Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Iwan Grzybowski
13 dni do końca
Iwan Grzybowski , 3 latka

Potrzebujemy pomocy, aby zawalczyć o nasze dziecko!

Iwan, czyli nasz syn to mały wojownik, który uczy nas pokory, ale jednocześnie nakręca do nieustannej walki prowadzącej do osiągnięcia tego, co jeszcze przed chwilą wydawałoby się niemożliwe.  Mimo iż Iwan to jeszcze malutkie dziecko, stoczył już dwie walki o swoje życie. Pierwszą, gdy byłam jeszcze z nim w ciąży – lekarze zdiagnozowali wówczas u niego wadę genetyczną i nie dawali mu żadnych szans. Z kolei drugą po operacji serduszka – wówczas ilość powikłań spustoszyła jego malutki organizm na tyle mocno, że z ich skutkami walczymy do dzisiaj. Nasza historia, a zarazem codzienna walka zaczęła się w 33. tygodniu ciąży, kiedy z powodu małych przyrostów wagi naszego syna trafiłam do szpitala na pogłębioną diagnostykę. Już podczas pierwszych badań lekarze zauważyli wadę serca, wadę nerki oraz anomalia krążeniowe. Lekarze oznajmili, że nasze dziecko umrze w moim brzuchu lub zaraz po odcięciu pępowiny – wykryto bowiem u niego wadę letalną! Lekarze i psycholodzy zaczęli przygotowywać mnie do tego jak przejść przez proces żałoby. Iwan jednak nie poddał się i przyszedł na świat w 36. tygodniu ciąży, otrzymując 4 punkt w skali Apgar. Na szczęście okazało się, że wada nie jest letalna! Po narodzinach walkę o synka przejęli neonatolodzy, którzy przez pierwsze 2 miesiące jego życia przebadali go od góry do dołu i wdrożyli odpowiednie leki wspomagające jego serduszko. Iwan jest dzieckiem z wadą genetyczną — trisomią 22 chromosomu, przez co ma zespół wad wrodzonych: wadę serca (tetralogia Fallota), nerkę ektopową, niedosłuch, liczne anomalia krążeniowe, nieprawidłową budowę dłoni!  Tak minął nam rok, w którym synek nie dawał po sobie poznać, że żyje z poważną wadą serca i innymi schorzeniami. Tak było do 19 stycznia 2022 roku, kiedy to odbyła się planowana korekta wady serca. Długa operacja, podczas której Iwan był na krążeniu pozaustrojowym przebiegła bez komplikacji. Wtedy to było najlepsze, co mogliśmy usłyszeć. Okazało się jednak, że po operacji, nerki Iwana przestały pracować! Synek musiał zostać podłączony pod dializę otrzewnową, która pracowała 24/h! W jego główce doszło do licznych mikro wylewów do Ośrodkowego Układu Nerwowego! Przeszliśmy naprawdę dużo. Iwan rozpoczął intensywną rehabilitację, dzięki której usiadł samodzielnie w wieku 17. miesięcy i postawił pierwsze samodzielne kroki w dniu swoich 2. urodzin. Rehabilitacja odbywa się regularnie – tylko tam można pracować nad osłabionym napięciem miejscowym. Obecnie Iwan jest pod opieką wielu specjalistów: kardiologa, neurologa, psychologa żywieniowego, neurologopedy, urologa, nefrologa, gastrologa, alergologa, endokrynologa, chirurga, audiologa, laryngologa. Ta lista nie ma końca! Zespół wad wrodzonych nie daje nam nawet chwili odpoczynku. Przed nami kolejny stres – druga skomplikowana operacja serca, polegająca na naprawie niedomykalności zastawek. Myśl, że nasze dziecko znowu trafi na stół operacyjny nie daje nam spać po nocach! Nie mamy jednak innego wyjścia… Mimo wszystko Iwan chce walczyć o siebie i o swoją sprawność. Jest wesołym chłopcem, który chciałby robić wszystko to, co jego rówieśnicy. Mimo że  jest od nich o wiele słabszy, a jego rozwój psychoruchowy jest opóźniony, nasz mały wojownik chce dogonić swoich kolegów. Regularnie uczęszczamy na rehabilitację, rozpoczęliśmy także zajęcia z hipoterapii. Zarówno Iwan jak i my walczymy o jego sprawność! Musimy go wzmocnić, zwłaszcza przed kolejną operacją, aby jego organizm miał siłę do walki oraz, żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia powikłań.  Dzięki poprzedniej zbiórce nasz synek mógł być intensywnie rehabilitowany i odbywał niezbędne konsultacje medyczne. Dzięki wszystkim ludziom o wielkich sercach otrzymał szansę na lepszy rozwój, nadrabianie swoich niedoskonałości i walkę z kłodami, które niejednokrotnie leciały pod jego nogi. Tak bardzo Wam za to dziękujemy! Iwan dalej musi jednak walczyć o swoje zdrowie i sprawność. Każda złotówka to dla nas szansa, że w przyszłości będzie bardziej sprawny i samodzielny. Wiemy, że ta ciężka praca będzie trwała długo, dlatego prosimy o Wasze wsparcie!  Serdecznie dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę oraz udostępnienie tej zbiórki. Katarzyna i Paweł, rodzice ➡️ Iwan - mały wojownik z Trisomią 22

