Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bartosz Iwon
12 dni do końca
Bartosz Iwon , 9 lat

Aby w życiu Bartusia zapanowała równowaga - pomóż!

Pierwsze problemy zdrowotne Bartosza zaczęły się pojawiać dopiero po kilku miesiącach od jego narodzin. Do tamtej pory nic nie wskazywało na jakiekolwiek prawdopodobieństwo choroby. Pierwsze tygodnie życia naszego dziecka przebiegały wręcz książkowo, a my cieszyliśmy się ze zdrowego, radosnego i pełnego życia bobasa, pierwszego i jedynego dziecka. Zauważyliśmy jednak, że lewa strona ciała synka jest silniejsza i tylko na niej polega, co notorycznie zgłaszaliśmy lekarzom. Bartosz nie wzbudzał jednakże żadnych podejrzeń u lekarzy, którzy uspokajali nas, że nasze dziecko to okaz zdrowia. W związku z tym rehabilitacja została nam zlecona dopiero w 7 miesiącu życia Bartosza, co przyczyniło się już do utrwalenia nieodpowiednich wzorców. Tam od razu została nam zasugerowana diagnostyka neurologiczna, która pociągnęła za sobą wizyty w wielu innych specjalistycznych poradniach. Od tego czasu trwa nasza ciężka walka o sprawność, która niestety wiąże się z ogromnymi kosztami. Obecnie wiemy, że Bartosz zmaga się z niedowładem połowiczym prawostronnym (hemiplegią) oraz epilepsją. Dodatkowo wymaga opieki nefrologa, ze względu na nabytą podczas hospitalizacji diagnostycznej infekcję, która doprowadziła do ostrego uszkodzenia nerek. Mimo wielu przeciwności nasz synek bardzo ciężko pracuje na swoją sprawność. Tylko ciągła, systematyczna, intensywna i wielopłaszczyznowa rehabilitacja jest dla Bartosza szansą na osiągnięcie w przyszłości samodzielności i życie nieuzależnione od innych osób. Pełni nadziei, zwracamy się do Państwa z serdeczną prośbą o finansowe wsparcie. Niestety koszt specjalistycznego sprzętu, turnusów rehabilitacyjnych i zajęć usprawniających Bartosza stanowi bardzo duże obciążenie finansowe. Próbowaliśmy udźwignąć je sami, jednakże ich ciągle rosnący zakres przekracza nasze możliwości, a jest to decydujący czynnik w walce o lepszą przyszłość dla naszego dziecka. Państwa wsparcie naprawdę dużo dla nas znaczy! Wdzięczni rodzice Bartosza

1 380,00 zł ( 1,84% )
Brakuje: 73 374,00 zł
Nikodem Stręk
12 dni do końca
Nikodem Stręk , 2 latka

By mimo trudnego startu, Nikodem miał szansę zawalczyć o zdrowie!

Nasz wyczekiwany synek Nikodem urodził się w grudniu 2021 roku. Była to najszczęśliwsza chwila w naszym życiu! Nie ma nic piękniejszego niż po raz pierwszy zobaczyć swoje dziecko. Euforia, wzruszenie i nieskończona miłość mieszały się ze sobą, dając poczucie wielkiej radości. Niestety, ten piękny obrazek nie trwał długo... Chwilę po narodzinach lekarze zauważyli, że coś złego dzieje się z naszym synkiem. Razem z kolejnymi badaniami, rósł poziom naszego strachu. Byliśmy załamani, jednak gorliwie wierzyliśmy w dobre zakończenie tej historii...  Niestety, los postanowił wymierzyć nam brutalny cios. Tragiczne informacje zaczęły spływać na nas lawinowo. Najpierw u Nikodema zdiagnozowano nieuleczalną chorobę metaboliczną – zespół Smith Lemli Opitz, a chwilę później przewlekłą niewydolność nerek...  Ze względu na zbyt małe nerki, lekarze nie dawali naszemu dziecku żadnych szans... To były najgorsze chwile naszego życia. Taka wiadomość potrafi w jednej sekundzie zatrząść całym światem i zostawić po sobie przerażenie i paraliżujący strach o to, co przyniesie jutro... Mimo ciężkiego stanu Nikoś dzielnie walczył. Z każdym dniem pokazywał nam, jak bardzo chce żyć. Jego stan powoli się stabilizował. On odzyskiwał siły, a my nadzieję, że wszystko się ułoży...  Niestety, synek ma już cztery miesiące, a jego dramatyczna walka o zdrowie wciąż trwa. Nikodem karmiony jest przez sondę, ponieważ od urodzenia nie ma odruchu ssania. Dodatkowo urodził się ze stopami płasko odwiedzionymi o nieprawidłowym kształcie i wielkości, ze zrośniętym drugim i trzecim paluszkiem w obu stopach, a także dodatkowym palcem u dłoni. Ma znaczne problemy z napięciem mięśniowym, które powoduje przykurcze całego ciała. Lista niepełnosprawności i schorzeń wydaje się nie mieć końca... Do dalszej walki o jego zdrowie i życie niezbędna jest kosztowna rehabilitacja, leczenie i kolejne badania. Koszty stale rosną, a my wiemy, że sami nie jesteśmy w stanie zapewnić naszemu dziecku wszystkiego, co potrzebne.  Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli, o ogromnym pokładzie ciepła i miłości… Każdy gest, który pozwoli nam zawalczyć o rozwój naszego synka, będzie dla nas niezwykle ważny! Marzena i Piotr, rodzice

