Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Florek Sinicki
Florek Sinicki , 3 latka

Krzyk schorowanego dziecka boli każdego – Pomóż Florkowi!

Florek jest miłym, uśmiechniętym dzieckiem, ale niestety na codzień musi się mierzyć z chorobami. Często krzyczy z niemocy i bólu. Jego rozpacz rozrywa moje serce.  W lipcu lekarz zdiagnozował u Florianka spłycenie lordozy lędźwiowej, nieznaczną lewo-boczną skoliozę kręgosłupa i zniekształcenie szkieletowo-mięśniowe. Wiąże się to z ogromnym bólem. Mój synek nie może spać, krzyczy i płacze z bólu. Próbuję go pocieszać, ale to 2-letnie maleństwo cierpi katusze. Gdy tylko coś zje, zaraz zwymiotuje przez bóle i skurcze brzucha… Lekarz zalecił 4-5 miesięcy intensywnej rehabilitacji. Po tym czasie mamy pojechać na kontrolę, podczas której dowiemy się, jakie będą kolejne kroki. Niestety rehabilitacja jest bardzo droga. Do tego wszystkiego 9 listopada usłyszałam kolejne rozpoznania – autyzm i całościowe zaburzenia rozwoju. Mój synek nie mówi, łatwo się rozprasza, nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, nie reaguje na imię. Widzę, jak jest mu ciężko. W końcu niczemu nie zawinił, a musi się mierzyć z takimi trudnościami.  Florek potrzebuje pomocy specjalistów, objęcia opieką medyczną, terapii SI. Oprócz tego rehabilitacji ortopedycznej, wizyt u laryngologa, okulisty, psychiatry dziecięcego. Musimy systematycznie współpracować z psychologiem i neurologopedą. To wszystko niesie za sobą ogromne koszty. Błagam Was o pomoc! Florek jak każde dziecko zasługuje na szczęście, aby mieć pomoc lekarską, aby mieć rehabilitację i terapię. Aby mieć szansę na samodzielność! Alina, mama Florka

49 830 zł
Adrian Kędzierski
Adrian Kędzierski , 19 lat

Po kilkanaście napadów KAŻDEGO DNIA! Pomóżmy Adrianowi zatrzymać chorobę!

