KRYTYCZNIE MAŁO CZASU❗️Liczą się już nie dni a godziny – ratujemy życie Henryka❗️
PILNE! Liczą się już nie dni a godziny. W maju zdiagnozowano u Henryka guza mózgu – glejaka IV stopnia. Bez leczenia zostało kilka miesięcy życia, została ostatnia szansa – natychmiastowa operacja! Już w niedzielę 2 czerwca przyjęcie do szpitala – prosimy o pomoc! Mam na imię Henryk, mam 64 lata, jestem emerytowanym górnikiem i chciałbym Wam opowiedzieć moją historię. Całe swoje życie pracowałem fizycznie. Pył, ciężkie warunki pracy spowodowały u mnie pylicę zdiagnozowaną w 2016. Kolejne lata były spokojne, a jako osoba aktywna uwielbiałem przydomowe prace – majsterkowanie, drobne remonty. Niestety jesień 2021 roku przyniosła dla mnie i mojej rodziny straszną wiadomość. U kochanej żony Stefani zdiagnozowano raka piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Następnie pełna mastektomia i trudna walka ze spustoszeniami w organizmie, jakie zostawiła chemioterapia, radioterapia i immunoterapia. Dodatkowo obecnie ze względu na bóle w klatce piersiowej czekamy na wyniki badań – czy nie ma przerzutów do kości. Przyszedł maj 2024, zaczęło się niewinnie. Początkowo ból głowy, który wydawał się być całkiem normalny. Jednak kolejnego dnia pojawił się niedowład lewej strony twarzy. Życie uratowała mi moja żona, która zadzwoniła na pogotowie widząc jak wyglądam i jak powoli tracę świadomość. Trafiłem na oddział neurologiczny. Tam zaczęło się rozpaczliwe szukanie odpowiedzi na pytanie, co mi dolega. Lekarze na początku podejrzewali udar. Niestety po dalszych, dokładnych badaniach okazało się, że prawda jest dużo gorsza. Wyszło, z czym będę musiał się zmierzyć... W głowie znaleziono guza – glejaka płata czołowego IV stopnia. Jednego z najgorszych i najbardziej agresywnych nowotworów mózgu. Ta wiadomość spadła na nas jak grom z jasnego nieba – kolejny nowotwór w rodzinie. Po spotkaniu z lekarzem dowiedzieliśmy się, że rozmiar guza nie pozwala na jego resekcję. Dalsze konsultacje w różnych placówkach potwierdzały, że guz jest nieoperacyjny, a mi pozostało odliczać dni i czekać na najgorsze... Dzięki determinacji mojej rodziny – żony, córki, syna – trafiłem do doktora Witolda Libionki, operującego w Kluczborku, który podejmie się operacji. Wycięcie guza to dla mnie JEDYNA szansa na życie! Nowotwór jest agresywny, bardzo szybko rośnie – liczą się godziny! Operacja jest bardzo kosztowna... Dodatkowo potrzebne są także środki na dalsze leczenie onkologiczne, badania, rehabilitację, suplementację. Zamierzam walczyć o swoje życie do końca. Bardzo proszę o wsparcie nie tylko mnie, ale całej mojej rodziny w tym trudnym okresie. Za każde słowo i pomoc z całego serca dziękujemy! Henryk