Chcę normalnie żyć i wrócić do pracy... Do tego jednak potrzebuję Waszej pomocy!
Nigdy nie przypuszczałem, że kiedyś właśnie tak będzie wyglądało moje życie. Że nie będę miał nóg. Jedna błędna decyzja zaważyła na całym moim życiu, o mało mi je nie odbierając... Odkąd pamiętam, kochałem sport, a ruch sprawiał mi ogromną radość. Gdy myślę o swoich marzeniach z przeszłości, to chciałem zawsze żyć normalnie, uczciwie, pracować, mieć dobre relacje, cieszyć się no i oczywiście być w ruchu... Pracowałem jako mechanik samochodowy – to była moja kolejna pasja. Czułem się nieśmiertelny, jak z resztą większość młodych osób. Byłem pewny, że zło, tragedie, wypadki dotykają kogoś innego, gdzieś daleko, ale nigdy nie wydarzą się mnie. 14 lat temu chciałem sobie tylko skrócić drogę do domu. Gdybym wtedy wiedział, jakie będą tego konsekwencje... Przechodziłem przez tory kolejowe, a w zasadzie przebiegałem, bo wydawało mi się, że zdążę, że pociąg jest jeszcze daleko… Dalej mam jedynie zamglone wspomnienia, jak przebłyski świadomości. A potem obudziłem się bez obu nóg. Po ponad miesięcznym pobycie w szpitalu na Klinice Chirurgii Urazowej i Ortopedii i walce o życie wróciłem do domu. Wtedy tak naprawdę zacząłem życie od początku. Bez nóg, na wózku inwalidzkim, musiałem się nauczyć funkcjonować jako niepełnosprawny człowiek. Czy się załamałem, czy zwątpiłem w sens tego wszystkiego? Tak, nieraz. Ale zawsze podnosiłem się – powtarzając sobie, że nie wolno mi się do końca poddać. Nigdy! Zacząłem walczyć o to, co mi zostało. Intensywne ćwiczenia i rehabilitacja kikutów pozwoliły mi dwa lata po wypadku zacząć poruszać się na protezach. W 2012 roku udało mi się zebrać potrzebną kwotę na moje pierwsze „nowe nogi" - to na nich od początku uczyłem się stać pionowo i stawiać pierwsze kroki. Wtedy po raz pierwszy od dawna znów poczułem radość. Poczułem też, że bardzo z całych sił chcę wrócić do normalności i do… sportu! Pamiętałem ile motywacji, endorfin i radości dawał mi sport i postanowiłem znów temu zaufać. Zacząłem ćwiczyć sam w domu. Znów poczułem te same emocje, tę samą co kiedyś dumę z siebie. Później wpadłem na naprawdę szalony pomysł: wziąłem udział w Weelmageddonie 2024! Tam znów poczułem się sobą sprzed wypadku. Obecnie poruszam się w protezach z przegubem kolanowym, jednak moja mobilność jest ograniczona. Moim marzeniem są nowoczesne protezy, które pozwoliłyby mi sprawniej pokonywać bariery i normalnie funkcjonować na co dzień, a nawet powrócić do pracy jako mechanik! Profesjonalne protezy pozwolą mi odzyskać samodzielność i niezależność. Niestety, ich koszt jest gigantyczny… Dlatego zwracam się z ogromną prośbą do wszystkich, którzy to czytają, o pomoc. Każda cegiełka to dla mnie szansa na odzyskanie tego, co straciłem w wypadku… Mam nadzieję, że moja historia będzie przestrogą i skłoni do refleksji, że to, co teraz wydaje nam się takie normalne, można stracić w jednej chwili… Paweł