Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwier Robaczewski
Oliwier Robaczewski , 11 lat

Padaczka, kamica nerkowa, usunięta część jelita... – Zawalcz z Oliwierem o zdrową codzienność!

W trzeciej dobie życia Oliwier przeszedł pierwszą operację, podczas której chirurg usunął znaczną część jelita cienkiego. Do 6. miesiąca życia synek przebywał ciągle w szpitalu, gdzie był poddawany kolejny operacjom, podczas których lekarze walczyli o to, żeby mógł w miarę normalnie żyć.  Postawiono wówczas diagnozę – zespół krótkiego jelita. Już od pierwszych dni wiedziałam, jak będzie wyglądało jego dalsze życie. Wiedziałam, że mój syn będzie żywiony pozajelitowo, dlatego już w trakcie pierwszych miesięcy pobytu w szpitalu uczyłam się jak być domową pielęgniarką. Pozwoliło nam to na opuszczenie szpitala. Razem z mężem w warunkach domowych podłączaliśmy codziennie syna do worka żywieniowego.  Początki były ciężki. Był okres, że Oliwier żył z workiem żywieniowym przez całą dobę. Niesamowita radość napływała, gdy powoli dochodziliśmy do powolnego zmniejszania czasu podłączenia do worka. Dzięki determinacji udało nam się zejść z żywienia pozajelitowego, zanim nasz wojownik skończył 2 lata. Pamiętam, że każdy miesiąc bez worka był jak wygrana na loterii. Tylko intensywna walka i rehabilitacja żywieniowa doprowadziła nas do wygranej. Niestety teraz walczymy dodatkowo z kamicą nerkową. Bywały momenty, że lekarze rozważali resekcję jednej z nerek. Na szczęście obecnie wygrana jest po naszej stronie – nerki są oczyszczone ze złogów. Walka wymagała kilkunastu operacji w bardzo krótkim czasie. Niestety jest to tylko okresowy stan. Dalej musimy kontrolować stan zdrowia synka. W sierpniu tego roku Oliwier miał pierwszy napad padaczkowy. W październiku po kolejnym udało się go zdiagnozować i wprowadzić leczenie. Już wiemy, że choruje na padaczkę nieokreśloną, która wymaga dalszej diagnostyki. Przez napady, które połączone są z utratą świadomości, zauważyliśmy problem z koncentracją i z pamięcią.  Tak jak każdy rodzic chcemy dla naszego dziecka tego, co najlepsze. Nie poddajemy się i walczymy dalej. W przypadku Oliwiera rehabilitacja żywieniowa i leczenie są kluczowe dla  dalszego jego rozwoju. Niestety pierwszy raz jesteśmy zmuszeni prosić o wsparcie. Uwierzcie, bardzo ciężko było nam przełamać wstyd. Do tej pory dawaliśmy radę, ale zaczynają nam  się kończyć pomysły, skąd brać pieniądze na dalsze leczenie i wizyty w poradniach. Rodzice Oliwiera