Nic nie zapowiadało, że życie mojego syna będzie wyglądało w ten sposób. W końcu przy porodzie dostał 10 punktów w Skali Apgar, wyglądał na zdrowe i silne dziecko! Niestety, po dwóch miesiącach od narodzin, powróciliśmy do szpitala, gdzie usłyszeliśmy szokującą diagnozę… U mojego syna, Adriana, zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce. Powoduje on niedowład połowiczy prawostronny – przez co trudniej mu funkcjonować w codziennym życiu. Jego prawa ręka jest krótsza i przykurczona, dodatkowo nie może ruszać w niej palcami. Przez to nie jest w stanie wykonać czynności, które dla większości z nas nie stanowią najmniejszego problemu – np. samodzielnie zawiązać butów, zapiąć kurtki czy zrobić sobie kanapki. Przed laty musiał przejść także zabieg wydłużenia ścięgna Achillesa prawej nogi.  Niestety, mózgowe porażenie dziecięce nie było jedyną diagnozą, która spadła na mojego syna. Gdy miał zaledwie 5 lat rozpoczęły się u niego dziwne napady… Niespodziewanie tracił przytomność, wymiotował, w losowych momentach zawieszał się i zaczynał cały się trząść… Nie wiedziałem, co dzieje się z moim dzieckiem. Z czasem lekarze zdiagnozowali u niego padaczkę oporną na leczenie.  Od lat szukałem pomocy dla syna… Został mu nawet wszczepiony symulator nerwu błędnego. Niestety – bezskutecznie. Napady padaczkowe nadal przybierają na sile i częstotliwości, a my nie umiemy ich zatrzymać! Napady występują u Adriana kilkanaście razy dziennie, powodują też bardzo dużo nieobecności w szkole. Nie mamy nad nimi żadnej kontroli, co jest szczególnie niebezpieczne. Dochodzi do nich w losowych momentach dnia – ataki padaczki zdarzają się nawet na przejściu dla pieszych!  Pojawiła się jednak szansa na zdiagnozowanie przyczyny tak częstych napadów oraz tego dlaczego choroba nie odpowiada na żadne leczenie. Klinika pod Monachium daje nam szansę na poprawną diagnozę stanu zdrowia Adriana oraz ewentualną operację mózgu, która uwolni mojego syna od codziennych ataków. Niestety, koszt jest bardzo wysoki, a ja pomimo ciężkiej pracy nie jestem w stanie samodzielnie go udźwignąć.  Adrian dopiero wchodzi w dorosłe życie, a już przeszedł tak wiele. Czasem przychodzą ciężkie chwile, gdy ma dosyć tego wszystkiego: choroby, operacji, kolejnych wizyt u specjalistów… Chciałby jedynie normalnie żyć! Dlatego nie poddajemy się i walczymy o zatrzymanie ataków padaczki.  Adrian jako młody chłopak pasjonuje się ciężarówkami oraz piłką nożną – aktualnie jest nawet asystentem trenera drużyny, w której kiedyś grał! Pod wieloma względami nie różni się od swoich rówieśników – ma kolegów i koleżanki, z którymi lubi spędzać czas oraz plany i marzenia na przyszłość. Wiem, że każdy tata walczyłby o zdrowie swojego syna tak, jak ja. Wiem, że wspólnie możemy zawalczyć o jego zdrowie i lepsze jutro. Wiem, że możemy zatrzymać cierpienie Adriana. Jedyne co stoi na przeszkodzie – to pieniądze. Proszę, pomóżcie mi zatrzymać padaczkę mojego syna. Rodzice Adriana, Magda i Waldemar

23 334,00 zł ( 41,92% )
Brakuje: 32 326,00 zł
Antoni Biernat
Antoni Biernat , 16 lat

Tak wiele nieszczęść spotkało Antka. Wspólnie odmieńmy jego los!

Bardzo dziękujemy za wsparcie poprzedniej zbiórki. Dzięki Wam Antoś znacznie poprawił swoją sprawność! Niestety, w 2022 roku pojawił się nowy przeciwnik – padaczka! Prosimy o wsparcie dla syna. Koszty rehabilitacji są niezwykle wysokie… Nasza historia Z niecierpliwością czekaliśmy na przyjście na świat naszego syna, Antosia. Był to wyjątkowy czas. Nasza radość w ułamku sekundy zmieniła się jednak w strach i rozpacz.  Zaraz po urodzeniu, u Antka zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce, które było pierwsza złą informacją, którą otrzymaliśmy od lekarzy. Kolejne diagnozy pojawiały się z biegiem czasu i powodowały w nas coraz większy niepokój o zdrowie i życie syna.  U naszego chłopca zdiagnozowano niedosłuch obustronny, zaburzenia rozwój mowy, niepełnosprawność umysłową w stopniu umiarkowanym, a także ubytek siatkówki i naczyniówki obu oczu oraz aberrację chromosomową. W 2020 roku przyszedł kolejny cios. Zapalenie i zwężenie przełyku. Pobyt na oddziale gastrologicznym, liczne gastroskopie oraz operacje spowodowały, że Antoś musiał być na półpłynnej diecie przez kilka miesięcy. W tym roku problemy powróciły i syn wymagał hospitalizacji… Jakby tego było mało, okazało się, że Antek cierpi też na padaczkę! Dopiero uczymy się z nią żyć. Cały czas towarzyszy nam strach… Wszystkie te problemy wpływają na ogólną kondycję Antka. Synek musi regularnie ćwiczyć, żeby nie pojawiało się sztywnienie i przykurcze… Koszty turnusów i rehabilitacji przewyższają nasze możliwości finansowe, dlatego prosimy o pomoc! Wielopoziomowa terapia jest jedyną szansą na lepsze życie Antosia. Bądźcie z nami! Rodzice

4 198,00 zł ( 39,45% )
Brakuje: 6 441,00 zł
Wiaczesław Efimec
Pilne!
Wiaczesław Efimec , 60 lat

Walczę z nowotworem! Chcę jeszcze zobaczyć wnuki...

