Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krzysztof Gałązka
Krzysztof Gałązka , 58 lat

POMOCY❗️Planowa operacja przyniosła nieoczekiwane skutki...

Ci z Was, którzy znają Krzysia, wiedzą, że to człowiek o wielkim wrażliwym sercu, otwartym umyśle i niesamowitym poczuciu humoru. To człowiek zawsze uczynny i bezinteresowny. W życiu rodzinnym ukochany mąż, wujek, szwagier i przyjaciel. W życiu zawodowym niezwykle ambitny i konsekwentny, podejmujący się zadań z ogromną pasją i niebywałym wyczuciem. Pasjonat gór i przyrody. Krzysiu interesował się  sportem, wędkarstwem, podróżami, motoryzacją, techniką i elektroniką. Niespodziewanie znalazł się w takim momencie życia, że nie może cieszyć się z jego uroków. Od piątku 10 lutego 2023 roku, w którym przeprowadzono planowy zabieg usunięcia pęcherzyka żółciowego, dotychczasowe życie Krzysia zmienia się w koszmar. Potem druga operacja, po której został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Jego stan oceniany był jako krytyczny. „Trzeba czekać…” –  tak brzmiał najczęstszy komunikat od lekarzy. Dziś jest już lepiej, udało się ustabilizować jego stan zdrowia, jednak cała droga powrotu do sprawności jest jeszcze przed nim. Krzysiu aktualnie przebywa w szpitalu na oddziale intensywnej terapii, jest leżący. Aby mógł wrócić do zdrowia, energii i sprawności fizycznej sprzed operacji,  musi być poddany kosztownej rehabilitacji. Potrzebne są środki, których nie mamy, by dać mu szansę powrotu do sprawności. Rehabilitacja, jaką musi podjąć mój mąż po wyjściu ze szpitala to wydatek, który spadł na mnie niespodziewanie. Nie posiadamy takich oszczędności. Myśl, że na drodze do powrotu Krzysia do zdrowia staną pieniądze, nie daje mi spać. Dlatego zwracam się do Was o pomoc! Głęboko wierzę w to, że wspólnymi siłami uda nam się przywrócić Krzysztofa do pełnej sprawności! żona Joanna

23 715,00 zł ( 14,71% )
Brakuje: 137 456,00 zł
Wojciech Klimek
Wojciech Klimek , 12 lat

Wojtek na drodze do sprawności! Pomóż chłopcu dalej walczyć...

Wojtek przeszedł już tak wiele... Życie doświadczyło go okrutną chorobą, przez którą od urodzenia musi walczyć o samodzielność. Od pierwszych dni jego dzieciństwo wypełnione jest kolejnymi operacjami, rehabilitacją, gipsowaniem rączek i nóżek... Już od narodzin synka walczymy z jego okrutną chorobą mięśni i stawów – artrogrypozą. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by Wojtek miał szansę na zdrowie i samodzielność. Los jednak wciąż stawia na naszej drodze kolejne przeszkody... Serce rodzica pęka, gdy choruje dziecko! Artrogrypoza objawia się zniekształceniem kończyn, przeprostem stawów, wykręceniem nadgarstków, przykurczami oraz stopami końsko-szpotawymi. By dać Wojtkowi szansę na sprawność, konieczne było przeprowadzenie wielu poważnych operacji oraz wielokrotne gipsowania rąk i nóg. Od urodzenia jest też stale rehabilitowany i zaopatrywany w ortezy. Jego schorzenie nadal jednak uniemożliwia mu wykonywanie wielu podstawowych czynności życiowych oraz, co najgorsze, powoduje okropny ból! Nie spodziewaliśmy się, że na naszego synka może spaść jeszcze więcej cierpienia. Niestety tak się właśnie stało – lekarze wykryli u niego guza! Nasz świat się zatrzymał. W głowach pojawiały się tylko pytania: "Dlaczego?! Jak to możliwe?!" Kolejnym ciosem była informacja, że zmiany nie dało się wyciąć, była zbyt rozległa! W dodatku to nerwiak... Wojtek żyje z tykającą bombą! Marzymy, by w życiu synka, zamiast cierpienia i zmęczenia, pojawiły się radość i spokój. Wiemy, że musimy jeszcze wiele przejść, by to osiągnąć. Mimo wszystko wierzymy, że w końcu będzie lepiej. Gdy Wojtek był malutki, lekarze mówili, że on nigdy nie będzie chodził. A dziś, dzięki ciężkiej pracy, porusza się prawie samodzielnie! Niestety wszystkie niezbędne terapie, leki, konsultacje ze specjalistami wiążą się z ogromnymi kosztami finansowymi, którym nie jesteśmy w stanie sami sprostać. Dotychczas jednak mogliśmy liczyć na Waszą pomoc, za co z całego serca dziękujemy. Prosimy jednocześnie o dalsze wsparcie. Wierzymy, że dzięki Waszemu zaangażowaniu i pomocy nadal będziemy w stanie kompleksowo zadbać o zdrowie naszego syna. Rodzice Wojtka

