Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wioletta Ziegler-Kowalska
13 dni do końca
Wioletta Ziegler-Kowalska , 44 lata

Pomóżmy Wiolettcie walczyć dalej i odzyskać sprawność!

Moje życie od udaru to nieustająca walka o każdy dzień. Najgorsze jest to, że to walka z własnym ciałem. Dzięki Waszej pomocy nie musiałam dotychczas martwić się o swoją rehabilitację. Jestem szczególnie wdzięczna, gdyż bez niej nie wstałabym rano do pracy ani nie usmażyła naleśników dla mojej ukochanej córeczki, Zosi.  Dzięki zgromadzonym z Waszą pomocą środkom mogę się ciągle rehabilitować. To jedyna szansa, żeby zachować tę resztkę sprawności i samodzielności, które osiągnęłam przy Waszym wsparciu. Z całego serca, bardzo, bardzo Wam za to dziękuję. Aby móc dalej walczyć o sprawność marzę o wzięci udziału w 14-dniowym turnusie rehabilitacyjnym w ośrodku w Bydgoszczy. Jest to placówka dedykowana osobom po udarze. Koszt takiego turnusu to około 12  tysięcy złotych.  Ja już nie oczekuję cudu, bo ten nastąpił kiedy zaczęłam chodzić. Chciałabym tylko pozbyć się bólu, który codziennie mi towarzyszy… Niestety ze względu na moją chorobę leki przeciwbólowe są wykluczone. Zresztą, nawet gdy je przyjmowałam, nie były one skuteczne… Dodatkowo ze względu na problemy z krzepliwością krwi i zapanowaniu nad jej odpowiednimi wartościami powinnam zaopatrzyć się w urządzenie do domowego pomiaru oznaczania czynnika krzepnięcia krwi. Ten sprzęt pomoże uchronić mnie przed następstwami nieprawidłowej krzepliwości. Ostatnio kiedy musiałam ustabilizować jego poziom przed zabiegiem ostrzykiwania mięśni, moje żyły zaczęły się buntować – nie było już miejsca, żeby pobierać krew. Zabiegi te są szczególnie ważne, bo są w stanie na jakiś czas zmniejszyć moje dolegliwości bólowe. Koszt tego urządzenia to około 3 tysiące złotych… Moja codzienność to także ciągły, wielki wysiłek podczas sesji rehabilitacyjnych. Niestety, środki z poprzedniej zbiórki i przekazanego przez Was 1.5% podatku już się skończyły. Wiem, że wszyscy doświadczamy trudności finansowych, wszystkim nam jest ciężko, niemniej jeszcze raz jestem zmuszona prosić Was o pomoc. Pomoc, żebym mogła kontynuować swoją walkę o podtrzymanie sprawności lub może nawet jej polepszenie. Będę Wam niezwykle wdzięczna za każde Wasze wsparcie, za każdą pomoc.  Dziękując Wam bardzo za dotychczasową pomoc, proszę Was gorąco o szansę na moją dalszą walkę. Obiecuję, że każdą przekazaną mi złotówkę wykorzystam w pełni na poprawę swojego zdrowia. Wiola

7 273,00 zł ( 45,57% )
Brakuje: 8 685,00 zł
Filip i Mikołaj Zawadzcy
13 dni do końca
Filip i Mikołaj Zawadzcy , 6 lat

Marzę, aby moje dzieci postawiły w końcu swój pierwszy samodzielny krok!

