Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nel Siwek
Nel Siwek , 16 miesięcy

Bardzo rzadkie choroby genetyczne mogą odebrać naszemu dziecku zdrowie i sprawność❗️

Nasza córeczka urodziła się z wadą serca. Początkowa radość z narodzin zmieniła się w strach o jej zdrowie i przyszłość! To był jednak tylko początek... Najważniejsze, że Nel jest z nami i każdego dnia możemy tulić ją w swoich ramionach. Jednak od samego początku na naszej drodze pojawiają się kolejni przeciwnicy, którzy chcą odebrać jej zdrowie i sprawność.  Córeczka ma problemy ze ssaniem, od urodzenia karmimy ja przez sondę. Niedługo zaś zostanie założony PEG. Jednak kilka miesięcy temu poznaliśmy najgorszego przeciwnika, z którym walka będzie naprawdę trudna.  U Nel wykryto bardzo rzadkie choroby genetyczne: zespół temple oraz mozaikową trisomię 14. Stwierdzono u niej opóźnienie rozwoju ruchowego, ale jak będzie starsza, mogą pojawić się inne problemy! Jakie? Tego jeszcze nie wiemy... Lekarze nie wiedzą, jak nasze dziecko będzie się rozwijać, jednak mają nadzieję, że będzie mogła chodzić i mówić... Wizja, że Nel nie zrobi własnego kroku, ani nie wypowie magicznych słów: "mama, tata", napawa nas lękiem! Dodatkowo wykryto dziurki na jej maleńkim serduszku oraz nadciśnienie płucne, które lekarze ciągle obserwują. Istniej bowiem ryzyko operacji w przyszłości… Choroby genetyczne naszej córuni już nie znikną ale możemy pomóc jej się rozwijać. Dzisiaj kluczowa jest stała rehabilitacja, turnusy rehabilitacyjne, kontrola u neurologopedy oraz u innych specjalistów… Pragniemy zrobić wszystko, żeby Nel mogła zacząć chodzić, mówić i normalnie jeść. Dlatego bardzo Was prosimy o wsparcie! Każde udostępnienie, każda złotówka pomoże dążyć do tych wielkich celów! Rodzice Nel

28 770 zł
Franciszek Leśków
Franciszek Leśków , 3 latka

O przyszłość, o samodzielność, o szczęśliwe życie! Walczymy dla Frania!

Wiedzieliśmy, że nasze życie zmieni się, kiedy na świecie pojawi się nasze upragnione dziecko. Byliśmy na te zmiany gotowi, a przynajmniej tak nam się wydawało... Najpierw towarzyszyła nam ekscytacja i radość, a za chwilę pojawił się przeraźliwy strach, ponieważ nasza historia zaczęła się całkowicie inaczej niż planowaliśmy...  Franek  nie miał łatwego startu. Właściwie od pierwszych chwil całe jego życie toczy się w cieniu leczenia, rehabilitacji, ale też cierpienia, którego przyczyną jest długa lista chorób.  Lekarze szybko zdiagnozowali u syna opóźnienie psychoruchowe oraz zespół dziecka wiotkiego... Nasz stres z każdym tygodniem narastał. Franek przez wiele miesięcy był dzieckiem całkowicie leżącym - nie podtrzymywał główki, nie przekręcał się na boki, nie pełzał... Byliśmy przerażeni! Wiedzieliśmy jednak, że nie możemy się poddać. Szybko rozpoczęliśmy leczenie i rehabilitację, które trwają do dziś.  Obecnie Franio ma już dwa latka i wciąż nie mówi, a także nie komunikuje swoich potrzeb... Jednak dzięki intensywnym ćwiczeniom synek zaczął samodzielnie siadać, a nawet się czołgać!  Niestety, każda sesja ćwiczeń okupiona jest ciężką pracą, wysiłkiem, morzem wylanych łez, ale też ogromnymi kosztami...  Obecnie lista naszych wydatków, wydaje się nie mieć końca – rehabilitacja, specjalistyczny sprzęt, wizyty u specjalistów, badania, ciągłe kontrole... To wszystko spowodowało, że wyczerpały się już wszystkie nasze oszczędności... Malutkimi kroczkami idziemy stale do przodu, ale przed nami jeszcze naprawdę długa droga do sprawności. Dlatego prosimy Was - ludzi dobrego serca, znajomych oraz nieznajomych o pomoc, by w przyszłości Franio miał szansę zagrać z tatą w piłkę, by mógł jeździć na rowerku i był w stanie powiedzieć, jak bardzo nas kocha. Pragniemy by synek miał szansę stać się w pełni sprawnym dzieckiem, a w późniejszym czasie - samodzielnym dorosłym...  Pomocy! Kamila i Tomasz, rodzice Licytacje

