Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Natalcia Jaskulska
Natalcia Jaskulska , 8 lat

Natalka znika w świecie swojej choroby - chcemy zdążyć jej pomóc!

Nasza codzienność – to walka. Natalka urodziła się pozornie zdrowa. Dopiero z biegiem miesięcy i lat wszystko przybierało tempa, jak w wyścigu o lepsze jutro, które nie przychodziło...  Jesteśmy rodzicami dwóch dziewczyn. Młodsza, 7-letnia Natalka jest dzieckiem ze stwierdzonym autyzmem. Ma też problem, który jest poniekąd pochodną – walczymy z dużą otyłością.  Staramy się, dwoimy i troimy, aby poprawić jej sprawność, aby umiała sobie w przyszłości poradzić. Niestety, jesteśmy na samym początku tej drogi...  Rozwój córki jest mocno opóźniony. Nie mówi, wypowiada pojedyncze słowa, wydaje z siebie dźwięki. Nie potrafi się komunikować i przekazywać, czego potrzebuje i co jej dolega... Często traci swoją uwagę i skupienie, jest rozdrażniona. Obserwując ją codziennie, wiemy, że najlepsze co możemy zrobić, to zapewnić jej leczenie. Natalka potrzebuje większego wsparcia rehabilitacyjnego, niż te, które oferuje NFZ. To dla niej zdecydowanie za mało, to kilka godzin.  Córeczka uczęszcza do przedszkola specjalnego. Ma tam dodatkowe terapie. Ma w domu zajęcia z terapeutami z pracowni. ALE... Mijają 3 lata, a postępy jakby stały w miejscu. Nie możemy dłużej czekać. Nasze dziecko od niedawna przejawia zachowania agresywne wobec siebie i innych. Staje się niebezpieczna... Boimy się, że bez odpowiedniego leczenia zrobi krzywdę sobie lub komuś obok. Tego byśmy sobie nie wybaczyli... Potrzebujemy wsparcia w zapewnieniu córce rehabilitacji i terapii. Ich koszty są dla nas za duże, a jednocześnie leczenie jest w naszym przypadku konieczne...  Proszę, pomóż nam walczyć o nią. To nasz apel i błaganie. Czas ucieka, a na naszych oczach Natalka znika w nieznanym świecie... Boimy się, że już nigdy nie wróci! Pomocy! Rodzice

463 zł
Nikodem Różański
Nikodem Różański , 4 latka

Pomóż Nikosiowi otworzyć się na świat!

Nasz synek mierzy się ze znacznie trudniejszymi wyzwaniami niż jego rówieśnicy. Tak bardzo chcielibyśmy mu pomóc. Niestety, często nie jest to łatwe… Nikoś nie jest taki jak inne dzieci. Z początku synek rozwijał się prawidłowo. Wypowiadał pojedyncze słowa. Zachowywał się zupełnie tak, jak maleństwa w jego wieku. Sytuacja zmieniła się, kiedy w wieku czternastu miesięcy przestał mówić i reagować na swoje imię. Wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Zaczęliśmy szukać pomocy u specjalistów. Diagnoza uzyskana w poradni psychologiczno-pedagogicznej potwierdziła nasze obawy. U Nikodema zdiagnozowano spektrum autyzmu. Od tamtej pory nie wystąpiła żadna poprawa. Synek nie mówi, nie komunikuje potrzeb fizjologicznych, nie ma zainteresowań, zaczyna wykazywać zachowania agresywne. Często nie wiemy, czego mu potrzeba. Choć Nikoś zwykle jest radosny i uśmiechnięty, niechętnie nawiązuje kontakt z innymi dziećmi. Nie lubi spędzać z nimi czasu. Dużo szczęśliwszy jest w samotności, kiedy w domowym zaciszu obserwuje świat przez okno. Gdy wychodzimy na plac zabaw, szybko protestuje. Trudność sprawiają mu także wizyty w galeriach handlowych i supermarketach. To kłopotliwe sytuacje, w których główną rolę odgrywa krzyk i płacz. Przez zaburzenia sensoryczne Nikoś dobrze się czuje w ciasnych przestrzeniach. Często wchodzi do szafy, czy wciska się za meble. Dodatkową trudność stanowi jego wybiórczość pokarmowa. Nasz synek je tylko mięso. Specjaliści powiedzieli nam, że przydatne w tej kwestii byłyby turnusy rozkarmiające. Nikodem chodzi na terapię, jednak liczba jej godzin w miesiącu jest zdecydowanie za mała. Synek nie osiągnął żadnych rezultatów. Takie zajęcia są pierwszorzędną potrzebą szczególnie teraz, gdy nasz chłopczyk jest jeszcze mały. Wszystko to generuje jednak przygniatające nas koszty. Bardzo chcemy wesprzeć nasze dziecko, jednak w obecnej sytuacji trudno nam zrobić cokolwiek. Domowe ćwiczenia nie wystarczają, potrzebna jest specjalistyczna pomoc. Bardzo prosimy Was o wsparcie dla naszego synka! Rodzice Nikosia