Proszę, wesprzyj rozwój moich synów. Oni są całym moim światem! Dziękuję za pomoc przy poprzedniej zbiórce, jednak ponownie staję przed Wami i proszę o wsparcie! Walczę o dzieci już od kilku lat, ale każdego dnia jeszcze bardziej umacniam się w przekonaniu, że warto! Nasza historia:  Jestem mamą dwóch fantastycznych chłopców. Synowie urodzili się zdrowi i nic nie zapowiadało problemu, z jakim przyszło nam się zmierzyć.  Czułam, że z moimi chłopcami, dzieje się coś niedobrego. Po licznych konsultacjach i badaniach okazało się, że Filip i Mikołaj cierpią na bardzo rzadką chorobę genetyczną  – Chorobę Pelizaeusa-Merzbachera, która szacunkowo występuje u 1 osoby na 400 000 urodzeń. Charakteryzuje się opóźnieniem w rozwoju, oczopląsem, obniżonym napięciem mięśniowym, spastycznością i różnego rodzaju niepełnosprawnością intelektualną. Oczopląs i obniżone napięcie mięśniowe były pierwszymi sygnałami, jakie zaczęły bardzo mnie niepokoić. Filip jako półroczne dziecko nie potrafił utrzymać stabilnie główki, wszyscy lekarze sugerowali, że przyczyną jest cytomegalia, którą zdiagnozowano wcześniej. Mimo szybko podjętej intensywnej rehabilitacji nie było widocznej poprawy, więc skierowano nas na badania genetyczne, które potwierdziły chorobę.  Diagnoza Mikołaja przebiegła dużo szybciej i sprawniej, gdyż po pojawieniu się pierwszych objawów od razu skierowano nas na badania genetyczne w tym samym kierunku. Leczenie jest wielokierunkowe i obejmuje opiekę neurologa, fizjoterapeuty, ortopedy, pulmonologa, gastroenterologa oraz okulisty. Choroba ma przebieg postępujący, dlatego musimy zrobić wszystko, aby chłopcy jak najdłużej byli w dobrej kondycji psychofizycznej. Filip i Mikołaj chodzą już o balkoniku! Z każdym dniem jest coraz lepiej i wierzę, że w końcu nadejdzie ta cudowna chwila, kiedy postawią swój pierwszy samodzielny krok! Staram się także usprawnić ich mowę, która niestety nadal jest niewyraźna. Mięśnie twarzy moich chłopców wymagają dodatkowej pomocy, którą zapewnić mogą odpowiednie terapie. Aby nie dopuścić do pogorszenia i zatrzymania rozwoju, trzeba nadal intensywnie rehabilitować Filipa i Mikołaja To jednak ogromne koszty… Dlatego proszę o pomoc i wsparcie. Jestem przekonana, że dzięki rehabilitacji może być tylko lepiej! Mama

8 730 zł
Ewa i Sara Laufer
13 dni do końca
Ewa i Sara Laufer , 33 lata

Nie pozwól, aby bliźniaczki utraciły to, o co tak ciężko walczyły!

Dziękuję, że kiedyś już nam pomogliście! Rehabilitacja jest najważniejszą częścią życia moich córek, dlatego raz jeszcze musiałam założyć zbiórkę. Proszę, wspomóż nas w tej ciężkiej walce… Nasza historia: Ewa i Sara urodziły się o miesiąc za szybko. Wtedy też rozpoczął się horror walki o ich życie. Moje córeczki ważyły nieco ponad kilogram i od początku były skazane na śmierć… Nie umiały same oddychać, ich płuca były niewykształcone. Przez długi poród doszło do niedotlenienia oraz do krwotoków do komór…  Sara była w nieco lepszej sytuacji – silniejsza, walczyła dzielnie. Ale Ewunia… Lekarze kazali przygotować się na najgorsze i nie mogli uwierzyć, że żyje kolejną godzinę, kolejny dzień. Dziś córeczki mają 32 lata i nie umiem sobie wyobrazić, by którejś miało zabraknąć… Nigdy jednak nie wiem, jak to wszystko się skończy, dlatego walka trwa nieustannie. U Ewy najpoważniejsza jest niewydolność oddechowa – garb uciska na płuca, przez co nieustannie boję się o jej życie. Córa niestety prawie nie widzi, to cena za to, że żyje. Zbyt duża mieszanka tlenowa uszkodziła nerw wzrokowy, a zaawansowana skolioza jest realnym zagrożeniem. Nie sprawdziły się żadne nowoczesne metody. Ewa nie przeżyje długotrwałej operacji, dlatego walczymy, by skolioza się nie pogłębiała. Boimy się każdego zapalenia płuc, najdrobniejszej infekcji… Życie w stresie nie jest łatwe! Ewa cały czas jest osobą leżącą. Niestety z biegiem lat doszły nowe problemy. W wyniku ostrego zapalenia trzustki wymaga specjalistycznej diety trzustkowej. Przeszła też kilka operacji okulistycznych, w wyniku odklejenia siatkówki w obu oczach. Jedno oko pozostało niewidzące. Jej skolioza nadal się jednak powiększa i obecnie wynosi aż 115  stopni! Z tego względu często dochodzi do niewydolności oddechowej. Z uwagi na przemieszczenia organów wewnętrznych, potrzebne są stałe ćwiczenia rozciągające, aby nie doprowadzić do znacznego pogorszenia stanu zdrowia. Sara także potrzebuje intensywnej rehabilitacji, ponieważ to dzięki niej może się samodzielnie poruszać. Przez wiele lat przebywała na wózku, dlatego tym bardziej nie chce stracić tego, co udało jej sie wypracować.  Te wszystkie lata, to nieustanna walka i ciężka praca. Boję się jednak, że jeżeli zabraknie środków na systematyczną rehabilitację, wszystko stracimy! Proszę, nie pozwól, aby moje córki cierpiały jeszcze mocniej! Mama Ewy i Sary

