Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wojciech Błaś
Pilne!
9 dni do końca
Wojciech Błaś , 8 lat

Wojtek po raz drugi walczy z nowotworem❗️ Prosimy pomóżcie nam zapukać do wszystkich drzwi

Listopad 2019. Wojtek zdrowy, cudowny, uśmiechnięty,  mówi, że boli go głowa. Czas znacząco przyspiesza. Wizyta u pediatry, skierowanie na SOR. Wyniki ok. Lekarka proponuje zrobić tomograf dla "świętego spokoju ", którego od tej chwili już nie mamy. Wynik- guz pnia mózgu! Już następnego dnia jesteśmy w CZD. Jeszcze tu mamy nadzieję... Rozmowa z neurochirurgiem szybko sprowadza nas na ziemię, a nawet kładzie na łopatki. Do dziś dźwięczą słowa – dziecko już takie do Was nie wróci. Nasz Wojownik pokazuje swoją siłę i moc dzielnie wszystko znosząc. Onkologia – tu poznajemy przeciwnika Wyściółczak anaplastyczny 3 stopień złośliwości. Wojtek daje radę. Dzielnie znosi chemioterapię, radioterapię, a do tego jeszcze czas pandemii. Wygraliśmy wojnę! Czerwiec 2024 – świat runął po raz drugi. Wróg nie odpuścił, jest jeszcze groźniejszy. Kolejna operacja, powikłania. Znów onkologia. Poznajemy przeciwnika to okrutny glejak wielopostaciowy 4 gr. Chcąc potwierdzić diagnozę wysłaliśmy wycinki do ośrodków w Niemczech, które niestety potwierdziły. Wiemy, że nie mamy czasu – musimy szukać pomocy za granicą. Musimy zapukać do wszystkich drzwi. Mamy nadzieję, że któreś się nam otworzą. Niestety nie jesteśmy w stanie udźwignąć finansowo tego sami. Dotychczasowe wydatki związane z leczeniem pokrywaliśmy z datków naszych Aniołów Dajcie nam te szanse. Wesprzyjcie nas finansowo, Bez Waszej pomocy nie damy rady. Wiemy, że kolejnej szansy nie będziemy mieć. Prosimy Magda, Tomek i kochające siostry Wojtka

253 117,00 zł ( 79,3% )
Brakuje: 66 032,00 zł
Krystian Kucięba
9 dni do końca
Krystian Kucięba , 18 lat

Wypadek odebrał zdrowie i sprawność Krystiana❗️POMOCY❗️

Krystian zawsze był radosnym, pełnym energii chłopakiem. Jak każdy nastolatek, miał swoje plany i marzenia. Niestety, wszystkie pokrzyżował okropny wypadek! Ten koszmarny dzień chciałabym na zawsze wymazać z pamięci. W jednej chwili Krystian doznał poważnych obrażeń i musiał rozpocząć walkę o życie! W tamtym momencie wszystkie priorytety naszej rodziny zamieniły się w jeden – by Krystian do nas wrócił! Wypadek spowodował u syna wiele ciężkich urazów. Najbardziej jednak ucierpiała jego głowa. Z przerażeniem i niecierpliwością czekałam na jakiekolwiek informacje od lekarza, ale nic nie było w stanie przygotować mnie na tak druzgocącą diagnozę. Lekarz stwierdził uraz czaszkowo – mózgowy i krwotok nadtwardówkowy! To wszystko brzmiało jak wyrok! Krystian to silny chłopak, ale strach, jaki towarzyszył całej naszej rodzinie w tamtych chwilach, był nie do opisania. Na szczęście moje dziecko przetrwało te najgorsze momenty i ma w sobie wolę walki, by żyć i znów być sprawnym! Wiem jednak, że Krystiana czeka długa droga… Jedyną szansą na to, by mój syn odzyskał sprawność, jest intensywna, indywidualnie dobrana rehabilitacja. Dużą przeszkodą są jednak pieniądze – wyjazd na turnus rehabilitacyjny wiąże się z ogromnymi kosztami. Nie mogę pozwolić, by to zatrzymało Krystiana w walce o powrót do zdrowia! Mój syn ma serce i chęć do walki, ale bez Was nie uda mu się wrócić do sprawności. Tylko Wasza pomoc może dać Krystianowi szansę na lepsze jutro! Będę wdzięczna za każde wsparcie okazane mojemu synowi! Jadwiga, mama

