Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Lenka Żeleźnicka
8 dni do końca
Lenka Żeleźnicka , 12 lat

Marzę o bezpiecznym życiu mojej córki. Pomagamy Lenie w walce z cukrzycą!

Moja córka, Lena ma 11 lat. Nastolatki w jej wieku stają się coraz bardziej niezależnie i poznają świat. Niestety, Lenie utrudnia to poważna choroba… Dwa lata temu została u niej zdiagnozowana cukrzyca typu 1.  Wcześniej nic nie zwiastowało, że moja córka zachoruje. Była zdrową dziewczyną, która nagle trafiła do szpitala. Na miejscu okazało się, że jej cukier jest bardzo wysoki. Na szczęście nic się jej nie stało...  Od tego czasu Lena wymaga opieki praktycznie 24 godziny na dobę. Muszę wstawać do niej w nocy, co dwie godziny sprawdzać poziom cukru. Trzeba też bardzo uważać na to, co je. W zeszłym roku wahania poziomu cukru zaczęły być coraz większe i Lena trafiła do szpitala. Wystąpiła u niego kwasica… Tak bardzo się o nią bałem! Najgorsze jest to, że sprzęt, który pozwoliłby na większe bezpieczeństwo mojej córki, nie jest refundowany. Lena jest bardzo energiczną dziewczyną. Stara się nie zwracać uwagi na swoją chorobę. Bardzo lubi sport, szczególnie grać w piłkę nożną. Chciałbym, żeby prowadziła beztroskie życie, ale to będzie możliwe tylko z nową pompą insulinową! Koszty są jednak bardzo duże. Dlatego bardzo proszę o wsparcie mojej córki w walce z tą podstępną chorobą. Mimo że jest niewidoczna, może wiązać się z zagrożeniem dla życia i zdrowia Leny. Wierzę, że wspólnie uda nam się jej pomóc! Maciej, tata

275,00 zł ( 2,8% )
Brakuje: 9 513,00 zł
Franek Błasiński
8 dni do końca
Franek Błasiński , 2 latka

Mały Wojownik Franek rozpoczyna walkę o swoją przyszłość - pomożesz?

Nasz maleńki Franek urodził się 3 listopada 2022 roku. Dzień, w którym dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami, był najszczęśliwszym w naszym życiu! Dni dłużyły się jak nigdy, miesiące bardzo wolno mijały… Chcieliśmy już go poznać, mieć w objęciach, podziwiać!  Każdy dzień w oczekiwaniu był przepełniony wielką miłością oraz radością. Niestety 27 lipca cały nasz świat wywrócił się do góry nogami… Kontrolne badanie USG zmieniło wszystko... Padło podejrzenie WRODZONEJ ŁAMLIWOŚCI KOŚCI. Chcieliśmy myśleć, że to na pewno pomyłka! To nie może być prawda! Mamy tyle planów…  Od tamtej pory każdy dzień był już przepełniony strachem o to, co będzie. Franio, będąc pod sercem mamy doznał już kilku złamań. To też spowodowało łukowate wygięcie kończyn — głównie nóżek. Te przerażające nas, widoczne od razu po porodzie wygięcie raz na zawsze potwierdziło diagnozę! Mimo wszystko, mimo strachu o jego zdrowie jest dla nas idealny. Jest naszym wymarzonym chłopcem i zrobimy dla niego wszystko!  Szansą na lepsze jutro są intensywne rehabilitacje, częste konsultacje u wielu specjalistów oraz, w niedalekim czasie, skomplikowane operacje chirurgiczne polegające na wzmocnieniu słabych kości specjalistycznymi prętami.  Jesteśmy na długiej i trudnej drodze do lepszej przyszłości, ale wierzymy, że z Waszą pomocą przejdziemy przez nią z uśmiechem na twarzy.  Jesteśmy w trakcie wizyt i wybierania specjalisty, który zrealizuje pierwszą operację. Wiemy już, że będą to kwoty rzędu 200-300 tysięcy. Dlatego tak bardzo potrzebujemy wparcia, nawet najdrobniejszej pomocy.  Już teraz dziękujemy za nieustającą pomoc! Prosimy, abyście nas nie zostawiali...  Rodzice z małym wojownikiem Frankiem

148 337 zł
Maksymilian Cichoński
8 dni do końca
Maksymilian Cichoński , 2 latka

Samotna mama walczy o synka! Ratuj Maksia!