7 463,00 zł ( 7,85% )
Brakuje: 87 516,00 zł
Wojciech Biewald
13 dni do końca
Wojciech Biewald , 4 latka

Mój synek cierpi z powodu tak wielu schorzeń. Proszę, pomóż Wojtusiowi!

Jestem tatą 3,5-rocznego Wojtusia. Mój synek przyszedł na świat zdecydowanie za szybko. Moja partnerka dostała zakażenia, przez co nasz chłopczyk urodził się już w 24 tygodniu ciąży i ważył zaledwie 700 gram! To cud, że udało mu się przeżyć… Tak bardzo cieszę się, że jest z nami! Niestety, Wojtuś po urodzeniu miał duże problemy oddechowe. Jego płuca nie były jeszcze w pełni ukształtowane… Nie chciał się też zamknąć przewód Botalla, jest to pozostałość krążenia płodowego. Konieczna była operacja. Po jej wykonaniu u syna doszło do wstrząsu septycznego! Na szczęście, nie skończyło się to tragicznie. Gdy wydawało się, że będzie lepiej, u synka wystąpiła cytomegalia, czyli choroba wirusowa… Doszło też do zablokowania żyły dolnej, przez co nerki Wojtusia nie rozwinęły się prawidłowo – do dzisiaj są mniejsze i gorzej funkcjonują. Tyle trudnych doświadczeń mojego chłopca… Obecnie Wojtek mierzy się wieloma problemami. Nie mówi i nie chce jeść. Wszystkie posiłki muszą być podawane mu w formie papki i wymagają dużo wysiłku osoby go karmiącej, żeby w ogóle coś zjadł. Dzieje się tak prawdopodobnie z powodu problemów z sensoryką syna.  Mój kochany Wojtuś ma też problem z oczami, cierpi na retinopatię - w związku z tym schorzeniem przeszedł operację laserową oczu. Ma też problemy z wysokim ciśnieniem i prawidłowym działaniem nerek.  Synek jest pod opieką wielu specjalistów i jest rehabilitowany. Odwiedzamy między innymi nefrologa i logopedę. Potrzebna jest też dalsza diagnostyka. Pomimo tych wszystkich problemów, Wojtek jest bardzo ciekawy świata. Widać po nim, że wszystko rozumie, ale niestety nie może nic powiedzieć. Jest wesoły i uśmiechnięty. Synek uczęszcza do przedszkola, ale niestety dość rzadko. Co chwile łapie infekcje, przez które musi zostawać w domu. Szkoda, bo tak bardzo lubi inne dzieci! Jest nam trudno. Ciężko pracuję, żeby zapewnić synowi wszystko, czego potrzebuje. Mama Wojtusia niedługo będzie musiała zrezygnować z pracy, ponieważ synek potrzebuje opieki od rana do wieczora. Zajmuje się nim też babcia. Bardzo proszę o wsparcie, aby móc zapewnić synowi jak najlepsze leczenie. Wiem, że przy odpowiednim wsparciu jesteśmy w stanie dać mu jak największą samodzielność. Robert, tata

5 745,00 zł ( 30% )
Brakuje: 13 404,00 zł
Joanna Fotek
13 dni do końca
Joanna Fotek , 34 lata

Rozpadam się na kawałki... Pomagamy Joannie wygrać z endometriozą!

