Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dawid Popławski
13 dni do końca
Dawid Popławski , 31 lat

Walka o zdrowie trwa już 30 lat❗️Pomóż, Twoje wsparcie daje nadzieję na poprawę❗️

Dawid przyszedł na świat zdecydowanie zbyt wcześnie – w 29 tygodniu ciąży. Niedługo później zachorował na ropne zapalenie opon mózgowo – rdzeniowych, które w konsekwencji doprowadziło do choroby, z którą syn mierzy się do dziś. U Dawida zdiagnozowano dziecięce porażenie mózgowe. Rozpoczęła się walka o zdrowie, która trwa do dziś, mimo że syn ma już 30 lat. Przez te wszystkie lata ciężko pracował, intensywnie się rehabilitował i ćwiczył, by móc być w miarę możliwości sprawnym i samodzielnym. Niestety nie udało się tego osiągnąć.  Dawida trzeba wspierać we wszystkich codziennych czynnościach. Niestety ostatnio jego stan znacząco się pogorszył. Okazało się, że miał dwie złamane kończyny, spastyka się nasiliła.  Dużą szansą na poprawę jego funkcjonowania, uśmierzenia przewlekłego bólu i rozluźnienia ciała jest zakup specjalnego kombinezonu, który Dawid już miał okazję testować. Po godzinie spędzonej w kombinezonie jego ciało było wyraźne rozluźnione, zmniejszył się ból, syn mógł utrzymywać równowagę. Niestety koszt jest porażający. Dawid jest bardzo kontaktowy, świetnie czuje się przed kamerą, uwielbia muzykę i interesuje się samochodami. Staram się zrobić wszystko, by zapewnić mu jak najlepsze życie. Jest niezwykle trudno, ale ciężka, wieloletnia praca Dawida nie może pójść na marne. Potrzebujemy Państwa pomocy! Mama Dawida

17 787,00 zł ( 44,46% )
Brakuje: 22 213,00 zł
Samanta Wolna
13 dni do końca
Samanta Wolna , 16 lat

To radosna, otwarta dziewczyna... Uwięziona w szponach choroby❗️

Moja córeczka Samanta ma 15 lat. Jest radosną, uśmiechniętą i bardzo kontaktową osobą. Jednocześnie okrutnie doświadczoną przez los i chorobę. Przykrości, jakie ją spotykają za każdym razem, łamią mi serca. Zwłaszcza że wiem, że to nie jej wina, że jest chora. Ma orzeczenie i niepełnosprawności, problemy z wymową, mięśniami twarzy i rozwojem. W wieku 15 lat nie czyta i nie pisze. Rozwojowo bardziej przypomina małe dziecko niż nastolatkę i przez to bardzo cierpią jej kontakty z rówieśnikami. Bierze leki, potrzebuje stałej opieki i uczęszcza na wszelkie możliwe terapie i rehabilitacje. Ale tych nie jest wcale tak wiele. Przy czwórce dzieci koszty są ogromne i zdarza się, że nie jesteśmy w stanie zapewnić Samancie wszystkiego… Córeczka jest świadoma swojego stanu. Wie, że nie funkcjonuje jak inni i potrzebuje wsparcia. Jej problemy z pamięcią i rozwojem umysłowym doskwierają każdego dnia i mimo że jest bardzo otwarta na innych, zdarzają się nieporozumienia, które potem sprawiają jej dużą przykrość. A przecież przed nią cała przyszłość, a im Samanta jest starsza, tym jest jej ciężej. Dlatego prosimy o pomoc, by pokryć koszty jak największej ilości rehabilitacji, terapii i turnusów. Chcielibyśmy, by w przyszłości była samodzielna i umiała zadbać o siebie. Zwłaszcza kiedy nas już przy niej nie będzie.  Żaneta, mama

2 790,00 zł ( 32,78% )
Brakuje: 5 721,00 zł
Antek Wiorek
Pilne!
13 dni do końca
Antek Wiorek , 8 lat

