Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Edyta Prokopowicz
14 dni do końca
Edyta Prokopowicz , 49 lat

Zatrzymaj się na chwilę i... pomóż! Walczę z rakiem o swoje życie... Z Tobą mi się uda!

Dokładnie tu, gdzie jesteś – TERAZ. Zatrzymaj się na chwilę. Czasami życie wystawia nas na próbę i niesie ze sobą trudne sytuacje. Nie jesteśmy w stanie ich pojąć i to jest absolutnie normalne. Zamknij wtedy oczy i weź głęboki oddech. Zachowaj spokój i ufaj, że wydarzą się dobre rzeczy… Tak jak ja zaufałam dwa lata temu… Zwróciłam się wtedy do Was z prośbą o… życie. W największych koszmarach nie sądziłam, że przyjdzie mi o to prosić. Byłam świeżo co po otrzymaniu diagnozy: nowotwór złośliwy – guz lewego płuca z przerzutami do kości. Byłam też wtedy żoną Rafała, mamą Gabrysi i Jakuba oraz właścicielką Stefana – teriera szkockiego. I wiecie co? Nadal jestem! Wciąż mam niewiarygodne szczęście pełnić wszystkie te role!  Otrzymałam wtedy pomoc, która dosłownie „postawiła mnie na nogi". Połączenie leczenia konwencjonalnego z niekonwencjonalnymi metodami (wlewy dożylne, suplementy diety), na które wówczas zbieraliśmy, przyniosło pozytywne rezultaty, wzmocniło organizm i zatrzymało chorobę. Jestem Wam wdzięczna za każdy dzień dobrego życia! Nie jest łatwo tu wracać i ponownie prosić o pomocną dłoń. Nie mam jednak innego wyjścia, jeśli nadal chcę prowadzić życie, jakie do tej pory prowadziłam… Z powodu niewielkiego powiększenia guza przede mną kolejny etap. Czekam na kwalifikacje do radioterapii stereotaktycznej. Metoda ta polega na jednorazowym lub kilkukrotnym podaniu dużej dawki promieniowania, która ma doprowadzić do martwicy guza nowotworowego. Jak widzicie – nie poddaję się. W momentach krytycznego zwątpienia wybieram optymizm. Wtedy czuję się lepiej! Jeśli zechcesz mi pomóc utrzymać ten stan i dołożyć cegiełkę do mojego leczenia będę niezmiernie wdzięczna… Edyta Mój optymizm to również moja pasja, którą jest robienie zdjęć. Uchylam przed Tobą skrawek mojego dobrego życia: https://www.instagram.com/eddapro https://www.instagram.com/photo_edyta_prokopowicz/ Może będzie Ci ze mną miło? Serdecznie zapraszam.

11 294,00 zł ( 18,82% )
Brakuje: 48 700,00 zł
Oliwier Małolepszy
14 dni do końca
Oliwier Małolepszy , 6 lat

Oliwerek traci słuch❗️Pomóż zawalczyć mu też z autyzmem!