6 840 zł
Ines Chlubicka
13 dni do końca
Ines Chlubicka , 8 lat

Serce krwawi na myśl, że nie będzie miała „normalnego" życia... Potrzebna pomoc❗️

Jestem tatą małej Ines. Nasza księżniczka niedługo skończy 8 lat i uczęszcza do przedszkola specjalnego. Serce krwawi, kiedy myślę, że nie będzie miała "normalnego" życia jako dziecko, nastolatka, kobieta... I ta myśl co będzie, jeśli nas zabraknie. Inesia urodziła się z wadą serca TGA – przełożenie wielkich pni tętniczych. W trzeciej dobie życia była operowana i udało się doprowadzić serduszko do normy. Ale nasze zadowolenie nie trwało długo, bo w drugiej dobie po operacji doszło do zatrzymania akcji serca i przez 40 minut walczono o jej życie! Udało się i jesteśmy razem! Niedotlenienie spowodowało jednak stwierdzone już małogłowie i zmiany w mózgu. Dlatego od ośmiu lat jesteśmy pod opieką kardiologa, neurologa, genetyków, psychologów, logopedów i poradni autystycznej. Ines jeszcze nie mówi. Mamy z nią ograniczony kontakt, ale jesteśmy szczęśliwi… Mimo tej łezki w oku. Przez osiem lat dawaliśmy sobie radę. Wierzyliśmy i dalej wierzymy, że naszej córeczce można pomóc. Choć usłyszeliśmy, że za pół roku ta wiara może być zaburzona brakiem pomysłów na dalsze leczenie. Zostaliśmy więc z pytaniem: Co dalej? Do których drzwi mamy pukać, by pomóc Inesi? Chcielibyśmy, by córunia przeszła chociaż rehabilitację w ośrodku, który zajmuje się takimi dziećmi. Ułatwić jej leczenie, przeprowadzić badania i podarować iskierkę nadziei na szczęśliwą przyszłość. Ale do tego potrzebujemy pomocy. Cuda się zdarzają i nie przestaniemy wierzyć, że z Waszym wsparciem jeszcze będzie dobrze! Dariusz, tata

19 050 zł
Małgorzata Pijanowska
13 dni do końca
Małgorzata Pijanowska , 64 lata

Choroba zostawiła zbyt duże piętno! Pragnę tylko jednego – zdrowia dla mamy!