Mam na imię Asia i choruję na endometriozę - chorobę, która niszczy ciało, umysł i duszę. Jest ona niewidoczna na pierwszy rzut oka. Uśmiecham się, a wewnątrz rozpadam się na kawałki.  Endometrioza, choć histopatologicznie łagodna, atakuje narządy jak nowotwór złośliwy. Mówiąc obrazowo: błona, która powinna znajdować się tylko w jamie macicy, lokuje się w innych miejscach. O ile przy prawidłowej miesiączce krew ma całkowite ujście z ciała, tak przy tej patologii zostaje w danym miejscu, tworząc ogniska, blizny, guzy i zrosty narządów. Jest to bardzo bolesna i nieuleczalna choroba. Można ją tylko czasowo wyciszyć. Potrzebuję operacji! Będzie ona miała na celu przywrócenie ruchomości narządów, bo wszystko w brzuchu mam "zabetonowane". Z aktualnych badań wynika, że jajniki są zamienione w torbiele w zroście ze sobą, z jelitami, macicą oraz ścianą miednicy mniejszej. Moja macica jest nieruchoma, w przodozgięciu, z cechami adenomiozy. Mam całkowitą obliterację Zatoki Douglasa. Endometrioza głęboko naciekająca ulokowała się na pochwie, więzadłach krzyżowo-macicznych i przegrodzie pochwowo-odbytniczej. Mam długi naciek na odbytnicę i końcowy odcinek esicy, zwężający światło jelita o 40%, w zroście z tylną ścianą szyjki i trzonu macicy oraz jajnikami. Czeka mnie resekcja około 6 centymetrów jelita. Mam także krwotoczne ognisko endometriozy na przeponie. Mam za sobą 2 niekompletne operacje na NFZ, które przyniosły więcej szkody, niż pożytku. Przez stan zapalny, który nieustannie toczy się w moim organizmie, żyję w ciągłym, niewyobrażalnym bólu, a codzienne funkcjonowanie sprawia mi ogromną trudność. Walczyłam z chorobą, stosując zastrzyki wprowadzające w czasową menopauzę, różne hormony, dietę przeciwzapalną, suplementację i fizjoterapię uroginekologiczną. Niestety, to wszystko nie zadziałało. Choroba postępuje, mój stan zdrowia się pogarsza, stąd decyzja o trzeciej operacji.  Będę operowana w ciągu dosłownie kilku miesięcy przez zespół specjalistów w klinice w Warszawie.  Operacje endometriozy są bardzo trudne do przeprowadzenia i niosą za sobą duże ryzyko powikłań pooperacyjnych (u mnie może to być stomia i przetoka). Trwają wiele godzin oraz wymagają zaangażowania lekarzy różnych specjalizacji, którzy mają wiedzę i doświadczenie w operowaniu tej choroby. Musi się to odbyć w specjalistycznym ośrodku. W Polsce można takie placówki policzyć na palcach 1 ręki, dlatego tyle to kosztuje. Kwota specjalistycznej operacji jest dla mnie zawrotna i nieosiągalna w pojedynkę, dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie. Każda, najmniejsza nawet wpłata będzie cegiełką. Każde udostępnienie zbiórki będzie nieocenioną pomocą. Z góry wszystkim dziękuję.  Nie mam już sił i środków do samotnej walki z chorobą, która jest wyjątkowo bezlitosnym przeciwnikiem. Błagam, pomóżcie mi! Joanna

16 305,00 zł ( 25,54% )
Brakuje: 47 525,00 zł
Natalia Kędzierska
13 dni do końca
Natalia Kędzierska , 22 lata

Moje serce się zatrzymuje! Lista chorób się nie kończy... Pomóż Natalii!