28 714 zł
Filip Chrzanowski
Filip Chrzanowski , 5 lat

Nie pozwólmy mu zniknąć samemu we własnym świecie... Pomóż Filipkowi❗️

Filip nie miał jeszcze dwóch lat, kiedy jego rozwój nagle zaczął zwalniać, a wręcz się cofać. Zdawało się, że już mogę zapomnieć o trudnych, ostatnich chwilach ciąży i lęku o życie synka. Jednak każde kolejne chwile były dla nas jak kubeł zimnej wody. Pierwszym niepokojącym objawem okazał się regres mowy i brak reakcji na imię, a także lęk przy nowych dźwiękach i krzyk bez powodu. Wszystkie wypracowane umiejętności, które do tej pory posiadał Filipek, zaczęły zanikać. Mowa ustała, a mój syn coraz bardziej znikał w otchłań, która utrudniała nam kontakt. Po roku pełnym fizjoterapii oraz wielu konsultacji:  SI, logopedycznych i terapeutycznych, a także braku większych rezultatów w końcu udało nam się dostać z synem do poradni psychologiczno-pedagogicznej.  Po 3. roku życia w końcu zdiagnozowano autyzm i całościowe zaburzenia rozwojowe. Nasz synek ma już 4 lata. Jest daleko w tyle i coraz dalej odbiega rozwojem od swoich rówieśników. Obecnie funkcjonuje jak roczne dziecko i nawet nie potrafi samodzielnie założyć sobie skarpetek. Nie mogę spuścić go z oka, ponieważ nie rozumie zagrożenia i konsekwencji swoich czynów czy zachowań. Jest w 100% zależny ode mnie… Jego dzieciństwo to ciągła nauka, rehabilitacja, wizyty u terapeutów. Mimo wielu godzin zajęć efekty są minimalne. Nie wiemy, czy kiedykolwiek będzie samodzielny.  Autyzm jest zaburzeniem, które trwa całe życie. Z autyzmu się nie wyrasta. Jednocześnie wczesna diagnoza i działania terapeutyczne, niwelujące problemy wynikające z tego zaburzenia są niezbędne w celu zapewnienia jak najlepszego rozwoju dziecka. Ponoć ok. 15% dzieci z zaburzeniami spektrum wiedzie samodzielne dorosłe życie. Wysoko funkcjonujące osoby z autyzmem mogą pracować czy zakładać rodziny. Jednak nieleczony autyzm jest przyczyną ciężkiej niepełnosprawności. Postawa Filipa cechuje się globalnym obniżeniem napięcia mięśniowego, co wpływa zarówno na wydolność, jak i postawę ciała. Ma także problemy z dyspraksją rozwojową, czyli neurofizjologiczną trudnością z planowaniem i wykonywaniem ruchów, zarówno w zakresie dużej, jak i małej motoryki. Występują również zaburzenia układu przedsionkowego, które wpływają między innymi na planowanie motoryczne, koordynację wzrokowo-ruchową, a także percepcję słuchową oraz ruchy gałek ocznych.  Filip wymaga opieki terapeutów, specjalistów, specjalistycznej diety, dostosowania otoczenia do jego potrzeb i ćwiczeń w domu. Posiada orzeczenie o niepełnosprawności, jest niesamodzielny i potrzebuje wsparcia w codziennym funkcjonowaniu. Dlatego jedno z nas musiało zrezygnować z pracy, aby sprawować stałą opiekę nad synem.  To, co mu dajemy to dużo, lecz wciąż za mało by powiedzieć, że dostaje wszystko, czego potrzebuje i na co zasługuje. To dlatego jesteśmy tutaj i prosimy Cię o pomoc. Nie chcemy, by nas syn znikał sam w swoim świecie… Rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa FB Licytacje dla Filipka Chrzanowskiego