Zawalcz z nami o zdrowie naszego synka❗️

Antoni jest pogodnym chłopcem, a pod koniec sierpnia zaczął przygodę ze sportem. Zapisał się nawet do klubu LKS Baborówko. W tym roku wkroczył w mury szkolne, jako pierwszoklasista. Z końcem września Antosiowi zaczęły pojawiać się jednak siniaki oraz sporadyczne krwawienia z nosa… Nie wiązaliśmy tego z chorobą. Który z chłopców nie ma siniaków, grając w piłkę? Niestety pewnego dnia Antoś dostał krwotoku z nosa, z którym musieliśmy jechać do szpitala.  Antek został zbadany i przyjęty na oddział. Wtedy też dopadła go infekcja górnych dróg oddechowych. Po zbadaniu krwi, lekarze podejrzewali białaczkę… Najszybciej, jak to było możliwe, przetransportowano nas do szpitala klinicznego w Poznaniu. Antek przeszedł szereg badań, wiele z nich odbyło się pod narkozą. Niestety podejrzenia lekarzy zostały potwierdzone.  U Antosia zdiagnozowano ostrą białaczkę szpikową. Pierwszy cykl chemioterapii mamy już za sobą, jednak całe leczenie może potrwać nawet do dwóch lat.  Rozpoczęliśmy walkę z ciężką chorobą naszego dziecka, ale całym sercem wierzymy, że ją wygramy! Będziemy wdzięczni, jeżeli dołączysz do nas, aby wspólnie zawalczyć o zdrowie naszego synka! Rodzice Antosia

55 217 zł
Anastazja Magdziak
13 dni do końca
Anastazja Magdziak , 8 lat

Dotychczasowe leczenie nie przyniosło żadnej poprawy! Anastazja potrzebuje pomocy!

Lekarze nadal nie wiedzą, jaki obrać kierunek leczenia mojej córki. Konsultacje i badania nie mają końca, a czas leci nieubłaganie. Niestety jednego jestem prawie pewna – koszt walki o zdrowie Anastazji będzie wysoki! Boję się, że przyjdzie taki dzień, gdy będę musiała przyznać sama przed sobą, że nie stać mnie na leczenie własnego dziecka. Co wtedy miałabym powiedzieć córeczce? Jak jej wytłumaczyć, że nie potrafię jej pomóc? Zaczęło się niewinnie. W styczniu 2023 r. podczas kąpieli zauważyłam u córki stwardnienie skóry obu kończyn dolnych, wgłębienia na skórze, popękane krwinki. Skonsultowałam to z pediatrą, który zalecił rehabilitację.  Wtedy okazało się, że Anastazja ma ograniczone ruchy w stawach, nie umie wyprostować rąk, dotknąć całymi dłońmi ściany, zrobić przysiadu, usiąść pupą na nogach, wstać do góry z wykroku, a nawet po siedzeniu na krześle potrzebowała kilku minut, żeby wstać i zrobić kilka kroków. Byłam w szoku!  Znalezienie odpowiedzi na to, co dzieje się z moją córeczką nie było łatwe. Utknęłyśmy w istnym labiryncie, z którego jeden korytarz prowadził do drugiego, ale nigdzie nie było wyjścia! Pobyty w wielu szpitalach rozsianych po całej Polsce, konsultacje z reumatologiem, chirurgiem-ortopedą, dermatologiem, biopsja, tomograf, rezonans, kroplówki, leki – wszystko to moja mała dziewczynka musiała po kolei znieść! Nie mogłam uwierzyć, że nikt nie potrafił postawić jednoznacznej diagnozy i pomóc mojemu dziecku. Nie wiedziałam, co robić, a poczucie bezsilności utrudniało każdy kolejny dzień.  Chwila ulgi nastąpiła, gdy dokonano diagnozy. Badania potwierdziły, że Anastazja ma rzadką chorobę twardzinę oraz rozlane (eozynofilowe) zapalenie powięzi. Jednak w następnej minucie znowu poczułam paniczny lęk!  Dotychczasowe leczenie nie przyniosło żadnej poprawy, a lekarze nie wiedzą jeszcze co robić! Na razie zmieniono Anastazji leki… Musimy czekać na kolejne badania oraz na konsylium, które wyznaczy kierunek leczenia.  Choroba własnego dziecka jest straszna, jednak równie okropna jest świadomość, że nie wiadomo, jak mu pomóc! Mam w głowie mnóstwo pytań, na które jeszcze nikt nie zdoła odpowiedzieć… Muszę się jednak przygotować, aby w tym decydującym momencie, móc zapłacić za zdrowie mojej małej córeczki. Proszę o wsparcie… Marlena

9 142 zł
Jarosław Laskowski
13 dni do końca
Jarosław Laskowski , 41 lat

Straciłem nogi, nie chcę stracić nadziei! Pomożesz mi wrócić do życia?

