Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Grzegorz Włodarczyk
9 dni do końca
Grzegorz Włodarczyk , 45 lat

Nie chcę, by resztę życia spędził w szpitalnym łóżku – Proszę, pomocy❗️

7 lipca mój 43-letni partner zachorował na kleszczowe zapalenie opon mózgowych. Najprawdopodobniej kleszcz ugryzł go podczas spaceru z psem. Ale ugryzienie było bledsze, nic nie wskazywało na to, że jego skutki będą tak tragiczne… Zaczęło się od gorączki i drętwiejącej ręki. Jednak lekarz powiedział nam, że może to być wynik panującego wtedy wirusa, więc Grzesiek powinien po prostu odpocząć, pilnować gorączki i dużo pić. Tak też zrobiliśmy. Ale pewnego dnia, Grzesiek dostał w nocy silnej gorączki. Ciężko oddychał, wymiotował, zdrętwiała mu ręka… Po pogotowie zadzwoniłam, kiedy powiedział, że jego dolna warga jest luźniejsza. Przeraziłam się, że to udar. Karetka zabrała Grześka do szpitala. Podczas rozmowy z sanitariuszem wspomniałam, że wtedy znaleźliśmy to dziwne ugryzienie. Następnego dnia zadzwonili do mnie ze szpitala z informacją, że wykryto zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych z zapaleniem płuc zachłystowych. Został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną na 30 dni oraz zaintubowany. Kolejne badania wykazały neuroboreliozę, mioklonie, oraz porażenie czterokończynowe.  Po wybudzeniu Grzesiek odzyskał świadomość. Od ponad tygodnia poddawany jest intensywnej rehabilitacji. Zaczyna odzyskiwać władzę w kończynach dolnych, czucie w całym ciele, częściowo napięcie mięśni, jednak wciąż nie jest w stanie samodzielnie oddychać, ponieważ kończyny górne są nadal objęte bezwładem, a mięśnie klatki piersiowej są niewydolne. Potrzebna będzie intensywna terapia oddechowa i neurologiczna jak również wsparcie logopedy i psychologa, których szpital nie jest w stanie zapewnić w wymaganym zakresie. Dalsze przebywanie na oddziale OIOM stanowi zagrożenie dla życia Grześka ze względu na wysokie ryzyko infekcji. Jedynym rozwiązaniem, które może uratować mu życie i ułatwić powrót do zdrowia i odzyskanie przynajmniej w części swojego poprzedniego życia, jest rehabilitacja w prywatnym ośrodku. Ale koszty tak skomplikowanej i złożonej rehabilitacji znacząco przekraczają moje możliwości finansowe. Bez wsparcia z Państwa strony mojemu partnerowi grozi to, że resztę życia spędzi na łóżku szpitalnym podłączony do aparatury monitorującej funkcje życiowe, a obecne leczenie nie jest w stanie skutecznie wyleczyć go z niedowładu czy zabezpieczyć przed groźnymi dla życia wtórnymi infekcjami. Paulina Kwota zbiórki jest szacunkowa.

86 997,00 zł ( 90,86% )
Brakuje: 8 748,00 zł
Marek Jefrin
9 dni do końca
Marek Jefrin , 3 latka

