Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jaś Sadzikowski
6 dni do końca
Jaś Sadzikowski , 5 lat

Jaś nie chodzi ani nie mówi... Zawalczmy o jego przyszłość!

Kiedy urodził się Jaś, byłam przeszczęśliwa! Tak bardzo chciałam patrzeć, jak dorasta i poznaje świat. Niestety, ta radość nie trwała długo – po trzech miesiącach u mojego synka zaczęły się problemy ze zdrowiem! To było straszne, dopiero się urodził, a ja już bałam się, co będzie jutro! Jaś trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego padaczkę! Silne ataki zaczęły rujnować nasz każdy dzień. Najpierw było ich 30, później 50, a potem już ponad 100 dziennie. Jaś albo miał napad, albo wycieńczony zbierał po nim siły. Na domiar złego, później pojawił się niedowład prawej nogi! Codziennie bałam się o zdrowie i życie mojego synka… Żyliśmy z minuty na minutę, atak mógł pojawić się w każdym momencie! Lekarze starali się dobrać odpowiednie leki. W końcu ilość napadów się zmniejszyła i wreszcie, po ponad pół roku w szpitalu, wróciliśmy do domu!  Niestety, Jasiu musi mierzyć się nie tylko z padaczką, ale i wieloma innymi problemami zdrowotnymi. Największą trudnością jest obniżone napięcie mięśniowe, przez które synkowi ciężej jest się poruszać. Cały czas potrzebuje intensywnej rehabilitacji, a także terapii widzenia i zajęć integracji sensorycznej. Bez tego nie będzie mógł się prawidłowo rozwijać! Dzięki Waszemu wsparciu, mogłam zapewnić Jankowi zajęcia i rehabilitację, jakich potrzebuje. Wciąż widzę też znaczne postępy w stanie jego zdrowia! Daje mi to ogromną nadzieję na przyszłość. U synka poprawiło się czucie głębokie i widzę, że terapia cały czas idzie do przodu! To nie może pójść na marne! Jaś jest coraz starszy, a nadal nie chodzi, nie mówi ani sam nie siada. Tak bardzo chciałabym, by w przyszłości był samodzielny! Jedyną nadzieją jest kontynuowanie leczenia i rehabilitacji, a także zwiększenie intensywności terapii. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami, których sama nie jestem w stanie pokryć. Proszę, pomóżcie mi zawalczyć o sprawność Jasia! Joanna, mama ➡️ Jaś - mały Wielki Wojownik

431 zł
Katarzyna Bulińska
Katarzyna Bulińska , 46 lat

Walczymy o nadzieję w walce z Parkinsonem❗️Pomożesz❓

Od trzech i pół roku zmagam się z diagnozą choroby Parkinsona, która niestety postępuje, a moja sprawność fizyczna coraz bardziej maleje. Czynności takie jak utrzymanie równowagi, ubieranie się czy otwieranie drzwi stanowią dla mnie coraz większa wyzwania. Trudno mi też obsługiwać komputer i coraz częściej korzystam z opcji dyktowania. Ostatnie dwie miesiące to także okres bez pracy – umowa skończyła się, a perspektywy stają się coraz mroczniejsze. Mam przy sobie cudowną rodzinę, partnera i dzieci, którzy stanowią mój bastion wsparcia. Gdyby nie ich obecność, siła i bezgraniczna miłość, byłoby mi jeszcze trudniej. Jednakże, zmagając się z własnym ciałem i nadchodzącą operacją, czuję, że potrzebuję pomocy nie tylko w postaci emocjonalnej, ale również finansowej. Największym wyzwaniem, które przede mną stoi, jest zbliżająca się operacja DPS mózgu, która niestety jest niezbędna, ale jednocześnie wiąże się z kosztami. Choć sama operacja jest refundowana, rehabilitacja po niej jest niezwykle istotna dla mojego powrotu do pełnej sprawności.  Obecnie korzystam z refundowanej rehabilitacji, jednak kiedy ta się skończy, wszystko spadnie na nasze barki. A chciałabym poszukać innych metod walki z Parkinsonem. Jeszcze nie wiem, które pomogłyby mi, ale wiem, że każda będzie kosztowna. Dlatego proszę o wsparcie, które pomoże mi pokryć koszty prywatnej rehabilitacji oraz przygotować się na nadchodzącą walkę. Każda, nawet najmniejsza kwota, będzie ogromnym gestem i krokiem w stronę poprawy mojego zdrowia i powrotu do zwykłej codzienności. Kasia