Dwóch moich synków choruje na autyzm. Mam łącznie 5. dzieci. Do tego wszystkiego doszła kolejna diagnoza Oliwierka. Przez wyciek z przerośniętego migała, stracił słuch! Oliwierek od urodzenia był inny niż dzieci w jego wieku. Ciągle niespokojny,  płaczliwy, nad wyraz ruchliwy. Szukaliśmy pomocy u różnych specjalistów. Gdy skończył 3 lata, dostaliśmy diagnozę – Zespół Aspergera, nadpobudliwość ruchowa oraz problemy z zaburzeniami sensoryczno-integracyjnymi.  Przy najmniejszych czynnościach widzę, jak choroba destrukcyjnie wpływa na jego życie. Nie radzi sobie z emocjami, doszła do tego agresja, autoagresja i napady złości.  Nie potrafi sobie poradzić ze zmianami i otaczającą go rzeczywistością.  Gdy tylko poznaliśmy diagnozę, zaczęliśmy działać, by pomóc naszemu synkowi. Oliś zaczął uczęszczać na terapię sensoryczno-integracyjną,  psychologiczną,  logopedyczną. Jest pod opieką wielu specjalistów: psychiatry,  który przepisał mu leki, neurologa,  alergologa,  laryngologa, okulisty. Obecnie Oliwierek uczęszcza do specjalnego przedszkola,  w którym również ma terapię m.in. terapię SI, TUS, logopedyczną,  muzykoterapię, arteterapie i spotkania z psychologiem.  Niestety, Asperger u Oliwiera to nie koniec przeszkód… Synek jest bardzo chorowitym dzieckiem. Często łapią go infekcje górnych dróg oddechowych, zapalenie uszu, angina, a przy tym wszystkim występuje gorączka 40 stopni! We wrześniu 2022 r. okazało się, że ma przerośnięty trzeci migdał z wyciekiem i traci słuch. Na prawe ucho już praktycznie nie słyszy.  Dostał skierowanie do szpitala,  ale niestety terminy na NFZ są bardzo odległe. Najbliższy termin jest na 2024 r.  Jeżeli mamy uratować słuch Oliwierka, potrzebujemy operacji już teraz. Prosimy o pomoc, ponieważ koszty nas przerastają. Koszt prywatnego zabiegu to ok. 4 tysiące złotych. Do tego musimy doliczyć leczenie autyzmu, terapia, przedszkole, które kosztują miesięcznie ok. 1700 zł. Mam jeszcze 3-letniego syna, który potrzebuje takiego samego wsparcia. Proszę, pomóż nam zapewnić lepsze życie i przyszłość Olisiowi.  Wiemy, że z Twoją pomocą jesteśmy w stanie zapewnić synkowi odpowiednią opiekę. Bez niezwykłych serc dobrych ludzi nam się nie uda. Za każdą wpłatę bardzo dziękujemy.  Rodzice Oliwierka

3 916 zł
Ewa Zielińska
14 dni do końca
Ewa Zielińska , 3 latka

Ewcia walczy z wcześniactwem❗️Pomóż❗️

Ewa – to imię naszej wymarzonej i upragnionej córeczki. Szczęście z oczekiwania  przerwał nieoczekiwany, ratujący życie poród w 31 tygodniu ciąży.  Wcześniactwo ku naszej rozpaczy nie jest łaskawe dla Ewuni. Córeczka ma już roczek, a nadal nie wyraża chęci do aktywności typu raczkowanie, przemieszczanie się, nie siada. Od samego początku zmagamy się ze wzmożonym napięciem mięśniowym, a co za tym idzie, słabymi mięśniami w tułowiu. To jest największy problem, który hamuje kolejne aktywności.   Coraz bardziej u Ewci zauważalne jest opóźnienie rozwoju fizycznego. Ujawniła się spastyka, szczególnie prawej ręki. Ma również zeza zbieżnego. Przez te wszystkie choroby i zaburzenia nasza córeczka posiada orzeczenie o niepełnosprawności. Psychicznie rozwija się dobrze i jest radosnym, ciekawym świata dzieckiem, ale musimy pomóc jej w tym fizycznym rozwoju. Wiemy, że Ewa naprawdę ma szanse nadrobić braki i rozwijać się jak inne dzieci. Ostro działamy z rehabilitacją. Postępy są widoczne, jednak następują one bardzo powoli. Choć niecierpliwimy się, ciało potrzebuje sporo czasu na naukę i wzmocnienie. Pomocy dla córeczki szukaliśmy wszędzie. Obecnie rehabilitowana jest u dwóch fizjoterapeutów. Godzinna rehabilitacja ok. 150 zł. Bardzo chcielibyśmy jechać na prywatny turnus rehabilitacyjny, który dzięki intensywności i codziennych, kilkugodzinnych ćwiczeń, jeszcze bardziej pomoże naszej córeczce. Koszt wizyty u specjalisty od zeza to 300 zł. Prosimy o pomoc, ponieważ budżet domowy zaczyna się sypać…  Ewka od września pionizowana jest w ortezach. Naszym celem jest nauka chodu. Fizjoterapeuta dokładnie wytłumaczył, że jeśli dziecko pobudzane do przewracania na brzuszek, raczkowania, siadania, nie robi tego, przechodzimy w ćwiczeniach do pozycji wyższych, czyli stanie, chodzenie.  Ewa jest radosna i ciekawa świata. Walczymy o to, aby była zdrowa i mogła cieszyć się życiem jak inne dzieci. Każda przekazana przez Ciebie złotówka jest ogromną pomocą. Dzięki Tobie Ewcia ma szansę się rozwijać. Dziękujemy! Beata i Artur, rodzice 🎦 Zobacz filmik

33 357 zł
Kacper Korol
14 dni do końca
Kacper Korol , 11 lat

Skutki chronicznego niedotlenienia ciągną się latami! Pomóż Kacperkowi!

