Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Agata Marczak
Agata Marczak , 19 lat

Matczyna miłość to za mało! Błagam, pomóż zawalczyć o przyszłość Agaty!

Moja córeczka nie wie, co to znaczy normalne dzieciństwo. Nigdy nie miała możliwości swobodnie bawić się z rówieśnikami, prowadzić długich rozmów z koleżankami. Nie wie co to sprawne i swobodne życie. Choroba odebrała jej najpiękniejsze lata życia… Teraz marzę o jednym – by moja prawie dorosła córka, mogła uśmiechać się i cieszyć z każdej drobnej rzeczy. By na jej twarzy nie pojawiały się łzy spowodowane bólem bezwładnego ciała.  Agatka na skutek niedotlenienia w trakcie porodu ma dziecięce porażenie mózgowe. Od samego początku wiedziałam, że muszę walczyć o sprawność mojego dziecka, że muszę dać jej znacznie więcej niż bezgraniczną miłość matki. Teraz gdy ma już 16 lat, zaczynam się bać, co będzie gdy ja stracę siły na opiekę i wsparcie… Dlatego muszę zrobić wszystko, by wesprzeć ją psychicznie, ale też zadbać o sferę fizyczną, która znacznie ułatwi codzienność.  Od trzech lat borykamy się nie tylko z MPD. W lipcu 2018 roku Agatka bardzo skarżyła się na ból zwichniętego biodra. Po wizycie u lekarza okazało się, że konieczna jest operacja –  operacja, która nie przyniosła oczekiwanych rezultatów... Jeszcze przed nią z moją pomocą stawała na nóżki, a nawet szła parę kroków. Uwielbiała bawić się i siadać przy drabince. Niestety, po tej operacji Agatka jest dzieckiem leżącym, co bardzo utrudnia każdy dzień.   Szukamy pomocy wszędzie, czekamy na termin kolejne operacji, która pomoże zapomnieć o skutkach poprzedniej. Jednak to właśnie w tym momencie najważniejsze są konsultacje z lekarzami i ciężka rehabilitacja, która każdego dnia generuje ogromne kwoty. Kwoty, które powoli stają się nie do zdobycia.  Jeśli przestaniemy walczyć, wszystko to co ciężko wypracowałyśmy przez lata, po prostu zniknie, a Agata już nigdy nie będzie miała możliwości, choć przez chwilę poczuć się jak zdrowa dziewczynka. Dlatego proszę Was, błagam – nie bądźcie obojętni i wesprzyjcie mnie w tej trudnej drodze do lepszego życia mojej córki!  Bogumiła - mama Agatki

4 559 zł
Karolina Bronowicz
Karolina Bronowicz , 37 lat

Pomóż mi odzyskać dawne życie...