23 706 zł
Szymon Lenart
13 dni do końca
Szymon Lenart , 20 miesięcy

Walczymy o jak najlepszy start w przyszłość dla małego Szymonka!

Gdy czekałam na przyjście na świat mojego synka, wszystko przebiegało bez problemów. Przy porodzie też nie było komplikacji, a Szymek dostał 10 punktów w skali Apgar. Szybko jednak okazało się, że z jego zdrowiem nie jest najlepiej... Mój chłopiec urodził się z wadami wrodzonymi m.in. kraniosynostozą złożoną i wadą serduszka. Kraniosynostoza to zrośnięcie jednego lub kilku szwów czaszki. Byłam przerażona! Lekarze kazali czekać. Gdy Szymek miał 4 miesiące, przeszedł operację. Była to endoskopowa rekonstrukcja czaszki. Specjalista powiedział, że głowa synka jest bardzo nietypowa, a jego przypadek jest 1 na 10 tysięcy. Udało się jednak wyciąć szwy! Wydawało się, że kolejne zabiegi nie będą potrzebne.  Badania pokazały jednak trakcie, że syn ma "dziurawą" potylicę. Czekamy na jej zarośnięcie, aby móc przystąpić do kolejnej operacji. Pomoże ona nadać główce poprawny kształt, tak aby Szymek mógł rozwijać się bez problemów. Synek ma dziś 9 miesięcy. Występuje u niego minimalne opóźnienie w rozwoju, ale powoli zaczyna siadać i próbować raczkować. Drogą do zdrowia i sprawności syna jest według specjalistów intensywna rehabilitacja. Koszty są naprawdę duże. Oprócz rehabilitacji potrzebne są jeszcze wizyty u neurologopedy, neurochirurga oraz kardiologa. Dodatkowo odbywamy też konsultacje okulistyczne i laryngologiczne. Jesteśmy też w trakcie badań genetycznych.  Chcę zapewnić Szymonkowi jak najlepszy rozwój i start w przyszłość. Wierzę, że z Waszą pomocą będzie to możliwe! Będę wdzięczna za okazaną pomoc! Katarzyna, mama

23 705 zł
Mirek Maleszak
Pilne!
Mirek Maleszak , 59 lat

Trwa walka ze śmiertelną chorobą❗️Mój mąż potrzebuje Twojego wsparcia❗️

Mój mąż jest śmiertelnie chory, a ja staram się znaleźć sposób, aby mu pomóc! Mój mąż zachorował na nowotwór złośliwy żołądka i dwunastnicy w tamtym roku. Ze względu na umiejscowienie raka i nacieki przypadek jest trudny, a okoliczne szpitale nie podjęły się leczenia. Trudno ocenić szanse na całkowite wyleczenie. Oprócz refundowanej operacji i chemoterapii, która jest w toku, istnieją inne sposoby leczenia tego typu nowotworów, lecz ich koszty są ogromne. Terapie, które nadejdą wkrótce nie są nawet w części refundowane i muszą być przeprowadzone za granicą. Możliwe, że jedynym ratunkiem będzie leczenie w USA, dzięki czemu jest nadzieja na powrót do życia sprzed diagnozy. Koszty terapii nierefundowanej są dla nas nieosiągalne bez Państwa pomocy. Sama choruję na stwardnienie rozsiane od 14 lat i przez ten czas mąż był dla mnie największym wsparciem – dzięki niemu nie musiałam się martwić o środki do życia i leczenie. Teraz ja muszę zrobić wszystko, by ratować jego! Chciałabym jeszcze zobaczyć uśmiech na jego twarzy taki jak na zdjęciu. Proszę pomóżcie nam w walce z rakiem. Danuta, żona