39 368 zł
Wojciech Jaworski
12 dni do końca
Wojciech Jaworski , 46 lat

Choroba zabrała mu normalne życie! Jest szansa, by z nią wygrać!

Mój mąż od zawsze był wielce uczynny i nie zdarzyło się aby kiedykolwiek odmówił komuś pomocy. Potrafił poświęcić wiele swojego czasu, by komuś pomóc. Jednocześnie całe życie ciężko pracował na dobre życie dla trójki naszych dzieci. Kiedy już wszystko zaczęło się układać i patrzeliśmy w przyszłość z optymizmem, przytrafiła się tragedia, która wywróciła nasze życie do góry nogami. Dopadła go straszliwa i niebywale rzadka choroba. To był dla nas ogromny szok i niewyobrażalny cios. Pierwotne zapalenie naczyń ośrodkowego układu nerwowego pozostaje dla lekarzy bardzo obcym zjawiskiem. Powtórne udary oraz padaczka — która doprowadziła do niedokrwienia 1/4 mózgu to tylko niektóre z dolegliwości. Sama decyzja lekarzy o podjęciu leczenia nie była łatwa. Bowiem okazało się, iż można tę chorobę wyłącznie spowolnić. 12 wlewów chemioterapii oraz sterydoterapia pozwoliła naszym dzieciom zatrzymać ukochanego ojca przy życiu. Jednak nasze problemy nie na tym się kończą. Mąż potrzebuje stałej opieki, gdyż nie potrafi nawet wstać z łóżka. Ja nie mogę iść do pracy, gdyż opiekunka dla męża byłaby zbyt kosztowna. Boję się, co będzie z dziećmi kiedy skończą się oszczędności. Jednak po rozmowie z ośrodkiem rehabilitacyjnym, pojawiła się nadzieja, po której już dawno nie widzieliśmy śladu. Specjalistyczna rehabilitacja daje mężowi wielką szansę na normalne funkcjonowanie i nadzieję na lepsze życie. Dziś, mamy szansę dać Wojtkowi to, czym on obdarowywał ludzi całe swoje życie; dobrem i pomocną ręką. Będziemy walczyć do końca! Wsparcie finansowe zapewni Wojtkowi specjalistyczną rehabilitację, która wynosi nawet do 30 tysięcy złotych miesięcznie! Lecz bez pomocy nie damy rady... Ufamy, że przez tę zbiórkę Wojtek doświadczy niemożliwego. Z całego serca prosimy o pomoc.  Lucyna, żona

50 377,00 zł ( 36,99% )
Brakuje: 85 794,00 zł
Ewa Ratużna-Grzeszczuk
12 dni do końca
Ewa Ratużna-Grzeszczuk , 54 lata

Wylew omal nie zabił Ewy! Pomóż!

To mógł być koniec. Bardzo poważny wylew krwi do mózgu zapoczątkował tragedię naszej rodziny. Moja żona Ewa, po przyjęciu do szpitala była w tak ciężkim stanie, że lekarz uprzedzał, że może nie przeżyć do rana. Tak nagle i niespodziewanie mogłem ją stracić... Moja Ewa dzielnie walczyła i dziś wciąż jest z nami, żyje. Niestety – wylew spowodował porażenie czterokończynowe i śpiączkę mózgową.  Po tym, co się wydarzyło Ewa nie jest ani samodzielna, ani świadoma. Tak naprawdę potrzebuje całodobowej opieki, profesjonalnej rehabilitacji i specjalistycznej pomocy. Konieczny jest też sprzęt, m.in. pionizator, który ma utrzymać stabilną pozycję stojącą, a w przyszłości pomóc w nauce chodzenia. Wcześniej żona była w specjalistycznym środku, teraz jest w domu, gdzie robię wszystko, co w mojej mocy, by zapewnić jej jak najlepszą rehabilitację. Niestety to wszystko kosztuje bardzo dużo pieniędzy... Chcę, by moja żona czuła się jak najlepiej. By choroba nie odebrała jej tego wszystkiego, czym mogła się cieszyć do czasu wylewu. Wciąż mam nadzieję, wciąż wierzę w to, że może być lepiej. By zawalczyć o Ewę i jej sprawność, muszę prosić Was o pomoc. Każda przekazana złotówka będzie dużym wsparciem, za które już teraz dziękuję!  Adam, mąż

1 321,00 zł ( 1,43% )
Brakuje: 90 594,00 zł
Jerzy Hakenberg
12 dni do końca
Jerzy Hakenberg , 60 lat

Wypadek sprzed lat nie daje o sobie zapomnieć! Pomóż!