Wiele lat pracowałem poza granicami Polski. Stany, Niemcy, nie sądziłem, że wrócę do kraju i znów zamieszkam w domu rodzinnym. W dużym skrócie było tak: pewnego dnia się obudziłem i nie miałem obu nóg... Musiałem nauczyć się żyć, na nowo! To nie był zły sen.  Wróciłem do domu jako niepełnosprawny. Musiałem nauczyć się funkcjonować, do dziś uczę się jak wykonywać wszystko samodzielnie. Nie chciałbym, żeby musiała opiekować się mną moja mama lub jakaś obca osoba...  Nie mogę pracować, nie mogę się utrzymywać. Dostałem wsparcie w wysokości 500 złotych miesięcznie. Jechałem do urzędu na zwykłym wózku inwalidzkim. Wtedy uświadomiłem sobie, że moje miasto i okolica są niedostosowane dla osób niepełnosprawnych. Jest wiele podjazdów, ale na wózki dla dzieci.  Gdy tylko próbowałem odważniej poruszać się po swojej okolicy, lądowałem na ziemi, robiłem sobie krzywdę. Nie jestem już tak odważny po kilku koniecznych wizytach u lekarza i opatrunkach. Oczywiście, mam protezy, ale one również nie są dostosowane do długich dystansów. Obcierają moje nogi i nie są tak stabilne...  Jak zatem dostać się do świata? Do sklepu? Do lekarza? Do urzędu? Do ludzi?  Chciałbym mimo wszystko móc dalej żyć. Funkcjonować, być samodzielnym i nie musieć zamykać się w domu. Moich nóg nie odzyskam, ale może odzyskam ‚‚życie". Pomocą byłby wózek elektryczny.  Dzięki niemu mógłbym bezpiecznie poruszać się po ulicach, mógłbym dostać się wszędzie tam, gdzie bym tego potrzebował. Niestety, wózek pozostaje jedynie odległym marzeniem. Jego koszt przekracza, a nawet zupełnie odbiega od moich możliwości.  Nie jest to dla mnie łatwe i bardzo długo zbierałem się do decyzji napisania do fundacji. Z każdym dniem upewniam się, że żeby móc dalej, w miarę normalnie żyć, muszę uzbierać środki na wózek elektryczny.  Proszę, jeśli możesz podzielić się ze mną swoim sercem, wpłacić nawet drobną kwotę, będę Ci ogromnie wdzięczny! I nie będzie przesadą, gdy napiszę, że odmienisz moje życie! Jarek       

1 607,00 zł ( 14,25% )
Brakuje: 9 670,00 zł
Ania Niedział
Pilne!
13 dni do końca
Ania Niedział , 37 lat

Mam 35 lat i walczę z TRZECIM nowotworem❗️ Błagam o pomoc❗️

25 lata – tyle minęło od ostatniej walki z guzem mózgu. Byłam wtedy 11-letnią dziewczynką. Walczyłam z całych sił o życie. Nie spodziewałam się, że to dopiero początek, że w moim stosunkowo krótkim życiu nowotwór zaatakuje jeszcze dwukrotnie. W 2019 roku lekarze wykryli w mojej głowie oponiaka. Byłam przerażona. Pamiętałam moje cierpienie, nieprzespane noce spowodowane guzem mózgu lata wcześniej. Pamiętałam męczącą radioterapię i chemioterapię, ścisk w żołądku, brak możliwości jedzenia, wypadające włosy. Nigdy nie chciałam, by ten koszmar się powtórzył… Przeszłam operację i tliła się we mnie jeszcze iskra nadziei, że to koniec. Chciałam żyć pełnią życia, odetchnąć, wdychać zapach świeżo skoszonej trawy, smakować ciepłego jabłecznika. Pragnęłam, by te drobne radości dnia się nie kończyły… Znów się zawiodłam. W lipcu 2022 roku usłyszałam kolejną diagnozę – glejak o wysokim stopniu złośliwości w rdzeniu kręgowym. Po częściowym usunięciu guza,  bo niestety nie udało sie go usunąć w całości, przeszłam radioterapię, a następnie wdrożono chemioterapię. Obecnie jestem w hospicjum domowym. Niestety guz uciska rdzeń i nie mogę chodzić. Moje stopy są bezwładne, a ja poruszam się na wózku inwalidzkim.  Koszty leczenia są dla mnie bardzo duże. Lekarze walczą o moje zdrowie, jednak potrzebuje kosztownych leków. Bardzo proszę o pomoc w leczeniu i powrocie do zdrowia. Za okazane serce bardzo dziękuję. Ania

