Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Henryk Czechura
Pilne!
Henryk Czechura , 64 lata

KRYTYCZNIE MAŁO CZASU❗️Liczą się już nie dni a godziny – ratujemy życie Henryka❗️

PILNE! Liczą się już nie dni a godziny. W maju zdiagnozowano u Henryka guza mózgu – glejaka IV stopnia. Bez leczenia zostało kilka miesięcy życia, została ostatnia szansa – natychmiastowa operacja! Już w niedzielę 2 czerwca przyjęcie do szpitala – prosimy o pomoc! Mam na imię Henryk, mam 64 lata, jestem emerytowanym górnikiem i chciałbym Wam opowiedzieć moją historię. Całe swoje życie pracowałem fizycznie. Pył, ciężkie warunki pracy spowodowały u mnie pylicę zdiagnozowaną w 2016. Kolejne lata były spokojne, a jako osoba aktywna uwielbiałem przydomowe prace – majsterkowanie, drobne remonty. Niestety jesień 2021 roku przyniosła dla mnie i mojej rodziny straszną  wiadomość. U kochanej żony Stefani zdiagnozowano raka piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Następnie pełna mastektomia i trudna walka ze spustoszeniami w organizmie, jakie zostawiła chemioterapia, radioterapia i immunoterapia. Dodatkowo obecnie ze względu na bóle w klatce piersiowej czekamy na wyniki badań – czy nie ma przerzutów do kości. Przyszedł maj 2024, zaczęło się niewinnie. Początkowo ból głowy, który wydawał się być całkiem normalny. Jednak kolejnego dnia pojawił się niedowład lewej strony twarzy. Życie uratowała mi moja żona, która zadzwoniła na pogotowie widząc jak wyglądam i jak powoli tracę świadomość. Trafiłem na oddział neurologiczny. Tam zaczęło się rozpaczliwe szukanie odpowiedzi na pytanie, co mi dolega. Lekarze na początku podejrzewali udar. Niestety po dalszych, dokładnych badaniach okazało się, że prawda jest dużo gorsza. Wyszło, z czym będę musiał się zmierzyć... W głowie znaleziono guza – glejaka płata czołowego IV stopnia. Jednego z najgorszych i najbardziej agresywnych nowotworów mózgu. Ta wiadomość spadła na nas jak grom z jasnego nieba – kolejny nowotwór w rodzinie. Po spotkaniu z lekarzem dowiedzieliśmy się, że rozmiar guza nie pozwala na jego resekcję. Dalsze konsultacje w różnych placówkach potwierdzały, że guz jest nieoperacyjny, a mi pozostało odliczać dni i czekać na najgorsze...  Dzięki determinacji mojej rodziny – żony, córki, syna – trafiłem do doktora Witolda Libionki, operującego w Kluczborku, który podejmie się operacji. Wycięcie guza to dla mnie JEDYNA szansa na życie! Nowotwór jest agresywny, bardzo szybko rośnie – liczą się godziny! Operacja jest bardzo kosztowna... Dodatkowo potrzebne są także środki na dalsze leczenie onkologiczne, badania, rehabilitację, suplementację. Zamierzam walczyć o swoje życie do końca. Bardzo proszę o wsparcie nie tylko mnie, ale całej mojej rodziny w tym trudnym okresie. Za każde słowo i pomoc z całego serca dziękujemy! Henryk