Tak bardzo chciałbym wrócić do życia sprzed wypadku. Nie czuć bólu, być niezależnym i sprawnym człowiekiem. Niestety w tej chwili praktycznie nie mogę normalnie się poruszać, chodzę o kulach, w kuchni korzystam z chodzika. Problem zaczął się w 2002 roku. Byłem właścicielem ośrodka jeździeckiego w Gliwicach. Pewnego dnia prowadząc trening jeździecki, koń na którym galopowałem, poniósł mnie i musiałem natychmiast zatoczyć koło, aby zatrzymać konia. Nie zdawałem sobie sprawy, że z dużą prędkością wjeżdżam na zaorane pole pokryte cienką warstwą śniegu. Koń zapadł się przednimi nogami w grząskim gruncie, ja spadłem przez jego szyję na ziemię, a koń ważący ok. 450 kg przewrócił się i przygniótł mnie. Trafiłem do szpitala, w którym, jak wówczas myślałem, zajmą się mną specjaliści. Po wyjściu ze szpitala i rehabilitacji wróciłem do pracy i normalnych zajęć. Niestety, po czasie stan mojego zdrowia zaczął się bardzo pogarszać. Zdjęcie RTG wykazało, że mam skręconą w prawo i obniżoną miednicę podwichniętą kość krzyżową oraz ubytek jednej panewki stawu biodrowego. W konsekwencji tego stanu mam zniszczone obydwa stawy biodrowe.  Ponieważ leczenie zachowawcze nie dało rezultatów, konieczne jest zastosowanie endoprotez. Na sfinansowanie zabiegu w ramach NFZ i dobrą protezę, a także rehabilitację nie mam co liczyć, dlatego bardzo proszę o pomoc. Tylko dzięki Wam mam szansę znów stać się sprawnym człowiekiem! Jerzy  

44 266 zł
Piotr Szyl
12 dni do końca
Piotr Szyl , 68 lat

Rak jest bezlitosny, ale walka wciąż trwa! Pomocy!

W momencie, kiedy wydaje mi się, że wyczerpałem już limit tragedii, pojawia się kolejna diagnoza. Nowotwór bezlitośnie próbuje mnie zabić, a ja każdego dnia toczę walkę. Jeśli się poddam czeka mnie tylko śmierć, a na to jeszcze nie czas! Pomóż, zanim rak zada ostateczny cios!  Nic nie wskazywało na to, co mnie spotka. Nigdy nie spodziewałem się, że tak będzie wyglądała jesień życia. Miałem plany, życie i zwyczajną rzeczywistość, którą bardzo starałem się doceniać. Dziś staję oko w oko z potworem i z całych sił staram się trzymać po stronie życia. Niestety, w moim przypadku limit złych informacji zdaje się być niewyczerpany. Jedna goni kolejną, a w momencie, kiedy mam wrażenie, że zaczynam wygrywać, choroba brutalnie uświadamia mi, że jestem na straconej pozycji. W sierpniu 2021 po raz pierwszy usłyszałem słowo, którego boją się prawdopodobnie wszyscy: nowotwór. Rak żołądka, dzięki wsparciu specjalistów został opanowany, czekałem na dalszą terapię, jednakże tuż przed rozpoczęciem radioterapii badania wykazały nowotwór wątroby. Znów stanąłem na starcie wyścigu o życie, ale moje siły są już mocno nadwyrężone, a organizm coraz słabszy. By skutecznie walczyć z rakiem, muszę działać zdecydowanie. Nowoczesne metody leczenia, które mogą mnie uratować przed śmiertelnym wyrokiem, zostały wycenione na kwoty, które nawet ciężko mi sobie wyobrazić. By wygrać życie, potrzebuję pomocy nie setek, a tysięcy dobrych ludzi, którzy pomogą mi się ratować. Stoję w przedsionku piekła, jeden fałszywy ruch oznacza bolesny upadek. Błagam, pomóż mi!  Nie wyobrażam sobie, że to wszystko tak po prostu się skończy. Trudno mi przyjąć do wiadomości, że przegram. Rak nie może mieć ostatniego słowa. Proszę, pomóż mi. Jeszcze mam nadzieję…  Piotr

13 922 zł
Igor Gałkiewicz
12 dni do końca
Igor Gałkiewicz , 12 lat

Igorek wciąż walczy o lepszą przyszłość - pomóż mu!

