Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Beata Romaniuk
Beata Romaniuk , 45 lat

Chciałabym jeszcze kiedyś stanąć o „własnych" nogach – Pomocy❗️

Jestem Beata a właściwie Becia, bo tak na mnie mówią. Jestem – byłam osobą bardzo energiczną, wesołą i zawsze chętną do pomocy drugiej osobie. Choć życie mnie nie oszczędzało, zawsze starałam się dobrze sobie radzić. Opiekowałam się swoją babcią, staruszką, która u progu swoich dni była już bardzo niedołężna i od kilku lat leżąca w łóżku. Prócz babci pod moją opieką jest jeszcze mama, która po wypadku ma trwale uszkodzone biodro i umysł nie ten.  Mimo tego wszystkiego zawsze byłam aktywna zawodowo i godziłam opiekę nad bliskimi z pracą w handlu, którą szczerze uwielbiam. Całe te moje zwariowane  życie w jakiś sposób poukładane legło w gruzach 12 września 2023 roku. Nad ranem dostałam silnego skurczu prawej nogi. Jak się potem okazało, to nie był skurcz, lecz zator i zakrzep tętnicy piszczelowej. Trafiłam do szpitala, gdzie próbowano ją udrożnić. Niestety, zabieg ten nie powiódł się i straciłam czucie w stopie.  Po kilkunastu godzinach podjęto tragiczną w skutki decyzję odjęcia nogi, gdyż nieczynna kończyna zaczęła obumierać i groziła mi sepsa, która mogła doprowadzić do śmierci. Operację tą nazwano ratującą życie. Dla mnie życie tego dnia stanęło w miejscu. Ja, osoba mobilna, zawsze w biegu i jeżdżąca na rowerze miałam być tak okaleczona i ograniczona. Po kilku dniach dzięki pomocy bliskich mi ludzi przynajmniej poukładałam to sobie w głowie. W końcu miałam udo, kolano… Brakowało tylko części nogi. Miałam się z czego cieszyć.  Zaczęłam ćwiczyć ten mój kikut, dowiadywać się o protezie, widziałam światełko w tunelu. Jednak moja radość nie trwała długo. 20 września wdała się gangrena i postanowiono dokonać kolejnej amputacji na poziomie podudzia. Zabrano mi kolano i resztki nadziei na lepsze jutro. Jakby tego było mało, gdy ja walczyłam o życie, zmarła moja babcia. Mówią, że odeszła, abym ja mogła żyć. Jestem już w stanie stabilnym, choć niezbyt zadowalającym. Każdego dnia walczę  o życie, o lepszą przyszłość dla siebie i schorowanej mamy. Bardzo bym chciała jeszcze kiedyś pojechać na rowerze i wrócić do pracy w sklepiku osiedlowym. Do tego jednak potrzebuję profesjonalnej protezy, drogiej rehabilitacji, leków oraz waszego wsparcia. Mam nadzieję, że dzięki Wam będę mogła spełnić swoje marzenie i znowu stanąć na „własne" nogi. Beata

