Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Łukasz Dyduch
10 dni do końca
Łukasz Dyduch , 37 lat

Nie pokonam choroby, ale zrobię wszystko, by być sprawnym❗️ Pomożesz❓

Chorobę zdiagnozowano u mnie już 8 lat temu. Wtedy jeszcze nie byłem świadomy, że wyrządzi w moim organizmie tyle szkód, które w konsekwencji doprowadzą do niepełnosprawności. Staram się jakoś sobie radzić, nie narzekać, bo życie mam jedno. Proszę, pomóżcie sprawić, że wykorzystam je najlepiej, jak mogę. W 2015 roku lekarze zdiagnozowali u mnie cukrzycę insulinozależną, która niestety doprowadziła do martwicy obu stóp – stóp cukrzycowych. Kilka lat później przeszedłem amputację lewej nogi aż na wysokość kolana i palców stopy prawej. Na szczęście lewą nogę udało się zaprotezować, dzięki czemu mogę się samodzielnie poruszać. Jest to jednak proteza modularna – bardzo ciężka. W dni, gdy warunki pogodowe nie są zbyt sprzyjające, poruszam się na wózku. Dużym ułatwieniem jednak byłby dla mnie samochód z automatyczną skrzynią biegów – tylko na taki otrzymałem zgodę od lekarza. Wierzyłem i wierze nadal, że jestem wart godnego życia, na które sam zarobię. Rozpocząłem więc rehabilitację i pracę nad swoimi kwalifikacjami zawodowymi, by móc pójść do pracy. I to mi się prawie udało – uwolniłem się od wózka, chodzę na protezie, i przy pomocy kul łokciowych. Chodzę!  Moja prawa noga wymaga stałej rehabilitacji, chodząc, ciągle ją obciążam, ale robię, co mogę, by funkcjonować. Zdobyłem dodatkowe kwalifikacje zawodowe pozwalające mi na pracę z moim stanem fizycznym. Niestety jeszcze nie udało mi się znaleźć pracy. Mieszkam sam w wynajętym mieszkaniu, ale daje sobie radę, nie chcę być dla nikogo ciężarem.  Zakup leków na cały miesiąc – insulina, paski, tabletki i dieta, która nie jest tania w utrzymaniu, przekraczają mój budżet. Muszę prosić Państwa o pomoc. Ręce mam zdrowe, głowę też. Chcę zrobić wszystko, by być samodzielnym. Z Państwa pomocą może mi się udać! Nie chcę być osobą, która żyje z dnia na dzień. Moim celem dodatkowo jest pokazanie osobom w podobnej sytuacji, że jesteśmy WIELE warci! I każdemu z nas należy się szansa! Łukasz

2 144 zł
Jakub Kasprzyk
10 dni do końca
Jakub Kasprzyk , 22 miesiące

Nie mogę uwierzyć ile cierpień spadło na jedno, bezbronne dziecko. Moje dziecko!

Mój syn, Kubuś urodził się 30.12.2022 r. Nowy Rok miałam zacząć, jako szczęśliwa, młoda mama. Z czasem okazało się, że moje macierzyństwo będzie trudniejsze, niż się na początku spodziewałam… Według badań wykonanych w ciąży, Kubuś miał być zdrowym dzieckiem, tylko po prostu drobnym. Po porodzie stwierdzono, że posiada cechy dysmorficzne, ma niską masę urodzeniową, małe dłonie, niskoosadzone uszy… Wszystko to jednoznacznie wskazywało, że jest obciążony chorobą genetyczną! Przez bezdech został przetransportowany na OIOM, a ja drżałam ze strachu! Niczego tak bardzo nie pragnęłam, jak wziąć w ramiona moje dziecko i szeptać mu, że wszystko będzie dobrze… Jednak przez długi czas dobrze nie było. Synek przebywał w szpitalu przez kilka miesięcy! W tym czasie był dwukrotnie zarażony sepsą, gronkowcem, miał zapalenie płuc. Wykonano mu również zabieg poszerzenia odźwiernika, bo cały pokarm, który przyjmował, zwracał… To był bardzo trudny czas. Pełen strachu i niepewności. Dzisiaj nadal zmagamy się z wieloma problemami: napięciem mięśniowym, głębokim niedosłuchem. W przyszłości czeka go też operacja oczu! Sama nie mogę uwierzyć, że tyle cierpień spadło na jedno, bezbronne dziecko. Moje dziecko… Synek ma 11 miesięcy, a waży zaledwie 5 kg. Nie siedzi, nie obraca się samodzielnie. Naszą codzienność wypełniają rehabilitacje i stałe wizyty u wielu specjalistów. Wszystko po to, aby mógł prawidłowo się rozwijać. Bez Was jednak to się nie uda. Proszę Was o pomoc, choćby najmniejszą. Jesteście moją nadzieją!  Mama Kubusia