463 zł
Laura Łazarz
Laura Łazarz , 14 lat

Nie ma leku na jej chorobę, ale jest nadzieja na lepszą przyszłość! POMOŻESZ?

Moja córka zmaga się na co dzień z trudnym przeciwnikiem — chorobą, na którą nie ma leku. Możemy jedynie uczyć się z nią żyć, radzić sobie i walczyć...  Jestem mamą prawie 12-letniej dziewczynki imieniem Laura. Laura ma autyzm i niepełnosprawność umysłową w stopniu umiarkowanym. Zmagamy się codziennie z tymi samymi, powtarzającymi się trudnościami. Nasze życie uzależnione jest od choroby. To ona dyktuje nam warunki... My jednak nie jesteśmy bierne. Laura chodzi do 3 klasy szkoły specjalnej. W niej uczy się jak funkcjonować wśród ludzi, których nie zawsze rozumie. Gdyby to jednak było takie proste... Nauka, terapie i rehabilitacja w jej przypadku muszą trwać. Nieprzerwanie.  Moja córeczka zmaga się w ostatnim czasie z dodatkowymi trudnościami. Od miesiąca bierze leki wyciszające przepisane przez psychiatrę. Laura przejawia zachowania agresywne i autoagresywne. Córka okalecza własne dłonie, gryząc je. Potrzebujemy pomocy i środków na dalsze wizyty psychiatryczne oraz terapię na czas wakacji, bo wtedy jej szkoła jest zamknięta... Przed nami kolejny trudny czas. Chcielibyśmy prosić o wsparcie, aby się go nie bać, aby pewnie wejść we szranki z autyzmem, z niepełnosprawnością. Wygrywać z tym co przeciwko nam...  Proszę! Mama

461,00 zł ( 4,33% )
Brakuje: 10 178,00 zł
Karolina Łuczak
Karolina Łuczak , 34 lata

Możemy sprawić, że Karolina wstanie z wózka inwalidzkiego! Potrzebna operacja!

Historia Karoliny potoczyła się zupełnie nie tak, jak miała! Ponad trzy lata temu zapadła decyzja o operacji lewego stawu skokowego, z powodu ciągłych złamań i skręceń. Obie nie przypuszczałyśmy, że ten zabieg stanie się początkiem wielkich problemów! Operacja odbyła się dopiero w maju 2021 r. Wcześniej wszystko komplikowała pandemia COVID-19. Jednak, gdy w końcu Karolina pojechała na blok operacyjny, byłyśmy pełne nadziei… Ta jednak została szybko zniszczona i zaczął się nasz najgorszy koszmar! Nie minęły 24 godziny po operacji, a Karolina została wypisana do domu. Szwy zostały zdjęte po dwóch tygodniach, a kontrola odbyła się po miesiącu. Lekarz zadecydował wtedy o ściągnięciu gipsu. Nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom! Stopa wyglądała gorzej niż przed operacją i była krzywa! Zaniepokojone udałyśmy się na konsultację do innego ortopedy. Wtedy nasz świat się zawalił! Okazało się, że wcześniej powinna zostać wykonana potrójna artrodeza stawu zamiast pojedynczej. Potem stało się najgorsze… Karolina nie mogła chodzić i ostatecznie usiadła na wózek inwalidzki! To z kolei przyniosło potworne konsekwencje… Jej mięśnie zanikały! Dodatkowo zmaga się także z reumatoidalnym zapaleniem stawów, cukrzycą, niedoczynnością tarczycy, zmianami zwyrodnieniowymi kręgosłupa oraz z zaburzenia depresyjnymi… Karolina jest w złym stanie psychicznym i przygnębia ją, że nie może być samodzielna, że nie może pracować, że marnuje swoje najlepsze lata na wózku inwalidzkim… Nie mogę dłużej patrzeć jak cierpi! Ta zbiórka jest naszą nadzieją. Proszę więc o pomoc w zebraniu funduszy na przeprowadzenie prywatnej operacji oraz rehabilitacji. Tylko wspólnymi siłami będziemy mogli sprawić, że Karolina wstanie z wózka inwalidzkiego! Judyta

460,00 zł ( 0,86% )
Brakuje: 52 732,00 zł
Ksenia Balabina
Ksenia Balabina , 13 lat

Ksenia miała nigdy nie widzieć ani nie słyszeć... Pomóż w walce o zdrowie!

