Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ibrohim Khasanov
Pilne!
14 dni do końca
Ibrohim Khasanov , 5 miesięcy

Każdy dzień może być dla niego tym ostatnim... POMOCY❗️

Nasz długo wyczekiwany synek urodził się 14 czerwca 2024 roku. Już po miesiącu zaczął mieć ogromne problemu ze zdrowiem… Zaczął robić się żółty… Żółtaczka szybko rozprzestrzeniała się po całym ciele. Po przeprowadzeniu wielu badań, w końcu usłyszeliśmy od lekarza: „Wasz syn jest śmiertelnie chory – wykryto u niego marskość wątroby, bez pilnej transplantacji narządów Wasz syn przeżyje tylko kilka miesięcy…”. BŁAGAMY O POMOC! Nad naszym synkiem wisi śmierć, a my nie mamy pieniędzy potrzebnych, żeby go uratować… Każdy dzień może być dla niego tym ostatnim... Do dziś trudno otrząsnąć się po tej straszne diagnozie. Słowa o śmiertelnej chorobie syna zabiły nas jako rodziców. Dalej je słyszymy, brzmią w naszych głowach jak bębny, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu… Jeszcze niedawno mieliśmy odrobinę nadziei, ale teraz ona runęła… Możemy stracić nasze dziecko… Synka, który jeszcze nie zdążył naprawdę żyć na tym świecie.  Koszt operacji, którą musi przejść synek to aż 50 000 dolarów… To przerażająca kwota, nie mamy takich pieniędzy... W ciągu miesiąca udało nam się zebrać jedynie 5 000 dolarów na diagnostykę i zakup biletów do Turcji… A tylko tutaj lekarze mogą uratować nasze dziecko, w naszym kraju nie ma dla niego ratunku... Boimy się, że nie zdążymy, a odkąd zbieramy te pieniądze, stan naszego maluszka jeszcze się pogorszył. Zaczął mu rosnąć brzuszek, co oznacza, że choroba zatruwa jego organy, a śmierć z każdym dniem coraz bardziej nad nim wisi. Błagamy o pomoc, prosimy, dobrzy ludzie, pomóżcie zebrać tę kwotę na przeszczep wątroby. Oboje możemy być dawcami dla naszego syna. Teraz los naszego synka zależy od tej ogromnej kwoty pieniędzy… Rodzice

3 561,00 zł ( 1,59% )
Brakuje: 219 312,00 zł
Krzysztof Suwada
14 dni do końca
Krzysztof Suwada , 54 lata

Pomóż mi odzyskać władzę w nogach!

Wydawało się, że nic nie zapowiada zbliżających się problemów zdrowotnych… Od jakiegoś czasu bolała mnie noga, jednak nie wyglądało to na nic poważnego. Sprawność fizyczna zawsze była dla mnie bardzo ważna – jestem pracownikiem budowlanym. To był szok, gdy w grudniu zeszłego roku w pewnej chwili zupełnie straciłem władzę w nogach! Po świętach trafiłem do szpitala, gdzie okazało się, że nerw w kręgosłupie przyblokował możliwość poruszania obiema nogami. Miałem nadzieję, że szybko odzyskam zdolność chodzenia, jednak okazało się, że będę musiał przejść operację! Miałem wiele obaw, ale lekarze przekonywali, że to jedyny ratunek... Na początku stycznia przeszedłem więc skomplikowaną operację kręgosłupa. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem! Operacja udała się połowicznie – dzięki niej poruszam obecnie lewą nogą, jednak prawa w znikomy sposób reaguje na bodźce. Specjaliści są zdania, że mam szansę na odzyskanie władzy w nogach, jednak będzie to wymagać czasu i przede wszystkim intensywnej rehabilitacji! Obecnie jestem uwiązany do wózka – nie mogę pracować ani w pełni samodzielnie funkcjonować! Niestety, bez kosztownych i długotrwałych wysiłków nie ma możliwości, żeby władza w kończynach wróciła samoistnie.  W przywróceniu sprawności na pewno pomógłby mi turnus rehabilitacyjny, jednak jego koszt jest bardzo duży… Zdecydowałem się więc poprosić o Waszą pomoc! Każda złotówka to cegiełka dołożona do kolejnej godziny rehabilitacji. Poprzez darowiznę możecie podarować mi samodzielność!  Krzysztof