23 704 zł
Mikołaj Salwa
Mikołaj Salwa , 7 lat

Z każdym oddechem wyrywa się śmierci! Pomóż Mikusiowi przeżyć!

Zaczynamy od wziewów, później sól fizjologiczna, drenaż i antybiotyk, następnie znów wziewy sól i inhalacje. Kiedy to wszystko się kończy zaczynami od nowa i tak każdego ranka, wieczora, dzień za dniem tydzień za tygodniem, rok za rokiem… Podobno najgorszym co może przytrafić się człowiekowi, to śmierć przez uduszenie. Mój synek cierpi na straszną chorobę, która niszczy płuca, wypełnia je śluzem, zabiera oddech i zabija… Życie z mukowiscydozą to nieustanne łapanie powietrza, walka o każdy głębszy oddech i wieczne poczucie niedotlenienia.  Kiedy tak strasznie cierpi 7-letnie dziecko, trudno nie myśleć, że to tak bardzo niesprawiedliwe. Mukowiscydoza to straszna, śmiertelna choroba, której nie można wyleczyć. Jest sposób na to, by ją spowolnić i pozostawać krok przed nią, ale leczenie jest bardzo drogie!  U naszego syna Mikołaja, mukowiscydozę zdiagnozowano w 6 miesiącu życia. Z perspektywy czasu wiem, że ona od urodzenia dawała znać o sobie.  W małym organizmie spowodowała duże spustoszenie. Mikołaj ma prawie 7 lat jego codzienność to inhalację, drenaże i przyjmowanie masy leków. Obecnie jego rutyną stały się także pobytu w szpitalu. Choroba postępuje zbyt szybko! Co trzy miesiące jeździmy do Centrum Leczenia Mukowiscydozy. Taki pobyt trwa zwykle 14 dni. Każdy z nich to duża ilość prób założenia wenflonu, a także ogromną ilość łez. Ostatni wyjazd dał nam nadzieję, która może pozwolić Mikusiowi poprawić ogólny jego stan zdrowia. Tą nadzieją są leki przyczynowe. Niestety, Mikuś ze względu na swoje mutacje genetyczne nie może otrzymać leczenia refundowanego w Polsce. Po rozmowie z lekarzem prowadzącym, uzyskaliśmy zgodę na wprowadzenie ratującego życie leku. Lek ten w Polsce jest bardzo drogi jego koszt to ponad 80 tys. za miesiąc. Jednak w Argentynie istnieje jego odpowiednik, który kosztuje ¼ ceny tego w Polsce. Niestety koszt jest dla nas ogromny. Z tego też powodu piszę do Was apel o pomoc dla Mikusia. Bez leczenia, ta choroba w końcu go pokona, a życie stanie się nie do zniesienia. Błagamy Was ze wszystkich sił o ratunek dla Mikusia, który tak bardzo cierpi i dusi się każdego dnia! Ta choroba jest bardzo silna i podstępna, lecz razem możemy ją wyprzedzić i sprawić, by życie Mikusia nie było męczarnią!  Mama

23 664,00 zł ( 9,26% )
Brakuje: 231 656,00 zł
Beata Sugalska
Beata Sugalska , 59 lat

Beata jest po amputacji nogi - pomóżmy jej wrócić do samodzielności i życia wśród ludzi❗️

