Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kasia Winogradowa
14 dni do końca
Kasia Winogradowa , 7 lat

Ogromna kwota, by pomóc Kasi! Błagam o ratunek dla mojej córeczki!

Na pewne sytuacje człowiek nigdy nie jest przygotowany. Gdy poważnie zachoruje własne dziecko, rodzic zrobiłby wszystko, żeby je uratować, dać mu zdrowie i normalne życie. Jednak bardzo często wszystkie działania, które może podjąć zwykły człowiek, nie wystarczają… Tak jest w moim przypadku. Dlatego jako matka przychodzę błagać o pomoc dla mojej córeczki Kasi, która walczy z SMA…  Rdzeniowy zanik mięśni to rzadka i ciężka choroba, którą zdiagnozowano u córki, gdy miała 2 lata i 3 miesiące. Nigdy nie zapomnę tego okropnego dnia… Lekarze mówili mi, że neurony u córeczki będą obumierać, że zabiorą jej sprawność mięśni i, że w końcu Kasia wyląduje na wózku… Nie będzie mogła samodzielnie funkcjonować... I tak się stało... Córeczka porusza się tylko na kolanach, wszędzie muszę wozić ją w wózku. W naszej małej miejscowości nie ma przedszkola, które byłoby przystosowane do potrzeb dzieci z niepełnosprawnością, dlatego Kasi jest bardzo trudno funkcjonować z rówieśnikami... Boję się, co jeszcze zabierze jej choroba... Przecież mięśnie odpowiadają też za nasze oddychanie, za bicie serca... Jedyną nadzieją dla mojej córki jest drogie leczenie. Od niedawna istnieje ratunek dla dzieci z SMA i jest nim nowoczesna terapia genowa. Jej koszt jest jednak OGROMNY – to ponad 8 MILIONÓW ZŁOTYCH! Błagam o pomoc... Historia problemów Kasi zaczęła się już w trakcie ciąży. To był bardzo trudny okres, istniało ryzyko przedwczesnego przerwania ciąży, ale na szczęście 1 września 2017 przyszła na świat. Wydawało się, że wszystko jest w porządku ze zdrowiem córeczki. Odetchnęłam z ulgą i myślałam, że najgorsze za nami.  Niestety szczęście nie trwało długo. Kasia zaczęła chodzić, gdy miała rok i cztery miesiące, ale jej chód z wiekiem, zamiast się poprawiać, pogarszał się i stał się niepewny. Chodziłam z córką do mnóstwa lekarzy i na fizjoterapię, ale nie przynosiło to znaczących postępów. Wtedy przeczuwałam już, że ze zdrowiem Kasi musi być coś nie tak. Nie sądziłam jednak, że córka ma tak poważną chorobę… Okropnego przeciwnika, który codziennie zabiera jej sprawność... Na oddziale neurologicznym, po przeprowadzeniu badań, nie było wątpliwości. To SMA! Choroba, która przekreśla normalne życie Kasi… Los wystawił nas na jedną z najcięższych prób… A przecież naszej rodzinie nie jest łatwo. Starszy brat Kasi ma zdiagnozowany autyzm. A tata Kasi cierpi na poważną chorobę wątroby…  Nasze wydatki już teraz są ogromne, a towarzyszący nam lęk, co będzie dalej, jest często nie do wytrzymania. Wiem, że bez Was nie damy sobie rady. Szczególnie, że ratunek dla Kasi jest przerażająco drogi. Terapię genową, najnowocześniejszą zdobycz medycyny, wyceniono na 8 milionów złotych! Przecież zwykły człowiek nigdy nie zbierze takich pieniędzy. Nadzieja w Was, dobrych ludziach, których błagam o pomoc! Mama

6 931,00 zł ( 0,08% )
Brakuje: 8 161 463,00 zł
Jakub Ćwiękała
Pilne!
14 dni do końca
Jakub Ćwiękała , 6 lat

Mamy czas do 10 czerwca❗️ Kubuś może wyglądać normalnie!