Jestem mamą, która samotnie wychowuje 5 dzieci. Maksiu – najmłodszy z nich – urodził się niestety bardzo poważnie chory. By go ratować, potrzebuję pomocy! Jest nam naprawdę bardzo ciężko... Dla mojego synka zrobiłabym wszystko. Miłość, którą mi daje i którą ja go darzę, jest nie do opisania. Zrobiłabym wszystko, by był zdrowym dzieckiem, bym mogła zobaczyć na jego buzi uśmiech, patrzeć jak się rozwija, czy nawet usłyszeć jak płacze... Tak strasznie się boję, że nigdy nie będzie mi to dane. Że nie wygra z chorobą i niepełnosprawnością. Gdybym tylko mogła, wzięłabym wszystko, co złe na siebie. Ściągnęła z jego ramion ciężar choroby. Niestety nie mogę... To, co mi pozostaje, to prosić Cię o pomoc... Maksiu urodził się w ciężkiej zamartwicy, dostał tylko 1 punkt w skali Apgar. Przez 6 tygodni przebywał na intensywnej terapii. 6 długich tygodni pełnych strachu, bólu i cierpienia... Konsekwencje tego, co stało się na samym początku życia Maksia są niestety bardzo poważne. Synek ma padaczkę, nie płacze, nie widzi, jego mózg jest bardzo uszkodzony. Właściwie w ogóle się nie rusza, ma porażenie mózgowe 4-kończynowe... Całe szczęście jest w stanie samodzielnie oddychać i jeść.  Maksiu wciąż potrzebuje intensywnej rehabilitacji oraz terapii widzenia. Koszty specjalistycznych zajęć są ogromne i nie dam rady pokryć ich samodzielnie. Bardzo Was proszę o wsparcie, które umożliwi synkowi walkę o jak największą sprawność!  Ula, mama Maksa ➡️ Przeczytaj wzruszającą historię mamy Maksia

14 384,00 zł ( 33,33% )
Brakuje: 28 765,00 zł
Krystian Tucznio
8 dni do końca
Krystian Tucznio , 24 lata

