Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ania Drońska
14 dni do końca
Ania Drońska , 17 lat

Od tak wielu lat walczy o zdrowie... Proszę, pomóż Ani!

Moja droga córeczka Ania przyszła na świat 7 września 2007 roku. Od tego czasu minęło już tak wiele lat, a jej życie ciągle wypełnione jest cierpieniem. Czasami ciężko mi uwierzyć, jak dużo musi znosić mojego kochane dziecko... Ania choruje na polineuropatię ruchowo-czuciową, epilepsję, nadciśnienie tętnicze, tachykardię, astmę oskrzelową. Ma torbiele w mózgu i niedoczynność tarczycy. Często występuje u niej zakażenie układu moczowego. Cierpi też na alergię pokarmową. 15 maja wydarzyła się tragedia. W trakcie ataku padaczki, Ania uderzyła głową o ścianę tak mocno, że wylądowała w szpitalu. Diagnoza: uraz kręgosłupa szyjnego. Na oddziale przebywała prawie 3 tygodnie… Ale to na nic! Ania pomimo długiego pobytu w szpitalu, dalej musi nosić kołnierz ortopedyczny. Jej głowa po jego zdjęciu opada do przodu. Obecnie szukam sposobów na pomoc córce, odwiedzając wielu lekarzy… Jej stan bardzo się pogorszył, obecnie porusza się na wózku. Ania uczęszcza do szkoły branżowej – uczy się na kucharza. Niestety, częste pobyty w szpitalu utrudniają jej zdobywanie wiedzy. Wielka szkoda, bo bardzo lubi się uczyć. Moja kochana córka jest pod stałą opieką specjalistów i jak wspomniałam, często musi być hospitalizowana. Potrzebuje też stałej rehabilitacji i specjalistycznych butów ortopedycznych, które musimy często wymieniać. Wszystko to generuje ogromne koszty... Bardzo proszę o wsparcie dla Ani. Na polineuropatię chorują też moje dwie starsze córki, więc nasza sytuacja nie jest łatwa. Wierzę, że wspólnymi siłami zawalczymy o zdrowie i sprawność Ani! Zuzanna, mama

2 158,00 zł ( 15,6% )
Brakuje: 11 672,00 zł
Dorota Krawczyk-Nagłowska
14 dni do końca
Dorota Krawczyk-Nagłowska , 46 lat

Moja przyjaciółka walczy z nowotworem... Dorotka, nie martw się, wygramy to❗️

Poznałyśmy się przypadkowo i przypadkowo znalazłam też informacje o tym jak bardzo Dorotka jest chora. Zobaczyłam licytacje jej dzieł z ceramiki i wiadomości o nowotworze spadły na mnie jak grom...  Nowotwór złośliwy mózgu — strach o Dorotę był nie do opisania. Mieszkam daleko od Polski, wszystkiego dowiedziałam się od jej męża. Dorotka pewnego dnia dostała ataku epilepsji. Lekarze już po pierwszych szczegółowych badaniach zauważyli dużego guza w jej głowie, którego trzeba było koniecznie zoperować.  Po operacji już nic nie było takie same. Dorota straciła możliwości swobodnego poruszania, mówienia, wszystkiego uczy się na nowo. Jej mąż coraz mniej pracuje, by móc się nią zająć, a Dorota  z oczywistych względów jest całkowicie niezdolna do pracy.  Środków na życie nie starcza, a dochodzą wydatki związane z leczeniem. Jak znaleźć siły i nadzieje, jak na głowę sypie się cały świat? Chciałabym mimo odległości postarać się im pomóc. To ludzie, którzy nigdy nie oczekiwali pomocy, to małżeństwo, które miało ogromne opory przed tym, by przyjąć pomoc. Dzisiaj? Nie mają już wyjścia.  Leczenie, nauka mowy, logopeda, fizjoterapia, specjaliści, środki higieny, leki... To ogromne koszty, których sami nie są w stanie pokryć.  Jeśli czytasz ten apel — proszę, nie zostawiaj obojętny. Tylko z Twoją pomocą uda im się walczyć o Dorotkę...  Przyjaciółka Karolina

13 074,00 zł ( 24,57% )
Brakuje: 40 118,00 zł
Andrzej Buczek
14 dni do końca
Andrzej Buczek , 63 lata

Choroba nie może mnie pokonać. Proszę, pomóż mi z nią walczyć!

