Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oluś Kubera
Pilne!
12 dni do końca
Oluś Kubera , 3 latka

Pomóż Olusiowi wyzdrowieć❗️

Olek walczy od pierwszych sekund życia. Ten malutki chłopczyk urodził się z ogromną siłą do walki. Skąd ona się wzięła? Nie wiem, ale jestem przeszczęśliwa, że mogę być jego mamą. Jednak ta rola niesie za sobą poważne zobowiązanie – walkę o jego życie. Nasz wcześniaczek urodził się w 29 tygodniu ciąży. Niemalże od razu został umieszczony w inkubatorze. Byliśmy tacy zmartwieni... Ta niewiedza, niepewność co do przyszłości przytłaczała. Czułam ogarniający nas smutek, mimo tak radosnej chwili. Przecież w końcu doczekaliśmy się synka. Podczas ciąży podejrzewano u Oleczka Zespół Downa. Na szczęście nie został potwierdzony. Mimo wszystko genetycy byli zdania, że urodzi się z jakąś wadą wrodzoną. Niestety mieli rację. Już w trakcie ciąży widać było wadę serduszka. Po narodzinach usłyszeliśmy dokładną diagnozę – wada zastawki trójdzielnej i przewodu Bottala.  Po urodzeniu przeprowadzono u Oleczka pierwszą operację, aby uratować wzrok. To był początek problemów zdrowotnych naszego dziecka. Naszym i lekarzy zmartwieniem był też odmienny wygląd twarzy Olka. W konsekwencji okazało się, że powodem jest uszkodzony gen 15q11. Już widzimy problemy z jego rozwojem psychoruchowym, w przyszłości może się pojawić też padaczka, otyłość i komplikacje związane z organami wewnętrznymi. Niestety to nie koniec długiej listy chorób. W związku z wcześniactwem Oluś choruje na dysplazję oskrzelowo-płucną. To z tego powodu tak często jesteśmy na szpitalnym oddziale. Choruje także na niedoczynność tarczycy. W nieodległej perspektywie jest przyjęcie na oddział neurochirurgii z powodu torbieli, które powstały w jego główce. Przeszedł już operację usunięcia przepukliny mosznowej, zostało jeszcze zoperowanie przepukliny pępkowej i kresy białej. Jakby tego było mało, w sierpniu wykryto u Olka nowotwór złośliwy wątroby (Hepatoblastoma), co zmieniło nasze życie na zawsze. Dla pewności zrobiono mu dwie biopsję (otwartą i igłową) z każdej niestety wyszło to samo! Oleczek ma niecałe 2 latka, a już przyjmuje chemię, która wyniszcza organizm. Teraz czekamy, aż chemia zacznie niszczyć komórki raka, by następnie przeszczepić Olkowi wątrobę w całości! Dawcą będzie któreś z nas. Po przeszczepie Olek będzie musiał przyjmować leki przez całe życie i być pod kontrolą przychodni w Warszawie.  Wszystkie wyjazdy do specjalistów, leki, specjalne przedmioty terapeutyczne do leczenia zaburzeń psychoruchowych kosztują nas bardzo dużo. Z tego względu, że pobyt w Warszawie wiąże się z wysokimi kosztami, a utrzymujemy także mieszkanie, które jest 500 km dalej, nie jesteśmy w stanie pokryć wszystkich kosztów. Kiedyś Oluś będzie wszystkiego świadomy. Na razie, cieszy się życiem, a my próbujemy być silni razem z nim. W imieniu Olka i naszym bardzo prosimy o wsparcie. Zmieniło się nasze życie, ale z Twoją pomocą zdołamy je przywrócić do normalności. Chcemy dla naszego dziecka dobrego życia. Prosimy, pomóż! Rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa.