5 011 zł
Artem Suprunenko
10 dni do końca
Artem Suprunenko , 13 lat

To walka o każdy krok❗️12-letni chłopiec w potrzebie❗️

Mój synek ma 12 lat. Urodził się jako wcześniak i od dzieciństwa cierpi na mózgowe porażenie dziecięce – tetraparezę spastyczną. Do piątego roku życia nie mógł samodzielnie chodzić. Dopiero 2 skomplikowane operacje zdziałały cud! Artem uczy się w 6 klasie podstawowej. Uciekając przed wojną, musieliśmy zostawić za sobą całe życie, synek również. Wcześniej był członkiem drużyny pływackiej dla dzieci niepełnosprawnych. Teraz trenuje samodzielnie, ale bardzo chciałby wrócić do konkursów. Chodzi samodzielnie, ale z zastrzeżeniem godzin treningowych – gimnastyka, pływanie, ćwiczenia siłowe… 12 lat to też wiek wzmożonego wzrostu. Kości rosną szybciej niż ścięgna.  Dlatego w przypadku uszkodzenia układu nerwowego problem robi się poważny. Poza tym choroba nie ustępuje. Artem może stopniowo przestać chodzić. Do tego tabletki przeciwpadaczkowe jeszcze bardziej pogłębiają spastyczność. Potrzebne są ortezy, dalsze terapie i rehabilitacje, by mój synek mógł żyć normalnie. By mógł wyprostować nogi, stawiać kolejne kroki i walczyć o swoje marzenia, które choroba i okoliczności ciągle od niego odsuwają. Dlatego proszę o najmniejsze wsparcie – wpłatę lub udostępnienie. Każdy gest to pomoc w jego walce. Mama Artema

1 153,00 zł ( 7,22% )
Brakuje: 14 805,00 zł
Kalina Odzimkowska
10 dni do końca
Kalina Odzimkowska , 21 miesięcy

Każdego dnia strach o własne dziecko próbuje nas pokonać! Pomocy!

