Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcel Polak
Marcel Polak , 4 latka

Rozszczep kręgosłupa naznaczył życie Marcelka na zawsze! POMÓŻ❗️

Pierwszy krok dziecka powinien wywołać radość u każdego rodzica. Tymczasem kiedy Marcelek uczył się chodzić, ja płakałam ze smutku. Jego małe nóżki były zdeformowane i otoczone niewygodnymi ortezami… Mój synek urodził się z rozszczepem kręgosłupa. Gdy miał 2 latka przeszedł poważną operację zakotwiczenia rdzenia kręgowego, a rok temu chirurdzy operowali jego zdeformowane nóżki. Podczas każdego zabiegu drżałam ze strachu, ale wiedziałam, że leczenie jest konieczne, by Marcelek mógł kiedyś poruszać się samodzielnie i bez bólu. Synek jest bardzo żywiołowym i energicznym dzieckiem. Wszystko go interesuje, chciałby móc eksplorować świat tak, jak jego rówieśnicy. Widzę jak bardzo frustrują go ograniczenia choroby – musi poruszać się w ortezach, które uciskają go i wywołują ból! Marcelek szybko rośnie, niestety ortezy nie, dlatego pilnie potrzebujemy nowych! Niedługo konieczna będzie ponowna operacja nóg, jednak chcę, by do tego czasu synek mógł poruszać się jak najsprawniej. Lekarze zalecają też zabiegi elektrostymulacji, które mogą pomóc pobudzić do pracy mięśnie osłabione przez rozszczep kręgosłupa. Taka terapia jest jednak bardzo kosztowna i nierefundowana… Od 4 lat codziennie walczę o zdrowie Marcelka! Do tej pory radziłam sobie ze wszystkim sama, niestety obecnie nie stać mnie na dalsze leczenie i rehabilitację, które są bardzo drogie. Nie mam już wyboru, muszę pomóc mojemu dziecku w każdy możliwy sposób.  Czekam na dzień, kiedy Marcelek uśmiechnie się i powie: „Mamo, już nic mnie nie boli”. Wierzę, że z waszą pomocą będzie to możliwe. Proszę, pomóżcie nam walczyć ze skutkami rozszczepu kręgosłupa!  Monika, mama Marcelka ➡️ Licytacje dla Marcelka

14 593,00 zł ( 68,58% )
Brakuje: 6 684,00 zł
Barbara Rafał
Barbara Rafał , 38 lat

Przygniótł mnie śnieg z dachu... Przez to trafiłam na wózek! Pomóż!

Jestem Basia i mam 37 lat. Rok temu w wyniku nieszczęśliwych wydarzeń straciłam wszystko to, co najcenniejsze – zdrowie i sprawność. Spadł na mnie śnieg z dachu, który przygniatając mnie, wyrządził, jak się później okazało ogromne szkody. Zaraz po nieszczęśliwym wypadku czułam się źle. Bardzo kręciło mi się w głowie – trafiłam do szpitala. Tam stwierdzono jednak powierzchowny uraz głowy. Początkowo nic nie wskazywało na uszkodzenie kręgosłupa. Po kilku dniach rekonwalescencji wróciłam do normalnego życia, ciesząc się, że czuję się już dobrze. Nic bardziej mylnego…  Mniej więcej po trzech tygodniach od wypadku, rano po przebudzeniu nie mogłam podnieść się z łóżka. Po konsultacji lekarskiej okazało się, że wypadł mi dysk w odcinku piersiowym. Wystąpiła stenoza kanału kręgowego oraz niedowład nóg. Z tego względu konieczna była operacja, która odbyła się w sierpniu. Rozpoczęłam rehabilitację z pozytywnym skutkiem, dlatego myślałam, że w końcu wszystko zmierza w dobrą stronę. Wtedy nie wiedziałam jednak, jak bardzo się myliłam. W listopadzie moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Było coraz gorzej… Z dnia na dzień nastąpił bardzo duży regres, którego nie dało się zatrzymać. Przeszłam ponowną diagnostykę, która wykazała kolejne zmiany dyskopatyczne w kręgosłupie. Ucisk na korzenie rdzeniowe oraz uciski na rdzeń kręgowy spowodowały, że trafiłam na wózek. Stwierdzono paraparezę kończyn dolnych oraz uszkodzenie rdzenia kręgowego.  Jestem cały czas pod kontrolą wielu specjalistów. Nie wiadomo jednak, jak długo będę musiała mierzyć się z konsekwencjami tego nieszczęśliwego wypadku. Nie wiadomo także, czy uda mi się odzyskać pełną sprawność. Nie zamierzam się jednak poddać. Wiem, że mam w sobie jeszcze wiele siły, by pokonać przeciwności, z jakimi przyszło mi się mierzyć.  Jednak, jak nigdy wcześniej, potrzebuję do tego Waszego wsparcia. Tylko systematyczna i intensywna rehabilitacja są moją szansą. Niestety leczenie pochłania ogromne sumy pieniędzy, dlatego każda pomoc będzie dla mnie dużym odciążeniem.  Za każdą przekazaną złotówkę już teraz z całego serca dziękuję! Basia