11 222,00 zł ( 11,72% )
Brakuje: 84 523,00 zł
Józek Leśniak
12 dni do końca
Józek Leśniak , 5 lat

7 operacji i grad chorób❗️Zawalcz z Józiem o lepsze dzieciństwo❗️

Mój synek urodził się jako kruszynka. Ważył niecałe 800 gram. To mniej niż torebka cukru, niż torebka mąki… Był 2 razy krótszy od noworodka urodzonego w terminie. Mierzył zaledwie 28 cm. To cud, że przeżył! Codziennie za niego dziękujemy. CUD — To słowo często przewija się w historii tego Małego Wojownika. Wspomniany cud ma swoje części składowe. Najważniejsze z nich to ogromna wola życia samego Józia, znakomici lekarze i sprzęt, który na 110 dni musiał zastąpić mu łono mamy.  Od razu po urodzeniu rozpoznano u Józia szereg skomplikowanych i ciężkich schorzeń: zespół zaburzeń oddychania, martwicze zapalanie jelit, krwawienie krwi do mózgu III i IV stopni, retinopatia V stopnia, zaburzenia hematologiczne i metaboliczne, niedokrwistość, martwica paluszków przy lewej stopie, sepsa, wodogłowie pokrwotoczne, czy też dysplazję oskrzelowo-płucną. Tak naprawdę od pierwszych minut Józio walczy o życie i zdrowie. A my razem z nim! Obecne nasz synek wymaga stałej opieki wielu specjalistów oraz intensywnej i żmudnej rehabilitacji, terapii karmienia i komunikacji, zajęć integracji sensorycznej czy z neurologopedą. Józio uczęszcza również na zajęcia z tyflopefagogiem, ponieważ jest niewidomy. Wiemy, że już nigdy nie będzie widział. Józio ma za sobą aż 7 operacji. Ostatnie to wszczepienie układu zastawkowego komorowo-otrzewnowego w związku z wodogłowiem w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, operacja na lewe oczko — witrektomia (retinopatia V stopnia sprawiła, że syn jest niewidomy bez poczucia światła) oraz założenie PEG-a (Józio jest karmiony do jelitowo). Niestety to nie koniec diagnoz. W lutym 2021 Józia ze snu obudził pierwszy atak padaczkowy, a badanie EEG było bezlitosne. Od tej pory musi codziennie przyjmować leki, dzięki którym, miejmy nadzieję, nie wystąpią już nigdy te okropne ataki padaczkowe. Rok 2022 to kolejna diagnoza. Tym razem wynik rezonansu magnetycznego i po raz kolejny zostaliśmy bezradnie powaleni na kolana! Oprócz wylewów dokomorowych, które Józek doznał w pierwszych dniach życia, dowiedzieliśmy się o wadzie rozwojowej tylnego dołu czaszki, czyli heterotomii okołokomorowej. To ciężkie nieodwracalne schorzenia, które prowadzą do niepełnosprawności. W przypadku tak licznych schorzeń u Józka liczy się każdą złotówka, która jest mu niezbędna do dalszego rozwoju. Mój synek ma 3,5 roku, nadal nie mówi, nie chodzi, nawet nie raczkuje. Chcielibyśmy, by przynajmniej poruszał się przy pomocy balkonika, by był jak najbardziej sprawny. Bez dalszej rehabilitacji tego nie osiągniemy. Teraz waży się jego przyszłość. Proszę o pomoc! Ewa, mama

39 782 zł
Beata Radziwanowska
Pilne!
12 dni do końca
Beata Radziwanowska , 53 lata

Pogoda ducha, optymizm i wiara w sukces nie wystarczy - potrzebuję Twojego wsparcia❗️

