Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oskar Krempa i Nikola Krempa-Jaworska
12 dni do końca
Oskar Krempa i Nikola Krempa-Jaworska , 19 miesięcy

Trwa walka o zdrowie Oskara i Nikoli❗️Pomóż zawalczyć o ich samodzielną przyszłość 🚨

Mój synek choruje od urodzenia. Po przeprowadzeniu szczegółowych badań zdiagnozowano u niego fenyloketonurię, chorobę genetyczną, która wymusza stosowanie określonej, bardzo rygorystycznej diety… Ważne jest wprowadzenia leczenia natychmiast po zdiagnozowaniu, bo to ono jako jedyne daje szansę na prawidłowy rozwój i zminimalizowanie wystąpienia skutków ubocznych. Musimy bardzo często stawiać się na kontrole i obserwować rozwój Oskara. Bywają lepsze i gorsze dni. Niestety razem z synkiem musimy walczyć od jego pierwszych chwil, ale nie poddam się i będę robić wszystko, by miał szansę na sprawność i samodzielne funkcjonowanie. O zdrowie i rozwój w naszej rodzinie walczy nie tylko Oskar, ale także jego siostra – Nikola. W 2024 roku otrzymała orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego z powodu diagnozy autyzmu. Wpływa on na codzienne funkcjonowanie i rozwój córki. Ma duże trudności z komunikowaniem swoich potrzeb oraz rozumieniem poleceń. W walce o lepsze jutro potrzebuje stałej opieki specjalistów oraz terapii.  Zmagania o zdrowie i przyszłość moich dzieci wiążą się z wysokimi kosztami finansowymi, które ciężko jest udźwignąć samodzielnie. Potrzebuję pomocy. Leczenie i specjalistyczna dieta dla Oskara generują bardzo wysokie koszty. Mam jeszcze drugiego synka, który również potrzebuje opieki. Dla moich dzieci zrobię wszystko, dlatego porzucam lęk i obawy i zwracam się do Państwa z serdeczną prośbą o pomoc. Twój mały gest może odmienić życie Oskara i Nikoli! Mama