14 080 zł
Paweł Żarłok
Paweł Żarłok , 46 lat

Choroba zabrała mi niezależność... Proszę, pomóż mi ją odzyskać!

Mam na imię Paweł. W 2020 r. amputowano mi część stopy. Obecnie jestem także po amputacji lewej nogi. W jednej chwili mój się zawalił, przybrał inne barwy dla mnie i najbliższej rodziny. Przestałem być samodzielny... Wymagam ciągłej opieki i rehabilitacji. Marzę jedynie o tym, by znów poczuć się niezależnym człowiekiem. Nie chce być dłużej obciążeniem dla najbliższych... Wiem, że już nigdy nie odzyskam własnej nogi i do końca życia będę mógł poruszać się jedynie przy pomocy protezy. Ruch umożliwia mi usamodzielnienie się, kontakt ze światem, ale też walkę o drugą, zagrożoną nogę. Zebrane środki pozwolą mi zawalczyć nie tylko o protezę, ale także rehabilitację i leczenie, dlatego bardzo proszę o pomoc! Paweł

10 847 zł
Sabina Łukaczyk
Sabina Łukaczyk , 38 lat

Nieuleczalna choroba Huntingtona powoli odbiera mi żonę! Pomocy!

Sabinę poznałem w 2015 roku – byliśmy bardzo zakochani! Rok później wzięliśmy ślub, a potem na świecie pojawił się nasz ukochany synek, Paweł. Miałem nadzieję, że będziemy żyć długo i szczęśliwie! Niestety, nie zostało nam to dane… Żona przez wiele lat opiekowała się swoją mamą, która cierpiała na pląsawicę Huntingtona. Sabina obserwowała jak choroba odbiera jej mamie sprawność i zdrowie psychiczne, a w końcu przynosi śmierć. Niestety, choroba Huntingtona ma podłoże genetyczne… Mieliśmy więc ogromne nadzieje, że żona nie zachoruje i uda się uniknąć okrutnego losu, który był udziałem jej mamy.  Niestety, po kilku latach wspólnego życia zaczęły pojawiać się niepokojące objawy. Z początku wyglądało to niepozornie – żona unikała spotkań z dalszymi znajomymi, zamknęła się w sobie, stała się bardziej wycofana. Okazało się, że były to pierwsze objawy okrutnej choroby neurologicznej. Pląsawica Huntingtona prowadzi do otępienia oraz pojawienia się gwałtownych, niekontrolowanych ruchów, które z czasem stają się coraz intensywniejsze i są zagrożeniem dla chorego.  Najgorszy jest brak nadziei! Obecnie choroba Huntingtona jest uznawana za nieuleczalną! Każdego dnia obserwuję, jak Sabina ma się coraz gorzej… Jest coraz słabsza fizycznie, zdezorientowana, wypowiada już jedynie krótkie zdania i pojedyncze słowa. Staramy się walczyć z chorobą na wszystkie możliwe sposoby, ale mam wrażenie, że jesteśmy po prostu bezradni. Cały czas śledzę najnowsze doniesienia medyczne, czekam na jakiś zagraniczny przełom w leczeniu chorych…  W ostatnim czasie moim życiem rządzi lęk... Muszę pracować, żeby utrzymać naszą rodzinę i Sabina zostaje w domu sama. Cały czas boję się, że coś jej się stanie, że kiedyś przewróci się, wyleje coś i znajdzie się w niebezpieczeństwie. Najtrudniej jest mi patrzeć na Pawełka! To jeszcze mały chłopiec, a już stara się dużo pomagać mi w domu i troszczy się o mamę. Synek wie, że mama jest chora i cały czas powtarza, że „tata chce uratować mamę”. Sabina stara się na miarę swoich możliwości przytulać synka, wymienić z nim kilka słów, jednak tak bardzo żałuje, że nie może zrobić więcej... Leczenie, rehabilitacja żony i dojazdy do lekarzy są niestety bardzo kosztowne… Dotychczas radziłem sobie samodzielnie, ale choroba Sabiny postępuje i będzie tylko coraz trudniej! Każda wpłata to wielka pomoc dla naszej rodziny i nadzieja, że uda się zminimalizować skutki pląsawicy. Będę Wam ogromnie wdzięczny za wsparcie!  Jacek, mąż Reportaż o walce Sabiny z chorobą 

