Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maciej Walczak
Maciej Walczak , 54 lata

Dajmy szansę Maciejowi! Potrzebujemy Waszej pomocy! Wpłacając nawet niewielką sumę dajesz mu szansę, aby mógł żyć!

23 stycznia 2022 r., Dzień Dziadka, jeden z piękniejszych dni w roku, jednak dla Maćka okazał się jednym z najgorszych w życiu… Maciej dostał udaru niedokrwiennego mózgu. Trafił do szpitala w Wałbrzychu, tam po serii wykonanych badań, zostały podjęte decyzje o natychmiastowym transporcie do Wrocławia w  celu wykonania trombektomii. Niestety, zabieg się nie powiódł, a skrzep pozostał i uszkodził nerwy... Skrzep powstał w bardzo niefortunnym miejscu – w pniu mózgu. Lekarze od samego początku nie dawali Maćkowi żadnych szans. Powtarzali, że jeśli będzie żył, to nie będzie prowadził normalnego życia już nigdy... My wierzymy, że się bardzo mylą! Maciej trafił do VOTUM - prywatnego ośrodka rehabilitacji w Krakowie, tam cały personel stanął na głowie. Po ponad dwóch tygodniach Maciej zaczął wytrzymywać na wózku 70 minut, wziął swój pierwszy prysznic, a nawet udało się go spionizować. Maciej dzięki podjętej rehabilitacji porozumiewa się z otoczeniem i wszystko rozumie, używając własnych powiek. Nie zmienia to faktu, że wciąż ma niedowład czterech kończyn, odżywiany jest za pomocą sądy żołądkowej, musi oddychać przez rurkę tracheotomiczną i niestety nie mówi.  Widać, że Maciej bardzo chce walczyć. Jednakże w tej walce potrzebna jest nam Wasz pomoc! Rehabilitacja jest bardzo kosztowna. Pierwsze dwa miesiące rehabilitacji pokryła córka Karolina wraz z zięciem. Koszt jednego miesiąca to ok. 26 000 zł miesięcznie. Wsparcie okazali także współpracownicy Maćka, którzy zebrali środki celem pomocy rodzinie i koledze, lecz to wciąż za mało! Dostaliśmy kolejną ofertę na 3-miesięczny turnus w kwocie 80 000 zł, a obawiamy się, że to nie będzie koniec potrzeb - tylko ciągła rehabilitacja może przynieść Maciejowi powrót do sprawności. Stąd nasza ogromna prośba o wsparcie Macieja w walce! Naprawdę warto. Maciej chce walczyć i robi znaczące postępy. Chcemy, by 52-letni Maciej był też przykładem dla innych, gdzie lekarze nie widzą szans, a gdzieś tam, w oddali pojawia się światełko w tunelu... bliscy Macieja

27 133,00 zł ( 17,02% )
Brakuje: 132 250,00 zł
Oliwier Szymański
Oliwier Szymański , 17 lat

Mówili, że nie będzie chodził❗️Oliwier udowodnił, że jest inaczej❗️

Oliwier urodził się jako skrajny wcześniak w 26 tygodniu ciąży i ważył zaledwie 700 gramów. Przez 3 miesiące lekarze walczyli o jego życie, a po wyjściu ze szpitala rozpoczęła się walka o zdrowie. Gdy syn miał 2 lata, zdiagnozowano u niego diplegię, czyli obustronne porażenie kurczowe kończyn dolnych. Lekarze prognozowali, że nie będzie chodził. Ale na szczęście tak się nie stało i w wieku 6 lat Oliwier postawił pierwsze kroki! Przez cały ten czas nasz syn z uporem sportowca uczęszcza na rehabilitację, gdzie ćwiczy pod okiem wspaniałych rehabilitantów, bierze udział w turnusach rehabilitacyjnych, a w międzyczasie bolesne ostrzykiwanie nóg toksyną botulinową daje mi większy zakres ruchu i podtrzymuje sprawność. Obecnie Oliwier jest już nastolatkiem, uczniem liceum. Z powodu szybkiego wzrostu chód znacznie się pogorszył, czemu towarzyszy ogromny ból. W listopadzie i grudniu Oliwier przeszedł dwie skomplikowane operacje osteotomii derotacyjnej oraz przeszczep ścięgien. Operacje były konieczne nie tylko po to, by Oliwier mógł nadal chodzić, ale by jego chód nie był daleki od wzorca, by poruszał się niemalże jak zdrowy człowiek. Ale udane zabiegi to tylko 50% sukcesu. Syn już zaczął intensywną rehabilitację. Dzielnie wszystko znosi i daje z siebie więcej niż 100%! By nasz syn mógł sprawnie chodzić, potrzebna jest wielomiesięczna specjalistyczna, a zarazem bardzo kosztowna, rehabilitacja. Stąd nasza prośba o pomoc w zebraniu funduszy na dalszą rehabilitację syna. Proszę, pomóżcie nam spełnić marzenie Oliwiera o sprawności! Kinga i Dominik, rodzice