Całe życie walczę o sprawność. Z Twoją pomocą nigdy się nie poddam❗️

W kwietniu 2021 roku, dzięki Waszej nieocenionej pomocy, przeszedłem operację, mającą na celu ulepszyć moją sprawność ruchową. Mimo wielkich szans i nadziei na życie bez bólu, które miała zapewnić fibrotomia - pojawiły się powikłania... Podczas operacji zostały naruszone nerwy i włókna mięśniowe.  Na skutek tego powstały tkanki uciskające nerwy. W czasie rekonwalescencji powiększały się i powodowały ogromny ból. Powikłania pooperacyjne w ostateczności doprowadziły do kolejnych operacji.  Obecnie jestem po dwóch odbarczeniach nerwów w prawej ręce w poznańskim szpitalu. Planowane są następne. Pozostaje mi tylko wierzyć, że już teraz będzie tylko lepiej... Ból się zmniejszy. Potrzebuję wzmożonego leczenia i rehabilitacji. Częstych wyjazdów na turnusy oraz ćwiczenia w domu. Wierzę, że po raz kolejny mogę liczyć na Państwa wsparcie, że nie zostanę z tym problemem sam. Moja historia: Mam na imię Krystian, od urodzenia cierpię na mózgowe porażenie dziecięce. Jego konsekwencją jest niedowład czterokończynowy... Już raz dzięki Waszej nieocenionej pomocy przeszedłem operację mającą pomóc mi w poruszaniu. Tę walkę wygrałem. Niestety — przede mną kolejna... Wiem, że choroba będzie ze mną już zawsze, wiem, że nie odpuści, choć tak bardzo bym chciał, ale wiem też, że mogę zrobić, co tylko się da, by zawalczyć z jego konsekwencjami.  Stanąłem w obliczu wielkiej szansy — zakwalifikowano mnie do operacji, fibrotomii metodą Ulzibata, polegającą na usunięciu bolesnych przykurczów mięśniowych.  Dzięki Wam dostałem swoją szansę, jestem wdzięczny za ogromne wsparcie, jakie otrzymałem. Operacja została przeprowadzona 19 kwietnia w klinice w Krakowie. Były trudne chwile, ale wiedziałem, że to wszystko po to, aby osiągnąć upragniony cel, jakim jest większa sprawność. Ćwiczę z rehabilitantem w domu. Niestety konieczna jest intensywna i kosztowna rehabilitacja w specjalistycznych ośrodkach, na którą mi brakuje środków... Dzięki nadwyżce ze zbiórki pojechałam na pierwszy turnus rehabilitacyjny. Efekty, które były przewidywane po zabiegu, są powoli widoczne. Zniknęły przykurcze mięśniowe, powoli znika ból, który towarzyszył mi w codziennym życiu, coraz lepiej ruszam nogami. Aby jednak osiągnąć cel przeprowadzonego zabiegu, muszę systematycznie ćwiczyć. Konieczne są turnusy, inaczej cała walka pójdzie na marne... Dziękuję za wszystko i bardzo proszę o dalszą pomoc, aby zniknął ból i abym mógł chodzić. Nie chcę codzienności związanej z bólem i przykurczami.  Wciąż mam nadzieję na sprawne życie... Krystian  

9 812,00 zł ( 29,71% )
Brakuje: 23 210,00 zł
Adam Malko
8 dni do końca
Adam Malko , 6 lat

Walka o sprawne życia Adasia trwa❗️Pomóż❗️

Minął rok po diagnozie. Był to rok dla nas, rodziców, bardzo trudny. Najpierw musieliśmy zmierzyć się z tym że są choroby genetycznie bardzo rzadkie, gdzie brak dorosłych z takim schorzeniem. Jak już to w miarę zaakceptowaliśmy, najtrudniejszym było pogodzić się z tym, że ta choroba po cichu niszczy organizm i mózg naszego dziecka. Nie jest to guz, który można wyciąć, ani dać chemii, nie ma leków i nie ma szans. Nie wiemy też, czy nasze dziecko jutro obudzi się z utraconymi umiejętnościami, czy jednak ten proces będzie tak wolny, że nasze jedyne dziecko zdąży nacieszyć się życiem. Nikt tego nie wie, nawet lekarze. Postanowiliśmy więc walczyć i to dało swoje rezultaty. Adaś jest bardzo walecznym i pozytywnym dzieckiem. Dużo pracuje i zostaje najlepiej funkcjonującym dzieckiem w Polsce z tą jednostką. Przez ten rok świetnie rozwinęła się jego mowa, nauczył się wierszyków i piosenek. Udało się polepszyć stabilizację tułowia. Niestety, po każdej przebytej chorobie Adaś ma regres, po którym cały czas do tej pory udało się wracać dzięki intensywnej codziennej pracy. Jednak po ostatniej przebytej grypie, rehabilitanci zauważyli, że siad Adasia się pogorszył. Adaś nie robi już kilka samodzielnych kroczków, więcej korzysta z pomocy balkonika lub opiera się o ściany. Po odzyskaniu sił natychmiast podjęliśmy decyzję o intensywnym turnusie rehabilitacyjnym, na którym Adaś ćwiczy 6 godzin dziennie przez miesiąc. Jest jednak na świecie lek, badany przez 5 ostatnich lat w Stanach, który daje szanse na stabilizację leukocytozy w płynie mózgpowo - rdzeniowym, co zniweluje tak duży postęp choroby i może dać możliwość na lepsze funkcjonowanie organizmu i łatwiejszy przebieg chorób. Tylko że ten lek nie jest refundowany w Polsce, a przyjmować Adaś musi go bez przerw, na stale. Postanowiliśmy więc walczyć o refundacji, na chwilę obecną nie mamy pozytywnej decyzji. Wniosek mamy składać co 3 miesiąca i może się zdarzyć, że nawet jeśli jednorazowo dostaniemy refundację, nie będzie to kontynuowane, ale Adaś już nie będzie mógł przerwać podawania leku. Nie tracimy jednak nadziei i próbujemy robić wszystko, co w naszej mocy, ale niestety potrzeby są tak duże... Dlatego przyszło nam kolejny raz prosić Was o pomoc. O wsparcie walki naszego synka. Tylko wspólnymi siłami możemy polepszyć jego codzienność. Rodzice