Walczymy o przyszłość Marka❗️Pomocy❗️

Mój dwuletni syn Mark jest niepełnosprawny. A jeszcze przed porodem wszystko było dobrze. Wszystkie badania i prognozy lekarzy. Dopiero kiedy synek przyszedł na świat, pojawiło się rozpoznanie stóp końsko-szpotawych. Ale to był tylko początek naszych problemów. W wieku 4,5 miesiąca synek przeszedł operację usunięcia zaćmy w lewym oku. Pół roku później wykryto u niego krwiak i znów zaćmę, tym razem w prawym oku. Do tego przez cały czas obecne były problemy z nerkami i nawracającym zakażeniem. W ciągu swojego krótkiego życia Mark przeszedł kilka operacji na nerki, w tym jedną radykalną, po której jego stan się pogorszył. Mark nie widzi, nie chodzi, a przez problem z nerkami jest cewnikowany. Gdyby tragedii było mało, obecność bakterii pseudomonas aeruginosa hamuje nas przed leczeniem… W przypadku kolejnej operacji może wdać się sepsa, dlatego Mark regularnie przyjmuje szczepionki, by nieco tę bakterię osłabić. Leczenie przynosi efekty, ale to wciąż za mało. Potrzebny jest czas, rehabilitacja i… ogromne środki. Przy ostatniej wizycie w szpitalu mieliśmy nadzieję, że zostanie zoperowany, ponieważ jego stan się polepszył, ale niestety, ryzyko jest zbyt duże. Gdyby tego było mało, na ostatniej wizycie dowiedzieliśmy się, że Mark ma podejrzenie Zespołu LOWE’A. To zespół wad wrodzonych – nieuleczalny. Typowe objawy to na przykład zaćma, opóźnienie rozwoju motorycznego, torbiele… Wszystko to, co od urodzenia dolega Markowi. W przyszłości czekają na nas ogromne koszty związane z leczeniem i rehabilitacją. Sami nie jesteśmy w stanie sobie z nimi poradzić, dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Każda, najmniejsza wpłata, udostępnienie czy dobre słowo to dla nas nowa nadzieja na szczęśliwą i sprawną przyszłość Marka. Żenya, mama Kwota zbiórki jest szacunkowa.

7 756,00 zł ( 12,15% )
Brakuje: 56 074,00 zł
Asia Skoneczna
9 dni do końca
Asia Skoneczna , 7 lat

Miała 3,5 roku, gdy zaczęła walkę z nowotworem - dajmy jej ulgę i sprawną przyszłość❗️

Moja córka Asia, mając niespełna 3,5 roku, zachorowała na złośliwy nowotwór germinalny jajnika prawego. To był najgorszy czas w naszym życiu, stres, smutek, żal — bałam się o każdy kolejny dzień i to, ile jeszcze wycierpi ta mała dziewczynka... Intensywne leczenie trwało od października 2020 roku, aż do marca 2021 roku z usunięciem pozostałości guza tzn. jajnika wraz z gonadą. Od tamtego czasu jesteśmy pod stałą kontrolą: onkologiczną, laryngologiczną, nefrologiczną, okulistyczną jak i dentystyczną… Nowotworu nigdy nie można lekceważyć. Zawsze pozostaje strach! Samo leczenie wywarło niestety skutki uboczne! Ucierpiał słuch, wzrok jak i zęby. Również z nerkami jest nie najlepiej. Miała zaledwie 3,5 roku, a cierpi od tego momentu i nie wie co to beztroskie dzieciństwo... Czekamy aktualnie na wizytę kilkudniową w szpitalu, termin mamy dopiero na 6 listopada. Każda kolejna wizyta w szpitalu przyprawia nas o strach, nie kojarzymy murów kliniki najlepiej...  W tej chwili Asia potrzebuje aparatów słuchowych. Cena zwala z nóg… Ponad 15 000 złotych. Aparaty potrzebne są na już, ponieważ istnieje ryzyko, że słuch stale będzie się pogarszał. Ponadto chcemy, żeby Asia radziła sobie w szkole, a bez nich niestety nie będzie to możliwe. Do codziennych obciążających nas wydatków dochodzą ciągłe kontrole i pobyty w szpitalu. Może okazać się, że konieczne będzie również leczenie nerek… Nie jest to łatwe, ta świadomość jest przykra, ale świadomi przychodzimy tutaj, prosić o pomoc. Razem z mężem nie jesteśmy w stanie pomoc naszej córeczce! Asia ma jeszcze dwie siostry, a w tym roku idzie do zerówki, dlatego tak ważne jest, by zapewnić jej jak najlepszy start… Prosimy, błagamy Was najdrożsi o pomoc, o lepsze jutro.  Za okazała pomoc bardzo dziękuje… Dobro wraca! Mama Magda

6 782,00 zł ( 12,34% )
Brakuje: 48 165,00 zł
Julia Zok
9 dni do końca
Julia Zok , 15 lat

Niedoczynność tarczycy, kifoza, zespół Aspergera – Julka potrzebuje leczenia!