8 437,00 zł ( 4,41% )
Brakuje: 182 608,00 zł
Julia Konwińska
9 dni do końca
Julia Konwińska , 13 lat

Walka o zdrowie i sprawność Julki trwa już ponad dekadę❗️POMÓŻ❗️

Walka o zdrowie Julki trwa już ponad dekadę. Przez te wszystkie lata robiliśmy wszystko, co możliwe, by miała szansę na szczęśliwe dzieciństwo i samodzielną przyszłość. Niestety, wraz z upływem czasu pojawiają się kolejne trudności, z którymi musimy się zmierzyć.  Ile operacji może przejść dziecko? W samym pierwszym tygodniu życia Julcia przeszła już dwie. Doskonale pamiętamy, jaka była malutka, że ledwo mieściła się w dłoniach… Pięć kolejnych było na nóżki, dwie – na stópki, po których nosiła gipsy i nie mogła się poruszać, przykuta do łóżka przez długie dni... Potem ta najgorsza, siedmiogodzinna, ta, po której Julcia prawie umarła – odkotwiczanie rdzenia kręgowego. Przez trzy dni leżała pod aparaturą na intensywnej terapii. Ciało było sine, fioletowe. Każdy dotyk i ruch sprawiał jej ogromny ból… Gdy przyszła na świat, mogłam tylko przelotnie pocałować jej małą główkę i natychmiast mi ją zabrano. Córeczka miała przyjść na świat z wodogłowiem. Założono jej zastawkę w głowie, żeby nie doszło do zagrożenia życia. Długo leżała na OIOM-ie, gdzie nawet nie mogłam przy niej być… Nie wiedziałam, czy w ogóle przeżyje. Na szczęście stał się cud i córeczka każdego dnia jest z nami.  Niestety, codziennie toczymy zmagania o jej zdrowie i przyszłość. Julka nie chodzi. Choroba powoduje przykurcze stawu biodrowego, wyprosty w kolankach… Córeczka porusza się tylko na wózku inwalidzkim. Patrzę na ból mojego dziecka i nie mogę mu pomóc. Przychyliłabym jej nieba, a nie mogę zrobić nic, żeby miała to, co dla innych jest codziennością – zabawę bez wózka inwalidzkiego, życie bez cierpienia, bez łez! Julka mówi, że zrobi wszystko, żeby stanąć na własnych siłach. Gdy udaje jej się stanąć na nóżkach, gdy robi kilka kroków, mała buzia rozświetla się szczęściem. To radość, której zdrowy człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić. Każdy krok jest dla niej cenniejszy niż najdroższa, najpiękniejsza zabawka. Zna świat z perspektywy wózka. Z tego powodu bardzo cierpi… Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się opłacić rehabilitację oraz specjalistyczny sprzęt. Jesteśmy Wam za to bardzo wdzięczni. Niestety, nasza walka o córeczkę wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia... Julia w swoim krótkim życiu doświadczyła już ogromu cierpienia, Niestety, w okresie dojrzewania rozwinęła się u niej także skolioza. Towarzyszył jej ogromny ból utrudniający siedzenie na wózku – szczególnie w szkole, przez kilka godzin. Kilka tygodni temu nasza córeczka przeszła operację skoliozy.  Teraz kluczowa jest jej rehabilitacja i turnusy, na których będzie wzmacniać mięśnie. Julka musi intensywnie ćwiczyć, aby nie doszło do kolejnych deformacji kręgosłupa. Niestety, koszty związane z leczeniem i rehabilitacją są niezwykle wysokie i bardzo ciężko jest nam udźwignąć je samodzielnie.  Prosimy, wyciągnij do nas pomocną dłoń. Każda wpłata i każde udostępnienie będą dla nas nieocenionym wsparciem. Zazielenienie paska zbiórki da nam szansę na dalszą walkę o przyszłość Julci! Rodzice