Mimo regularnych badań w maju 2021 roku, dwa miesiące po moich 50. urodzinach, zdiagnozowano u mnie potrójnie ujemnego raka piersi z przerzutami do węzłów chłonnych, III stopień złośliwości. Rokowania są bardzo złe. Jestem osobą szczęśliwą. Według chińskiego przysłowia szczęście to ktoś do kochania, coś do zrobienia i nadzieja na coś. Kocham i jestem kochana. Mam Marcina, z którym tworzę szczęśliwy związek i dwójkę wspaniałych dzieci, córkę (18 lat) i syna (16 l.). Mam mnóstwo rzeczy do zrobienia! Jestem osobą pełną nadziei i stale poszukującą nowych wyzwań.  Jak zwykle podeszłam do problemu zadaniowo, pozytywnie patrząc w przyszłość. Przez rok przeszłam wszystkie etapy leczenia: chemioterapię, podczas której straciłam moje kręcone, długie włosy, radykalną mastektomię, podczas której straciłam lewą pierś, radioterapię, chemioterapię w tabletkach. Było ciężko, ale dałam radę. Rodzina i przyjaciele podziwiali mnie za siłę charakteru i pogodę ducha. Podczas leczenia dużo czasu spędzałam na świeżym powietrzu, spacerując z moim pieskiem Toffim, którego dostałam w prezencie na 50. urodziny. Cały czas mogłam liczyć na wsparcie mojej rodziny i przyjaciół. Wszystko wskazywało na to, że pokonałam chorobę i mogę zaczynać nowe życie. Niestety podczas profilaktycznego badania PET/MR i PET/CT stwierdzono liczne przerzuty o charakterze złośliwym o wysokiej agresywności do płuc i okolicznych węzłów chłonnych. Razem 11 guzów. Był to dla mnie cios… Musiałam wszystko zaczynać od nowa… A już myślałam, że to mam za sobą… Pozbierałam się i zaczęłam działać. Przeprowadziłam konsultacje z kilkoma lekarzami z różnych ośrodków w Polsce, aby wybrać najskuteczniejszą metodę leczenia. Szukałam nowych leków, badań klinicznych. Przeprowadzone badania wykluczyły mnie z badań klinicznych, ale otworzyły mi ścieżkę do leczenia immunoterapią. Immunoterapia w walce z potrójnie ujemnym rakiem piersi jest z powodzeniem stosowana w krajach Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych. Podanie chemioterapii wraz z immunoterapią jest w stanie zatrzymać rozwój choroby i nierozprzestrzenianie się jej dalej. Powinna być wdrożona jak najszybciej. Niestety terapia ta nie jest refundowana w Polsce. Koszt leczenia to około 17 tys. zł co 3 tygodnie, miesięcznie dwadzieścia kilka tysięcy, a leczenie może potrwać… kilka lat! Nie dysponuję takimi środkami. Absurdalne w tym wszystkim jest to, że gdybym miała raka płuc, dostałabym ten lek za darmo. W przypadku raka piersi przerzuconego na płuca lek nie jest refundowany! Jestem pełna nadziei, że tak jak dotychczas pojawią się na mojej drodze życia wspaniałe osoby, które udzielą mi wsparcia finansowego, pozwalającego wrócić do zdrowia.  Chcę żyć dla moich dzieci, które są u progu dorosłego życia, chcę wspierać je w życiowych wyborach, być dla nich podporą, cieszyć się ich szczęściem. Chcę kochać i być kochaną.  Chcę cieszyć się życiem i marzę o tym, żeby się zestarzeć… Bardzo proszę Cię o pomoc. Beata *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

162 507,00 zł ( 50,91% )
Brakuje: 156 642,00 zł
Marcin Kalbarczyk
12 dni do końca
Marcin Kalbarczyk , 41 lat