Niedotlenienie, dziecko nie oddycha! – Usłyszałam w szpitalu. Zaraz potem byłam na sali porodowej i lekarze wykonywali cesarskie cięcie. Na świat przyszła Juleczka – piękna, dorodna dziewczynka. Rozwijała się, rosła i wszystko było dobrze… do czasu. To w przedszkolu nauczycielki zwróciły uwagę na odstające od normy zachowanie Julki. Miała problem z nawiązywaniem kontaktu, nie potrafiła współpracować w grupie, bała się zostawać w przedszkolu, była nad wyraz emocjonalna i wrażliwa. Dostałyśmy skierowanie do poradni psychologicznej. To tam padła diagnoza – zespół Aspergera. Julka jest dzieckiem wysoko funkcjonującym. Idzie od września do ósmej klasy w szkole integracyjnej. Będzie się przygotowywać do egzaminów. Dzięki terapii zrobiła olbrzymie postępy, np. zaczęła korzystać z komunikacji miejskiej i jeździ już do szkoły sama. Nadal jest problem z rozumieniem tego, co mówią inni. Rozumie to po swojemu, jednak to też można wypracować terapią, która niestety… wiele kosztuje. Są jednak sfery, w których Julka czuje się, jak ryba w wodzie. Angażuje się w Fundacji Świętego Mikołaja, pisząc listy, by zebrać pieniądze dla ciężko chorych dzieci. Trenuje też sztuki walki, aktualnie krav magę. Brała udział w śląskiej lidze judo, zdobywając 2. i 3. miejsca. Kocha też prace plastyczne, wykonuje własnoręcznie kartki świąteczne, bierze udział w szkolnych konkursach. Niestety zespół Aspergara to nie jedyna nasza zdrowotna przeszkoda. Julka choruje na mocną niedoczynność tarczycy. Jesteśmy w trakcie diagnozowania w kierunku Hashimoto. Związane z tą chorobą zaburzenia hormonalne dodatkowo źle wpływają na samopoczucie, ale też prawidłowy rozwój Julki. Kolejna sprawa to wada postawy i kifoza, przez którą musi nosić specjalny kombinezon korygujący. Proszę o pomoc, ponieważ wiem, że sama nie sprostam potrzebom mojej córki. Leczenie, diagnostyka, terapie, leki to olbrzymie wydatki, a gdy wychowuje się samotnie dwie córki w wieku szkolnym, ciężko wygospodarować odpowiednią kwotę z domowego budżetu. Jestem Ci już teraz wdzięczna za okazane serce! Natalia, mama Julki i Martynki

1 404 zł
Borys Bińkowski
9 dni do końca
Borys Bińkowski , 6 lat

Zdiagnozujmy Borysa! – Nie znamy źródła problemu!

