Chciałabym jeszcze kiedyś stanąć o „własnych" nogach – Pomocy❗️
Jestem Beata a właściwie Becia, bo tak na mnie mówią. Jestem – byłam osobą bardzo energiczną, wesołą i zawsze chętną do pomocy drugiej osobie. Choć życie mnie nie oszczędzało, zawsze starałam się dobrze sobie radzić. Opiekowałam się swoją babcią, staruszką, która u progu swoich dni była już bardzo niedołężna i od kilku lat leżąca w łóżku. Prócz babci pod moją opieką jest jeszcze mama, która po wypadku ma trwale uszkodzone biodro i umysł nie ten. Mimo tego wszystkiego zawsze byłam aktywna zawodowo i godziłam opiekę nad bliskimi z pracą w handlu, którą szczerze uwielbiam. Całe te moje zwariowane życie w jakiś sposób poukładane legło w gruzach 12 września 2023 roku. Nad ranem dostałam silnego skurczu prawej nogi. Jak się potem okazało, to nie był skurcz, lecz zator i zakrzep tętnicy piszczelowej. Trafiłam do szpitala, gdzie próbowano ją udrożnić. Niestety, zabieg ten nie powiódł się i straciłam czucie w stopie. Po kilkunastu godzinach podjęto tragiczną w skutki decyzję odjęcia nogi, gdyż nieczynna kończyna zaczęła obumierać i groziła mi sepsa, która mogła doprowadzić do śmierci. Operację tą nazwano ratującą życie. Dla mnie życie tego dnia stanęło w miejscu. Ja, osoba mobilna, zawsze w biegu i jeżdżąca na rowerze miałam być tak okaleczona i ograniczona. Po kilku dniach dzięki pomocy bliskich mi ludzi przynajmniej poukładałam to sobie w głowie. W końcu miałam udo, kolano… Brakowało tylko części nogi. Miałam się z czego cieszyć. Zaczęłam ćwiczyć ten mój kikut, dowiadywać się o protezie, widziałam światełko w tunelu. Jednak moja radość nie trwała długo. 20 września wdała się gangrena i postanowiono dokonać kolejnej amputacji na poziomie podudzia. Zabrano mi kolano i resztki nadziei na lepsze jutro. Jakby tego było mało, gdy ja walczyłam o życie, zmarła moja babcia. Mówią, że odeszła, abym ja mogła żyć. Jestem już w stanie stabilnym, choć niezbyt zadowalającym. Każdego dnia walczę o życie, o lepszą przyszłość dla siebie i schorowanej mamy. Bardzo bym chciała jeszcze kiedyś pojechać na rowerze i wrócić do pracy w sklepiku osiedlowym. Do tego jednak potrzebuję profesjonalnej protezy, drogiej rehabilitacji, leków oraz waszego wsparcia. Mam nadzieję, że dzięki Wam będę mogła spełnić swoje marzenie i znowu stanąć na „własne" nogi. Beata