29 801,00 zł ( 14% )
Brakuje: 182 965,00 zł
Sylwia Tkacz
Sylwia Tkacz , 42 lata

Mama i żona, która za bardzo kocha życie, by oddawać je NOWOTWOROWI❗️

Jestem mamą dwóch wspaniałych córek i żoną najukochańszego męża. Nie musiałam zachorować, by to docenić. Ale po usłyszanej diagnozie jeszcze bardziej wiem, jak pragnę, by z nimi zostać, tutaj, na dłużej!  Mam jeszcze tyle do zrobienia!  Jestem kobietą do zadań specjalnych… która do tej pory niczego się nie bała. Od zawsze dzieliłam się uśmiechem, wsparciem, dobrym słowem. Działałam charytatywnie, prowadziłam różne imprezy, zabawy, festyny, licytacje. Pomagałam, jak mogłam, jak potrafiłam. A teraz ja potrzebuję wsparcia… Od marca choruję na nowotwór piersi o wysokim stopniu złośliwości G3, podtyp potrójnie ujemny, z przerzutami do węzłów chłonnych i już nową zmianą ogniskową. Dodatkowo zdiagnozowano u mnie Zespół Gilberta, który o ponad miesiąc opóźnił leczenie. Nie mogę jednak przestać pewnych kwestii podziwiać, to one zapewniają mnie, JAKIE JA MAM SZCZĘŚCIE! To dziwne, gdy pisze tak osoba chora na nowotwór? Ale dlaczego? Mam chorobę, ale mam też dzieci, męża i wiele dobrych serc, które mnie wspierają. Podziwiam ich i naszą codzienność.  Mój mąż jest przy mnie, pomaga, robi mi zastrzyki, okłady, siedzi obok mnie na krześle podczas podania chemii — widzę, to i doceniam... Zawsze, gdy z wielkim strachem jedziemy do szpitala, myślę, że niektórzy przeżywają tę walkę w samotności. W tej kwestii? Jestem z nowotworem 1:0! I dziękuję Bogu, to przecież jakby połowa sukcesu. O drugą muszę prosić właśnie Ciebie.  Moje leczenie, to nie tylko refundowana chemia. To wizyty, specjaliście, dojazdy, rehabilitacja, ogrom suplementów i wszystkiego, co podtrzymuje moją, jako taką siłę. Bez tego wszystkiego moja droga i walka ległaby w gruzach już na samym początku. A uwierz mi! Walczyć to ja chcę!  Jeśli możesz zostawić tutaj swój grosz, to proszę Cię o to. Jeśli możesz o mnie dobrze pomyśleć, albo się pomodlić — po stokroć dziękuję!  Sylwia, mama, żona i kobieta, która wygra z nowotworem! Wierzę w to... 

29 784 zł
Janusz Mak
Janusz Mak , 34 lata

Tragedia w Dzień Dziecka! Janusz nadal w śpiączce❗️

To, co się wydarzyło, to istny koszmar. Jestem z Jaśkiem już od 10 lat. Moją córeczkę traktuje jak własną… 1. czerwca, gdy wróciliśmy z festynu z okazji Dnia Dziecka, Janusz wyszedł jeszcze na krótki spacer z psem. Do domu już nie wrócił. Gdy Janusz szedł chodnikiem, pies złapał zębami sznurówki od jego buta. Szarpnął za nie i mój partner się wywrócił – niestety bardzo niefortunnie. Jasiek uderzył głową o krawężnik.  Po wypadku był przytomny, jednak konieczna była trepanacja czaszki ze względu na nawrotowego krwiaka. Wtedy rozmawiałam z nim ostatni raz. Janusz ma bardzo uszkodzony mózg. Przeszedł 3 operacje, ale nadal nie ma z nim kontaktu neurologicznego... Ma niedowład prawej strony ciała. Lekarze nie podtrzymują już go w stanie śpiączki farmakologicznej, a jednak nadal się nie wybudził… Reaguje na światło i głos, szerzej otwierając oczy, ale to są jego jedyne reakcje. Lekarze, rehabilitanci robią, co mogą, jednak... nie mogą nawiązać z nim żadnej współpracy. Szpital niestety nie może go trzymać na oddziale w nieskończoność, dlatego wniósł do sądu o umieszczenie Janusza w ZOLu (Zakładzie Opiekuńczo- leczniczym), który będziemy musieli pokryć z własnej kieszeni. Bardzo proszę Cię o wpłatę jakichkolwiek pieniędzy. Liczy się każda złotówka! Już teraz z całego serca dziękuję Ci za pomoc i okazaną dobroć... Tak wiele to dla nas znaczy! Sylwia ➡️ BudzikTeam Januszka

29 769 zł
Jan Sieraniewicz
Pilne!
Jan Sieraniewicz , 69 lat

Jan walczy z rakiem o życie❗️Zrozpaczone córki proszą o ratunek dla taty!