Moja żona choruje na cukrzycę. Często jest ona bagatelizowana i kojarzy się z koniecznością odmawiania sobie słodyczy. Nic bardziej mylnego, to bardzo poważna choroba, której skutki mogą robić olbrzymią krzywdę! Pod koniec roku 2021r. moja żona przez powikłania cukrzycowe przeszła amputacje jednej nogi... To wywróciło nasze życie do góry nogami.  Po długiej walce Beata stara się jak najlepiej funkcjonować. Stara się znów być jak pełnosprawna osoba. Nie poddaje się, nie leży w łóżku i nie czeka na pomoc. Chce być samodzielna!  Zbieramy środki, żeby umożliwić jej bycie samowystarczalną. Zbieramy fundusze m.in. na niewielką windę. Mieszamy na pierwszym piętrze, a klatka schodowa jest za wąska i wózek inwalidzki się w niej niestety nie mieści. Chciałbym jej ułatwić życie i pomóc. Niektóre rehabilitacje oraz w wizyty lekarskie nie mogą odbyć się w domu. Żona musi mieć możliwość wyjścia do świata! Bardzo tego potrzebuje!  Za jakąkolwiek pomoc bardzo dziękujemy! Każda ma dla nas ogromne znaczenie! Mąż Beaty  *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

23 646,00 zł ( 63,5% )
Brakuje: 13 589,00 zł
Julia Chudowolska
Julia Chudowolska , 23 miesiące

Niemowlak, który zna tylko gips... Walczymy o sprawność Julki!

Juleczka jest jeszcze taka malutka. To mała kruszynka, która w pierwszych miesiącach życia doświadczyła bólu. A ja… cierpię razem z nią.  Niemal od razu po porodzie zauważyłam u mojej córeczki charakterystyczne przykurcze nóżek i rączek. Natychmiast podjęłam szereg wielu konsultacji… Julia choruje na artrogrypozę, która sprawia, że możliwości ruchowe są bardzo ograniczone. Nie było innego wyjścia, jak włożyć jej maleńkie nóżki w gips! Zawsze marzyłam, że moje dziecko, będąc w tym wieku, zacznie raczkować, aby potem postawić swój pierwszy samodzielny krok. Okazuje się, że musimy o niego zawalczyć! A ta walka jest bardzo długa i ciężka… Obecnie co tydzień jeździmy do lekarza, aby wymienić gips na jej nóżkach. Będzie to trwało jeszcze przez jakiś czas. Jak długo? Nie wiem… Potem trzeba będzie używać ortez i cały czas, najlepiej codziennie, rehabilitować moją kruszynę.  Jej rączki także potrzebują pomocy. Już teraz widoczna jest poważna sztywność łokci, która może postępować… Lekarze uprzedzili mnie, że w przyszłości konieczna będzie operacja rąk i bioderek... Jesteśmy dopiero na początku leczenia… Koszty częstych konsultacji medycznych, badań oraz rehabilitacji są dla mnie nie do pokonania. Sama po prostu nie dam rady zapłacić za sprawność mojego własnego dziecka! Gdybym mogła, oddałabym wszystko, aby pomóc mojej córeczce. Staję na głowie i próbuję wiązać koniec z końcem, ale to ciągle za mało. Proszę pomóż mi w tym bardzo trudnym czasie… Mama Julki Zobacz filmik, który wzrusza do łez:

23 630 zł
Jan Sulkiewicz
Jan Sulkiewicz , 4 latka

Nieuleczalna choroba małego Jasia... Walczmy o niego razem!

Jasiu jest wesołym, pogodnym 3-latkiem, który cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne'a. Ta straszna choroba kawałek po kawałku zabiera nam naszego synka… Z całego serca prosimy o pomoc! Schorzenie jest bardzo rzadkie i prowadzi do postępującego i nieodwracalnego zaniku mięśni… Do kardiomiopatii i niewydolności oddechowej! Nie da się go wyleczyć!  Tak bardzo boimy się o naszego synka. U chłopców między 8 a 14 rokiem życia dochodzi do utraty zdolności samodzielnego poruszania się. Śmiertelność choroby w młodym wieku jest niestety wysoka… W celu opóźnienia choroby Jaś jest systematycznie rehabilitowany. Wszystko po to, aby zapobiegać powstawaniu przykurczów stawowo-mięśniowych, deformacji kręgosłupa. Nasz kochany synek będzie musiał być wspomagany sterydami, które będziemy sprowadzać dla niego z Niemiec. Mają one najmniejsze skutki uboczne. Jasiowi będą potrzebne również ortezy. Musimy być pod stałą opieką wielu specjalistów m.in. neurologa, kardiologa, pulmonologa, ortopedy, okulisty, logopedy, psychologa oraz rehabilitanta. Czasami są to lekarze z zagranicy. Niestety wiąże się to z dużym nakładem finansowym… Mamy nadzieję, że te wszystkie działania i pomoc wielu specjalistów pomoże Jasiowi utrzymać jak najdłużej sprawność ruchową. Zyskać czas i nadzieję na wynalezienie leku na tę straszną chorobę. Wierzymy, że będziecie z nami i pomożecie Jasiowi w tej trudnej walce! Rodzice ➡️ Facebook ➡️ Instagram