10 825 zł
Adriana Rozner
Adriana Rozner , 31 lat

🚨 Cudem przeżyła tragiczny wypadek... Trwa walka o powrót do sprawności❗️

Kochani, dziękujemy Wam za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednich etapach. Wasza pomoc jest nieoceniona! Niestety nadal jej potrzebujemy... Zostaniecie? Oto nasza historia: Z takiego wypadku właściwie nie miała prawa wyjść żywa… 28. marca 2019 roku Ada prawie zginęła. Do dziś nie są znane przyczyny tragedii, nie było świadków. Samochód, którym podróżowała, na autostradzie A1 niedaleko Rybnika dachował i uderzył w betonową skarpę. Tak skończyło się dawne życie naszej ukochanej córki i siostry, wspaniałej dziewczyny, która miała przed sobą szczęśliwą przyszłość. Dziś pozostała walka o to, by odzyskała, choć część zdrowia... Adriana doznała bardzo poważnych obrażeń, ran i uszkodzeń głowy. Nikt nie wierzył, że z tego wyjdzie. Ada zadziwiła jednak wszystkich… Dziś prosimy o pomoc, bo bardzo chcemy ją odzyskać… Obrażenia mózgu były tak poważne, że córka całkowicie straciła czucie w rękach i nogach i zdolność mowy. W prywatnej klinice nastąpił jednak przełom! Po trzech miesiącach intensywnej, kompleksowej rehabilitacji i leczenia Ada częściowo odzyskała władzę w jednej ręce i nodze! Zaczęła też mówić — głośnym szeptem. Kamień spadł nam z serca gdy okazało się, że to, co mówi, jest logiczne, że ma z nami kontakt! Dzięki Waszej pomocy udało się zapewnić naszej córce rehabilitację i wszystko, czego potrzebowała do możliwie jak najlepszego rozwoju. Niestety w wyniku wypadku naszej Adrianie wycięto aż 45 procent czaszki! Udało nam się znaleźć lekarza, który chce podjąć się operacji uzupełniającej powłoki czaszki. Niestety wiąże się ona z ogromnymi kosztami, których sami nie będziemy w stanie uzbierać. Dodatkowo córka MUSI kontynuować rehabilitację! Bez tego wszystko, co udało jej się osiągnąć, zostanie zaprzepaszczone... Ponownie musimy poprosić o Wasze wsparcie. Wierzymy, że nie opuścicie nas w tej trudnej sytuacji... Już tyle dobra otrzymaliśmy, aż trudno nam w to uwierzyć... Jednak wiemy, że bez Was, bez pomocy ludzi o wielkich sercach, nasza Ada nie ma szans wrócić do zdrowia. A o niczym innym nie marzy... Rodzice 

10 710,00 zł ( 2,87% )
Brakuje: 361 631,00 zł
Zuzia Orlik
Zuzia Orlik , 5 lat

Zuzia musiała przejść operację czaszki! Jej walka nadal trwa. Pomóż!