Stwardnienie rozsiane to trudny przeciwnik. Wiem to, bo walczę z nim już od czterdziestu lat i mimo tylu starań wciąż mnie wyprzedza. To nie jest i nigdy nie będzie wyrównana bitwa. SM zawsze ma przewagę. Może zaatakować w najmniej spodziewanym momencie i w najbardziej dotkliwy sposób… Mimo to ciągle walczę, staram się przewidywać ruchy rywala, wyprzedzać je. Wiem, że dopóki jest nadzieja na poprawę, zrobię co w mojej mocy, aby stanąć o nią w szranki. Istnieją leki nowej generacji, dzięki którym mógłbym zawalczyć o opóźnienie postępów choroby. Taką szansę daje mi również intensywna i systematyczna rehabilitacja.  Kiedyś byłem człowiekiem bardzo aktywnym. Teraz moja jedyna aktywność wiąże się z regularną rehabilitacją i walką o jak najlepsze jutro. Miałem też plany, a dzisiaj są one bardzo rozmyte. Czuję się nieporadny, uzależniony od pomocy innych osób, nawet w najprostszych codziennych sprawach, ale życie toczy się dalej... Mam wspaniałego 8-letniego syna, dla którego chcę walczyć, wierzę, że jeszcze nie wszystko stracone...  Oprócz ćwiczeń pod okiem wykwalifikowanej kadry medycznej i w specjalistycznych ośrodkach, moja rehabilitacja powinna odbywać się również w warunkach domowych. Im częściej i więcej będę usprawniać swoje ciało, tym lepszy efekt uda mi się uzyskać w zmaganiach z chorobą, dlatego bardzo proszę Cię o pomoc w zbieraniu środków na zakup wózka pionizującego, dzięki któremu będę miał szansę na odbywanie niezbędnej rehabilitacji w domu!  Andrzej

1 558,00 zł ( 2,09% )
Brakuje: 72 911,00 zł
Dariusz Słowik
14 dni do końca
Dariusz Słowik , 49 lat

By odzyskać to, co zabrał udar... Darek wciąż walczy o lepsze jutro!

Brakuje mi słów, by wyrazić wdzięczność, jaką dziś czuję. Wasze wsparcie, każde słowo otuchy i przekazana złotówka dodają nam siły i wiary w to, że jeszcze będzie dobrze. Niedługo miną 4 lata odkąd Dariusz doznał udaru. To czas ogromnej walki, wyrozumiałości i cierpliwości. Nie poddaliśmy się i nie traciliśmy nadziei. Teraz gdy wspominam początki, wiem, jak wiele pracy jest za nami. Widzę każdy najmniejszy postęp. Wiem też, że mam jeszcze wiele siły, by walczyć o każdy kolejny. Nadal jednak potrzebuję do tego Waszej pomocy. Turnusy rehabilitacyjne i pobyt w ośrodku są niezwykle kosztowne. Za Waszą dotychczasową pomoc udało się już zakupić podnośnik oraz wózek do pionizacji. To bardzo ułatwia nam codzienne funkcjonowanie. Za przekazane środki zapewniam także Dariuszowi systematyczną rehabilitację. Przed nami jednak jeszcze długa droga. Wszystkich ludzi dobrej woli chcemy ponownie prosić o wsparcie. Pamiętajcie, będziemy walczyć do końca o powrót Dariusza do zdrowia! Oto nasza historia: Co zrobić, by wola walki nie zniknęła? By mimo pokonania tylu przeciwności mieć siłę na przezwyciężanie nowych? Co zrobić, by z uśmiechem mówić wciąż, że będzie dobrze? Nie wiem i bardzo się boję... Wystarczyła jedna chwila, by nasze życie wywróciło się do góry nogami. Jednego dnia byliśmy szczęśliwą, spełnioną rodziną, drugiego dnia błąkaliśmy się po szpitalnych korytarzach, czekając na informację o stanie zdrowia taty i męża. 12 kwietnia 2019 roku zapamiętam na zawsze. Dzień, który miał być jednym z wielu, okazał się pierwszą sceną naszego dramatu. Z energicznego, silnego, a przede wszystkim zdrowego mężczyzny udar zmienił tatę w niepełnosprawny i sparaliżowany cień samego siebie. I chociaż jest duża szansa na przezwyciężenie następstw udaru, to boję się, że ta szansa wcale nie jest w naszym zasięgu. Kluczem do sukcesu jest intensywna rehabilitacja. Ośrodki, które mogą nam pomóc, działają prywatnie. Dariusz brał już udział w jednym turnusie i to niesamowite ile na nim wywalczył, jednak przed nami wciąż długa i wyboista droga do odzyskania sprawnej przyszłości... Dlatego po raz kolejny proszę Cię - pomóż nam! Żona Właśnie wróciliśmy z kolejnego turnusu w specjalistycznym ośrodku specjalizującym się w rehabilitacji neurologicznej. Na poniższym filmie można zobaczyć, jak Dariusz przechodzi dwa sprzężone zabiegi: Erigo Pro oraz mikropolaryzację mózgu. Było to możliwe dzięki naszym Darczyńcom, którym po raz kolejny gorąco dziękujemy! Wasze wsparcie niesie realną pomoc Dariuszowi. Będziemy wdzięczni, jeśli będziemy mogli nadal na Was liczyć!