28 676,00 zł ( 53,91% )
Brakuje: 24 516,00 zł
Miłosz Bizub
Miłosz Bizub , 3 latka

Po operacji wystąpiły komplikacje! Wspieramy Miłosza!

Życie mojego synka cały czas toczy się pod znakiem wielu wyzwań zdrowotnych. Miłosz urodził się z rozszczepem kości krzyżowej i tłuszczakiem wewnątrzkanałowym, zakotwiczonym w rdzeniu kręgowym! Moje dziecko było jeszcze malutkie, miało zaledwie rok, gdy musiało już przejść operację usunięcia tłuszczaka. Jednak po zabiegu pojawiły się torbiele, a tłuszczak jest w częściowej recesji.  Pojawiły się jednak komplikacje… W wyniku zabiegu doszło do zaburzenia funkcji pęcherza moczowego oraz zwieracza odbytu! Co trzy godziny Miłosz być cewnikowany! Nie tak miało to wszystko wyglądać… Obecnie Miłosz, mimo że chodzi samodzielnie, kuleje na prawą nogę. Ma obniżone napięcie mięśniowe w nogach, osłabienie mięśni Kegla oraz brak koordynacji wypieraczowo-zwieraczowej. Wszystko to powoduje trudności w codziennym funkcjonowaniu. Miłosz wymaga stałej i regularnej rehabilitacji ukierunkowanej na wzmocnienie siły mięśniowej prawej nogi, aby zapobiec skutkom asymetrii, która może prowadzić do poważniejszych problemów w przyszłości, takich jak skolioza. Zwracam się do Was z prośbą o wsparcie finansowe, które umożliwi zapewnienie Miłoszowi odpowiedniej opieki medycznej oraz regularnych sesji rehabilitacyjnych. Każda forma pomocy, niezależnie od jej wielkości, jest niezmiernie cenna i przyczyni się do poprawy jakości życia mojego synka. Ewelina, mama

28 650 zł
Anna Wcisło
4 dni do końca
Anna Wcisło , 53 lata

Nowy rok zapoczątkował walkę o ukochaną mamę – POMOCY❗️

Początek roku miał wyglądać inaczej. Rano 9 stycznia dowiedzieliśmy się, że nasza mama Anna trafiła do szpitala z zawałem mózgu wywołanym zatorem tętnic mózgowych. Znalazł ją nasz tata, który tego dnia wstawał do pracy. Mama została przyjęta na oddział z diagnozą udaru, a dokładniej ostrą niewydolnością krążenia mózgowego przedniego, zawałem lewej półkuli mózgu, afazją całkowitą i niedowładem połowicznym prawostronnym.  Diagnoza lekarza była dla całej rodziny okrutnym ciosem – niewielka szansa powrotu do pełnej sprawności, a nawet wieloletnia rehabilitacja niestety nie daje żadnej gwarancji na odzyskanie sprawności fizycznej. Pomimo zastosowanego leczenia w szpitalu, nie uzyskano znaczącej poprawy. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudny okres w życiu, ale nie poddaliśmy się. Postanowiliśmy z całych sił walczyć i zadbać o dalszą rehabilitację mamy i jej powrót do zdrowia. Po wypisaniu ze szpitala wymagała kompleksowej pielęgnacji i opieki, dlatego postanowiliśmy zgłosić się do Centrum Rehabilitacji Epimigren w Osielsku, gdzie jest rehabilitowana do tej pory.  Nadzieja powróciła dzięki ciężkiej pracy lekarzy, rehabilitantów i logopedów. Mama znów stawia pierwsze kroki, mimo że wcześniej lekarze nie dawali na to większych szans. Powoli zaczyna również mówić pojedyncze słowa i odzyskiwać świadomość otoczenia, a przy niewielkiej pomocy znów potrafi sama jeść czy umyć zęby.  Dlatego zależy nam, aby została tam jak najdłużej. I właśnie dlatego potrzebujemy pomocy. Nasze oszczędności niestety powoli się kończą, a miesięczny koszt to około 18 000 złotych! Zabiegi  opieka, rehabilitacja, leki... Sami nie damy rady, ale z Waszą pomocą możemy dalej walczyć o sprawność ukochanej mamy i jej powrót do domu. Rodzina