21 722,00 zł ( 17,04% )
Brakuje: 105 725,00 zł
Maria Nowak
Pilne!
14 dni do końca
Maria Nowak , 58 lat

Trwa walka o życie wspaniałej mamy, żony i babci❗️Pomóż pokonać NOWOTWÓR❗️

BARDZO PILNE!!! Kochani, nie jest nam łatwo prosić o pomoc, ale nie mamy innego wyjścia... 24. sierpnia 2024 roku nasz świat się zawalił. Dowiedzieliśmy się, że nasza ukochana mama, żona i babcia cierpi na ŚMIERTELNĄ CHOROBĘ… Mamy 2 tygodnie na uzbieranie ogromnych środków potrzebnych na operację! Błagamy o pomoc… Wszystko zaczęło się na początku roku. Mama miewała dość częste bóle głowy, które zmotywowały ją do wykonania kontrolnych badań. Został przeprowadzony rezonans magnetyczny, ale nie wykazał żadnych zmian. Lekarze uznali, że ból, z którym mama się mierzy, to ból migrenowy... Niestety kilka miesięcy później stan mamy drastycznie się pogorszył! Pewnego lipcowego popołudnia zauważyliśmy u niej zaburzenia mowy, widzenia, problemy z utrzymaniem równowagi, wysokie skoki ciśnienia. Bez chwili namysłu udaliśmy się na SOR, gdzie podano kroplówki na wzmocnienie organizmu. Mama kilka dni później leżała już na oddziale neurologii, gdzie po raz pierwszy usłyszeliśmy o dwóch zmianach znajdujących się w jej głowie… Jedna o wymiarach 4,8 cm x 1,3 cm, druga 3 cm x 1,3 cm. Staraliśmy się być dobrej myśli, ale wyniki biopsji nie pozostawiły już żadnych złudzeń… Okazało się, że mama cierpi na najgorszy z możliwych nowotworów mózgu. Diagnoza brzmi jak wyrok: glejak wielopostaciowy w IV stopniu złośliwości. Świat runął. Naszą jedyną nadzieją jest operacja w prywatnej klinice, ale jej koszt przeraża… Musimy w bardzo krótkim czasie zebrać ogromną sumę, która jest dla naszej mamy szansą na życie. Życie, które dla nas jest bezcenne… Niestety teraz mama nie funkcjonuje najlepiej – ma zaburzenia widzenia, a na lewe oko nie widzi praktycznie wcale. Do tego dochodzą bóle głowy, zawroty, problemy z pamięcią i koncentracją. Każdego dnia musi zażywać sterydy, a także leki przeciwpadaczkowe, które bardzo odbijają się na jej zdrowiu i samopoczuciu.  Mama jest cudowną, życzliwą i kochającą osobą – zawsze chętnie pomagała innym... Niedawno została babcią, a malutka Lila jest dla niej całym światem…  Chcemy, żeby miała szansę zobaczyć, jak wnusia dorasta… Kochamy ją najczulej i najgłębiej i nie wyobrażamy sobie, że ten potwór mógłby nam ją odebrać. Poruszymy niebo i ziemię, żeby mama została z nami jak najdłużej. Niestety goni nas czas – operacja musi odbyć się jak najszybciej, ponieważ guz tego rodzaju jest tak paskudny, że w przeciągu 2-3 miesięcy może urosnąć do ogromnych rozmiarów i uniemożliwić przeprowadzenie operacji… 27. września musimy wpłacić pierwszą ratę w wysokości 50. tysięcy złotych! Miesiąc później drugie tyle… Po operacji mamę czeka jeszcze wyczerpująca radio, chemioterapia i rehabilitacja. Bardzo prosimy, pomóżcie nam ocalić jej życie... Sami nie zdołamy uzbierać takich pieniędzy! Nie pozwólcie, by stało się najgorsze... Dzieci, rodzina Marysi

48 588,00 zł ( 22,83% )
Brakuje: 164 178,00 zł
Stanisław i Maja Pielak
14 dni do końca
Stanisław i Maja Pielak , 14 lat

