia

23 185,00 zł ( 14,52% )
Brakuje: 136 390,00 zł
Jakub Rygielski
Jakub Rygielski , 6 lat

By Kuba mógł bawić się z siostrą bliźniaczką! Pomóż chłopcu zawalczyć o normalne dzieciństwo!

Jakub ma 4 lata. Urodził się z ciąży bliźniaczej. Choruje na czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Jest to schorzenie wymagające intensywnej i systematycznej rehabilitacji, która może dać zaskakujące efekty, jednak, mimo naszych starań, nastąpiło bardzo poważne podwichnięcie prawego biodra, które w najbliższym czasie będzie wymagać operacji. Najlepsze efekty dają operacje zagraniczne, ale są one jednocześnie bardzo kosztowne. Operacja u tak małego dziecka to koszt około 120 tyś. zł. Bez tego zabiegu wszystkie starania o usprawnienie i pomoc w samodzielnym funkcjonowaniu mogą stać się nieefektywne. Nie będzie szans na to żeby poruszał się samodzielnie. Serce nam pęka, gdy widzimy jego smutne oczy patrzące na biegającą i brykającą siostrę bliźniaczkę. Żywimy wielką nadzieję, że ta operacja będzie krokiem milowym w staraniach o usprawnienie naszego dzielnego malca. Do tej pory Jakub spędza całe dnie na przeróżnych zabiegach rehabilitacyjnych, które w 90% opłacane są przez nas, bo państwo refunduje znikomą część. Ciągle trzeba wymieniać bardzo drogie sprzęty specjalistyczne: pionizatory, wózek, fotelik, wózek aktywny, który umożliwi mu korzystanie z zajęć w przedszkolu. Każdy z tych sprzętów to kilkanaście tysięcy złotych. Na samą rehabilitację miesięcznie wydajemy około 5-6 tysięcy. Sami nie jesteśmy już w stanie uzbierać środków na operację. Bez Waszego wsparcia to się nie uda, dlatego prosimy Was o pomoc, udostępnianie i wpłacanie symbolicznej złotówki... Rodzice Kuby

23 170 zł
Mikołaj Nowak
12 dni do końca
Mikołaj Nowak , 9 lat

Mikołaj czeka na szansę! Podaruj mu dobrą przyszłość❗️

Zawsze marzyłam o tym żeby zostać mamą, dlatego gdy tylko dowiedziałam się o ciąży, byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Niestety, moja radość nie trwała zbyt długo. Bo zaraz po porodzie usłyszałam od lekarzy te druzgocące słowa: „Pani dziecko jest chore. Syn urodził się bez ucha". W tej chwili czas się dla mnie zatrzymał...  Mikołaj urodził się 2 czerwca 2015 roku i ten moment, choć dla mnie tak piękny, rozpoczął nierówną i brutalną walkę, która trwa do dziś. Moje maleństwo przyszło na świat z ciężkimi schorzeniami: mikrocją z atrezją ucha lewego, czyli wrodzonym niewykształceniem małżowiny usznej, zarośniętym przewodem słuchowym, źle wykształconym uchem środkowym. Przez występujące wady Mikołaj do dziś ma problem z lokalizacją dźwięku, zaburzeniami mowy, równowagi, koordynacji wzrokowo – ruchowej. Ma wielką trudność w wyrażaniu myśli i potrzeb. Przez długą listę dolegliwości jego dzieciństwo niczym nie przypomina tego, które wiodą inne dzieci. Za chwilę między nim a rówieśnikami będzie coraz większa różnica rozwojowa, co tylko nasili jego kompleksy i obniży poczucie własnej wartości...  Niestety, na polu bitwy zostałam sama. Wychowuję Mikołaja w pojedynkę i coraz częściej są dni, kiedy nie mam już sił i nie wiem, jak ulżyć w cierpieniu mojemu dziecku. Bo do problemów rozwojowych, dochodzą również te społeczne. Zdeformowane ucho wywołuje poczucie inności i niejednokrotnie doprowadza syna do łez... Mikołaj coraz częściej chce zostawać w domu, a kiedy już musi gdzieś wyjść nieustannie pyta "Mamo, kiedy będę wyglądał jak inne dzieci? Kiedy inne dzieci przestaną się ze mnie śmiać?".  A ja patrzę na niego bezradnie i nie znam odpowiedzi...  Od wielu lat nasz harmonogram wypełniają po brzegi badania, konsultacje i wizyty u specjalistów. Niestety, już dziś wiemy, że to nie wystarczy. Lekarze poinformowali nas, że jedyną szansą na usprawnienie rozwoju Mikołaja jest operacja rekonstrukcji ucha. Dzięki niej synek będzie mógł normalnie funkcjonować, słyszeć i mówić. Przez wiele miesięcy rozpaczliwie szukałam miejsca, w którym specjaliści podjęliby się takiego zabiegu. W końcu przeglądając internet trafiłam na historię chłopca leczonego w specjalistycznej klinice w USA. To był mój drogowskaz. Światełko w tunelu.  W tamtejszej klinice metoda leczenia jest o wiele nowocześniejsza i skuteczniejsza niż w Polsce, a ryzyko powikłań znikome! I co najważniejsze – wystarczy tylko jedna operacja, by zrekonstruować małżowinę uszną i wszczepić implant słuchowy! Obecnie jesteśmy już po pierwszej konsultacji. Synek otrzymał już kwalifikację do operacji. Jedyną przeszkodą jest kwotą, jaką musimy zebrać, bo jest to aż 150 000 $.... Mikołaj przeszedł w życiu już naprawdę wiele. Operacja umożliwi mu powrót do normalnego życia i funkcjonowanie wśród rówieśników, a także oszczędzi trudnych sytuacji, wstydu i okrutnych żartów.  Dlatego błagam, pomóżcie nam! Liczy się każda wpłata, każda złotówka...  Mama Mikołaja