28 560,00 zł ( 24,85% )
Brakuje: 86 334,00 zł
Zuzanna Kretowicz
Zuzanna Kretowicz , 7 lat

Zuzia w sidłach wielu chorób! Pomóż wywalczyć dobre życie!

Nikt, kto nie doświadczył tego na własnej skórze, nie wie, jak wielką tragedią jest choroba własnego dziecka. Kiedy poznajesz przeraźliwą diagnozę Twoje życie staje w miejscu, zaczyna brakować Ci tchu, a do oczy napływają gorzkie łzy... Wszystko inne w jednej sekundzie staje się po prostu błahe. A jedynce co się liczy, to znaleźć ratunek dla Twojego dziecka...  Jestem mamą 5-letniej Zuzi, która cierpi na wodogłowie wrodzone, padaczkę, dziecięce porażenie mózgowe z niedowładem prawostronnym spastycznym oraz wadą serca VSD. O chorobie córki dowiedziałam się już będąc w ciąży. Wraz z dniem poznania diagnozy rozpoczęliśmy nierówną i brutalną walkę, która trwa do dziś. Już wtedy poddałam się dwóm zabiegom, ratującym maleńkie życie naszej córeczki. A kiedy tylko Zuzia przyszła na świat, w pierwszym roku przeszła aż 11 operacji neurochirurgicznych!  Nasza córeczka ma w sobie ogromną siłę walki o swoje życie, które już wielokrotnie mogła stracić. Aż 3-krotnie ratowano ją na OIOMie. Zwalczyła zakażenie gronkowcem, które doprowadziło do zapalenia opon mózgowych i otrzewnej. Przyjmowała silne antybiotyki, które były podawane dokomorowo. Walczyła z ostrym bólem i cierpieniem... To zbyt wiele jak na jedno, małe dziecko...  Niestety, mimo tak wielu nieszczęść, los wciąż nie był dla nas łaskawy. Gdy córka miała 15 miesięcy, w nocy dostała napadu padaczkowego, zachłysnęła się wymiotami i przestała oddychać. Wtedy przeżyliśmy największy horror... Po tak heroicznej walce o jej życie, po tylu ciężkich operacjach mogliśmy ją stracić w ułamku sekundy! Na szczęście dzięki szybkiej reakcji i przeszkoleniu medycznemu, udało nam się odzyskać oddech Zuzi. W szpitalu znów trafiła na OIOM, na którym przez pierwsze dni była w stanie krytycznym. To, że żyje to kolejny cud!  Zuzia ma już 5 lat. Niestety, trwałe uszkodzenia tkanki mózgowej wynikające z wodogłowia oraz agenezja ciała modzelowatego – znacznie opóźniają jej rozwój intelektualny i fizyczny. Aby dogonić rówieśników, Zuzia wymaga dodatkowej pracy, wielu terapii m.in. neurologopedycznej, oligofrenopedagogicznej, zajęć z integracji sensorycznej, terapii ręki oraz wzroku...  Dodatkowo Zuzia potrzebuje specjalistycznego sprzętu medycznego. Grozi jej podwichnięcie stawu biodrowego, a tylko dzięki profesjonalnej rehabilitacji i specjalistycznemu sprzętowi, mamy szansę uniknąć skomplikowanej operacji biodra. Jesteśmy szczęśliwi, że nasza córeczka nauczyła się chodzić. Niestety bez zaopatrzenia ortopedycznego w postaci specjalnych ortez, jej stopy i kolana będę ulegać skrzywieniu. Córka rośnie, ale jej chore kończyny nie rozwijają się w tym samym tempie. Po stronie ciała dotkniętej porażeniem – nóżka jest krótsza, a dłoń mniejsza. Z każdym kolejnym etapem wzrostu – spastyka narasta. Mamy mało czasu... Stawka jest jednak największa – przyszłość naszego dziecka. Wszystkie koszty związane z leczeniem, rehabilitacją i sprzętem znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Dlatego nie mamy wyboru, musimy prosić Was o wsparcie... To jedyna szansa, aby dać Zuzi szansę na normalne i szczęśliwe życie. Proszę, nie odwracaj wzroku. Pomóż!  Sylwia i Paweł, rodzice Dowiedz się więcej:  ➡️ Zuzia Kretowicz 💚