Pamiętam ten dzień, kiedy lekarz powiedział, że trzeba przeprowadzić operację rekonstrukcji czaszki Zuzi. Moja córka miała wtedy tylko 4 lata. Myśl o tym, że długie włosy małej trzeba będzie zgolić, była dla mnie bardzo trudna, przerażała mnie. Wiedziałam jednak, że to kolejny etap w walce o zdrowie córki. Walce, którą toczę już od dnia jej narodzin... Ciąża przebiegała prawidłowo, nic nie wskazywało na to, że może stać się coś strasznego. Niestety, z powodu obniżonego napięcia i słabego oddechu córeczka urodziła się sina… Tak bardzo się wtedy bałam! Na szczęście Zuzia przetrwała kryzys, ale to był dopiero początek problemów. Po porodzie skierowano nas do neurologa, ponieważ lekarze uznali, że córeczka nie wygląda tak, jak powinna. To właśnie wtedy rozpoczęła się nasza droga. U Zuzi zdiagnozowano dysmorfię twarzowo-czaszkową oraz kraniosynostozę czołową na tle wady genetycznej. Byłam przerażona, dopiero co zostałam mamą, nie wiedziałam, czy sobie z tym wszystkim poradzę, ale wiedziałam, że nie mogę się poddać! Obecnie córeczka jest pod stałą opieką neurologopedów, fizjoterapeuty i behawiorysty. Ta specjalistyczna pomoc jest konieczna, ponieważ Zuzia zmaga się z opóźnieniem rozwoju psychoruchowego. Prawie wcale nie mówi, jedynie wypowiada pojedyncze słowa. W lipcu 2024 roku przeszła operację rekonstrukcji czaszki, w której było zbyt mało miejsca, aby mózg mógł się prawidłowo rozwijać. Aż boję się pomyśleć, co mogłoby się zdarzyć, gdyby lekarze nie zdecydowali się przeprowadzić tej interwencji medycznej. Na maleńkiej główce mojej córeczki widnieje ogromna blizna, która przypomina o tamtym dniu... Zabieg sprawił, że dziś Zuzia potrafi powtórzyć kilka usłyszanych słów, a nawet nauczyć się nowych. To wielka zmiana i sukces, ponieważ wcześniej było to praktycznie niemożliwe. Niestety, córeczka ma także inne problemy, m.in. ruchowe. Chociaż zaczęła chodzić w wieku 2 lat, wciąż nie potrafi stanąć na jednej nóżce, nie podskakuje i nie chwyta przedmiotów. Nie umie też samodzielnie się ubrać, ale wierzę, że dzięki rehabilitacji uda się to zmienić! W leczeniu Zuzi niezbędna jest również pomoc behawiorysty. Córka przejawia trudności z koncentracją, ciężko jest się jej skupić na konkretnym zadaniu. Nie wie też, jak sobie radzić z trudnymi emocjami, dlatego często zmaga się ze skrajnymi uczuciami. Mimo tych wszystkich trudności Zuzia jest bardzo pogodnym i radosnym dzieckiem. Uwielbia muzykę i regularnie nuci! Jej szeroki uśmiech sprawia, że dużo łatwiej jest mi sobie z tym wszystkim poradzić.  Zuzia to mój największy skarb i chcę dla niej jak najlepszego życia. Niestety, sama nie jestem w stanie opłacić kosztów rehabilitacji. To dla mnie astronomiczny wydatek, dlatego bardzo proszę o Waszą pomoc. Tylko dzięki Wam Zuzia ma szansę na łatwiejsze życie! Mama

10 467 zł
Lena Nowak
13 dni do końca
Lena Nowak , 7 lat

Już dziś muszę zadbać o lepszą przyszłość mojej córeczki! Proszę, podaruj jej szansę!

Dziękuję, że nadal jesteście z nami! Wasze nieocenione wsparcie jest dla mnie nadzieją, że w końcu będzie dobrze! Moja córeczka niestety nadal potrzebuje Waszej pomocy. Walka o jej zdrowie jest długa i ciężka. Proszę, zastańcie z nami! Nasza historia:  Lena urodziła się z wadą serca VSD i ASD, o której wiedziałam już w pierwszych tygodniach ciąży. Niestety córeczka przyszła na świat za wcześnie, co skutkuje dalszymi jej chorobami, na które nie byłam przygotowana… Lenka jest po dwóch operacjach serca, trzech rekonstrukcjach odbytu oraz po operacji oczu z racji retinopatii wcześniaczej. Miała krwawienia wewnątrz czaszkowe, problemy z nerkami i zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Moja córeczka musi być pod stałą opieką wielu specjalistów: kardiologa, neurologa, okulisty, gastroenterologa, stomatologa, pedodonta. Niestety doszły kolejne problemy! Lenka ma obniżoną miednicę z prawej strony, co może skutkować skróceniem nóżki. Dlatego do naszej długiej listy został dodany lekarz wad postawy.  Jesteśmy także w trakcie badań genetycznych w kierunku zespołu Silvera-Russella. Od trzech miesięcy czekam na wyniki, co napawa mnie niepokojem…  Serduszko Lenki cały czas wymaga kontroli i opieki. W przyszłości konieczna będzie operacja zastawek. Z nią jednak lekarz jeszcze się wstrzymuje i czeka, aż córeczka podrośnie. Chciałabym na tym zakończyć, ale nie mogę. Po szczegółowych badaniach stwierdzono u Lenki bardzo małe napięcie zwieraczy, co prowadzi do nietrzymania stolca! Oczy również nie są w dobrym stanie… Lena ma zeza i duży astygmatyzm. Wada wzroku utrudnia jej codzienność: córeczka często potyka się i ma problemy z pisaniem. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale wiem jedno: każdego dnia muszę dbać o prawidłowy rozwój mojego dziecka. Pragnę, aby Lenka mogła cieszyć się szczęśliwym i zdrowym dzieciństwem. Wierzę, że jest to możliwe! Twoje wsparcie będzie dla mnie bardzo ważne, za co już teraz dziękuję.  Agnieszka, mama