Całe życie pracowałem, budowałem dom dla mojej rodziny. Zajmowałem się rolnictwem, cieszyłem się życiem i pomagałem innym. Ale pewnego dnia życie wszystkich Ukraińców zmieniło się nie do poznania. Dantejskie sceny z filmów stały się rzeczywistością. Stawiliśmy czoła pełnoskalowej wojnie. Żyliśmy pod okupacją. Nie mogliśmy kupić jedzenia, wody, nie mogliśmy wyjść z piwnicy ze względu na ciągłe ostrzały. Wiele osób straciło swoje domy, a co najgorsze, wojna nadal odbiera to, co najcenniejsze – ludzkie życie. Kiedy nadeszła deokupacja mojej wsi, odbudowywałem dom, pomagałem sąsiadom i bardziej niż kiedykolwiek wcześniej poczułem wartość życia. Dziś jednak doświadczam walki o życie z nowotworem okrężnicy w zaawansowanym, IV stadium. Choroba rozprzestrzenia się już na pobliskie narządy. Lekarze wykryli już 6 przerzutów do wątroby. Ze względu na rozpoczęcie wojny nie miałem możliwości udać się do lekarzy i przebadać swoją chorobę, choć czułem ból każdego dnia. Czas działał przeciwko mnie, a rak nie potrafi czekać...  Wiem, że jestem potrzebny swojej rodzinie, wiem, że mogę być przydatny swojemu krajowi. Chcę zobaczyć, jak dorastają moje przyszłe wnuki i chcę pokonać raka, ponieważ każdy człowiek ma prawo do życia. Czuję, że jestem silniejszy od tej choroby, chociaż obecnie przykuła mnie do łóżka. Chemioterapia, radioterapia, operacje i leki są bardzo kosztowne. Moja rodzina nie ma takich środków finansowych, by to wszystko opłacić, dlatego bardzo proszę wszystkich ludzi o dobrym sercu o pomoc w ratowaniu mojego życia. Modlę się za każdą osobę, która odpowie na ten apel. Z całego serca pragnę opowiedzieć moim przyszłym wnukom, jak cudowny jest ten świat i ilu życzliwych ludzi spotkałem na swojej drodze. Wiaczysław

310,00 zł ( 0,48% )
Brakuje: 63 520,00 zł
Marta Siejka
Marta Siejka , 25 lat

Budzić się i zasypiać bez bólu... Pomoc dla Marty!