Kalinka to nasza wyczekana córeczka. Nie mogliśmy doczekać się chwili, gdy spojrzymy w jej maleńkie oczka i powiemy: „Jesteśmy Twoimi rodzicami, Kruszynko”. W naszych wyobrażeniach wyglądało to pięknie, jednak rzeczywistość odebrała nam to szczęście! Poród nastąpił nagle. Parametry życiowe Kalinki zaczęły spadać, a lekarze podjęli decyzję o cesarskim cięciu. Później było już tylko gorzej! W ciągu swojego krótkiego życia aż 5 miesięcy spędziła w szpitalu. Zamiast w swoim przytulnym pokoju, musiała spać w sali szpitalnej, a zamiast przytulanek, towarzyszyły jej te wszystkie maszyny, które czuwały nad jej stanem. Szczegółowe badania ujawniły rzadką chorobę genetyczną, wywołującą padaczkę wieku niemowlęcego i znaczne opóźnienie psychoruchowe. Ciężko było nam w to uwierzyć…  Nasza córeczka karmiona jest teraz przez gastrostomię ze względu na brak umiejętności połykania. To nie wszystko. Ostatnio została wyłoniona tracheostomia, aby zapobiec kolejnym zachłystowym zapaleniom płuc! Każdego dnia strach o własne dziecko próbuje nas pokonać, ale przecież nie możemy się poddać! Leczenie Kalinki wiąże się z częstymi pobytami w szpitalu, zakupem sprzętów rehabilitacyjnych i medycznych. Ogromną rolę odgrywa też rehabilitacja, a zwłaszcza turnusy.  Przed nami bardzo ciężka droga, ale musimy, chcemy nią podążać. Wiemy, że na jej końcu jest cel, o którym marzymy – zdrowie i sprawność naszego dziecko. Pomóż nam przemierzyć ten ciężki szlak, na którym czeka nas wiele przeszkód. Będziemy wdzięczni za Twój dobry gest.  Rodzice

16 551 zł
Karolina Suczko
Pilne!
10 dni do końca
Karolina Suczko , 44 lata

Nowotwór nie ma dla mnie litości❗️Pomóż mi wygrać tę walkę❗️

Mam na imię Karolina i mam 43 lata. Do kwietnia 2023 roku prowadziłam zupełnie normalne życie, w którym było miejsce na miłość, rodzinę i zwykłą codzienność. Uwielbiałam jeździć na rowerze – jednym z moich sukcesów jest przejechane 176 km w poznańskiej Korbie. Uwielbiałam także rysować. Niestety, jeden dzień, jedna chwila zamieniły moje piękne życie w walkę... Wszystko zaczęło się, gdy pod koniec marca zauważyłam na swojej piersi czerwone zgrubienie. Nie miałam pojęcia, co to może być, dlatego umówiłam się do lekarza. Początkowo podejrzewano stan zapalny i zaczęłam przyjmować antybiotyk. Gdy zaczerwienie wciąż nie znikało, lekarze postanowili wykonać biopsję.  Diagnoza był druzgocąca – inwazyjny nowotwór piersi trzeciego stopnia. Wszystko to, co robiłam dotychczas, zniknęło jak bańka mydlana. Rozpoczęła się walka, do której podeszłam zadaniowo – walczę i wygram. Wdrożono cykle chemioterapii, najpierw tej najgorszej - "czerwonej", później "białej". Chemia zmieniła mnie fizycznie, ale psychicznie dawałam radę. Wciąż walczyłam i to była najważniejsze! W listopadzie przeszłam zabieg radykalnej mastektomii… Leczenie po amputacji piersi i wycięciu nowotworu (radioterapia i hormonoterapia) miało być dla mnie już tylko formalnością. Jak pomyślałam – do zniesienia. Tak miało być, ale... Jak się okazało, nowotwór dał przerzuty do węzłów chłonnych i to, co miało być tylko formalnością, stało się "misją niemożliwą". Jedyny skuteczny lek, który jest w stanie uchronić moje ciało przed przerzutami, jest lekiem nierefundowanym w Polsce. Jednocześnie na świecie jest uważany za najlepszy w walce z przerzutami. Jednak koszt miesięcznej kuracji to około 13 000 złotych, a ja, aby pokonać wroga, potrzebuję 24 miesięcy leczenia. Na tyle zostało wycenione moje pragnienie życia, moje pragnienie przejechania kolejnych kilometrów na rowerze, kolejnych rysunków..... Zawsze uważałam, że ludzie są wspaniali, ludzie pomagają… Dlatego tak bardzo na Was liczę. Proszę o każdą wpłatę, drobne wsparcie, udostępnianie zbiórki dalej!  Karolina 🎥 Wysłuchaj mojego apelu 

312 822,00 zł ( 84,98% )
Brakuje: 55 264,00 zł
Marek Tuliuk
10 dni do końca
Marek Tuliuk , 16 lat

Proszę, pomóż mi poznać przyczynę choroby mojego syna! Razem walczmy o przyszłość Marka!