1 525 zł
Pawełek Pawełko
Pawełek Pawełko , 7 lat

Uchroń Pawła przed wózkiem inwalidzkim❗️

Gdy Paweł był jeszcze pod moim sercem, wiedziałam, że będzie nam trudno. Wychowywałam już wtedy starszego synka Adriana, który niestety do dziś zmaga się z problemami zdrowotnymi. Obawiałam się, że u Pawła też się pojawią. Cała ciąża była podtrzymywana, a w konsekwencji również i zagrożona. Na szczęście się udało, Paweł jest z nami, ale od swoich pierwszych chwil walczy o sprawność, samodzielność i szczęśliwe życie. Pomożesz nam? Pawełek od samego początku miał duże problemy ruchowe. Jeździliśmy do ortopedy, na liczne konsultacje, badania, rehabilitacje, które miały pomóc. Niestety tak się nie działo. Synek miał duże problemy z kręgosłupem, bioderkami, nóżkami. Przez jakiś czas chodził w obuwiu ortopedycznym, które niestety nie przynosiło poprawy. Lekarze powtarzali, że choroba postępuje, a ja czułam bezsilność. Choć starałam się robić wszystko, by zapewnić Pawłowi jak najlepszy rozwój – to nie wystarczało. Synek do dziś mierzy się z ogromnym bólem i trudnościami. Trzeba przenosić go z miejsca na miejsce. Sam jest w stanie przejść jedynie kilka kroków – potyka się i upada. Ale jest w nim ogromny duch walki! Stara się iść przez życie z podniesioną głową, dzielnie ćwiczy i mierzy się z przeciwnościami, które stawia na jego drodze choroba. Widzę, że ogromne postępy czyni przede wszystkim dzięki turnusom rehabilitacyjnym. Ma też zajęcia z psychologiem, logopedą, uczęszcza do przedszkola specjalnego. Niestety pomimo tych wszystkich aktywności, nadal muszę nosić Pawełka na rękach i wozić w spacerówce. Rehabilitacje, buciki ortopedyczne, dalsze leczenie, a w przyszłości być może również i operacja – są niezbędne! Ale również bardzo kosztowne… Nie możemy z nich zrezygnować, bo tylko to daje szansę na poprawę i lepszą przyszłość. Jednak wszystko to, co niezbędne, generuje również ogromne koszty, z którymi przestajemy sobie radzić. Paweł, pomimo tych wszystkich trudności, jest bardzo pogodnym i wesołym chłopcem. Uwielbia bawić się z innymi dziećmi, choć bardzo często jest to dla niego nie lada wyzwanie. Chłopców wychowuję sama, ich tata nie żyje. Jest nam bardzo ciężko sprostać wszystkim wyzwaniom i kosztom, które stale się mnożą… Potrzebujemy pomocy. Proszę, wyciągniesz do nas swoją pomocną dłoń? Mama Pawła

3 522,00 zł ( 18,39% )
Brakuje: 15 627,00 zł
Julita Bujnowska
Julita Bujnowska , 34 lata

Choroba przejęła kontrolę nad moim życiem! Pomóż mi w walce o zdrowie!

Gorzki smak cukrzycy towarzyszy mi już od ponad trzech dekad. Kiedy byłam małą dziewczynką, okazało się, że potrzebuję insuliny, by żyć… Od tamtego czasu musiałam nauczyć się funkcjonować z chorobą, która znacznie wpłynęła na moją codzienność. Nie mogę pozbyć się cukrzycy, jednak z pomocą pompy insulinowej moje życie jest nieco łatwiejsze. Co kilka minut specjalne urządzenie mierzy też mój poziom cukru we krwi, dzięki czemu nie muszę stale nakłuwać palców. Jednak cukrzyca nie jest jedynym problem ze zdrowiem, z jakim muszę się mierzyć… Kilka lat temu spełniło się moje wielkie marzenie – zostałam mamą cudownej córeczki. Niestety, ciąża odcisnęła bolesne piętno na moim zdrowiu. W jej trakcie, w ciągu trzech tygodni dwukrotnie straciłam wzrok! Dwa razy trafiłam na stół operacyjny, a lekarze robili co w ich mocy, bym widziała… Jednak bardziej niż o mój wzrok martwiłam się o zdrowie córeczki! Na szczęście maleństwo urodziło się zdrowe. Lekarzom udało się też częściowo uratować moje oczy, ale niestety nie widzę tak, jak kiedyś. Mimo to staram się dalej pracować i szukać rozwiązania, które poprawi moje zdrowie. Jednak z miesiąca na miesiąc jest coraz trudniej… Regularnie potrzebuję nowego sprzętu medycznego, a także stałych wizyt u specjalistów oraz badań. Wszystko to generuje ogromne koszty, z którymi coraz ciężej jest mi sobie poradzić… Te wydatki są jednak niezbędne, bym mogła normalnie funkcjonować! Zawsze starałam się radzić sobie jak najlepiej i nie narzekać na swój los. Chcę walczyć o zdrowie dla mojej rodziny i córeczki, która mnie potrzebuje! Konieczne jest jednak Twoje wsparcie! Będę niezmiernie wdzięczna, jeśli zechcesz pomóc mi w tej walce! Julita

1 070 zł
Natalia Jagielak
Natalia Jagielak , 32 lata

Ból nie pozwala Natalii normalnie żyć! Pomocy!