Gdy jakiś czas temu jeden z lekarzy zapytał się mnie czy pamiętam życie bez chorób, nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Może dlatego, że chorowanie zajmuje znaczną część mojego życia. Na pewno całe nastoletnie lata… Z początku jedyną trudnością wydawał się być układ ruchu, co wymagało długotrwałych rehabilitacji. Z czasem pojawiły się alergie oraz genetyczne zaburzenia cewek nerkowych, co wiązało się z licznymi hospitalizacjami. Dodatkowo byłam pod opieką okulistów z powodu krótkowzroczności, która obecnie osiągnęła ponad -13D!  Dołączyły do tego problemy kardiologiczne, które zostały zdiagnozowane, dopiero gdy skończyłam 18 lat. W tym wieku też przeszłam pierwszy poważny zabieg kardiologiczny – kardioneuroablację, ponieważ moje serce biło zaledwie 20 razy na minutę i zatrzymywało się przy np. długiej pionizacji. Rok później zabieg musiał zostać powtórzony. Do dziś miałam już 4 ablacje i mam wrażenie, że jestem całkowicie zależna od  tego typu zabiegów kardiologicznych.  Poza tym mam zdiagnozowaną miastenię, zwyrodnienia stawów i kręgosłupa, podejrzenie zespołu Ehlersa Danlosa. Wszystkie te rozpoznania wymagają ciągłej oraz kosztownej rehabilitacji. Jednak ponadto równie istotnym dla mnie problemem jest wada zgryzu oraz hipodoncja – czyli wrodzony brak kilku zębów stałych, których braki należy uzupełnić z uwagi na stan stawu skroniowo-żuchwowego. Niestety NFZ nie refunduje ani implantów, ani w moim wieku już leczenia ortodontycznego.  Wspomniana wcześniej wada wzroku również jest na tyle duża, że korekcja okularami nie poprawia już jakości widzenia. Szansą na przynajmniej częściową poprawę widzenia jest wszczepienie soczewek fakijnych, co też wiąże sie z wysokimi dla mnie kosztami. Bardzo proszę o pomoc! Sama nie jestem w stanie sprostać takim wydatkom. Natalia

4 513,00 zł ( 8,48% )
Brakuje: 48 679,00 zł
Antek Mirga
13 dni do końca
Antek Mirga , 43 lata

Ukochany mąż i tata walczy z nowotworem! Pomocy!

Antoni jest cudownym mężem i ojcem naszych dzieci. Zawsze o nas dbał, tak aby niczego nam nie brakowało. Nie wyobrażamy sobie bez niego naszej codzienności. Kochamy go i zrobimy wszystko, by teraz, gdy zdrowie odmówiło mu posłuszeństwa, pomóc mu w tej trudnej walce… W naszej rodzinie już wcześniej zdiagnozowano nowotwór, dlatego gdy u męża, zaczęły występować pierwsze objawy, bardzo baliśmy się tego, co powiedzą lekarze. Niestety, nasze najgorsze obawy się potwierdziły. U Antka wykryto raka dolnego odcinka jelita grubego!  Szczęście w nieszczęściu, okazało się, że nowotwór jest w II stadium, a przerzuty wykryto jedynie w obrębie układu pokarmowego. Od razu rozpoczęliśmy leczenie męża. Antoni jest już po operacji i obecnie przyjmuje chemioterapię. Po zabiegu pojawiły się jednak komplikacje, przez które, po opuszczeniu szpitala, mąż bardzo źle się czuł. Okazało się, że doszło do nieszczelności jelita i lekarze musieli ponownie interweniować. Teraz sytuacja jest już ustabilizowana, ale mężowi wciąż grozi wyłonienie na stałe stomii, a my bardzo chcemy temu zapobiec! Nasze życie w jednej chwili posypało się jak domino. Nie dość, że mąż zmaga się z potworną chorobą, to jeszcze w styczniu zmarła jego mama. Pogrążeni w żałobie, musieliśmy rozpocząć dalszą walkę Antka. Na domiar złego jakiś czas temu u mnie również pojawiły się podejrzenia nowotworu piersi, które na szczęście się nie potwierdziły. Mamy dwoje dzieci – dorosłą córkę i młodszego syna. Dzieci bardzo się martwią o zdrowie taty i robią wszystko, co mogą, aby go wesprzeć w tej walce.  Niestety, w związku z wysokimi kosztami leczenia, nasza sytuacja materialna znacznie się pogorszyła. Nie stać nas na opłacenie dalszej terapii i rehabilitacji dla Antka, a bez tego, mąż nie będzie w stanie stawić czoła temu, co go jeszcze czeka w walce o zdrowie. Tak bardzo prosimy Was o wsparcie! To nasza jedyna deska ratunku! Anna, żona

