Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ryszard Paszkiewicz
8 dni do końca
Ryszard Paszkiewicz , 70 lat

Udar zabrał tak wiele... Walczymy, by tata mógł mówić...

Ryszard to mój ukochany tata. Zawsze był uśmiechnięty, rozmowny i pomocny. Boli mnie świadomość, że mówię o tym w formie przeszłej. Tak bowiem było, zanim tata przeszedł udar... 14 grudnia 2022 roku zauważyliśmy niepokojące objawy. Tata miał opadnięty kącik ust i problemy z mową. Nigdy wcześniej to się u niego nie zdarzało. Wieczorem wezwaliśmy pogotowie ratunkowe, gdy do wszystkich objawów doszła jeszcze gorączka. W szpitalu stwierdzono jednak, że ze zdrowiem taty nic się nie dzieje i możemy zabrać go do domu. Szczęście w nieszczęściu, w chwili wypisu stan taty się pogorszył i od razu rozpoczęto interwencję na szpitalnym oddziale ratunkowym. Jeden z lekarzy dyżurujących zdiagnozował przemijający atak niedokrwienny, dlatego tata został w szpitalu na obserwacji… Dzień później jechałam na oddział z myślą, że najgorsze już za nami i z tatą będzie wszystko w porządku. Gdy jednak weszłam na salę, tata był w stanie jedynie leżeć, nie mógł jeść i pić, a nawet wypowiedzieć ani jednego słowa. Na ten widok pękało mi serce… Jeszcze dwa dni wcześniej tata się uśmiechał, cieszył się każdym dniem. Udar odebrał mu wszystko - zdrowie, sprawność, radość z życia…  Od 29 grudnia 2022 roku tata przebywa w Centrum Rehabilitacji w Smukale. Najprawdopodobniej zostanie tam do kwietnia tego roku, ale trudno przewidzieć to, jak będzie przebiegała rehabilitacja i w jakim czasie tata będzie robił postępy. Dzięki rehabilitacji i pomocy neurologopedy, tata stopniowo wraca do zdrowia. Największy problem wciąż jest z mową. Czasem mówimy coś i tata kiwa głową na znak, że zrozumiał, a chwilę później okazuje się, że jednak nie pamięta.  Najlepsze efekty przynosi wczesne rozpoczęcie rehabilitacji neurologopedycznej. Taką rehabilitację tata może rozpocząć w Bydgoszczy. Już teraz wiemy, że leczenie będzie drogie i długotrwałe. Wiemy o tym, że sami nie damy rady zebrać potrzebnych środków. Każda pomoc z Waszej strony jest dla nas niezwykle ważna i z całego serca za nią dziękujemy! Proszę, pomóżcie mi zawalczyć o zdrowie i sprawność taty!  Aleksandra, córka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

5 055,00 zł ( 4,94% )
Brakuje: 97 073,00 zł
Kacper Rydzewski
8 dni do końca
Kacper Rydzewski , 15 lat

Kacper wygrał walkę z guzem! Zbieramy na niezbędną rehabilitację

Gdy Kacper miał 13 lat, jego życie się zatrzymało. Usłyszeliśmy diagnozę – guz móżdżku! Byliśmy wstrząśnięci. Łzy niedowierzania cisnęły nam się do oczu. Zaczęło się od bólów głowy i wymiotów. Jeździliśmy z tą sprawą do pediatry, ale ten nie odnajdywał powodu złego samopoczucia. W końcu trafiliśmy na SOR. Neurolog przeprowadził rezonans i zdiagnozował guza móżdźku. Ciężko było się z tym pogodzić. Kacper na szczęście jest już po operacji. Guz został w całości usunięty bez naruszenia żadnych struktur. Bardzo dziękujemy lekarzom, którzy tak walczyli o życie naszego syna! To dzięki Wam jest tu z nami. Przez tę sytuację i zaciętą walkę po raz kolejny doceniliśmy fakt, że Kacper jest z nami. Po tak ciężkiej operacji trzeba było zacząć szybko stawiać nasze dziecko na nogi. Już dużo rzeczy udało się wypracować. Obecnie Kacper jest systematycznie rehabilitowany przez fizjoterapeutów, ma spotkania z psychologiem, jednak za wszystko trzeba płacić, a potrzeby są ogromne. Nasz syn nadal nie może chodzić do szkoły. Ma nauczanie indywidualne w domu. Odzywają się problemy z koordynacją ruchową, pamięcią krótkotrwałą, a chód jest chwiejący. Bardzo prosimy Cię o pomoc! Każda wpłata przybliża Kacpra do sprawności. Dramatyczne przeżycia związane z chorobą, na zawsze z nami zostaną, jednak można zetrzeć jej skutki. Twoje wsparcie wiele znaczy! Rodzice ➡️ Licytuj i pomóż Kacprowi!