Urodziłam się z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym, ale mimo to nigdy się nie poddałam. Przecież innego życia mieć nie będę, a chcę korzystać z tego wszystkiego, co oferuje mi świat! Niepełnosprawni wcale nie są gorszymi ludźmi, także chcą żyć szczęśliwie! Czasami jednak nie jest to takie łatwe... Przeszkodą, która stoi na mojej drodze, jest kosztowna i długotrwała rehabilitacja, na którą mnie nie stać… Dzięki wsparciu, jakie otrzymałam od Was w poprzednich zbiórkach, mogłam uczestniczyć w intensywnym turnusie rehabilitacyjnym, który przyniósł bardzo dobre efekty.  Jednak aby nie zaprzepaść ciężkiej pracy, konieczna jest długoletnia rehabilitacja i wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne co najmniej kilka razy do roku. Nie mam na to wystarczających środków. Wiem jednak, że tak łatwo się nie poddam i będę walczyć do końca! Pełna nadziei ponownie proszę Was o pomoc w zebraniu środków na dalszą rehabilitację. Poznaj moją historię: Mimo ograniczeń fizycznych, które niesie choroba, staram się być aktywna. Poruszam się na wózku elektrycznym. Nie cierpię siedzieć w domu i użalać się nad sobą.  Ukończyłam szkołę policealną, udzielam się społecznie. Najbardziej na świecie kocham podróżować, cały czas przebywać między ludźmi. Z całych sił, pragnę żyć na "pełnej petardzie" i cieszyć się życiem. Jestem wdzięczna Bogu za każdy dzień na tym świecie! Chociaż staram się być zawsze pogodna i pozytywnie podchodzić do życia, moja choroba jest ciężka. Mam już za sobą aż osiem operacji, w tym dwóch kręgosłupa, które uratowały mi życie. Są jednak dni, kiedy bardzo bym chciała się uśmiechać, lecz dolegliwości mi na to nie pozwalają. Moje wzmożone napięcie mięśniowe powoduje, że ból jest przenikliwy i nie do zniesienia. Zaciskam wtedy mocno zęby i staram się nie poddawać. Póki oddycham, nie tracę nadziei na życie bez bólu. Wiem, że jedyną szansą na uśmierzenie mojego cierpienia jest rehabilitacja.  Najbardziej boję się, że kiedyś zostanę więźniem własnego domu – uwięziona w czterech ścianach, obolała, zapomniana, bezradna… Boję się, że całkowicie utracę sprawność… W swoim życiu byłam na wielu turnusach rehabilitacyjnych. Dawały mi one większą sprawność i łagodziły ból. Teraz kiedy tak bardzo potrzebuje kolejnej rehabilitacji – nie mam na to środków.  Ani mnie, ani moich rodziców nie stać na tak duży wydatek. Jestem na rencie socjalnej, tata jest po wypadku, mama musi się nim opiekować. Żyjemy skromnie, ale szczęśliwie, starając się czerpać radość z najmniejszych pociech. Czasami bywa trudno, ale nie poddaję się. Mimo mojej chęci do walki i radzenia sobie samodzielnie ze wszystkimi przeciwnościami losu nie przeskoczę muru, którym są ogromne dla mnie środki. Dlatego z całego serca proszę o pomoc w zebraniu kwoty potrzebnej na pokrycie kosztów rehabilitacji – to moje największe marzenie... Z góry dziękuję za każdą pomoc! Natalia Kwota zbiórki jest szacunkowa Zobacz reportaż o Natalii