Gdy Kacperek się urodził, ważył zaledwie 1,7 kg. Walczyliśmy o jego życie już od pierwszego oddechu! Nawet po opuszczeniu szpitala, każdy przeżyty dzień był dla nas Mont Everestem. Nieopisane szczęście i rozpacz niemocy – takie uczucia towarzyszyły mi na co dzień. Szczęście spowodowane posiadaniem przy sobie tej istotki i rozpacz, gdy ten sam maleńki człowiek nie mógł oddychać. Saturacja spadała niemal ciągle! Ściany szpitalnego pokoju widzieliśmy nie raz. Skutki niedotlenienia odczuwamy do dziś.  Minęło 9 lat, odkąd synek jest w domu. Przez ekstremalne zagrożenie życia rozwija się wolniej od swoich rówieśników. Dwukrotnie powtarzał zerówkę. Jest dzieckiem niedosłyszącym i z tego powodu nosi aparaty słuchowe.  Od kiedy Kacperek skończył pół roku, robiliśmy wszystko, by dodatkowo wspomóc jego rozwój. Przez te kilka lat zapewnialiśmy synowi wszelakie terapie, rehabilitacje, specjalne zajęcia z własnych funduszy, oprócz tych refundowanych, których częstotliwość niestety jest niewystarczająca. Nigdy nikogo nie prosiliśmy o pomoc. Własnymi siłami i środkami staraliśmy się dawać radę, sprostać chorobom synka. Było to wymagające, ale wtedy nawet nie potrafilibyśmy prosić. Niestety nastały takie czasy, że jest już ciężko cokolwiek odłożyć, wygospodarować na dodatkowe, w przypadku Kacpra, niezbędne wydatki, przeznaczane na leczenie. Stąd nasza prośba o Twoje wsparcie.  Rozpoczęliśmy terapię komorą hiperbaryczną, która może pomóc Kacprowi. Niestety koszty przewyższają nasze możliwości, dlatego prosimy Cię o wsparcie. Monika i Przemek, rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa.

3 659,00 zł ( 28,66% )
Brakuje: 9 107,00 zł
Michałek Hudko
14 dni do końca
Michałek Hudko , 9 lat

Guz mózgu prawie go zabił! Teraz Michaś walczy o sprawność!

Nasz dramat zaczął się latem 2020 roku. Słowa lekarzy, dotyczące diagnozy synka, wciąż odbijają się echem w mojej pamięci - złośliwy nowotwór mózgu i wodogłowie!  W takich momentach świat rozpada się na kawałki, a strach odbiera poczucie bezpieczeństwa już na zawsze…  Lekarze nie dawali Michałkowi szans - od kilku specjalistów usłyszeliśmy, że operacja nie jest możliwa, bo usunięcie guza to zbyt duże ryzyko. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Do końca łapaliśmy się każdej możliwości - jedną z nich, miała być chemioterapia, niestety okazało się, że leczenie przynosiło skutek odwrotny do zamierzonego, a guz w głowie zaczął się powiększać. Nie mieliśmy czasu, dosłownie czuliśmy zbliżającą się tragedię!  Lekarze zadecydowali o wdrożeniu radioterapii, ale po raz kolejny czekał nas bolesny zawód. Mijały dni, a my trwaliśmy w przerażającej rzeczywistości. W pewnym momencie powiedziano nam, że musimy się przygotować na najgorsze…  Jesienią 2020 roku u Michała przeprowadzono zabieg usunięcia guza mózgu. Niestety, nie był to koniec problemów - u syna wykryto wtedy przerzuty do kręgosłupa. Przez kolejne siedem miesięcy Michał był poddawany chemioterapii. Ten okres był dla nas bardzo wyczerpujący, ale na szczęście okazało się, że wszystkie zmiany nowotworowe zniknęły.  Życie Michałka wreszcie jest bezpieczne, ale to nie oznacza końca walki. Przed nami kolejny, bardzo trudny etap. Guz doprowadził do poważnych komplikacji, z którymi zmagamy się do dziś - synek nie mówi, nie ma siły wstać czy poruszyć rączkami. Jedyna szansa na powrót do częściowej sprawności i samodzielności to intensywna rehabilitacja. To dzięki Wam Michałek miał szansę rozpocząć ćwiczenia pod okiem specjalistów, na które bardzo dobrze zareagował i odniósł już pierwszy sukces - zaczął się samodzielnie poruszać. Udało mu się postawić swoje pierwsze kroki po chorobie! Niestety, do momentu, w którym Michałek będzie mógł samodzielnie i swobodnie chodzić, wciąż jeszcze daleka i wyboista droga... Lekarze w Grecji mówią, że Michaś ma szansę na całkowity powrót do zdrowia, ale potrzebuje dalszych, intensywnych ćwiczeń. Koszt rehabilitacji jest ogromny, a szalejący kurs euro nie ułatwia sprawy. To dlatego ponownie zwracam się z prośbą o pomoc. Już raz udowodniliście, że bezinteresowna pomoc istnieje. Wierzymy, że i tym razem, dzięki Waszemu wsparciu Michaś otrzyma szansę na lepsze jutro! Mama Michała