Nic nie wskazywało na to, że Ksenia urodzi się ciężko chora. Ciąża przez pierwsze parę miesięcy przebiegała w pełni prawidłowo, a ja z nadzieją w sercu czekałam na moment, kiedy będę mogła poznać córeczkę i wziąć ją w objęcia… Niestety, w 29. tygodniu ciąży zachorowałam na grypę. Zaczęłam bardzo źle się czuć, szybko straciłam na wadze. Okazało się, że rozwinęła się u mnie cukrzyca. Dostałam kroplówkę, a lekarze robili wszystko, co tylko było możliwe, by uratować nas dwie. Z każdym kolejnym tygodniem serduszko mojego dziecka biło jednak coraz ciszej… W 32. tygodniu w trybie natychmiastowym zostało wykonane cięcie cesarskie. Ksenia trafiła pod respirator, a w 3. dobie dostała krwotoku IV stopnia. Przez wodogłowie implantowano jej zastawkę komorowo-otrzewnową.  Rokowania lekarzy były okrutne: moja córeczka nigdy nie będzie widziała ani słyszała.  Nie mogłam się z tym pogodzić. Trzymałam w ramionach moją małą Kruszynkę i wiedziałam, że nie mogę się poddać. Wiedziałam, że poruszę niebo i ziemię, by dać jej, choć cień szansy na normalne życie. I właśnie wtedy pomału zaczęły dziać się cuda… Oczy stopniowo wyleczyliśmy do takiego stopnia, że dziś Ksenia może czytać krótkie zdania, a nawet pisze na komputerze wybrane słowa.  Każdego dnia walczyłam także o sprawność ruchową córeczki. Gdy miała 14 miesięcy, zaczęła przewracać się w obie strony. W wieku 1,5 roku zaczęła pełzać, a gdy skończyła 2 latka – raczkować. Z czasem stała z podparciem, a w wieku 3 lat robiła kroki — z naszym wsparciem, ale jednak! Dalsze sukcesy spowalnia jednak deformacja stopy. Ksenia przeszła już jedną operację, dzięki której zaczęła sama chodzić po mieszkaniu i za rączkę na dłuższe odległości. Niestety, z wiekiem pojawiły się kolejne komplikacje... Noga córeczki zaczęła wykręcać się do tyłu. Obecnie Ksenia przez różnice w długości nóg i problemy z miednicą ma coraz większe problemy z chodzeniem... Lekarze są zgodni, nie możemy dłużej czekać – kolejną operację trzeba przeprowadzić teraz! Bez niej stracimy wszystko to, co przez tak długi czas wypracowaliśmy! Niestety, operacja wiąże się z ogromnym kosztem, którego nie jestem w stanie samodzielnie udźwignąć. Proszę, wyciągnijcie do Kseni pomocną dłoń. Życie już na samym starcie obeszło się z nią bardzo okrutnie. Pomimo swojego młodego wieku już tak wiele wycierpiała… Proszę, pomóżcie dać mojej córeczce szansę na zdrowe i szczęśliwe dzieciństwo. Proszę, pomóżcie Kseni chodzić! Mama

460 zł
Mirelka Mikucka
12 dni do końca
Mirelka Mikucka , 8 lat

Wada serduszka zawładnęła dzieciństwem Mirelki❗️ Zawalczmy o jej przyszłość!