14 702 zł
st. szer. Przemysław Otmar
st. szer. Przemysław Otmar , 29 lat

Guz mózgu jest jak tykająca bomba❗️Pomóż mi zawalczyć o życie❗️

Mam na imię Przemek i mam 29 lat. Do sierpnia 2023 roku prowadziłem zupełnie normalne życie, w którym było miejsce na miłość, rodzinę i zwykłą codzienność. W życiu zawodowym spełniam się jako żołnierz. Służę w szeregach 16. jarocińskiego batalionu remontu lotnisk. Niestety, jeden dzień, jedna diagnoza zamieniły moje piękne życie w walkę… Do tej pory wyznaczałam sobie przeróżne cele, jednak dziś najważniejszy jest tylko jeden – pokonać nowotwór, wyzdrowieć i przeżyć…  Wszystko zaczęło się, gdy w sierpniu zacząłem odczuwać po każdym posiłku metaliczny posmak. Zupełnie nie miałem pojęcia, co może być przyczyną. Ale kiedy te dziwne objawy utrzymywały się przez kolejne dni, bardzo się zmartwiłem. Za namową żony, która jest pielęgniarką, umówiłem się na badania, w tym także na rezonans magnetyczny. Na swój termin czekałem aż do października. Jadąc do szpitala, nie przyszło mi do głowy, że za chwilę wyjdę z niego z tak druzgocącą informacją. Rezonans wykazał rozległe zmiany w mojej głowie… Usłyszałem, że natychmiast powinienem się skonsultować z neurochirurgiem.  Byłem w ogromnym szoku, a potem wszystko działo się już bardzo szybko. Kilka tygodni później przeszedłem operację usunięcia guza. Okazało się, że to astrocytoma (gwiaździak) III stopnia wg. WHO. Jeden z najbardziej złośliwych nowotworów… Obecnie leczę się kilkutorowo – w tym samym czasie rozpocząłem chemio i radioterapię. Moje życie toczy się pomiędzy Kaliszem a Poznaniem, gdzie przyjmuje poszczególne terapie. U boku towarzyszy mi moja wspaniała żona, która jest dla mnie ogromnym wsparciem. Mam wokół siebie także niezastąpionych przyjaciół, również tych z 16. jarocińskiego batalionu remontu lotnisk. Wszyscy dodają mi siły i wiary w to, że wszystko się jakoś ułoży, że wygram… Przez najbliższe tygodnie będę kontynuował leczenie. Po nich przejdę kolejne badania obrazowe. Informacja o chorobie bardzo mnie zaskoczyła. Razem z żoną i najbliższą rodziną korzystamy z oszczędności, ale mamy świadomość, że jestem na samym początku tej walki. Nie chcę, by w pewnym momencie pieniądze stanęły na mojej drodze. Bym przez nie musiał przerwać walkę o życie... Chcę żyć, spełniać marzenia, podróżować… Mam jeszcze wiele planów. Dlatego jeśli możesz podzielić się ze mną chociażby złotówką, proszę, zrób to. Udostępnij zbiórkę dalej, opowiedz o niej najbliższym… Pomóż mi zawalczyć o życie, które tak bardzo kocham! Przemek 27 grudnia BIEGACZE-JAROCIN pobiegli dla Powstańców Wielkopolskich i dla Przemka. ZOBACZ RELACJĘ Z WYDARZENIA ⬇️

32 070 zł
Piotr Wald
Piotr Wald , 58 lat

Piotr cudem przeżył groźny wypadek! Pomóżmy odzyskać sprawność i zdrowie!

Czasami wystarczy chwila, by uświadomić sobie, jak kruche jest życie człowieka. Odebrać sprawność i sprawić, że do tej pory silny, zdrowy mężczyzna, będzie zdany na pomoc innych. Tak niestety stało się w przypadku mojego ukochanego męża, Piotra… 15 stycznia 2023 roku jego życie zmieniło się na zawsze, gdy padł ofiarą wypadku samochodowego. Wskutek wypadku Piotr doznał poważnego urazu kręgosłupa.  Niezbędna była pilna operacja ratująca życie. Nie jestem w stanie opisać, jak straszliwie się o niego baliśmy! Ku naszej rozpaczy, do tej pory przebywa w szpitalu, pozbawiony samodzielności. Wciągany na wózek inwalidzki, nosi usztywniający kołnierz, a jedynie porusza się za pomocą ruchomego ramienia.  Niestety, jego nogi nie są w stanie funkcjonować poprawnie, dlatego potrzebuje kosztownej rehabilitacji z wykorzystaniem robotyki, aby odzyskać sprawność fizyczną. Półroczny turnus rehabilitacyjny to jednak ogromny koszt, któremu nie jesteśmy w stanie sprostać samodzielnie. Piotr ma przed sobą jeszcze wiele lat życia. Sprawmy, by nie musiał spędzić ich przykuty do wózka i zależy od pomocy innych. Sprawmy, że odzyska swoje życie sprzed wypadku. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy przywrócić Piotrowi nadzieję i szansę na powrót do normalnego życia. Jego rodzina, która z ogromnym przeżyciem wspiera go na każdym kroku, stoi razem z nim w tej trudnej drodze.  Piotr jest człowiekiem pełnym empatii i zawsze gotowym pomagać innym, teraz jednak to on potrzebuje naszej pomocy. Piotr spędził całe życie aktywnie, pracując jako taksówkarz w Katowicach, a teraz jego życie oraz życie jego rodziny zostało całkowicie przewrócone do góry nogami. Prosimy o pomoc i wsparcie w tej ciężkiej walce. Razem możemy pomóc Piotrowi do zdrowia i normalności. Żona Piotra