2 869,00 zł ( 2,24% )
Brakuje: 124 861,00 zł
Janina Rudziewicz
14 dni do końca
Janina Rudziewicz , 63 lata

Jasia całe życie pomagała innym! Teraz sama potrzebuje naszej pomocy!

Nasza kochana Jasia przez ponad 30 lat pracowała jako pielęgniarka. Przez 17 lat z pełnym oddaniem opiekowała się najmłodszymi pacjentami na oddziale dziecięcym, a następnie z zespołem SORu ratowała życie ludziom w potrzebie. Trudno zliczyć, ile razy niosła pomoc, ile razy opiekowała się innymi w trudnych chwilach... Teraz los odwrócił się i nasza przyjaciółka sama potrzebuje wsparcia. Dziś walczy o powrót do sprawności po ciężkim wypadku, w którym mogła stracić życie...  Gdy Jasia przejeżdżała rowerem przez przejazd rowerowy, potrącił ją samochód. W krytycznym stanie trafiła do szpitala, gdzie rozpoczęła swoją dramatyczną walkę, która trwa do dzisiaj. Na skutek wypadku Jasia doznała poważnego urazu czaszkowo-mózgowego, zdiagnozowano u niej ostry pourazowy krwiak podtwardówkowy prawostronny, masywne stłuczenia obu płatów czołowych i skroniowych oraz złamanie łuski kości potylicznej i podstawy czaszki. Lista urazów była długa, a jej życie zagrożone. Jedyne co mogliśmy w tej sytuacji zrobić to czekać i wierzyć, że wszystko będzie dobrze… To był koszmar! Chwile spędzone w szpitalu będziemy pamiętać już zawsze. Wielki strach, lęk i żal mieszał się z ogromnym poczuciem niesprawiedliwości. Przecież to w ogóle nie powinno się stać! Nie mogliśmy w to uwierzyć i zrozumieć, dlaczego los po raz kolejny tak mocno doświadczył naszą przyjaciółkę... Jeszcze kilka dni temu toczyła dramatyczną walkę o zdrowie z nowotworem, a teraz dodatkowo przyszło jej walczyć o sprawność i samodzielność... To straszne!  Kolejnie dni były kluczowe. W drugiej dobie po wypadku wykonano rozległą kraniektomię odbarczającą, która uratowała życie Jasi. Jej stan poprawiał się, a do nas powoli wracała nadzieja, że jeszcze będzie dobrze.  Obecnie Jasia oddycha sama, jednak cały czas przy wsparciu rurki tracheotomijnej. Nie jest samodzielna i codziennie potrzebuje opieki drugiej osoby. Karmimy ją przez sondę PEG. Pomimo wszystkich przeciwności losu, które ją spotkały, jest niezwykle silna i każdego dnia zaskakuje nas swoją wolą walki. Jednak dziś już wiemy, że to nie wystarczy...  Aby nasza Jasia mogła wrócić do dawnej sprawności, potrzebuje regularnej i intensywnej rehabilitacji. Niestety, całą sytuację pogarsza czynny proces nowotworowy i ogromne koszty dalszego leczenia...  Do momentu wypadku Jasia znaczną część wolnego czasu spędzała na pomocy chorym i potrzebującym. Była bardzo aktywną osobą, dbającą o swoją kondycję i zdrowie. Ma trójkę dzieci, a wkrótce na świat przyjdzie jej pierwsza wnuczka. W zeszłym roku przeszła na zasłużoną emeryturę, podczas której planowała nadal pomagać ludziom.   My – jej najbliżsi  z całego serca pragniemy, by do nas jak najszybciej wróciła, aby mogła dalej realizować swoje marzenia. Wiemy, że zrobimy wszystko, by tak się właśnie stało! Niestety, nie jesteśmy w stanie sami pokryć wysokich kosztów leczenia i rehabilitacji w ośrodku PANMEDICA, które wynoszą ponad 30 tysięcy złotych miesięcznie! Chcemy zapewnić jej jak najlepszą opiekę i dać jej szansę na powrót do zdrowia. Dlatego wszystkich ludzi dobrej woli prosimy o pomoc! Pokażmy Jasi, że dziś to ona może liczyć na nasze wsparcie!  Najbliżsi ➡️ Licytuj i pomóż Janinie!