Jedna chwila wystarczyła, żeby zrujnować wszystko, na co pracowałam latami... Jedna chwila zaważyła nad moim losem. W wyniku nieszczęśliwego wypadku doznałam wielopoziomowego złamania kręgosłupa, licznych złamań żeber, łopatki i odmę płucną. Przeżyłam cudem i wciąż walczę, by odzyskać to, co straciłam w jednej sekundzie… Bardzo proszę, pomóż mi w mojej walce. Gdy w krytycznym stanie trafiłam do szpitala, nie dawali mi wielu szans. Na sali operacyjnej cały zespół specjalistów w pocie czoła walczył o moje życie. Mogłoby mnie już tu nie być… Z ostrą niewydolnością oddechową zostałam przewieziona na Oddział Intensywnej Terapii, gdzie przez tydzień leżałam w śpiączce, podłączona do urządzeń utrzymujących mnie przy życiu. Po kilku dniach odbyła się kolejna operacja. Wspomagana respiratorem i karmiona sondą spędziłam na OIT kolejne dni. Kiedy się obudziłam, zorientowałam się, że nie czuję niczego poniżej żeber. Że nie dam rady poruszać nogami. Dotarło do mnie, że jestem sparaliżowana! Kiedyś miałam pasje, miałam marzenia, a z jedną chwilą wszystko legło w gruzach. Uwielbiałam chodzić po górach, wspinać się. Żeglowałam, jeździłam na nartach, łyżwach, służyłam w Wojsku Obrony Terytorialnej. Kochałam moje życie, a teraz czuję się, jakbym je straciła. Jakby ten wypadek zabrał moją tożsamość, zabrał wszystko... Od 4 miesięcy jestem w szpitalu, gdzie uczę się poruszać na wózku inwalidzkim i samodzielnie funkcjonować. Zrobiłam już duże postępy, nauczyłam się już samodzielnie przesiadać na wózek, ubierać i myć. Staram się wykorzystywać każdą daną mi szansę i daje z siebie wszystko. Wiem, że na szali leży moje życie. Jednak przede mną długa i wyboista droga... Teraz uczę się pokonywać bariery architektoniczne, krawężniki... Ćwiczę chodzenie w ortezach. Aby możliwe były kolejne postępy i dalsza walka o sprawność, konieczna jest kontynuacja rehabilitacji, koszty takiego leczenia przekraczają możliwości finansowe moje i mojej rodziny. Nigdy nie przypuszczałam, że znajdę się w takiej sytuacji, że będę musiała prosić o pomoc, zawsze byłam samodzielna i ze wszystkim radziłam sobie sama... Teraz jednak moje życie diametralnie się zmieniło i żeby móc znów być niezależna, potrzebuję Twojego wsparcia.  Proszę, nie przechodź obojętnie... Karolina

142 520,00 zł ( 53,58% )
Brakuje: 123 438,00 zł
Maria Krak
Maria Krak , 13 lat

Każdy dzień jest dla Marysi nieustanną walką o jej samodzielne jutro!

Marysia urodziła się w 30 tygodniu ciąży jako skrajny wcześniak, ważąc zaledwie 1560 gram. Była taka maleńka i bezbronna, a mimo to dzielnie walczyła od pierwszych dni życia. U córeczki zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce z obustronnym niedowładem kurczowym, przy czym lewa strona jest zdecydowanie słabsza od prawej, co skutkuje rozwijającą się asymetrią ciała. Jakby tego było mało, Marysia ma problemy ze wzrokiem. Wszystko to sprawia, że każdego dnia nasza córeczka musi pokonywać bariery, o których zdrowy człowiek nawet nie myśli. Pokonanie kilku schodów jest dla niej przeszkodą, nie wspominając o wyjściu na dwór, czy przejściu z jednego pokoju do drugiego. Niestety, bez pomocy drugiej osoby nie jest w stanie tego zrobić.  Od raczkowania, przekręcania się na bok, po siedzenie i pierwsze próby chodzenia była bardzo długa, okupiona łzami i bólem droga. Jeszcze dłuższa jest jednak przed nami. Intensywna rehabilitacja oraz systematyczne leczenie iniekcjami z toksyny botulinowej sprawiły, że udało się nam wiele wypracować. Jednak największe marzenie naszej córeczki pozostaje nadal niespełnione. Marysia nie chodzi samodzielnie. Dlatego tak bardzo ważna jest jej dalsza rehabilitacja, by to, co udało się osiągnąć nie poszło na marne… Aby wreszcie mogła postawić swój pierwszy krok! Każdego dnia stawiamy czoła nowym wyzwaniom. Martwimy się o przyszłość, gdyż wiemy, że przed nami ciężka praca nad sprawnością Marysi. Córeczka potrzebuje coraz intensywniejszej rehabilitacji, a w przyszłości również operacji ortopedycznej poprawiającej sprawność ruchową. A to niestety kosztuje krocie. Jednak nie poddajemy się i wierzymy, że Marysia kiedyś stanie na własnych nogach. Będzie chodzić i biegać jak inne, zdrowe dzieci. Dlatego prosimy Was o wsparcie i pomoc w zebraniu potrzebnych pieniędzy na dalszą rehabilitację i leczenie Marysi. Każde poświęcenie, każdy wysiłek jest jest tego wart i przybliża nas do celu. Bez Waszej pomocy to się jednak nie uda! Rodzice Marysi

3 548 zł
Hubert Targoński
Hubert Targoński , 28 lat

Lekarze mówili, żebym nie patrzyła jak umiera...