Bardzo dokładnie pamiętam dzień urodzin Mirelki. Po porodzie dostała 10 punktów w skali Apgar! To brzmi jak spełnienie marzeń każdego rodzica. Moje szczęście nie miało granic! Niestety, nie trwało długo…  W ciągu pierwszej doby po porodzie, lekarze stwierdzili u mojej córeczki zespół Downa i poważną wadę serca. Nagle radość i nadzieję zastąpiły strach i niepewność! Mirelka dopiero przyszła na świat, a ja już bałam się o jej życie! Pierwszy rok po porodzie spędziłam z córeczką w szpitalu na różnych oddziałach. Ten czas był jak koszmar, który nie ma końca… Ze względu na wadę serduszka, Mirelka musiała przejść poważną operację, mając zaledwie pięć miesięcy! To zdecydowanie zbyt wiele jak na taką kruszynkę!  Operacja na szczęście się powiodła, jednak nie zakończyła problemów zdrowotnych mojego dziecka. Mirelka co kilka miesięcy przechodzi badania, raz w roku konieczny jest też dłuższy pobyt w szpitalu. Jej stan zdrowia musi być stale kontrolowany… A przecież nie tak miało wyglądać jej dzieciństwo! Na początku tego roku, potrzebna była kolejna operacja serduszka. Mirelka ma już siedem lat, więc tym razem była w pełni świadoma tego, co się dzieje. Córeczka bardzo to przeżywała, ja także… Jej klatka piersiowa ponownie była otwierana, a lekarze pracowali na otwartym sercu. Żaden rodzic nie powinien bać się o życie własnego dziecka! Każdy dzień jest pełen niepewności. Wada Mirelki nie jest jedynym nieszczęściem, jakie spadło na naszą rodzinę! Mój mąż zmaga się z nowotworem kości, więc duża część obowiązków spoczywa na moich barkach. Sama też zaczynam odczuwać problemy ze zdrowiem. Jednak dla mojej rodziny staram się być silna i znieść ten ból. Mimo przeciwności losu, wraz z mężem cały czas ciężko pracujemy, aby zapewnić Mirelce wszystko, czego potrzebuje. Obecnie objęta jest wsparciem wielu specjalistów oraz uczęszcza na niezbędne zajęcia oraz rehabilitację. Zależy nam, by córeczka prawidłowo się rozwijała! Gdybym tylko mogła, przejęłabym cały ból, jaki odczuwa Mirelka. To niestety niemożliwe, więc jedyne co mogę zrobić, to zapewnić jej konieczne leczenie i terapie. Cały czas staram się znajdować siłę do walki o jej zdrowie, jednak to nie wystarczy! Wizyty u specjalistów są bardzo drogie, dlatego proszę Was o wsparcie! Anna, mama Mirelki

460 zł
Anastazja Włosok
9 dni do końca
Anastazja Włosok , 18 lat

Pomóż Anastazji zlikwidować bariery, które utrudniają jej codzienne funkcjonowanie!

Moje całe dotychczasowe życie odkąd pamiętam toczyło się wokół częstych wizyt lekarskich oraz kolejnych, poważnych diagnoz… Spadały one na mnie lawinowo, podczas gdy ja marzyłam tylko o beztroskim dzieciństwie. Niestety nie miałam tyle szczęścia, co moi rówieśnicy. A dziś pragnę jedynie, aby moja codzienność była choć trochę prostsza… W wieku 8 lat wystąpiły u mnie silne bóle brzucha i głowy. Wówczas razem z mamą usłyszałyśmy rozpoznanie przedwczesnego dojrzewania płciowego. Kolejne objawy dały podstawę do zdiagnozowania cukrzycy insulinozależnej oraz niedoczynności tarczycy. Miałam też wiele niepokojących i uporczywych dolegliwości, które do dziś utrudniają mi codzienne funkcjonowanie. Niestety najgorszą diagnozę otrzymam w 2019 roku. Wtedy okazało się, że cierpię na Zespół Arnolda-Chiariego typu 1! Choroba postępuje w szybkim tempie. Nie mogę samodzielnie się poruszać, coraz częściej muszę korzystać z wózka inwalidzkiego czy kul. Cierpię też na silne bóle głowy i kręgosłupa. Nie jestem w stanie samodzielnie przygotować sobie posiłku czy się umyć. Potrzebuję wsparcia osoby trzeciej do większości podstawowych czynności. Opiekę roztacza nade mną mama, jestem jej za to ogromnie wdzięczna.  Wymagam częstych wizyt kontrolnych u wielu specjalistów, rehabilitacji, sprzętu medycznego, leków... Przez to, że moje schorzenia generują tak duże i kosztowne potrzeby nie jestem, wraz z mamą, w stanie odłożyć na remont mieszkania, w celu przystosowania go do moich potrzeb. Chciałabym móc być bardziej samodzielna, odciążyć mamę. Jednak bez dostosowania łazienki, czy zniwelowaniu progów będzie to niemożliwe...  Dlatego proszę o pomoc w zgromadzeniu środków finansowych, które pozwolą mi na dostosowanie najbliższego otoczenia w taki sposób, abym mogła w nim jak najsprawniej funkcjonować. Nawet najmniejszy gest jest dla nas ogromnym wsparciem! Za każdą złotówkę z całego serca dziękuję! Anastazja

460 zł
Adrianna Borowska
Adrianna Borowska , 28 lat

Choroba rozpędza się coraz bardziej, pomóż ją zatrzymać!