82 076,00 zł ( 68,82% )
Brakuje: 37 180,00 zł
Pawełek Pawłowski
Pawełek Pawłowski , 4 latka

Operacje i rehabilitacja – to jedyny sposób, aby Pawełek lepiej widział!

Pawełek razem ze swoją siostrą bliźniaczką bardzo śpieszyli się, aby mnie poznać. Urodzili się zbyt szybko, a wcześniactwo zostawiło swoje piętno na synku.  Najbardziej ucierpiał narząd wzroku. Lekarze dokonali wielu rozpoznań: niedowidzenie głębokie i zez oka lewego, nadwzroczność i niezborność obu oczu.  W listopadzie Pawełek przeszedł operację wzroku, która miała zlikwidować zeza. Niestety jeden zabieg nie wystarczy. Lekarze potwierdzają, że potrzebnych będzie jeszcze wiele operacji.  Teraz najważniejsza jest rehabilitacja, która pomoże utrzymać efekty pooperacyjne. Niestety jej cena jest zbyt wysoka… Znalazłam się więc w trudnej sytuacji: pragnę pomóc mojemu dziecku, ale posiadam niewystarczające środki finansowe.  Proszę, pomóż mi uleczyć oczy mojego synka. To mały chłopiec, którego czeka jeszcze wiele operacji i wyrzeczeń. Tylko razem sprawimy, że jego zmysł wzroku zacznie działać prawidłowo.  Małgorzata, mama

4 478,00 zł ( 28,06% )
Brakuje: 11 480,00 zł
Olga Bartosiewicz
Olga Bartosiewicz , 43 lata

Ból uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie... Pomoc dla Olgi!

Do 2022 roku byłam osobą wesołą i pełną życia. Niestety, wtedy zaczęłam odczuwać silny ból i drętwienie kończyn. Miały pomóc mi operacje kręgosłupa, jednak sytuacja po nich jeszcze się pogorszyła… Moje życie przewróciło się do góry nogami… Przeszłam trzy operacje odcinków lędźwiowego i szyjnego. Niestety, musiały zostać źle wykonane, ponieważ doszło do uszkodzenia nerwów. Powoduje to ogromny ból, który uniemożliwia mi codziennie funkcjonowanie. Trudność sprawia mi wchodzenie po schodach, a nawet tak proste czynności, jak czesanie się. Nie mówiąc o spacerach, które wiążą się z dużym cierpieniem… Czekają mnie kolejne operacje. Jestem pełna obaw, czy tym razem wszystko pójdzie tak, jak powinno. Potrzebuje też intensywnej rehabilitacji i sprzętu do domowych ćwiczeń, który pomoże uśmierzyć ból. Wszystko to kosztuje tak dużo, a przecież muszę opłacić jeszcze wizyty i potrzebne badania.  Chciałabym wrócić do normalnego trybu życia, być samodzielna. Wiem, że do tego jeszcze długa droga, ale wierzę, że będzie dobrze. Bardzo proszę o wsparcie. Dzięki Waszej pomocy moje dni mogą stawać się coraz mniej bolesne. Olga

5 967 zł
Piotr Rojek
Piotr Rojek , 55 lat

Piotr stracił nogę, jednak jak najszybciej chce wrócić do pracy! Pomóżmy mu odzyskać sprawność!