Widziałam go, gdy przyszedł na świat, kiedy był malutki, bezbronny. Od tego czasu minęło 21 lat, podczas których dbałam o niego, drżałam, cieszyłam się z jego sukcesów i martwiłam się jak każda matka. Teraz po tych 21 latach los sprawił, że wszystko, o czym marze, to żeby zabrać go do domu, żeby żył i mógł samodzielnie oddychać... Mój synek wyrósł na zdrowego chłopca, a stracił wszystko, co miał w jednej chwili. Cudem przeżył i cud sprawił, że jest nadal ze mną. Widziałam zdjęcia z miejsca, w którym to wszystko się stało. Na tych zdjęciach była krew… mnóstwo krwi mojego dziecka, które dzisiaj cierpi tylko dlatego, że miało pecha. Hubert pojechał do pracy jak każdego dnia. Pracował na budowie domu, gdzie tego dnia miał poszerzać otwór w ścianie. Połowę pracy wykonał z kolegą, potem chwila przerwy i druga część. Była godzina 14, powoli kończył się dzień pracy, kiedy kolega Huberta usłyszał odgłos upadającej szlifierki… Nastała cisza, z której wyłonił się Hubert, trzymający się za szyję. Szedł powoli w kierunku schodów. Kiedy doszedł do krawędzi, zachwiał się i pewnie by upadł, gdyby nie pomoc kolegi. Spod jego rąk trysnęła krew... Ułamana tarcza szlifierki uderzyła w szyję, rozcinając tętnice i żyły po prawej stronie – Hubert zemdlał… Krew zaczęła tryskać w rytm serca, wszyscy panikowali. Dopiero 3 karetka, która przyjechała, mogła mu pomóc. Przewieźli Huberta do szpitala, ale tam lekarze nie mogli połączyć wszystkich naczyń krwionośnych. Potrzebny był helikopter i szybka zmiana szpitali. Wszystko trwało bardzo długo. Serce mojego synka zatrzymało się na całe 20 minut. To za długo, by można było wywalczyć życie i jeszcze zdrowie. Nastąpiło niedokrwienne uszkodzenie mózgu – udar niedokrwienny prawej półkuli, który doprowadził do spustoszenia. Ostra niewydolność krążeniowo – oddechowa, śpiączka, brak świadomości. Żaden lekarz nie dał mi gwarancji na to, że będzie dobrze. Kazali mi czekać, a tego czekania właśnie bałam się najbardziej. Na OIOM-ie zobaczyłam mojego synka w tych wszystkich kablach, zaintubowanego, bez życia. Wszystko za niego robiły maszyny, a ja tylko płakałam z bezradności. Mój synek stracił połowę mózgu, stracił normalne życie i wszystko, co się z tym związało. Nigdy już do mnie nie przemówi, nigdy nie porozmawia. Ale serce matki oczekuje od dziecka tylko jednego – żeby było, istniało, żyło... Obecnie jest w śpiączce – otwiera oczy, ale nie ma z nim kontaktu. Oddycha samodzielnie, ale wspomagają go tlenem. Wiem, że nadal nie jest świadomy, ale czuje. Serce mi krwawi, kiedy Hubert płacze. Wtedy płaczę razem z nim, bo przecież moje dziecko nie powinno płakać w szpitalnym łóżku. Hubert pilnie potrzebuje profesjonalnej i intensywnej rehabilitacji, jak również opieki lekarzy. Czeka go długa i bardzo kosztowna walka o życie i zdrowie. Rehabilituję Huberta w Polskim Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej gdzie otoczony opieką specjalistów, walczy o życie i sprawność. Ja muszę się uczyć razem z nim, jak walczyć razem z nim, jak się nim opiekować i jak go rehabilitować w warunkach domowych, bo przecież kiedyś Hubert wróci do domu, w co bardzo wierzę... Niestety taka rehabilitacja jest bardzo kosztowna i przekracza moje możliwości. Jestem samotną matką 6 dzieci, więc nigdy nie uda mi się zapewnić mu takiej opieki, jakiej potrzebuje. Zwracam się z prośbą o pomoc w gromadzeniu środków na leczenie i rehabilitację Huberta. Wiem, że mój syn nigdy już nie wróci do życia, sprzed wypadku, nigdy nie założy rodziny, nie pojedzie na samodzielne wakacje. Musiałam to jakoś przyswoić, pogodzić się z tym i zacząć normalnie żyć. Wypadek zniszczył wszystko to, co było dobre. Proszę Was o pomoc, by godnie poradzić sobie z tym wszystkim, co zostało i zadbać o możliwie najlepsze życie dla mojego synka. Za każdy grosz będę bardzo wdzięczna.