Jan, nasz tata, to najwspanialszy na świecie ojciec dla mnie i dla moich sióstr. Rak żołądka - usłyszeliśmy kilka tygodni temu straszną diagnozę... Nasz tata jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Nie możemy siedzieć i bezczynnie patrzeć, jak on umiera... Prosimy o ratunek! Nasz koszmar rozpoczął się zaledwie dwa miesiące temu, a wydaje się, jakby to życie, które było kiedyś - pełne beztroski i szczęścia - bezpowrotnie minęło... We wrześniu tata trafił do szpitala. Miał krwotok... Lekarze nie wiedzieli, co mu jest. Bardzo baliśmy się o jego zdrowie, baliśmy się też, jaką diagnozę usłyszymy, nie sądziliśmy jednak, że dojdzie do najstraszniejszego... Tacie zrobiono USG, gastroskopię, kolonoskopię, tomografię... Po serii wnikliwych badań okazało się, że to złośliwy nowotwór żołądka. To były najgorsze chwile w życiu całej naszej rodziny... Strach, nerwowe oczekiwanie i wreszcie wyrok, bo jak inaczej nazwać moment, w którym dowiadujesz się, że masz raka? Szok i morze łez... Rozpacz, bo możesz stracić ukochanego rodzica, jedną z najbliższych osób na świecie. Byliśmy przerażeni, ale też niesamowicie zmotywowani, by ratować życie taty. Tata szybko trafił pod opiekę Wojskowego Instytutu Medycznego, gdzie dowiedzieliśmy się, jak poważna jest sytuacja. Nowotwór niestety był bardzo rozległy i agresywny... Był w bardzo zaawansowanym stadium - III i IV, były już przerzuty do węzłów chłonnych i wątroby... Sytuacja okazała się dramatyczna. Tata natychmiast zaczął przyjmować chemię, jest po drugim cyklu z sześciu. Niestety, robi się coraz słabszy, ma coraz gorsze wyniki... Bardzo się o niego boimy. Zaczęliśmy szukać leczenia, które pozwoli mu przetrwać chemioterapię i które mu pomoże, a jednocześnie wzmocni układ odpornościowy, niszczony podczas chemii. Znalazłam klinikę, która oferuje wsparcie immunologiczne i wstępnie zakwalifikowała tatę do leczenia. Niestety jest to leczenie prywatne, bardzo kosztowne. Tata potrzebuje aż 15 cykli, z których każdy będzie kosztował niemal 7 tysiące złotych... Mamy bardzo mało czasu na ratunek! Mamy bardzo mało czasu! Musimy zadbać o to, by tata przeszedł cykle chemii w jak najlepszej formie. Jeśli organizm taty będzie w dobrej kondycji, lekarz rozważy możliwość usunięcia żołądka. Wiemy, że ten rodzaj nowotworu jest trudny do wyleczenia i żadna terapia tego nie gwarantuje, jednak nie poddamy się i nie pozwolimy tacie umrzeć. Chcemy kupić mu czas. Przedłużenie życia o rok albo dwa, w ocenie mojej i moich sióstr, ma sens... W wartości, jaką jest życie ukochanej osoby, liczy się każdy dzień. Bardzo prosimy o pomoc!

29 768,00 zł ( 39,97% )
Brakuje: 44 701,00 zł
Szymon Młynarczyk
4 dni do końca
Szymon Młynarczyk , 12 lat

Pomóż uczynić to życie łatwiejszym!

Szymon jest marginalnie skrajnym wcześniakiem, którego ginekolodzy nie chcieli ratować. "Niech rodzi naturalnie, będzie miała szansę na kolejne dziecko" - lekarze orzekli bez żadnej konsultacji ze mną i moim mężem, gdy Szymon zaczął się rodzić w 24 tygodniu ciąży. Gdyby nie fakt, że odkleiło mi się łożysko, Szymon umarłby podczas naturalnego porodu. Syn urodził się z pękniętym płucem, ciężkimi wylewami krwi do mózgu, był wielokrotnie reanimowany. Spędził 7,5 miesiąca na oddziale intensywnej terapii, z którego wyszedł z tracheostomią i gastrostomią. Obecnie Szymon ma 7 lat. Ma ciężką postać czterokończynowego, mózgowego porażenia dziecięcego. Nie mówi, nie chodzi, ale wszystko rozumie. Robimy z Mężem wszystko, by był szczęśliwy. Syn należy do grona zaledwie 100 osób w kraju, które zdobyły Diadem Polskich Gór. Podróżuje przypięty do klatki piersiowej swojego Taty. Dotychczasowe leczenie syna u Macieja Abakumowa przyniosło doskonałe rezultaty. Szymon już zawsze będzie się zmagać z MPD. Na skutek zbyt wczesnego porodu synek jest całkowicie niezdolny do samodzielnej egzystencji. Szymon wymaga specjalistycznej rehabilitacji, leczenia, a także sprzętu, który pozwoli mu mimo wszelkich przeciwności losu walczyć o lepsze jutro.  Wiem, że nie możemy zaprzepaścić tego, co do tej pory udało się osiągnąć, dlatego po raz kolejny muszę prosić Was o pomoc. Każda przekazana złotówka może oznaczać sprawniejszą codzienność Szymona. To najlepszy prezent, jaki można mu ofiarować... Ilona, mama 