Historia Kubusia wzruszała do łez: Był maleńki, bezbronny i bardzo skrzywdzony, przez nieznaną siłę, która odebrała mu normalny wygląd. Połowa twarzy Kubusia była zdeformowana, bez oka, bez uszka, z dziwnym otworem w miejscu, gdzie powinny być ustka… Od 12 tygodnia kazali nam się do tego przygotowywać, ale chyba nie odrobiliśmy lekcji. Nasz pierwszy synek, szczęście, które przychodzi na świat, by być kochane przez najbliższych, nie wiedząc, że różni się czymś od innych dzieci. Pokochaliśmy go takiego, jakiego dostaliśmy na ręce, zupełnie bezbronnego, delikatnego. Gdy szok minął, pojawiła się wielka miłość. Ta miłość trwa do dzisiaj i nie jest jej potrzebne żadne oczko ani uszko, ale wiemy, że musimy myśleć o nim. Nasz Kubuś, poza tym, co widać na zdjęciu, jest zdrowym, pragnącym się rozwijać dzieckiem, które dzisiaj nie jest świadome swojego piętna, ale wkrótce jego wygląd stanie się jego przekleństwem. Mało tego – pusty oczodół bez gałki ocznej stanowi ogromne zagrożenie dla zdrowia, a nawet dla życia Kubusia. Kiedy u dziecka brakuje gałki ocznej, a czaszka rośnie i się rozwija, istnieje niebezpieczeństwo, że rozwijające się w niewłaściwy sposób kości czaszki uszkodzą mózg i doprowadzi nawet do śmierci. Ucho, a właściwie małżowina uszna to już tylko problem estetyczny, którym lekarze chcą się zająć w momencie, kiedy Kubuś skończy 14 lat. Z oczkiem nie możemy tyle czekać – pierwszy ekspander już jest w oczodole, a na następne nas nie stać. Po urodzeniu zawalił nam się świat – teraz chcemy zbudować go na nowo. Kiedy po 3 tygodniach wypuszczano nas do domu, Kubuś nie był zdolny, by przystawić go do piersi, a nawet do butelki. Rozszczep wargi i podniebienia był tak duży, że jedynym wyjściem była sonda. I tak wróciliśmy do domu z rurką, którą przez pół roku podawaliśmy naszemu synkowi pokarm. Kiedy przyszedł dzień operacji wargi i podniebienia, bardzo się baliśmy. Z jednej strony wiedzieliśmy, że zabieg zmieni jego życie na lepsze, ale z drugiej strony przerażała nas myśl, że będą operowali nasze bezbronne maleństwo... To, czego dokonali lekarze, jest nie od opisania słowami. Nie dość, że oddali nam synka, który wyglądem coraz bardziej przypominał inne dzieci, to jeszcze mógł samodzielnie pić z butelki… Z oczkiem nie będzie już tak łatwo. Oczodół trzeba protezować. Kubuś rośnie, więc protezy trzeba będzie systematycznie wymieniać. Teraz już znamy koszty całego przedsięwzięcia. Kwota jest ogromna i nie mamy innego wyjścia. Musimy zrobić wszystko, by wyeliminować wszystkie złe skutki kalectwa. Najpiękniejsze są chwile, kiedy mamy go w domu, kiedy możemy na niego patrzeć, cieszy się, jak samodzielnie zamyka buzie. W tej chwili, kiedy buzia jest już wygojona, Kubuś nie czuje bólu i cieszy się każdym dniem. Rozwija się, rośnie, uczy się nowych rzeczy, nie wie, że różni się od zdrowych dzieci. My wiemy, jak może się skończyć każde zaniedbanie. Jeśli główka się deformuje i zacznie uciskać mózg, nie będzie już odwrotu, dlatego prosimy Was o pomoc. Kubuś to nasze pierwsze i jedyne dziecko, nie wyobrażamy sobie tego, że moglibyśmy go stracić. Potrzebujemy Waszej pomocy, by w dalszym ciągu protezować oczko Kubusia i uratować jego życie. Im nasz synek jest starszy, tym zabiegi muszą odbywać się częściej, a każdy z nich to ogromna kwota pieniędzy... Za każdą pomoc będziemy wdzięczni, bo każda najmniejsza wpłata, to cegiełka dołożona do normalnej przyszłości chłopca, którego kochamy. Rodzice

18 570,00 zł ( 35,99% )
Brakuje: 33 026,00 zł
Maksymilian Szendera
Pilne!
14 dni do końca
Maksymilian Szendera , 15 lat

Jego cierpienie przekracza wszystkie granice❗️ Maksiu walczy o każdy oddech!