Rodzeństwo jakich mało – Wesprzyj walkę o sprawność❗️

Staś i Maja. Moje ukochane dzieci, moi Superbohaterowie, którzy każdego dnia udowadniają, jak wiele można osiągnąć ciężką pracą. Synek przyszedł na świat z Zespołem Downa i już od chwili narodzin został objęty opieką wielu specjalistów. Pomimo wyzwań związanych z niepełnosprawnością intelektualną, ruchową, niedoczynnością tarczycy, łuszczycą i chorobą zwyrodnieniową stawów, Staś odkrył swoje pasje, które do dzisiaj z całym zaangażowaniem kontynuuje. Uwielbia budować z klocków LEGO, zwłaszcza ze swoją siostrą, śledzi losy Superbohaterów i  ćwiczy na świeżym powietrzu. Wciąż nie mówi, ale z każdym kolejnym rokiem, z każdym turnusem doskonali mowę i uczy się nowych słów. Maja, siostra Staśka, została zdiagnozowana z autyzmem atypowym. Pomimo trudności, odczuwamy ulgę, ponieważ teraz mamy jasno określoną ścieżkę, którą możemy podążać. Bardzo lubi rysować, interesuje się grafiką. Mimo trudności, które zrzuca na nią los, uczęszcza na terapie i powoli otwiera się na świat! Nietypowe rodzeństwo, które nie poddaje się w walce o sprawność. Takie są moje dzieci. Z dumą patrzę na ich rozwój. Niestety, jak to w życiu bywa, czasem jest ciężko, zwłaszcza gdy przytłaczają nas koszty leczenia i rehabilitacji. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o wsparcie. Każde, nawet najmniejsze pomoże nam opłacić terapie, rehabilitację, wizyty u specjalistów i czesne za szkołę Stasia, w której też ma zapewnione leczenie. Wiem, że dzięki temu będą w stanie osiągnąć jeszcze więcej. Aneta, mama ➡️ Facebook – Stasio Jasio

17 373,00 zł ( 68,04% )
Brakuje: 8 159,00 zł
Karolina Mendaluk
14 dni do końca
Karolina Mendaluk , 12 lat

Najbardziej bolesna choroba na świecie❗️Skóra Karolinki rwie się jak papier, RATUNKU!

Nasza córeczka Karolinka ma 12 lat i cierpi na EB, pęcherzowe oddzielanie się naskórka. "Cierpi" to niestety adekwatne słowo, bo ta choroba wiąże się z przeraźliwym bólem... Nazywana jest najboleśniejszą choroba świata. Przypomnij sobie, co czujesz, kiedy masz ranę. A teraz wyobraź sobie, że rany pokrywają Twoje całe ciało. Ból jest taki, jakby ktoś oblewał skórę wrzątkiem...  Dzieci chore na to, co Karolinka, nazywa się motylkami, bo ich skóra jest delikatna jak skrzydła motyla. Przy nawet delikatnym dotyku, przy zwykłych czynnościach rwie się niczym papier, powodując potworne, niewyobrażalne cierpienie... Walczymy z tą straszną chorobą, chociaż przypomina to walkę z wiatrakami... Dziś stoimy przed Tobą po raz kolejny i prosimy o pomoc, żeby ulżyć naszej córce w cierpieniu. Kiedy Karolinka przyszła na świat, mieliśmy tylko kilka dni niczym niezmąconego, nieograniczonego szczęścia... W kilka dni po narodzinach na ciele naszej malutkiej córeczki zaczęły pojawiać się wodniste i krwiste pęcherze... Pękając, przekształcały się w otwarte rany. Byliśmy przerażeni. Pierwszy raz widzieliśmy coś takiego... Nie wiedzieliśmy, jak pomóc własnemu dziecku, a najgorsze było to, że widzieliśmy, że nasza córeczka potwornie cierpi... Po badaniach okazało się, że to EB, Epidermolysis Bullosa - pęcherzowe oddzielanie się naskórka. To bardzo ciężka genetyczna choroba skóry... Zadaje cierpienie, niekiedy trudne do opisania. Przy ucisku czy dotyku, czasami nawet odzieży, która się ma na sobie, powstają pęcherze, które zamieniają się w rany, a potem blizny, zrosty, nadżerki... Skóra Karolinki pęka, a wraz z nią pękają nasze serca, bo serce rodzica pęka, kiedy widzi cierpienie ukochanego dziecka... Naskórek się nie regeneruje, rana się nie goi, a nasze dziecko płacze z bólu. Codziennie, nawet kilka razy trzeba przekłuwać pęcherze i zmieniać opatrunki, by choroba nie wyrządziła Karolince jeszcze większej krzywdy.  Trzeba uważać przy wszystkim, bo nawet zwykła zabawa może skończyć się tragicznie, krzywdą, raną i płaczem dotkliwego bólu... U niektórych dzieci z EB rany są czasem tak dotkliwe, że dochodzi do przykurczy i zrastania się poranionych palców!  Najgorsze jest to, że niestety EB to choroba nieuleczalna, nie ma na nią lekarstwa... Podstawą  jest tylko leczenie ran i codzienna pielęgnacja z zastosowaniem specjalistycznych maści, balsamów, opatrunków, kremów, płynów, dermokosmetyków, odżywek. Karolinka musi nosić też specjalne ubrania, które nie spowodują ran na jej skórze - zwykła bluzeczka czy spodenki mogą po prostu uszkodzić jej skórę. Także opatrunki muszą być specjalne - zwykłe gazy czy plastry powodują odrywanie się naskórka, co sprawia jeszcze większe cierpienie...  Niestety z Karolinką jest coraz gorzej...  Stan zdrowia naszej córeczki uległ pogorszeniu w okresie dojrzewania. Ma coraz więcej ran na ciele... W związku ze wzrostem ma też coraz więcej powierzchni chorej skóry, a co za tym idzie coraz więcej cierpienia. Znów musimy prosić o pomoc. Potrzebujemy pieniędzy na leczenie i pielęgnację skóry Karolinki, by walczyć z tą straszną chorobą. Każda złotówka pozwoli nas do tego, co jest dla nas bezcenne - braku cierpienia naszego dziecka. Pomóż nam walczyć o lepszą i mniej bolesną przyszłość Karolinki, to nasze jedyne pragnienie. Rodzice 