431 zł
Sara Fodrowska
Pilne!
12 dni do końca
Sara Fodrowska , 28 lat

"Chcę walczyć z nowotworem, nie chcę umierać..." – Ratuj Sarę❗️

To miały być niegroźne torbiele – tak przez pół roku byłam zbywana przez kolejnych lekarzy. Ale ciągle był ból i inne dolegliwości, przez które nawet myślałam, że jestem w ciąży. Niestety – zamiast nowego życia, okazało się, że moje życie jest zagrożone! Złośliwy nowotwór jajnika. Wyrok – właśnie dowiedziałam się, że w Polsce wyczerpali już wszystkie możliwości leczenia, a guzy rosną… Moją ostatnią nadzieją jest niezwykle drogie leczenie zagraniczne. I Wasze wsparcie, bym mogła je podjąć…  Byłam za młoda, by lekarze od razu podejrzewali najgorsze. Może gdybym nie straciła pół roku, gdyby diagnoza została postawiona szybciej, a leczenie szybciej się rozpoczęło – dziś byłoby inaczej. Ale nie mogę teraz gdybać… Patrzę, jak jest teraz – a moja sytuacja jest bardzo ciężka. Staram się nie załamywać, żyć normalnie – jak tylko potrafię. I czekać, wierzyć w cud – w skuteczne leczenie za granicą. To moja ostatnia nadzieja.  Gdy pojechałam na pierwszą operację – wtedy sądziłam, że wycięcia torbieli laparoskopowo, bardzo się bałam. Narkozy, tego jak ją zniosę, bólu po zabiegu. Ale gdy się obudziłam i na brzuchu zamiast 3 małych plasterków zobaczyłam ogromny, po rozcięciu całego brzucha, byłam przerażona… Bolało przy każdym ruchu. Najgorsze jest to, że nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Ale w końcu się dowiedziałam… Gdy lekarze otworzyli mnie na stole operacyjnym, zamiast torbieli zobaczyli… guza nowotworowego! Obudziłam się bez całego prawego jajnika, a wkrótce dostałam diagnozę – złośliwy nowotwór jajnika w IV stadium, z odległymi przerzutami! Wtedy się załamałam. Płakałam i nie mogłam uwierzyć… Miałam i wciąż mam wsparcie rodziny i partnera. Nie pozwolili mi się poddać, więc walczyłam. I wciąż walczę.  Przeszłam najróżniejsze chemie, łącznie 4 operacje, w tym wycięcia 2. jajnika i całej macicy. Wypadły mi włosy i wiedziałam, że nigdy nie będę mogła mieć dzieci. Byłam bardzo słaba… W pewnym momencie leżąca, w ciężkim stanie… Szpital w Bydgoszczy w 2020 roku się poddał – nic więcej nie mogli dla mnie zrobić. Uratowała mnie wtedy pani profesor ze szpitala w Gdańsku. Wyłonili mi wtedy stomię. Przez 4 lata walki z rakiem więcej było ciężkich chwil, informacji o nowych przerzutach, o kolejnych zawiedzionych nadziejach, niż tych podnoszących na duchu. Jednak w 2022 roku, w Boże Narodzenie, dowiedziałam się, że jest remisja!  Moje szczęście trwało jednak tylko 7 miesięcy… W końcu markery nowotworowe zaczęły się podnosić, a badanie PET wykazało aktywne przerzuty na węzłach chłonnych…  Kolejne leczenie, kolejny brak rezultatów i możliwości operacji… Cudem w Białymstoku znaleźliśmy lekarza, który w 2023 roku przeprowadził na mnie bardzo ciężką, 10-godzinną operację. Udało się – wyciął wszystkie zmiany, a wraz z nimi cześć przepony, wszczepy w otrzewnej, esicę, odbytnicę, 15 cm jelita grubego, 5-centymetrową zmianę przy ujściu pochwy. Wyłonił także kolostomię końcową.  Miałam nadzieję na chwilę odpoczynku, na nacieszenie się wygraną – choć bardzo ciężką – bitwą z nowotworem. Niestety… Guzy odrosły bardzo szybko i pojawiły się nowe – w płucach i otrzewnej. To oznacza jedno – koniec pomysłów na skuteczne leczenie… Moi lekarze walczą, widząc mój stan i wolę życia. Gdybym była leżąca, już by się poddali. A tak podają mi chemię eksperymentalną (teraz zazwyczaj podawaną mężczyznom na nowotwór jąder), starają się dowiadywać o badaniach klinicznych. Nie ukrywają jednak, że leczenie się wyczerpało i nie ma wielkich nadziei już w Polsce… Razem z rodziną zaczęliśmy szukać innych możliwości za granicą. Jesteśmy w kontakcie z kliniką w Izraelu, która osiąga rewelacyjne na światową skalę efekty w leczeniu nowotworu jajnika. Niestety, koszt leczenia zwala z nóg, ale to moja ostatnia szansa na życie, innej już nie mam. Jako że nie mam czasu do stracenia – bo ja nie mam czasu – już teraz z całego serca proszę Was o pomoc. Ja nie poddaję się, choć coraz ciężej mi się oddycha, coraz szybciej się męczę… Patrzę jednak w lustro, na moją głowę już z odrośniętymi włosami i nie chcę uwierzyć w to, że przegrywam, że moje życie się kończy! Miałam pecha, zachorowałam w bardzo młodym wieku, a nie jestem obciążona genetycznie. Teraz wiem, że choroba może spotkać każdego. A bez pomocy i wsparcia bardzo trudno z nią wygrać… Chcę walczyć. Proszę Was – pomóżcie mi. Sara  

510 309,00 zł ( 31,97% )
Brakuje: 1 085 436,00 zł
Maksymilian Chudak
12 dni do końca
Maksymilian Chudak , 8 lat