28 536,00 zł ( 28,18% )
Brakuje: 72 699,00 zł
Kuba Stańczak
Kuba Stańczak , 6 lat

Operacja uratowała życie, ale nowotwór to bezlitosny przeciwnik! Ratuj Kubusia!

Każdego dnia myślę, że to tylko koszmar, że za chwilę się obudzę i to wszystko okaże się nieprawdą… z krótkiego przerywanego snu wyrywa mnie przeraźliwy krzyk dziecka zza ściany, dźwięk rozpoczynającego się obchodu lekarskiego, wizyta pielęgniarki. Otwieram oczy i wiem, że to rzeczywistość. Koszmar na jawie, z którego nie ma ucieczki…  W momencie, kiedy pojawiły się pierwsze objawy, nie dopuszczałam do siebie myśli, że to może oznaczać dla nas początek dramatycznej walki. Pierwsze wyniki nie wskazywały na nic konkretnego - niestety objawy nie znikały, wręcz przeciwnie, zdawały się ciągle nasilać. Kubuś wciąż wymiotował, był osłabiony… Mój pełen energii synek zdawał się znikać - wymioty wciąż powracały. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Nie mogłam czekać, kolejna wizyta u specjalisty i najgorsza możliwa wiadomość: nowotwór złośliwy - MEDULLOBLASTOMA. Miałam wrażenie, że wszystko dzieje się obok mnie, że to nie dotyczy mojego dziecka! W chwilę trafiliśmy do szpitala, pamiętam że to był koniec tygodnia, bo tuż po weekendzie odbyła się pilna operacja.  Serce mi pękało, trudno wyrazić słowami to, co czułam w tamtych dniach. Niestety, onkologiczna gehenna się nie skończyła. Po operacji pojawiły się komplikacje - mój synek przestał jeść, stwierdzono niedowład. Kubuś przestał mówić, a ja… choć trudno to opisać nie straciłam nadziei ani na sekundę! Przed nami dalsza walka, bo bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze. Kubusia czekają badania, liczne konsultacje i długotrwała rehabilitacja, której koszty w tym momencie ciężko przewidzieć. Chcę już teraz przygotować się na wyzwania i walkę… Nie wiem, na jakie koszty mamy się przygotować. Nic nie jest pewne. Na ten moment wiemy, że potrzebujemy wsparcia, by zebrać niezbędne środki na zabezpieczenie Kubusia w dalszej walce o zdrowie i życie. Twoje wsparcie to dla nas ogromna nadzieja!  Niepewność jest paraliżująca, ale nie złożymy broni dopóki jest nadzieja na ratunek. Nasze życie zmieniło się w koszmar, ale przecież po każdej burzy wychodzi słońce. Podaj nam pomocną dłoń, wesprzyj walkę - to najważniejsza i najtrudniejsza, jaką przyszło mi stoczyć. ➡️ Ratujemy Kubusia! Pomóżmy mu wrócić do normalności!