129 529,00 zł ( 67,64% )
Brakuje: 61 961,00 zł
Antoni Bardoński
14 dni do końca
Antoni Bardoński , 5 lat

Urodziłem się z krótszą nóżką❗️Potrzebuję wielu operacji, aby chodzić... Pomóż❗️

Nasz Antoś urodził się ze zdeformowaną i krótszą o 4,5 cm nóżką! Pomimo wielu trudności, każdego dnia dzielnie walczy o lepsze życie. Naszym największym marzeniem jest sprawić, by nigdy nie musiał bać się jutra, by nie był wytykany przez inne dzieci… Choćbyśmy mieli poruszyć niebo i ziemię, zrobimy wszystko, by nasz synek w przyszłości był zdrowy i szczęśliwy! Lista wad, z którymi urodził się Antoś jest bardzo długa. Synek ma dysplazję stawu biodrowego, zniekształcony trzon kości piszczelowej i strzałkowej, zdeformowaną stopę bez paluszków, w której nie ma czucia. W ciągu jednego dnia na naszego maluszka spadło tak wiele nieszczęść… Bardzo baliśmy się o to, jaka czeka go przyszłość. Codziennie zadawaliśmy sobie to samo pytanie: czy Antoś kiedyś będzie chodził? Wiedzieliśmy jednak, że w tym momencie najlepsze co możemy dla niego zrobić - to zapewnić mu odpowiednie leczenie. Dlatego, gdy synek miał zaledwie 6 miesięcy, przeszedł już swoją pierwszą operację. Podczas zabiegu wykonana została przezskórna tenotomia ścięgna Achillesa. Półtora roku później konieczne było także usunięcie wystającej szczątkowej kości śródstopia lewego. Wszystkie operacje, choć niezwykle trudne - przebiegły pomyślnie. Byliśmy szczęśliwi! Po wielu badaniach i tygodniach spędzonych w szpitalu, w końcu wróciliśmy do domu. Przez kolejny rok staraliśmy się cieszyć ze wspólnych chwil, czekając na informację o dalszych krokach leczenia. Niestety na naszej drodze pojawiły się kolejne przeciwności. Pod koniec października zauważyłam, że nóżka Antosia jest bardzo mocno opuchnięta. W dodatku synek zaczął gorączkować. Bardzo nas to zmartwiło.  Jednak dopiero to, co stało się następnego dnia, totalnie nas zszokowało! Z nóżki Antosia wystawał kawałek kości! Byliśmy przerażeni! Natychmiast próbowałam skontaktować się z lekarzem, który operował synka. Niestety okazało się, że najbliższa wizyta będzie możliwa dopiero w marcu 2023 roku! Czułam się, jakby los ze mnie zadrwił… Przecież nie mogliśmy tyle czekać!  Nie wahając się ani chwili, zadzwoniłam do polecanej kliniki Paley European Instytute. Opowiedziałam naszą historię i zaledwie dwa dni później byliśmy już w drodze na konsultację lekarską. Po wielu badaniach okazało się, że synek ma głęboką przetokę do kości. W dodatku wymaz z rany wykazał, że nogę atakuje gronkowiec złocisty oraz bakterie beztlenowe. Na szczęście dzięki szybkiej i odpowiedniej opiece lekarzy, uniknęliśmy zakażenia kości, które mogłoby doprowadzić do groźnej sepsy...  Obecnie jesteśmy na etapie leczenia i zamknięcia rany. Wiemy jednak, że to nie koniec naszych wyzwań. Naszego synka czeka jeszcze wiele operacji, bez których wada może powiększyć się nawet o 10 cm! Aby tak się nie stało, w pierwszej kolejności konieczna będzie operacja biodra i wydłużania kości o 5 cm za pomocą aparatu zewnętrznego oraz ustawienia koślawego kolana, stawu skokowego oraz usunięcia odstającej kości śródstopia. Następnie Antosia czeka drugi zabieg usunięcia założonego wcześniej aparatu zewnętrznego. Brak odpowiedniego leczenia może doprowadzić do problemów z chodzeniem i kręgosłupem, dlatego tak ważne jest, by synek przeszedł wszystkie zabiegi jak najszybciej!  Mamy szansę na to, że Antoś będzie sprawny, zanim pójdzie do przedszkola. Jednak brak tak bardzo dziś potrzebnych zabiegów, spowoduje niepełnosprawność do końca życia oraz amputacje stopy. Niestety, koszty leczenia są niewyobrażalnie duże. Jedna z operacji to koszt ponad 420 tys. zł, druga blisko 80 tys. zł! Po rekonstrukcji nóżki konieczna będzie także regularna i intensywna rehabilitacja, by synek mógł jak najszybciej wrócić do sprawności.  Sami nie jesteśmy w stanie uzbierać tak wielkiej kwoty, dlatego prosimy Was o pomoc! Wasze wsparcie jest dla nas jedyną szansą na to, że Antoś w przyszłości będzie mógł funkcjonować, jak inne dzieci. Julita i Marcin, rodzice Antosia