28 132,00 zł ( 10,84% )
Brakuje: 231 337,00 zł
Wojtuś Piotrowicz
8 dni do końca
Wojtuś Piotrowicz , 5 lat

Wojtuś trafił z rodzeństwem i mamą do tymczasowego domu - wesprzyj ich walkę o zdrowie i przyszłość❗️

Samotnie wychowuję trójkę wspaniałych dzieci. Kacper (15 lat), Zuzia (8 lat) oraz Wojtuś (3 lata). Mój najmłodszy syn urodził się z wadą serca. Już w 19 dobie życia został zoperowany. Stres i widmo choroby jest z nami do dzisiaj…  Operacja została wykonana metoda Jatene'a, w krążeniu pozaustrojowym i hipotermii ogólnej. W obecnej chwili stan dziecka jest dobry, ale niestety już do końca życia czekają nas kontrole u kardiologa i ryzyko! Synek od początku bardzo często łapał infekcje i był na antybiotykach. Zaobserwowałam u niego bezdechy senne. Audiolog, laryngolog i pulmonolog wydali trzy różne diagnozy. A oczekiwanie na kolejne wizyty ma trwać wieczność…  Nie mogę być samodzielna i podjąć się pracy. Wojtuś od grudnia miał już kilka antybiotyków, walczył ze szkarlatyną, anginą… Szpital, dom, szpital i dom. Tak wygląda nasza codzienność.  Nie mam nikogo, komu mogłabym powierzyć opiekę nad nim. Przedłużenie wniosków o niepełnosprawność i otrzymania pomocy, również graniczy z cudem. Czekamy kolejny miesiąc…  Czekam też z wielką nadzieją na wizytę u immunologa. Wierzę, że zmieni się coś w naszym życiu. Jednocześnie strach mnie paraliżuje. Podróże do lekarzy są kosztowne. Wizyty u kardiologa, pulmonologa czy też immunologa są oddalone od naszego miejsca zamieszkania o 60 km. Każdy ze specjalistów zapewne  przepisze receptę, a ja nie wiem, czy ją zrealizuję…  Nie mamy domu... Przez całą tę sytuację i problemy finansowe w maju 2022 trafiłam z dziećmi do domu Samotnej Matki w Legnicy, gdzie przebywamy do dziś. Z taką zmianą, że 16 lutego dostaliśmy przydział najmu mieszkania, ale niestety do remontu własnego… W tej chwili to marzenie.   Dochodem naszej rodziny są alimenty na dzieci, świadczenie 500+ oraz ten zasiłek dla osób niepełnosprawnych w kwocie 215,58 zł. Niemożliwe, by zapewnić opiekę, ochronę zdrowia i jednocześnie utrzymać rodzinę. Niemożliwe… Dlatego też zwracam się do Państwa o pomoc w tych trudnych dla mnie okolicznościach. Liczy się dla nas każda pomoc, każda najdrobniejsza złotówka.  Każda Państwa pomoc to dla nas szansa na odbudowanie naszego życia, na nowo.  Mama Kasia, Kacper, Zuzia i Wojtuś.

1 705 zł
Kubuś Sienicki
8 dni do końca
Kubuś Sienicki , 2 latka

2. operacje serduszka przed Kubusiem – skutki uboczne spędzają sen z powiek!

