Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Andrzej Balicki
9 dni do końca
Andrzej Balicki , 53 lata

Choroba odbiera mi syna! Pomocy!

Andrzej jest już dorosłym mężczyzną, ale jego problemy zdrowotne zaczęły się w nastoletnim wieku, gdy miał 13 lat. Wtedy zdiagnozowano u niego bardzo rzadką, nieuleczalną chorobę – neuropatię czuciowo-ruchową, określaną inaczej jako chorobę Charcota-Mariego-Tootha. Od tamtego czasu stan zdrowia syna jedynie się pogarszał.  Jeszcze jako dziecko Andrzej poruszał się w specjalistycznych butach ortopedycznych, zalecanych przez lekarza. Przeszedł wiele badań lekarskich, kilkanaście pobytów w szpitalach. Gdy miał 15 lat poddaliśmy go badaniom genetycznym. Wtedy właśnie potwierdziła się ta potworna diagnoza! Choroba Charcota-Mariego-Tootha objawia się przede wszystkim stopniowym zanikiem mięśni. Jeszcze jako nastolatek, w postępującej fazie choroby, syn poruszał się o kulach ortopedycznych, a gdy stał się pełnoletni, nie był już zdolny do samodzielnego poruszania się i musiał się całkowicie przesiąść na wózek inwalidzki. Dzisiaj Andrzej jest osobą leżącą z niedowładem czterokończynowym i przykurczami nóg. Nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować, a jego codzienność jest uzależniona od pomocy innych osób. Choroba nie daje za wygraną! Nie dość, że odebrała Andrzejowi sprawność, teraz jeszcze odbiera oddech!  W 2020 roku u syna wystąpiła niewydolność oddechowa i został zakwalifikowany do mechanicznej wentylacji. Musi być podłączony do koncentratora tlenu przez całą dobę. Opiekuję się synem i robię co w mojej mocy, ale stałe koszty leczenia, a w szczególności koszty leków, znacznie przewyższają moje możliwości, dlatego zwracam się z ogromną prośbą o pomoc! Andrzej jest w coraz gorszym stanie. Boję się, że bez Waszego wsparcia choroba całkowicie odbierze mi syna! Teresa, mama

3 648,00 zł ( 18,5% )
Brakuje: 16 070,00 zł
Julia Kowalczyk
9 dni do końca
Julia Kowalczyk , 16 lat

Zadręczona przez rówieśników... Historia Julii, która walczy o życie❗️

Córka cudem przeżyła próbę samobójczą… Przez uporczywe nękanie rówieśników Julka targnęła się na swoje życie… Teraz musimy zrobić wszystko, by do nas „wróciła". Julia jest w stanie śpiączki w minimalnej świadomości, z niedowładem czterokończynowym I narastającą spastyką. Córka, którą cudem udało się uratować po tak drastycznej decyzji, którą podjęła 22.03.2022 roku, walczy od roku z ogromną determinacją o każdy kolejny dzień. Tamtego dnia wszystko się zmieniło, a życie naszego dziecka prawie się skończyło. Na pewno skończyło się życie, które znała i które my znaliśmy. Zaczęła się walka o każdy kolejny dzień… Widzimy, że jest w jakiejś części świadoma i oczkami przekazuje komunikaty, a my jako rodzice to odczytujemy, że Julka bardzo chciałaby wrócić, po roku tak ogromnego cierpienia do naszego świata. Tego żywego, za którym bardzo tęskni. Niestety, będzie to bardzo kosztowna i długa droga… Przed Julią ogrom godzin rehabilitacji, przed nami ogrom wydatków na rehabilitację i zakup sprzętu rehabilitacyjnego, wózka i łóżka specjalistycznego, leżanki do ćwiczeń, pionizatora, podnośnika, ortez, i wiele innych rzeczy, o których jeszcze nie wiemy... Koszt samej rocznej rehabilitacji i turnusów to około 400 tysięcy złotych! Julka w marcu, w roku zdarzenia, kończyła 8 klasę. Miała plany co do szkoły średniej, zaczynała prawie kolejny etap w swoim życiu, lecz życie napisało całkiem inny scenariusz, niż planowaliśmy… Po zdarzeniu Julka trafiła na OIOM. Lekarze przekazali nam drastyczną wiadomość: stan krytyczny. Oddychał za nią respirator, została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, zrobiono tracheotomię, założono PEGa. Nasz normalny, spokojny świat nagle runął. Julka uwielbiała ciepło, czekała zawsze na lato, wakacje... Niestety, teraz to czas bez radości i bez zabawy z młodszym bratem. Z bratem, który bardzo przeżył całą sytuację i ten ponad już rok – rok najgorszy w życiu każdego z nas… Dla syna o tyle trudny, bo to on znalazł siostrę po próbie samobójczej, pomógł nam ją reanimować, zadzwonił na numer 112, a teraz za nim rok bez mamy i siostry w domu… Nasza rodzina przeżyła ogromną tragedię. Bardzo prosimy o wsparcie finansowe i pomoc dla naszego dziecka. Chcemy, by Julka jak najmniej cierpiała i mogła powoli wracać do jakiejkolwiek sprawności! Najważniejsze, że przeżyła! O resztę walczymy. Niech ta jedna zła decyzja w jej życiu nie przekreśli wszystkiego… Rodzice Julii z jej 6-letnim braciszkiem