Dziękuję za wsparcie poprzedniej zbiórki! Marka nie omijają kolejne problemy zdrowotne, dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Nasza historia Życie mojego syna nie jest łatwe. Marek całe życie cierpi na autyzm, a przez wiele lat walczył też z boreliozą. Niedawno zaatakowała go kolejna choroba… Czy kiedyś będzie lepiej? Proszę Was o pomoc! Droga do pokonania boreliozy była pełna bólu. Syn był w złym stanie, nie miał kompletnie sił. Nie mówił, więc nie mógł przekazać, co mu jest… Tylko moja determinacja pozwoliła w końcu odkryć przyczynę jego stanu i zachowań. 5 lat temu wyzdrowiał! Wydawało się, że powoli idziemy do przodu. Niestety, wiosną 2022 pojawiły się nowe problemy. Będąc w szkole, syn dostał nagłego ataku padaczki. Od tego czasu próbuję ustalić przyczynę ataków. Bez Waszej pomocy mi się to nie uda! Bardzo proszę o wsparcie w opłaceniu diagnostyki i leczenia. Potrzebna kwota to ponad 30 tysięcy złotych. Marek ma też kłopoty ze słuchem i wzrokiem. Wymaga pomocy fizjoterapeuty. Jesteście moją jedyną szansą… Nie mam żadnej pomocy, nie mogę pracować, bo zajmuje się synem, moi rodzice już nie żyją… Znam ludzi z padaczką i autyzmem, którzy prowadzą normalne życie. Wiem, że mój syn też może być samodzielny. Proszę, pomóżcie mu to osiągnąć. Liczy się każda wpłata i przekazanie tej zbiórki dalej. Wierzę, że dzięki temu uda się uzbierać potrzebną kwotę. Z góry dziękuję! Mama

2 710,00 zł ( 8,49% )
Brakuje: 29 205,00 zł
Katarzyna Jaroszewska
10 dni do końca
Katarzyna Jaroszewska , 22 lata

Walczyłam z NOWOTWOREM! Dziś muszę pokonać kolejne przeciwności... Pomóż!