10 079,00 zł ( 47,37% )
Brakuje: 11 198,00 zł
Tymoteusz Stefański
9 dni do końca
Tymoteusz Stefański , 7 lat

Tymuś walczy o życie od pierwszego oddechu! Proszę, ratuj mojego synka❗️

Mój ukochany synek jest tak maleńki, a już tak wiele przeszedł… Tymek urodził się w 6 miesiącu ciąży i ważył niecały kilogram. Przedwczesny poród przekreślił marzenia o zdrowiu mojego dziecka i beztroskim macierzyństwie… Nie sądziłam, że czeka nas szpitalny koszmar! Walka o życie Tymusia trwała 147 dni. Każdy poranek zaczynałam ze strachem, nie wiedząc, czy dożyje wieczoru. Przez ciężki poród synek dostał wylewów krwi do mózgu, co spowodowało bardzo ciężkie niedotlenienie. Praktycznie każdego dnia lekarze informowali mnie o kolejnych powikłaniach: martwicze zapalenie jelit, retinopatia, ciężka dysplazja oskrzelowo-płucna, całkowita niewydolność nerek, sepsa i wiele, wiele innych… Szpital był naszym domem na 5 miesięcy. Tyle czasu Tymuś walczył o to, by jego życie nie skończyło się zaraz po narodzinach... Abyśmy razem mogli wrócić do domu. To jednak nie oznaczało końca walki! Tymek wygrał życie, ale potyczka ze śmiercią pozostawiła na nim straszliwe piętno. Synek cierpi na Mózgowe Porażenie Dziecięce, jest dzieckiem leżącym, nie chodzi ani nie siedzi. Nie widzi… Dodatkowym koszmarem jest też padaczka – okrutna choroba, która zabrała Tymusiowi wszystko, co udało mu się osiągnąć dzięki ciężkiej rehabilitacji! Przez te lata synek dzielnie walczył o zdrowie, przeżyliśmy zarówno momenty pełne nadziei, jak i chwile grozy. Obecnie Tymek jest objęty opieką hospicyjną, ma wyłonioną tracheostomię i jest karmiony przez gastrostomię. Większość czasu spędza pod respiratorem. Ma też coraz częstsze napady epilepsji… Jestem Wam bardzo wdzięczna za dotychczas okazaną pomoc! Dzięki Wam walka o zdrowie mojego synka stała się choć trochę łatwiejsza. Jednak ponownie muszę zwrócić się z prośbą o wsparcie… Chcę dać synkowi wszystko, czego potrzebuje, ale sama nie dam rady. Rehabilitacja jest dla Tymka jedyną szansą na lepszą sprawność. Niestety zajęcia i wizyty u specjalistów są ogromnym kosztem… Z całego serca proszę, pomóżcie mojemu synkowi! Będę wdzięczna za każde okazane wsparcie! Marta, mama Tymka ➡️ Strona Tymka na Facebooku – FighterTYMUS

1 927,00 zł ( 18,11% )
Brakuje: 8 712,00 zł
Sylwester Chwaszcz
9 dni do końca
Sylwester Chwaszcz , 49 lat

Proteza i rehabilitacja mogą ułatwić mi życie po amputacji! Pomóż!