127 839,00 zł ( 27,94% )
Brakuje: 329 608,00 zł
Staś Wierzbicki
9 dni do końca
Staś Wierzbicki , 3 latka

Daj Stasiowi szansę na milowy krok w rozwoju - Zbiórka na unikalny sprzęt rehabilitacyjny.

Pierwszy uśmiech, pierwsze słowo, pierwszy krok... To kamienie milowe w rozwoju dziecka, które przynoszą nieopisane emocje i radość dla rodziców. Są to momenty, które budują więź i tworzą niezapomniane wspomnienia. Jednak, gdy dziecko otrzymuje diagnozę niepełnosprawności, świat rodziców rozpada się na kawałki. Marzenia o tych drogocennych chwilach zostają zachwiane. To jest tak, jakby nagle wszystko runęło. Stasia spotkał ogromny cios w postaci diagnozy, „nie będzie chodzić”, „nie powie mamo, tato, kocham cię” i będzie w pełni zależny od rodziców. Dzięki rozwojowi technologii, dzieci z niepełnosprawnością mają szansę przezwyciężyć trudności i osiągnąć swoje własne kamienie milowe. Choć mogą to nie być  tradycyjne kroki, uśmiechy czy słowa, lecz  nadal są to niezwykłe momenty - pełne emocji i dumy. Staś to mały wojownik, który codziennie stawia czoła swoim wyzwaniom z ogromną determinacją i uśmiechem na twarzy. Niestety, ze względu na swoje schorzenie (wcześniactwo, mózgowe porażenie dziecięce oraz epilepsję), ma trudności z podstawowymi czynnościami, takimi jak raczkowanie, siedzenie czy chodzenie. Ale jest nadzieja! Odkryliśmy i wypróbowaliśmy rewolucyjny sprzęt firmy Trexo Robotics, który może usprawnić życie naszego syna. Dzięki determinacji rodziców i Waszemu wsparciu Staś postawił swój pierwszy krok w wieku ponad dwóch lat w asyście     robota. Ten domowy robot rehabilitacyjny jest dostępny tylko w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych, ale dzięki Naszym wspólnym wysiłkom pragniemy sprowadzić go dla Stasia. Robot, który pomoże Stasiowi budować siłę mięśni i zakres ruchu, rozwijać świadomość dolnych kończyn oraz poprawić koordynację i postawę ciała, zmniejszyć ból i dyskomfort  i zwiększyć zdolność Stasia do interakcji z otoczeniem. Trexo Robotics łączy w sobie najnowsze technologie i metody rehabilitacyjne, otwierając przed dziećmi świat, który kiedyś wydawał się dla nich niedostępny, dając szansę na zdobywanie niezależności, choćby w inny sposób niż tradycyjne chodzenie. Dzięki niemu Staś będzie mógł doświadczyć radości poruszania się, co dla większości z nas jest tak naturalne, ale dla niego stanowi ogromne wyzwanie. Nasza zbiórka ma na celu zakup sprzętu Trexo Robotics i zapewnienie Stasiowi szansy na rozwój motoryczny i poznawczy, zdobycie nowych umiejętności, oraz poprawę jakości funkcjonowania w trakcie codziennej rehabilitacji. Wierzymy, że Razem możemy zmienić przyszłość Stasia i zrobić kolejny krok ku zmianie postrzegania niepełnosprawności… Rodzice