27 125,00 zł ( 28,33% )
Brakuje: 68 620,00 zł
Agatka Cejrowska
Pilne!
Agatka Cejrowska , 5 lat

W jej głowie szaleje burza❗️Drogi lek nadzieją dla Agatki!

Moje serce zamiera za każdym razem, kiedy Agatka ma atak padaczki! Napady potrafią trwać bardzo długo, nawet godzinę! Każdy z nich z nich jest wycieńczający, stanowi zagrożenie dla życia mojej córeczki! Niedawno pojawił się lek, który jest dla Agatki szansą. Proszę, pomóż mi za niego zapłacić... Agatka od urodzenia zmaga się z ciężką, lekooporną padaczką – zespołem Dravet. To bardzo ciężki i rzadko występujący rodzaj padaczki. Pierwsze objawy pojawiły się u córeczki po 3 miesiącu życia. Odkąd skończyła 6 miesięcy cały czas jest na lekach. Przyjmuje duże dawki, w różnych kombinacjach. Niestety – leczenie jest nieskuteczne... Napady trwają bardzo długo i nic nie jest w stanie ich zatrzymać. Choroba córeczki podporządkowała nas sobie bez reszty. Nieprzerwany strach przed przyjściem kolejnego ataku i desperackie poszukiwanie nadziei – tak wygląda nasze życie. Padaczka nie pozwala Agatce się rozwijać, niemal zabiera szanse na sprawną przyszłość. I właśnie w tym mroku znaleźliśmy promyk słońca.  Miesiąc temu otrzymaliśmy informację o wprowadzeniu do leczenia padaczki lekoopornej nowego leku. Po przeprowadzeniu badań okazuje się, że niezwykle dobrze wpływa na dzieci z tą chorobą. Napady ustępują lub w znacznym stopniu zmniejsza się ich częstotliwość. Ważne jest również to, że nie otumania tak jak wiele leków. Jak twierdzą rodzice dzieci, które brały udział w badaniach, lek sprawia, że rozwój ich dzieci nareszcie ruszył, a oni odzyskują powoli swoje ukochane pociechy! Jedynym minusem leku jest oczywiście jego cena. Według zalecanej dawki dla Agatki miesięczny koszt stosowania leku to 8 900 zł. Nie sprostamy temu finansowo. Oprócz leków jest jeszcze wiele innych wydatków związanych z rehabilitacją, wspomaganiem rozwoju, wyjazdami na badania, kontrole... Zaakceptowałam chorobę córeczki, jednak nigdy się z nią nie pogodzę i to właśnie ta niezgoda pozwala mi wciąż walczyć! Padaczka sieje spustoszenie w głowie Agatki, a ja zrobię wszystko, by ją powstrzymać. Lek jest na to szansą! Z całego serca proszę, pomóż mi za niego zapłacić i ratować przyszłość Agatki! Mama Agatki

27 115,00 zł ( 42,26% )
Brakuje: 37 043,00 zł
Romuald Wierkowski
Romuald Wierkowski , 66 lat

Rozległy udar odebrał mi sprawność. Proszę, pomóż mi ją odzyskać!