59 625,00 zł ( 28,02% )
Brakuje: 153 141,00 zł
Mikołaj Cegiełkowski
14 dni do końca
Mikołaj Cegiełkowski , 12 miesięcy

Mikołaj urodził się ze zniekształconą twarzą i czaszką! Pomóż maluszkowi na drodze do zdrowia!

Mikołaj był długo wyczekiwanym i wymarzonym dzieckiem! Ciąża przebiegała prawidłowo, nie mogłam się już doczekać aż wezmę synka w ramiona! Gdy po trudnym porodzie przytuliłam Mikołaja, byłam tak szczęśliwa, że nawet nie zauważyłam, że coś jest nie tak… Po kilkunastu minutach Mikołaja zabrano i usłyszałam lekarzy mówiących o “dysmorfii”. Okazało się, że maluszek urodził się ze zniekształconą twarzą! Powoli docierały do mnie dalsze informacje – Mikuś ma niedorozwój kości nosowej, czołowej i sitowej, hiperteloryzm, czyli zbyt szeroko rozstawione oczy oraz inne zniekształcenia... Dla nas, rodziców, synek jest najpiękniejszy na świecie! Wiemy jednak, że jego wady to zagrożenie dla zdrowia i dalszego rozwoju. Malec jest pod opieką 11 poradni zdrowia i ma już orzeczenie o niepełnosprawności.  Mikołaj jest jeszcze malutki i z każdą kolejną wizytą u specjalisty dowiadujemy się o jego stanie czegoś nowego. Niedawno byliśmy na konsultacji w Olsztynie, gdzie okazało się, że synek ma w czaszce dwa niezarośnięte miejsca, które są ogromnym zagrożeniem i w najbliższym czasie będzie musiał przejść skomplikowane operacje! W przyszłości lekarze planują także plastykę i rekonstrukcję prawej powieki oraz kilka zabiegów rekonstrukcji nosa.  Mikołaj spędza swoje dzieciństwo w szpitalach i na badaniach, a my boimy się, jakie przeszkody ma jeszcze dla nas los! Na szczęście synek jest rezolutnym i pogodnym dzieckiem! Codziennie uczy się czegoś nowego i zachwyca nas swoim uśmiechem! Walczymy więc z całych sił, żeby nigdy nie stracił tej radości i staramy się zadbać o jego rozwój najlepiej, jak możemy. Niestety, koszty leczenia, prywatnej rehabilitacji i badań zaczynają nas przerastać i boimy się, że niedługo nie będziemy w stanie sobie na to pozwolić... Będziemy wdzięczni za każdą pomoc i dobre słowo! To dzięki Wam Mikuś będzie mógł rosnąć zdrowo! Z całego serca prosimy o wsparcie naszego maluszka! Rodzice Mikołaja