Małgosia to moja mama, kochana i ciepła babcia oraz świetna teściowa. Jest opiekuńcza, oddana i myśląca w pierwszej kolejności o innych. W połowie października mama trafiła na rutynowy zabieg do szpitala, w celu oczyszczenia rany na stopie. Spędziła na oddziale chirurgii prawie miesiąc. Gdy myśleliśmy już o jej wyjściu ze szpitala, stan mamy nagle się pogorszył!  Wszyscy przeżyliśmy szok, gdyż dowiedzieliśmy się, że jedyną szansą na uratowanie jej życia, jest amputacji nogi powyżej kolana! Następnego dnia jej stan jednak dalej się pogarszał. Usłyszeliśmy słowo brzmiące jak wyrok: SEPSA! Niestety z powodu braku miejsc, nie można było przenieść jej na OIOM… Na szczęście los nad nią czuwał i znalazło się miejsce na Oddziale Intensywnej Terapii we Lwówku Śląskim. Stan Mamy był jednak bardzo poważny – stwierdzono wstrząs septyczny, czyli najcięższe stadium sepsy. Mama została podłączona do respiratora i wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Lekarz nie ukrywał, że zdarzyć może się najgorsze. Wtedy została nam tylko nadzieja… Kolejne dni były stanem ciągłego napięcia i strachu. Zamieszkałam niedaleko szpitala, by móc w każdej chwili tam przyjść. Krótkie wizyty, rozmowy z lekarzem, dotknięcie ręki mamy i ta myśl, że to może ostatni raz – wszystko to pamiętam jeszcze tak wyraźnie… Mama nie oddychała już samodzielnie, nerki i jelita również odmówiły współpracy. Kilkukrotnie przetaczano jej specjalnie zamawianą krew. Mama była jednak prawdziwą wojowniczką, walczyła i każdego dnia robiła postępy. Po dwóch tygodniach śpiączki zaczęto ją wybudzać. Wtedy też zaczął się kolejny rozdział walki o mamę. Tak ciężka sepsa zostawiła ogromne piętno w organizmie. Zanik mięśni nie pozwala jej utrzymać kubka, nie może samodzielnie usiąść, zdrowa noga jest zbyt słaba, żeby mogła na niej prędko stanąć. Do tego dochodzą kwestie emocjonalne – sepsa, śpiączka, amputacja też zostawiły ślady w jej psychice. Pierwszy wydatek to przewiezienie mamy ze szpitala do nowego miejsca zamieszkania. Ze względu na swój stan, wymaga obecnie całodobowej opieki, której nie możemy zapewnić jej w rodzinnym Zgorzelcu. Przed mamą długoterminowa rehabilitacja, leczenie odleżyn, opieka psychologiczna, protezowanie. Marzę o tym, żeby moja kochana mama mogła cieszyć się samodzielnością. Głęboko wierzę, że dzięki Waszej pomocy, znowu będzie mogła czytać bajki swoim wnuczkom. Chciałabym jej pomóc w kolejnej walce, jaką musi stoczyć – tej o powrót do zdrowia i sprawności. Dlatego bardzo proszę Was o pomoc, wpłaty i udostępniania. Lilianna, córka

26 031,00 zł ( 24,46% )
Brakuje: 80 352,00 zł
Karol Mazanek
13 dni do końca
Karol Mazanek , 3 latka

Karolek o zdrowie będzie walczył całe życie... Nie pozwól diagnozie wygrać!