10 884 zł
Magdalena Cieślik
13 dni do końca
Magdalena Cieślik , 36 lat

Położyła córkę do snu i... W kilka sekund nasze życie legło w GRUZACH❗️POMOCY❗️

4 grudnia po utuleniu córeczki do snu, Magda nagle straciła przytomność. Ogarnęło mnie przerażenie, wezwałem pogotowie, a później działy się już rzeczy, o których chciałbym zapomnieć. Chciałbym móc to wszystko odczarować...  W szpitalu owładnięty milionem myśli i przerażeniem usłyszałem straszną diagnozę — pęknięcie tętniaka tętnicy podstawnej mózgu. Badanie TK pokazało cechy masywnego krwawienia podpajęczynówkowego. Następnego dnia wykonano u Magdy embolizację pękniętego tętniaka. A to wszystko tak nagle, z dnia na dzień...  Kolejne dni to modlitwa rodziny i walka lekarzy o życie Magdy. Odchodziliśmy od zmysłów. Ze względu na cechy obrzęku mózgu Magda pozostawała w głębokiej śpiączce farmakologicznej. To było najgorszych 9 dni dla naszej rodziny. Jednak wbrew wcześniejszym niepokojących zmianom, stan Magdy ustabilizował się, a obrzęk spowolnił. 13 grudnia podjęto decyzję o stopniowym wybudzaniu Magdy. Po wybudzeniu Magda oddychała przez rurkę tracheostomijną, odżywiana była przez PEG i przebywała na oddziale intensywnej terapii. To były nasze najtrudniejsze święta...  W przeciągu 5 miesięcy Magda osiągnęła bardzo dużo. Jest w stanie samodzielnie wstać, przesiąść się z wózka inwalidzkiego, pokonać kilkadziesiąt metrów za pomocą chodzika przy asekuracji. Znacząco poprawiły się również funkcje językowe – Magda boryka się z problemem afazji. Ciężka praca każdego dnia przybliża Magdę do powrotu do samodzielności i powrotu do ukochanej córeczki. Magda to wspaniała żona i kochająca mama czteroletniej Zuzi. Wolne chwile lubiła spędzać z rodziną na świeżym powietrzu, czerpiąc z życia co najlepsze. Miłośniczka dobrej książki i muzyki. Zawodowo spełniała się w zarządzaniu zespołem automatyzacji procesów księgowych. Zawsze otwarta i pomocna. Spokojne i szczęśliwe życie naszej trzyosobowej rodziny zmienił jeden wieczór. Ogromnie trudne było przekazanie malutkiej Zuzi informacji, dlaczego mamusi nie ma w domu. Teraz córka przebywa z dziadkami i widujemy się co 3-4 tygodnie... Nasze życie diametralnie się zmieniło. Wyjazd do innego miasta oddalonego o 600 km od domu, rozłąka z ukochaną córeczką, która potrzebuje w tym czasie rodziców... Od 9 stycznia 2023 przebywamy w Krakowie na rehabilitacji. Magda dotychczas sama niosła pomoc potrzebującym – teraz to ona potrzebuje pomocy. Proszę, pomóż nam odzyskać nasze życie i zdrowie Magdy! Każda Twoja pomoc to kolejne dni walki Magdy o powrót do dawnego życia! Rehabilitacja i leczenie są teraz koniecznością — niestety, kosztowną. Pomożesz nam?  Mąż Kamil   

25 180,00 zł ( 30,5% )
Brakuje: 57 352,00 zł
Alicja Gudala
13 dni do końca
Alicja Gudala , 6 lat