430 zł
Kornel Wala-Kosicki
Kornel Wala-Kosicki , 14 lat

Koszty badań odbierają szansę na przyszłość❗️Potrzebne wsparcie❗️

Kornel od zawsze był pod opieką poradni i innych specjalistów. Borykał się z problemami edukacyjnymi, rozwojowymi, społecznymi… Od zawsze szukamy odpowiedzi, dlaczego tak jest, ponieważ często słyszałam, że “coś jest nie tak”. Jako dziecko Kornel bardzo często chorował i na tym się skupiano. Mimo podejrzenia padaczki nie skierowano nas na badania neurologiczne. Wykonane EEG w wieku 6 lat nie wykazało nic, co miałoby ruszyć w stronę dalszych badań i poszukiwania źródła problemów. Nieszczęśliwy wypadek, kiedy Kornel miał 9 lat, miał być przykrym przełomem. Niestety, mimo wielu badań, specjalistycznej opieki i rok w rok badania MR przyczyna wciąż była nieznana. Aż do sugestii o ponowne działania neurologiczne. W 2021 roku zrozumiałam w końcu zachowanie syna, gdy pan doktor na podstawie badań stwierdził, że Kornel ma wrodzoną wadę mózgu. Wykonano kolejne badania EEG, które to potwierdziły. Ale problemy z edukacją rosły w siłę z każdym rokiem, co popchnęło nas do znalezienia szkoły, w której Kornela nie spotkają przykrości związane z jego przypadłością. W końcu znalazł się w otoczeniu, które wyszło naprzeciw jego potrzebom. W szkole, w której wspiera się dzieci z różnymi problemami. W tym samym momencie trafiliśmy do kliniki, gdzie jednoznacznie stwierdzono u Kornela Zespół Aspergera i zaburzenia psychiczne spowodowane uszkodzeniem i dysfunkcją mózgu lub chorobą somatyczną. Pokazało to kierunek badań, które nie tyle mogą pomóc, co są konieczne, by Kornel potrafił radzić sobie teraz i w przyszłości. I tu pojawił się problem. Ponieważ mamy już wyznaczoną ścieżkę i nadzieję na lepsze dni, ale koszty leczenia i badań boleśnie sprowadzają nas na ziemię jak ciężkie łańcuchy. Dlatego postanowiliśmy przełamać się i poprosić o pomoc. Każda, najmniejsza czy symboliczna kwota jest ogromnym wsparciem, za które już teraz z całego serca dziękujemy! Natalia, mama

430 zł
Iwona Szczygieł
Pilne!
Iwona Szczygieł , 60 lat

Przez nowotwór straciłam nos... Błagam o pomoc w dalszej walce!