Koszmar mojego życia zaczął się w wieku 20. lat. Wtedy uaktywniła się groźna dziedziczna choroba genetyczna paraplegia spastyczna. Jej odmian jest wiele i każda z nich daje inne objawy, rokowania. Badania genetyczne wykazały obecność mutacji w genie KIF1A.  HSP 30. unieruchomienie moich mięśni. Choruję na ekstremalne napięcie mięśni, uniemożliwiające poruszanie się!Tak w najprostszym skrócie można opisać moje aktualne życie. Moje niewyobrażalne cierpienie ma podłoże w chorobie genetycznej i jej powikłaniach.   Mam 26 lat i od 6. leżę bardzo chora w łóżku. Kilka lat temu badania genetyczne potwierdziły u mnie dziedziczną paraplegię spastyczną (HSP 30) wraz z  neuropatią czuciowo-ruchową. Choroba szybko doprowadziła do bardzo poważnej niepełnosprawności. Sprawiła, że jestem osobą leżącą i wymagającą cały czas opieki.   Moim całym życiem i sprawnością ruchową zawładnęła choroba genetyczna i jej powikłania. Błagam Was i proszę o pomoc o możliwość leczenia. Codziennie moja neurodegeneracyjna choroba sprawia, że muszę  podporządkować się bólowi. Opornemu na najsilniejsze leki opioidowe. Moje całe ciało, mięśnie, są spięte ponad moją wytrzymałość. Nie mogę sięgnąć nawet szklanki wody z szafki samodzielnie, stanąć na stopach i utrzymać się w pionie. Choroba odebrała mi możliwość poruszenia się. Został już ze mnie cień samej siebie. Paraplegia spastyczna aktywowała się blisko 20. roku życia. Przed tą tragedią byłam w najlepszym etapie swojego życia.  Wszystko, co najlepsze było właśnie przede mną. Studiowałam. Chłonęłam radość z każdego dnia i pragnęłam spełniać swoje wszystkie marzenia. Teraz mam tylko JEDNO. Mój młody umysł chce móc z tego życia korzystać, cieszyć się nim, nie myśląc jednocześnie wciąż o tym, że choroba zabiera mi coraz więcej.  Choroba genetyczna powoduje bardzo silne napięcie mięśni i ból całego ciała. Nie mogę chodzić. Korzystam z wózka inwalidzkiego. Jestem coraz poważniej ograniczona w zakresie poruszania się. Tracę sprawność i samodzielność w najprostszych i codziennych czynnościach. W Polsce brakuje specjalistów, którzy by znali się na tej chorobie, nie ma również leków. Uzyskałam diagnozę i na tym etapie pozostałam sama. Największe cierpienie sprawiają mi zwyrodnienia stawów skroniowo-żuchwowych. Choroba genetyczna miała wpływ na ich uszkodzenie. Ze względu na nią, lekarze nie chcą podjąć się leczenia chirurgicznego... Zasugerowano mi wprost, bym szukała pomocy za granicą.  Możliwość leczenia i poszerzenia diagnostyki odnalazłam w Niemczech. Udało mi się nawiązać kontakt z chirurgiem szczękowo-twarzowym ze szpitala w Berlinie. Wraz z zespołem lekarzy innych specjalizacji (neurolodzy, genetycy, anestezjolodzy, lekarze ds. leczenia bólu) są w stanie wspólnie zapewnić mi kompleksową i profesjonalną pomoc. To zarówno cudowna dla mnie wiadomość, jak i... przerażająca ze względu na koszty. Muszę pojechać jak najszybciej pojechać do Berlina i zawalczyć o własne zdrowie! Niezbędne jest przeprowadzenie wywiadu lekarskiego, zlecenie najnowszych badań stawów skroniowo-żuchwowych i ustalenie chirurgicznego leczenia. Niezbędna do przeprowadzenia jest operacja artroskopii, która usunie stan zapalny, wysięki i torbiele w stawach. Nieprzeprowadzenie operacji w szybkim czasie może skutkować przedostaniem się stanu zapalnego ze stawów do mózgu, wywołując jego zapalenie! Po artroskopii kolejnym wskazaniem medycznym w moim przypadku jest operacja wstawienia endoprotez. Dopiero po przejściu tych operacji istnieje bardzo duża szansa, że moje życie wróci do względnej normalności.  Niestety, leczenie w Niemczech wiąże się ze sporymi kosztami dlatego, aby móc zawalczyć o swoje zdrowie oraz życie bez bólu i przerażającego cierpienia, zdecydowałam się prosić Was wszystkich o pomoc. Tylko dzięki Wam na nowo będę mogła uwierzyć w to, że jeszcze będę zdrowa! Moim marzeniem jest zjeść moje ulubione danie bez fizycznej blokady, że nie mogę gryźć. Zobaczyć odbicie swojej twarzy i zobaczyć ją zdrową. Móc ją dotknąć bez przeszywającego, ostrego bólu. Promieniującego na całe ciało. Wyczekuję chwili oddechu bez bolących mnie pleców i łopatek. Podarujcie mi wolność swobodnego ruchu, dodając mi skrzydeł. To dla mnie największy dar.  Za każdą darowiznę pragnę wszystkim bardzo podziękować. Moja wdzięczność płynie prosto z głębi serca.  Adrianna    