Pomóż mi odzyskać męża, a córeczce ukochanego tatę❗️

Lekarze myśleli, że to załamanie nerwowe. Wydali Marcinowi skierowanie do szpitala psychiatrycznego. Dopiero po tygodniu okazało się, że pękł mu tętniak w mózgu… Mój mąż pracował jako mechanik. Miejsce pracy na tyle wygodne, że nad warsztatem mieszkają jego rodzice. Przychodził często do nich podczas przerwy na kawę, na obiad. Tego dnia jak zwykle pojechał do pracy. Po południu zadzwoniłam z zapytaniem, czy odebrał już naszą córkę ze szkoły. Dumna 7-latka chodziła już do pierwszej klasy. Odpowiedział, że nie, że kiepsko się czuje i jest bardzo zmęczony. Pomyślałam, że może jakiś gorszy dzień. Takie sytuacje się zdarzają. Po córkę pojechałam sama. Kilka godzin później zadzwoniłam znowu. Marcin powiedział, że leży w domu u rodziców. Źle się czuje i nie da rady wrócić do domu na noc. Zaczęłam się martwić. Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Następnego dnia nadal spał. Niepokój wzrastał. Zaraz po pracy przyjechałam do teściów i zabrałam Marcina do naszego domu. Złe samopoczucie się utrzymywało. Bezsilna zadzwoniłam po karetkę. Ratownicy przyjechali, przeprowadzili podstawowe badania, ale nie zabrali do szpitala z powodu braku podstaw. Ja jednak nie odpuszczałam. Wiedziałam, że diagnoza musi być postawiona, więc pojechałam z Marcinem na izbę przyjęć. Wiesz już, co wydarzyło się dalej… Dostał skierowanie na oddział psychiatrii. Niestety przez 4  kolejne dni nikt się nim nie zajął, czego skutki są tak rozległe... Kiedy 23 września 2021 roku zrobiono Marcinowi tomograf głowy, zadzwonił z wiadomością, że ma tętniaka w mózgu. Zaniemówiłam. Wiedziałam! Wiedziałam, że coś się dzieje! Dlaczego tak późno zareagowali?! Ciężko mi wspominać te wydarzenia… Następnego dnia Marcin przeszedł operację w trybie pilnym. Na sali operacyjnej dostał udaru krwotocznego. Skutki operacji okazały się straszne! Głęboka afazja wraz z połowicznym prawostronnym niedowładem. Lekarze sugerowali mi całodzienną opiekę nad mężem. Nie dawali mu dużych szans na samodzielne funkcjonowanie. Nie chodził, leżał w łóżku szpitalnym, a porozumienie się z nim było wręcz niemożliwe. Walczymy już rok. Mąż jest w stanie się sam poruszać oraz porozumieć w dużo lepszym stopniu. Jednak prawa ręka, którą wykonywał swoją pracę, na ten moment jest praktycznie nieruchoma. Równie przykre jest to, że nie pamięta imienia swojej córeczki! Nie wie też, jaka choroba go dotknęła. Myśli i słowa mu uciekają. Widzę jak mu z tym ciężko. Rehabilitacja pochłania ogromne sumy. Wszystkie oszczędności wręcz rozpłynęły się podczas tego roku. Mówiąc wprost — Brakuje nam na kontynuowanie niezbędnej rehabilitacji. Niestety bez pomocy nie damy sobie już rady. Rehabilitacja przynosi powolne, jednak widoczne efekty, które pozwolą Marcinowi w pełni samodzielnie funkcjonować. Prosimy o wsparcie. Miesięczny koszt skutecznej rehabilitacji dochodzi do 25-30 tys. złotych... Dziękuję za każdą wpłatę! Kasia, żona Marcina *Kwota zbiórki jest szacunkowa.

33 604,00 zł ( 10,52% )
Brakuje: 285 545,00 zł
Karol Lewandowski
12 dni do końca
Karol Lewandowski , 22 lata

Tragiczny wypadek nie może zniszczyć życia Karola! Pomóż!

Wypadek drogowy zatrważająco zmienił moje życie. 13 czerwca osunęła mi się ziemia pod nogami. Wypadek, w którym uczestniczyłem, był tragiczny w skutkach. W szpitalu okazało się, że doznałem poważnego urazu głowy. 3 tygodnie spędziłem w śpiączce, z której na szczęście się wybudziłem. Niestety cierpię na niedowład prawej strony ciała, jestem karmiony przez rurkę, na nowo będzie musiał uczyć się jeść i pić... Nie mówię, ale wszystko rozumiem. Jest to stan, który nie przyśnił mi się w najgorszych koszmarach. Przed wypadkiem czerpałem ogromną radość z zajmowania się gospodarstwem. Kocham zwierzęta. Mam nawet własne kozy, którymi się opiekowałem. Dodatkowo jeździłem też do schroniska pomagać skrzywdzonym i bezdomnym zwierzakom. Dziś to ja potrzebuję pomocy, choć nie jest łatwo o nią prosić. Tylko  intensywna i niestety kosztowna rehabilitacja pozwoli mi wrócić do dawnego życia. Chcę znów pomagać, oddawać się pasjom i po prostu szczęśliwie żyć. Twoja pomoc ma ogromne znaczenie. Dzięki Tobie mam szanse spełnić marzenie o sprawności, o normalnym, zdrowym życiu. Nie dam rady bez Ciebie... Dziękuję,  Karol

5 634,00 zł ( 3,64% )
Brakuje: 148 930,00 zł
Izydor Bubiak
12 dni do końca
Izydor Bubiak , 5 lat

Mały Idzio potrzebuje specjalistycznego żywienia - Twoja pomoc znów potrzebna!