44 433,00 zł ( 30,93% )
Brakuje: 99 184,00 zł
Maja Krzaczek
Pilne!
Maja Krzaczek , 9 lat

STAŁA SIĘ TRAGEDIA❗️4 wznowa u naszej małej córeczki! Nie oddamy jej śmierci!

Tragedia! Znów tu jesteśmy, znów przyszła śmierć! Zastała moją córeczkę niespodziewanie, kiedy myśleliśmy, że uda się pokonać chorobę! Pamiętacie, jak 3 lata temu, kiedy błagaliśmy o życie naszego dziecka? Wtedy pisaliśmy do Was – nasze dziecko to chodzący nowotwór, na badaniu cała świeci, w głowie ma 3 guzy o łącznej wielkości 14 cm. Teraz kiedy wyszły wszystkie włoski, widać wypukłości na głowie, w dodatku w brzuszku guz – 10 cm, zajęty kręgosłup, klatka piersiowa, a w żyłach chemia, którą lekarze toczą nawet 27 godzin bez przerwy! Dzięki Wam dostaliśmy te 3 lata naznaczone heroiczną walką o życie, naszej córeczki! Były dni kiedy płakaliśmy z rozpaczy i takie, kiedy łzy płynęły ze szczęścia! Maja żyje do teraz tylko dlatego, że lekarze dali jej szansę i nie pomylili się! Majeczka walczyła przez te wszystkie miesiące jak lew, zadziwiała wszystkich lekarzy i nas, tym swoim uporem i optymizmem, którego nam tak często brakowało.  Te 3 lata to piekło, przez które idziemy razem i to nam wystarcza – byliśmy gotowi na kolejne 3 lata walki, jeśli na końcu byłaby wygrana! Zamiast zwycięstwa nad rakiem jest szok i niedowierzanie! Piszemy te słowa wiedząc już ze stało się coś strasznego!  Przyjechaliśmy na kontrole i 12 cykl chemioimmunoterapii, przyjechaliśmy do szpitala pożycie, a znów stoimy oko w oko ze śmiercią! Maja gorzej się poczuła, powiedziała, ze boli ją głowa. To, co wykazały badania, było jak najkoszmarniejszy sen! WZNOWA W TRAKCIE LECZENIA!  Majeczka ma przerzut do mózgu! Lekarze musieli działać niemal błyskawicznie!  Blok operacyjny, ratowanie życia i OIOM! To wszystko działo się niemal w jednej chwili! Przyjechaliśmy, by dalej wygrywać tę wojnę, a po chwili Majeczka walczyła o życie na sali operacyjnej! Przed nią kolejna bardzo skomplikowana operacja usunięcia guza w całości! Jeśli się powiedzie, otworzą się kolejne drzwi i Maja dostanie kolejną szansę! Po operacji ratującej życie Majeczka ma niedowład lewej strony ciała. Wie, że znów dzieje się coś złego. Jest dużą dziewczynką, a ostatnie 3 lata sprawiły, że wydoroślała jeszcze bardziej! Nie umiemy odpowiedzieć na pytanie, co będzie teraz, boimy się jej mądrego spojrzenia, pełnego bólu i nadziei.  Czujemy  się dokładnie tak jak wtedym gdy pierwszy raz postawiono rozpoznanie! Lekarze nie wiedzieli co pierwsze oglądać – trzy wielkie guzy w głowie, guz w brzuszku, wielki 10-centymetrowy i liczne przerzuty. Rak w natarciu, niemal pochłaniał naszą córeczkę. Błyskawiczne decyzje lekarzy i podanie chemii, ocaliło jej życie. Sińce pod oczami paradoksalnie uratowały jej życie, bo do tego czasu, nie byłoby jej z nami… Majeczka już dawno przestała pytać, kiedy to wszystko się skończy, kiedy wyjdziemy ze szpitala – pogodziłą się z tym ze tak teraz wygląda jej rzeczywistość. Dzieci szybko akceptują ponurą rzeczywistość – płaczą już potem tylko rodzice!  Najważniejsza osoba z naszej rodziny walczy ze wszystkich sił, a rezultatem będzie życie lub śmierć. Nikt nie powinien nigdy oglądać swojego dziecka w takim stanie, żadna matka nie powinna zbierać włosów z poduszki swojego dziecka. Dla nas czas się zatrzymał – wszystkie zegary przestały bić. Potrzebujemy pomocy, by ratować nasze dziecko. O tę pomoc błagamy znów Ciebie – człowieka, który spojrzał w oczy naszej córeczki, piękne oczy, które proszą dzisiaj o ratunek… –––––––––––––––––––– Licytacje dla Mai – > KLIK Obserwuj Maję na Facebooku –> KLIK  