3 488,00 zł ( 12,8% )
Brakuje: 23 747,00 zł
Agata Pajor
Agata Pajor , 45 lat

Powikłania mogły skończyć się śmiercią❗️Walczymy o sprawność Agaty❗️

Nasza siostra Agata zawsze była wielkim wsparciem nie tylko dla nas, piątki rodzeństwa, ale dla całej rodziny, przyjaciół i znajomych. Zarówno w pracy farmaceutki jak i na co dzień znajdowała czas dla każdego. Nigdy nie odmawiała pomocy i rady. Przekładała dobro drugiego człowieka nad własne i wciąż ciężko nam zrozumieć, dlaczego tragedia spotkała właśnie ją... 17 marca 2023 roku Agata jak co dzień poszła do pracy. Była osłabiona i miała lekki kaszel, ale nic nie wskazywało na chorobę. Późnym popołudniem zemdlała w aptece i została przewieziona do szpitala. Tam zdiagnozowano piorunowe zapalenie mięśnia sercowego jako powikłanie po „przechodzonej” grypie! Stan siostry z godziny na godzinę ulegał pogorszeniu, wydolność serca szybko spadała. Dlatego kolejnego dnia przewieziono ją helikopterem na Oddział Intensywnej Terapii w Krakowie! Na miejsce dotarła w stanie agonalnym! Wydolność serca wynosiła jedynie 5% i w ostatniej chwili udało się podpiąć ją do sztucznego płuco-serca. Wszyscy byliśmy wtedy przerażeni… Szanse na przeżycie były niewielkie, według lekarzy wręcz graniczące z cudem!  Każdy dzień był wielką niewiadomą, a każdy telefon odbieraliśmy z drżącym sercem. Co jeśli dzwonią ze szpitala? Co jeśli jej stan się pogorszył?! Na całe szczęście dzięki szybkiej reakcji wydolność serca wzrastała i po dwóch tygodniach w śpiączce farmakologicznej odpięto Agatę od aparatury. Nie wszystko jednak poszło dobrze... Przez ten czas pracy odmówiły nerki, pojawiły się problemy żołądkowe i ogólna niesprawność fizyczna, wymagająca rehabilitacji.  Obecnie siostra wciąż przebywa w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Jej stan powoli wraca do normy – zaczyna choćby przyjmować „normalne” posiłki bez karmienia sondą. Lekarze walczą o przywrócenie funkcji jej nerkom, a fizjoterapeuci o powrót do pełnej sprawności fizycznej, ale to zaledwie początek. Stan siostry wciąż wymaga bardzo intensywnej rehabilitacji. Pozycjonowanie ciała czy wzmacnianie mięśni kończyn to tylko kropla w oceanie potrzeb. Staramy się o umieszczenie Agaty w klinice rehabilitacyjnej, ale koszt pobytu wynosi około 30 000 miesięcznie! Dlatego bardzo prosimy o wsparcie finansowe, które umożliwi naszej kochanej siostrze powrót do normalnego, aktywnego życia.  Każda, nawet najmniejsza wpłata pomoże jej odzyskać sprawność i wrócić do domu, do rodziny. To nasza jedyna szansa. Rodzina

47 811,00 zł ( 24,96% )
Brakuje: 143 679,00 zł
Maria Gołąb
Maria Gołąb , 75 lat

Razem możemy zmniejszyć ten ból! Siostra Maria potrzebuje Twojej pomocy!