Samotnie wychowuję dwoje dzieci. Mój młodszy synek Borys ma 5 lat. Od narodzin był bardzo płaczliwy, wrażliwy, nie utrzymywał kontaktu wzrokowego. Czułam, że jest coś nie w porządku. W końcu specjaliści zdiagnozowali autyzm dziecięcy. Autyzm, obniżone napięcie mięśniowe, zaburzenia integracji sensorycznej, nadpobudliwość psychoruchowa, zez rozbieżny, nadwrażliwość słuchowa, problemy ze snem oraz wybiórczość pokarmowa – to nasza długa lista schorzeń, z którą mierzymy się co dnia. Od 11. miesiąca życia Borysek jest pod stałą opieką medyczną. Już w 6. tygodniu mój synek został zabrany na salę operacyjną. Miał przerostowe zwężenie odźwiernika, które wymagało sporej korekty chirurga. Dzięki  rehabilitacji zaczął chodzić jeszcze przed skończeniem 2. lat, ale nadal jego chód jest chwiejny i Borys często się przewraca. Regularnie jeździmy na wizyty do fizjoterapeuty, terapeuty integracji sensorycznej, logopedy, psychologa, psychiatry oraz okulisty.  Kolejne przeszkody to problemy emocjonalne, ruchowe i społeczne. Borys miał wykonane dwa badania genetyczne na NFZ, które niestety nie wykazały nic konkretnego. Po konsultacji z genetykiem zalecono nam wykonanie badania WES Trio, które niestety nie jest refundowane. Autyzm często istnieje jako dodatkowy objaw przy różnych chorobach genetycznych, dlatego tak ważne jest wykonanie tego badania, abyśmy w końcu dowiedzieli się, z czym mamy do czynienia. Dodatkowo mamy również zalecenie terapii wzroku z powodu zeza, który jest spowodowany obniżonym napięciem mięśniowym. Niestety nie mam aż takich możliwości finansowych, by opłacić niezbędne leczenie i badania synka. Bardzo proszę Cię o pomoc. Dzięki Twojemu wsparciu w końcu zdiagnozujemy Boryska i lekarze będą mogli dostosować odpowiednie leczenie.  Agnieszka, mama Borysa

3 042,00 zł ( 24,86% )
Brakuje: 9 193,00 zł
Zuzanna Pyszka
9 dni do końca
Zuzanna Pyszka , 26 lat

Zuzia ciężko zachorowała. Z przerażenia wyskoczyła przez szpitalne okno❗️POMOCY!