Nasze życie zupełnie się zmieniło. Egzystowaliśmy wśród niepokoju, obaw, lęków oraz pytań, jak nasze dziecko przejdzie kolejne operacje… czy będzie żyło… Kubuś urodził się w listopadzie 2022 roku ze złożoną wadą serduszka, która została zdiagnozowana w 22. tygodniu ciąży. To HLHS, zespół niedorozwoju lewej komory serduszka. Jest to bardzo ciężka wada, która wymaga trzy etapowego leczenia. Pierwszą operację synek przeszedł już jako noworodek. Po niej parę dni leżał pod respiratorem z otwartą klatką piersiową, gdyż serduszko było za bardzo spuchnięte, by zmieściło się na swoim miejscu. Miał podłączony drenaż, który odprowadzał płyn z opłucnej. Zamiast rękoma mamy był otulony kłębowiskiem kabli… Widok rozdzierający duszę. Stan Kubusia był bardzo ciężki, ale stabilny. Przyjmował antybiotyki. W okresie pooperacyjnym doszło do niedodmy i sepsy odcewnikowej, co skutkowalo skokami saturacji. Nastepnie Kubuś wymagał drenażu. Był karmiony pozajelitowo, później dokarmiany sondą, a na końcu uczył się na nowo jeść z butelki.  Przed nami dalsza i długa droga. W maju czeka nas cewnikowanie serca i decyzja o kolejnej operacji. Trzecią Kubuś będzie miał robioną między 2. a 3. rokiem życia.  Skomplikowane operacje to jedno. Najtrudniejsze są ich skutki uboczne – sparaliżowany fałd głosowy, problem z przybieraniem na wadze, karmienie przez sondę. To są rzeczy, z którymi my i Kubuś musimy się zmagać na codzień. Bardzo prosimy o pomoc. Przed naszym kochanym synkiem jeszcze wiele walk, dużo wizyt w szpitalu i wyzwań, dlatego pieniądze, które zbieramy, przeznaczone będą na wizyty u specjalistów, leki, sprzęt, który będziemy musieli używać w domu oraz rehabilitacje. Za każdą pomoc z całego serca dziękujemy! Rodzice Kubusia wraz ze starszą siostrą Julitką

16 409,00 zł ( 44,06% )
Brakuje: 20 826,00 zł
Tobiasz Marchwiński
8 dni do końca
Tobiasz Marchwiński , 6 lat

Liczy się każdy dzień! Walczymy o rozwój Tobiaszka!