115 915,00 zł ( 46,48% )
Brakuje: 133 460,00 zł
Władek Balaban
9 dni do końca
Władek Balaban , 10 lat

By autyzm nie zamknął Władka w niedostępnym świecie!

Władek urodził się w 32. tygodniu ciąży. Z powodu przedwczesnego przyjścia na świat u synka doszło do niedotlenienia i uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Przez pierwszy rok życia Władek rozwijał się prawidłowo, z wyjątkiem mowy. Później jednak pojawiły się kolejne objawy, które wzbudziły niepokój, zarówno nasz, jak i lekarzy. U Władka stwierdzono wzmożoną nadpobudliwość. Gdy skończył 2 latka zaczął źle sypiać, mało jadł. Chwilę później pojawiła się diagnoza... Otrzymaliśmy zaświadczenie o tym, że Władek potrzebuje specjalistycznych terapii i zajęć z logopedą. Dalsza diagnostyka jedynie potwierdziła wcześniejsze przypuszczenia. U synka zdiagnozowano autyzm atypowy. 7 marca 2022 roku zostaliśmy wypisani ze szpitala, ale wszystko było już zamknięte, bo zaczęła się wojna… Zdecydowałam się przyjechać z dzieckiem do Polski. Droga była trudna, ledwie przekroczyliśmy granicę, wsiedliśmy w autobus do Warszawy. W Warszawie nocowaliśmy w hali dla uchodźców. Następnego dnia rano dojechaliśmy do Szczecina. Zamieszkaliśmy w „Caritasie”. W jednym byliśmy jakieś trzy miesiące, potem w drugim trzy miesiące, aż w końcu znaleźliśmy mieszkanie. Władysław zaczął uczęszczać do szkoły specjalnej. Jego stan ustabilizował się dopiero w maju tego roku, po rozpoczętej farmakoterapii. Syn stał się spokojniejszy, ale wciąż pozostały u niego odruchy autoagresywne. Władek ma też problemy z nogami i latem tego roku czeka go operacja. Z powodu chodzenia na palcach jego nogi są bardzo zdeformowane.  Władek wymaga pełnej opieki, ale wciąż jest szansa, że nauczy się choćby minimalnej samodzielności. Potrzebujemy Waszego wsparcia, ponieważ nie stać mnie na opłacenie kompleksowej i systematycznej terapii. Na ten moment synek uczęszcza na nią tylko 4 razy w miesiącu. To jednak nie wystarcza. Władek potrzebuje więcej takich zajęć, aby była szansa na poprawę jego funkcjonowania. Tak trudno jest mi prosić o pomoc. Zawsze myślałam, że dam radę sama. Czas biegnie jednak nieubłaganie i synek nie może czekać aż moja sytuacja finansowa się poprawi. Teraz możemy jeszcze wszystko zmienić, zanim już będzie za późno... Anastazja, mama

994,00 zł ( 4,67% )
Brakuje: 20 283,00 zł
Krzysztof Lenarczyk
9 dni do końca
Krzysztof Lenarczyk , 2 latka

Dzięki Tobie dzieciństwo Krzysia może być spokojniejsze!