“Jakim cudem nikt nie zauważył, że wyskoczyła przez okno?! Chciała tylko wrócić do domu… Zuzia była na szpitalnym oddziale wzmożonego nadzoru, w monitorowanej sali. Sama nie powinna wyjść nawet do łazienki! Jeszcze niedawno pełna zdrowia i sił 25-latka, ukochana mama dwójki małych chłopców, od lat zakochana w ich tacie, cudowna córka. Nagle zaczęła się dziwnie zachowywać. Nie wiedzieliśmy, że to początek ogromnego dramatu i błędów wielu osób, popełnianych po drodze. Nikt nie przyznaje się do winy, a z Zuzi został cień… Mówili nam, że umrze, ale nie uwierzyliśmy. Dziś walczymy, by do nas wróciła i bardzo prosimy o pomoc! Poznaj naszą dramatyczną historię, w którą trudno uwierzyć. Która nie miała prawa się wydarzyć. Jednak dzieje się naprawdę…” – mówią bliscy Zuzi. Do maja tego roku nie było nawet najmniejszego znaku tragedii, która miała nadejść… Niespodziewanie Zuzia, młoda mama Aleksandra i Ignacego, zaczęła się dziwnie zachowywać. Zawieszała się, nie odpowiadała na pytania. Zaczęła bardzo boleć ją głowa. Trafiła do szpitala z podejrzeniem zapalenia opon mózgowych. Jej lekarka prowadząca – młoda rezydentka – od razu zaczęła podejrzewać autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Choroba w świadomości medycznej istnieje dopiero od 2007 roku. “Na Zuzi nieszczęście ordynatorka oddziału była innego zdania. Zamiast wdrożyć odpowiednie leczenie, przenieśli Zuzkę do innego szpitala, na oddział zakaźny. Tam jej stan zaczął się pogarszać… Mówiła, że słyszy głosy. Panicznie się bała. A my o nią… Jeszcze przed północą dzwoniłam na oddział, gdzie pielęgniarka zapewniła mnie: “Proszę się o nic nie martwić, mamy Zuzę cały czas pod opieką. Wszystko będzie dobrze”. Kilka godzin później moja córka leżała w kałuży krwi na chodniku pod szpitalem.” – mówi mama Zuzanny, Katarzyna Pyszka. “Zadzwonili, że Zuza wypadła z okna. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Jak wypadła?! Miała być przecież cały czas pod opieką… Do szpitala wchodziła na własnych nogach, a nagle mówią nam, że może nie dożyć jutra! I że najpewniej nie dożyje. Zuza uderzyła głową o beton. Uszkodzenie mózgu i uraz kręgosłupa. Po wyprowadzeniu ze śpiączki farmakologicznej nie odzyskała świadomości.” – dodaje Damian, partner Zuzi.  “Lekarz zapytał nas, jaki mamy plan na córkę, bo z niej już nic nie będzie. Mówili nam, że nastąpiła śmierć mózgu. Przenieśli Zuzkę na oddział paliatywny. Była tam 2 miesiące! Wywalczyliśmy przeniesienie na oddział neurologiczny, gdzie jest do dziś. Gdy miała nie przeżyć, ona zaczęła otwierać oczy! Poznała nas, reaguje, gdy pokazujemy jej filmiki synków: 3-letniego Aleksandra i 1,5-rocznego Ignasia. Jest w stanie minimalnej świadomości, a my walczymy, by do nas wróciła. Musi tak być, innej możliwości nie ma!” – łamiącym się głosem mówi mama Zuzi.  “Nie wyobrażam sobie, żeby nasze dzieci wychowywały się bez mamy… Zuzia jest najlepszą mamą na świecie dla Olusia i Ignasia. Młodszy jeszcze nie wie, co się dzieje – tęskni po swojemu, na pewno brakuje mu mamy. Starszy codziennie pyta, kiedy wróci. Jest bardzo ciężko…” – dodaje smutno Damian. Dopiero po czasie potwierdzono diagnozę, która wywołała dziwny stan i omamy u Zuzy – to właśnie autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Zuzanna dostaje wlewy z immunoglobulin i sterydy. Po tragicznym wypadku potrzebuje dodatkowo intensywnej i niestety kosztownej rehabilitacji.  "Walczymy ze szpitalem, aby Zuza leżała w osobnej, izolowanej sali, ponieważ jej organizm jest bardzo osłabiony i cały czas łapie kolejne infekcje. Opieka pielęgniarek musiałaby być zapewniona całą dobę, a to są ogromne koszty, na które nas nie stać... Całą sprawę bada prokuratura, ale to nie przywróci Zuzi zdrowia..." – kwituje Katarzyna. Zuzia ma cudowną rodzinę, która walczy o nią, jak stado lwów. Nie jest im łatwo… W sprawie wypadku toczy się postępowanie. Rodzina ma żal do szpitala, który nie ma sobie nic do zarzucenia. Tymczasem sami, na własną rękę i własnymi środkami muszą organizować rehabilitację, która jest koszmarnie droga. Dlatego powstała ta zbiórka – by pomóc Zuzi wrócić do rodziny i pokonać chorobę, na którą nie zasłużyła. Pomóż jej w tym! Reportaż w Interwencji:   

206 495,00 zł ( 52,17% )
Brakuje: 189 249,00 zł
Antonina Bender
9 dni do końca
Antonina Bender , 39 lat

Mama dwójki dzieci walczy z nowotworem❗️POMOCY❗️

Jestem szczęśliwą żoną i matką dwójki wspaniałych dzieci… A przynajmniej byłam do 11 sierpnia 2023 roku. Wtedy zawalił nam się cały świat. Zdiagnozowano u mnie nowotwór przewodowy naciekający piersi G3. Nie spodziewaliśmy się takiej diagnozy. Nigdy nie byłam w grupie ryzyka, w mojej rodzinie nie występował wcześniej rak piersi. Guzek wyczułam w samobadaniu.  Aż do otrzymania wyniku biopsji trzymaliśmy się nadziei, że okaże się on zmianą łagodną. Niestety tak nie było. Nowotwór złośliwy piersi o typie potrójnie ujemnym. Rak naciekający przewodowy, o wysokim stopniu złośliwości.  To bardzo agresywna postać nowotworu, która rozwija się szybko i często daje przerzuty już na wczesnym etapie choroby.  Nasze życie zmieniło się diametralnie. Chcę rozpocząć długie i drogie leczenie onkologiczne we Wrocławiu, ale choroba uniemożliwia mi podjęcie pracy. A dalekie dojazdy oraz wysokie koszty leczenia i operacji znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Zawsze starałam się pomagać innym jak umiem, ale teraz to ja proszę o pomoc. Antonina

17 852 zł
Wiktoria Nawrot
Pilne!
9 dni do końca
Wiktoria Nawrot , 17 lat

Tragiczny wypadek w Poznaniu – Wiktoria w stanie krytycznym❗️POMÓŻ!