Pomóż Maksiowi wywalczyć zdrowie❗️

Nasz syn Maks jest w spektrum autyzmu. W ciągu ostatnich pięciu lat wiele czasu spędził na terapiach i badaniach, które miały poprawić jego funkcjonowanie. Pomimo ogromnych starań wypowiada jedynie pojedyncze słowa. Trudno mu się skupić, ma zaburzenia przetwarzania słuchowego, przez co większość dźwięków wywołuje u niego duży stres. Dwa lata temu pojawiły się dodatkowo problemy ze zdrowiem. Syn ma stany zapalne jelit. Jest to jedna z przyczyn, która powoduje u niego zapalenie układu nerwowego. To z kolei hamuje u Maksia rozwój mowy, zaburza komunikacje i wypływa negatywnie na postępy w nauce. Leczenie zapalenia jelit trwa jednak bardzo długo. Niestety, na ten moment nie ma w Polsce dostępnych specjalistycznych badań, dlatego jesteśmy zmuszeni wykonywać je za granicą. Koszt każdego to kilka tysięcy złotych i w trakcie leczenia trzeba je powtarzać. Zapalenie układu nerwowego działa destruktywnie na organizm Maksia i niszczy jego stan emocjonalny i zdrowotny. Czas tu działa na naszą niekorzyść, bo im później zdiagnozujemy, co dodatkowo powoduje zapalenie, tym gorzej dla rozwoju Maksia. Żeby wykluczyć choroby neurodegeneracyjne i metaboliczne lekarze zalecali wykonać w najbliższym czasie badania genetyczne WES, które mamy nadzieję, pozwolą nam poznać przyczynę stanu zdrowia naszego synka. To niestety koszt kilkunastu tysięcy złotych. Sami nie jesteśmy w stanie sprostać takim kwotom, ponieważ Maksiu cały czas jest leczony oraz uczęszcza na terapię i rehabilitację, co jest dla nas już dużym obciążeniem. Te badania i leczenie dają nam nadzieję, że Maksiu będzie lepiej funkcjonował i się rozwijał. Jest wspaniałym chłopcem i wierzymy, że z Waszą pomocą wszystko się uda. Zwracamy się do Was z prośbą o nawet najmniejszą kwotę, która pozwoli nam na dalszą diagnozę i da nam nadzieję, na poprawę zdrowia u Maksia. Z głębi serc dziękujemy. Wdzięczni rodzice Maksia i kochający brat Kuba

4 371,00 zł ( 26,08% )
Brakuje: 12 385,00 zł
Adam Markowski
12 dni do końca
Adam Markowski , 64 lata

Cudem uratowane życie... Walka jednak nadal trwa❗️

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Dzięki Wam tata mógł uczestniczyć w rocznym turnusie rehabilitacyjnym, który przyniósł ogromną poprawę! Niestety nadal potrzebujemy wsparcia, zostańcie z nami! 17 listopada 2021 roku nasze życie odmieniło się na zawsze. U naszego ukochanego, zdrowego, pełnego życia taty doszło do nagłego zatrzymania krążenia, a także rozległego zawału serca. Po 1,5-godzinnej reanimacji również do niedotlenienia mózgu. Przez miesiąc tata przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej, przeszedł ostre zapalanie płuc i zaraził się gronkowcem. Walczył o życie. Obawialiśmy się najgorszego, ale na szczęście po pewnym czasie stan taty się ustabilizował. Mogliśmy rozpocząć rehabilitację. Dzięki Waszej pomocy tata mógł przebywać w specjalnym ośrodku. Ciężka praca, którą wykonał, przyniosła ogromne rezultaty. Tata jest teraz w stanie samodzielnie oddychać, siedzieć na wózku inwalidzkim aż 5 godzin, pomału zaczyna również sam przełykać płynne pokarmy. Niestety do tej pory nie odzyskał pełnej świadomości.  Największym marzeniem taty było, żeby zostać dziadkiem. Marzenie się spełniło, niestety tata nie może w pełni doświadczać tej pięknej roli, bawić się z wnukiem, trzymać go na rękach. Chcemy zrobić wszystko, by tak się stało... Liczymy, że zostaniecie z nami, a dzięki Waszemu wsparciu tata będzie mógł spędzić w ośrodku jeszcze minimum pół roku. Mamy jednak nadzieję, że uda się uzbierać środki na roczny pobyt. Później chcemy zabrać go do domu i nadal intensywnie rehabilitować. Wierzymy, że osiągniemy ten etap, w którym tata zacznie rozpoznawać swoich bliskich i wypowiadać choćby pojedyncze słowa. Bardzo za nim tęsknimy. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać ukochanego tatę, męża, wspaniałego człowieka. Dajecie nadzieję, a to właśnie ona motywuje nas do dalszego działania. Nie opuszczajcie nas. Nie możemy zmarnować tego, co tata z naszą i Waszą pomocą już wypracował. Rodzina Adama