Jesteśmy rodzicami Karola, naszego ukochanego synka. Wychowujemy go i opiekujemy się nim, najlepiej jak tylko potrafimy. Niestety, Karol od urodzenia zmaga się z mniejszymi lub większymi problemami zdrowotnymi…  Nasz synek urodził się z bardzo duży, przez co konieczne były wizyty u fizjoterapeuty. Niedługo potem u naszego dziecka rozwinęły się atopowe zapalenie skóry oraz infekcje górnych dróg oddechowych. Niestety, nie był to koniec problemów ze zdrowiem Karolka –  z czasem zdiagnozowano u niego także astmę oskrzelową.  Jednak te wszystkie diagnozy nie były tym, co martwiło nas najbardziej. Karol nie rozwijał się tak jak rówieśnicy. Nie okazywał zainteresowania otaczającym go światem, nie wskazywał, nie zaczynał mówić czy gaworzyć. Miał ogromne trudności z nawiązywaniem kontaktu wzrokowego, relacjami społecznymi i zrozumieniem niektórych zasad.  Zdecydowaliśmy się zdiagnozować Karolka w kierunku autyzmu. Niestety, w kwietniu 2023 r. po szeregu spotkań ze specjalistami nasze obawy się potwierdziły.  Od tego czasu uczęszczamy z Karolkiem na prywatną terapię z psychologiem i logopedą. Postępy są widoczne, ale pomoc terapeutów nadal jest niezbędna. Dzięki współpracy ze specjalistami udało się nam wprowadzić system komunikacji zastępczej, która pozwala nam lepiej zrozumieć synka i jego potrzeby. Na co dzień widzimy, jak ogromne efekty przynoszą wizyty u psychologa i logopedy – lepiej radzi sobie z emocjami, chętniej bawi się z dziećmi, poprawiła się komunikacja.  Karol uczęszcza do żłobka, lecz we wrześniu tego roku zostaliśmy zmuszeni do przeniesienia naszego synka do innej placówki. Po wielu miesiącach poszukiwań udało się w końcu znaleźć miejsce w przedszkolu terapeutycznym. Niestety, jest to prywatna placówka.  Wszystkie koszty związane z terapią Karolka i wizytami u specjalistów są bardzo wysokie. Bardzo staramy się samodzielnie im sprostać, niestety, zaczynają one przekraczać nasze możliwości. Dlatego zwracamy się z prośbą do Was o pomoc w walce o lepsze jutro dla naszego synka. Rodzice Karolka

14 190 zł
Adrian Janik
13 dni do końca
Adrian Janik , 25 lat

Wczoraj Adrian był osobą leżącą. Dziś – siedzi na wózku! POTRZEBNA REHABILITACJA!

Matką jest się przez całe życie. Przez całe swoje życie będę więc Wam wdzięczna za to, że pomogliście mojemu dziecku! Dziękuje!  Choć to słowo nie oddaje w pełni mojej wdzięczności, tylko tak mogę ją wyrazić! Adrian nadal potrzebuje wsparcia i ponownie proszę o Waszą obecność.  Nasza historia:  Do 9 czerwca 2023 roku Adrian był silnym, wysportowanym, pracowitym chłopakiem, partnerem, ojcem dwójki dzieci. Niestety od wtedy życie mojego syna stało się walką o każdy kolejny dzień… W wyniku tragicznego zdarzenia spędził ponad 3 miesiące w szpitalu. Droga powrotu do domu była długa. Obecnie Adrian znajduje się już pod opieką swoich najbliższych. Jego codzienność to leki, karmienie dojelitowe, pielęgnacja i rehabilitacja. Na początku syn był osobą leżącą, stale podłączoną do respiratora… Było ciężko, a ja drżałam ze strachu! Jednak z Waszą pomocą wyjechał na turnus rehabilitacyjny, który przyniósł wiele dobrego. Adrian coraz dłużej daje radę usiedzieć na wózku, jest pionizowany i stymulowany przez fizjoterapeutów. To znak, że jest ogromna szansa, aby jego postępy były jeszcze większe! Doświadczyliśmy mocy, jaką jest rehabilitacja! Tylko ona da mi nadzieję, której teraz tak zawzięcie upatruję. Pragnę uzbierać środki na roczny pobyt  Adriana w ośrodku rehabilitacyjnym. Proszę więc o wsparcie w zbiórce. Wierzę w Was i będę niezmiernie wdzięczna za każdą pomoc i wpłatę. Mariola, mama

30 964,00 zł ( 5,59% )
Brakuje: 522 228,00 zł
Stepan Judanow
13 dni do końca
Stepan Judanow , 10 lat

Stepan cierpi od urodzenia... Prosimy, pomóż mu stanąć o własnych siłach!