29 736 zł
Benio Nizioł
Benio Nizioł , 5 lat

Demencja dziecięca odbiera życie Benia❗️Pomocy❗️

Benio zmaga się z padaczką lekooporną, która jest trudnym dla dziecka schorzeniem. Niestety szybko okazało się, że padaczka jest tylko symptomem poważnej choroby – ceroidolipofuscynozy (choroby Battena), czyli demencji dziecięcej... Objawia się stopniowym zanikaniem różnych funkcji i umiejętności: mowy, chodzenia, widzenia... Nieleczona w Polsce prowadzi do śmierci w wieku wczesnodziecięcym. Nasza codzienność jest niezwykle trudna, jednak wiemy, że nie możemy się poddać... Nie zdejmiemy z barków synka tej ciężkiej choroby, lecz możemy uczynić jego życie choć trochę łatwiejszym.  Dziś stan syna uległ znacznemu pogorszeniu, nasiliły się padaczki, Benio nie siedzi, ma problem z chwytaniem przedmiotów w obie dłonie, w zasadzie posługuje się jedną. Coraz trudniejsze jest jego karmienie, ponieważ ma trudności w gryzieniu pokarmów.  Przed nami prawdopodobnie decyzja o założeniu dziecku PEG-a. Pogorszenie się jego stanu wiąże się z koniecznością dostosowania mieszkania i zakupu nowych sprzętów do opieki nad Beniem i do jego leczenia i rehabilitacji. Staramy się też o wniosek dofinansowania zakupu fotelika i wózka. Naszym jedynym ratunkiem jest rehabilitacja i specjalne zajęcia ze specjalistami, które mogą spowolnić rozwój choroby. Benio potrzebuje także nowych fotelików, wózka oraz ortez. Niestety, choć poruszylibyśmy niebo i ziemię, nie jesteśmy w stanie mu tego wszystkiego zapewnić, dlatego postanowiliśmy poprosić Was o pomoc!  Każda przekazana złotówka będzie dla nas na wagę złota! Agnieszka i Krzysztof, rodzice Benia

29 704,00 zł ( 23,26% )
Brakuje: 97 956,00 zł
Eugeniusz Jaroch
Eugeniusz Jaroch , 70 lat

To mogło zdarzyć się każdemu! Walczymy o szansę dla ukochanego taty i dziadka!

Nie jest ważne, ile mamy lat – dopóki mamy rodziców, jesteśmy dziećmi. Przedstawiam Wam mojego kochanego tatę,  ukochanego dziadka moich dwóch córeczek.  Zawsze uśmiechnięty, radosny, aktywny, z głową pełną pomysłów i pełen pasji. Mój autorytet, życiowa mądrość, wsparcie i podpora. Był okazem zdrowia, nic nie zapowiadało tego, co się wydarzy!  Pewnej nocy niespodziewany ból nogi wyrwał go ze snu. Był tak dotkliwy, że tata natychmiast pojechał do szpitala.  Diagnoza - tętniak. Trzy operacje ratujące nogę... Niestety nie udało się przywrócić krążenia.  To był cios, bo diagnoza oznaczało jedno – tata straci nogę... Konieczna była amputacja na wysokości uda.  Mój tata całe życie był aktywny zawodowo. Teraz jest na zasłużonej emeryturze, a to powoduje, że już nie jest przydatny naszemu państwu i społeczeństwu… Mimo że ciężko pracował całe życie, teraz nie przysługuje mu dofinansowanie protezy!  Emeryt nie podlega dofinansowaniu z PFRON... Musimy zdobyć na nią środki sami.  A koszty są bardzo wysokie...  Stąd mój apel o pomoc w przywróceniu mojemu kochanemu tacie możliwości normalnego funkcjonowania i zakupu protezy,  dzięki której wróci do aktywności i będzie mógł cieszyć się pełnią życia na nowo! Koszt protezy właściwie całej nogi jest bardzo wysoki, do tego dochodzi rehabilitacja, dlatego serdecznie prosimy o wsparcie. Marzymy o tym, aby Tata znów poszedł z nami na spacer...