6 510,00 zł ( 3,02% )
Brakuje: 208 661,00 zł
Franek Łabiak
Pilne!
12 dni do końca
Franek Łabiak , 14 lat

❗️Prosimy o pomoc! Dzisiaj liczy się tylko zdrowie Franka❗️

Nasz syn jest chory! Żadne słowa nie opiszą, jak wielki jest w takiej sytuacji strach rodziców. To jednak nie może nas powstrzymać przed szukaniem pomocy dla naszego dziecka! Franek od urodzenia był pod opieką poradni neurologicznej. W płacie czołowy wykryto bowiem tzw. pajęczynówkę. Lekarze zalecili, że co 2-3 lata powinien być wykonywany kontrolny rezonans magnetyczny.  W tym roku coś bardzo niepokojącego zaczęło jednak dziać się z naszym synem. Od marca br. Franek uskarżał się na bóle głowy. Trafił do neurologa, jednak stwierdzono, że podłoże jest psychosomatyczne. Wrzesień przyniósł jeszcze gorsze objawy! Zaczęły się wymioty, bóle brzucha i głowy. Tym razem skierowano go do szpitala, ale problemów upatrywano w nieprawidłowej pracy dwunastnicy…  Z każdym miesiącem było jednak jeszcze gorzej! W połowie października bóle głowy wróciły. Pojawiły się także zawroty, rozbieganie oczy, problemy z równowagą i niedowład lewej ręki. Byliśmy przerażeni! Lekarz zlecił serię badań, a my w napięciu czekaliśmy na wyniki… Wszystko stało się jasne w listopadzie. Kiedy Franek stracił równowagę i się przewrócił, wiedzieliśmy, że dzieje się coś naprawdę poważnego! Niestety mieliśmy rację – przyczyną tego wszystkiego był guz usadowiony między móżdżkiem a rdzeniem! Niemal natychmiast przeprowadzono operację i usunięto większą część guza. Pozostawiono jednak jego drobne kawałki w pniu mózgu, ponieważ ich wycięcie wiązałoby się z paraliżem Franka!  Franek przebywa w szpitalu na oddziale onkologii. Podawana jest mu chemioterapia. Leczenie ma trwać od 18. do 24. miesięcy! Po każdej serii jest wymagana fizjoterapia oraz konsultacja psychologiczna… Boimy się. Żaden rodzic nigdy nie powinien doświadczać tak okropnego stanu, jakim jest tak poważna choroba własnego dziecka! Prosimy o pomoc! Dzisiaj liczy się tylko zdrowie Franka! Rodzice Franka

284 436 zł
Dagmara Jankowska
12 dni do końca
Dagmara Jankowska , 13 lat

Twój mały gest dla Dagmary może być RATUNKIEM❗️Pomożesz❓

Kochani Darczyńcy! Dziękujemy za wsparcie okazane w poprzednich etapach! Dzięki Wam nie było aż tak trudno. Prosimy, trwajcie przy nas! Oto nasza historia: Miało być inaczej... Nasza córeczka urodziła się jako zdrowa, silna dziewczynka. Byliśmy najszczęśliwsi i nieświadomi, że zło miało dopiero nadejść. Po 4. tygodniach nasze życie zmieniło się o 180 stopni. Dagmara  zachorowała na obustronne zapalenie płuc, które zapoczątkowało jej problemy zdrowotne.  Po wielu badaniach dowiedzieliśmy się, że nasza córka choruje na Dziecięce Porażenie Mózgowe czterokończynowe, padaczkę oraz wadę mózgu. Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego to spotkało właśnie ją… Córeczka pomimo swojej choroby jest bardzo pogodnym i pełnym życia dzieckiem. Codziennie walczy o swoją sprawność i lepszą przyszłość. Jest pod stałą opieką neurologa, ortopedy, logopedy i pediatry, a oprócz tego uczestniczy w turnusach rehabilitacyjnych, które bez Państwa pomocy finansowej nie byłyby realizowane tak często.  W zeszłym roku udało nam się wyjechać na 3 turnusy rehabilitacyjne w Złotowie. Po stokroć dziękujemy! Sprawiacie, że jest nam łatwiej walczyć z chorobą Dagmary, która jeszcze przez długi czas będzie potrzebować wsparcia… Intensywna rehabilitacja przynosi efekty, przez które co jakiś czas córeczka robi krok do przodu. Dzięki ćwiczeniom nasza Daga umie się już na swój sposób przemieszczać, sięgać po ulubioną zabawkę, coraz częściej wydaje również różne dźwięki i sama siada. Potrafi też utrzymać ciężar ciała na własnych nogach, a z pomocą rehabilitanta jest w stanie kawałek przejść. Jest bardziej kontaktowa, rozpoznaje rehabilitantów i nie jest aż tak spastyczna. Niestety przed nami jeszcze mnóstwo pracy, ale wierzymy, że warto, że się uda. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli zostaniecie z nami. Wasza pomoc jest nieoceniona.  Rodzice Dagmary ➡️ Licytacje dla Dagmarki