23 155 zł
Sylwester Cieślak
Sylwester Cieślak , 57 lat

Wypadek zabrał mi tak wiele... Chciałbym chociaż odzyskać wzrok!

Choć od wypadku minęło wiele lat, ja nadal pamiętam, jakby to było wczoraj. Była zima, grudzień 94. roku. Myślami byłem już przy świętach Bożego Narodzenia. Miałem ostatni kurs w roku, jechałem do Danii. Niestety, zły los chciał, że nigdy tam nie dotarłem. Po drodze miałem wypadek, w którym mogłem stracić życie.  W tragicznym stanie zabrano mnie do szpitala w Niemczech. Tam walczono o moje życie. Doznałem wielu obrażeń. Miałem zgniecioną czaszkę. Byłem nieprzytomny. Przez prawie dwa miesiące niemieccy lekarze próbowali przywrócić mnie do sił i zdrowia. Udało się, choć było naprawdę ciężko. Za mną wiele lat leczenia i rehabilitacji.  Można powiedzieć, że na zawsze zostałem naznaczony przez tamten dzień. W wyniku uderzenia i zgniecenia głowy, nerw w prawym oku został przyciśnięty krwiakiem. Nie widzę na to oko. Szukałem pomocy w wielu poradniach. Radziłem się wielu specjalistom. W końcu pojawiła się nadzieja. Po 28 latach! Zostałem zakwalifikowany na wykonanie przeszczepu komórek macierzystych w Tajlandii, który daje szansę na odzyskanie wzroku. Niestety, wskutek utraty zawodu kierowcy ciężarówki oraz doznanych urazów, nie stać mnie na wykonanie tego zabiegu. Nie mam wystarczających oszczędności, a cena zwala z nóg. Potrzebuję ponad 120 tys. złotych! Nigdy nie straciłem nadziei i wiary, że kiedyś odzyskam wzrok. Teraz pojawiła się szansa, by naprawdę tak się stało! Ta zbiórka i Wasza pomoc są dla mnie ostatnią nadzieją, że uda mi się w końcu powrócić do pełnej sprawności. Chciałbym znów siedzieć za kierownicą ciężarówki. Ta praca była dla mnie moją pasją. Pomóż mi do niej wrócić! Pomóż mi odzyskać wzrok! Sylwester

23 135,00 zł ( 17,54% )
Brakuje: 108 748,00 zł
Ewa Ciba
Ewa Ciba , 50 lat

Wybuch w restauracji – Moja mama ma poparzenia III stopnia!