Jak długo można stawiać czoła przeciwnością losu. Ile można cierpieć we własnym ciele i walczyć o każdy płytki oddech. Ile można mieć w sobie siły, kiedy ma się dopiero 14 lat!  Skolioza Maksa wynosi ponad 100 stopni i postępuje! Mój syn cierpi z bólu, bardzo szybko się męczy, ma już przesuniętą nerkę oraz ucisk na płuco i jelita. Musi być jak najszybciej zoperowany! Niestety lekarze wycofali się z decyzji o operacji w Polsce. Szukając ratunku, dotarliśmy do Niemiec. Finalnie do operacji nie doszło. Lekarze rozkładają ręce! W tej chwili jest tylko jedna klinika, która uratuje życie i zdrowie Maksia! Klinika Dr. Paleya na Florydzie to ostatni ratunek! Otrzymaliśmy nowy kosztorys leczenia Maksa! Kwota jest ogromna! Maks urodził się jako wcześniak 13.08.2009 r. Ważył zaledwie 1,5 kg, ale przez pierwsze miesiące rozwijał się zupełnie prawidłowo. Niestety podanie szczepionki w 4. miesiącu dramatycznie zmieniło całe jego życie. Maks zapadł w śpiączkę, po wybudzeniu dostał drgawek, a po 24 godzinach był już zupełnie innym dzieckiem: nie wodził oczami, nie obracał się na boki, nie śmiał się, nawet rysy twarzy mu się zmieniły. Okazało się, że przeszedł poszczepienne zapalenie mózgu, w wyniku którego nastąpiło dziecięce porażenie mózgowe, małogłowie i padaczka. Dzisiaj Maks ma już 15 lat. Jest dzieckiem niepełnosprawnym, opóźnionym psychoruchowo, nie mówi, porusza się z trudem, musi być pieluchowany. Dwukrotnie był reanimowany, przeszedł depresję szpiku kostnego z podejrzeniem białaczki, choruje na leukopenię (spadek liczby leukocytów prowadzący do skrajnego osłabienia układu odpornościowego), przebył serię bardzo ciężkich zapaleń płuc oraz ostre i przewlekłe ropne zapalenie zatok, a na tym nie koniec… W 2017 roku syn przeszedł operacje bioder (prawego oraz lewego). Były one konieczne, ponieważ podczas ruchu kość udowa wyskakiwała z panewki i powodowała ogromny ból. Niestety operacje się nie powiodły, o czym dowiedzieliśmy się rok później, podczas konsultacji z dr Feldmanem z Instytutu Paley’a. W związku z tym, w 2019 roku Maks musiał przejść reoperację bioder i tu znowu spadły kolejne kłody pod nasze nogi. Nastał COVID, utrudnione kontakty z lekarzami, brak kontroli pooperacyjnych, to wszystko doprowadziło do tego, że lewe biodro syna uległo ponownej destrukcji. Znów przyszedł ból, strach i cierpienie. W 2021 roku podjęto decyzję o powtórnej operacji. Była ona ciężka, bardzo skomplikowana, potwornie bolesna. Przez 10 dni Maks nie spał ani nie jadł, był skrajnie wyczerpany, popadł w depresję, pogorszyły się wyniki jego badań krwi, nastąpił zanik mięśni. Wtedy też otrzymaliśmy kolejny cios. Dowiedzieliśmy się o konieczności operowania postępującej skoliozy! Jednak w tym stanie fizycznym i psychicznym nie było to możliwe… Decyzja zapadła, czekaliśmy tylko, aż stan syna się poprawi. Nie mamy już siły, po ludzku mamy dość. To jest okropne, co nas spotkało. Lekarze z Polski wycofali się z decyzji o operacji, a Maks nie może już czekać! Zrozpaczeni szukaliśmy pomocy, by nie zostawić syna w takim stanie. Ratunku podjęli się lekarze z Niemiec. Niestety, finalnie do operacji nie doszło z uwagi na zły stan ogólny. Kręgosłup jest już w dramatycznym stanie, narządy wewnętrzne zduszone. Maksiu słabnie, a jego wyniki są gorsze z tygodnia na tydzień! Cement, który muszą wpuścić w kości podczas zabiegu, w przypadku dzieci daje się w minimalnych dawkach, co wyklucza jednorazowe podanie. Dodatkowo konieczne jest wyrównanie nóg Maksa. W tej chwili kwota leczenia znacznie urosła i niestety nie unikniemy wyjazdu do USA!  Nie mamy innego wyjścia – wszystkie inne kliniki zamknęły przed nami drzwi... Brakuje nam już sił na zbiórkę, proszenie o pomoc, ale musimy to zrobić – dla Maksa, on niczemu nie zawinił! Kręgosłup syna i jego stan pogorszyły się tak bardzo, że nie możemy czekać. Zrobimy wszystko, by nie cierpiał! Błagam, pomóżcie! Aneta, mama. BAZAREK DLA MAKSIA –> KLIK Maksymilian Szendera-Pomoc dla Maksia  –> KLIK