2 306,00 zł ( 2,16% )
Brakuje: 104 077,00 zł
Wiesław Tytek
14 dni do końca
Wiesław Tytek , 66 lat

Zabieg usunięcia pęcherzyka żółciowego doprowadził do tragedii! Pomóż!

Trudno wyrazić słowami, jaką wdzięczność czuję dziś za otrzymane wsparcie. Dzięki poprzedniej zbiórce mogłem wziąć udział w dwutygodniowym turnusie rehabilitacyjnym, gdzie otrzymałem niesamowitą opiekę i wskazówki do dalszej walki. Intensywna i systematyczna rehabilitacja daje ogromne postępy. Kilka lat temu, gdy zaczynałem swoją walkę, byłem osobą leżącą. Dziś w asekuracji drugiej osoby, stawiam pierwsze kroki. Mam jeszcze wiele siły, by walczyć o kolejne. Do tego jednak wciąż potrzebuję Waszej pomocy.  Staram się ćwiczyć w każdej chwili, jednak to nie wystarcza. Chciałbym skorzystać z kolejnych turnusów, gdzie zostanę objęty specjalistyczną opieką. Niestety koszty są ogormne, dlatego pełen nadziei po raz kolejny proszę Was o wsparcie! Wierzę, że dzięki wspólnej determinacji, uda mi się postawić kolejne kroki, a być może niedługo pójść na pierwszy od dawna spacer… Oto moja historia: Nie myślałem, że zwykły zabieg usunięcia pęcherzyka żółciowego tak bardzo zmieni moje życie. Nie myślałem, że jego konsekwencją może być infekcja wirusowa, która odbierze mi sprawność i niezależność... Zespół Guillaina-Barrégo, tak nazywa się choroba, która dla mnie stała się wyrokiem. Powoduje porażenie obwodowego układu nerwowego, prowadząc do porażenia czterokończynowego. W przeciągu kilku dni zawalił się mój świat. Z bardzo aktywnego człowieka, kochającego sport i ruch, stałem się osobą leżącą bezwładnie na łóżku, zdany na pomoc innych osób.  Straciłem zdrowie i sprawność, ale wciąż jestem mężem, ojcem i dziadkiem, wciąż marzę o tym, że jeszcze uda mi się wziąć wnuki na spacer, pokazać, że dziadek może nie tylko leżeć bezwładnie w łóżku. Rehabilitacja może okazać się kluczem do sukcesu. Proszę o pomoc w odzyskaniu dawnego życia! Wiesław

1 455,00 zł ( 1,68% )
Brakuje: 84 716,00 zł
Barbara Rafał
14 dni do końca
Barbara Rafał , 39 lat

Przygniótł mnie śnieg z dachu... Przez to trafiłam na wózek! Pomóż!