Każdy rodzic pragnie, aby jego dziecko było zdrowe i wiodło szczęśliwe życie. Niestety w naszym przypadku los miał inne plany… U naszego synka w trakcie badań przesiewowych zdiagnozowano fenyloketonurię. Jest to choroba metaboliczna o podłożu genetycznym, przy której jak najszybsze leczenie pozwala uniknąć groźnych konsekwencji. Gdy otrzymaliśmy te informacje, przestraszeni, ale jednak bardzo zmotywowani do walki, zaczęliśmy szukać dla synka pomocy. Choroba ta niesie za sobą nieodwracalne skutki, jak niepełnosprawność umysłowa, padaczka, zaburzenia mowy i chodu oraz inne zaburzenia neurologiczne. Zrobimy wszystko, aby te choroby nie dotknęły naszego synka! Jedynie restrykcyjna dieta, oparta na przyjmowaniu preparatów specjalnego przeznaczenia medycznego i niskobiałkowej żywności może uratować Idka! Niestety, takie leczenie jest  bardzo kosztowne. Z całego serca prosimy Was o pomoc. Nie pozwólcie, aby choroba zabrała naszemu synkowi szansę na dobrą przyszłość. Rodzice Idka

4 279 zł
Piotr Nowacki
12 dni do końca
Piotr Nowacki , 18 lat

Usłysz Piotra wołanie o pomoc!

Piotr od urodzenia zmaga się z obustronną mikrocją małżowin usznych i atrezją przewodów słuchowych. Ma niedosłuch na poziomie 70-80 db. W wieku pięciu lat został mu wszczepiony implant ucha środkowego po lewej stronie. Priorytetem było to, by Piotr mógł słyszeć. Dzięki temu nauczył się normalnie mówić i mógł się rozwijać. Teraz znowu znajdujemy się w miejscu, w którym przyszło nam prosić o pomoc w kontynuowaniu walki o lepsze życie! Implant oraz intensywna rehabilitacja słuchowa w Poradni dla dzieci z niedosłuchem w Warszawie, turnusy rehabilitacyjne owocowały tym, że Piotr uczy się w szkole masowej.  Jeszcze wtedy nikt nie brał pod uwagę plastyki ucha. Cięcie po wszczepie implantu pozostawiło bliznę, która uniemożliwia praktycznie rekonstrukcję w Polsce. Żaden z ośrodków w naszym kraju nie podejmie się rekonstrukcji po stronie lewej. Po prawej stronie ma aparat na przewodnictwo kostne.  Dążymy do wszczepienia implantu po stronie prawej, co poprawiłoby jakość życia i nauki Piotra. Warunkiem do wszczepienia implantu jest rekonstrukcja małżowiny usznej.  We wczesnym dzieciństwie przeszedł kilka zabiegów operacyjnych ratujących życie i zdrowie związanych z innymi wadami z którymi się urodził. Do tej pory pozostaje pod opieką specjalistów z IP CZD w Międzylesiu.  W tej chwili Piotr jest uczniem technikum grafiki i poligrafii cyfrowej i mimo swojej wady słuchu odnosi wiele sukcesów.  Taki zabieg w przypadku Piotra można niestety wykonać jedynie prywatnie. Po wielu konsultacjach ze specjalistami w tej dziedzinie okazało się, że najlepszym rozwiązaniem dla Piotra jest rekonstrukcja małżowin metodą medpor w Stanach Zjednoczonych, jednak koszt leczenia właśnie tam jest ogromny! Prosimy o pomoc, o szansę na naprawdę dobre życie! Jolanta, mama 

27 710,00 zł ( 7,62% )
Brakuje: 335 588,00 zł
Tomasz Lewandowski
12 dni do końca
Tomasz Lewandowski , 47 lat

45 lat spędzonych w łóżku i tylko jedno marzenie - mieć swój własny pokój, którego nigdy nie było! Proszę pomóż mi!