Igorek urodził się 12 grudnia 2011. Choruje na epilepsję oraz ma zdiagnozowany opóźniony rozwój psychoruchowy. Mimo swojej niepełnosprawności jest bardzo pogodnym, wesołym i ruchliwym dzieckiem. Igorek potrzebuje dużo wsparcia i pomocy w codziennym funkcjonowaniu, ponieważ nie potrafi sam zgłaszać swoich potrzeb, nie mówi, nie je samodzielnie, nie zgłasza swoich potrzeb fizjologicznych, dlatego nadal wymaga noszenia pampersów. Nasz synek chętnie uczestniczy w zajęciach wspomagających jego rozwój. Chcielibyśmy, aby w przyszłości Igorek mógł być samodzielny i mógł funkcjonować jak inne zdrowe dzieci. Bez codziennej walki, nie będzie to możliwe!  Koszty rehabilitacji, sprzętu pomocniczego i rehabilitacyjnego oraz zaspokajania potrzeb chorego dziecka są bardzo wysokie. Cytując Jana Pawła II „Wczo­raj do Ciebie nie na­leży. Jut­ro niepew­ne. Tyl­ko dziś jest twoje.” Mamy świadomość, że dając teraz synowi jak najwięcej zewnętrznych bodźców, stymulujących Jego rozwój dajemy mu szansę na lepsze życie. Paulina, mama ➡️ Historia Igorka - Facebook

1 597 zł
Krzysztof Juszczak
12 dni do końca
Krzysztof Juszczak , 6 lat

Zagubiony w świecie autyzmu... Pomagamy Krzysiowi!

Mija kolejny rok od kiedy padła diagnoza, której tak bardzo chcieliśmy uniknąć, której nie życzymy nikomu... Krzyś zmaga się z autyzmem. Gdy na niego patrzymy, widzimy radosnego, pogodnego, spokojnego chłopca, który jest ciekawy świata na swój sposób. Niestety, los zadał mu cios, po którym trudno się podnieść. Krzyś ma wadę wzroku, nadwrażliwość na dotyk, wybiórczość pokarmową, zaburzenia integracji sensorycznej, a także problem z mową. Syn potrzebuje stałej opieki. Po postawieniu diagnozy zaczął uczęszczać na liczne zajęcia wspomagające jego rozwój. Dzięki współpracy z terapeutami małymi krokami idziemy do przodu.  Niestety turnusy rehabilitacyjne i koszty wizyt u wszystkich specjalistów przewyższają nasz budżet, a nie możemy pozwolić, by brak środków wstrzymał rozwój naszego dziecka. Prosimy, pomóż... Marta i Gerard, rodzice

1 464 zł
Krystian Kamont
12 dni do końca
Krystian Kamont , 12 lat

Choroba zabiera samodzielność! Pomóż Krystianowi!

Krystian ma dopiero dziesięć lat. Od najmłodszych lat zmagamy się z diagnozą nerwiakowłókniowatości typu 1, glejaka nerwu wzrokowego oraz licznych niezłośliwych guzów w centralnym układzie nerwowym. Największym problemem jest guz nad lewym okiem. Znacznie ogranicza mu pole widzenia, utrudniając najprostsze, codzienne czynności. Boję się, że poparzy się wrzątkiem lejąc wodę do kubka. Spadnie w nocy ze schodów, albo dojdzie do wypadku na pasach, bo nie zauważy samochodu, który nagle wyjeżdża z lewej strony. Każda matka troszczy i martwi się o swoje dziecko. W momencie, gdy jego możliwości są ograniczone i ważą na bezpieczeństwie – ten strach urasta do granic możliwości.  Jak każdy dorastający chłopiec, nastolatek – w tym wieku coraz bardziej dąży do niezależności. Chciałabym, aby syn mógł doświadczać tak ważnej dla niego autonomii, przy względnej pewności, że będzie bezpieczny. Nie mamy takich zasobów finansowych, by usunąć wszystkie bariery architektoniczne w domu, opłacać niezbędną terapię, pilnować badań i niezbędnych konsultacji. Jego stan, choć niezagrażający życiu, musi być pod kontrolą lekarską wielu poradni specjalistycznych, w tym onkologicznej.  Krystian jest jeszcze dzieckiem, ale ten czas szybko mija. Dzisiaj to od nas – rodziców zależy jak dalej będzie wyglądało jego życie. Bardzo chcemy zrobić wszystko, by oszczędzić mu trudności, gdy dorośnie. Bardzo chcemy, by mógł wykorzystać swój potencjał, bez ograniczeń, które mogłyby zaważyć na jego wyborach i marzeniach. Marta, mama Krystiana

48 490 zł