69 860,00 zł ( 3,99% )
Brakuje: 1 679 395,00 zł
Piotr Jamrozik
Piotr Jamrozik , 40 lat

Pomóż mi odzyskać niezależność, którą utraciłem przez skutki NOWOTWORU❗️

Mam na imię Piotrek i od ponad dwóch dekad walczę z konsekwencjami złośliwego nowotworu kości i szpiku kostnego, którego zdiagnozowano u mnie w wieku 18 lat. Przeszedłem wiele podań chemioterapii, kilkanaście operacji miałem też wstawioną endoprotezę. Mimo to nie poddawałem się i starałem się prowadzić normalne życie. Skończyłem studia, zrobiłem prawo jazdy, pracowałem. Niestety, komplikacje związane z endoprotezą (która była już kilkukrotnie wymieniana) doprowadziły w tym roku do konieczności amputacji nogi na wysokości uda… To była dla mnie ogromna strata, zarówno fizyczna jak i emocjonalna. Gdy spojrzałem pod kołdrę po operacji zrozumiałem, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Początkowy żal zamieniłem jednak w chęć działania. Po tylu latach walki człowiek inaczej patrzy na rzucone przez okrutny los trudności.  Wierzę, że odpowiednia proteza nogi pozwoli mi odzyskać sprawność i wrócić do aktywnego życia. Chciałbym móc podjąć się pracy, którą utraciłem z powodu mojego stanu zdrowia. Protezy, która spełniają moje potrzeby są niezwykle drogie, potrafią kosztować nawet ponad 200 tysięcy złotych! To kwota, której nie jestem w stanie opłacić sam, zwłaszcza że dofinansowanie z NFZ i PFRON pokrywa tylko niewielką jej część. Dlatego proszę o pomoc i z góry dziękuję za każde wsparcie, czy to w formie wpłaty, udostępnienia zbiórki czy dobrego słowa. Wasza pomoc daje mi siłę i nadzieję, że uda mi się pokonać kolejne trudności, tak jak dotychczas pokonywałem wiele wcześniejszych. Piotr

545 zł
Anastazja Zoran
Anastazja Zoran , 4 latka

Podaruj jej nadzieję na lepsze życie! Wesprzyj rozwój Anastazji!