11 280 zł
Konrad Zabagło
14 dni do końca
Konrad Zabagło , 19 lat

Tragiczny wypadek mógł ZABIĆ Konrada❗️Walczymy o jego powrót do sprawności – POMÓŻ❗️

Konrad jest jeszcze nastolatkiem i do niedawna miał takie życie, jak jego rówieśnicy. Chodził do szkoły, uczył się fachu na kierunku technik spawalnictwa. We wrześniu  miał rozpocząć ostatni rok nauki… Latem dostał propozycję wyjazdu do pracy za granicę na okres wakacyjny, chcąc zdobywać doświadczenie i zarobić skorzystał z tej okazji. 19 sierpnia w nocy wyjechał na swoją ostatnią delegację przed rozpoczęciem kolejnego roku szkolnego. Niestety nad ranem, w trakcie jazdy, doszło do tragicznego w skutkach wypadku!  Doszło do zderzenia z samochodem ciężarowym w typie TIRa. Drzwi, przy których siedział Konrad zostały całkowicie wyrwane a on sam wypadł z jadącego auta! Doznał szerokich otarć i obrażeń ciała. Ale najgorszym okazało się, iż w wyniku wypadku doszło do złamań kręgosłupa na odcinkach od C3 do C7. Konrad został przetransportowany do szpitala w Opolu, był przytomny, ale nie miał władzy w nogach i tracił w rękach. Operacja trwała kilka godzin a następne kilka dni był utrzymywany w śpiączce. Musiał walczyć o życie! Po wybudzeniu okazało się, że ma czterokończynowe porażenie, do którego doszło  w wyniku uszkodzenia rdzenia kręgowego. Dodatkowo dostał zapalenia płuc. Do dziś ma problemy z oddychaniem. Obecnie nadal przebywa na intensywnej terapii neurochirurgicznej w Szpitalu Klinicznym w Opolu. Od dziecka jego życie nie było najłatwiejsze... Konrad nie miał ojca a w wieku kilku lat opuściła go również matka. Od urodzenia w opiece pomagała babcia, w której domu mieszkał razem ze swoimi siostrami. Kiedy tylko zaszła taka potrzeba stworzyła dla nich rodzinę zastępczą i przejęła całkowitą pieczę, mając jeszcze wtedy pod opieką swoją uczącą się najmłodszą córkę. W ich wychowaniu zawsze pomagała też jej starsza córka z mężem. Konrad, wchodząc w dorosłe życie zainteresował się sportem. Jeździł na treningi boksu i w międzyczasie zaczął spełniać się w kolejnej pasji, jaką była jazda na motorze crossowym. Jego babcia cieszyła się, że on i jego siostry dorastają a ona w końcu będzie mogła spać spokojnie nie martwiąc się o ich przyszłość. W wyniku wypadku wszystkie dotychczasowe plany i marzenia Konrada legły w gruzach. Na ten moment jego najważniejszą walką – będzie ta o zdrowie. Jako jedyna i najbliższa rodzina Konrada bardzo martwimy się o jego przyszłość, ponieważ rehabilitacje są bardzo kosztowne. Ceny turnusów dochodzą do kilkudziesięciu tysięcy złotych… Niestety nasze możliwości finansowe są ograniczone a bardzo chcemy zrobić wszystko, co możliwe, aby usprawnić Konrada na tyle, ile tylko się da. Dlatego z całego serca prosimy o  pomoc. Będziemy ogromnie wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą wpłatę! Rodzina Konrada

205 133 zł
Maciej Choiński
14 dni do końca
Maciej Choiński , 14 lat

Nie pozwól, by cukrzyca i autyzm odebrały mojemu dziecku beztroskie dzieciństwo! Pomóż!