Komplikacje w tracie operacji❗️Kolejna walka o sprawną przyszłość Alicji❗️

Jak długo będziemy musieli patrzeć na cierpienie naszej córeczki? Ile jeszcze zostanie wylanych łez, nim Alicja swobodnie stanie na własnych nogach? To pytania, które codziennie od kilku lat kłębią się w naszych głowach, a my nadal nie znamy na nie odpowiedzi… Jesteśmy zmuszeni być tu kolejny raz i błagać Was o pomoc. Bez intensywnej rehabilitacji i bardzo drogiego sprzętu Alicja nie ma szans na sprawne życie.  Operacja przeprowadzona w lutym, na którą czekaliśmy i w którą bardzo mocno wierzyliśmy, była bardziej skomplikowana i trwała o wiele dłużej niż zakładali lekarze. Biodro, do którego zostały wstawione metalowe elementy, potrzebowało lepszej rekonstrukcji, ponieważ zwichnięcie było znaczne. Alicja spędziła 10 dni w klinice, wróciła karetka do Polski, a potem 7 tygodni spędziła w specjalnym bloku, cały czas leżąc, aby elementu zespoliły się z ciałem.  Niestety – okres leżenia i 3 ostatnie operacje zabrały Alicji praktycznie wszystko, co wypracowała przez lata ćwiczeń. Wszystko musimy zaczynać od nowa. Jesteśmy załamani… Byliśmy zmuszeni zakupić wózek dla Ali, bo teraz choćby krótki dystans do przejścia jest dla niej maratonem. Tłumaczymy jej, że to tylko na chwilę i że na pewno dzięki ciężkiej pracy na turnusach będzie mogła samodzielnie się poruszać… Nie możemy skazać jej na siedzenie na wózku i nadal zawalczymy o jej samodzielność. Jest to jednak niezmiernie trudne, bo koszty terapii znacznie wzrosły, podobnie sprzętu ortopedycznego. Ala bez ortez nie stanie samodzielnie na nóżkach, jej nerwy są porażone. A z tyłu głowy wiemy, że czekają nas dwie kolejne operacje wyjęcia elementów metalowych, jedna za rok, a po ukończeniu 7 roku życia naprawa wiotkiej stopy końsko szpotawej. Nie możemy skazać jej na inwalidztwo!  Tak wiele osiągnęliśmy, a ona w swoim 5-letnim życiu wycierpiała zdecydowanie za dużo. Zniosła ciężkie, zagrażające życiu operacje odkotwiczenia stożka rdzenia. Każdy dzień zaczyna na sali o 7:30 i kończy ćwiczeniami po przedszkolu. Jej życie to walka o sprawność, niepoddawanie się kalectwu. Potrzebujemy po raz kolejny Twojej pomocy… Rodzice 

42 186,00 zł ( 10,35% )
Brakuje: 365 113,00 zł
Maja Strzelecka
13 dni do końca
Maja Strzelecka , 7 lat

Choroby zamknęły małą Maję w klatce... Pomożesz nam ją UWOLNIĆ❓

Dziękujemy za Waszą dotychczasową pomoc... To naprawdę wiele dla nas znaczy! Nasza droga z przeszkodami i z chorobą się nie kończy. Nadal nie jest łatwa. Dochodzą nowe diagnozy... Zechcesz z nami zostać?  Nasza historia: Wciąż nie mogę pogodzić się z diagnozą, którą usłyszałam. Moja Maja choruję na cukrzycę typu I, z którą musimy mierzyć się każdego dnia! Od momentu, w którym usłyszałam tę gorzką prawdę, córeczka  jest podpięta pod osobistą pompę insulinową, wymaga insulinoterapii oraz ciągłego monitorowania glikemii przez całą dobę. Choroba nie pozwala jej jeść tego, na co ma ochotę. Jest mała, trudno to wyjaśnić... Hiperglikemia, czyli gwałtowne podwyższenie poziomu glukozy we krwi, może być śmiertelnym niebezpieczeństwem. Często widzę, że Maja znosi chorobę dzielniej niż ja. Niestety niedawno usłyszeliśmy kolejną diagnozę, jaką jest celiakia! Następna choroba autoimmunologiczna. Jest to ogromne utrudnienie dla tak małej istotki... Skład każdego produktu należy uważnie czytać. Wszystko przygotowuje jej sama w domu, obiady do przedszkola, na wyjścia, wyjazdy czy urodzinki. Koszty są ogromne...  Chciałabym, by córeczka nie musiała cierpieć za każdym razem. Marzę, by miała odpowiedni sprzęt, leczenie i terapie, które nauczą ją życia z chorobą — By zawsze była bezpieczna, by nie stała jej się krzywda! Proszę, pomóż mi zwalczyć cierpienie mojego dziecka! Patrycja – mama Mai

1 935 zł