28 528 zł
Gabriela Kromka
8 dni do końca
Gabriela Kromka , 7 lat

Małe uszko do uratowania. Pomóż Gabrysi!

Jak do tego doszło? Jak to możliwe, że nikt tego nie zauważył podczas rutynowych badań w ciąży? Pytania, które już na zawsze pozostaną bez odpowiedzi. Córeczka urodziła się bez prawego uszka i ma zarośnięty kanał słuchowy. Otrząsnęliśmy się już z największego szoku, ale mamy świadomość, że czeka nas długa i kosztowna droga do tego, żeby Gabrysia mogła rozwijać się prawidłowo. Nie da się na takie informacje przygotować. To spada na człowieka jak grom z jasnego nieba. Szczególnie w tym wyjątkowym momencie. Na świecie pojawia się malutkie dziecko, wyczekiwane od tak długiego czasu. Rodzic w głowie wyobraża sobie pierwsze chwile, tę jedną minutę, w której weźmie maleństwo na ręce, pocałuje w czółko. Szepnie na ucho, jak bardzo je kocha. Na ucho, którego okazuje się, że nie ma… W szpitalu nie wiedzieli, co powiedzieć. Takie przypadki zdarzają się nadzwyczaj rzadko. Dla nas najważniejszym pytaniem było, czy córeczka słyszy i jaki wpływ na jej życie będzie miała ta wada. Gabi skończyła właśnie 2 latka i już wiemy, że na to uszko słyszy dźwięki dopiero od 65 decybeli. Powoduje to u niej dużą dezorientację przestrzenną i lęk. Maleństwo nie potrafi prawidłowo określić, skąd docierają do niej odgłosy otoczenia.  Kiedy stoisz na przejściu dla pieszych i, mając zdrowy słuch, nawet kiedy nie widzisz samochodu, jesteś w stanie określić, skąd nadjeżdża. Jeśli się zamyślisz, zagapisz, Twój słuch i wyuczony odruch zwiększy szansę, że się cofniesz, odskoczysz we właściwym momencie, ratując życie i zdrowie. Bez naprawy chorego ucha, moja córeczka nie będzie miała takiej możliwości, będąc zawsze narażoną na śmiertelne niebezpieczeństwo. Uszko Gabrysi da się skonstruować na nowo, a nawet otworzyć przewód kanał słuchowy. To oznacza, że córeczka może normalnie wyglądać i słyszeć. To pierwsze jest bardzo ważne, szczególnie dla dziewczynki, która niedługo pójdzie do szkoły i będzie narażona na ciekawskie spojrzenia i zaczepki rówieśników. Dzieci bywają okrutne dla tych, którzy wyglądają inaczej. Dlatego tak bardzo chcemy zdążyć, zanim Gabi stanie się bardziej świadoma i pójdzie do pierwszej klasy. Niestety, ratunek dla uszka córeczki możemy znaleźć jedynie za oceanem. W Stanach dysponują najlepszym sprzętem i największym doświadczeniem w tego typu operacjach. Problemem są jednak pieniądze, bo leczenie w USA to ogromny wydatek. Nie jesteśmy w stanie go sfinansować z własnej kieszeni, dlatego prosimy o pomoc… Tylko wspólnymi siłami może nam się udać. Życie postawiło nas w trudnej sytuacji. Musimy pokazać zdjęcia naszej córeczki, opowiedzieć obcym ludziom jej historię, żeby prosić o pieniądze. Musimy to zrobić teraz, żeby zdążyć, zanim Gabi podrośnie. Żeby jej dorosłe życie nie musiało być naznaczone traumą z dzieciństwa. Żeby nie musiała być tą inną, którą wskazuje się palcami. Żeby mogła zwyczajnie żyć... Michał - tata

28 499,00 zł ( 7,12% )
Brakuje: 371 363,00 zł
Zosia Ciszewska
Zosia Ciszewska , 6 lat

5-letnia Zosia walczy z białaczką❗️Potrzebna pomoc, by ratować małe życie!