124 749,00 zł ( 23,32% )
Brakuje: 410 071,00 zł
Radosław Olejnik
14 dni do końca
Radosław Olejnik , 61 lat

Dzień, który zmienił wszystko... Pomagamy panu Radosławowi!

24 marca o 7.56 odebrałam telefon od mamy „tata dostał udaru, zabrało go pogotowie” nóż wbity w serce zranił tak mocno ze nie mogłam nic mówić. Po chwili pomyślałam bądź silna i myśl pozytywnie. Powiedziałam – mamo spakuj tacie najpotrzebniejsze rzeczy, okulary, bo uwielbia czytać, zegarek jego ulubiona rzecz bez której nie ruszał się z domu. Ale tacie niestety nie będzie długo potrzebny zegarek... Tata dostał bardzo rozległego udaru niedokrwiennego lewej półkuli, ma niedowład prawej ręki oraz nogi, afazje (nie mówi, nie wszystko rozumie), stracił zdolność połykania, wiec jest karmiony przez PEGa. Podczas pobyty w szpitalu 3 razy odbieraliśmy telefon, aby przyjeżdżać, bo stan taty jest bardzo ciężki i może nie przeżyć, ale tata walczył. I walczyć chce dalej, lecz dzięki NFZ dla którego tata jest pacjentem nierokującym, nie został skierowany na rehabilitacje wczesną poudarową, która jest refundowana nawet do 16 tygodni… Musieliśmy szukać pomocy w komercyjnych ośrodkach. Znaleźliśmy ośrodek rehabilitacyjno opiekuńczy, ale koszty pobytu taty wiążą się z ogromnymi kwotami miesięcznie. Potrzebna jest rehabilitacja, opieka, zajęcia z neurologopedami, konsultacje specjalistyczne, leki, Specjalne środki pielęgnacyjne przeciwodleżynowe. Koszt 4 tygodniowego pobyty w zależności od ilości godzin rehabilitacji to około 20 tysięcy zł. By tata wrócił choćby do częściowej sprawności, będzie musiał spędzić w ośrodku co najmniej 4 miejsce. Pierwszy rok po udarze i rehabilitacja są najważniejsze i trzeba ćwiczyć, jak najintensywniej się da. Po 41 dniach pobytu w szpitalu na oddziale neurologicznym tata został wypisany- ze wskazaniem przez szpital na ZOL. Zorganizowaliśmy pieniądze na pierwsze 4 tygodnie pobytu taty w ośrodku, aby mógł się rehabilitować. Tata od kilku dniu jest w ośrodku. Po wypisie ze szpitala trafił tam i od razu zaczęto zajęcia z rehabilitantami oraz logopedami. Tata walczy o sprawność. Jest zadowolony, uśmiecha się. Kiwa głowa na tak, że chce gdy mówimy mu że musi walczyć, bo ma dla kogo. Proszę, pomóżmy tacie odzyskać choćby cześć sprawności. Bardzo proszę o wpłaty na dalsza rehabilitacje. Tak bardzo chciałabym, aby jeszcze powiedział coś do nas. Aby nie czuł się uwięziony we własnym ciele… Z góry dziękuje. Anna

14 975 zł
Antoś Podgórski
14 dni do końca
Antoś Podgórski , 6 lat

”Obiecuję, wrócisz do domu!”. Białaczka chce zabrać mi syna… Proszę, pomóż!