10 448 zł
Łukaszek Sraga
Łukaszek Sraga , 16 lat

Łukasz obudził mnie w nocy z krzykiem: "Mamo, pomóż mi"❗️Wspieramy walkę o zdrowie!

Mój syn Łukasz w sierpniu będzie miał już 16 lat. Jest pogodnym chłopcem, na pierwszy rzut oka zupełnie zdrowym. Niestety tak nie jest… Łukaszek ma zdiagnozowaną padaczkę, wady rozwojowe OUN, stopień lekki niepełnosprawności umysłowej, zaburzenia zachowania i emocji, zaburzenia integracji sensorycznej, osłabione napięcie mięśniowe oraz autyzm... Ma całe życie przed sobą, a lista chorób zdaje się nie mieć końca. Od ostatniej hospitalizacji Łukaszka na oddziale psychiatrii w Bielsku-Białej jego stan nie uległ poprawie, wręcz przeciwnie. Na ten moment jego stan się pogłębia i nie wiemy dlaczego. W zeszłym roku Łukasz miał napady z zaburzeniami zachowania, które teraz objawiają się inaczej – bieganie po mieszkaniu, dziwny wzrok,  syn kładł się na łóżku i nie wiedział, gdzie jest, czasem dochodziły zaburzenia widzenia. Jak przeszło, wracał do normalności. Zdarzają się nawet na zwykłym spacerze. Znów dzieje się coś niedobrego z moim dzieckiem, dlatego wykonaliśmy badanie MR w 2023 r. – torbiel neuroglejowa w prawym płacie czołowym trochę się powiększyła, ale na szczęście nie powoduje ucisku w mózgu. Psychiatra w styczniu 2024 roku dała nam skierowanie na oddział dzienny psychiatrii, jednak Łukasz nie został zakwalifikowany w tym stanie do terapii. Również został zwolniony z egzaminów z powodu pogorszenia stanu zdrowia.  Następnie zgłosiłam się do genetyka. Myślałam, że badania cokolwiek wykażą, ale znów nic nie wyszło. Łukaszek w tym roku ma bardziej osłabione mięśnie, pomimo ćwiczeń. Po wycieczce w górach bardzo dobrze się czuł i nic nie przepowiadało, że może się coś stać, a jednak! Łukaszek obudził mnie o 1 w nocy z krzykiem płaczem wołaniem: „Mamo pomóż mi!”.  Nie wiedziałam, jak mu pomóc, dlaczego tak cierpi, ale natychmiast wezwałam pogotowie. Łukasz miał gorączkę, trząsł się, był w okropnym stanie. Ratownicy dali zalecenia i po tym syn przez kolejne 3 dni nie mógł chodzić! Musiałam go ubierać, pomagać we wszystkim... Pierwszy raz w życiu zdarzyła taka sytuacja i wciąż nie mogę w nią uwierzyć.  Ale niestety w czerwcu 2024 r. nie wrócił do normalności. Był w takim amoku, że znowu byłam zmuszona wezwać pogotowie. Ratownictwo medyczne zabrało Łukaszka do szpitala, lekarz przyjmujący po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną oraz po zebraniu wywiadu skonsultował się z Kliniką Psychiatrii Dziecięcej w Krakowie, że całokształt sugeruje specyficzne objawy padaczkowe. Łukasz jest pacjentem interdyscyplinarnym, wymaga wielospecjalistycznych dogłębnych diagnoz w wielu obszarach, bo inaczej dalej będziemy chodzić od lekarza do lekarza. Przy wypisie Łukasz dostał CITO skierowanie na oddział neurologiczny. Zdecydowałam się na Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Dokumenty wysłałam, teraz czekamy cierpliwie na telefon.  Łukasz jest w cięższym stanie zdrowia. W nocy śpi, ale wstaje zmęczony, co się przekłada na gorsze funkcjonowanie przez dzień. Doszły niekontrolowane ruchy całego ciała, nad którymi Łukasz nie może zapanować. Lekarze rozkładają ręce. Mówią, że to trudny przypadek dziecka. Najprawdopodobniej będzie trzeba powtórzyć badania genetyczne. Niestety historia Łukaszka nie ma końca… Szereg objawów sprawia, że Łukasz nadal wymaga wielospecjalistycznych diagnoz i przede wszystkim wielospecjalistycznej opieki medycznej. Jesteśmy już tym wszystkim zmęczeni. Żal mi dziecka w tym wszystkim i pęka mi serce, bo nie wiem, jak mu pomóc.  Łukasza marzeniem jest chodzić po górach i zrobię wszystko, żeby je spełnił i zdobywał kolejne góry w walce o zdrowie. Mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia, ale to wymaga ogromnych nakładów finansowych, których nie mamy. Nie jestem w stanie podjąć pracy, bo Łukasz wymaga nadzoru. Czeka Nas bardzo intensywny czas. Dzięki Wam i Waszej dobroci mój syn może zacząć uczęszczać na zajęcia u wielu specjalistów, mieć zapewnione badania oraz wizyty. Jesteśmy bardzo wdzięczni za okazane serca, zaangażowanie oraz wsparcie. Nie wiem, jak się odwdzięczymy za to co do tej pory dla nas zrobiliście. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc dla Łukaszka i tym razem naszym celem jest diagnoza, dobrane w końcu leczenie, leki i terapie wspomagające. Wierzę, że razem znów pomożemy Łukaszkowi. Magdalena, Mama ➡️ Wyprawa do Kirgistanu dla chorego chłopczyka z Andrychowa ➡️ Przejdą przez góry Kirgistanu żeby pomóc choremu Łukaszowi ➡️ Charytatywna wyprawa w góry Kirgistanu

