Maja od chwili narodzin musiała walczyć o życie❗️Dziś walczy o przyszłość❗️
Cała ciąża z Majeczką przebiegała spokojnie, naprawdę bezproblemowo. Z niecierpliwością czekaliśmy na narodziny naszej drugiej córeczki. Nagle w 29. tygodniu ciąży poczułam silny ból brzucha – był nie do zniesienia! Kiedy dotarliśmy do szpitala, wszystko zaczęło się dziać zbyt szybko... Dostałam informację, że mam krwotok wewnętrzny, ponieważ doszło do odklejenia się łożyska. Tętno naszego dziecka było bardzo niskie, konieczne okazało się pilne cesarskie cięcie! Lekarze powiedzieli, że istnieje ogromne ryzyko, że Maja nie przeżyje porodu. Rozpoczęła się walka z czasem! Z ogromnymi komplikacjami nasza córeczka przyszła na świat, lecz jej stan był KRYTYCZNY! Nawet nie mogliśmy jej dotknąć, wziąć w objęcia czy szepnąć, że wszystko będzie dobrze. Od pierwszych chwil nasze dziecko musiało walczyć o przeżycie. Maja urodziła się w ciężkiej zamartwicy, otrzymała 0 punktów w skali Apgar. Przez swoje pierwsze dwa miesiące, które spędziła w szpitalu, przeszła naprawdę wiele. Jej wola życia była jednak ogromna, pomimo wylewu I i II stopnia, martwiczego zapalenia jelit oraz sepsy – nie poddała się. Czas, w którym nasze dziecko walczyło o życie, był dla nas tragiczny. Każdy dzień wyglądał tak samo, jeździliśmy między domem a szpitalem z nadzieją, że może tego dnia pojawią się jakieś dobre informacje. W międzyczasie musieliśmy skupiać się też na opiece nad naszą starszą córeczką, która tak bardzo chciała poznać swoją małą siostrzyczkę. Z czasem stan Majusi zaczął się poprawiać i mogliśmy zabrać nasz Skarb do domu. Spełniło się nasze marzenie i w końcu wszyscy mogliśmy być razem, wszystko zaczynało się układać! Jednak nasze szczęście nie mogło trwać długo... Minął zaledwie miesiąc, kiedy pojawiły się pierwsze ataki padaczki u naszej córeczki. Strach rozrywał nasze serca. W głowach pojawiało się pytanie: "ile może znieść tak małe dziecko?!". Wykonaliśmy masę badań, a stan naszego dziecka drastycznie się pogarszał. Doszliśmy do momentu, gdy Maja przechodziła 40-minutowe napady praktycznie co chwilę! Trafiliśmy na miesiąc do szpitala, na poszerzoną diagnostykę, gdzie usłyszeliśmy miażdżącą diagnozę – u Mai wykryto Zespół Westa. Obecnie stan naszej córeczki jest stabilny natomiast wymaga częstej i intensywnej rehabilitacji. Przez wszystkie komplikacje, których doświadczyła w pierwszych miesiącach życia, jej rozwój bardzo się spowolnił. Pani psycholog stwierdziła, że obecnie jest na etapie dwumiesięcznego dziecka, co i tak jest wielkim sukcesem, ponieważ wcześniej zachowywała się jak noworodek. Wiemy, że małymi krokami jest w stanie wypracować swoją sprawność, natomiast wymaga to większej intensywności w działaniach. Częstotliwość refundowanej rehabilitacji jest niestety zbyt mała, aby przynosiła większe rezultaty. Aby Maja mogła szybciej się rozwijać i dogonić swoich rówieśników, musiałaby ćwiczyć codziennie. Niestety, aby jej to zapewnić, potrzebne są ogromne nakłady finansowe. Do tego dochodzą liczne wizyty u specjalistów, zajęcia z neurologopedą… Naprawdę nie dajemy już rady! Pomimo swoich ciężkich przeżyć Maja ma wielką wolę walki i jest pogodnym dzieckiem. Prosimy, pomóż nam w walce o lepszą przyszłość naszej córeczki. Pragniemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc jej w walce o lepsze życie. Bez Ciebie nie damy rady! Rodzice Mai