Siostra Maria jest dla nas bardzo ważna. Dlatego postanowiliśmy szukać pomocy w każdy możliwy sposób. Choroba, z którą się zmaga od dziecka coraz bardziej postępuje, a my – jej rodzina, bliscy i przyjaciele – nie możemy bezczynnie siedzieć i się przyglądać! W wieku 6. lat siostrę Marię zaatakowała choroba Heinego-Medina, która już zawsze będzie jej towarzyszyć. Nie istnieją lekarstwa mogące doprowadzić do całkowitego ani częściowego wyleczenia. Jedyną szansą jest systematyczna rehabilitacja, która pomoże zmniejszyć trudności związane z chodzeniem oraz wszelkie dolegliwości bólowe.   W dzieciństwie paraliż zaatakował całe jej ciało. Tylko ręce zostały wtedy sprawne. Przez długi czas przebywała w szpitalu, a nawet w specjalistycznym ośrodku. Później całodobową opiekę przejęli jej rodzice, którzy robili wszystko, co mogli, aby zapewnić córce jak najlepszą opieką medyczną.  Leczenie i rehabilitacja sprawiły, że siostra Maria mogła w końcu poruszać się o kulach. Jednak jej staw kolanowy i biodrowy pozostały niestabilne. W toku operacji, która przebiegła z komplikacjami, udało się choć trochę usztywnić jedynie staw skokowy.  Mimo tych wszystkich przeciwności siostra Maria spełniła swoje marzenie i powołanie – zdobyła wykształcenie wyższe oraz została przyjęta do Zgromadzenia Sióstr Św. Józefa. Jako siostra aktywnie pracowała na rzecz swojej wspólnoty. Przez 30 lat jako katechetka uczyła także dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. W swoim życiu zrobiła wiele dobrego! Nadszedł czas, gdy siostra Maria potrzebuje naszej pomocy. Permanentny ból, który odczuwa niemal każdego dnia, staje się coraz większy. Powoli traci też zdolność swobodnego poruszania sią. Dodatkowych trosk i fizycznego cierpienia przysparza jej skrzywiony kręgosłup.  Nasza kochana siostra Maria potrzebuje stałej rehabilitacji. Oprócz leczenia oraz regularnej opieki medycznej, niezwykle ważna jest bardzo intensywna współpraca z fizjoterapeutą. Nie pozwólmy, aby ból narastał i coraz bardziej utrudniał jej każdy kolejny dzień!  Prosimy o  wsparcie. Wasze dobre serca pomogły już niejednej osobie! Wierzymy, że i teraz pomożecie!  Rodzina i bliscy

3 183 zł
Ewa Sarek
Ewa Sarek , 39 lat

Mam córkę, dla której muszę walczyć... Udar nie może mi w tym przeszkodzić!

Mam na imię Ewa. Jestem osobą pełną optymizmu i mam nadzieję, że ten optymizm pomoże mi wrócić do życia, które kiedyś miałam. Woli walki mi nie zabraknie, bo do tej pory każdego dnia walczyliśmy wspólnie z moim partnerem o dobre życie dla naszej córki Leny, która jest dzieckiem niepełnosprawnym. Lenka potrzebuje stałej opieki, której ja aktualnie nie mogę jej zapewnić… Nie mogę, bo w listopadzie nasz świat wywrócił się do góry nogami. Dostałam rozległego udaru i w jednej chwili podobnie jak moja córka stałam się osobą niepełnosprawną. Po wybudzeniu okazało się, że lewa połowa mojego ciała jest zupełnie bezwładna. Do dzisiaj przebywam w szpitalu z dala od mojego partnera i córki. Czas mija i wiem, że niedługo będę musiała opuścić oddział. Z jednej strony nie mogę się już doczekać, bo tęsknię za najbliższymi mi osobami, a z drugiej mam świadomość, tego, że tylko stała rehabilitacja pomoże mi wrócić do pełnej sprawności. Już teraz widoczne są pierwsze efekty – powoli zaczynam mówić,  odzyskuje czucie w prawej dłoni, zaczynam poruszać lewą nogą.  Moim celem i marzeniem jest powrót do moich najbliższych, stanięcie na nogi i wzięcie na ręce mojej kochanej Lenusi. Wiem, że możliwe jest to tylko dzięki intensywnej rehabilitacji. Niestety NFZ zapewnia zbyt małą ilość zabiegów i całą resztę będziemy musieli opłacić z własnych pieniędzy. Ponieważ tata Lenki musiał zrezygnować z pracy, by móc zapewnić jej całodobową opiekę staliśmy się mniej wydolni finansowo, a koszty wszelkich terapii oraz koszty życia rosną z dnia na dzień, co mocno kurczy nasze oszczędności.  Dlatego proszę o wsparcie wszystkie osoby, które chcą pomóc mi w realizacji tak ważnego dla mnie celu. Motywacji mam aż nadto, ograniczają mnie tylko finanse. Z góry dziękuję za każdą przekazaną złotówkę i okazaną pomoc! Ewa