Jestem Basia i mam 37 lat. Rok temu w wyniku nieszczęśliwych wydarzeń straciłam wszystko to, co najcenniejsze – zdrowie i sprawność. Spadł na mnie śnieg z dachu, który przygniatając mnie, wyrządził, jak się później okazało ogromne szkody. Zaraz po nieszczęśliwym wypadku czułam się źle. Bardzo kręciło mi się w głowie – trafiłam do szpitala. Tam stwierdzono jednak powierzchowny uraz głowy. Początkowo nic nie wskazywało na uszkodzenie kręgosłupa. Po kilku dniach rekonwalescencji wróciłam do normalnego życia, ciesząc się, że czuję się już dobrze. Nic bardziej mylnego…  Mniej więcej po trzech tygodniach od wypadku, rano po przebudzeniu nie mogłam podnieść się z łóżka. Po konsultacji lekarskiej okazało się, że wypadł mi dysk w odcinku piersiowym. Wystąpiła stenoza kanału kręgowego oraz niedowład nóg. Z tego względu konieczna była operacja, która odbyła się w sierpniu. Rozpoczęłam rehabilitację z pozytywnym skutkiem, dlatego myślałam, że w końcu wszystko zmierza w dobrą stronę. Wtedy nie wiedziałam jednak, jak bardzo się myliłam. W listopadzie moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Było coraz gorzej… Z dnia na dzień nastąpił bardzo duży regres, którego nie dało się zatrzymać. Przeszłam ponowną diagnostykę, która wykazała kolejne zmiany dyskopatyczne w kręgosłupie. Ucisk na korzenie rdzeniowe oraz uciski na rdzeń kręgowy spowodowały, że trafiłam na wózek. Stwierdzono paraparezę kończyn dolnych oraz uszkodzenie rdzenia kręgowego.  Jestem cały czas pod kontrolą wielu specjalistów. Nie wiadomo jednak, jak długo będę musiała mierzyć się z konsekwencjami tego nieszczęśliwego wypadku. Nie wiadomo także, czy uda mi się odzyskać pełną sprawność. Nie zamierzam się jednak poddać. Wiem, że mam w sobie jeszcze wiele siły, by pokonać przeciwności, z jakimi przyszło mi się mierzyć.  Jednak, jak nigdy wcześniej, potrzebuję do tego Waszego wsparcia. Tylko systematyczna i intensywna rehabilitacja są moją szansą. Niestety leczenie pochłania ogromne sumy pieniędzy, dlatego każda pomoc będzie dla mnie dużym odciążeniem.  Za każdą przekazaną złotówkę już teraz z całego serca dziękuję! Basia

14 080 zł
Mia Kmieć
14 dni do końca
Mia Kmieć , 3 latka

By wyjątkowość nie była w przyszłości przeszkodą...