Jestem Kasia i mam 20 lat. Mimo tak młodego wieku nie raz stawałam do walki o swoje zdrowie, a nawet życie. Gdy miałam 14 lat, stwierdzono u mnie anoreksją atypową. Wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by zawalczyć o siebie do końca. Dzięki wydarzeniom z tamtego okresu nauczyłam się jeszcze bardziej doceniać życie.   Gdy myślałam, że nic gorszego mnie nie spotka, los po raz kolejny wystawił mnie na próbę. Od 2018 roku niemal codziennie towarzyszyły mi bóle w okolicach karku, pod łopatkami oraz rozrywający ból rąk. To było uczucie, jakby ktoś próbował wyrwać mi ręce. Nie mogłam spać, a leki przeciwbólowe nie pomagały. W styczniu 2019 roku po raz pierwszy trafiłam do szpitala. Lekarze postanowili przeprowadzić tomografię komputerową. Niecały miesiąc później poznałam mrożącą krew w żyłach prawdę – zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy kości i chrząstki stawowej – kości kręgosłupa z przerzutami do szpiku kostnego i kości miednicy w IV stadium zaawansowania! Pamiętam ten moment, przyspieszone bicie serca, spływające łzy po policzku i przerażenie, którego nie dało się ukryć. Pamiętam zapłakaną siostrę i naszą rozmowę. Powiedziałam jej wtedy: „Nie płacz, bo to oznacza, że właśnie tracisz nadzieję”. Jak się później okazało te słowa miały dla mnie ogromną moc. To w dużej mierze one nie dopuściły do tego, abym nie cofnęła żadnego postawionego przez siebie naprzód kroku. Początki leczenia były trudne pod względem psychicznym i fizycznym. Przez dwa miesiące nie mogłam wstawać z łóżka ze względu na złamania kompresyjne kręgów. Przeszłam 6 ciężkich cykli chemioterapii, 8 cykli uzupełniających, radioterapię, megachemioterapię, autoprzeszczep szpiku, leczenie wzmacniające, rehabilitację, a także szereg badań.  2019 rok wiele mnie nauczył. Nie winię go za to, co w moim życiu się wydarzyło i nie chcę o tym zapominać. Stałam się jeszcze silniejsza. Ból mnie zahartował. Wiem, jak wielką wartość ma życie i jak bardzo jest kruche. Nie chcę go zmarnować, ale doceniać, kochać i szanować, żyć w zgodzie ze sobą oraz światem. Po prawie 2 latach zakończyłam leczenie onkologiczne. To jednak nie oznacza, że mogę "spać spokojnie". Już dwa razy lekarze podejrzewali u mnie wznowę, na szczęście za każdym razem był to fałszywy alarm. Agresywne leczenie onkologiczne niesie za sobą wiele niechcianych konsekwencji. Walczę z częstymi omdleniami i zaburzeniami hormonalnymi. Niekiedy mocniej odczuwam mrowienia w palcach lewej dłoni i prawej stopy, które są wynikiem uszkodzenia nerwów. Czasami odczuwam także cierpnięcie kręgosłupa, gdyż właśnie tam znajdowała się główna masa nowotworowa, która zajęła niemalże cały mój kręgosłup!  Ze względu na moją przeszłość chorobową i ostatnie niepokojące wydarzenia związane ze zdrowiem, pojawiła się niedająca mi spokoju niepewność. Ponadto nie wiem, jak długo jeszcze będę mogła dojeżdżać karetką do szpitala na wizyty i badania kontrolne. Prawdopodobnie wkrótce będę musiała dojeżdżać transportem własnym, co będzie generować wysokie koszty. Regularnie odbywam także konsultacje z pozostałymi specjalistami: stomatologiem, ginekologiem, kardiologiem i endokrynologiem. Prywatne wizyty bardzo obciążają mój budżet. Dotychczasowe leczenie pochłonęło wiele pieniędzy. Nie mam wystarczających środków, by móc dalej z własnej kieszeni opłacać wszelkie badania, leki, suplementy czy konsultacje lekarskie. Zbiórka i Wasze wsparcie dodadzą mi otuchy i nadziei, że pieniądze nie staną się przeszkodą nie do pokonania. Za każdą pomoc i przekazaną złotówkę już teraz z całego serca bardzo Wam dziękuję! Kasia Kwota zbiórki jest szacunkowa

3 825,00 zł ( 2,76% )
Brakuje: 134 473,00 zł
Pola Pawełek
10 dni do końca
Pola Pawełek , 3 latka

Przerwana terapia grozi regresem rozwoju❗️POMOCY❗️

U mojej kochanej Poli zdiagnozowano autyzm dziecięcy. W wieku 2 lat jest na poziomie rozwojowym 8-miesięcznego dziecka. Diagnoza i orzeczenie o niepełnosprawności zamieniają każdy dzień w walkę o zdrową przyszłość. Pola nie mówi, nie utrzymuje kontaktu wzrokowego i nie reaguje na imię. Często wpada w złość, nie radzi sobie z emocjami i nie wie, w jaki sposób mogłaby je rozładować.  Oprócz tego nie czuje prawidłowo swojego ciała. Nie wie, kiedy może ścisnąć mocniej, by nie zrobić komuś krzywdy. Przechodziła zapalenie ucha i do dzisiaj jest bardzo czuła na hałas i otoczenie.  Córeczka potrzebuje regularnej rehabilitacji, ponieważ każda przerwana terapia od razu idzie w kierunku regresu rozwojowego. Właśnie dlatego Pola regularnie uczestniczy w spotkaniach WWR, prywatnych sesjach terapeutycznych, terapii SI, jest pod opieką logopedów, psychologów, fizjoterapeutów... Wszystko to jest niezbędne, by pewnego dnia Pola powiedziała choćby swoje pierwsze słowo... Niestety, koszty narastają. Obecnie to tygodniowy koszt około 370 złotych, co daje niemal 9 000 na pół roku! Proszę, otwórz serce mały skarb, jakim jest Pola i pomóż zapewnić jej dni pełne zwykłej, dziecięcej radości. Agnieszka, mama Poli Kwota zbiórki jest szacunkowa.