459 zł
Paweł Pyrc
1 dzień do końca
Paweł Pyrc , 54 lata

Pomóż mi odzyskać dawne, spokojne życie❗️ Choroba atakuje i odbiera sprawność❗️

Kiedyś byłem zdrowym, wesołym mężczyzną. Spełniałem marzenia, wszystko się układało. Niestety choroba zburzyła całą dotychczasową, spokojną codzienność. Przekreśliła wszystko, odebrała mi sprawność, zdrowie i szansę na szczęśliwe życie. Próbuję to wszystko odzyskać, ale nie jest łatwo… Od kilkunastu lat choruję na CUKRZYCĘ TYPU 2, przez co moje życie stało się pełne wyrzeczeń i walki o utrzymanie tak zwanych dobrych cukrów. Cukrzyca jest chorobą niezwykle kosztowną. Wydatki na środki lecznicze oraz odpowiednią dietę są bardzo wysokie. Wiedziałem, że choroba nie może zdominować mojego życia i starałem się żyć normalnie. Jednak w 2009 roku spadło na mnie kolejne nieszczęście. Miałem udar niedokrwienny mózgu. Na szczęście, po krótkiej rehabilitacji wróciłem do normalnego życia.  Wszystko wychodziło na prostą, ale 4 lata później udar zaatakował ponownie. Świat się zawalił, a ja od tamtej chwili walczę, by go poskładać.  Gdy już wychodziłem na prostą, znów odezwała się cukrzyca. Z powodu powikłań amputowano mi wszystkie palce i część przedstopia u prawej nogi. Po opuszczeniu szpitala, gdzie oferowano mi jedynie dalszą amputację, zdecydowałem się na walkę o nogę z pomocą prywatnej kliniki, która jest bardzo droga, ale za to odnosi wielkie sukcesy w walce z trudno gojącymi się ranami. Niestety koszty są ogromne. Po zagojeniu się ran i ich zabliźnieniu, by móc myśleć o powrocie do normalności niezbędne będzie zaopatrzenie się w częściową protezę stopy. Stan zdrowia na ten moment nie pozwala mi na samodzielność, a wydatki związane z leczeniem całkowicie burzą mój budżet. Wizyta w prywatnej klinice, w której bywam 2 razy w tygodniu, opiewa na kwotę 1200-1500 złotych!  Ze względu na moje problemy zdrowotne, wszystkie obowiązki domowe spoczywają na barkach mojej wspaniałej partnerki. Ja mam kategoryczny zakaz poruszania się. W przestrzeni domowej chodzę wyłącznie o kulach. Bardzo chciałbym wrócić do pracy, z której jestem wykluczony już od 13 lat. Marzę, by podróżować, zwiedzać świat, korzystać z życia i po prostu… Normalnie żyć. Proszę, pomóż mi to osiągnąć. Twój mały gest jest na wagę złota! Paweł

455 zł