Anastazja jest moją najukochańszą córeczką. Marzę o tym, by miała szczęśliwe i beztroskie dzieciństwo... Niestety, moja dziewczynka każdego dnia zmaga się z wyzwaniami, które utrudniają jej normalne funkcjonowanie i próbują odebrać całą przyszłość! Kiedy Anastazja miała zaledwie dwa lata, zdiagnozowano u niej autyzm dziecięcy. Córeczka nie mówi – jedynym słowem, które potrafi wypowiedzieć, jest „mama”. Boryka się z trudnościami w komunikacji i utrzymaniu koncentracji, w nawiązywaniu relacji społecznych i z problemami w regulacji emocji. Córka wymaga stałej opieki. Nie sygnalizuje swoich potrzeb fizjologicznych. Zmaga się także z wieloma wyzwaniami sensorycznymi – ma nadwrażliwość na dźwięki, problemy z czuciem głębokim i zaburzenia snu, które ją wyczerpują... Bodźce, które nasze organizmy nauczyły się przetwarzać lub ignorować, w jej układzie nerwowym powodują ogromne przeciążenia! Robię wszystko, co w mojej mocy, by zapewnić Anastazji jak najlepsze warunki do rozwoju. Córka korzysta z szeregu terapii, które pomagają jej lepiej funkcjonować. Niestety, są one kosztowne i wymagają regularności! Do tego dochodzą wizyty lekarskie, badania specjalistyczne oraz niezbędne sprzęty i pomoce terapeutyczne. Pragnę, by móc zabrać córkę na turnus rehabilitacyjny przeznaczony dla dzieci z autyzmem. Podczas takiego wyjazdu mogłaby korzystać z indywidualnie dobranych terapii, które otworzyłyby przed nią nowe możliwości rozwoju i pomogły lepiej odnaleźć się w świecie. Niestety, koszty turnusu są zbyt wysokie, bym mogła sfinansować go samodzielnie... Dlatego z całego serca zwracam się do Was, drodzy Darczyńcy, o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza pomoc, to dla Anastazji krok w stronę lepszej przyszłości – przyszłości, w której będzie mogła cieszyć się życiem tak, jak inne dzieci! Z góry dziękuję za każdy gest dobroci i pomocną dłoń. Wasze wsparcie jest moją siłą, by walczyć o lepsze jutro Anastazji. Mama Anastazji

1 126 zł
Ewa Kanak
Pilne!
Ewa Kanak , 66 lat

Zamiast domowego ciepła, chłód ścian oddziału onkologicznego❗️Ewę zaatakowały dwa nowotwory❗️