9 maja 2022 roku wszystko się zaczęło! To było tak niedawno, a już zdążyło wywrócić nasze życie do góry nogami… Każdy, kochający rodzic oddałby wszystko za szczęśliwe dzieciństwo swojego dziecka. Przeskakujemy często sami siebie, żeby zapewnić im bezpieczeństwo, rozwój i dobry start w przyszłość. Kocham nad życie mojego syna, ale w sytuacji, w której się znaleźliśmy, jestem bezradna. Nie mogę zapewnić i obiecać mu niczego… Pęka mi serce i błagam o pomoc!  Pewnego razu zaniepokoiły mnie u synka powiększone węzły chłonne pod pachami. Pojechałam z nim kontrolnie do szpitala, gdzie wykonano Antosiowi szereg licznych badań. Pomyślałam, że lepiej będzie to skontrolować, żeby być spokojnym. Te badania, jak się później okazało, były punktem zwrotnym w naszym życiu.  Już następnego dnia rano przewieziono nas karetką do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, na oddział hematologii dziecięcej. Czułam matczynym instynktem, że dzieje się coś niedobrego…  Kolejnego dnia wykonano badanie szpiku. I wtedy, nagle nasz świat się zawalił, a serce rozsypało mi się na milion kawałków! Nie życzę żadnemu rodzicowi, w dodatku samotnemu tego, co w tym momencie przechodzę…  Ogromny cios! Mój synek ma białaczkę limfoblastyczną typu B. W głowie naraz zebrało się milion pytań. Dlaczego on? Skąd ta choroba? Co teraz będzie, co robić?  Ogarnął mnie strach i niepewność! Z dnia na dzień wszystkie nasze zmartwienia odeszły na drugi plan. Rozpoczęliśmy walkę o zdrowie i życie naszego Antosia!  Bardzo szybko zaczął się proces leczenia chemioterapią. Każdy dzień, każda kolejna dawka chemii rodzi lęk i nadzieję. Nie wiemy, jakie mogą być skutki uboczne. Natomiast chcemy wierzyć, że każda kolejna seria zbliża nas do wyleczenia Antosia.  Mój 4-latek jest cudownym, pełnym radości chłopcem. Cieszą go najmniejsze rzeczy. W szpitalu dzielnie i z pokorą znosi zabiegi i badania. Oczywiście bywają gorsze chwile, wtedy płaczę razem z nim.  Choroba zabrała mu dzieciństwo. Nie mamy już żadnych planów na przyszłość poza tymi spędzonymi na leczeniu. Do niedawna Antosia największym problemem był wybór smaku lodów, czy koloru zabawki… A dziś patrzę jak leży w szpitalnym łóżku! Cierpienie będzie nam długo towarzyszyło. Pierwsze kilka miesięcy spędzimy z synkiem w szpitalu na intensywnej terapii. Później czeka nas walka w domu. Całość leczenia to około 2 lata. Długie, na pewno trudne 24 miesiące.  Wspiera nas ukochana rodzina, cudowni i prawdziwi przyjaciele. Niestety nadal jestem zmuszona prosić o pomoc!  Przez pobyt w szpitalu musiałam zrezygnować z pracy, od ponad pół roku wychowuję i utrzymuję dzieci sama.  Już teraz koszty leczenia zupełnie nie są w zasięgu moich możliwości. Obejmują wiele leków, witamin, specjalnych kosmetyków, dojazdy do szpitala, a w późniejszym etapie konsultacje ze specjalistami… Wszystko to jest konieczne! Walczę o życie Antosia, jednocześnie martwiąc się, żeby zupełnie nie zabrać dzieciństwa drugiemu synkowi. Chcę jak najlepiej dla nich, ale mam uwiązane ręce.  Błagam, sama nie dam rady!

33 424 zł