Mia ma niespełna dwa latka i na pierwszy rzut oka wygląda jak śliczna, zdrowa dziewczynka. Niestety wystarczy chwilę z nią pobyć, by zorientować się, że jednak nie jest taka jak jej rówieśnicy… Moja córeczka urodziła się z przełożeniem trzewi. Najczęściej nie prowadzi to do jakichś zaburzeń zdrowotnych, niemniej dobrze jest mieć świadomość tego, że ma się odwrotnie umieszczone niektóre narządy wewnętrzne. Miałam nadzieję, że to jedyna anomalia mojego dziecka, jednak los postanowił mocniej doświadczyć zarówno ją, jak i nas… Gdy Mia miała około 5 miesięcy, zauważyliśmy, że jej kontakt z nami jest sporadyczny i krótkotrwały. Mamy więcej dzieci, więc tym bardziej wiedzieliśmy, że to nie jest zachowanie adekwatne do wieku. Podczas wizyty u lekarza rodzinnego otrzymaliśmy skierowania na dalszą diagnostykę. Badanie słuchu wyszło ok, co było dobrą wiadomością. Pozostałe wyniki też niby były w porządku, niemniej ostatecznie w grudniu 2022 roku neurolog nie pozostawił złudzeń – diagnoza: autyzm dziecięcy. Skoro wyniki były w porządku, to skąd ta pewność? Z wszelkich innych objawów i zachowań Mii. Córka po dziś dzień sporadycznie na nas reaguje, bardzo rzadko spojrzy. Złapanie jej wzroku graniczy z cudem! Nie jest zainteresowana ani bratem, ani zabawą z nim. Najchętniej cały dzień spędziłaby na macie, bawiąc się zabawkami, którymi bardzo dobrze nauczyła się operować. Najbardziej uciążliwą na co dzień kwestią jest fakt, że nie zgłasza swoich potrzeb. To my wychodzimy z inicjatywą podania jej picia, sprawdzenia pieluszki. Kontrolujemy sami czas tak, by mniej więcej co 3,5-4 godziny jadła. Sama z siebie nigdy nie okazała, że jest głodna… Niestety i ta kwestia jest problematyczna – Mia nie umie gryźć ani żuć. Każdy pokarm, który otrzymuje, musi mieć cały czas postać papki, jak u niemowlaka… Dodatkowo wyszło, że ma obniżone napięcie mięśniowe. Oznacza to, że dopiero w wieku 15 miesięcy zaczęła siedzieć. W wieku 19 miesięcy dopiero raczkuje. Z podporem staje i trzymając się kanapy, przejdzie kilka kroków. Zatem wszystkie te czynności wykonuje z około półrocznym opóźnieniem… Najbardziej martwi nas jednak bardzo mały kontakt z ludźmi. Potrafi położyć głowę na ramieniu osoby, którą zna, ale już nie obejmie jej rękoma. Przytulanie ok, ale też nie zawsze… Nie wskazuje niczego palcem ani nie reaguje, gdy my jej coś pokazujemy. Nadal świadomie nie powiedziała ani jednego słowa… Ogólnie jest jednak dzieckiem bardzo pogodnym. Lubi oglądać się w lustrze – robi miny, otwiera buzię, wystawia język. Często bawi się rękami i dłońmi rozstawiając je, aby następnie otwierać i zaciskać paluszki. Potrafi tak stać i robić to przez dłuższy czas…  Staramy się, jak możemy, „wyciągnąć” córkę z tego zamkniętego świata, jednak nasze zmagania będzie można mierzyć  nie w dniach czy miesiącach, a w latach… Na ten moment Mia ma rehabilitację 4 razy w tygodniu. Do tego wizyty u neurologopedy, specjalistów ds. żywienia, psychologa i pedagoga. Dostajemy różne zalecenia między innymi jak stymulować jej mózg, przyciągnąć  wzrok. To będzie oznaczać kolejne wydatki w postaci pomocy dydaktycznych i rehabilitacyjnych. Każdy pragnie, by jego dziecko było wyjątkowe. Jednak nikt nie chce tego, aby ta wyjątkowość była ogromną przeszkodą zaważającą na całym obecnym i przyszłym życiu... Będziemy wdzięczni, jeśli pomożecie nam walczyć o to, by nasza mała, cudowna dziewczynka jak najlepiej funkcjonowała w społeczeństwie.  Rodzice

4 184 zł
Damian Bobrowski, Adam Składanek, Anna Angielczyk
14 dni do końca
Damian Bobrowski, Adam Składanek, Anna Angielczyk , 27 lat

Damian, Ania i Adam - pomóżmy rodzeństwu w ich walce o samodzielność!