Już raz okazaliście nam swoje ogromne serce. Pomogliście zebrać środki, dzięki którym codzienność mojego brata stała się dużo łatwiejsza. Niestety, aby zacząć żyć normalnie we własnym domu znów potrzebujemy Twojej pomoc. Nazywam się Wioleta Lewandowska. Od 9 lat opiekuję się chorym na porażenie mózgowe z zapaleniem opon mózgowych bratem. Niestety nie potrafi on samodzielnie funkcjonować, nawet podniesienie szklanki z piciem jest w jego przypadku niemożliwe. Sama przeszłam operację przepukliny brzusznej, ponieważ krew zaczęła wyciekać mi przez pępek. Powodem było przeciążenie organizmu spowodowane codziennym przenoszeniem brata. Od dziś zaczynam rehabilitację. Z uwagi na konieczność dostosowania łazienki oraz dobudowanie malutkiego pokoiku proszę o pomoc. Mimo, że mąż pracuje, a ja sprawuję całodobową opiekę, nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów związanych z dostosowaniem warunków dla tak niepełnosprawnej osoby. Brat od początku swojego życia jest osobą leżącą, po śmierci Mamy zaopiekowałam się nim w malutkim domu, w którym nigdy nie było warunków dla niepełnosprawnej osoby. I tak od 11 lat Tomek mieszka w mojej małej kuchni. Niestety przez to pomieszczenie stało się zupełnie niefunkcjonalne. Naszym marzeniem jest dobudować dwa pokoje i nową kotłownię. Jeden z pokoi byłby właśnie dla mojego niepełnosprawnego brata, żebyśmy mogli korzystać z kuchni jak normalni ludzie. Niestety koszty są dla nas niewyobrażalne, dlatego też zwracamy się z prośbą o pomoc. Całe swoje życie poświęciłam bratu, zaniedbując nawet swoją własną rodzinę. Proszę Was, a wręcz błagam o pomoc. Marzę o tym, by powrót do normalnego życia był możliwy dla Tomka, ale i całej mojej rodziny. Nasze potrzeby są skromne. Nie jest mi łatwo prosić o pomoc, ale już nie mam siły. Mimo starań nie jestem w stanie pokryć kosztów remontu. Przewiduję tylko podstawowe potrzeby – na pewno nie chcę nadwyrężyć niczyjej dobroci. Proszę o zrozumienie i pomoc. Pozdrawiam, Wioleta Lewandowski –––––––––––– LICYTACJE –> KLIK

47 512,00 zł ( 31,98% )
Brakuje: 101 054,00 zł
Marian Kanoza
12 dni do końca
Marian Kanoza , 56 lat

Powrót do sprawności... Wspieramy pana Mariana!

Marian z dnia na dzień przestał chodzić! W maju 2021 roku trafił do szpitala z poprzecznym zapaleniem rdzenia kręgowego. Powodem był guz. Guz jest umiejscowiony w rdzeniu kręgowym w odcinku piersiowym. W czerwcu operacyjnie usunięto część zmiany nowotworowej. Konsekwencją choroby jest utrzymujące się porażenie i  spastyczny niedowład kończyn dolnych. Zbieramy na leczenie i rehabilitację Mariana. Po operacji był intensywnie rehabilitowany w szpitalu przez 3,5 miesiąca. Potrafi już samodzielnie siedzieć, przewracać się w łóżku, przesiadać się na wózek inwalidzki. Dla zdrowego człowieka to zwykłe czynności, które są szczytem góry dla osoby, która nagle została tego pozbawiona. Potrzebna jest dalsza rehabilitacja, ale Marian wyczerpał limit rehabilitacji w ramach NFZ. Miesięczny koszt leczenia w specjalistycznym ośrodku wynosi ok. 25 tys. zł. Ta kwota powala z nóg. Wierzymy, że dzięki Twojej pomocy Marian stanie na nogach i odzyska, chociaż częściową, sprawność. Za każde wsparcie dziękujemy! 

3 565,00 zł ( 7,28% )
Brakuje: 45 372,00 zł