Do 3 stycznia 2023 moje życie można było nazwać sielskim. Cudowna żona, dzieci, wnuki, przyjaciele, aktywne życie, dobra, satysfakcjonująca praca... Czego chcieć więcej? Było wspaniale! Pracowałem jako kierowca międzynarodowy. Tego roku święta spędzić miałem w trasie, ale miały być ostatnie święta poza domem przed wyczekaną emeryturą. Nic nie wskazywało na to, że wydarzy się coś złego... W pierwszym dniu nowego roku już zacząłem czuć się gorzej, bolała mnie głowa, ale sądziłem, że to przeziębienie, gorsze samopoczucie, zmęczenie… Ten stan utrzymywał się dwa dni i wciąż się pogarszał. Było na tyle źle, że mowa stawała się coraz bardziej bełkotliwa. Zauważyli to moi współpracownicy, ja nie widziałem tych zmian. Szef zawiózł mnie do szpitala w Kolonii w Niemczech. Tam okazało się, że miałem rozległy udar niedokrwienny pnia mózgu i móżdżku. Zostałem wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej na blisko trzy tygodnie! Po wybudzeniu mój świat zupełnie się zmienił… Diagnoza: porażenie czterokończynowe, dysfagia i anatria. Nie mogłem ruszyć kończynami, przełykać, mówić... Do 5 maja 2023 byłem w szpitalu w Kolonii, żona cały czas była na miejscu. Po wyjściu z niego zawieziono mnie do ośrodka rehabilitacyjnego w Polsce, w którym nadal przebywam. Zaczynam ruszać prawą ręką, prawą nogą, powoli porozumiewam się pisząc, coraz dłużej jestem w stanie przebywać w pozycji siedzącej. Niestety przede mną jeszcze ogrom pracy i bardzo kosztownej rehabilitacji. Miesięczny koszt pobytu w ośrodku z niezbędną, intensywną rehabilitacją wynosi około 20 tysięcy złotych. Jest to kwota, która znacznie przewyższa nasze możliwości finansowe, ale tylko ta droga daje mi szansę na przywrócenie sprawności i ponowną możliwość cieszenia się życiem. Dlatego bardzo proszę o pomoc! Wierzę, że będziecie ze mną w tej niezwykle trudnej sytuacji! Romuald

27 065,00 zł ( 21,2% )
Brakuje: 100 595,00 zł
Jessica Właśniak
Jessica Właśniak , 35 lat

Trzy doby – tyle wystarczyło, aby nasze życie całkowicie runęło❗️BŁAGAM O POMOC❗️

Moja żona była zdrowa, nic nie wskazywało, że stanie się najgorsze! Dosłownie z dnia na dzień Jessica poczuła się źle. A potem… Było juz tylko gorzej! Błagam o pomoc! Zaczęło się od łagodnych objawów: zawrotów głowy i trudności z utrzymaniem równowagi. Dołączyły do tego problemy z mową, które stawały się coraz bardziej niepokojące.  Początkowo zdiagnozowano spadek sodu. Jessica została wypisana ze szpitala, jednak niemal po chwili znowu do niego wróciła, tym razem na oddział neurologii. To tam postawiono diagnozę, której potwornego znaczenia doświadczamy każdego dnia.  Jessica choruje na centralną mielinolizę mostu. Jego następstwem jest niedowład czterokończynowy oraz uszkodzenie aparatu mowy! Żona stała się osobą leżącą, całkowicie uzależnioną od pomocy drugiej osoby! Nawet przyjmowanie posiłków odbywa się przez PEGa. Jesteśmy pod stałą opieką wielu lekarzy i monitorujemy rozwój choroby. Jednak wszyscy specjaliści zgodnie podkreślają, że najważniejsza jest rehabilitacja. Tylko ona jest w stanie odbudować utraconą sprawność jej ciała.  Rehabilitant wyznaczył nam cel – twierdzi, że do końca tego roku Jessica będzie w stanie samodzielnie usiąść. Jednak, aby było to możliwe, rehabilitacja musi być niezwykle intensywna. Dosłownie, liczy się każda minuta ćwiczeń! Błagam, pomóż zapewnić mojej żonie stały dostęp do tak fachowej opieki… To nasza jedyna nadzieja…  Piotr, mąż