23 533 zł
Klaudia Pranszke
Klaudia Pranszke , 18 lat

Potworne cierpienie niszczy życie Klaudii od lat. Ratunku!

Jeden atak brutalnie zabiera to, co udaje się wypracować wieloma godzinami ciężkiej pracy. Klaudia została zdiagnozowana, gdy miała niewiele ponad roczek. Niebawem skończy 16 lat, a przez chorobę wciąż toczy poważną walkę o każdy dzień. Strach pomyśleć, co mogłoby się wydarzyć, gdyby nam, rodzicom, zabrakło sił…  Wszystko zdawało się być w porządku, ale już od dawna wiemy, że pozory mylą najbardziej… Rozwój Klaudii przebiegał książkowo, ale w pewnym momencie miałam wrażenie, że trafiliśmy na ścianę. Postępów nie było widać, a mi zaczynało wydawać się, że następuje regres. Lekarze początkowo uspokajali i zapewniali, że moja córka “wyrośnie” i niebawem dogoni rówieśników.  Niestety, nic takiego się nie wydarzyło do dziś.  Padaczka lekooporna to potworna choroba, która brutalnie niszczy mózg. Z każdym kolejnym atakiem tracimy coś, na co poświęciliśmy wiele godzin pracy. W lepszych okresach Klaudia jest w stanie nawiązać kontakt, wskazać na swoje potrzeby. Niestety, lepsze dni są w naszym przypadku jak wygrana na loterii - tak naprawdę nie jestem w stanie przewidzieć, kiedy i jak mocno uderzy choroba.  Najgorsze jest to, że wzmożone ataki zupełnie wyłączają Klaudię z życia. Nagle, moja radosna córka staje się apatyczna, nie reaguje na to, co ją otacza. Nie może chodzić do szkoły, nie jest w stanie uczestniczyć w rehabilitacji. Co jakiś czas nasza rzeczywistość boleśnie ogranicza się do czterech ścian, w których gości głównie strach.  Obserwowanie cierpienia mojego dziecka łamie mi serce. Ze wszystkich sił staram się zapewniać Klaudii to, co niezbędne do walki z chorobą. Intensywna rehabilitacja, konsultacje, zakup suplementów i leków generują ogromne wydatki. To środki, których nie jesteśmy w stanie zdobyć. Jeśli nie będziemy mogli kupić tego, co potrzebne, nie będziemy w stanie walczyć z chorobą Klaudii. Przeraża mnie wizja przyszłości, w której nie będę w stanie wspierać walki mojego dziecka. Potrzebujemy wsparcia, by zapewnić naszej córce wszystko, co niezbędne. Jej życie nie może być pasmem niekończącego się cierpienia. Klaudia walczy o każdy dzień, ale by jej szansa nie przepadła potrzebna jest pomocna dłoń. Proszę, nie bądź obojętny na cierpienie, które trwa już od wielu lat. Momenty, kiedy na twarzy Klaudii gości uśmiech mogę policzyć na palcach obu rąk. A jednak każdy z nich daje mi mnóstwo energii do działania. Życie w cieniu choroby bywa potworne, ale po burzy zawsze wychodzi słońce. Wierzę, że dzięki Tobie Klaudia jeszcze będzie cieszyć się życiem. Rodzice Klaudii

23 486,00 zł ( 32,1% )
Brakuje: 49 663,00 zł