Dziś, 20 lipca o godzinie 8:30 wybuchł pożar w restauracji w Gorczenicy (powiat brodnicki) – poinformowały media. – Jedna osoba poważnie poparzona – tą osobą była moja mama! Sklep, w którym pracowała moja mama, jest w tym samym, parterowym budynku co restauracja. Właściciel jest ten sam, pracownicy się znają i ze sobą współpracują, w końcu sąsiadują ze sobą przez ścianę.  Najpierw moja mama usłyszała huk. Przestraszyła się, że może to rura pękła i leje się woda. Pobiegła szybko do kuchni. Okazało się, że to butla od gazu się rozszczelniła i gaz z ogromną siłą zaczął wylatywać, powodując hałas. Zaraz potem nastąpił wybuch… Helikopterem mama została przetransportowana do szpitala. Oparzenie objęło niemalże całe ciało – spalone brwi, rzęsy, część włosów, ręce, nogi. Od kolan w dół musiała zostać przeszczepiona skóra z ud niemalże w 100%. Reszta ciała w miarę się goi, jednak wymaga specjalnej pielęgnacji. By mama mogła wrócić do pełni zdrowa, niezbędny będzie szereg kosztownych zabiegów, godzin rehabilitacji oraz specjalistyczne środki do mycia ciała i pielęgnacji blizn.  Lekarze zalecili również wizyty w komorze hiperbarycznej, która znacznie pomaga w regeneracji skóry. Niestety wszystko to niesie za sobą wysokie koszty. Z całego serca proszę Cię o pomoc dla mojej mamy! Oliwia, córka Ewy ➡️ Groźny pożar restauracji w Gorczenicy. Jedna osoba poważnie poparzona – TVP3 BYDGOSZCZ

23 118 zł
Bogdan Panek
Bogdan Panek , 54 lata

Jedna chwila zmieniła życie w walkę i ból! Pomóż Bogdanowi!

Do początku lipca prowadziliśmy z mężem szczęśliwe życie. Jeden telefon zmienił wszystko. Dowiedziałam się, że mąż trafił do szpitala, ponieważ doszło do tragedii – upadku z drabiny. Po przyjeździe do szpitala okazało się, że wypadek Bogdana był tak poważny, że lekarze nie dawali mu na przeżycie więcej niż 72 godziny… Męża wprowadzono w śpiączkę farmakologiczną i poddano bardzo ciężkiej operacji odbarczania krwiaków w mózgu i móżdżku. Tak naprawdę, pomimo upadku z niewielkiej wysokości, dostałyśmy informację, że Bogdan przy tak poważnym urazie powinien zginąć na miejscu. Najtragiczniejszym momentem dla nas była chwila, w której lekarze powiedzieli nam, abyśmy się z nim pożegnały, bo nie dają mu szans na przeżycie!  Wówczas dominował w nas lęk, strach, niesamowity ból i tysiące pytań! Dlaczego taka tragedia spotkała właśnie naszą rodzinę? Dlaczego my? Dlaczego tak się stało? Do tej pory się nad tym zastanawiamy, jednocześnie dziękując Bogu za to, że dał Bogdanowi szansę na walkę. Mijały godziny, mąż walczył, a my razem z nim. Byłyśmy przy nim w każdej możliwej chwili. Nasza wiara była i jest tak silna, że nie dopuszczałyśmy do siebie żadnej złej myśli, mimo, że codziennie dostawałyśmy informacje, że stan męża jest  ciężki, a zagrożenie życia nie ustawało.  Po kilku dniach walki mąż zaczął oddychać bez respiratora, jednak to nie trwało długo. Niestety, doszło do kontaktu z bakterią – gronkowcem… Po kilku dniach z następną, szpitalną bakterią, która okazała się bardzo groźnym zapaleniem płuc, co uniemożliwiło samodzielne oddychanie Bogdana i z powrotem konieczne było uruchomienie respiratora.  Lekarze nie dawali mu żadnych szans, a jednak mąż częściowo się wybudził! Reaguje na dotyk, ból i otwiera oczy. Największym problemem jest to, że ciągle nie jest w stanie oddychać sam... Po przebytym zapaleniu płuc zbiera mu się tam wydzielina. Przez to narażony jest na kolejne powikłania w postaci np. zapalenia płuc. Chcąc pomóc mężowi powoli wracać do zdrowia musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy! Aby dać mu szansę na życie, musimy oddać go w ręce najlepszych specjalistów, którzy wiedzą jak postawić go na nogi, a co najważniejsze, nauczyć go samodzielnego oddechu. Do tego potrzebna jest rehabilitacja oddechowa i ogólnousprawniająca. Niestety taka rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku jest bardzo kosztowna. Z tego powodu zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc dla Bogdana. On się nie poddał, więc my też nie możemy się poddać!  Żona Joanna z córkami

23 117,00 zł ( 21,72% )
Brakuje: 83 266,00 zł
Itan Zych
8 dni do końca
Itan Zych , 2 latka

Wychowujemy 4. dzieci – Prosimy o pomoc dla najmłodszego!