5 760,00 zł ( 58,53% )
Brakuje: 4 081,00 zł
Kacper Lutomski
8 dni do końca
Kacper Lutomski , 5 lat

W tej walce każdy postęp ma znaczenie... Kacper potrzebuje dalszej pomocy!

Ciągle wierzę w to, że jeszcze będzie lepiej mimo wszystkich złych informacji i przeciwności, które spadły na mojego syna. Odbyliśmy szereg badań i konsultacji. Byłam przekonana, że niepokojące zachowania są tymczasowe, że rozwój Kacpra się unormuje. Niestety, chwilę później pojawiła się diagnoza - autyzm dziecięcy.  Kacper wciąż nie mówi, ma nadwrażliwość słuchową i wybiórczość pokarmową oraz problemy z nawiązywaniem relacji społecznych. Syn nie chce bawić się z innymi dziećmi. Do wszystkiego dochodzą jeszcze kolejne problemy zdrowotne - alergie i koślawość kolan. Świadomość, że mój syn przez całe życie będzie musiał zmagać się z zaburzeniami, łamie mi serce. Różnice w rozwoju Kacpra i jego rówieśników są zauważalne i tylko stała, specjalistyczna opieka umożliwia mu walkę o postępy i dalszy rozwój.  Turnusy rehabilitacyjne to nasza największa szansa na to, by Kacper mógł zdobywać umiejętności potrzebne w codziennym życiu, by otworzył się na kontakt z rówieśnikami, by jego życie nie było schowane w cieniu ciągłego lęku. Niestety, jest to jednocześnie bardzo kosztowne i nie jestem w stanie pokryć kosztów z własnej kieszeni.  Dzięki Waszej pomocy już raz udało nam się zebrać środki i zapewnić Kacprowi udział w specjalistycznym turnusie. Każda przerwa w terapii jest niewskazana, bo wszystkie wypracowane do tej pory postępy mogą się cofnąć. Właśnie dlatego po raz kolejny, zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie. Wspólnymi siłami możemy zawalczyć o lepszą przyszłość Kacpra!  Agnieszka, mama

1 899,00 zł ( 25,5% )
Brakuje: 5 546,00 zł
Wiktoria Zarzecka
8 dni do końca
Wiktoria Zarzecka , 28 lat

By choroba nie odebrała marzenia o sprawności!

Choroba towarzyszy mi od zawsze. Urodziłam się jako wcześniak w siódmym miesiącu ciąży. Poród był bardzo ciężki. Odbywał się na oddziale intensywnej terapii. Lekarze odnieśli zwycięstwo w walce, której stawką było życie moje i mojej mamy. Niestety, konsekwencje tej walki są ze mną do dziś w postaci mózgowego porażenia dziecięcego czterokończynowego… Od początku nie było nam łatwo. Mama przyjęła na siebie trud wychowania czwórki dzieci, dlatego gdy się urodziłam, nie mogła podjąć pracy kosztem całodobowej opieki nade mną. Jestem jej bardzo wdzięczna, za wszystko, co dla mnie robi. Dzięki niej, nieprzerwanie od momentu narodzin, mogę odbywać regularną i intensywną rehabilitację. W celu utrzymania ciągłości ćwiczeń, wyjeżdżam z mamą trzy razy w tygodniu do różnych placówek znajdujących się w Rzeszowie i Jarosławiu, Krakowie, Warszawie oraz wielu innych miastach w Polsce.  Obecnie jeżdżę na wózku inwalidzkim. Jestem pod stałą opieką lekarzy różnych specjalności m.in. ortopedów, neurologów, fizjoterapeutów i okulisty, ponieważ mam jeszcze wadę wzroku. Niedawno dowiedziałam się, że istnieje szansa na dalszą rehabilitację w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym, w którym miesięczny koszt pobytu z opiekunem wynosi 25 tys. złotych. Nie mamy tylu środków, dlatego bardzo proszę o wsparcie dające szansę i nadzieję na to, że jeszcze będę samodzielnie chodziła! Wiktoria