Amputacja podudzia to moment, który na zawsze zmienia życie. Jest nie tylko fizyczną stratą – to cios, który odbija się echem w każdym ruchu. Krok, który kiedyś był tak oczywisty, teraz staje się ogromnym wyzwaniem. Rzeczy, będące wcześniej rutyną – wstawanie z łóżka, chodzenie po domu, wyjście na spacer – nagle nabierają nowego, bolesnego znaczenia. W sierpniu tego roku przeszedłem amputację podudzia z powodu komplikacji wynikających z cukrzycy insulinozależnej. Walczę z nią od lat. Usunięcie części kończyny był dla mnie dramatyczne i zmieniło nieodwracalnie moje życie. Po amputacji znalazłem się w sytuacji bez wyjścia. Brakuje mi środków na leczenie, rehabilitację, a także na protezę, która mogłaby dać mi szansę na powrót do samodzielności. W tej chwili mieszkam z narzeczoną w małym, wynajmowanym mieszkaniu na drugim piętrze w kamienicy, bez windy. Z utratą części kończyny zniknęła niezależność, kiedyś tak oczyswista. Codzienność stała się ciągłą walką z własnym ciałem. Ubranie się i wejście po schodach – wszystko wymaga wysiłku, koncentracji, a czasem pomocy. Pojawia się uczucie zależności od innych i technologii, które nigdy nie zastąpią tego, co zostało stracone. Każdy dzień jest dla mnie sporym wyzwaniem. Od momentu, kiedy wróciłem ze szpitala, nie jestem w stanie samodzielnie wyjść na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Czuję się coraz bardziej bezsilny, ponieważ zaczyna brakować mi sił. Marzę o powrocie do samodzielności i możliwości ponownego stawiania kroków – tym razem przy pomocy protezy, która pozwoli mi normalnie żyć. Aby to marzenie stało się rzeczywistością, potrzebuję środków na zakup protezy oraz na intensywną rehabilitację. Bez nich nie będę w stanie się poruszać samodzielnie. Wierzę, że z pomocą dobrych ludzi uda mi się zebrać niezbędną kwotę, która przyczyni się do odzyskania mojego życia sprzed amputacji. Chciałbym jeszcze kiedyś samodzielnie wyjść na zewnątrz. Proszę, nie zostawiajcie mnie samego i wesprzyjcie chociaż złotówką.  Sylwester

1 233,00 zł ( 1,15% )
Brakuje: 105 150,00 zł
Marcin Gomółka
9 dni do końca
Marcin Gomółka , 44 lata

Wypadek zmienił życie mojego męża... Pomóż mu w powrocie do zdrowia❗️

Wszystko zmieniło się tamtego popołudnia, gdy doszło do wypadku... To miał być zwyczajny dzień jak każdy inny. Dopisywała pogoda, a ciepłe majowe słońce delikatnie oświetlało asfalt. Marcin był doświadczonym kierowcą, zawsze ostrożnym, dbającym o każdy szczegół. Lecz los  postanowił być okrutny dla mojego męża... Wystarczył ułamek sekundy i niewielka odległość od domu, by wszystko się zawaliło. Huk rozdarł powietrze. Na miejscu wypadku zapadła cisza, przerażająca i nierealna, tak sprzeczna z tym, kim był – pełnym życia, zawsze gotowym do działania człowiekiem. Wypadek ten nie tylko złamał jego ciało, ale też wstrząsnął całą rodziną. Nasz Marcin, który zawsze był pełen energii i troski, teraz walczy o to, by ponownie stanąć na nogi. Jego normalne życie zawisło na włosku – liczne złamania kości czaszki i twarzoczaszki, krwiak nadtwardówkowy, stłuczenia mózgu – to tylko niektóre z obrażeń, które odcisnęły piętno na jego ciele. Najtrudniejszym widokiem dla nas są oczy Marcina przysłonięte bólem.  Przed moim mężem długa droga powrotu do zdrowia. Marcin wskutek wypadku cierpi też na niedowład spastyczny kończyn dolnych oraz porażenie prawej ręki. Wymaga specjalistycznej opieki, aby odzyskać, choć część sprawności i wrócić do codziennych czynności, które kiedyś były dla niego naturalne. Niestety, koszty koniecznego półrocznego turnusu rehabilitacyjnego są ogromne. Aby dać Marcinowi realną szansę na powrót do zdrowia, potrzebujemy Waszej pomocy. Marcin zawsze pomagał innym jako emerytowany policjant, dbający o bezpieczeństwo. Ale tamten dzień zmienił wszystko. Teraz on sam potrzebuje wsparcia, by mógł ponownie cieszyć się życiem. Wierzę, że wszystko kiedyś wróci do normalności. Proszę Was o pomoc. Wspólnymi siłami możemy sprawić, że Marcin może odzyskać zdrowie.  Człowiek, który nigdy nie odmówił pomocy innym – teraz to on jest w potrzebie. Żona Alina