Gdy byłam dzieckiem, często opiekowała się mną babcia. Przyszedł jednak czas, że role się odwróciły. Dzisiaj to ja chcę zrobić wszystko, by pomóc mojej babci pokonać okrutną chorobę! Chcę, by została z nami jak najdłużej! Pierwszym niepokojącym objawem był uciążliwy ból brzucha. Babcia przeszła kolonoskopię, jednak początkowe badanie nie wykazało nieprawidłowości. Ból i złe samopoczucie nie ustawały, więc babcia zdecydowała się na ponowne badanie. To właśnie wyniki drugiej kolonoskopii sprawiły, że nasz świat runął. Okazało się, że babcię zaatakował nowotwór złośliwy jelita grubego! Choroba zmieniła nasze życie nie do poznania… Wcześniej to dziadek potrzebował pomocy, ponieważ po udarze niedokrwiennym mózgu jest sparaliżowany. Całodobową opiekę sprawowała nad nim babcia, która teraz sama potrzebowała wsparcia! Babcia przeszła operację wycięcia zmian nowotworowych, jednak okazało się, że rak panoszy się po jej organizmie znacznie bardziej niż podejrzewaliśmy. Wykryto przerzuty w wątrobie, a co więcej zidentyfikowano drugi nowotwór – jajników. Każda diagnoza była kolejnym ciosem dla babci i całej naszej rodziny! Mimo wdrożonej chemioterapii i kolejnej operacji nastąpiła progresja choroby. Zaczęliśmy już tracić nadzieję… Specjaliści zasugerowali jednak, że warto wykorzystać jeszcze terapię immunologiczną, która pozwoliłaby na zniwelowanie negatywnych skutków choroby i zahamowanie rozrostu nowotworów! Niestety, to leczenie jest nierefundowane, a koszt prawie 80 tysięcy złotych jest dla naszej rodziny przeszkodą nie do pokonania! Nie wyobrażam sobie jednak, by zostawić babcię bez wsparcia, dlatego postanowiłam zwrócić się z prośbą o pomoc do Was! Błagam, pomóżcie mi zawalczyć o szansę na dalsze komfortowe życie dla mojej ukochanej babci!  Oliwia, wnuczka

26 063,00 zł ( 32,66% )
Brakuje: 53 725,00 zł
Krzyś Wójciga
Krzyś Wójciga , 4 latka

Trwa walka o rozwój i lepsze jutro Krzysia! Nie przechodź obojętnie!

Choć jest dopiero małym chłopcem, Krzyś poznał już gorzki smak walki o rozwój i lepsze jutro. Rzeczy, które przychodzą z łatwością jego rówieśnikom – mój synek musi okupić miesiącami ciężkiej pracy. Krzyś pomimo swojego wieku nie potrafi samodzielnie jeść, nie pokazuje swoich potrzeb, bardzo późno nauczył korzystać się z nocnika. Ma problemy z poruszaniem się, chodzi na palcach i przewraca się. Pierwsze niepokojące objawy pojawiły się, gdy Krzyś miał zaledwie 5 miesięcy – to wtedy rozpoczęły się trudności z napięciem mięśniowym. Z tego powodu Krzyś musiał rozpocząć rehabilitację. Później pojawiły się kolejne problemy, między innymi z rozwojem mowy.  U mojego synka zdiagnozowano zaburzenia zachowania i emocji oraz autyzm. Krzyś uczęszcza na zajęcia w ramach wczesnego wspomagania rozwoju, a w przedszkolu wsparciem jest dla niego nauczyciel wspomagający. Ma też orzeczenie o niepełnosprawności. Codzienne potrzeby Krzysia wiążą się z wysokimi kosztami. Leczenie, terapia, a także zakup materiałów edukacyjnych, sensorycznych i dydaktycznych pochłaniają ogromne sumy pieniędzy… Niestety, nie jestem w stanie udźwignąć tych wszystkich wydatków samodzielnie. Jest nam wyjątkowo ciężko – nie mogę pracować, ponieważ syn wymaga całodobowej opieki, a tata Krzysia z powodu wypadku jest na rencie.  Jestem Wam bardzo wdzięczna za dotychczasowe wsparcie. Dzięki Wam mogliśmy walczyć o lepszy rozwój Krzysia. Niestety, nasza walka wciąż trwa, a my nadal potrzebujemy Waszej pomocy. Proszę, pomóżcie nam! Tylko z Waszym wsparciem Krzyś ma szansę na zdrowe i szczęśliwe dzieciństwo, a także lepszy rozwój w przyszłości. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze małym dzieckiem – możemy wypracować najwięcej! Z wdzięcznością Mama

196 zł