27 049 zł
Ania Skalska
Pilne!
Ania Skalska , 39 lat

Jeśli umrę na raka córka zostanie sama❗️

Rak piersi – takiej diagnozy spodziewam się kilka razy w miesiącu. Wiem, że któregoś dnia przyjdzie wiadomość po której trudno będzie mi się podnieść! Jestem o krok przed rakiem, ale warunek został postawiony jasno – muszę działać natychmiast, by uratować swoje życie! Nazywam się Ania Skalska i mam 37 lat. Nie myślałam, że kiedykolwiek będę potrzebować pomocy i zgłoszę się do Was :( 1,5 roku temu okazało się, że mam małe guzki na piersi. Pół roku później miał prawie 2cm. Biopsja grubo igłowa usunęła go w całości (brodawczak – nowotwór łagodny). 3 miesiące później guz odrósł. Zostałam położona na onkologi, przeszłam operacje usunięcia części piersi, po raz drugi brodawczak. Niespełna 2 miesiące później guz na drugiej piersi. Jestem po kolejnej biopsji i czekam na diagnozę. W ciągu 8 miesięcy 3 razy odrósł mi guz. Onkolog twierdzi, że to tylko kwestia czasu, kiedy kolejna biopsja okaże się nowotworem złośliwym. Po ciężkim rozwodzie i ucieczce od męża musiałam stanąć na nogi. Jeśli trafię do szpitala albo umrę na raka, córka zostanie sama. Nie chcę, aby oglądała mnie łysą i chorą, wolę usunąć piersi i mieć nadzieję, że mi się uda zrobić to na czas! Jedyne wyjście, abym nie zachorowała to mastektomia. Niestety w Polsce taka operacja z jednoczesną rekonstrukcją to koszt ponad 50. tys. złotych. Na dzień dzisiejszy jest to dla mnie nieosiągalna kwota :( Jestem samotną mamą 9-letniej córeczki. Ma tylko mnie. Kolejnej szansy nie dostanę! Byłam na konsultacji u onkologa i bezwzględnie zalecił operacje. W tej chwili jest to dla mnie jedyna szansa, bo guzy odrastają we wręcz astronomicznym tempie! Ogromną, a właściwie jedyną szansą na moje dalsze życie jest ekspresowa operacja!  Proszę Was o pomoc w zdobyciu środków na operacje. Chcę żyć dla mojej córeczki, która tak bardzo mnie potrzebuje. To największy dar, jaki mogę dać mojemu dziecku – zdrowa mama! *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

26 975,00 zł ( 50,71% )
Brakuje: 26 217,00 zł
Jerzy Maj
Jerzy Maj , 74 lata

By mieć sprawność w zasięgu chociaż jednej ręki!

Ponad dwa miesiące temu nasz ukochany tata wskutek nagłej utraty przytomności niefortunnie upadł i uderzył tyłem głowy o podłogę, tracąc władzę w lewej ręce. Pozostałe kończyny były w pełni sprawne. Efektem tygodniowego pobytu w szpitalu oraz wysyłanych badań celem konsultacji właściwych specjalistów w innym odległym miejscu okazała się konieczność przeniesienia do innego szpitala celem wdrożenia właściwego postępowania. Dopiero po 10 dniach od zdarzenia w świetle nowych interpretacji wyników przeprowadzonych badań oraz zastosowanemu postępowaniu przedoperacyjnemu w postaci wyciągu za czaszkę stosowanemu w przypadku urazu kręgosłupa podjęto decyzję o wdrożeniu interwencji chirurgicznej. Jadąc na zabieg operacyjny, tata miał jeszcze całkowicie sprawną prawą połowę ciała. W trakcie zabiegu operacyjnego wykonano stabilizację i protezowanie odcinka szyjnego kręgosłupa. Po zabiegu stwierdzono głęboki niedowład czterokończynowy, tata w chwili obecnej jest leżący i wymaga całkowitej opieki. Nic nie jest w stanie sam przy sobie zrobić. Wymaga karmienia, mycia i przewijania. Pozostając w pozycji leżącej, nie jest nawet w stanie samodzielnie obrócić się z boku na bok. Rehabilitacja szpitalna dobiega końca. Dzięki pracy rehabilitantów i wysiłkowi taty wkładanemu w codzienne ćwiczenia pojawił się cień nadziei w postaci częściowego zginania palców w prawej ręce. W obecnej sytuacji potrzebna jest kontynuacja bardzo długiej i intensywnej rehabilitacji dającej nadzieję (w co mocno wierzymy) na poprawę jego stanu i sprawności poprawiającej jednocześnie komfort i jakość jego jakże traumatycznego obecnie funkcjonowania. Nie znając logicznego uzasadnienia przyczyn utraty władzy w pozostałych kończynach, która wystąpiła po zabiegu oraz będąc świadomymi własnej bezsilności w ich dociekaniu skupiamy się obecnie na tym co najważniejsze w obecnej sytuacji, a mianowicie na zapewnieniu mu jak najlepszej rehabilitacji w specjalistycznym ośrodku. Koszty prywatnej rehabilitacji są ogromne i kształtują się w granicach 14 tys. złotych miesięcznie. W związku z tym zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie w finansowaniu rehabilitacji, bez której stan taty nie ma żadnych szans na poprawę. Dzięki Waszemu wsparciu pomożecie Jerzemu stawić czoło trudom codziennego funkcjonowania, a świadomość niepozostawania w tej traumie samemu doda mu wiary i siły na tyle, by nadal mógł intensywnie walczyć o powrót do własnej sprawności i niezależności. Rodzina