29 686,00 zł ( 10,68% )
Brakuje: 248 176,00 zł
Anastazja Andrzejewska
Anastazja Andrzejewska , 23 lata

Pomóż mi zawalczyć o sprawność!

Od urodzenia zmagam się z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym. Pomimo wielu trudności, robię wszystko, by móc normalnie żyć i funkcjonować. Jednak nie zawsze jest to proste zadanie…  Na co dzień studiuję pedagogikę specjalną – jestem na 3. roku. Mieszkam w akademiku w pokoju, który jest przystosowany do potrzeb osoby z niepełnosprawnością. Staram się być samodzielna. Zdarzają się jednak dni, kiedy czuję się gorzej. Zawsze w takich momentach mogę liczyć na moją rodzinę i przyjaciół. Przez lata zdążyłam wypracować własny system funkcjonowania. Moje trudności są zależne od poziomu spastyczności mojego ciała. Największe problemy sprawia mi niesprawność lewej ręki. Wszystkie czynności staram się wykonywać prawą ręką. Nie jestem w stanie wykonać precyzyjnych zadań przy pomocy dłoni. Kolejnym problemem jest mój chód – jest on niestabilny i powolny. Zdarzają się dni, gdy nie jestem w stanie wyjść z domu. Jestem pod stałą opieką neurologa, ortopedy oraz urologa. Nie mam wystarczających środków na dodatkowe terapie i zajęcia. Całe życia staram się minimalizować swoje potrzeby, jednak pojawiły się nowe możliwości, które dają mi nadzieję… Chciałabym zakupić kombinezon neuromodulacyjny, który zmniejsza spastyczność i aktywuje mięśnie.  Wierzę, że kombinezon zwiększy mój poziom funkcjonowania, nie tylko w życiu prywatnym, ale i w społeczeństwie. Jako pedagog specjalny chcę móc jak najlepiej oddać się pracy, aby usprawniać i pomagać osobom z niepełnosprawnościami. Każda wpłata to dla mnie nieoceniona pomoc. Anastazja

29 670,00 zł ( 89,96% )
Brakuje: 3 309,00 zł
Kuba Dywański
Kuba Dywański , 5 lat

Nieustanna walka o przyszłość Kubusia! Wesprzyj i daj mu szansę!

Zaburzenia oddychania i konieczność leczenia na intensywnej terapii zaraz po urodzeniu to tylko wycinek dramatu i strachu, który będziemy pamiętać już zawsze. Konsekwencje zdrowotne prawdopodobnie będą synkowi towarzyszyć całe życie. Naszym zadaniem jest tak wesprzeć Kubusia, by tych ujemnych skutków było jak najmniej. Na świat przyszedł z cechami zamartwicy. Dalsza diagnostyka wykazała Zespół Westa, wzmożone napięcie mięśniowe oraz opóźnienia etapów rozwoju fizjologicznego.  Obecnie synek jest pod stałą opieką ośrodka rehabilitacyjnego, jest również objęty programem wczesnego wspomagania. Na tyle, na ile pozwalają nam możliwości – ćwiczymy z synkiem również w domu. Niestety możliwości domowe mają swoje ograniczenia, a częstsze wizyty u specjalistów zwyczajnie przerastają nasze możliwości finansowe – stąd zbiórka. Pełni nadziei, zwracamy się z prośbą o wsparcie, które pozwoli zawalczyć o lepszą przyszłość dla naszego synka. Choć uważnie słuchamy terapeutów i systematycznie staramy się sprostać zadaniom – potrzebujemy wsparcia i doświadczonego oka. Dzisiaj Kubuś jest jeszcze mały, ale wiemy, że każdy dzień to dla niego szansa na lepszą przyszłość. Wobec każdego gestu wsparcia pozostajemy ogromnie wdzięczni. Paweł i Anita – rodzice Kubusia

29 660 zł