Mimo że moje dzieci są dorosłe, nadal potrzebują pomocy. Dla mnie, jako dla matki, trudno żyć ze świadomością, że być może nigdy nie będą samodzielne. Opowiem Wam o trójce moich dzieci: Damianie, Ani oraz Adamie. Każde z nich jest inne, ma różne potrzeby i wymaga indywidualnej pomocy. Damian posiada orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym. Zmaga się z niepełnosprawnością intelektualną oraz autyzmem. Mój syn ma swój świat, do którego nie mam dostępu.  Mimo że ma 25 lat, funkcjonuje jak małe, 7-letnie dziecko. Wymaga całodobowej opieki, tym bardziej że może wyrządzić sobie krzywdę. Niejednokrotnie na przykład wkłada do uszu różne rzeczy… Oprócz tego ma chorą trzustkę. Cały czas musi przyjmować leki, przestrzegać diety oraz być pod stałą kontrolą lekarza.  Ania nie słyszy od 9. roku życia. Przeszła też poważną operację. Nosiła aparat słuchowy, jednak okazało się, że jej organizm jest uczulony na obecność ciała obcego! Córka ma 35 lat. Jest bardziej samodzielna niżeli Damian, ale cały czas trzeba jej pilnować i okazywać pomoc.  Komunikacja z nią jest bardzo utrudniona. Sepleni i właściwie nikt oprócz osób przebywających z nią na co dzień, nie potrafi jej zrozumieć. Jedno jej ucho jest całkowicie niesprawne. Na drugie z kolei bardzo słabo słyszy, najczęściej nie potrafi zrozumieć dźwięków z otoczenia. Stara się czytać z ruchu warg, ale nie zawsze to wychodzi...  Adam jest najbardziej samodzielny, ale jego stan zdrowia także wymaga stałej kontroli. Gdy był malutki trzeba było usunąć mu nerkę. Dzisiaj żyje z jedną, na szczęście bez większych konsekwencji. Dodatkowo ma stwierdzoną padaczkę i cały czas musi przyjmować leki. Adam ma też skłonność do złamań. Z tego powodu zimą właściwie nie wychodzi z domu.  Moje dzieci wymagają stałej kontroli wielu lekarzy specjalistów, rehabilitacji, leków. Potrzeb jest bardzo wiele. Ciężko wszystkim sprostać i wszystkie w tym samym czasie zaspokoić. To moje dzieci, nie mogę wybierać, które jest ważniejsze. Proszę o wsparcie, abym nie musiała decydować komu pomogę, a komu nie. Elżbieta, mama

1 628 zł
Sławek Barański
14 dni do końca
Sławek Barański , 55 lat

Trudna codzienność naznaczona przez wiele chorób... Pomóż!

Życie Sławka w jednej chwili zostało zmienione o 180 stopni. W 2017 roku doznał zawału mózgu. Cała jego lewa strona ciała została sparaliżowana, do tego doszło nadciśnienie tętnicze oraz schizofrenia paranoidalna. Udar niedokrwienia mózgu spowodował, że Sławek ma zaburzenia mowy i widzenia, niedowład jednej strony ciała. To wszystko tak nagle go spotkało… Sławek od zawsze był pogodną i pełną życia osobą. Miał wiele pasji, które sprawiały, że jego życie było przepełnione wrażeniami i emocjami. Było ono pełne. Niestety od czasu udaru wszystko się zmieniło...  Nie może już podróżować i odkrywać świata tak jak to uwielbiał. Jego światem stało się łóżko i mały pokój. Na 9 piętrze w wieżowcu, w mieszkaniu mającym 45m2.  Sławek mieszka w nim wraz z ponad 80-letnimi rodzicami oraz niepełnosprawnym bratem. Są to równie mocno schorowane osoby, którym jest bardzo ciężko w codziennych czynnościach.   Chcemy zebrać potrzebne środki, aby ułatwić i usprawnić życie Sławka oraz jego rodziny. Zbieramy na rehabilitację, leczenie, a także na sprzęt do rehabilitacji. Potrzebny jest wózek i nowe łóżko specjalistyczne, na którym Sławek spędza całe dnie.  Dzięki Waszemu wsparciu chcemy również sfinalizować zakup podnośnika, który ułatwi przenoszenie Sławka z łóżka do wanny i jego pielęgnację. Do tej pory myjemy go gąbką na łóżku. Marzeniem Sławka jest kiedyś pójść na lody i zjeść je w parku... Dla nas jest to wręcz codzienność, prawda? Z kolei naszym marzeniem jest sprawić Sławkowi i jego bliskim jak najwięcej udogodnień związanych z jego chorobą, a także jak najwięcej uśmiechu. Wierzymy, że dzięki nam wszystkim uda się zrealizować te potrzeby. Bardzo liczymy na Wasze wsparcie i dobre serce. Bliscy Sławka

963 zł