26 933,00 zł ( 30,13% )
Brakuje: 62 429,00 zł
Amelka Frątczak
Amelka Frątczak , 8 lat

"Śmierć chciała zabrać mi córeczkę..." - tata malutkiej Amelki błaga o ratunek!

Dziewczynka, na którą patrzysz, to moja córeczka Amelka. Ma 4 lata, a jej życie nie przypomina beztroskiego, szczęśliwego dzieciństwa... Śmierć chciała ją zabrać, niemal umarła lekarzom na stole operacyjnym... Była już niemal po drugiej stronie, wróciła - jednak jej chore serce i walka o życie pozostawiły na niej straszne piętno... Oczekiwanie na nią było pełne strachu... Niestety, ciąża była zagrożona. Córeczka urodziła się przez cesarskie cięcie. Lekarze jednak ocenili stan jej zdrowia na 9 punktów w skali Apgar. Odetchnęliśmy z ulgą... Radość nie trwała długo. Coś jest nie tak z sercem - powiedzieli lekarze i w tej chwili zawalił się świat... Okazało się, że córeczka ma wadę serca, której wcześniej nie dało się wykryć. Amelka miała 10 dni, gdy przewieziono ją do specjalistycznego szpitala, gdzie po raz pierwszy trafiła na stół operacyjny... Wtedy myśleliśmy, że to chwilowe, że wystarczy jedna operacja i uda jej się pomóc. Niestety, tak się nie stało... Po operacji lekarze byli dobrej myśli, ale szybko okazało się, że doszło do najgorszego... Po córeczkę przyszła śmierć. Amelka odeszła lekarzom... To były najbardziej dramatyczne chwile w moim życiu. Amelka miała otwartą klatkę piersiową, była długo reanimowana. Przez chwilę wydawało się, że ją stracimy, że to koniec. Rozpacz, jakiej nie da się opisać. Na szczęście stał się cud - córeczka wróciła! Niestety, walka o życie zostawiła na niej straszne piętno... Doszło do niedotlenienia i zmian w mózgu. Amelka ma 4 latka, a jest na poziomie kilkumiesięcznego dziecka... Nie chodzi, nie mówi, nie je. Jest dzieckiem leżącym, karmionym przez sondę, nie lubi dotyku... Nie mogę wziąć jej na ręce, przytulić, bo krzyczy z bólu i płacze. Już trzy razy przeżywaliśmy ten koszmar - szpital, kardiologia, ona, gasnąca w oczach, znikająca za drzwiami operacyjnej sali... Strach o życie dziecka jest najgorszym uczuciem na świecie.  Amelka większość swojego krótkiego życia spędza w szpitalach i klinikach. Już nas tam znają... Czy kiedyś ten szpitalny koszmar się skończy? Czy Amelka zazna odrobinę szczęścia w swoim życiu? Żadne dziecko nie powinno tak cierpieć... Aby móc, choćby w ograniczonym stopniu, żyć jak inne dzieci, Amelka wymaga rehabilitacji. Od początku musi walczyć o coś, co innym przychodzi naturalnie. Jej rozwój psychoruchowy jest znacznie opóźniony. Robimy wszystko, by problemy zdrowotne jak najmniej odbiły się na przyszłości Amelki, jednak niewiele możemy zrobić sami... To straszne, że gdy na świat przyszło takie niewinne, bezbronne dziecko, musi tak cierpieć... Powinna cieszyć się życiem, a nie walczyć o każdy dzień! Najgorsza w tym wszystkim jest bezradność - gdybyśmy mogli, wzięlibyśmy jej chorobę, przeżyli ją sami,  byle by tylko była zdrowa Córeczka wymaga specjalistycznej opieki, intensywnej i żmudnej rehabilitacji i wizyt u szeregu specjalistów. Potrzeby rosną, a pieniędzy zaczyna brakować. Nie mogę się poddać, na szali leży przyszłość mojego dziecka. Proszę - pomóż mi! Tata