10 299,00 zł ( 24,2% )
Brakuje: 32 255,00 zł
Malwina Matysiewicz
12 dni do końca
Malwina Matysiewicz , 21 lat

Codziennie towarzyszy mi ból... Proszę o pomoc!

Mam na imię Malwina. Choruję przewlekle na zespół Tourette'a, który od początku objawów nie pozwalał mi prawidłowo się rozwijać. Jest to choroba nieuleczalna, powodująca w późniejszym czasie problemy zdrowotne, które towarzyszą mi już od kilku lat.  Jestem osobą niepełnosprawną i posiadam orzeczenie. Niestety nie są to moje jedyne zmartwienia… Narastający ból kręgosłupa skłonił mnie do poszukiwania pomocy. W toku licznych badań okazało się, że cierpię także na zwyrodnienie, mam przepuklinę oraz dyskopatię w dolnej części kręgosłupa. Borykam się również z zanikiem mięśni, które także mnie bolą… Nie ukrywam, że się stresuję. Martwi mnie to wszystko, a zwłaszcza to, ile schorzeń można wykryć u jednego człowieka… Jest mi coraz ciężej, bo na własnym przykładzie doświadczam, jak wysokie są koszty wszelkich badań, leczenia, rehabilitacji. Jestem zdana tylko na siebie i nie ma kto mi pomóc. Choć nie przyszło mi to łatwo, postanowiłam poprosić o pomoc właśnie tutaj… Liczy się dla mnie każda pomoc: wsparcie finansowe, dobre słowo, rada. W dzisiejszych czasach bardzo często brakuje nie tylko pomocy, ale także empatii i zrozumienia. Pragnę wierzyć, że tutaj odszukam to wszystko… Dziękuję za Twoją pomoc i poświęcony czas! Malwina

455,00 zł ( 1,42% )
Brakuje: 31 460,00 zł
Karolina Cybula
12 dni do końca
Karolina Cybula , 29 lat