Walczę z nowotworem złośliwym jamy nosowej. Moje życie zmieniło się diametralnie od momentu diagnozy, a każdy dzień staje się wyzwaniem. Jednocześnie, opiekuję się moją 15-letnią wnuczką, która jest dla mnie światłem w ciemności. Jestem bez stałych dochodów, nasza sytuacja jest niezwykle trudna i pełna niepewności. Wszystko zaczęło się prawie dwa lata temu. Wtedy nie mogłam przypuszczać, że sytuacja jest tak poważna. Zgłosiłam się do lekarza, żeby wyciąć zmianę, która pojawiła się na moim policzku. Zabieg przeszłam 1,5 roku temu. Myślałam, że wszystko będzie w porządku. Niestety, w zeszłym roku coś bardzo niepokojącego zaczęło się dziać z moją przegrodą nosową. Nie wiedziałam, co się dzieje, więc ponownie zgłosiłam się do lekarza. Okazało się, że to nowotwór złośliwy jamy nosowej! To nie był koniec złych wiadomości. Sytuacja była już na tyle poważna, że trzeba było usunąć mi nos! Myślałam, że to jakiś ponury żart, a taka była rzeczywistość... Operacja przeszłam dwa miesiące temu. Obecnie wdrożono u mnie radioterapię. Nie wiem, co będzie dalej. Być może czeka mnie także chemioterapia. Leczenie jest nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie wyczerpujące. Muszę też dojeżdżać do lekarzy, a to kosztuje… W tym najtrudniejszym okresie życia zwracam się z prośbą o wsparcie, które pozwoli mi kontynuować leczenie i walczyć o każdy kolejny dzień spędzony z moją wnuczką. Wierzę, że będziecie ze mną i uda mi się wygrać tę walkę! Iwona

429 zł
Katarzyna Kowczuga
Katarzyna Kowczuga , 44 lata

Potrzebuję operacji, by nie dopuścić do rozwoju choroby! Proszę, pomóż!

Mam na imię Katarzyna. Do niedawna wiodłam spokojne życie, pozbawione problemów zdrowotnych. Niestety, moja sytuacja znacznie zmieniła się w 2021 roku, kiedy na dolnej powiece mojego oka pojawiła się niepokojąca zmiana! Na początku wyglądało to jak maleńki, niepozorny guzek. Byłam pewna, że pojawił się w wyniku jakiegoś zakażenia i niedługo zniknie. Udałam się na konsultację do lekarza, który przepisał mi leki przeciwwirusowe. Dzięki nim zmiana zmalała, jednak nie na długo… Z czasem guzek zaczął powoli rosnąć, co niepokoiło mnie coraz bardziej. W 2023 roku ponownie zgłaszałam się do różnych specjalistów. Żaden z nich nie był w stanie dokładnie stwierdzić, co to jest, jednak lekarze podejrzewają nowotwór! Usunięcie zmiany jest jedynym sposobem, by nie dopuścić do postępu choroby. Zabieg wymaga precyzyjnego podejścia, aby zminimalizować ryzyko uszkodzenia oka. Po operacji będzie też potrzebna rekonstrukcja powieki. Wszystko to wiąże się niestety z ogromnymi kosztami… W trudnych sytuacjach zawsze starałam się radzić sobie sama, jednak teraz muszę zwrócić się do Was z prośbą o pomoc. Czas jest istotny, a koszt operacji i biopsji przewyższa moje możliwości finansowe… Sama nie dam rady zebrać potrzebnej kwoty. Każda złotówka będzie dla mnie ogromnym wsparciem w tym ciężkim czasie! Katarzyna

427,00 zł ( 4,01% )
Brakuje: 10 212,00 zł
Marian Kołodziejczyk
Marian Kołodziejczyk , 55 lat

Nowotwór zmienił moje życie i odebrał zdrowie! Proszę o pomoc...

Życie czasem bardzo potrafi zaskoczyć. Nie spodziewałem się, że zaskoczy mnie w ten najstraszniejszy możliwy sposób! Zachorowałem na nowotwór złośliwy krtani. Na własnym przykładzie doświadczyłem, jak wszystko się zmienia, kiedy człowiek zmuszony jest do podjęcia walki o własne zdrowie i życie.  Odnalazłem w sobie pokłady siły oraz odwagi i stawiłem czoła chorobie. Konsekwencje leczenia okazały się jednak dla mnie bardzo ciężkim doświadczeniem...  Aby walczyć z nowotworem, lekarze podjęli decyzję o usunięciu krtani. Od tamtej pory nie mówię… Człowiekowi nigdy nie jest łatwo, gdy spada na niego lawina nieszczęść. A ja znalazłem się w sytuacji, gdy muszę poprosić o pomoc. Cały czas leczę się onkologicznie. Wymagam też rehabilitacji. Proszę o pomoc, abym mógł opłacić wszelkie koszty mojego powrotu do zdrowia! Proszę nawet o najmniejszą wpłatę, która jest dla mnie nadzieją! Marian

421 zł
Krystyna Rynkart
Krystyna Rynkart , 76 lat

Ile może znieść jedna osoba? Podaruj Krystynie powód do uśmiechu...