26 881,00 zł ( 69,45% )
Brakuje: 11 822,00 zł
Tomasz Szostak
Tomasz Szostak , 33 lata

Guz mózgu odebrał Tomkowi dotychczasowe życie - pomóż mu je odzyskać!

„Życie potrafi zaskakiwać” – ten zwrot nie zawsze oznacza wesołe niespodzianki, o czym przekonaliśmy się pewnego dnia, gdy nasz przyjaciel Tomek trafił do szpitala.  Tak trudno zrozumieć, dlaczego to musiało spotkać akurat jego... Nasz przyjaciel otrzymał straszliwą diagnozę, która wywróciła jego życie do góry nogami. Przyszło mu walczyć z najgorszym przeciwnikiem, jakiego można sobie wyobrazić – nowotworem.  Okazało się, że w głowie Tomka ukrył się straszny, niezwykle trudny do pokonania guz – glejak o III stopniu złośliwości. Diagnoza w jednej chwili zamieniła jego życie w koszmar. Nasz przyjaciel z młodego, silnego, niezależnego mężczyzny stał się pacjentem zależnym od pomocy innych ludzi. Pomimo przeciwności losu, Tomek dzielnie walczy. Przeszedł już 3 operacje i intensywne leczenie ratujące życie! Guz był na tyle duży i ulokowany w bardzo niekomfortowym miejscu, że lekarze nie podjęli się jego całkowitego usunięcia. W efekcie, pojawiło się uszkodzenie nerwu wzroku, utrata węchu i padaczka. To wszystko uniemożliwiło Tomkowi normalne funkcjonowanie...  Nasz przyjaciel stał się niezdolny do wykonywania pracy. Jedynym opiekunem Tomka jest jego mama, która, pomimo że sama potrzebuje pomocy specjalistów, zrezygnowała z pracy, aby móc opiekować się synem. Razem zostali skazani na życie, w którym głównym źródłem dochodu jest niegodziwa renta, za którą przeżycie jest prawie niemożliwe...  Przy tak ciężkim i nieobliczalnym wrogu, potrzebne jest specjalistyczne i niestety kosztowne leczenie. To jedyna szansa na życie bez wznowy i cierpienia. Niestety, Tomka nie stać na tak wielki koszt. Już teraz utrzymanie siebie oraz mamy, staje się dla niego wielkim wyzwaniem. Renat jest drastycznie niska, a zasiłek opiekuńczy nie został im przyznany....  Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie finansowe. Dzięki waszej pomocy Tomek będzie mógł opłacić leki, drogie badania i  bilety, które pozwolą mu na codzienne dojazdy do szpitala.  Przeciwnik jest silny, ale się nie poddamy! Tomek całe życie pomagał innym, zawsze służył radą, wsparciem i uśmiechem. Teraz nadszedł czas, abyśmy mogli mu się odwdzięczyć za całe dobro, które uczynił. Przyjaciele Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku: ➡️ Walczymy dla Tomka!

26 809 zł