To był naprawdę trudny czas. Dziękuję, że mogłam liczyć na Waszą pomoc. Mój maleńki synek otrzymał od Was wiele dobra, a ja z kolei nabrałam nadziei, że może być jeszcze dobrze. Krzysiek jest wcześniakiem, co ma istotny wpływ na jego teraźniejszość. Okazuje się, że cały czas musi być pod opieką wielu specjalistów, którzy stale monitorują jego stan zdrowia. Niektóre sprawy czasem zaczynają mnie przerastać, stąd ponawiam swoją prośbę o wsparcie...  Nasza historia: Krzysiu to mój czwarty syn. Jeszcze podczas ciąży wyobrażałam sobie naszą rodzinę w komplecie i beztroskie dorastanie synka w otoczeniu starszych braci. Niestety, już pierwsze chwile życia nie były dla niego łatwe. Krzysiu przyszedł na świat jako wcześniak, w 27. tygodniu ciąży, z niską wagą urodzeniową – zaledwie 1295 gramów. Dwa miesiące musiał spędzić pod tlenem na oddziale intensywnej terapii. W wyniku zaburzeń oddychania po urodzeniu i wentylacji mechanicznej, zdiagnozowano u niego dysplazję oskrzelowo-płucną! Mój synek niestety bardzo często choruje, a jego płuca są mocno obciążone. Dochodzi do tego, że wielokrotnie musi być hospitalizowany! Z tego względu musiałam zrezygnować z pracy, ponieważ żłobek nie wchodził w grę! Najwięcej czasu spędza teraz w domu, pozbawiony kontaktu z innymi dziećmi. Dla takiego malucha przecież to straszne! Bardzo pragnę, aby to się zmieniło. Lekarze stoją na stanowisku, że Krzysiu powinien przyjąć jak najszybciej szczepionkę, która sprawi, że nie będzie już tak podatny na infekcje. Nie wystarczy jednak jedna dawka, a minimum trzy! Nie jest to jednak koniec naszych zmartwień. Lewa strona ciała mojego dziecka nadal jest bardzo osłabiona w stosunku do prawej. Krzysiu regularnie jest rehabilitowany, aby jak najszybciej mógł uzyskać pełną sprawność.  Chciałabym dla synka takiego dzieciństwa, jakie sobie dla niego wymarzyłam – aby było szczęśliwe, beztroskie, pomyślne w każdym aspekcie. Wiem jednak, że walka tocząca się w pierwszych chwilach jego życia, zostawiła po sobie trwały ślad i Krzyś będzie musiał każdego dnia walczyć o coś, co jego rówieśnikom nie sprawia trudności. Bardzo proszę Was o wsparcie, które pozwoli zapewnić Krzysiowi niezbędne leczenie i rehabilitację. Każdy gest naprawdę wiele znaczy! Katarzyna, mama

2 491,00 zł ( 7,8% )
Brakuje: 29 424,00 zł
Mariusz Duczek
9 dni do końca
Mariusz Duczek , 48 lat

Żyję w ogromnym bólu i boję się o sprawność. Ten kombinezon może mnie uratować!

