5-letnia Zosia walczy z białaczką❗️Potrzebna pomoc, by ratować małe życie!
Zosia nazywa siebie Super Królikiem i chce uratować świat... Aby jednak tak się stało, to życie tej malutkiej dziewczynki musi zostać uratowane. Zosia walczy z ostrą białaczką limfoblastyczną... Choroba zaatakowała kilka tygodni temu, brutalnie i niespodziewanie. Zosia mówi, że kiedyś chciałaby zostać mamą i lekarzem... Aby któreś z tych marzeń mogło się spełnić, musi przejść bardzo długą drogę i pokonać chorobę. Prosimy Was o pomoc! Mama Zosi, Agata: Pięć tygodni temu dostałam telefon z przedszkola, że moja córeczka źle się czuje. Nie poszłam do pracy, pojechałam po Zosię. Miała stan podgorączkowy, była blada. Pomyślałam, że znowu jakiś wirus... Przez kolejnych kilka dni Zosia czuła się już lepiej, ale stan podgorączkowy się utrzymywał. Pediatra, badanie moczu, antybiotyk. Nic nie pomogło, po kilku dniach stan Zosi zaczął się pogarszać. Gorączka sięgnęła 40 stopni... Kolejna wizyta. Niepokój w oczach lekarza. Zadzwonił do szpitala, zapisał adres na kartce, kazał jechać tam natychmiast. W szpitalu kolejka dzieci mniej i bardziej chorych. Zosia słabła. Gorączka rosła. Kiedy zobaczył ją lekarz, jego mina zdradzała wszystko. Pobrano jej krew. Na wyniki czekałyśmy godzinę. Ta godzina trwała całe życie. Wiedziałam. Nie wierzyłam. Hemoglobina, płytki krwi, leukocyty prawie nie istniały w jej krwi... Stan córeczki pogarszał się z minuty na minutę. Antybiotyk, transfuzje... Cała noc walki. Następnego dnia przeniesiono nas na odział onkologiczny. Pobranie szpiku kostnego. Po kilku godzinach wynik. Diagnoza. Ostra białaczka limfoblastyczna... Pierwsze dni były koszmarem. Zosia była w złym stanie, fizycznym i psychicznym. Obie byłyśmy przerażone. Mimo że szpital, lekarze pielęgniarki i nasz niebieski pokój na piątym piętrze dawali nam poczucie, że jesteśmy w najodpowiedniejszym miejscu, aby stoczyć tę walkę, strach był silniejszy. Pobranie krwi, kroplówki, leki. Pomiary ciśnienia, ważenie, sprzątanie, zmiana pościeli, wizyta lekarza, psychologa, fizjoterapeuty. Sterydy. Chemia... Chemioterapia leczy i niszczy jednocześnie. Jak wyrok i ratunek. Zosia wie, na czym polega jej choroba. W jej krwi walczą złe i dobre żołnierzyki... Codziennie rozrysowuje tę walkę w swoim szpitalnym łóżku. Uwielbia rysować, to dla niej jeden ze sposobów mówienia o tym, co czuje... Wie, że złe żołnierzyki zepsuły jej włoski i dlatego już ich nie ma. Gdy dobre wygrają, to odrosną mocne i długie, jak u Roszpunki. Zosia jest świadoma swoich ograniczeń. Zauważa, że zmienił się jej wygląd. Mimo że tęskni za najbliższymi, których tu z nami nie ma, nie chce z nikim rozmawiać. Wszystko odkłada na dzień, w którym dobre żołnierzyki wygrają ze złymi. Zosia leczy się w szpitalu dziecięcym w Turynie. Ma tu zapewnioną cudowną opiekę i bardzo dobre warunki. Radzi sobie, radzi sobie świetnie, wiemy jednak, że to początek drogi... Proszę o pomoc, aby Zosia mogła pokonać chorobę.