Itan jest naszym najmłodszy dzieckiem. Ma troje rodzeństwa – dwóch braci i siostrę. Urodził się już w 32. tygodniu ciąży. Niestety w trakcie ciąży załapałam infekcję, która w konsekwencji wywołała poród.  Przez miesiąc po porodzie Itanek przebywał w szpitalu. Ku naszemu przerażeniu dostał zapalenia opon mózgowych, przeszedł antybiotykoterapię, jednak w końcu przyjechał do domu. Ciszyliśmy się z całych serc, że jesteśmy w komplecie, że już nic mu nie grozi. Nikt nie spodziewał się kolejnych komplikacji i takiej diagnozy. Początkowo stan synka był stosunkowo dobry. Jednak, gdy zaczął wstawać, zauważyliśmy serie nieprawidłowości. Itanek był bardzo napięty, stał na paluszkach, a nie na całych stópkach, nie chciał siedzieć. Z niewiadomych przyczyn czuł się wtedy niekomfortowo. Zaczęliśmy diagnozować synka i po wykonaniu rezonansu magnetycznego mózgu i pnia mózgu neurolog postawiła ostateczną diagnozę: dziecięce porażenie mózgowe – spastyczne porażenie nóg oraz obniżone napięcie mięśniowe.  Itan czworakuje według nieprawidłowego wzorca, nadal nie chodzi samodzielnie. Wymaga intensywnej rehabilitacji oraz sprzętu rehabilitacyjnego. Zakupiliśmy już ortezy stopy i stawu skokowego. Musimy jeszcze kupić ortezę obustronną, unieruchamiającą staw biodrowy oraz pionizator.  Jeden z braci Itanka ma zespół Downa. Obecnie musimy dwoje dzieci rehabilitować oraz często konsultować z różnymi specjalistami. Wskazane są również turnusy rehabilitacyjne. Niestety sami nie jesteśmy w stanie sprostać tym wszystkim potrzebom stąd nasza prośba o pomoc. Będziemy Ci wdzięczni za każdą podarowaną złotówkę! Rodzice Itana

23 109 zł
Paweł Jankowski
1 dzień do końca
Paweł Jankowski , 39 lat

Choroba, za którą czai się śmierć❗️Pomóż Pawłowi❗️

SLA – Stwardnienie zanikowe boczne. Taki wyrok dostał nasz brat na początku czerwca... Paweł urodził się z niepełnosprawnością w stopniu umiarkowanym, czego tak naprawdę nigdy nie odczuliśmy. Poza paroma kwestiami był samodzielny. Niestety, w kwietniu 2022 roku wszystko się zmieniło. Zaczęło się od bólu nadgarstka, który przeszedł na całą rękę. Chodziliśmy od lekarza do lekarza, w międzyczasie uczęszczając z Pawłem na rehabilitację i w końcu w czerwcu tego roku dostaliśmy diagnozę.  SLA – Trzy litery, za którymi czai się śmierć. Powoli, dzień po dniu choroba odbiera sprawność i funkcje życiowe. Czyni z chorego więźnia własnego ciała. Paweł ma problemy z chodzeniem i bardzo słabe ręce. Stwardnienie zanikowe boczne to podstępna, śmiertelna choroba. Każdego dnia osłabia mięśnie, odbiera ruch, mowę... Na końcu zabiera oddech, prowadząc do śmierci. Na to schorzenie nie ma leku. Rehabilitacja ma na celu złagodzenie objawów, a dzięki ćwiczeniom możliwa jest aktywizacja zachowanych funkcji mięśni oraz zapobieganie sztywności stawów. Po śmierci rodziców trzymamy się razem. Mimo choroby i znacznie osłabionego ciała Paweł zawsze jest taki, jak na zdjęciu. Uśmiechnięty, pogodny, przesympatyczny dla każdego, z kim rozmawia. Chcemy, by jak najdłużej pozostał takim sobą – Bratem, którego kochamy z całego serca.  Ale ciągła rehabilitacja niesie ze sobą koszty, które stoją przed nami ogromnym murem. Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc. Prosimy, otwórzcie serca, pomóżcie nam w walce o naszego brata, by zapewnić mu warunki do leczenia. By okrutna choroba nie zamieniła jego dni w pełną bólu egzystencję. Rodzina