Jestem Mariusz i mam 47 lat. W 2019 r. stwierdzono u mnie stwardnienie rozsiane pierwotnie postępujące. Dotychczas leczono mnie na neuroboreliozę, więc nowa diagnoza spadła na mnie, jak grom z jasnego nieba! Ponoć tylko 10% chorych ma jedną z najcięższych postaci tej choroby. Niestety, jestem wśród nich. Czuję potworne bóle głowy i nóg. Pomocy szukałem już wszędzie, ale choroba dalej chce odebrać mi sprawność. Spastyczność, zmniejszony zakres ruchu, utrata funkcji motorycznych i równowagi oraz związany z tym przewlekły ból – każdego dnia muszę stawiać im czoła. Mój wróg chce posadzić mnie na wózek, a z czasem położyć do łóżka... Kiedyś byłem pełen życia, teraz mam trudność z przejściem kilkudziesięciu metrów. Każdego dnia żyję nie tylko w bólu, ale i w lęku o swoją przyszłość. Dalej staram się pracować, ale nie wiem, jak długo będzie to możliwe...  NFZ odmówił mi finansowania leczenia jedynym dostępnym lekiem, który u 30% chorych spowalnia postęp choroby. Dostałem się jednak do programu badawczego i mogłem zacząć terapię. Myślałem, że jestem uratowany!  Już od 2 lat mam podawany lek. Niestety, choroba postępuje. Nie było mi dane być w grupie szczęśliwców, u których ta terapia działa… Nie straciłem jednak wiary. Trafiłem do Fundacji Dzielny Miś, która prowadzi rehabilitację specjalnym kombinezonem Exopulse Mollii Suit. Po pierwszym użyciu kombinezonu czułem rewelacyjne efekty. Moje ruchy były bardziej zintegrowane, szybsze, poprawiła się moja motoryka.    Kombinezon to urządzenie do domowej rehabilitacji. Należy korzystać z niego co 2 dni. Elektrody rozmieszczone w całym kombinezonie stymulują mięśnie i powodują ich rozluźnienie. Ta stymulacja jest nieinwazyjna, niefarmakologiczna i ma ograniczone działania niepożądane w porównaniu z innymi znanymi metodami leczenia spastyczności. Łagodzi również ból. Kombinezon jest moją szansą na jak najdłuższe utrzymanie moich nóg i rąk w sprawności. Pozwoli też wyzwolić się od bólu. Jego zakup jest jednak poza moimi możliwościami finansowymi. Dlatego zwracam się o pomoc. Dopóki stan zdrowia mi na to pozwalał, sam starałem się pomagać każdemu, kto mnie o to poprosił. Mam nadzieję, że pomożecie mi w walce o moją sprawność i życie bez bólu!  Mariusz

10 315,00 zł ( 37,29% )
Brakuje: 17 345,00 zł
Wiesław Grosiak
9 dni do końca
Wiesław Grosiak , 57 lat

Straciłem rękę! Proszę, pomóż mi zawalczyć o sprawność!

19 czerwca 2022 roku – ten dzień zapamiętam na zawsze. Wykonując pracę przy maszynie rolniczej, uległem ciężkiemu wypadkowi. Konieczna była amputacja prawej ręki… Sytuacja nie dość, że wiąże się z traumatycznym przeżyciem dla mnie i dla mojej rodziny, to generuje jeszcze znaczne koszty. Obecnie posługuję się tymczasową protezą, jednak nie jestem w stanie zrobić nic samodzielnie. Odręczne pisanie, ubieranie się, czy przygotowywanie najprostszych posiłków są poza moim zasięgiem.  W tym trudnym okresie bardzo pomaga mi moja rodzina, żona i trójka dzieci. Jestem wdzięczny, że mogę na nich liczyć. Chciałbym być jednak bardziej samodzielny, żeby móc wrócić do pracy w gospodarstwie. Codziennie walczę o powrót do normalnego życia, jednak bez funkcjonalnej protezy nie jest to łatwe. Wszystko zmienić może zakup mioelektrycznej protezy, która odczytuje bodźce z ciała człowieka.  Jej koszty są jednak ogromne. Nie jesteśmy w stanie ich udźwignąć. Dlatego zwracam się z prośbą do Państwa! Mam nadzieję, że znajdą się ludzie o dobrych sercach, którzy zawalczą ze mną o moją sprawną przyszłość! Wiesław

7 575,00 zł ( 5,47% )
Brakuje: 130 723,00 zł
Sabina Sairanova
Pilne!
9 dni do końca
Sabina Sairanova , 20 lat