4 750 zł
Tymuś Matusiak
13 dni do końca
Tymuś Matusiak , 18 miesięcy

O lepsze jutro trzeba zawalczyć już dziś! Zbieramy na operację!

Jeszcze zanim Tymek przyszedł na świat, usłyszeliśmy od lekarza, że prawdopodobnie urodzi się on z ciężką wadą. Czas, który z początku był najszczęśliwszym momentem naszego życia, szybko zamienił się w dni pełne niepewności i lęku o zdrowie naszego maluszka. Choć trudno było nam się pogodzić z diagnozą, wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić mu odpowiednią opiekę medyczną, która da nadzieję na lepszą przyszłość. Tymuś urodził się z dwustronnym rozszczepem warg wyrostka zębodołowego i podniebienia. Jest to jedna z najczęstszych i najcięższych wad rozwojowych w obrębie głowy. Jej leczenie jest wieloetapowe i długotrwałe. Synek potrzebuje wielu operacji z dziedziny chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej korygujących rozległą wadę. Tymek od samego początku jest pod stałą opieką pediatry, neonatologa i neurologopedy. Teraz wyruszamy w dalszą drogę wieloetapowych operacji, które nie są refundowane. Choć jesteśmy na samym początku, już teraz wiemy, że leczenie pochłonie duże sumy pieniędzy, których może nam zabraknąć. Dziś jesteśmy już w domu. Uczymy się, jak opiekować się naszym synkiem. Próbujemy odnaleźć się w tej nowej i trudnej rzeczywistości. Czekamy na konsultację ze specjalistą, który zaplanuje dalsze leczenie. Nie chcemy, aby nasz synek odbiegał wyglądem od innych dzieci. Nie chcemy, by był wytykany przez nie palcem. Chcemy pokazać mu, że pomimo trudności, jakie spotkały go już na samym początku, może mieć naprawdę dobre i szczęśliwe życie. Z całego serca prosimy, pomóżcie nam, by to marzenie się spełniło! Paulina i Łukasz, rodzice Tymka Kwota zbiórki jest szacunkowa

14 898,00 zł ( 70,01% )
Brakuje: 6 379,00 zł
Mieczysław i Szymon Żurawscy
13 dni do końca
Mieczysław i Szymon Żurawscy , 67 lat

Sama opiekuję się chorym mężem i chorym synem. Z każdym dniem jest jednak coraz trudniej...