Zosia nazywa siebie Super Królikiem i chce uratować świat... Aby jednak tak się stało, to życie tej malutkiej dziewczynki musi zostać uratowane. Zosia walczy z ostrą białaczką limfoblastyczną... Choroba zaatakowała kilka tygodni temu, brutalnie i niespodziewanie. Zosia mówi, że kiedyś chciałaby zostać mamą i lekarzem... Aby któreś z tych marzeń mogło się spełnić, musi przejść bardzo długą drogę i pokonać chorobę. Prosimy Was o pomoc! Mama Zosi, Agata: Pięć tygodni temu dostałam telefon z przedszkola, że moja córeczka źle się czuje. Nie poszłam do pracy, pojechałam po Zosię. Miała stan podgorączkowy, była blada. Pomyślałam, że znowu jakiś wirus... Przez kolejnych kilka dni Zosia czuła się już lepiej, ale stan podgorączkowy się utrzymywał. Pediatra, badanie moczu, antybiotyk. Nic nie pomogło, po kilku dniach stan Zosi zaczął się pogarszać. Gorączka sięgnęła 40 stopni... Kolejna wizyta. Niepokój w oczach lekarza. Zadzwonił do szpitala, zapisał adres na kartce, kazał jechać tam natychmiast. W szpitalu kolejka dzieci mniej i bardziej chorych. Zosia słabła. Gorączka rosła. Kiedy zobaczył ją lekarz, jego mina zdradzała wszystko. Pobrano jej krew. Na wyniki czekałyśmy godzinę. Ta godzina trwała całe życie. Wiedziałam. Nie wierzyłam. Hemoglobina, płytki krwi, leukocyty prawie nie istniały w jej krwi... Stan córeczki pogarszał się z minuty na minutę. Antybiotyk, transfuzje... Cała noc walki. Następnego dnia przeniesiono nas na odział onkologiczny. Pobranie szpiku kostnego. Po kilku godzinach wynik. Diagnoza. Ostra białaczka limfoblastyczna...   Pierwsze dni były koszmarem. Zosia była w złym stanie, fizycznym i psychicznym. Obie byłyśmy przerażone. Mimo że szpital, lekarze pielęgniarki i nasz niebieski pokój na piątym piętrze dawali nam poczucie, że jesteśmy w najodpowiedniejszym miejscu, aby stoczyć tę walkę, strach był silniejszy.  Pobranie krwi, kroplówki, leki. Pomiary ciśnienia, ważenie, sprzątanie, zmiana pościeli, wizyta lekarza, psychologa, fizjoterapeuty. Sterydy. Chemia... Chemioterapia leczy i niszczy jednocześnie. Jak wyrok i ratunek.  Zosia wie, na czym polega jej choroba. W jej krwi walczą złe i dobre żołnierzyki... Codziennie rozrysowuje tę walkę w swoim szpitalnym łóżku. Uwielbia rysować, to dla niej jeden ze sposobów mówienia o tym, co czuje... Wie, że złe żołnierzyki zepsuły jej włoski i dlatego już ich nie ma. Gdy  dobre wygrają, to odrosną mocne i długie, jak u Roszpunki. Zosia jest świadoma swoich ograniczeń. Zauważa, że zmienił się jej wygląd. Mimo że tęskni za najbliższymi, których tu z nami nie ma, nie chce z nikim rozmawiać. Wszystko odkłada na dzień, w którym dobre żołnierzyki wygrają ze złymi. Zosia leczy się w szpitalu dziecięcym w Turynie. Ma tu zapewnioną cudowną opiekę i bardzo dobre warunki. Radzi sobie, radzi sobie świetnie, wiemy jednak, że to początek drogi... Proszę o pomoc, aby Zosia mogła pokonać chorobę.

28 467 zł