Sekunda decydująca o życiu. 20 sierpnia, Poznań, ul. Bałtycka, około 21:00. W samochodzie siedzą dwie siostry – pasażerki. Wiktorka z tyłu, Roksana z przodu. Kierowca zjeżdża na lewy pas. Nagle od tyłu uderzenie drugiego auta! Huk, kierowca traci panowanie nad kierownicą, samochód uderza w drzewo. Jemu i Roksanie nic się nie stało. Wiktoria jest nieprzytomna, zakleszczona w tym, co z samochodu zostało. Jej twarz pokrywa krew, krew leci też z ust. Tak zaczął się horror walki o życie. Wystarczyła sekunda… Wiktorię trzeba było uwalniać ze zgniecionego samochodu. Świadkowie zdarzenia trzymali jej głowę, gdy służby rozcinały blachę. Żyje? To jedno pytanie było w głowie. W stanie krytycznym Wiki została przewieziona do szpitala, tam już jechała rodzina. Kilka godzin na bloku operacyjnym, lekarze zrobili, co mogli. Żyje – wiadomość jak kamień z serca. Ale potem wieści były dramatyczne…  Każda możliwa kość czaszki jest połamana. Odłamek wbił się w oko, które prawdopodobnie nie będzie widzieć. Złamany kręgosłup, wybite zęby, połamana żuchwa i obie ręce. W końcu wiadomość o aksonalnym uszkodzeniu mózgu… Wiktoria ma tracheotomię, oddycha za nią respirator. Wciąż jest nieprzytomna, na OIOM-ie.  Jesteśmy przy niej cały dzień, od otwarcia oddziału, do końca czasu odwiedzin. Nie wiemy, co będzie dalej, jak mocno uszkodzony został mózg… Za kilka dni operacja ręki, potem żuchwy, jeśli tylko stan Wiki na to pozwoli. I próba wybudzenia ze śpiączki. Lekarze jednak chyba niezbyt wierzą w jej skuteczność, bo już zasugerowali nam szukania ośrodka dla osób w śpiączce. Problem w tym, że trudno znaleźć taki, gdzie zajmą się pacjentami, za których oddycha respirator… Już szukamy, ale najpewniej będzie to ośrodek prywatny i co za tym idzie – bardzo drogi…  Już teraz rozpoczynamy zbiórkę dla naszej ukochanej córki, siostry, siostrzenicy, by móc jej zapewnić najlepszą opiekę i rehabilitację po wypisaniu ze szpitala. Czekają nas miesiące, lata leczenia… Szukamy pomocy, gdzie się da, wysyłamy wyniki Wiktorii do różnych klinik i specjalistów. Będziemy o nią walczyć, by wróciła do szkoły, do życia… We wrześniu miała zacząć II klasę liceum o profilu kosmetologicznym. Chciała w przyszłości otworzyć swój gabinet… Miała bilet na wrześniowy koncert Sanah, na który już nie pojedzie… Tyle planów i marzeń w jednej sekundzie legło w gruzach… Prosimy, pomóżcie nam walczyć o powrót Wiktorii do nas – do przyjaciół, rodziny. Za każde wsparcie dziękujemy z całego serca!   Media o wypadku i zbiórce: epoznan.pl - Wieczorny wypadek w Poznaniu. Po zderzeniu aut jedno uderzyło w drzewo

140 411,00 zł ( 43,99% )
Brakuje: 178 738,00 zł
Wojciech Adamczyk
9 dni do końca
Wojciech Adamczyk , 45 lat

Nagły udar zabrał już zbyt wiele...