Wszyscy rodzice marzą o tym, by ich dzieci były zdrowe. Niestety, to marzenie w przypadku naszego synka, Stepana, się nie spełniło. Przyszedł na świat chory, a my nie mogliśmy zrobić nic, by go przed tym uchronić. Jedyne co możemy zrobić to walczyć o jego zdrowie i lepszą przyszłość… Nigdy nie podejrzewaliśmy, że znajdziemy się w takiej sytuacji… Żaden rodzic nie dopuszcza do siebie myśli, że jego dziecko mogłoby urodzić się ciężko chore. Ku naszej rozpaczy Stepan przyszedł na świat z mózgowym porażeniem dziecięcym. Dodatkowo zdiagnozowano u niego częściowy zanik mięśnia wzrokowego.  Nasza rodzina przeszła długą i trudną drogę… Początkowo nie dawano nam żadnych szans na jakikolwiek rozwój syna czy w ogóle kontakt z nim. Dzięki naszej walce udało się jednak bardzo wiele osiągnąć. Stepan zaczął mówić, potrafi prowadzić rozmowę czy nawet żartować.  Niestety, Stepan nadal porusza się na wózku, nie chodzi. Pojawiło się jednak światełko w tunelu. Dzięki dwóm operacjom w Grecji istnieje szansa na to, że będzie mógł stanąć o własnych siłach. Pierwsza operacja polega na usunięciu spastyczności mięśni rąk i nóg, druga dotyczy stawu biodrowego. Rozpaczliwie szukaliśmy sposobu, aby takie operacje mogły odbyć się w Polsce – jednak jest to niemożliwe. Nikt w naszym kraju ich nie przeprowadza.  Jesteśmy rodziną wielodzietną, Stepan nie jest naszym jedynym dzieckiem. Ze względu na niepełnosprawność synka jego mama nie może podjąć pracy. Cały ciężar utrzymania rodziny spadł na barki taty.  Staramy się, jak tylko możemy, jednak nie stać nas na samodzielne pokrycie kosztów operacji. Jest nam szczególnie ciężko uzbierać tę kwotę, ponieważ ciągle ponosimy wydatki związane z rehabilitacją, masażami i leczeniem syna.  Stepan już tak dużo wycierpiał w swoim krótkim życiu. Chcemy podarować mu przyszłość bez bólu… Przyszłość, w której może stanąć o własnych siłach – tak jak każdy z nas. Wierzymy, ze dzięki Waszej pomocy będzie to możliwe.  Rodzice Stepana

3 097,00 zł ( 3,22% )
Brakuje: 92 861,00 zł
Małgorzata Grzybacz
13 dni do końca
Małgorzata Grzybacz , 73 lata

Proszę, pomóż mojej mamie stanąć na nogi❗️

W ciągu 3 miesięcy mama przeszła amputację i dwukrotną reamputację kończyny dolnej. Lekarze nie dawali jej wielkich szans na przeżycie. Liczne powikłania sprawiły, że mama nie mogła nawet przejść podstawowej rehabilitacji. Wszystko to przez miażdżycę i cukrzycę typu 2. Choroby, które okrutnie odbierają jej zdrowie. W domu jej stan zaczął się poprawiać. Znajome otoczenie dobrze też wpłynęło na stan psychiczny. Mama bardzo chciała zacząć chodzić, wykonywać jakieś proste czynności… Udało się zacząć rehabilitację domową, a w pewnym momencie nawet nieśmiałe pytanie o protezę. Wciąż marzy, by wyjść na spacer albo usiąść na rowerze. Lewa noga była poddawana leczeniu ran po owrzodzeniu. Powoli się goi i mama będzie mogła spróbować stanąć, ale do tego potrzebuje rehabilitacji.  Marzenia dają jej siłę, by dalej walczyć o lepszy dzień i motywują do działania, by wydostać się z łóżka, które teraz jest niczym więzienie bez krat. Ale jak każde marzenia, te mojej mamy są brutalnie tłamszone przez rzeczywistość. Mama utrzymuje się z niewielkiej emerytury. Ja sprawuję nad nią całodobową opiekę w każdym zakresie – pielęgnacji, zakupu leków, pomocy w najprostszych czynnościach… Nie mamy przyznanego żadnego zasiłku. Dlatego bardzo proszę o pomoc. Każdy gest, nawet najdrobniejszy, ma wielką moc. Wiele takich małych gestów jest w stanie odmienić codzienność mojej mamy i dać jej szansę, by mogła stanąć o własnych siłach. Choćby z protezą. Agnieszka, córka

1 207 zł