23 065 zł
Jasio Kaniewski
Jasio Kaniewski , 6 lat

6-letnie życie w szponach NOWOTWORU - uratuj Jasia❗️

Nowotwór złośliwy - gdy usłyszeliśmy te słowa, otworzyły się wrota onkologicznego piekła! Zaczęła się walka, która trwa do dziś... Walka pełna strachu o życie, które dopiero się zaczęło. Jasio, mój malutki synek, ma 6 lat. Do połowy kwietnia 2023 roku jego życie wyglądało tak jak każdego innego dziecka. Bawił się, chodził do przedszkola, uśmiechał, poznawał nowe rzeczy, wszędzie było go pełno. Niestety choroba sprawiła, że życie synka i całej naszej rodziny przewróciło się do góry nogami... W lutym Jasio zachorował na zapalenie ucha... Wydawało się, że jest lepiej, niestety po miesiącu był nawrót wszystkich objawów.... Wizyta u pediatry i laryngologa wyciszyła chorobę. Wydawało się, że najgorsze już za nami, jednak tak się nie stało. Niestety zaraz po świętach Wielkanocnych Jasiowi zaczęło zezować lewe oczko. Po paru dniach znów wróciło zapalenie ucha. Jednak tym razem było jeszcze gorzej... Z uszka leciała krew. Wylądowaliśmy na SOR-ze, czując, że dzieje się coś niedobrego. Nie sądziliśmy jednak, że usłyszymy tak dramatyczne wieści. Po wykonanej tomografii komputerowej na SOR okazało się, ze Jasio ma guza w kości czaszki... Prosto ze szpitala w Chorzowie Jasio został przewieziony karetką do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Tam zostały wykonane kolejne badania, Jasio przeszedł też na operację, aby pobrać wycinek do badania histopatologicznego... Czekaliśmy na wynik jak na wyrok, modląc się, aby nie był najgorszy... Niestety, po długim czasie oczekiwania padła diagnoza, która nas zdruzgotała. Guz kości podstawy czaszki Embryonal rhabdomyosarcoma - nowotwór złośliwy! Jasio musi się zmierzyć ze śmiertelnie groźnym przeciwnikiem... Zanim pojawiła się diagnoza, guz dalej dawał o sobie znać - oprócz nacieku w lewym uchu i zeza lewego oczka zrobił się ucisk na nerwy twarzowe po lewej stronie... Jasio miał paraliż ust po lewej stronie, paraliż języka... Zaciskało się gardło, synek krztusił się własną śliną, miał problemy z połykaniem pokarmów i płynów... Synek znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Lekarze powiedzieli, że grozi mu to, że przestanie połykać, a co za tym idzie zacznie mieć problemy z oddychaniem... 12 maja 2023 roku Jasio dostał pierwszą dawkę chemii, ratującej życie. Udało się powstrzymać atak guza, paraliż przestał postępować. Dziś żyjemy pod dyktando kolejnych dawek chemii... Jasio ma za sobą już 12 cykli, przed sobą jeszcze co najmniej 10 kolejnych. Synek przebył też terapię protonową w Krakowie, odbył 28 naświetleń.  Choroba to dla Jasia przerwa w dzieciństwie, w życiu społecznym. Jego odporność jest zerowa, więc nie chodzi do przedszkola, nie może się bawić na placu zabaw ani przebywać w dużych skupiskach ludzi. Stał się dzieckiem bardzo spokojnym i wyciszonym... Jego energia zniknęła przez przyjmowanie chemii, jest po prostu zdezorientowany. Ciężko jest się mu odnaleźć w nowej sytuacji, gdzie ciągle są badania, kłucia, kroplówki, ciągłe wizyty w szpitalu... Na leczenie dojeżdżamy do Warszawy, to prawie 240 kilometrów od naszego miejsca zamieszkania... Leczenie, w tym okulistyczne i dojazdy pochłaniają ogromne koszty. Gdy uda się pokonać nowotwór, synka czeka nadrabianie straconego czasu. Jasio walczy i chce żyć, żyć jak dawniej... Niestety choroba zabrała mu w tym momencie dawne życie, pełne wrażeń i zabawy... Walczymy o to, by nie zabrała mu nic więcej. Wierzymy, że synek pokona nowotwór i że już niedługo pozostanie tylko koszmarnym wspomnieniem, do którego nie chcemy wracać. Aby jednak tak się stało, potrzebujemy Waszej pomocy...

23 062,00 zł ( 43,35% )
Brakuje: 30 130,00 zł