20 347,00 zł ( 9,71% )
Brakuje: 188 999,00 zł
Grażyna Rygiel
9 dni do końca
Grażyna Rygiel , 76 lat

Nasza mama stoczyła dramatyczną walkę o życie! Teraz toczy kolejną – o sprawność! POMOCY!

W 2023 roku tuż przed świętami Bożego Narodzenia nasza mama zaczęła się gorzej czuć. Była osłabiona, jakby walczyła z przewlekłą infekcją. Pozostawała pod stałą opieką internisty. Zalecone leczenie nie pomagało, a kiedy do listy niepokojących objawów doszedł ból ucha, mama ponownie udała się do doktora. Kolejnego dnia po wizycie zaczęła się okropnie czuć... Wymiotowała, kręciło jej się w głowie, nie mogła wstać z łóżka. Wezwaliśmy pogotowie, które zabrało mamę do szpitala. Tam zaczęła się dramatyczna walka o jej życie! Wieczorem otrzymaliśmy informację, że mamę przyjęli na oddział chorób wewnętrznych, gdzie zostanie poddana diagnostyce. Razem z tatą byliśmy bardzo przejęci, jednak trwaliśmy w nadziei, że mama trafiła w dobre ręce. Nie spodziewałyśmy, że rano okaże się, że w nocy musiała przejść operację ratującą jej życie! To było jak najgorszy koszmar, z którego nie mogłyśmy się obudzić. Gdy zobaczyłyśmy mamę przypiętą do respiratora, w śpiączce, byłyśmy przerażone! Okazało się, że lekarze wykryli u mamy przewlekłego ropniaka podtwardówkowego. Jej stan bardzo ciężki. Wprost mówiono nam, że mamy się pożegnać, bo jej organizm może nie wytrzymać tak dużego obciążenia! Nasza mama jednak okazała się niesamowitą wojowniczką. Z wszystkich sił walczyła o swoje życie. Dwa miesiące spędziła na oddziale intensywnej terapii w śpiączce, jednak później jej stan zaczął się stabilizować. Tuż przed Wielkanocą było na tyle dobrze, że mogliśmy przetransportować ją do ośrodka rehabilitacyjnego. Tam udało się odpiąć mamę od respiratora – co było ogromnym sukcesem. Niestety w wyniku choroby doszło do porażenia 2 kończynowego oraz uszkodzenia podstawowych funkcji życiowych... Za naszą mamą już prawie 5 miesięcy intensywnych zajęć. Widzimy ogromne postępy. Mama jest karmiona PEGiem, jednak zaczyna też normalnie jeść, dużo z nami rozmawia. Niestety przy spustoszeniu dokonanym przez chorobę rehabilitacja wymaga znacznie więcej czasu. Następnym kamieniem milowym, jakże trudnym do pokonania, jest wstawanie i możliwość przesadzania się z łóżka na wózek, czy skorzystania z toalety… Chciałybyśmy bardzo, aby mama mogła wrócić do domu. Tata bardzo za nią tęskni i jest gotowy się nią zająć przy wsparciu osoby do pomocy. Tak jak sobie obiecywali wiele lat temu… W zdrowiu i chorobie. Jednakże, zanim to nastąpi mama potrzebuje dalszej wielopłaszczyznowej rehabilitacji, którą zapewnia jej ośrodek rehabilitacyjny. Niestety pobyt tam jest niezwykle kosztowny…  Do tej pory starałyśmy się pokrywać wszelkie potrzeby z własnych środków, jednak przestajemy dawać radę i musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc! Droga rodzino, przyjaciele i wszyscy ludzie dobrych serc prosimy, nie zostawiajcie naszej mamy w potrzebie! Ona nigdy nie pozostawała obojętna na prośby innych o pomoc. Wierzymy, że dobro do niej wróci!  Córki Grażyny