9 650 zł
Sylwia Szulik
Sylwia Szulik , 49 lat

Mimo 1% szans, Sylwia żyje! Teraz potrzebuje rehabilitacji❗️

Moja żona jest niezwykle silną kobietą. Kiedy nagle pękł naczyniak i doszło do rozległego uszkodzenia mózgu, lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Sylwia nie tylko ma ogromną wolę życia, ale i determinację, aby odzyskać utrąconą sprawność! Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Na lepsze. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest już dobrze. Pragnę zrobić wszystko, co tylko jest możliwe, aby moja żona odzyskała swoje dawne życie.  Rehabilitacja pokazała, że jest to możliwe. Sylwia zaczęła robić postępy, a to daje nam nadzieję, że może być jeszcze lepiej. Dlatego ponownie prosimy o Wasze wsparcie.  Żona przeszła zabieg rekonstrukcji czaszki. Uzupełniono ubytek, który od dawna wywoływał wielkie bóle głowy. Nie mogłem patrzeć, jak tak często cierpiała z bólu, a ja nie mogłem jej w wystarczającym stopniu pomóc! Sylwia jest też coraz bardziej świadoma i rozumie, co się do niej mówi. Zdolność mowy powoli powraca. Choć nie mówi jeszcze w pełni wyraźnie, coraz częściej domyślam się, co chce mi przekazać.  Obecnie sama też potrafi jeść. Nadal trzeba ją karmić, ale nie ma potrzeby używania już dojelitowego żywienia PEG. Korzystamy z niego tylko do dostarczania Sylwii płynów. Moja żona nadal jest jednak leżąca. Nie potrafi sama wstać, usiąść. Tylko jej lewa ręka i noga są sprawne. Pozostała część ciała nadal odmawia posłuszeństwa. Dlatego potrzebuje całodobowego wsparcia. Razem z naszymi dziećmi dzielimy się obowiązkami w opiece nad naszą kochaną żoną, mamą i babcią.  Rehabilitacja, w tym turnusy rehabilitacyjne, są niezwykle potrzebne. Tylko dzięki nim Sylwia otrzyma szansę na pełny powrót o zdrowia. W żadnym wypadku nie możemy też przerwać udzielania jej tej formy pomocy. W przeciwnym razie wszystko, co do tej pory udało nam się osiągnąć, legnie w gruzach, a Sylwia wróci do punktu do wyjścia! Proszę o Waszą pomoc. Moja żona jest wspaniałą kobietą, która wiele już przeszła. Z Wami będzie mogła wrócić do pełni sił i odzyskać swoją samodzielność, którą zawsze tak bardzo ceniła. Tomek

8 964,00 zł ( 12,03% )
Brakuje: 65 505,00 zł