Cukrzyca zmusza mojego syna do nieustannego czuwania nad własnym ciałem, kontrolowania poziomu cukru, ciągłych zastrzyków, które są dla niego nie tylko fizycznym, ale i psychicznym obciążeniem. Każdy posiłek jest polem minowym, a każdy kęs wymaga starannego przemyślenia. To nie koniec wyzwań, z jakimi zmaga się moje dziecko... W maju tego roku zdiagnozowano u mojego synka cukrzycę typu 1, co całkowicie odmieniło nasze życie. Maciek od pewnego czasu był bardzo osłabiony, często senny i odczuwał wzmożone pragnienie. Wyglądało to niepokojąco. Z tego powodu trafił do szpitala, gdzie spędził dwa tygodnie. To był trudny czas dla całej rodziny. Obecnie codziennie musimy kontrolować jego poziom cukru, ponieważ wyniki są bardzo niestabilne, a skoki cukru nie pozwalają nam na chwilę wytchnienia. Maciek cierpi również na autyzm, co dodatkowo komplikuje naszą codzienność. Jego kontakt z otoczeniem jest mocno zaburzony – rozmawia jedynie ze mną, swoją mamą. Nie reaguje na obcych, unika kontaktu wzrokowego i izoluje się od świata. Choć ma dwóch starszych braci, ich relacje są raczej powierzchowne. Jedyne, co sprawia Maćkowi przyjemność, to ucieczka w świat gier komputerowych.  Opieka nad Maćkiem wymaga ode mnie pełnej uwagi. Niestety, syn nie jest w stanie samodzielnie obsługiwać pompy insulinowej, dlatego muszę być przy nim przez cały czas. Nasza sytuacja finansowa jest bardzo trudna, a koszty sprzętu medycznego oraz sfinansowanie niezbędnego turnusu rehabilitacyjnego kosztowne. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Aby poprawić jakość życia Maćka, potrzebujemy wsparcia finansowego. Brakuje nam środków na zakup niezbędnych akcesoriów do pompy insulinowej, sensorów oraz pokrycie kosztów turnusów rehabilitacyjnych. Dla Maćka ważne jest też zapewnienie dostępu do terapeutów. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Sama nie jestem w stanie pokryć wszystkich kosztów. Chciałabym przestać martwić się, że pewnego dnia zabraknie mi środków na potrzeby syna. Wasze wsparcie to dla Maćka szansa na spokojniejsze życie, pełne specjalistycznej opieki, której tak bardzo potrzebuje. Z całego serca dziękuję za każdy gest dobroci! Mama Maćka

295 zł
Liza Khonakhbieieva
14 dni do końca
Liza Khonakhbieieva , 14 lat

Razem możemy zatrzymać rozwój choroby❗️Pomóż Lizie❗️

Moja Liza urodziła się zdrowym dzieckiem. Dorastała i rozwijała się normalnie, była moim oczkiem w głowie i najlepszym, co mi się przydarzyło. Ale kiedy skończyła rok i 3 miesiące, coś zaczęło się dziać. Zmienił się chód i Liza zaczęła się robić coraz słabsza… Zapadła diagnoza – SMA. Wyrok, którego nie mogliśmy się spodziewać, spadł na nas jak grom z jasnego nieba. Co gorsza, terapia genowa wtedy nie istniała. Ale walczyliśmy. Liza chodziła na rehabilitację, basen, masaż, ćwiczyła na trenażerach… Po 4,5 roku Liza potrafiła stać i chodzić, ale postępująca choroba w końcu jej to odebrała i został tylko wózek inwalidzki. Liza zawsze była otoczona przyjaciółmi. Jest bardzo otwartą i towarzyską dziewczynką, w szkole radzi sobie znakomicie. Zawsze bardzo się cieszy, kiedy odwiedzają ją przyjaciele z klasy, ponieważ na zajęcia uczęszcza online. Walka trwa już ponad 12 lat. Przez ten cały czas kontynuujemy rehabilitację i udało nam się nawet zakwalifikować do programu lekowego, który pozwala zatrzymać postępowanie choroby! Ale prawda jest taka, że SMA nic nie wyleczy. Do diagnozy doszła skolioza, która pojawiła się przez słabość mięśni. Żeby polepszyć jakość życia, MUSIMY kontynuować rehabilitację. Bez tego nie zatrzymamy rozwoju choroby i stan Lizy będzie się pogarszał i pogarszał, aż w końcu dojdzie do tragedii. Z tą myślą patrzę na kolejne rachunki za leczenie i mam ochotę krzyczeć z bezsilności. Bo co będzie, jeśli zabraknie środków? Nie mogę do tego dopuścić, dlatego z całego serca proszę o choćby najmniejsze wsparcie, by zapewnić Lizie rehabilitację i szansę, by mimo choroby cieszyć się chwilami spędzonymi wśród rodziny i przyjaciół. Olena, mama

5 630,00 zł ( 35,28% )
Brakuje: 10 328,00 zł