Od 9 lat "niewidzialna" choroba coraz mocniej pozbawia mnie sił, powoduje ogromny ból, chroniczne zmęczenie oraz utratę chęci do życia. Przez niewiedzę lekarzy i ciągłe powtarzanie, że wszystko jest dobrze, pogorszyło się nie tylko moje zdrowie fizyczne, ale i psychiczne. Cierpię na endometriozę, adenomiozę i PCS (zespół przekrwienia biernego miednicy mniejszej). W maju 2023 roku przeszłam pilną operację na NFZ, która polegała na usunięciu guza jajnika. Była ona konieczna, ale spowodowała, że ból stał się większy, tępy oraz promieniujący… Po zabiegu wykonałam rezonans. Wykazał on między innymi endometriozę, liczne zmiany naciekowe i zrosty na jelitach. Niestety przez choroby towarzyszące endometriozie, niezbędne są dalsze badania, których koszty muszę pokrywać sama. Endometrioza to bolesna, uniemożliwiająca normalne funkcjonowanie choroba. Niestety wielu ginekologów nie potrafi zdiagnozować jej na czas, a NFZ refunduje bardzo małą kwotę na jej leczenie. Jedyną szansą dla cierpiących kobiet okazuje się leczenie prywatne, którego koszty sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych! Od prawie każdego ginekologa słyszałam, że miliony kobiet cierpi i jest to normalne, że przesadzam oraz powinnam przyzwyczaić się do bólu… Tylko że jest to ból, który powoduje męki trwające godzinami, wymioty, omdlenia… Choroba postępuje, a ja codziennie odczuwam jej skutki. Do tej pory wydałam oszczędności liczone w tysiącach! A przede mną kolejne wydatki. Dalsza diagnostyka w kierunku zespołu przepełnienia miednicy, spotkanie z flebologiem, neurologiem, dietetykiem, fizjoterapeutą uroginekologicznym.  Istnieje możliwość leczenia operacyjnego z usunięciem trzonu macicy i zmian endometriozy. Koszt to jednak 50 tysięcy złotych! Dodatkowo potrzebna jest embolizacja żylna, na którą potrzeba aż 10 tysięcy...  Jedyne, o czym marzę to powrót do budzenia się i zasypiania bez bólu. Wtedy będę mogła wrócić do normalności i swoich pasji. Wierzę, że taka przyszłość jest możliwa. Potrzebuje jednak Waszej pomocy! Z całego serca proszę o wsparcie! Marta

1 000,00 zł ( 1,87% )
Brakuje: 52 192,00 zł
Szymon Fąfara
Szymon Fąfara , 12 lat

Zbieramy na aparat słuchowy! – By Szymon mógł słyszeć!

Niedosłuch u Szymonka utrzymuje się od kilku lat. Lekarze robili wszystko, by go zmniejszyć, ale nic nie dało rezultatów. Doszło do takiego momentu, że mój synek potrzebuje aparatów słuchowych.  Już na początku życia doszło do komplikacji. Szymek zaklinował się w drogach rodnych. Przez 12 godzin starałam się go urodzić. Gdy już przyszedł na świat, lekarze zaobserwowali u synka asymetrię twarzy. Wtedy zaczęła się długa droga szukania przyczyny.  Podczas badań przesiewowych wyszły problemy z uszami i ubytki słuchu. Co chwilę musiałam leczyć u Szymonka zapalenie ucha. Rezonans magnetyczny głowy wykazał m.in. zespół częściowo pustego siodła i asymetrię niektórych struktur w mózgu. Synek ma też stopę końsko-szpotawą oraz gotyckie podniebienie. Aktualnie ubytek słuchu wynosi aż 60%. Myślę, że próbowaliśmy już wszystkiego – lekarze usunęli trzeci migdał, zakładali drenaż. Dziecko się nacierpiało, a nic nie pomogło. Wada jest już tak duża, że Szymon czyta z ruchu warg to, co mówią inni. Niestety zaczęły się u niego problemy w szkole. Najprawdopodobniej właśnie z tego powodu, że niedosłyszy.  Żeby nauka stała się łatwiejsza Szymon potrzebuje aparatów słuchowych. Jedna sztuka to koszt aż 7.500 zł! Bardzo proszę o pomoc.

5 260,00 zł ( 32,96% )
Brakuje: 10 698,00 zł
Oliwier Robaczewski
Oliwier Robaczewski , 11 lat

Padaczka, kamica nerkowa, usunięta część jelita... – Zawalcz z Oliwierem o zdrową codzienność!