Nie wiemy, jak dziękować Wam za wsparcie, okazaną pomoc i każdą wpłatę na poprzednią zbiórkę. Dzięki tym środkom Wojciech mógł trafić na półroczny turnus do kliniki PCRF w Krakowie. Jesteśmy bardzo wdzięczni za okazaną pomoc, dzięki Wam Wojtek jest wciąż intensywnie rehabilitowany.  Niestety ponownie musimy prosić o wsparcie... Proszę, zapoznaj się z naszą historią: Środa 23 listopada miała być kolejnym normalnym dniem pracy i obowiązków, jednak los chciał inaczej. Wojtek nagle źle się poczuł, potem wszystko działo się już szybko…  Wylew krwi do mózgu i stan bardzo ciężki, a w kolejnych dniach rozległy udar krwotoczny i duży obrzęk mózgu – z takimi obrażeniami nasz Wojtek trafił do szpitala. Od pierwszych godzin walki o życie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. „Trzeba czekać…” – tak brzmiał najczęstszy komunikat od lekarzy. Nikt jednak nie odpowiadał na pytania: na co i jak długo…  To najgorszy czas w naszym życiu. Każdego dnia jego rodzina, bliscy, znajomi i klienci kawiarni, którą prowadził, drżeli w obawie o jego życie i zdrowie.  Minęło już pół roku od zdarzenia. Ile zmieniło się przez ten czas ? Zdecydowanie za dużo. Życie Wojtka, ale i także nasze wywróciły się do góry nogami. Przez te najdłuższe dla nas miesiące jego stan uległ poprawie, jednakże walka trwa i nikt w tej walce nie zamierza złożyć broni.  Nasz Wojtek jest z nami, obudził się i...WALCZY! W końcu po paru miesiącach oczekiwania na poprawę widzimy pierwsze efekty pracy fizjoterapeutów. Przez pierwsze 2 miesiące rehabilitacji trwała walka o ustabilizowanie parametrów. Postępy, jakie Wojtek poczynił od pierwszego dnia, przychodzą powoli, jednak to daje nam nadzieję, że jego organizm jest silny i  zdolny do spektakularnej poprawy.  Mój mąż codziennie jest poddawany specjalistycznym rehabilitacjom. Każdego dnia, przez wiele godzin sztab ludzi walczy o jego zdrowie. Choć Wojtek daje nam tak niewiele znaków, wiemy, że on też stara się ze wszystkich sił. Chce do nas wrócić, by być z nami i śmiać się jak dawniej.  Obecnie spędza całe dnie na wózku, jest bardziej przytomny, oddycha samodzielnie. Jest codziennie pionizowany, a jego parametry życiowe są bardzo stabilne. Ja co tydzień dostrzegam drobną poprawę, również jeśli chodzi o kontakt z Wojtkiem, który w dalszym ciągu jest bardzo ograniczony. Wiem, że on mnie słyszy, czuje naszą obecność i wsparcie. Są pewne symptomy, które dają mi nadzieję, że usłyszę jeszcze kiedyś mojego męża i że on wie, że jestem przy nim. Chcemy kontynuować rehabilitację najdłużej jak to możliwe i zachować Wojciecha w jak najlepszej formie, bo tylko w taki sposób ma szanse, na jakikolwiek powrót do mnie i do wszystkich, którzy na niego czekają. Niestety rehabilitacja jest bardzo kosztowna... Kochani przyjaciele, rodzino, znajomi i całkiem nam nieznani – dziękujemy Wam. Nasze serca przepełnia wdzięczność za każdą pomoc i za każde dobre słowo. Choć z trudem odnajdujemy się w tym nowym dla nas świecie, dziękujemy Bogu za ludzi, którymi nas otoczył. Prosimy, nie odwracajcie się od nas. Pomóżcie nam wygrać tę walkę! Żona i rodzina Wojtka ➡️ Artykuł o Wojtku w serwisie Medonet.pl

137 304,00 zł ( 83,7% )
Brakuje: 26 739,00 zł