21 325 zł
Czarek Liczbiński
Czarek Liczbiński , 4 latka

Musimy zdiagnozować Cezarego! Codziennie ma napady padaczki

Stan zdrowia naszego synka coraz bardziej się pogarszał. Zmartwienie podpływało do nas coraz bliżej, coraz lepiej widzieliśmy wyłaniającą się ponad taflą wody grzbietową płetwę tego zgłodniałego rekina. Wiedzieliśmy, że musimy działać i jak najlepiej pomóc Cezaremu. Przeprowadzone u naszego synka badania WES wykazały mutację w genie TAOK1. Prawdopodobnie to ona związana jest z problemami z rozwojem i padaczką. Ruszyliśmy z kopyta. Wprowadziliśmy odpowiednie zajęcia, wizyty u morza specjalistów. Niestety leczenie nie przynosi skutku. Napady padaczki ma codziennie. Cezary jest opóźniony w rozwoju, ma obniżone napięcie mięśniowe, opóźniony rozwój mowy i bardzo odstaje od swoich rówieśników w żłobku. Wymaga wsparcia logopedy, rehabilitanta, neurologów i kolejnych, niezbędnych badań. Zbiórka jest potrzebna na dalszą diagnostykę. Niestety na NFZ kolejki są bardzo długie, a i tak fundusz nie opłaca wszystkich badań. Aktualnie mamy do zrobienia mikromacierze, badanie na zespół łamliwego chromosomu X, dalszą diagnostyka w poszukiwaniu czynnika stanu zapalnego w organizmie.  Bardzo prosimy o pomoc! Zdiagnozowanie naszego synka będzie krokiem milowym i jesteśmy pewni, że dzięki temu będziemy mogli mu w końcu dostatecznie pomóc. Rodzice

4 515 zł
Lilianna Zielińska
Lilianna Zielińska , 4 latka

Lilka ma zaledwie 2 latka, a przeszła udar mózgu❗️Pomóżcie nam o nią zawalczyć...

5 grudnia 2022 r. świat dla dwuletniej Lili i dla nas po prostu się zatrzymał. Cios, który spadł, był jak grom z jasnego nieba. Dziecko, które kochało zabawę, kochało się śmiać i psocić nagle zaczęło gasnąć na naszych rękach… Dramatyczne chwile w szpitalu w Turku, walka o przewóz do szpitala w Poznaniu. Tam szereg badań, operacja i tragiczne wiadomości. Nasz kochany aniołek przeszedł rozległy udar mózgu. Po raz kolejny nasze życie zatrzymało się w miejscu. Ogromny strach i lęk o życie córeczki owładnął całe nasze ciało. To był istny koszmar! Rokowania lekarzy były złe, a nawet tragiczne. Rozpoczęła się walka o życie naszej kochanej księżniczki. Rozpoczął się najtragiczniejszy okres w naszym życiu. Godziny wyczekiwania na wiadomości od lekarzy – wyczekiwanie na dobre wieści, na poprawę, w końcu wyczekiwanie na cud… I taki cud w końcu przyszedł, bo Lila zaczęła walczyć! Najpierw o swoje życie a później o zdrowie!  Obecnie Lila zmaga się z przewlekłą niewydolnością oddechową, wodogłowiem z niedrożności oraz zespołem uciskowym mózgu. Nie ma z nią kontaktu wzrokowego ani słownego. Jest karmiona poprzez PEG. Stan Lili jest unormowany, ale nadal niestety jeszcze leży w szpitalu i nadal się nie obudziła… Aby tego dokonać, potrzebuje intensywnej rehabilitacji i dalszego, jak najlepszego leczenia.  Codziennie ćwiczyliśmy z malutką, jak się pokazuje figą i taką “figę” Lila pokazała wszystkim przeciwnościom. My jako jej rodzice zrobimy wszystko, aby jak najszybciej powróciła do zdrowia i sprawności. Niestety, ale większość turnusów rehabilitacyjnych nie jest opłacana przez NFZ, a pokrycie miesięcznych kosztów takich turnusów w znacznym stopniu są dla nas nieosiągalne.  Dlatego też zwracamy się z prośbą o pomoc do Was. Do ludzi dobrej woli i wielkich serc. Pomóżmy Lili powrócić do zdrowia! Dajmy jej możliwość jak najlepszej rehabilitacji! Przecież musi jeszcze pokazać wszystkim figę! Przecież Lila ma tyle jeszcze do zobaczenia, poznania i usłyszenia…  Katarzyna i Rafał – rodzice Lili

56 779 zł