Nigdy nie sądziłem, że tak będzie wyglądało moje życie. Zawsze byłem silnym, pracowitym i sprawnym mężczyzną. Niestety, parę lat temu spadła na mnie bardzo poważna diagnoza, która pozbawiła mnie zdrowia i sprawiła, że muszę prosić Was o pomoc… Pierwsze objawy choroby zaczęły się parę lat temu – zaczęła mnie bardzo mocno boleć łydka. W tamtym czasie dużo pracowałem, więc myślałem, że to po prostu od zbyt dużego wysiłku. Niestety, z czasem okazało się, że przyczyna jest inna.  4 lata temu zdiagnozowano u mnie miażdżycę. W ciągu roku przeszedłem aż 4 poważne operacje – czyszczenia i rozszerzania żył. Mimo to choroba postępowała dalej. Ku mojej rozpaczy niezbędna była amputacja nogi, którą przeszedłem w 2020 roku.  Aktualnie poruszam się o wózku bez napędu, który jest już w  bardzo słabym stanie. Bardzo ciężko jest mi się poruszać po okolicy, nie ma chodnika, a ulice są pełne głębokich dziur. Wyprawa do najbliższego sklepu oddalonego o 1,5 km jest dla mnie niczym wejście na Mount Everest.  Osobą, na którą mogę liczyć w tej ciężkiej sytuacji, jest moja siostra. Mogę liczyć na jej duże wsparcie przy większych zakupach – mimo że sama musi na pieszo przejść pół miasta, by mi pomóc. Moim marzeniem jest, aby móc korzystać z rehabilitacji i nauczyć się chodzić przy pomocy protezy. Dzięki temu będę mógł wstać z wózka i stać się bardziej samodzielny.  Próbowałem nauczyć się chodzić z protezą sam, jednak jest to dla mnie bardzo ciężkie – nie raz się już przewracałem, co jest niezwykle niebezpieczne ze względu na wcześniej przebyte operacje.  Prywatna rehabilitacja jest niestety bardzo kosztowna i nie jestem w stanie samodzielnie udźwignąć takiego ciężaru finansowego, dlatego zwracam się o pomoc od Was. Proszę, pomóżcie mi odzyskać sprawność, wstać z wózka i stać się jak najbardziej samodzielnym.  Marzę o wyjściu z domu i powrotu do pracy – od kwietnia 2023 roku oczekuję na ofertę pracy lub wolontariatu. Niestety, do tego potrzebne jest stanięcie na nogach. Z całego serca dziękuje za każdy gest dobroci i wsparcia.  Piotr

1 651,00 zł ( 31,03% )
Brakuje: 3 669,00 zł
Nikola Maciołek
Nikola Maciołek , 16 lat

Uderzyło w nią rozpędzone auto... Teraz walczy o powrót do normalności. Razem dla Nikoli!

8 listopada 2023 15-letnia Nikola wyszła do szkoły. Nie mogła spodziewać się, że chwilę później spotka ją ogromna tragedia… Idąc chodnikiem na autobus, została potrącona przez samochód! Mama Nikoli usłyszała ogromny huk. Gdy wybiegła z domu, jej oczom ukazał się przerażający widok: Nikola leżała w rowie, a jej lewa noga była oderwana… Oprócz amputacji kończyny doszło też do złamania miednicy, licznych urazów głowy i pęknięcia śledziony. Nikola helikopterem została przetransportowana do szpitala, gdzie walczono o jej życie! Na szczęście jej stan się ustabilizował. To był prawdziwy cud! Obecnie Nikola przebywa na oddziale ortopedii. Jest po operacji biodra i miednicy, przeszczepie naczyniowym, stabilizacji stawu skokowego. Wymaga rehabilitacji, jej codzienność to teraz walka o normalność. Jako rodzina bardzo chcemy jej pomóc! Naszym celem jest zebranie ponad 200 tysięcy złotych. Środki te zostaną przeznaczone na terapie ogólnoustrojowe, opiekę psychologiczną, zakup protezy oraz rehabilitacje umożliwiające uzyskanie możliwie maksymalnej sprawności. Tak, aby zbliżyła się do tej sprzed wypadku. Chcemy dać Nikoli szansę na pełniejsze życie, przywrócić jej uśmiech i nadzieję na przyszłość. Każda wpłata przyczyni się do osiągnięcia tego ważnego celu. Złączmy siły i wspólnie pomóżmy Nikoli wrócić do życia po tragicznym wypadku. Z góry dziękujemy za pomoc! Razem dla Nikoli! Rodzina ➡️ Artykuł o wypadku w echodnia.eu ➡️ Facebook - Razem dla Nikoli ➡️ Licytacje – Armia Piotrka i Radka wspiera Nikolę 💚