To nie musi być wyrok❗️Nie z Twoją pomocą❗️

Minęły 2 lata, w których mój stan zdrowia niestety uległ znacznemu pogorszeniu! Pomoc drugiemu człowiekowi i działanie na jego rzecz to było dla mnie całe życie... Dziś moje życie trochę się zatrzymało i znów proszę o pomoc. Moja historia: Kochani, dzięki Waszej pomocy udało mi się zebrać sporą kwotę na opłacenie rehabilitacji. Niestety, w przypadku Mózgowego Porażenia Dziecięcego ta rehabilitacja będzie mi potrzebna do końca życia...  Dlatego raz jeszcze ośmielam się prosić o wsparcie. Mimo choroby nigdy nie pomyślałabym, żeby się poddać, nigdy nie zgodziłabym się na to, by całkowicie przejęła nade mną kontrolę. Od urodzenia zmagam się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Nie wiem, jak wygląda zwyczajne, sprawne życie, ale nie przeszkadza mi to, by codziennie starać się pomagać i być lepszym człowiekiem dla siebie i dla świata. Mimo codziennych problemów z kręgosłupem i operacji ortopedycznych nie załamię się, bo czuję, że mogę żyć niemal tak, jak inni zdrowi ludzie. Bo duch silniejszy jest niż ciało, a lata walki z przeciwnościami uczyniły mnie skałą. Skałą, która niestety też się kruszy, bo ciało nie zawsze chce współpracować. Ból jest najgorszy, bo świadczy o tym, że dzieje się ze mną coś niedobrego. Znam go zbyt dobrze, ponieważ w mniejszym lub większym stopniu towarzyszy mi od zawsze. Za mną wiele rozległych operacji, lata życia z bólem kręgosłupa, który jest bardzo silny. Niestety wielokrotnie zaburza funkcjonowanie. Dzięki rehabilitacji, która na razie jest bardzo bolesna, przez dwa dni nie czułam bólu kręgosłupa. Oddałabym bardzo wiele za normalność i nie poddam się, choćbym miała to okupić największym bólem świata. Na skutek wielu infekcji układu oddechowego, w tym ciężkiego zapalenia płuc, które zaczęły się w 2022 roku, zaczęły się moje problemy z sercem. Wielokrotnie modyfikowane leczenie farmakologiczne, hospitalizacje nie przynosiły poprawy. W 2023 po przechorowaniu kolejnej infekcji doszło do rozległego zapalenia mięśnia serca i osierdzia. Po pół roku kontrolny rezonans szczęśliwie pokazał, że zmiany w dużej mierze się cofnęły! Kolejne infekcje górnych dróg oddechowych, a zaraz potem covid spowodowały, że przebyłam kolejne zapalenie mięśnia serca i osierdzia. W międzyczasie do zaburzeń rytmu serca dołączył blok przedsionkowo- komorowy II stopnia 2 typu. Objawowy i niestety wymagałam implantacji stymulatora serca. Stan mojego zdrowia budzi niepokój. Wspomniane zapalenie powiększyło obszar objęty zmianami, a każda z infekcji układu oddechowego to potencjalnie osłabienie serca. A ono nie pozostaje bez znaczenia dla porażenia mózgowego, którego skutki przecież się nie zatrzymają. Dlatego rehabilitacja musi być kontynuowana, choć zmodyfikowana i obecnie ograniczona. To duża zmiana mojego funkcjonowania dotykająca każdej sfery mojego życia. Potrzebuję specjalistycznych wizyt lekarskich i zażywania leków – najprawdopodobniej do końca życia... Koszty są stanowczo za wysokie, bym mogła opłacić ją sama. Nie ma takiej możliwości. Dlatego zdecydowałam się ponownie wyciągnąć rękę z prośbą o wsparcie. Wiem, że mogę zrobić jeszcze dużo dobrego dla świata, ale muszę być sprawna. Proszę, pomóż mi! Spójrz na mnie łaskawy wzrokiem. To dobro na pewno do Ciebie wróci! Karolina

5 826,00 zł ( 18,66% )
Brakuje: 25 381,00 zł
Szymon Włodarczyk
12 dni do końca
Szymon Włodarczyk , 5 lat

Szymek tkwi w szponach porażenia mózgowego❗️Pomóż❗️

Jestem mamą 4-letniego chłopczyka, który od urodzenia zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym, autyzmem i wiotkością mięśni. Choroby będą towarzyszyć mu do końca życia, ale jest sposób, by chociaż trochę ułatwić mu funkcjonowanie. Gdy Szymek przyszedł na świat, porażenie było w stopniu lekkim. Pogłębiło się z czasem i obecnie synek nie chodzi sam. Porusza się tylko z pomocą, jest pampersowany, nie mówi… W wieku 4 lat jego rozwój jest taki jak u półtorarocznego dziecka.  Co najmniej raz na tydzień mamy intensywną rehabilitację. Do tego wizyty u specjalistów, terapie… A aktualnie najważniejsze dla nas jest kupienie pionizatora, w którym Szymek mógłby samodzielnie się poruszać. Ale to ogromne koszty. Ja sama borykam się z chorobami i jest mi ciężko dźwigać Szymka, który stale rośnie. Dlatego pionizator jest nam bardzo potrzebny. Z Waszą pomocą w końcu mogłabym zapewnić swojemu synkowi niezbędny sprzęt. To znacznie ułatwiłoby naszą walkę z chorobą, która będzie męczyć moje dziecko już do końca. Paulina, mama

605 zł