Nasz Tobiasz urodził się jako zdrowy i silny chłopiec. Z początku nic nie wskazywało na to, że mogą pojawić się jakieś nieprawidłowości. Od pierwszych chwil cieszyliśmy się, że synek jest już z nami. Planowaliśmy i marzyliśmy o naszej wspólnej przyszłości. Z czasem jednak nasze spokojne życie zaczęło przybierać inne barwy. Gdy synek skończył kilka miesięcy, zauważyliśmy, że nie rozwija się tak, jak inne dzieci. Przez długi czas nie umiał usiąść, nie potrafił też raczkować. Nauka tych umiejętności zajęła mu znacznie więcej czasu. Im Tobiasz robił się starszy, tym bardziej martwiło nas opóźnienie jego rozwoju. Oczywiście szukaliśmy pomocy i wsparcia u wielu lekarzy. W głębi duszy czuliśmy, że coś jest nie tak. Szereg badań i konsultacji w końcu dały odpowiedź. W wieku 2 lat Tobiasz został zdiagnozowany pod kątem autyzmu dziecięcego. Od tamtego momentu wszystko zaczęło składać się w całość. Zaburzenia rozwoju, z jakimi Tobiasz zmaga się na co dzień, związane są z zaburzonym funkcjonowaniem społecznym oraz zaburzeniami w rozwoju mowy i komunikowania się z otoczeniem. Dodatkowo synek ma wadę wzroku z towarzyszącym oczopląsem i zezem, przez co nosi okulary korekcyjne. Oprócz tego Tobiasz cierpi na wrodzone wady rozwojowe kończyn górnych tj. brak wykształcenia głów kości promieniowych. Ma problemy z codziennymi czynnościami. Wada sprawia, że trudno utrzymać mu cokolwiek w dłoni. Nie potrafi utrzymać widelca, kubka czy kredek. Na ten moment lekarze wykluczyli możliwość operacji. Tylko systematyczna rehabilitacja pomoże usprawnić ręce Tobiaszka i przyczynić się do większej samodzielności. Dlatego tak ważne jest, by tych zajęć nie odkładać w czasie i regularnie na nie uczęszczać. W związku ze stanem zdrowia Tobiasz pozostaje pod stałą opieką specjalistycznych poradni: neurologicznej, chirurgicznej, psychologicznej oraz oczekuje na badania w poradni genetycznej. Na co dzień zmaga się z szeregiem trudności nie tylko związanych z komunikowaniem się z innymi ludźmi – co bardzo utrudnia codzienne funkcjonowanie dziecka, lecz również z zaburzeniami motorycznymi tj.zaburzeniem chodu, niemożliwością pisania i prawidłowego posługiwania się kredkami czy długopisem. Synek zmaga się także z wybiórczością pokarmową, dlatego konieczne jest przygotowywanie dla niego specjalnej diety. Rozwój Tobiasza kształtuje się na poziomie zdecydowanie poniżej norm wiekowych. Synek uczęszcza do specjalistycznego przedszkola, gdzie może korzystać z wielu zajęć dostosowanych do dzieci z autyzmem. W dodatku dwa razy do roku zabieramy Tobiasza na kilkudniowe turnusy rehabilitacyjne, podczas których ma możliwość pracy z wieloma specjalistami. Widzimy, że systematyczne zajęcia i terapie przynoszą pierwsze efekty. Wiemy, że tylko w ten sposób możemy wzmocnić rozwój Tobiaszka w wielu płaszczyznach.  Niestety leczenie, kontrole lekarskie, wyjazdy na turnusy czy dodatkowe zajęcia wiele kosztują. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by wspierać synka, jednak wydatki stale rosną, a my jesteśmy na samym początku naszej drogi. Chcielibyśmy prosić o Wasze wsparcie, które da nam nadzieję, że nie jesteśmy sami. Naszym największym marzeniem jest jak najbardziej usamodzielnić i przygotować do życia Tobiasza. Rodzice Tobiasza

2 039 zł
Dominik Kipigroch
8 dni do końca
Dominik Kipigroch , 19 lat

Codzienna walka ze skutkami wcześniactwa! Pomóż!

Nasze życie całkowicie zdominowały wydarzenia poprzednich lat. Choć minęło już naprawdę dużo czasu, odkąd Dominik przyszedł na świat, do dziś walczymy z wieloma przeciwnościami. Mój syn jest wspaniałym i kochanym dzieckiem, niestety mocno doświadczonym przez zły los. Syn urodził się jako skrajny wcześniak. Od pierwszych dni dzielnie walczył o swoje zdrowie. Zaraz po narodzinach stwierdzono u niego wodogłowie pokrwotoczne oraz porażenie czterokończynowe.  Nasza codzienność nie jest łatwa. Staram się zapewnić synowi jak najlepszą opiekę. Jesteśmy pod kontrolą wielu specjalistów i lekarzy. Uczęszczamy na rehabilitację. Niestety wiele lat leczenia mocno obciążyło mój portfel. Czasami brakuje mi środków.  Chciałabym zakupić synowi specjalne buty ortopedyczne, które usprawnią jego poruszanie. Ważne jest także, by nie przerywać systematycznej rehabilitacji, a ja przyglądając się rosnącym cenom, nie mam pewności, czy uda mi się ją dalej opłacać. Choć długo się nad tym zastanawiałam i wahałam, postanowiłam założyć zbiórkę. Wiem, że z Waszą pomocą będzie mi trochę łatwiej. Każda złotówka i słowo wsparcia znaczą dla mnie wiele. Wierzę, że z Waszą pomocą wspólnie zadbamy o zdrowie Dominika! Renata, mama Dominika

569 zł