4 823,00 zł ( 6,02% )
Brakuje: 75 225,00 zł
Franek Tomczak
8 dni do końca
Franek Tomczak , 9 lat

Naznaczony przez dodatkowy chromosom... Franek czeka na Twoją pomoc!

Mój synek Franek to 8-letni wspaniały i ciekawy świata chłopiec, który został obdarzony dodatkowym 21. chromosomem. O tym, że jest chory, dowiedziałam się tak naprawdę po porodzie. Wprawdzie jeszcze w czasie ciąży, podczas jednego z badań lekarz zauważył delikatną wadę serca, co bardzo nas zaniepokoiło. Jednak do samego końca nie było wiadome, co mu dolega. Odkąd Franek pojawił się na świecie, trafił w ręce wielu specjalistów, którzy walczyli o jego zdrowie.  Badanie genetyczne przeprowadzone po narodzinach potwierdziło przypuszczenia – mój synek urodził się z zespołem Downa. Przez pierwsze dziesięć dni przebywał w inkubatorze. Lekarze przez cały ten czas obserwowali. jak się rozwija. Podczas pobytu w szpitalu przeszedł także cewnikowanie serca i zabieg na jąderka. Po dwóch tygodniach mogliśmy w końcu wrócić do domu. Od tamtej pory każdego dnia walczę o jego sprawność poprzez systematyczną rehabilitację. W dodatku okazało się, że Franek ma także obniżoną odporność, przez co często choruje. Ma bardzo słaby wzrok – +5,5 dioptrii. Pomimo okularów nadal dobrze nie widzi. Nie biega tak szybko, jak jego koledzy, nie skacze, nie mówi płynnie. Jest za to niezwykle otwarty i przyjacielski. Szybko nawiązuje kontakty i lubi bawić się z innymi dziećmi.  Choć dziś ma już 8 lat nadal potrzebuje codziennej rehabilitacji, pracy logopedycznej, zajęć integracji sensorycznej, hipoterapii, zajęć biofeedback oraz terapii ręki. Ze względu na słabe napięcie mięśniowe nie potrafi gryźć, dlatego spożywanie posiłków jest dla niego ogromnym wyzwaniem. Ma wielką wybiórczość pokarmową, a jego dieta składa się tylko z kilku wybranych posiłków o odpowiedniej konsystencji. W dodatku problemy z napięciem mięśniowym sprawiają, że mowa Franka jest bardzo niewyraźna. Chciałabym zapewnić Frankowi odpowiednie leczenie i zajęcia, które dadzą mu szansę na jak największe usamodzielnienie się w przyszłości. Potrzebuję jednak do tego Waszego wsparcia. Planuję zabrać synka na turnus karmienia i turnus rehabilitacyjny. Jednak przy ogromnych obecnych kosztach jest to na razie niemożliwe. Franek powinien uczęszczać już do szkoły, jednak ze względu na wszystkie trudności, z którymi mierzymy się każdego dnia, musieliśmy odłożyć to w czasie. Synek jest pod opieką endokrynologa, kardiologa, ortodonty, neurologa, laryngologa, ortopedy, osteopaty. Każda z tych wizyt jest prywatna, co znacznie obciąża budżet i oddala wyjazd na turnus. Dlatego z całego serca proszę – w tej sytuacji każda złotówka ma dla mnie ogromne znaczenie! Marta, mama Franka Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

3 373,00 zł ( 29,35% )
Brakuje: 8 117,00 zł
Stanisław Makki
8 dni do końca
Stanisław Makki , 6 lat

Nie chcę, by przeszłość władała jego życiem! Proszę, pomóż mi walczyć o Stasia!