184 371,00 zł ( 86,65% )
Brakuje: 28 395,00 zł
Małgorzata Kubat
Małgorzata Kubat , 65 lat

Tragiczny upadek❗️Walka o sprawność trwa❗️

Tylko dalsza profesjonalna rehabilitacja jest w stanie przystosować mamę z powrotem do samodzielnego życia. Niestety jest bardzo kosztowna, dlatego pragniemy przedłużyć zbiórkę.  Nasza historia: Ułamki sekund zadecydowały o tym, że nasza mama walczy dzisiaj o sprawność i powrót do normalności. Była w złym miejscu, w złym czasie... Nie cofniemy tego. Teraz jej przyszłość jest w naszych rękach! Pomożesz nam?  4 czerwca około godziny 11.30 nasza mama potknęła się i spadła ze schodów prowadzących na stację metra w Warszawie. Upadek z kilku metrów w dół na twarz skutkował kompresyjnym złamaniem kręgosłupa w odcinku szyjnym (3 kręgi ucisnęły rdzeń). Po 12 godzinach od zdarzenia odbyła się operacja ratująca jej życie! Kolejny tydzień to pobyt na intensywnej terapii. Po 6 tygodniach od tego feralnego wydarzenia mama dalej przebywała w szpitalu. Mama jest cudownym człowiekiem. Całe życie poświęciła pracy dla ośrodka szkolno-wychowawczego. Za swoją działalność na rzecz dzieci z niepełnosprawnością intelektualną została odznaczona m.in. Brązowym Krzyżem Zasługi nadanym z rąk Prezydenta RP, Srebrnym Krzyżem Zasługi ZHP oraz odznaką „Przyjaciel Dzieci”. Wiele lat była instruktorem w ZHP i komendantem szczepu 111 WDHiZ należącego do Hufca Nieprzetarty Szlak. Ostatnie 7 lat poświęciła opiece nad schorowaną matką, naszą babcią. Nie rozumiemy, dlaczego osobie, która nigdy nic nikomu nie zrobiła złego, przydarzył się taki wypadek, ale to już przeszłość. Trudno nam się z tym pogodzić... Od wyjścia ze szpitala 18 października mama przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym w Górze Kalwarii. Ciężko ćwiczy, widać postępy, choć nie są takie, na jakie całym sercem liczyliśmy. Po 6 miesiącach od wypadku nadal ma porażenie 4 kończynowe.  Wstaje, i jest w stanie utrzymać się chwilę na nogach, ale nie chodzi. Ręce funkcjonują, ale ma przykurcz w dłoniach (nie prostuje palców), więc nie jest w stanie wykonywać codziennych czynności. Nadal we wszystkim jest zdana na nas, rodzinę i personel ośrodka Mama straciła możliwość wykonywania zawodu i dalszego pełnienia swojej misji na rzecz dzieci. I przede wszystkim prowadzenia normalnego, spokojnego życia... Po raz kolejny błagamy, pomóż nam odzyskać nadzieję. Tylko pilna, regularna i specjalistyczna rehabilitacja pomoże jej WRÓCIĆ!  Synowie

6 915,00 zł ( 21,66% )
Brakuje: 25 000,00 zł
Jasio Kaniewski
Jasio Kaniewski , 6 lat