30 730,00 zł ( 28,88% )
Brakuje: 75 653,00 zł
Natalia Skrobek
9 dni do końca
Natalia Skrobek , 39 lat

„Wasz dom się pali!" – ta tragiczna wiadomość przerwała urlop Natalii i Pawła!

Wyjazd na urlop powinien zaczynać się i kończyć przyjemnie. Niestety, w przypadku Natalii i Pawła tak się nie stało. Po wakacjach nie mieli dokąd wracać… Ich dom zajął się ogniem! Tragedia wydarzyła się pod koniec sierpnia. Podczas wyjazdu z przyjaciółmi Natalia i Paweł dostali telefon od swoich sąsiadów, którzy przekazali im wstrząsającą wiadomość. Ich dom w Kozłowej Górze stanął w płomieniach! Według późniejszych ustaleń straży, pożar rozpoczął się od zapłonu falownika paneli fotowoltaicznych i rozprzestrzenił na garaż, a później naruszył dom. Na szczęście na miejscu szybko pojawiło się aż sześć zastępów straży pożarnej i udało się opanować ogień do takiego stopnia, że część domu ocalała. Dla nas, przyjaciół, najważniejsze jest to, że Natalia i Paweł byli bezpieczni i nikt nie odniósł obrażeń podczas pożaru. Straty materialne i koszty psychiczne są jednak ogromne… Ocena zniszczeń wciąż trwa, jednak już teraz wiadomo, że trzeba będzie odbudować w całości dach. Remont generalny będzie wymagał bardzo dużych nakładów finansowych, więc serdecznie prosimy, jeśli tylko możecie, dołóżcie swoją cegiełkę do odbudowy domu Natalii i Pawła. Dziękujemy! Bliscy i przyjaciele

27 312 zł
Roman Stachoń
9 dni do końca
Roman Stachoń , 50 lat

Na chorobę Romana nie ma lekarstwa, ale możesz pomóc mu w walce o lepszą sprawność!

Nasz ukochany tata od wielu lat zmaga się z chorobą, która diametralnie zmieniła życie całej naszej rodziny. Zawsze był pogodnym, pełnym energii mężczyzną. Z dnia na dzień musiał zacząć walkę o sprawność! Choroba zaatakowała, gdy tata miał zaledwie 33 lata. Przez długi czas lekarze nie byli do końca pewni, co się z nim dzieje. Po dokładniejszych badaniach w końcu usłyszeliśmy druzgocącą diagnozę: stwardnienie rozsiane! Ciężko było uwierzyć, że to spotkało właśnie naszego tatę, i to w tak młodym wieku… Z początku choroba objawiała się dość łagodnie, jednak z czasem tata stawał się coraz słabszy i ciężej było mu chodzić. Nawet podstawowe, codzienne czynności zaczęły sprawiać mu problemy. Cały czas stara się być jak najbardziej samodzielny, lecz coraz częściej potrzebuje naszej pomocy. Tata potrzebuje intensywnej rehabilitacji, by wzmocnić jego nogi i ręce. Wymaga też regularnych konsultacji lekarskich, a także sprzętu i artykułów medycznych. Niestety to ogromny koszt… Coraz ciężej jest nam zapewniać tacie wszystko, co jest mu niezbędne do lepszego funkcjonowania. Na stwardnienie rozsiane nie ma lekarstwa. Jedyne, co możemy zrobić dla naszego taty, to pomóc mu w walce o lepszą sprawność. Wierzymy, że z Waszym wsparciem jego codzienność może stać się łatwiejsza! Prosimy, pomóżcie naszemu ukochanemu tacie! Dzieci Romana

320 zł