Wznowa białaczki❗️Pomóż uratować życie 18-letniej Sabiny❗️

Sabina to moja ukochana córka. Razem z mężem i bratem Sabiny byliśmy szczęśliwą rodziną. Niestety, całe nasze szczęście zostało zniszczone 4 lata temu, kiedy Sabina pierwszy raz zachorowała na białaczkę. Zderzyliśmy się twarzą w twarz ze śmiertelnym zagrożeniem. Pierwszy raz poczuliśmy co to strach.  Kiedy po rok leczenia okazało się, że córeczka jest zdrowa, myśleliśmy, że już nigdy nie wrócimy do tego samego punkty. Jednak los chciał dla nas inaczej… Po 4 latach córka znów zachorowała.  W lutym 2023 roku zdiagnozowano u Sabiny ostrą formę białaczki, w 4 stopniu zaawansowania... Od razu zaczęliśmy się leczyć w Kazachstanie, w centrum onkologicznym i przyjmować chemioterapię. Mimo to zaczęliśmy szukać ratunku na całym świecie. Ze względu na to, że choroba jest śmiertelna, w ostrej formie i jest to nawrót, stwierdziliśmy, że zabierzemy córkę do Izraela. Usłyszeliśmy o bardzo ciężkich przypadkach, które udało się tam wyleczyć. Obecnie jesteśmy tam, Sabina jest w trakcie chemioterapii, ale niezbędna będzie też transplantacja szpiku. Lekarze mówią wprost – środki na koncie kliniki muszą pojawić się w maju, by natychmiast dokonać przeszczepu. Inaczej Sabina nie przeżyje. Umrze… Odejdzie na zawsze, pozostawiając po sobie ogromną pustkę. Wydaliśmy już naprawdę bardzo dużo na leczenie. Teraz czas na opłacenie kolejnych rachunków, na które po prostu nie mamy środków. Tylko w tym przypadku Sabina ma szansę na przeżycie. Błagam Was, pomóżcie nam. My mamy bardzo mało czasu. Sabina ma tylko 18 lat, dopiero zaczyna żyć...  Mama Sabiny

1 158,00 zł ( 0,16% )
Brakuje: 712 967,00 zł
Emilia Jęcz
Pilne!
9 dni do końca
Emilia Jęcz , 3 latka