Krystyna to kobieta, która w swoim życiu przeżyła już dość sporo, zaczynając od wychowywania swoich dwóch wnucząt po tym, jak jej jedyna córka się od niej odwróciła i postanowiła zacząć nowe życie. Przeżyła ciężką chorobę swojego męża, który chorował przez wiele lat na stwardnienie rozsiane. Na poczet jego choroby musiała wziąć wiele kredytów i korzystać z tak zwanych „chwilówek", aby zapewnić mu najlepszą opiekę i zagwarantować dobre warunki podczas choroby. Mąż zmarł w wieku 54 lat w kwietniu 2004 r. Niestety po prawie 16 latach nadal się to za nią ciągnie i komornicy zabierają z jej emerytury niemałe kwoty.  Teraz los nie oszczędził również Krystyny. Dzień przed Wigilią, czyli 23 grudnia 2021 roku, do babci zostało wezwane pogotowie. Z podejrzeniem udaru została zabrana od razu do szpitala. Okazało się, że przeszła zawał. Dodatkowo został wykryty guz lewego sutka, który najprawdopodobniej jest rakiem złośliwym, ale tutaj czekamy jeszcze na wyniki badań. Krystyna przed zabraniem do szpitala chodziła o kulach, ale umiała sama się umyć, zrobić jedzenie czy też przede wszystkim skorzystać z toalety. 12 stycznia w momencie wypisu ze szpitala okazało się, że nie chodzi już w ogóle, nie umie nawet stanąć na proste nogi, nie ma w nich po prostu czucia. Za długo leżała bez ruchu i lekarze nie dają jej już żadnych szans na to, aby mogła samodzielnie jeszcze kiedyś przejść, choć parę kroków.  Jej wnuk Marcin to 29-letni chłopak, który jako jedyny jej nie zostawił, który musiał zrezygnować z pracy, aby móc się zajmować babcią. Wprowadził się do niej, aby zapewnić babci wszystko, co jest jej potrzebne. W ich mieszkaniu nie ma warunków, aby zapewnić im wygodne życie, nie ma ciepłej bieżącej wody, mieszkanie ogrzewają tak zwaną „kozą”, która jest już stara i nie jest w stanie nagrzać całego mieszkania. Nie ma łazienki, jest jedynie toaleta. Są teraz w bardzo trudnej sytuacji finansowej, babcia musi już na stałe przyjmować leki na serce, osteoporozę, przyjmować zastrzyki przeciwzakrzepowe, antybiotyk i przyjmować inhalacje.  Jednym z naszych celów jest zakup łóżka rehabilitacyjnego oraz materaca przeciwodleżynowego. Najbardziej zależy nam na dostosowaniu mieszkania do babci potrzeb, zrobienie łazienki, w której moglibyśmy ją kąpać oraz podłączeniu ciepłej wody. Zbieramy również na zakup wózka inwalidzkiego, ponieważ taki „standardowy”, który udało nam się dostać z NFZ, jest niestety dla babci za wąski. Przyjmiemy każdą możliwą pomoc i z góry dziękujemy!  Bliscy

420 zł
Maria Kaczmarkiewicz
Maria Kaczmarkiewicz , 53 lata

Choroba nie może pokonać matki trójki dzieci!