W trzeciej dobie życia Oliwier przeszedł pierwszą operację, podczas której chirurg usunął znaczną część jelita cienkiego. Do 6. miesiąca życia synek przebywał ciągle w szpitalu, gdzie był poddawany kolejny operacjom, podczas których lekarze walczyli o to, żeby mógł w miarę normalnie żyć.  Postawiono wówczas diagnozę – zespół krótkiego jelita. Już od pierwszych dni wiedziałam, jak będzie wyglądało jego dalsze życie. Wiedziałam, że mój syn będzie żywiony pozajelitowo, dlatego już w trakcie pierwszych miesięcy pobytu w szpitalu uczyłam się jak być domową pielęgniarką. Pozwoliło nam to na opuszczenie szpitala. Razem z mężem w warunkach domowych podłączaliśmy codziennie syna do worka żywieniowego.  Początki były ciężki. Był okres, że Oliwier żył z workiem żywieniowym przez całą dobę. Niesamowita radość napływała, gdy powoli dochodziliśmy do powolnego zmniejszania czasu podłączenia do worka. Dzięki determinacji udało nam się zejść z żywienia pozajelitowego, zanim nasz wojownik skończył 2 lata. Pamiętam, że każdy miesiąc bez worka był jak wygrana na loterii. Tylko intensywna walka i rehabilitacja żywieniowa doprowadziła nas do wygranej. Niestety teraz walczymy dodatkowo z kamicą nerkową. Bywały momenty, że lekarze rozważali resekcję jednej z nerek. Na szczęście obecnie wygrana jest po naszej stronie – nerki są oczyszczone ze złogów. Walka wymagała kilkunastu operacji w bardzo krótkim czasie. Niestety jest to tylko okresowy stan. Dalej musimy kontrolować stan zdrowia synka. W sierpniu tego roku Oliwier miał pierwszy napad padaczkowy. W październiku po kolejnym udało się go zdiagnozować i wprowadzić leczenie. Już wiemy, że choruje na padaczkę nieokreśloną, która wymaga dalszej diagnostyki. Przez napady, które połączone są z utratą świadomości, zauważyliśmy problem z koncentracją i z pamięcią.  Tak jak każdy rodzic chcemy dla naszego dziecka tego, co najlepsze. Nie poddajemy się i walczymy dalej. W przypadku Oliwiera rehabilitacja żywieniowa i leczenie są kluczowe dla  dalszego jego rozwoju. Niestety pierwszy raz jesteśmy zmuszeni prosić o wsparcie. Uwierzcie, bardzo ciężko było nam przełamać wstyd. Do tej pory dawaliśmy radę, ale zaczynają nam  się kończyć pomysły, skąd brać pieniądze na dalsze leczenie i wizyty w poradniach. Rodzice Oliwiera