Ultrarzadka choroba Emilki❗️101. dziecko na świecie z taką diagnozą❗️POMOCY❗️

Jeszcze kilka dni temu miałem córeczkę – wesołą, roześmianą. Nagle zaczęła kaszleć, sądziliśmy, że to zwykła infekcja… A teraz moja maleńka Emilka leży na OIOM-ie i walczy o życie, a lekarze nie wiedzą, jak jej pomóc! Nie jest leczona, a diagnozy są sprzeczne: wylew? Glejak? Guz DIPG? W jej główce jest COŚ – COŚ, co nam ją odbiera! Nie chcą nas przyjąć do Warszawy, choć inni lekarze sugerują konsultować córeczkę tam. Wysyłamy więc wyniki do innych klinik w Europie! Błagamy o pomoc, bo każda godzina, każdy dzień tylko pogarsza sytuację – musimy poznać, z czym walczymy, by Emilka miała jakąkolwiek szansę na życie! To wszystko dzieje się właśnie teraz! Ciężko mi o tym mówić, emocje są tak silne, a wszystko wydaje się nierealne – jak senny koszmar, z którego człowiek zaraz się obudzi i znów będzie normalnie. Ale u nas tak nie będzie… Emilka naprawdę walczy o życie!  Zaczęło się od błahej, wydawało się, infekcji. Do lekarza na NFZ ciężko się dostać, poszliśmy więc prywatnie. Dostaliśmy antybiotyk, ale nie było lepiej… Byłem w pracy, gdy żona zadzwoniła przerażona: “Z Emilką nie ma kontaktu, jest nieprzytomna!”.  Tak zaczął się nasz horror, który właśnie trwa! Emilka ma dopiero 2 latka… Urodziła się bardzo maleńka i bardzo wolno rosła. Poza tym jednak rozwijała się prawidłowo, choć staraliśmy się dowiedzieć, dlaczego rośnie znacznie wolniej od innych dzieci. W listopadzie 2022 roku córeczka po raz pierwszy miała rezonans magnetyczny, który niczego niepokojącego nie wykazał. Emilka została przebadania przez neurochirurga, sprawdzono jej także markery nowotworowe, a my jako rodzice poddaliśmy się badaniom genetycznym. Niestety przyczyna niskiego wzrostu nadal nie została wyjaśniona. Lekarze stwierdzili, że poza niską masą ciała, z Emilką wszystko jest w porządku. I tak też nam się wydawało – niezwykle radosna, ciekawa świata. Jeszcze kilka dni temu biegała, tańczyła… Wśród możliwych diagnoz pojawiło się m.in. podejrzenie zrastania szwów międzyczaszkowych, co miało powodować małogłowie. Ale i ten trop ostatecznie się nie potwierdził.  Stan Emilki zaczął się jednak pogarszać… Jadła coraz mniej, wracały stany podgorączkowe. Sądziliśmy jednak, że to przez ząbkowanie, dodatkowo boleśniejsze przez małą główkę córeczki. Lekarz rodzinny nas uspokajał, ale po zmianie antybiotyków wcale nie było lepiej. Kilka dni temu, gdy córeczka zaczęła przelewać się przez ręce, wezwaliśmy pogotowie! Trafiliśmy do szpitala, a tam było tylko gorzej. W nocy Emilka nagle zaczęła jęczeć, przewracać oczka, ręce miała coraz bardziej powykręcane, a jej śliczna buzia wyglądała jak po udarze! Ciało stało się bezwładne, dostała oczopląsu...  Wyniki podstawowych badań są w normie. Lekarze ciągle nam wmawiali, że dziecku nic nie jest! Skąd więc te wszystkie objawy!? Naciskaliśmy na badania neurologiczne. Rezonans pokazał, że w główce naszej córeczki coś jest! Może glejak, może wylew – nikt nie umie powiedzieć. Tymczasem stan córeczki jest bardzo poważny – nie można zrobić biopsji… Zabrali ją od nas na oddział intensywnej terapii. Na noc musieliśmy wrócić do domu sami. Gorszego koszmaru nie można sobie wyobrazić… Taka maleńka, podłączona do niezliczonych rurek i kabli. Samiuteńka…  Lekarze nie wiedzą, co robić. Tymczasem Emilka jest w stanie agonalnym… Usłyszeliśmy, że mamy przygotować się na najgorsze, choć nikt nie wie dlaczego! Co jest w głowie Emilki?! Dlaczego nie można jej leczyć, zrobić cokolwiek!? Jeszcze dwa tygodnie temu z nami tańczyła, miała tylko lekki kaszel… Jak to możliwe, że teraz umiera?! Nie wiemy nawet, czy nas widzi, czy słyszy… Nie poddajemy się, nie możemy! W kilka dni zdobyliśmy więcej wiedzy o chorobach mózgu, niż w całym życiu. Poznaliśmy wiele osób, które pokierowały nas dalej. Nie wiemy jeszcze, z czym mamy do czynienia. Wiemy jednak, że cokolwiek to będzie, dalsza walka będzie trudna, długa i niestety bardzo kosztowna… Potrzebujemy pilnie środków na badania diagnostyczne i jak najszybsze rozpoczęcie leczenia, jeśli zapadnie diagnoza. Milion złotych to kwota szacunkowa – na pewno ulegnie zmianie. Jeśli to guz mózgu, możliwe, że wzrośnie… Dziś nie wiemy. Musimy od czegoś zacząć, jak najszybciej! Zaczynamy od ogromnej prośby o pomoc dla naszej córeczki…  Musimy działać szybko! Nie wiemy, ile w tym stanie, bez leczenia, nasza córeczka wytrzyma… Ile czasu jej zostało… Łukasz, tata Emilki ➡️ Strona na FB: Emilka Jęcz i jej walka o życie ➡️ Licytacje dla Emilki

297 420,00 zł ( 27,95% )
Brakuje: 766 410,00 zł