6 077,00 zł ( 64,91% )
Brakuje: 3 285,00 zł
Franciszek Hereć
10 dni do końca
Franciszek Hereć , 7 lat

Zdiagnozujmy Franka! Musimy wiedzieć, z czym walczymy!

Franuś urodził się z podwyższonym napięciem mięśniowym i asymetią ciała. Od 3. miesiąca życia jest rehabilitowany. Ciągle dochodzą kolejne, niezbędne badania diagnostyczne, a nadal nie wiemy, z czym dokładnie się mierzymy.  Nasz synek ma 6 lat. Zaczął chodzić dopiero około drugiego roku życia. Do dziś nie mówi, do dziś chodzi z pieluszką. Stale próbujemy dowiedzieć się, co jest powodem tak skrajnego opóźnienia w rozwoju. Badania wykazały autyzm, ale i neurolożka, i genetyczka są zdania, że to nie jedyne schorzenie, z którym mamy do czynienia. Dlaczego? To ze względu na drżenie ciała, tracenie równowagi, zachwianą koordynację ruchową. Nie jest to związane ze spektrum autyzmu. Lekarze podejrzewają porażenie dziecięce piramidalno-móżdżkowe. Potwierdzić to mogą jedynie liczne badania diagnostyczne. Musimy zastosować holistyczne podejście, a takie w przeciwieństwie do pojedynczych badań jest zatrważająco drogie.  Do tego dochodzą koszty zajęć, terapii, prywatnego przedszkola terapeutycznego… Jak każdemu rodzicowi zależy mi na jak najlepszym rozwoju dziecka. Szukam wszystkich możliwych metod, które pomogą mi osiągnąć ten cel. Dzięki terapii mikropolaryzacji mózgu, czyli stymulacji prądem, Franek, mimo że nie mówi, bardzo dużo rozumie! Już jedna taka stymulacja przyniosła niezwykłe efekty.  Chciałabym zakupić dla Frania sprzęt do stymulacji nerwu błędnego, który również znacznie poprawia funkcje rozwojowe dzieci. Dowiedziałam się o nim podczas konferencji „Innowacje dla dzieci z niepełnosprawnościami". Gdy wróciłam do domu, zaczęłam o tym wszystkim myśleć i analizować, dopadł mnie ogromny smutek… Zdałam sobie sprawę z tego, że pomimo tych wszystkich innowacyjnych metod, które przynoszą wspaniałe efekty, jest coś, co stoi na przeszkodzie, nie tylko nam, ale wszystkim rodzicom, którzy mierzą się z niepełnosprawnościami swoich dzieci... to są FUNDUSZE... Skąd pozyskiwać środki?  Sprzęt do stymulacji błędnika kosztuje aż 20 tys. zł. Koszty turnusów rehabilitacyjnych, terapii, opieki medycznej, wizyt dają dodatkową zatrważającą sumę. Bardzo proszę o pomoc. Jeszcze tyle jesteśmy w stanie wypracować… Z Twoją pomocą będzie o niebo łatwiej. Już teraz dziękuję za każdą wpłatę! Ania, mama Frania ➡️ mama.i.syn.franco

9 487,00 zł ( 22,29% )
Brakuje: 33 067,00 zł