1 525 zł
Pawełek Pawełko
Pawełek Pawełko , 7 lat

Uchroń Pawła przed wózkiem inwalidzkim❗️

Gdy Paweł był jeszcze pod moim sercem, wiedziałam, że będzie nam trudno. Wychowywałam już wtedy starszego synka Adriana, który niestety do dziś zmaga się z problemami zdrowotnymi. Obawiałam się, że u Pawła też się pojawią. Cała ciąża była podtrzymywana, a w konsekwencji również i zagrożona. Na szczęście się udało, Paweł jest z nami, ale od swoich pierwszych chwil walczy o sprawność, samodzielność i szczęśliwe życie. Pomożesz nam? Pawełek od samego początku miał duże problemy ruchowe. Jeździliśmy do ortopedy, na liczne konsultacje, badania, rehabilitacje, które miały pomóc. Niestety tak się nie działo. Synek miał duże problemy z kręgosłupem, bioderkami, nóżkami. Przez jakiś czas chodził w obuwiu ortopedycznym, które niestety nie przynosiło poprawy. Lekarze powtarzali, że choroba postępuje, a ja czułam bezsilność. Choć starałam się robić wszystko, by zapewnić Pawłowi jak najlepszy rozwój – to nie wystarczało. Synek do dziś mierzy się z ogromnym bólem i trudnościami. Trzeba przenosić go z miejsca na miejsce. Sam jest w stanie przejść jedynie kilka kroków – potyka się i upada. Ale jest w nim ogromny duch walki! Stara się iść przez życie z podniesioną głową, dzielnie ćwiczy i mierzy się z przeciwnościami, które stawia na jego drodze choroba. Widzę, że ogromne postępy czyni przede wszystkim dzięki turnusom rehabilitacyjnym. Ma też zajęcia z psychologiem, logopedą, uczęszcza do przedszkola specjalnego. Niestety pomimo tych wszystkich aktywności, nadal muszę nosić Pawełka na rękach i wozić w spacerówce. Rehabilitacje, buciki ortopedyczne, dalsze leczenie, a w przyszłości być może również i operacja – są niezbędne! Ale również bardzo kosztowne… Nie możemy z nich zrezygnować, bo tylko to daje szansę na poprawę i lepszą przyszłość. Jednak wszystko to, co niezbędne, generuje również ogromne koszty, z którymi przestajemy sobie radzić. Paweł, pomimo tych wszystkich trudności, jest bardzo pogodnym i wesołym chłopcem. Uwielbia bawić się z innymi dziećmi, choć bardzo często jest to dla niego nie lada wyzwanie. Chłopców wychowuję sama, ich tata nie żyje. Jest nam bardzo ciężko sprostać wszystkim wyzwaniom i kosztom, które stale się mnożą… Potrzebujemy pomocy. Proszę, wyciągniesz do nas swoją pomocną dłoń? Mama Pawła

3 522,00 zł ( 18,39% )
Brakuje: 15 627,00 zł
Julita Bujnowska
Julita Bujnowska , 34 lata

Choroba przejęła kontrolę nad moim życiem! Pomóż mi w walce o zdrowie!

Gorzki smak cukrzycy towarzyszy mi już od ponad trzech dekad. Kiedy byłam małą dziewczynką, okazało się, że potrzebuję insuliny, by żyć… Od tamtego czasu musiałam nauczyć się funkcjonować z chorobą, która znacznie wpłynęła na moją codzienność. Nie mogę pozbyć się cukrzycy, jednak z pomocą pompy insulinowej moje życie jest nieco łatwiejsze. Co kilka minut specjalne urządzenie mierzy też mój poziom cukru we krwi, dzięki czemu nie muszę stale nakłuwać palców. Jednak cukrzyca nie jest jedynym problem ze zdrowiem, z jakim muszę się mierzyć… Kilka lat temu spełniło się moje wielkie marzenie – zostałam mamą cudownej córeczki. Niestety, ciąża odcisnęła bolesne piętno na moim zdrowiu. W jej trakcie, w ciągu trzech tygodni dwukrotnie straciłam wzrok! Dwa razy trafiłam na stół operacyjny, a lekarze robili co w ich mocy, bym widziała… Jednak bardziej niż o mój wzrok martwiłam się o zdrowie córeczki! Na szczęście maleństwo urodziło się zdrowe. Lekarzom udało się też częściowo uratować moje oczy, ale niestety nie widzę tak, jak kiedyś. Mimo to staram się dalej pracować i szukać rozwiązania, które poprawi moje zdrowie. Jednak z miesiąca na miesiąc jest coraz trudniej… Regularnie potrzebuję nowego sprzętu medycznego, a także stałych wizyt u specjalistów oraz badań. Wszystko to generuje ogromne koszty, z którymi coraz ciężej jest mi sobie poradzić… Te wydatki są jednak niezbędne, bym mogła normalnie funkcjonować! Zawsze starałam się radzić sobie jak najlepiej i nie narzekać na swój los. Chcę walczyć o zdrowie dla mojej rodziny i córeczki, która mnie potrzebuje! Konieczne jest jednak Twoje wsparcie! Będę niezmiernie wdzięczna, jeśli zechcesz pomóc mi w tej walce! Julita

1 070 zł