Już w 5 tygodniu ciąży pierwszy raz się wystraszyłam. Czułam się źle, miałam w sobie wiele niepokoju. Nigdy nie byłam leniwa więc tak wczesne L4 wydawało mi się ostatecznością. Niestety, wizyta u lekarza mnie nie uspokoiła.  Lekarz odmówił mi zwolnienia twierdząc, że nie widzi przesłanek. Dzień po wizycie dostałam krwotoku… Natychmiast otrzymałam leki na podtrzymanie ciąży i wspomniane wcześniej, niestety konieczne - L4. Na przełomie 39/40 tygodnia ciąży poczułam dziwne ruchy dziecka — czułam, że Stasiu musi przyjść na świat jak najszybciej. Czułam, że czekanie zrobi mu krzywdę…  Pojechałam do szpitala gdzie dosłownie przyłożono mi sondę na 2 sekundy, twierdząc — "wszystko jest dobrze, nie ma akcji porodowej". Jednak tym razem nie dałam za wygraną, jeszcze tego samego dnia Staś się urodził. Podano mi wiele środków, poród nie był najłatwiejszy, czułam nadal, że dzieje się coś bardzo złego. W końcu Stasiu przyszedł na świat, 6-krotnie owinięty pępowiną… Pediatra szybko stwierdził, że krwiak na główce zniknie i dał mojemu dziecku 10 punktów w skali Apgar.  Dziś synek ma 5 lat i cierpi na autyzm wczesnodziecięcy. Zaburzenia metaboliczne bliżej nieokreślone, nocne napady padaczkowe współistniejące, małą nadwzroczność obu oczu, zaburzenia integracji sensorycznej, w tym zaburzenia czucia głębokiego. Dziś już się nie dowiem czy to wina długiego porodu, czy niedotlenienia? Dzisiaj nie ma czasu na gdybanie, muszę codziennie walczyć o jego zdrowie!   Szukając możliwości nauczenia go komunikacji, funkcjonowania w społeczeństwie, szukając sposobu na sprawniejszą przyszłość postanowiłam zapisać syna na zabiegi mikropolaryzacji mózgu. Ten zabieg ma za zadanie pobudzać neurony, po kilku seriach dzieją się cuda. Już gołym okiem widzimy różnice!  Staś już po pierwszym zabiegu zaczął spokojnie zasypiać. Wcześniej miał wiele pobudek, a samo uspakajanie trwało minimum godzinę. Dziś wystarczy 10 minut. Ponadto po 6 zabiegu pojawiło się pierwsze nowe słowo! Dziś zna już kilka kolejnych!  Zaczął skupiać uwagę i interesować się innymi ludźmi i tym, co dzieje się naokoło niego. Dla mamy dziecka z autyzmem to kroki milowe, spełnienie marzeń. Chcielibyśmy radzić sobie sami i w pełni samodzielnie opłacić leczenie syna, niestety nie starcza nam środków. Widzimy wyraźnie jak mikropolaryzacja otwiera świat Stanisława. Dlatego brniemy w to leczenie, wierząc, że jeszcze wiele odmieni!  Czekamy na wynik QEEG, który ujawni nieprawidłowości w mózgu Stasia i pokaże obszary wymagające stymulacji. Szacunkowo zbieramy na 10 serii zabiegów. Pomożesz nam? Pomożesz wyciągnąć Stasia z sideł autyzmu?  Mama z siostrą Jadzią

2 639,00 zł ( 17,71% )
Brakuje: 12 255,00 zł
Adam Zawadziak
8 dni do końca
Adam Zawadziak , 48 lat