Czy nieszczęścia chodzą parami? Najpierw nieuleczalne choroby zaatakowały mojego syna. Potem mój mąż doznał wylewu i został przykuty do łóżka. Następnie koszty leczenia i terapii całkowicie zdruzgotały nasz domowy budżet. Boję się, co jeszcze może się wydarzyć… Dlatego postawiłam prosić o pomoc. Przez wiele lat razem z mężem pokrywaliśmy koszty leczenia naszego dziecka. Potem, po jego udarze, zostałam ze wszystkim sama. Sama z dwójką dorosłych mężczyzn, którzy potrzebują całodobowej opieki!  Szymon to mój syn. Dzisiaj ma 31 lat. Urodził się w 27 tygodniu ciąży, na skutek niedotlenienia. Potem stwierdzono mózgowe porażenie dziecięce.  Syn jest osobą niepełnosprawną, ma niedowład czterokończynowy z przewagą kończyn dolnych. Gdy był nastolatkiem pojawiła się kolejna diagnoza, która całkowicie nas zdruzgotała – schizofrenia paranoidalna. Wtedy nawet nie wiedzieliśmy co to oznacza!  Cały czas Szymon jest pod stałą opieką wielu lekarzy, zwłaszcza psychiatry i neurologa. Przyjmuje także leki psychotropowe. Wszystkie wizyty oraz terapia psychologiczna odbywają się prywatnie. Niestety w ramach NFZ czas oczekiwania jest zbyt długi, a przecież nie można czekać! Tym bardziej że Szymon miewa pewne ataki… Wielokrotnie w ciągu roku zachowanie mojego syna ulega drastycznemu pogorszeniu. Staje się bardzo pobudzony, czasem nawet agresywny. Nie robi tego specjalnie, po prostu choroba jakby bardziej na niego wpływa. W takich sytuacjach nie śpi nawet po kilkanaście godzin…  Ataki wykluczają go z codziennego życia. Musi mieć kontakt z otoczeniem oraz innymi ludźmi, dlatego zapisałam go na warsztaty terapii zajęciowej. To jednak nie wystarcza. Szymon powinien jak najczęściej brać udział w turnusach rehabilitacyjnych. Ich cena jest dla mnie nierealna do opłacenia.  Razem z mężem wiązaliśmy koniec z końcem i próbowaliśmy zapewnić naszemu dziecku pomoc specjalistów. Udawało nam się, ale do czasu. Cztery lata temu Mieczysław przeszedł udar mózgu. W konsekwencji stał się osobą niepełnosprawną. Na początku wylądował w łóżku. To było straszne… Intensywna rehabilitacja przyniosła efekty. Mąż nie jest już leżący, ale jednocześnie nie jest w pełni samodzielny. Obecnie ma lewostronne porażenie ręki i nogi.  Nie ubierze się sam, nie umyje, nie wyjdzie z domu. Poruszać się może tylko na wózku inwalidzkim lub przy pomocy jednej kuli, ale wtedy jego kroki są bardzo powolne, a jego lewa noga zostaje z tyłu. Zostałam sama z moimi chłopakami. Oni mnie potrzebują, ale nie potrafię sprostać wszystkim ich potrzebom. Rehabilitacja, turnusy rehabilitacyjne, wizyty lekarskie, leki, dojazdy do specjalistów są zbyt kosztowne. Niejednokrotnie brakuje mi środków, aby wszystko opłacić. To bardzo trudne – kochać kogoś i nie móc mu pomóc. Każdego dnia jest coraz ciężej. Nie myślałam, że rzeczywistość okaże się tak brutalna. Będę bardzo wdzięczna, jeżeli wesprzesz mnie oraz mojego męża i syna. To dla nas bardzo ważne. Adela, żona Mieczysława i mama Szymona

2 002 zł
Igorek Małecki
13 dni do końca
Igorek Małecki , 6 lat

Dzięki Wam życie z dodatkowym chromosomem może być łatwiejsze!