385 491,00 zł ( 44,19% )
Brakuje: 486 849,00 zł
Antek Sowiński
14 dni do końca
Antek Sowiński , 7 lat

Rozwój mojego synka jest znacznie opóźniony! Sama nie zdołam mu pomóc...

Zrobię wszystko, aby świat zaczął być dla mojego dziecka przyjaznym miejscem. Pragnę, żeby poradził sobie kiedy mnie zabraknie. Do sprawności długa i wyboista droga, której nie przejdziemy sami… Jako mama, proszę o pomoc! Czasem jestem już bardzo zmęczona. Czasem ogarnia mnie smutek, a do oczu napływają łzy. Nie tracę jednak nadziei i nadal wierzę, że mojego synka czeka dobra przyszłość. Nasza historia:  Od lat Antoś zmaga się z autyzmem. Nie jest to jednak wyrok, ale tylko przeszkoda. Od dawna otaczam go opieką wielu specjalistów, jeżdżę z nim na rehabilitację, ćwiczę w domu. Reaguję kiedy płacze, kiedy się boi i nie rozumie otaczającego świata...  Mój synek ma już 6 lat, ale jego rozwój jest znacznie opóźniony. Mowa Antka jest na poziomie 3-letniego dziecka, a rozwój emocjonalny 4-latka. W ostatnim czasie pojawiło się nadmierne napięcie mięśniowe, co sprawia, że musimy rozpocząć współpracę z kolejnym specjalistą – fizjoterapeutą.  Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu Antek mógł wyjechać na turnusy rehabilitacyjne. Nie ośmielałam się marzyć o tak wspaniałych efektach – synek  zaczął wypowiadać słowa, a nawet zdania! To daje mi nadzieję... W przypadku Antosia najważniejsza jest wielospecjalistyczna rehabilitacja oraz spotkania z logopedą, psychologiem i neurologiem. Wszystko to generuje jednak ogromne koszty, na których poniesienie mnie nie stać. Proszę, pomóż nam…  Iwona, mama

2 072,00 zł ( 22,13% )
Brakuje: 7 290,00 zł
Oliwier Ciskowski
14 dni do końca
Oliwier Ciskowski , 9 lat

Ból głowy był tylko początkiem... Pomóż mi walczyć o zdrowie mojego dziecka!