Nie zwlekaj, pomóż❗️ Twoje wsparcie może okazać się ratunkiem❗️

Choroba spadła na mnie niespodziewanie, odbierając sprawność, radość i szansę na spokojne życie w zdrowiu. Niepozorny ból kręgosłupa przerodził się w walkę, która trwa do dziś. Proszę, zapoznaj się z moją historią… 8 lat temu udałem się do lekarza przez z pozoru niegroźny, lecz utrzymujący się ból kręgosłupa. Specjaliści skierowali mnie na szczegółowe badania, które wykazały, że cierpię na postępującą chorobę neurologiczną. Diagnoza brzmiała: Zespół Chiari typu I z jamistością rdzenia w odcinku szyjnym i piersiowym. Początkowo lekarze zalecali systematyczne kontrole i obserwacje. Niestety z czasem zaczęły pojawiać się kolejne niepokojące objawy, które jak się później okazało, były spowodowane udarem niedokrwiennym struktur głębokich prawej półkuli mózgu. Cierpię na niedowład całej lewej strony ciała. Poruszam się wyłącznie o kuli. Niestety jest duże ryzyko, że bez intensywnej rehabilitacji skończę na wózku inwalidzkim. Nie mogę na to pozwolić. Mam żonę i ukochane dziecko. Oni mnie potrzebują!  Widzę, że rehabilitacja przynosi efekty. Po udarze cierpiałem na zanik mięśni w nodze, który dzięki rehabilitacji udało mi się zwalczyć. Niestety wszystko, co niezbędne, generuje również ogromne koszty. Mój stan zdrowia powoduje, że nie mogę podjąć pracy, przez co nasz budżet jest mocno ograniczony. Potrzebuję pomocy. Liczę, że nie przejdziecie obok mojej trudnej sytuacji obojętnie i otworzycie dla mnie swoje serca. Muszę walczyć, bo mam dla kogo. Z Waszą pomocą wierzę, że nadal mam szansę. Adam

2 041,00 zł ( 6,39% )
Brakuje: 29 874,00 zł
Piotr Repetowski
8 dni do końca
Piotr Repetowski , 47 lat

Rutynowy zabieg prawie skończył się tragedią! Piotrek walczy o powrót do zdrowia...

To miał być rutynowy zabieg chirurgiczny, a całkowicie zmienił dotychczasowe życie naszego brata Piotrka. W ciągu kilku minut wszystko wymknęło się spod jakiejkolwiek kontroli! To były minuty.  W drugiej dobie po zabiegu, po którym Piotr czuł się dobrze, nagle — z nieustalonej dotąd przyczyny — nastąpiło zatrzymanie krążenia! Skutki: niedotlenienie i rozległe zmiany martwicze w mózgu. Dzięki podjętej reanimacji Piotr żyje, a jego początkowo bardzo poważny stan neurologiczny z czasem zaczął się poprawiać. Aktualnie nasz brat wymaga całodobowej opieki, a przede wszystkim intensywnej rehabilitacji, która daje mu szansę poprawy jakości życia, m.in. powstrzymania zmian degeneracyjnych (zaniki mięśni, przykurcze), a być może również odzyskania możliwości komunikowania się z bliskimi i powrotu do domu. Bardzo długo czekamy na poprawę, nie tracimy nadziei, chyba że tą czy wystarczy nam środków na opiekę nad nim. Odwiedzamy go całym rodzeństwem, martwimy się i staramy wiązać koniec z końcem. Piotr jest wdowcem, jego żona odeszła paręnaście lat temu, on został sam. Jesteśmy jego najbliższą rodziną.  NIESTETY. Koszty pobytu w specjalistycznym ośrodku, w jakim został przez nas umieszczony, są bardzo wysokie i na dłuższą metę przekraczają możliwości finansowe naszej rodziny, dlatego prosimy o pomoc i wsparcie. Rodzina Piotra *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

40 964,00 zł ( 48,13% )
Brakuje: 44 143,00 zł
Jan Cieślak
8 dni do końca
Jan Cieślak , 71 lat

Nie pozwól, by choroba obdarła z godności. Pomóż!

Choroby nie odpuszczają. Niestety nie wiem już, co to znaczy być zdrowym człowiekiem. Chore serce, cukrzyca, zaawansowana miażdżyca – to wszystko doprowadziło mnie do dnia, w którym konieczna okazała się amputacja nogi powyżej kolana. Od tego momentu jestem zdany na pomoc innych osób. Poruszam się na wózku inwalidzkim w domu jednorodzinnym i jeśli chcę wyjść z domu, muszę pokonać kilkanaście stopni schodowych. Choroba uniemożliwiła mi samodzielną egzystencję, dlatego zdecydowałem się prosić o pomoc. Chciałbym znów móc być niezależnym człowiekiem... Marzę o zakupie protezy, a także platformy schodowej. Niestety ze skromnej emerytury nie jestem w stanie sobie na to pozwolić. Dodatkowo moja żona zmaga się z chorobą nowotworową... Nie jest nam łatwo, dlatego bardzo proszę o wsparcie! Jan

618 zł