Nasz synek ma nieuleczalną wadę genetyczną. Życie z dodatkowym chromosomem często jest trudniejsze. Jeżeli teraz mu pomożemy, przyszłość naszego dziecka może być łatwiejsza.   Igorek urodził się 3 marca 2018 r. Od razu zdiagnozowano u niego Zespół Downa. Od chwili poznania diagnozy nasze życie zmieniło się o 180 stopni. Nikt z nas nie spodziewał się, że walka o sprawność fizyczną i intelektualną Igora będzie tak ciężka i długotrwała…  Zespół Downa jest nieuleczalną wadą genetyczną, która niesie za sobą szereg współistniejących chorób, a przede wszystkim opóźnienie rozwoju psychoruchowego. Dlatego też nasz syn musi być pod stałą kontrolą wielu specjalistów, takich jak neurolog, ortopeda, kardiolog, endokrynolog, okulista, laryngolog, neurologopeda. Ten jeden dodatkowy chromosom powoduje, że Igorek uczy się  wszystkiego dużo wolniej od swoich rówieśników. To, co innym przychodzi z łatwością, dla naszego syna jest często przeszkodą, którą ciężko mu przeskoczyć.  Ze względu na znacznie obniżone napięcie mięśniowe, wiotkość stawów oraz problemy występujące w obszarze równowagi, Igorek musi być systematycznie rehabilitowany. Obecnie  największym naszym marzeniem jest, aby Igorek zacząć mówić. Dla niego jest to jak wejście na Mount Everest, które ciężko zdobyć mimo ogromnego wysiłku, jaki się w to wkłada...  Terapia  sprawia, że Igorek robi postępy. Jedne są większe, inne trochę mniejsze. Mimo że właśnie skończył 5 lat, potrafi wypowiedzieć tylko podstawowe słowa, takie jak: mama, tata, baba, daj.  Dużą szansą dla niego byłaby możliwość wyjazdów na turnusy logopedyczne oraz intensywna terapia logopedyczna połączona z elektrostymulacją buzi. Z terapii mógłby korzystać na co dzień!  Niestety już teraz lista naszych wydatków wydaje się nie mieć końca. Miesięczny koszt rehabilitacji oraz ćwiczeń logopedycznych to ponad 2 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć koszty dojazdów. To jedynie "pakiet podstawowy". Bardzo chcielibyśmy dołączyć do tego  dodatkowe, prywatne zajęcia oraz turnusy logopedyczne, które kosztują fortunę. Są one tak naprawdę poza naszym zasięgiem finansowym. Jesteśmy ogromnie dumni z naszego syna. Igorek to wyjątkowy chłopiec. Mimo wielu przeszkód, z jakimi przyszło mu się zmierzyć, jest pogodnym i ciekawym życia dzieckiem, lubiącym się bawić i śmiać. Wniósł dużo szczęścia do naszego życia! Dajemy mu stuprocentową miłość i akceptację, a on zwraca nam to z podwójną siłą. Podjęliśmy codzienną walkę i wszechstronną rehabilitację, aby dać mu jak najwięcej. To wymaga ogromnego zaangażowania, niestety także tego finansowego... Jesteśmy jednak pozytywnie nastawieni, bo dobro naszego dziecka jest najważniejsze. Wierzymy, że dzięki ciężkiej i systematycznej pracy oraz Waszemu wsparciu Igorek będzie miała szansę stać się kiedyś samodzielnym chłopcem. Rodzice Igorka ➡️ FB Igorek -21

2 532 zł
Joanna Piworowicz
Pilne!
13 dni do końca
Joanna Piworowicz , 45 lat

Walczę z rakiem❗️Potrzebuję Twojej pomocy❗️

Diagnoza przyszła nagle i była dla mnie szokiem. Nie myślałam nigdy, że tak wcześnie będę walczyć o życie. W 2020 roku usłyszałam – nowotwór złośliwy piersi prawej. Nie miałam innego wyjścia niż walka. Mogłam się poddać, ale byłoby to równoznaczne z wygraną choroby. Szybko zaczęłam intensywne leczenie. Przeszłam chemioterapię, operację mastektomii, radioterapię, a potem chemię uzupełniającą. Po dokładnych badaniach dowiedziałam się, że jestem nosicielką mutacji w genie BRCA2. Gdy usłyszałam, że muszę poddać się profilaktycznej operacji usunięcia jajników, czułam, jakby mnie zamurowało. To stan, w którym część ciebie zostaje ci zabrana... Ciężko było się z tym pogodzić. Ostatecznie chirurg usunął mi jajniki wraz z jajowodami. Wykonał także mastektomię piersi lewej, która polega na usunięciu gruczołu piersiowego. Ku mojemu zdziwieniu to nie był koniec. W 2022 roku we wrześniu wykryto u mnie przerzuty do kości, a dokładnie do kręgosłupa na wysokości Th6. W związku z tym przeszłam radioterapię stereotaktyczną. Dalsze leczenie jest nierefundowane przez NFZ. Z powodu niskiej odporności powinnam brać dużo witamin i suplementów wspomagających mój układ odpornościowy, aby móc walczyć z rakiem. Zbieram pieniądze na dalsze leczenie oraz rehabilitację. Bez Twojej pomocy moja droga tu się skończy. Jednaka ja chcę walczyć i żyć. Właśnie dlatego proszę Cię o pomoc!  Joanna

84 258 zł