W głowie mojego Olinka dzieje się coś bardzo niedobrego! Wstępne badania pokazują zmiany w mózgu — nasza historia, choć już dotychczas trudna, zaczyna nabierać obrotów, jakich się nie spodziewałam. Pomożesz nam?  Choć na co dzień mieszkam sama z dwoma synkami, jestem mamą pracującą. Ciężko mi prosić o pomoc, gdyż mimo wielu przeciwności losu zawsze zaciskając zęby, dawałam sobie radę... Szłam do przodu, mimo że nie raz ze łzami w oczach. Ale w tym momencie mojego życia jestem zmuszona prosić Państwa o pomoc... Moje ograniczenia co do finansów stanowią ogromny problem w leczeniu syna. Tak ten nasz świat wygląda, że środki decydują, czy masz zdrowie, czy nie... W kwietniu tego roku, u mojego 8-letniego syna Oliwierka wykryto coś, czego zupełnie się nie spodziewałam! Przy rutynowym badaniu tomografem związanym z częstym bólem głowy wykryto guza podpajęczynówkowego. Guz jest w tylnej jamie czaszki, ma około 3×4 cm. Ta wiadomość załamała mnie okropnie... Mimo tego powiedziałam sobie że jeśli ja nie będę walczyć o zdrowie syna, to kto inny? Konsultowałam wyniki u dwóch specjalistów, twierdzą, że w tym momencie operacja nie jest konieczna, natomiast dalsze obserwacje wiążą się z częstymi kontrolami lekarskimi i badaniami. Wykonujemy je gównie w Warszawie, w centrum zdrowia dziecka, do którego mamy 300 km. To wyprawa, trudna i kosztowna...  Niestety, musiałam spojrzeć prawdzie w oczy. Moje finanse są ograniczone, są za małe, by ratować Olinka zdrowie... Pracuję za najniższą krajową, za która musimy się utrzymać. Każdy wyjazd do Warszawy, leki, wizyty u specjalistów tworzą sumy, z którymi sobie nie radzę...  Za każdą nawet najmniejszą pomoc, bardzo serdecznie dziękujemy! Naprawdę, każda złotówka odmienia naszą codzienność! Mama

1 772 zł
Andrzej Jagła
14 dni do końca
Andrzej Jagła , 61 lat

Andrzej cudem przeżył... Teraz walczy o sprawność! POMOCY!

Ci, którzy znają Andrzeja wiedzą, że to człowiek pracowity, uczynny i bezinteresowny. Budował, remontował, naprawiał… Nigdy nie odmawiał pomocy. Mogła  na niego liczyć rodzina, przyjaciele i znajomi. Niestety jego spokojne, uporządkowane życie zmieniło się 26 lutego 2023 roku. W wyniku upadku doznał krwotoku nadtwardówkowego po prawej stronie mózgu! W stanie bardzo ciężkim nieprzytomny został przewieziony do szpitala w Krakowie, gdzie przeszedł operacje odbarczania krwiaka.  Po operacji próby wybudzenia ze śpiączki farmakologicznej nie przyniosły wyczekiwanych rezultatów. Kolejne dni były jeszcze gorsze, doszło do zakażenia sepsą, w wyniku czego jego nerki przestały pracować. Jednak Andrzej walczył, walczyli o niego lekarze. Po kilku dniach zakażenie sepsą zostało opanowane!  W maju Andrzej został przewieziony do ośrodka rehabilitacyjnego. Tam stała się cudowna rzecz – został wybudzony ze śpiączki, trwającej ponad 2 miesiące! Już w pierwszych dniach po wybudzeniu wypowiedział słowa: „jestem Andrzej, chcę wrócić do domu”.  W wyniku uszkodzenia prawej półkuli mózgu Andrzej doznał niedowładu lewej strony ciała, jest osobą leżącą, ze spastycznością lewej ręki. Codziennie czynności sprawiają mu dużo problemów. Nadal przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie z terapeutami pracuje nad powrotem do chodzenia i sprawności. Tylko długotrwała i bardzo kosztowana rehabilitacja daje Andrzejowi nadzieję na powrót do zdrowia i samodzielnej egzystencji. Niestety jest ona bardzo kosztowna. Średni, miesięczny koszt to aż 20 tysięcy złotych! Pomóżmy Andrzejowi wrócić do domu i odbudować dawne życie! Wierzymy, że razem zbierzemy potrzebne środki. Błagamy, bądźcie z nim! Pomocy! Rodzina

46 774,00 zł ( 24,68% )
Brakuje: 142 673,00 zł
Marzena Kwiecińska
14 dni do końca
Marzena Kwiecińska , 55 lat

Walka o samodzielność! Pomagamy Marzenie!