6-letnie życie w szponach NOWOTWORU - uratuj Jasia❗️

Nowotwór złośliwy - gdy usłyszeliśmy te słowa, otworzyły się wrota onkologicznego piekła! Zaczęła się walka, która trwa do dziś... Walka pełna strachu o życie, które dopiero się zaczęło. Jasio, mój malutki synek, ma 6 lat. Do połowy kwietnia 2023 roku jego życie wyglądało tak jak każdego innego dziecka. Bawił się, chodził do przedszkola, uśmiechał, poznawał nowe rzeczy, wszędzie było go pełno. Niestety choroba sprawiła, że życie synka i całej naszej rodziny przewróciło się do góry nogami... W lutym Jasio zachorował na zapalenie ucha... Wydawało się, że jest lepiej, niestety po miesiącu był nawrót wszystkich objawów.... Wizyta u pediatry i laryngologa wyciszyła chorobę. Wydawało się, że najgorsze już za nami, jednak tak się nie stało. Niestety zaraz po świętach Wielkanocnych Jasiowi zaczęło zezować lewe oczko. Po paru dniach znów wróciło zapalenie ucha. Jednak tym razem było jeszcze gorzej... Z uszka leciała krew. Wylądowaliśmy na SOR-ze, czując, że dzieje się coś niedobrego. Nie sądziliśmy jednak, że usłyszymy tak dramatyczne wieści. Po wykonanej tomografii komputerowej na SOR okazało się, ze Jasio ma guza w kości czaszki... Prosto ze szpitala w Chorzowie Jasio został przewieziony karetką do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Tam zostały wykonane kolejne badania, Jasio przeszedł też na operację, aby pobrać wycinek do badania histopatologicznego... Czekaliśmy na wynik jak na wyrok, modląc się, aby nie był najgorszy... Niestety, po długim czasie oczekiwania padła diagnoza, która nas zdruzgotała. Guz kości podstawy czaszki Embryonal rhabdomyosarcoma - nowotwór złośliwy! Jasio musi się zmierzyć ze śmiertelnie groźnym przeciwnikiem... Zanim pojawiła się diagnoza, guz dalej dawał o sobie znać - oprócz nacieku w lewym uchu i zeza lewego oczka zrobił się ucisk na nerwy twarzowe po lewej stronie... Jasio miał paraliż ust po lewej stronie, paraliż języka... Zaciskało się gardło, synek krztusił się własną śliną, miał problemy z połykaniem pokarmów i płynów... Synek znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Lekarze powiedzieli, że grozi mu to, że przestanie połykać, a co za tym idzie zacznie mieć problemy z oddychaniem... 12 maja 2023 roku Jasio dostał pierwszą dawkę chemii, ratującej życie. Udało się powstrzymać atak guza, paraliż przestał postępować. Dziś żyjemy pod dyktando kolejnych dawek chemii... Jasio ma za sobą już 12 cykli, przed sobą jeszcze co najmniej 10 kolejnych. Synek przebył też terapię protonową w Krakowie, odbył 28 naświetleń.  Choroba to dla Jasia przerwa w dzieciństwie, w życiu społecznym. Jego odporność jest zerowa, więc nie chodzi do przedszkola, nie może się bawić na placu zabaw ani przebywać w dużych skupiskach ludzi. Stał się dzieckiem bardzo spokojnym i wyciszonym... Jego energia zniknęła przez przyjmowanie chemii, jest po prostu zdezorientowany. Ciężko jest się mu odnaleźć w nowej sytuacji, gdzie ciągle są badania, kłucia, kroplówki, ciągłe wizyty w szpitalu... Na leczenie dojeżdżamy do Warszawy, to prawie 240 kilometrów od naszego miejsca zamieszkania... Leczenie, w tym okulistyczne i dojazdy pochłaniają ogromne koszty. Gdy uda się pokonać nowotwór, synka czeka nadrabianie straconego czasu. Jasio walczy i chce żyć, żyć jak dawniej... Niestety choroba zabrała mu w tym momencie dawne życie, pełne wrażeń i zabawy... Walczymy o to, by nie zabrała mu nic więcej. Wierzymy, że synek pokona nowotwór i że już niedługo pozostanie tylko koszmarnym wspomnieniem, do którego nie chcemy wracać. Aby jednak tak się stało, potrzebujemy Waszej pomocy...

23 042,00 zł ( 43,31% )
Brakuje: 30 150,00 zł