Zaatakowała mnie choroba, z którą ciężko wygrać. Dzisiejsza medycyna może tylko ją zatrzymać. Posiadam jednak troje dzieci, dla których warto walczyć!  Od urodzenia choruję na bardzo rzadką wrodzoną chorobę metaboliczną o podłożu genetycznym, fenyloketonurię. Nazwa, którą trudno wypowiedzieć, wzbudza jeszcze większy niepokój.  Choroba bardzo skomplikowała moje życie i może zniszczyć mi przyszłość. Przez nią narażona jestem na różnego rodzaju zaburzenia neurologiczne i poważne uszkodzenia mózgu. Boję się pomyśleć co mnie jeszcze czeka… Niestety nie ma żadnego lekarstwa, które mogłoby wyleczyć fenyloketonurię. W jej przypadku stosuje się jedynie leczenie objawowe, które zapobiega skutkom tej choroby.  Z tego powodu zmuszona jestem przestrzegać ścisłej i restrykcyjnej diety, która wyeliminowała niemal wszystko, co dotychczas jadałam: pieczywo, jaja, nabiał, mięso, ryby. Tylko w małej ilości mogę spożywać niektóre owoce i warzywa. Przygotowanie posiłków jest niezwykle trudne, ponieważ praktycznie niczego nie mogę jeść… Cały czas muszę być także pod opieką lekarza i regularnie monitorować skład swojej krwi. Dlatego badania laboratoryjne i igły stały się moją codziennością. Wydawać się może, że moja choroba nie jest groźna. Bardzo chciałabym, aby konsekwencją nieprzestrzegania diety były tylko problemy żołądkowe. Tymczasem skutki mogą być dużo gorsze, takie jak uszkodzenie układu nerwowego… Dlatego proszę Was o wsparcia. Żywność dietetyczna stosowana w mojej chorobie jest bardzo droga, dużo droższa niż "normalne" jedzenie. Regularne kontrole lekarskie także drastycznie nadwyrężają mój budżet domowy, który muszę również przeznaczać na wychowanie trójki moich dzieci. Dwoje z nich jest niepełnosprawnych, a to stwarza dodatkowe trudności i wydatki. Nie mogę jednak pozwolić, aby choroba zabrała w przyszłoci ich matkę. Moje dzieci bardzo mnie potrzebują! Maria

420 zł
Bogdan Kaczynski
Bogdan Kaczynski , 48 lat

Tragiczny wypadek zbiera swoje żniwo – Potrzebna pomoc❗️

Mam 48 lat. Od 1998 roku jestem kierowcą zawodowym. 16 kwietnia 2023 roku uległem poważnemu wypadkowi drogowemu z winy innego uczestnika ruchu, w wyniku którego doznałem wielu złamań kości, uszkodzenia kręgosłupa oraz mnóstwa uszkodzeń stawów i tkanek miękkich. Przeszedłem dwie operacje, w prawej nodze założono mi dożywotnio tytanową szynę od kolana do kostki, która zastępuje i wspomaga kość piszczelową. Po upływie siedmiu miesięcy od wypadku kość strzałkowa nadal się nie zrosła, co jest niezwykle uciążliwe i sprawia ból przy chodzeniu, a nawet leżeniu. Operacja złamania prawej ręki również nie przyniosła zadowalających rezultatów, ale z tym da się funkcjonować. Podczas wypadku doszło do silnego urazu miednicy i kręgosłupa, co objawia się uciskiem na wiązadła nerwowe, a w końcowym efekcie brakiem czucia w prawej nodze. Tak oto w jednej sekundzie z człowieka zdrowego, niezależnego i aktywnego fizycznie stałem się osobą potrzebującą pomocy. Perspektywa dalszego leczenia i powrotu do zdrowia nie wygląda dla mnie optymistycznie… Istnieje sprawdzony ośrodek rehabilitacyjny, gdzie na zasadzie stopniowego rozciągania kręgosłupa przywraca się pacjentom sprawność bez kosztownych, ryzykownych operacji. Niestety, z racji lokalizacji wspomnianego ośrodka poza granicami Unii Europejskiej, nie mogę liczyć na finansowanie mojego leczenia. Dlatego proszę o pomoc… Bogdan

420 zł