Mam na imię Marzena. Życie bardzo mnie doświadczyło… Jestem osobą samotną i schorowaną, poruszam się za pomocą wózka inwalidzkiego. Ostatnio został mi on skradziony! Błagam, pomóżcie mi zakupić nowy! Cierpię na cukrzycę, miażdżycę tętnic kończyn dolnych, niedoczynność tarczycy. Pomimo długotrwałego leczenia doszło u mnie do martwicy lewej stopy oraz ropowicy prawego podudzia. Moja lewa noga musiała być amputowana! Byłam zrozpaczona! Bardzo trudno było nauczyć mi się poruszać na wózku, mocno wpływało to na moją codzienność. W ramach NFZ otrzymałam wózek, ale został mi on skradziony, gdy byłam na rehabilitacji! O kolejny mogę się ubiegać dopiero po pięciu latach. Obecnie poruszam się na pożyczonym, starym wózku. Żeby uzyskać namiastkę samodzielności, potrzebuję nowego wózka elektrycznego. Jestem osobą samotną. Po opłaceniu rachunków nie wystarcza mi na lekarstwa, żywność i opał… Błagam, pomóżcie mi! Zakup wózka pozwoliłby mi choć trochę uniezależnić się od pomocy osób trzecich i poprawić jakość życia. Wierzę, że będziecie ze mną! Marzena Szacunkowa kwota zbiórki

5 301,00 zł ( 33,21% )
Brakuje: 10 657,00 zł
Alicja Warcaba i Monika Dorożyńska-Śmiałek
14 dni do końca
Alicja Warcaba i Monika Dorożyńska-Śmiałek , 10 lat

Alicja choruje na SMA! Dzięki Twojej pomocy ma szansę na sprawność!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie Alicji! To wiele dla mnie znaczy! Niestety muszę jeszcze raz prosić Was o pomoc... Chcemy zebrać środki na zakup specjalnej platformy wibracyjnej, która pomoże mojej córce w skuteczniejszej walce o sprawność! Nasz historia: Choroba Alicji zabrała już tak wiele. Dziecięca radość i możliwości przeplatają się z wieloma ograniczaniami. Córka choruje na SMA — rdzeniowy zanik mięśni.  Problemy z chodzeniem, mniejsza sprawność rąk i problemy ze słuchem to jej codzienność. Jej nadzieją na lepszą przyszłość jest ciągła rehabilitacja i wsparcie rozwoju oraz funkcji życiowych, dzięki którym mogłaby się poruszać. Alicja jest pogodnym i bardzo zdeterminowanym dzieckiem. Chociaż ma dopiero 9 lat, stara się być jak jej rówieśnicy. Nie zawsze jest to jednak możliwe. Pęka mi serce, gdy widzę, że nie może czegoś zrobić. Myślę o jej przyszłości i chcę, by nie musiała kiedykolwiek rezygnować z marzeń i była jak najbardziej samodzielna. Codzienne zmagania z chorobą wiążą się z rehabilitacją i wieloma wizytami u specjalistów. Mimo to Ala dzielnie radzi sobie. Jeździ na rowerku trójkołowym oraz, kiedy jest taka potrzeba, na wózku aktywnym. Jest nam szczególnie przydatny, gdy mamy do pokonania dłuższy dystans albo po prostu Alicja ma gorszy dzień.  Gdy córka jest w kiepskim stanie psychicznym, mówię jej wtedy, że choroba nigdy z nami nie wygra! Będzie to możliwe jedynie wtedy, gdy nie przerwiemy rehabilitacji. A ona kosztuje niezwykle dużo! Do rehabilitantów musimy pokonywać 70-kilometrową trasę, a zabiegi muszą odbywać się regularnie, dlatego staramy się korzystać z każdego możliwego sposobu, żeby wspomagać Alicję. Nauczyłam się rehabilitować ją sama w domu i planuję dalszą edukację w tej dziedzinie, aby pomóc mojej córce i innym dzieciom! Do tego potrzebny jest specjalistyczny sprzęt, który również wiele mnie kosztuje.  Mamy w domu różne sprzęty, które mniej lub bardziej są pomocne w poprawianiu sprawności mojej córki. Jednak bardzo chcę zaopatrzyć Alicję w fantastyczny sprzęt: platformę wibracyjną Galileo. Niestety cena jest ogromna, dlatego prosimy Was o pomoc! Z uwagi na trudną sytuację i na to, że pojawiły się u mnie naprawdę poważne problemy ze słuchem, zbiórka będzie prowadzona także na mnie. Musiałam zrezygnować z pracy zawodowej, bo ciężko mi funkcjonować, kiedy praktycznie nie słyszę... Jest to szansa dla Alicji na większą sprawność, więcej radości i uśmiechu na jej ślicznej buzi. I dla mnie, by dalej być dla niej mamą i wsparciem. Bardzo proszę o wsparcie. Zawalczmy razem o lepszą przyszłość dla mojej wojowniczki! Monika, mama ➡️ Licytacje dla Ali

4 498,00 zł ( 8,46% )
Brakuje: 48 609,00 zł
Gosia Kaczyńska
14 dni do końca
Gosia Kaczyńska , 48 lat

Jedna chwila zabrała mi wszystko! Dzisiaj marzę, abym znowu mogła chodzić!

Małgosia od dawna zmagała się z astmą. Pewnego dnia jeden atak przesądził niemal o wszystkim. Sytuacja była na tyle poważna, że jej bliscy nie wiedzieli, czy kiedyś jeszcze ją zobaczą. Atak astmy skończył sie tragicznie. Małgorzata próbowała sie ratować, sama zeszła z wysokiego piętra w kamienicy i nagle straciła przytomność. Doszło do ustania krążenia i zatrzymania akcji serca. Potem zapadała w śpiączkę, w której spędziła kilka miesięcy! Lekarze właściwie nie dawali nadziei. Twierdzili, że szanse na wybudzenie są znikome. Gosia udowodniła jednak jak bardzo kocha życie. Gdy odzyskała świadomość, zarówno ona, jak i jej rodzina, stwierdzili z przerażeniem, że sytuacja jest bardzo poważna!  Moja przyjaciółka nie mogła już ruszać nogami i rękoma. Straciła wzrok. Pojawiły się także problemy z mową, która stała się bardzo niewyraźna. Jedyny ruch, jaki mogła wykonywać to ten gałkami ocznymi… Ale żyła i to było najważniejsze! Na kilka miesięcy wyjechała do specjalistycznego ośrodka, gdzie została objęta intensywną rehabilitacją. Pojawiły się pierwsze efekty, ale potem wszystko przepadło! Małgosia wróciła do domu, jednak nie miała już dostępu do stałej rehabilitacji. I tak minęło kilka lat… Dzisiaj nadal nie odzyskała wzroku, nie potrafi utrzymać kubka w ręku ani samodzielnie zjeść posiłku. Porusza się tylko na wózku inwalidzkim, ale nie samodzielnie – zawsze potrzebuje pomocy. Małgosia jednak się nie poddaje. Własnymi siłami stara się ćwiczyć i wzmacniać swoją sprawność. W ten sposób potrafi już sama podnieść się z łóżka do pozycji siedzącej oraz siedzieć bez podparcia!  Sytuacja jest naprawdę trudna. Jest sama z mężem, który przeszedł poważną operację serca. Staram się ich wspierać, ale to ciągle za mało! Nie mogę patrzeć, jak Gosia zamknięta jest w czterech ścianach i siłą musi walczyć o każdy, nawet najmniejszy postęp.  Pragnę pomóc i zapewnić jej jak najlepszą i bardzo intensywną rehabilitację neurologiczną, logopedyczną oraz terapię wzroku. Potrzeb jest dużo, bo dochodzą także wszelkie sprawy medyczne. Przez lata razem z mężem radzili sobie sami, ale teraz jest już zbyt ciężko.  W imieniu Małgosi serdecznie proszę wszystkich przyjaciół, znajomych i nieznajomych z wielkim sercem  o wsparcie. Sami niestety nie damy rady… Ewa, przyjaciółka    

6 570,00 zł ( 8,55% )
Brakuje: 70 239,00 zł